Federico Palmieri: „Tak chciał los”

0
859

Federico Palmieri to nowy talent włoskiego kina „mocnych nerwόw”. Spotykam go w Parku Appia Antica w Rzymie, biegnie do mnie bezpośrednio z planu teledysku „La calma” (Spokój) grupy Libra. W wideoklipie opowiada, krzyczy, złości się, nie jest w żaden sposόb spokojny, lecz w rzeczywistości trzyma nerwy na wodzy i uśmiecha się, wydaje się nieśmiały. Może tylko jego tatuaże mogą zbić kogoś z tropu i wywołać pewne skojarzenia ze złym charakterem, lecz… zapewniam, że taki nie jest. Federico jest „złym chłopcem” tylko w filmach, o czym włoscy kinomani przekonali się, ogladając go w filmie „Multiplex”, który od 27 czerwca jest w kinach. Przekonają się o tym oglądając również film „In nomine satan” (W imię szatana), który wyjdzie jesienią 2013 r. oraz szalenie tajemniczy serial telewizyjny „The Sinners” oparty na pieśniach piekła Dantego.

Federico, „Multiplex” to nowy włoski thriller „all’americana” wyreżyserowany przez Stefano Calvagna, we Włoszech do kin wszedł 27 czerwca 2013 a ty jesteś jego gwiazdą. Czujesz dreszcze, widząc siebie na plakatach wszystkich kin?

„Technicznie rzecz ujmując nie jestem żadną gwiazdą, przeciwnie, jestem najmniej znaną postacią zespołu! Naturalne natomiast jest to, iż mόj bohater, będąc tym złym, zostaje ujęty na pierwszym planie”.

„Multiplex” naprawdę przeraża. Grupa znajomych zostaje uwięziona w tzw. „przeklętym” kinie razem z nocnym strόżem kina, czyli tobą. Ten strόż oczywiście ukrywa makabryczny sekret. Nie jest to pierwszy film, gdzie grasz czarny charakter. Trudno jest wcielić się w postacie maniakalne z zaburzeniami emocjonalnymi? Jak przygotowujesz się do tego typu rόl?

„Najpierw zbieram informacje na temat danego zaburzenia, a potem improwizuję, kieruję się instynktem, staram się tak wejść w inną rzeczywistość, by potem odtworzyć ją z pamięci. Każdy z moich bohaterόw wymaga ode mnie oddzielnego przygotowania, lecz nie jestem fanatykiem jakiejś konkretnej metody. W zawodzie aktora ważne jest poszukiwanie. Ja użyczam mojej duszy postaci, a reszta przychodzi sama”.

Praca nad tym filmem trwała zaledwie 14 dni. To bardzo szybka i młoda produkcja. Co opowiedziałbyś nam o kolegach z planu i waszej wspόłpracy?

„Obsada była naprawdę zdolna, wszyscy młodzi, lecz z doświadczeniem, dojrzali, prawie weterani. Na planie był dobry klimat, wszyscy byli pracowici i bardzo profesjonalni, pochwały dla wszystkich, a głόwnie dla wyśmienitego reżysera Stefano Calvagna i dla dyrektora zdjęć Dario Di Mella, prywatnie – wspaniałej osoby a zawodowo – wielkiego talentu, ktόry na pewno wkrόtce zostanie dostrzeżony”.

Jako aktor bierzesz rόwnież udział w wielu teledyskach. Nie myślałeś nigdy, aby zostać muzykiem?

„Wkrόtce wychodzi teledysk grupy Libra pt. La calma. Muzyka od zawsze była moją drugą pasją, lecz nigdy nie myślałem, by zostać muzykiem. W tej dziedzinie przejęła pałeczkę moja siostra Shanna, ktόra od małego grała na rόżnych instrumentach, a dziś gra i śpiewa w swoim zespole COICOI. Nagrywają teraz nowy album i są bardzo popularni na youtube. Teledysk do ich nowej piosenki nakręcił mόj przyjaciel, David Petrucci, z ktόrym wspόłpracuję od roku, grając w jego filmach np. w Hellis Silence, który niedługo znajdzie się w kinach, czy w serialu Sinners, debiut już za kilka tygodni”.

Federico, jeśli pozwolisz, cofnijmy się teraz w czasie. Nie wszyscy wiedzą, że wrόciłeś do zawodu aktora po długiej wieloletniej przerwie. Co robiłeś w tym „nieaktorskim” okresie i jak to doświadczenie wpłynęło na ciebie?

„Przez 10 lat pracowałem w sektorze odzieżowym, zacząłem jako sprzedawca, by potem stać się menadżerem wielkiej marki jeansόw. W tym okresie, by zaspokoić moją potrzebę wyrazu artystycznego, ukończyłem Accademia del Lusso z tytułem Fashion designer i Cool hunter. Po czym w moim życiu znów pojawiła się gra aktorska, tak chciał los”.

Studia w Accademia del Lusso, podrόże do Nowego Jorku, czy Londynu, dobre zarobki… Opłacało się zostawić wszystko dla aktorstwa i jak do tego doszło?

„Trzy lata temu w okresie wakacyjnym dostałem wiadomość od mojej nauczycielki dykcji, ktόrej nie słyszałem przez 10 lat i ktόra zapraszała mnie do zapisania się na warsztaty aktorskie prowadzone przez Josepha Ragno, jednego z wielkich weteranόw i założycieli Actors Studio. Nie pracowałem wtedy i pomyślałem, iż nie byłby to taki zły pomysł. Warsztaty amerykańskie opierają się na metodach rozluźniających i bazują na pracy instynktownej, stąd miałem w planach dobrze sobie wypocząć w ciągu tych 10 dni. Podczas warsztatόw wytworzyła się głęboka więź między mną a Josephem, ktόry nie omieszkał podkreślić, iż byłbym szaleńcem nie wykonując tego zawodu. Po tym jak ukończyłem moje studium postaci granej przez Bardema w Morzu w Środku, Joseph zmusił mnie do pracy w parze z pewną dziewczyną nad bardzo trudnym tekstem. Nie pamiętam dokładnie co się wtedy stało, ale zakochałem się po uszy w tej dziewczynie i właściwie można powiedzieć, iż wrόciłem do zawodu aktora, by ją zdobyć! Ta osoba stała się nie tylko moją miłością życia, ale i wiele mnie nauczyła. Z nią w ostatnich trzech latach napisałem sztukę teatralną Luna Elettrica (Elektryczny Księżyc), ktόrą wystawiamy na scenie co rok. Nakręciliśmy razem rόwnież trzy filmy, kilka reklam, serialów telewizyjnych i filmów krόtkometrażowych, a teraz kiedy w kinach jest już mój film, czuję iż wszystko to zawdzięczam jej. Nie wiem jeszcze czy rzeczywiście warto było zostawić pewną karierę na rzecz morza niepewności, ale im bardziej brnę w moje przeznaczenie, tym ciekawszy jestem jak ta historia się zakończy…”.

Nie rozmawialiśmy jeszcze o… genetyce. Jesteś genetycznie, nolens volens, „zaprogramowany” do wykonywania zawodu aktora, a to dzięki artystycznym genom ojca. Domyślam się, iż nie było łatwo być „dzieckiem sztuki”…

„Mόj ojciec był reżyserem, miał też swoje radio, a umarł jako rzeźbiarz w Los Angeles. Jestem dzieckiem sztuki, ale tym niedoszłym. Mojego ojca nigdy przy mnie nie było, w związku z tym nie miałem żadnej presji w tym zawodzie, za to same braki…”.

To prawda, iż przez lata jąkałeś się?

„Tak, przez dwadzieścia lat miałem ten problem, ale z czasem nauczyłem się nad nim panować. Prawdziwa terapią były dla mnie warsztaty z psychologi i dykcji Chiary Comastri, ktόra pokazała mi jak ten problem rozwiązać. Moim marzeniem jest stworzenie grupy aktorόw jąkających się i umożliwienie im wykonywania tego zawodu bez najmniejszego problemu”.

Wspomniałeś wcześniej, iż czerwiec był twoim miesiącem. Poza planem „Multiplexu”, gdzie w najbliższym czasie możemy cię obejrzeć?

„W drugim tygodniu czerwca wyszedł Multiplex, w między czasie, w okresie wakacyjnym wychodzi serial The Sinners w reżyserii Davida Petrucci, a jesienią zobaczycie mnie we włoskich kinach w In nomine satan, filmie opartym na prawdziwej historii sekty z Sommy Lombardo, tzw. bestii szatana. Ja gram tam Andreę Volpe, wykonawcę okrutnych egzekucji związanych z działaniem sekty. Reżyserem filmu jest Emanuele Cerman”.