Zakazany owoc

0
1511

Emiliano Caradonna

Nie ma tu potrzeby dywagować. Czytając słowa “zakazany owoc” natychmiast myślimy o lśniącym jabłku, które ugryzła Ewa i które przyczyniło się do wygnania nas z Raju. Dziwne przy tym jest jednak to, że w Biblii nie wspomina się o jabłku. Nigdy. Alcimus Ecdicius Avitus, arcybiskup Vienne w latach 494-523, zyskuje pewną sławę literacką dzięki poematowi zatytułowanemu “De spiritualis historiae gestis”, mówiącym o tematach biblijnych, poczynając od grzechu pierworodnego a kończąc na przejściu przez Morze Czerwone. Na nowo zinterpretował wydarzenia biblijne, wyjaśniając je, i chciał uzupełnić niektóre braki. Do braków tych należał owoc z drzewa poznania dobra i zła; w rzeczywistości nazwa owocu nie jest wymieniana aż do momentu, gdy arcybiskup, pouczony przez swoich zwierzchników, pod wpływem genialnej intuicji, napisał po raz pierwszy: “Jedno z jabłek z tego nieszczęsnego drzewa, spowite słodkim zapachem, skusiło Ewę swoim podstępnym westchnieniem”. Kościół w tamtym okresie walczył z heretyckimi barbarzyńcami i opojami namiętnie pijącymi cydr (winorośl za Alpami słabo się przyjmowała) i wtedy to na drzewie grzechu pojawiło się soczyste Royal Gala, albo, powiedzmy, jabłko z Kampanii, piękne, czerwone Annurca (nazywane też Królową Jabłek, jabłko typowe dla południowych Włoch). I tak oto, za sprawą odpowiednio dobranego owocu, barbarzyńców zaczęto postrzegać jako postaci demoniczne, a jabłka zaczęły mieć niedobrą reputację, stając się owocem zguby. Nawet Pliniusz w swojej “Naturalis Historia” opisuje potworne stworzenia żywiące się tylko zapachem jabłek, które nazywa Trispithami. Nie był w tym jednak sam: także alchemik Vincet de Baeuvais w księdze “Speculum Naturale” twierdził, że owoc, który się powiększa dojrzewając, zamiast tracić na wadze, może być tylko diabelskim dziełem. Zdawałoby się więc, że zawiązał się prawdziwy spisek przeciwko owocowi, który zjadany raz dziennie pozwala cieszyć się dobrym zdrowiem (wtedy o tym nie wiedziano). Jednakże zniesławienie tego owocu w chrześcijaństwie nie przyczyniło się do spadku jego spożycia, ostrzegło jedynie nowonawróconych przed niebezpieczeństwami heretyckich doktryn. Według chrześcijańskiego mitu osoby jedzące jabłka wręcz – już w doczesnym życiu – torowały sobie drogę do bram piekielnych. Stewart Lee Allen w dowcipnej i uszczypliwej książce “In the devil’s garden” (ang.: w ogrodzie diabła) z 2002 r. mówi o spotkaniu z mnichem na górze Athos, który potrafił mądrze wyjaśnić, dlaczego, poza faktem, że barbarzyńcy jedli jabłka, owoc ten został wybrany do roli kozła ofiarnego. Mnich, który go ugościł, ukroił dwa cieniutkie plasterki jabłka i podając jeden z nich swojemu gościowi, pokazał mu, że czerwona skórka jabłka przypomina kobiece usta, a biały środek – kobiece zęby. Następnie przekroił jabłko na pół i pokazał pestki, zauważając, że kiedy w ten sposób na nie patrzymy, to jabłko może mgliście przywodzić na myśl żeńskie organy płciowe. Ale to nie koniec. Aby przedstawić ostateczny dowód, przekroił nowe jabłko w poprzek i pokazał, że powstała w ten sposób pięcioramienna gwiazda: oczom Allena ukazał się pentagram, znak Szatana. Cóż można było jeszcze dodać, kiedy gołym okiem widać było, że jabłko to najbardziej grzeszny z owoców? Brakowało jeszcze smaku. Ten słodki, pyszny, cukrowy smak pieści nasze kubki smakowe, a gdy tylko językiem dotkniemy miąższu, szybko przechodzi w smak kwaśny, kłujący, lekko ostrawy, stojąc w wyraźnej opozycji do początkowych wrażeń. Tak też i diabeł początkowo łagodnie nam się przypochlebia, a potem wiedzie nas w gorycz grzechu. Oliwy do ognia dolewa analogia pomiędzy jabłkiem a kobietą. To przecież Ewa doprowadziła Adama do grzechu, a nie na odwrót. Króko mówiąc, związek “jabłko plus kobieta”, według kościoła chrześcijańskiego, nie mógł doprowadzić do żadnego innego miejsca, poza piekłem. Walt Disney również uczcił grzeszność jabłka dając je do zjedzenia niewinnej królewnie Śnieżce, i także tym razem to kobieta (zła wiedźma) częstuje tym owocem. Gdyby więc jakaś kobieta chciała was poczęstować pyszną szarlotką – przepis podam tylko osobom, które skontaktują się ze mną osobiście – a wy, niczym Adam, nie trzymalibyście się swoich zasad, i przyjęlibyście poczęstunek, popełnilibyście grzech… łakomstwa, oczywiście. I zaczęłoby się wasze zstępowanie do piekieł. Ale prawdziwą tajemnicę, sprawę najdziwniejszą w historii owocu grzechu, postanowiłem pozostawić na sam koniec. Chcę na koniec postawić pytanie, które może podważyć wasze dotychczasowe przekonania. Według muzułanów tak na prawdę owocem grzechu jest figa. Można to wyczytać również w Księdze Rodzaju (3,7). Figowiec to w rzeczy samej jedyne drzewo wymienione w opisie ogrodów Edenu. A czym przesłonili się nasi nieszczęsni prarodzice, gdy zdali sobie sprawę ze swojej nagości? Właśnie liśćmi figowca. Może dlatego, że byli pod nim po to, żeby popełnić grzech?