“Zmarnowana młodość” według Pasoliniego i Hłaski

0
1405

„To nie jest kraj dla młodych” – w ostatnich latach, latach kryzysu, zdanie to stało się sloganem, myślą przewodnią, którą dzisiejsza młodzież lubi wykrzykiwać na wszystkie strony. Kryzys ten nie dotyczy już tylko aspektu ekonomicznego, lecz także skaził wnętrze młodych ludzi, będących w gorączkowym poszukiwaniu samych siebie i przede wszystkim w poszukiwaniu pracy. Praca jest tym czymś, co określa i definiuje człowieka, uzupełniając go, nadając mu cel, punkt, do którego pragnie dotrzeć podczas swej wędrówki. I właśnie tego brakuje, pogrążając w kryzysie młodych ludzi, którzy jeszcze parę lat temu mogliby wybrać pracę, która im odpowiadała, którą mogli polubić; teraz pozostaje im jedynie dostosować się do tego, co oferuje rynek, właściwie bez możliwości wyboru. Młodzi ludzie są coraz bardziej przygnębieni, coraz bardziej krusi, coraz bardziej samotni, bez ideałów, z dala od rodziców,  „bez nadziei”. Próbują się dostosować, ale bezskutecznie. Nie udaje się to nawet starszym, którzy wciąż określają dzisiejszą młodzież mianem “zmarnowanej”. Wróciliśmy do lat ‘50, kiedy to mityczny James Dean wcielił się w doskonałe ucieleśnienie buntownika w filmie „Buntownik bez powodu” w reżyserii Nicholasa Raya, filmie, który naznaczył to pokolenie i nie tylko.

Zadałam sobie więc pytanie: dlaczego starsze pokolenie wciąż odwołuje się do lat 50-tych, a nigdy do 70-tych lub do roku 2000? Moje badania od samego początku wskazały lata 50-te jako początek swego rodzaju niepewności, wahań, upadku autorytetów, szczególnie wśród młodzieży, które to we wzłotach i upadkach dotarły do naszych czasów. Socjologowie oraz media masowe analizowały ten fenomen, upatrując głównej przyczyny zmian w zachowaniu we wzroście dobrobytu, a przede wszystkim, w głębokiej dezorientacji w sferze moralnej i społecznej, spowodowanej brakiem wzorców. Jak wiemy, historia lubi się powtarzać, zmieniając tylko nazwę i miejsce; tak też ta amerykańska zmarnowana młodzież z lat 50-tych rozprzestrzeniła się po całej Europie, przyciągając uwagę badaczy i stając się ulubionym motywem dla kinematografów i myślicieli.

Zafascynowały mnie w szczególny sposób dwie ważne osobowości z tych lat, które uosabiały ten model młodych, ukazując i opisując zmiany w moralności spoleczeństwa oraz w nich samych: Pier Paolo Pasolini (1922-1975) pisarz, poeta i reżyser; oraz Marek Hłasko (1934-1969) pisarz i scenarzysta. Dwaj pionierzy pokolenia lat 50-tych, dwa mity mające ze sobą wiele wspólnego, nie tylko dlatego, że byli anarchistami i prowokatorami, ale przede wszystkim z powodu swojego sprzeciwu wobec bigoteryjnej mentalności tamtych czasów, walki z przesądami oraz hipokryzją w stosunku do młodzieży, która w tych latach zaczynała upadać, czy raczej gwałtownie się zmieniać, przystosowując się do nowego społeczeństwa. Obu pociągał mit poety przeklętego, z którym często się identyfikowali, pisząc o nim w swych utworach, w których jedynym bohaterem jest właśnie młodość, spalona przez ogień dwóch wojen światowych, przez reżim, który przewalił się przez ich dusze, zmuszone w ten sposób do buntu spływającego krwią. Pokolenie, które rozpoczeło tę moralną przemianę, kosztując smaku nowych kultur, nowych preferencji seksualnych oraz nowych ideologii, które do tej pory były przedmiotem tabu i groziły skandalem.

Pasolini mówi o tym w “Ragazzi di vita” (1956), oddałając typowy wstyd tamtych lat i ukazując w cyniczny sposób tę cichą i tragiczną przemoc w stosunku do młodzieży dwudziestoletniej, w której on sam się uosabiał. Ci piękni dwudziestoletni, których odnajdujemy w “Pięknych dwudziestoletnich” Marka Hłaski (1966), których esencją jest człowiek młody, kochający wolność, nietolerujący układów, konwencji i reguł, poruszony głębokim poczuciem sprawiedliwości, tak samo jak Pasolini.
Hłasko w swoich Opowiadaniach, powstałych w latach 50-tych i 60-tych, ukazuje ten wyczerpujący niepokój, który odczuwa patrząc na materialne i moralne gruzy zdegradowanej Warszawy. Taki sam niepokój odczuwał Pasolini widząc obskurny Rzym, opisując głód i przestępczość panujące na rzymskich przedmieściach w “Una vita violenta” (1959).

Na kanwie ich utworów powstało potem wiele filmów, które w tamtych latach były obiektem cenzury, budząc zgorszenie, by zostać na koniec określonymi mianem „zbyt wymownych”. Warto bliżej przyjrzeć się tym filmom, ponieważ ich analiza ukazałaby naszym oczom rzeczywistość, w której żyła młodzież tamtych lat. SkonfrontujmyÓsmy dzień tygodnia” Hłaski zrealizowany przez Aleksandra Forda (1957) z “Accattone” wyreżyserowanym przez Pasoliniego w roku 1961. Filmy te ukazują całościowy obraz Polski i Włoch na przełomie lat 50-tych i 60-tych, który daje możliwość porównania i zilustrowania dwóch narodów tak rożnych od siebie, lecz mających tego samego bohatera: niewinną ofiarę błędów społeczeństwa.

Warto dokonać porównania obu narodów pod względem historycznym, politycznym i ekonomicznym, w taki sposób, żeby móc wykreślić jak najszerszy i jak najgłębszy profil, który pomoże unieść tę niewidzialną zasłonę, pod którą ukrywają się rzeczywiste przyczyny odpowiedzialne za “spalenie” młodości, której popioły docierają do nas po dziś dzień.

Być może ta nieposkromiona fascynacja kinem oraz mitami lat 50-tych były dla mnie inspiracją do napisania pracy magisterskiej “Mity Andrzeja Wajdy”, i popycha mnie do dalszego przeżywania atmosfery tych lat. W moich badaniach wyłania się zaiteresowanie młodością, tą zwykłą i przeciętną, pozostawionej jakby w zapomnieniu, z której jednak narodziły się mity. Według ministra oświaty w rządzie Matteo Renziego, Dario Franceschiniego, powinny być one wzięte za przykład, do którego odwoływałaby się dzisiejsza młodzież. Ministerstwo oświaty wydało niedawno dekret o wspomaganiu inicjatyw kulturalnych, odwołując się bezpośrednio do postaci Pier Paolo Pasoliniego, o którym włoski dziennikarz Aldo Grasso mówi: „Włosi mają obowiązek pamiętania Pasoliniego oraz przekazywania nowym pokoleniom aktualności jego przesłania, w zakresie poszukiwań i skargi.”

Zdanie to w pełni odzwierciedla się w postaci Marka Hłaski, zasiadającego w panteonie polskich pisarzy powojennych, postaci, która zamyka w sobie trudność w odnalezieniu samego siebie, w tym świecie tak różnym od naszych oczekiwań.