Paolo Genovese: w dialogu z naszym szalonym umysłem

0
25

Co kryje się w naszych myślach? Kto tak naprawdę mieszka w naszej głowie? Osoba szalona, romantyczna, namiętna, racjonalna? A może w naszym umyśle panuje niezły tłok? W swoim nowym filmie „Follemente”, który trafi do kin w Polsce 4 lipca w dystrybucji Aurora Films, reżyser i scenarzysta Paolo Genovese opowiada o relacjach międzyludzkich i różnych osobowościach, które zamieszkują nasze umysły. 

Bohaterami filmu są Piero i Lara. Ich pierwsza randka wywołuje u obojga zrozumiały stres. Oboje chcieliby pokazać się z jak najlepszej strony i uniknąć wpadek, o które w zdenerwowaniu nie trudno, ale też poznać myśli i wyczuć pragnienia drugiej osoby. Genovese zagląda głęboko do wnętrza swoich bohaterów i stara się zrozumieć i pokazać ich obawy, niepewność, pragnienia. Do głosu dochodzą wszystkie oblicza naszej osobowości, które dyskutują, kłócą się i starają przekonać resztę do swoich racji. Powstaje z tego uroczy chaos, który nie zawsze łatwo jest okiełznać. W rolach głównych zagrały gwiazdy włoskiego kina: Pilar Fogliati, Edoardo Leo, Emanuela Fanelli, Maria Chiara Giannetta, Claudia Pandolfi, Vittoria Puccini, Marco Giallini, Maurizio Lastrico, Rocco Papaleo oraz Claudio Santamaria.  

Skąd wziął się pomysł na ten film?

Zawsze trudno zrozumieć ten moment, kiedy rodzi się pomysł. Pomyślałem o tym filmie w 1999 roku, 25 lat temu. Zrobiłem kilka reklam dla Rai, których koncepcja brzmiała: w każdym abonencie jest wiele osobowości, spróbujmy zadowolić je wszystkie. Reklamy te były uosobieniem abonenta Rai, który miał w głowie wiele postaci. Każda chciała robić różne rzeczy i żadna nigdy nie była zadowolona. A reklama mówiła: „Programy RAI zaspokoją wszystkie twoje osobowości”. Po nakręceniu spotów zostawiłem ten pomysł na lata. Jakiś czas temu przyszło mi do głowy, żeby opowiedzieć o pierwszej randce i dokładnie o tym, co dzieje się w naszych głowach, o emocjach, lękach, słabościach, o tym, co powiedzieć, co zrobić. Wymyśliłem, że wszystko powinno dziać się w jeden wieczór i spróbowaliśmy to spisać.

Czy nie jest tak, że dzisiaj, korzystając z różnych aplikacji, raczej się chowamy i nie pokazujemy tych wszystkich osobowości, z którymi współżyjemy?

Tak, to prawda. Właśnie dlatego pomyślałem, że interesujące jest pokazanie prawdziwego spotkania i potrzeby reagowania instynktownie, bez zbytniego zastanawiania się nad tym, co powiedzieć. Dzisiaj, dzięki aplikacjom takim jak Tinder, Instagram, Facebook, masz czas na zastanowienie się, co napisać, aby dać najlepszą wersję siebie, a w prawdziwym życiu nie masz tyle czasu. I miło jest widzieć, jak szybko podejmujesz decyzję, która może być również błędna, ale przynajmniej jest instynktowna i prawdziwa.

Zgadza się, dzięki temu pokazujesz siebie z tej bardziej szczerej strony.

Nigdy nie jesteś całkiem szczery, bo i tak jest filtr. Ale przynajmniej nie zwlekasz godzinami z odpowiedzią.

Ta historia może być również motywacją dla młodych ludzi, którzy mają trudności z konfrontacją z innymi, zwłaszcza z pokazaniem swojej słabszej, bardziej wrażliwej strony.

Tak, ponieważ to tak naprawdę pozytywny film, który pokazuje, że spotkanie na żywo jest ekscytujące pomimo obaw. Zamknięcie się za zasłoną ekranu i aplikacji, gdzie czujesz się bezpieczniej inicjując relacje, odbiera możliwość odczuwania szeregu emocji i prawdziwego sprawdzenia się w nowej sytuacji.

Czy od razu zdecydowałeś, które typy osobowości chcesz analizować?

Wszyscy mamy w sobie różne osobowości, z którymi żyjemy. Wraz ze scenarzystami chcieliśmy znaleźć cztery cechy, które z pewnością ma każdy. Racjonalność, namiętność, romantyzm i szaleństwo. Czuliśmy, że te cztery osobowości są wspólne dla wszystkich.

Film doskonale oddaje ten chaos w naszych głowach. Jak pracowałeś na planie, aby wszystko skoordynować i stworzyć tę harmonię między aktorami.

To skomplikowane zadanie. Przede wszystkim to praca pisarska, trzeba być przekonanym, że scenariusz działa. Dużo pracowaliśmy z aktorami na planie. Było to dość trudne, ponieważ w filmie widać już końcowy efekt, a my kręciliśmy sceny osobno, więc aktorzy odgrywający poszczególne osobowości w głowach bohaterów reagowali na coś, czego nie widzieli. A para bohaterów, podczas gry miała głosy, których nie słyszała, więc było to wymagające. Ale myślę, że się udało.

Podczas pisania ważniejsze są dla ciebie dialogi czy komizm sytuacyjny?

Zdecydowanie komizm sytuacyjny, który jest najtrudniejszy, ponieważ dopiero po obejrzeniu filmu z publicznością zdajesz sobie sprawę, czy działa. Jeśli chodzi o dialogi, nie jestem scenarzystą komediowym, ale mniej więcej wiesz, czy żart jest śmieszny, czy nie. Sytuacja jest czymś, co budujesz kawałek po kawałku, zawierasz swego rodzaju pakt z widzem, ponieważ w przeciwieństwie do żartu w dialogu, który jest napisany i skończony, w sytuacji jest część która należy do publiczności, która nie będzie się śmiała, jeśli nie zrozumie i nie przetworzy tego, co zobaczyła. Dlatego trudniej jest go zbudować.

A z jakich reżyserów czerpiesz inspirację, gdy myślisz o komizmie?

Trudno jest się inspirować, ponieważ każda historia ma swoją własną formułę. Ale mogę powiedzieć, że typ komedii sytuacyjnej i słownej, który naprawdę lubię to filmy Woody’ego Allena.

Kiedy pracujesz z aktorami, dajesz im wolną rękę, czy chcesz, aby byli wierni scenariuszowi? 

Aktorom nie powinno dawać się swobody. Moim zdaniem najważniejszą rzeczą w filmie jest scenariusz. Jeśli jesteś przekonany, że scenariusz działa, musisz odtworzyć dokładnie to, co napisałeś i co masz w głowie. Zmiany niekoniecznie muszą zadziałać. Zazwyczaj jestem więc dość surowy w kwestii scenariusza. Chcę tego, co napisałem. Potem można dodawać, ale nie zastępować ani zmieniać. Jeśli aktor ma jakiś pomysł, jakąś sugestię, to w porządku, ale zawsze będzie to coś dodatkowego, co mogę wybrać później podczas montażu.

Jak dobierasz muzykę? Podoba mi się pomysł chóralnego odśpiewania „Somebody to Love” zespołu Queen. Jest niczym hymn dla całej historii. Skąd taki wybór?

Wybrałem ten utwór w ostatniej chwili, tuż przed rozpoczęciem zdjęć. Koncepcja tego filmu polega na wejściu do głowy bohaterów i zobaczeniu, co dzieje się w różnych sytuacjach. To nie było łatwe zadanie, ale zdecydowanie łatwiej było nam wyobrazić sobie, co się dzieje, gdy zapomnisz słowa, gdy jesteś zakłopotany, gdy nie wiesz, co powiedzieć i tak dalej. Kiedy natomiast zapytano nas, co się dzieje w naszym umyśle, gdy kończymy uprawiać seks… Nic nie przychodziło nam do głowy.

Filmy rzadko pokazują, co dzieje się po seksie.

Rzadko lub tylko moment, w którym w końcu dochodzimy. Chcieliśmy więc znaleźć coś, co zadziała, co nie będzie banalne, wulgarne lub już gdzieś wykorzystane. Byliśmy już prawie na początku zdjęć, kiedy przypadkiem usłyszałem tę piosenkę w samochodzie. Miała w sobie coś wyzwalającego, coś triumfalnego, a jednocześnie coś zabawnego i ironicznego. Powiedziałem: to może być to, może właśnie poprzez piosenkę oni się wyzwalają. Ale trzeba to zbudować. Ta piosenka działa, ponieważ masz crescendo do tego punktu, w którym publiczność również reaguje. We Włoszech bardzo często w tym momencie ludzie klaszczą. Ponieważ publiczność również uwalnia się wraz z aktorami.