Przygotujcie się, bo nadchodzi czas PINKO Garage. Kobieta PINKO ma duszę buntowniczki, która ze stylem i urokiem sprzeciwia się konwenansom. W Rio De Janeiro właśnie skończyła się jej przygoda na dwóch kółkach, jest na lotnisku z biletem powrotnym w ręku, ale coś ją powstrzymuje…to jeszcze nie czas na powrót do domu. Nowy York może poczekać.
Na ekranie pojawia się reklama prawdziwej przygody motocyklowej, która ma swój początek w Buenos Aires w Argentynie, następnie przejeżdża się 5600 mil przez najbardziej odległe tereny, od wydm po góry, od pustyni po słone jeziora, aż do chilijskiego jeziora i z powrotem.
Trzeba tylko wrócić do miasta, a tam, na wąskiej uliczce w artystycznej dzielnicy Santa Teresa, znajdzie się idealna przestrzeń do stworzenia kolekcji PINKO Garage.
Przygotowanie jest złożone i skomplikowane, ale adrenalina płynie w żyłach. Jak w każdym szanującym się warsztacie, nie może zabraknąć kombinezonu, z bawełny w kolorze masła lub z całkowicie czarnego muślinu z długim jedwabistym rękawem.
Detale odzieży roboczej charakteryzują kolekcję, od zapinanych na suwak kamizelek noszonych bezpośrednio na skórze jako nowe topy nasycone miejskim chłodem, po falbaniaste mini sukienki w połączeniu z koronkowymi legginsami typu second skin, które przyciągają wzrok.
Odliczanie rozpoczęte, czas przenieść się na ulice Buenos Aires. Wchodzimy w prawdziwego ducha rywalizacji dzięki wzorom damier w klasycznych kombinacjach czerni lub bieli, a także w ognistych wariantach czerwieni lub limonkowej żółci, zawsze super kobiece i glam: cekiny na tank topach noszonych z T-shirtami z naszywkami lub spodniami capri z wstawkami w stylu wyścigowym, koronki na spodniach, szortach i tank topach w połączeniu z balonowymi spódnicami z metalicznych srebrnych tkanin z efektem folii.
Sportowa i aktywna dusza kobiety PINKO nosi dresy z kontrastującymi naszywkami i paskami w stylu lat siedemdziesiątych oraz kurtki bomberki w połączeniu z mikro spódniczkami o dziewczęcym kroju.
Podczas gdy w Chile wśród pustynnych wydm swobodnie nosi skórzane kurtki z płomieniami PINKO Garage Team, jej bardziej kobieca strona ujawnia się, gdy zakłada sukienki z odkrytymi ramionami o balonowym kroju lub wybiera uwodzicielską lekkość bluzek i spodni devoré…
Z drugiej strony gwiaździsta noc w Ameryce Południowej rozbudza jej bardziej romantyczną stronę.
Ale podróż trwa nadal, a ona, jako niestrudzona podróżniczka i globtroterka, znajduje w Love Bag wiernych sojuszników, którzy chronią jak skarby wszystko, co jest drogie jej sercu, w tym cenne amulety, które towarzyszą jej podczas przygód na dwóch kółkach. Od płóciennych toreb na ramię, przez torebki w stylu boho, po nową torbę foulard, niezwykle miękką i pojemną, łączącą elegancję i praktyczność.
Po drodze gromadzi się tak wiele wspomnień… Przybycie na Plaza de la Republica, największą ulicę na świecie, która biegnie przez serce Buenos Aires, jest triumfalne. Za nami przebyte kilometry, a w perspektywie przyszłość, która jeszcze jest niewiadomą.
Używając tego kodu QR można posłuchać włoskiej wersji artykułu czytanego przez autora Maura Tucciarelliego.
tłumaczenie pl: Filip Wójtowicz
Jednym z pytań, które najczęściej padają podczas moich kursów pisania, jest kwestia „prawdziwej poezji”. Czy bardziej autentyczna jest poezja klasyczna, na przykład dantejska, oparta na precyzyjnych schematach metrycznych, takich jak jedenastozgłoskowiec, czy też poezja nowoczesna, wolna od takich struktur?
Odpowiedź brzmi: obie w pełni reprezentują poezję, choć należą do różnych epok i kontekstów kulturowych. Na przykład w okresie Dolce Stil Novo poeci tacy jak Guido Cavalcanti, Lapo Gianni czy Dante byli postaciami przypominającymi współczesne gwiazdy rocka. Ich ściśle ustrukturyzowane utwory były często łączone z muzyką i wykonywane ustnie przez wędrownych pieśniarzy. Te sztywne schematy metryczne nie były ograniczeniem, lecz koniecznością: nadawały wersom melodyjność i ułatwiały ich zapamiętanie. Nic dziwnego, że wielu entuzjastów we Florencji z niecierpliwością oczekiwało „premiery” nowych poematów, by móc ich wysłuchać na miejskich placach. Aby dostosować się do wymogów metryki, poeci nie wahali się tworzyć nowych słów lub modyfikować już istniejących. Sam Dante, w Boskiej Komedii, wprowadza terminy takie jak mesto, molesto, insusare czy inurbare, by zachować melodyjność jedenastozgłoskowca. Wymownym przykładem tej relacji między poezją a muzyką jest pieśń II Czyśćca. Dante spotyka tam duszę swojego przyjaciela, toskańskiego muzyka i śpiewaka Caselli, który na widok wielkiego poety intonuje wersy z wiersza Amor che nella mente mi ragiona, pochodzącego z Uczty. Słodycz tej muzyki urzeka zgromadzone dusze, lecz harmonia zostaje nagle przerwana przez interwencję Katona, strażnika Czyśćca. Katon surowo upomina obecnych, zarzucając im zaniedbanie i opieszałość na drodze do odkupienia. Ta więź między słowem, rytmem a muzyką przypomina nam, że poezja była żywą, dźwięczną i głęboko popularną sztuką – pomostem między językiem pisanym a mówionym, zdolnym przemawiać zarówno do serc, jak i umysłów publiczności. Jednak poezja to sztuka kameleonowa: zmienia się, dostosowuje i odzwierciedla epokę, w której powstaje. Podczas gdy dawna poezja musiała odpowiadać potrzebie bycia recytowaną lub śpiewaną, współczesna poezja istnieje przede wszystkim na kartach książek i w umysłach czytelników. Poezja nowoczesna porzuciła sztywne schematy metryczne i tradycyjne rymy, które charakteryzowały dawną twórczość, ale nie zrezygnowała z bogatej struktury pełnej techniki i znaczeń. Wisława Szymborska, laureatka Literackiej Nagrody Nobla, jest doskonałym przykładem wybitnej przedstawicielki tej nowoczesności. Jej twórczość unika sztywnych form, takich jak obowiązkowe rymy czy stałe metrum, preferując formalną wolność, która pozwala zgłębiać uniwersalne tematy z równoczesną głębią i lekkością. Mimo że jej wolne wersy nie podlegają ścisłym regułom, nie są pozbawione techniki: każde słowo jest dobierane z chirurgiczną precyzją, każda pauza i rytm są przemyślane, by wywoływać mocne refleksje i obrazy. Poniżej przeanalizujemy polską wersję wiersza Wisławy Szymborskiej zatytułowanego „Wszelki wypadek” („Ogni caso” w języku włoskim), by ukazać, że mimo braku sztywnych struktur metrycznych, utwór ten obfituje w wyszukane mechanizmy stylistyczne. Wiersz jest pieśnią o kruchości istnienia i pozornej przypadkowości zdarzeń. Choć Szymborska posługuje się w nim wolnym wierszem, buduje intensywny rytm dzięki serii powtórzeń i figur retorycznych. Figury retoryczne to środki językowe wzbogacające tekst, podkreślające idee, wywołujące emocje lub tworzące szczególne efekty brzmieniowe i rytmiczne. Aby lepiej zrozumieć ich znaczenie i sposób, w jaki są zastosowane w tym utworze, przyjrzymy się im bliżej. Figury retoryczne dzielą się na trzy główne kategorie:
Figury dźwiękowe: koncentrują się na powtórzeniach, rytmie lub akustycznym efekcie słów. W tym utworze występują zarówno aliteracja, czyli powtórzenie podobnych dźwięków w różnych słowach, jak i asonans, który skupia się wyłącznie na powtórzeniu samogłosek, tworząc efekty dźwiękowe, które wzbogacają rytm i harmonię tekstu.
Figury znaczeniowe: operują znaczeniem słów, takie jak metafory (paralelizm elementów), antyteza (przeciwstawienie elementów), litota (wyrażenie pojęcia poprzez jego zaprzeczenie), synestezja (wskazująca na „zakażenie” zmysłów w percepcji) oraz aprosdoketon (zaskakujące zakończenie, które czyni finał nieoczekiwanym).
Figury porządku: dotyczą struktury tekstu, takie jak anafora (powtórzenie słów na początku wersów), epanaleksi (powtórzenie tych samych słów lub ich obfitych fragmentów w tym samym wersie), enumeracja (wyliczenia obiektów lub elementów) i enjambement (używany do przełamania myśli na dwa wersy, by stworzyć poczucie oczekiwania).
Te techniki są wykorzystywane w poezji, aby dodać rytm, emocjonalną intensywność lub refleksję, a w tej analizie zobaczymy, jak umiejętnie korzysta z nich Szymborska.
„Wszelki wypadek” (Ogni caso)
Pierwsza zwrotka:
Zdarzyć się mogło. Zdarzyć się musiało. Zdarzyło się wcześniej. Później. Bliżej. Dalej. Zdarzyło się nie tobie.
Poteva accadere. Doveva accadere. È accaduto prima. Dopo. Più vicino. Più lontano. È accaduto non a te.
W tej strofie występuje wiele figur retorycznych, takich jak aliteracje w słowach zawierających dźwięczną literę Z oraz asonanse z akcentowaną samogłoską E. Dźwięczna Z to spółgłoska afrykatywna, która ma drżący i ciągły dźwięk, wykorzystywana do uzyskania wyrazistego efektu rytmicznego; pojawia się w strofie na początku niemal wszystkich wersów. Samogłoska E wytwarza krótki i wysoki dźwięk, nadając tekstowi przyspieszony rytm. Pojawia się aż 11 razy w tekście i tworzy rymy w słowach kończących się na „ej” i „ie”. Ponadto znajdujemy figury znaczeniowe, takie jak antytezy w przeciwieństwach, na przykład wcześniej/Później (prima/dopo) oraz Bliżej/Dalej (più vicino/più lontano), które tworzą kontrast przestrzenny i czasowy. Zauważamy również litotę w stwierdzeniu Zdarzyło się nie tobie (È accaduto non a te), gdzie negacja działania wzmacnia poczucie niepewności i osobistego dystansu. Na koniec, występuje anafora w powtarzaniu frazy Zdarzyć się (accadere) na początku kilku wersów, co podkreśla nieuniknioność zdarzeń.
Druga zwrotka:
Ocalałeś, bo byłeś pierwszy. Ocalałeś, bo byłeś ostatni. Bo sam. Bo ludzie. Bo w lewo. Bo w prawo. Bo padał deszcz. Bo padał cień. Bo panowała słoneczna pogoda.
Ti sei salvato perché eri il primo. Ti sei salvato perché eri l’ultimo. Perché da solo. Perché la gente. Perché a sinistra. Perché a destra. Perché la pioggia. Perché un’ombra. Perché splendeva il sole.
W drugiej strofie również występuje wiele aliteracji, szczególnie z obecnością spółgłoskowych dźwięków P i B, które są spółgłoskami zwartymi i nadają wersom szybkość rytmu. Pojawiają się one odpowiednio 11 i 6 razy, tworząc natarczywy i obsesyjny efekt. Poetka kontynuuje dezorientowanie czytelnika, wprowadzając powtarzające się antytezy w kontrastach, takich jak pierwszy/ostatni (primo/ultimo) oraz sam/ludzie (da solo/la gente), co wzmacnia różnorodność zaangażowanych czynników. W zakresie układu słów, znajduje się anafora w powtarzaniu frazy Bo (Perché), która występuje również w epanaleksie w zwrotach Bo sam. Bo ludzie. Bo w lewo. Bo w prawo, a następnie w kolejnym wersie Bo padał deszcz. Bo padał cień, co buduje rytmiczną i precyzyjną strukturę.
Trzecia zwrotka:
Na szczęście był tam las. Na szczęście nie było drzew. Na szczęście szyna, hak, belka, hamulec, framuga, zakręt, milimetr, sekunda. Na szczęście brzytwa pływała po wodzie.
Per fortuna là c’era un bosco. Per fortuna non c’erano alberi. Per fortuna una rotaia, un gancio, una trave, un freno, un telaio, una curva, un millimetro, un secondo. Per fortuna sull’acqua galleggiava un rasoio.
W trzeciej strofie znajdujemy liczne aliteracje wynikające z użycia spółgłoskowych dźwięków N i M, które występują łącznie 11 razy. Te ostatnie to spółgłoski nosowe, które spowalniają rytm, nadając tekstowi wolniejszy i bardziej medytacyjny ton. Aby zwiększyć niepewność, napięcie i złożoność, pojawia się enumeracja przedmiotów i elementów we frazach szczęście szyna, hak, belka, hamulec / framuga, zakręt, milimetr, sekunda, gdzie logiczne powiązania między obrazami są domniemane i ukryte, tworząc efekt zawieszenia i poszukiwania w czytelniku. Dodatkowo, oksymoron w stwierdzeniu Na szczęście nie było drzew (Per fortuna non c’erano alberi) stanowi paradoks, który wzmacnia poczucie refleksji i zagubienia. Kontynuując analizę tej strofy, jesteśmy bombardowani anaforą wywołaną powtarzaniem frazy Na szczęście (Per fortuna), a struktura ta proporcjonalnie zwiększa długość wersów, tworząc w ten sposób rosnący klimat: wersy stają się coraz dłuższe, sugerując narastanie możliwości. Interesującą kwestią, szczególnie związaną z nadawaniem znaczeń między językiem polskim a włoskim, jest metafora zawarta w końcowej frazie Na szczęście brzytwa pływała po wodzie (Per fortuna sull’acqua galleggiava un rasoio). Dla Włocha ta konstrukcja może na pierwszy rzut oka wydawać się sprzeczna: jak obiekt o ostrzu i niebezpieczny może być uważany za szczęście? Jednak w polskim kontekście ta metafora jest natychmiast zrozumiała, ponieważ istnieje przysłowie Tonący brzytwy się chwyta. Można to porównać do włoskiego wyrażenia ultima spiaggia lub łacińskiego extrema ratio, które oznacza „ostateczne rozwiązanie, ostatnia deska ratunku”, stosowane w sytuacjach, gdy nie ma innych wyjść, co może być również najboleśniejszym lub najbardziej brutalnym rozwiązaniem. Warto dodać, że przysłowie „Tonący brzytwy się chwyta”, choć dziś jest nieznane w nowoczesnym włoskim, znajduje swoje echo w dialekcie toskańskim, zwłaszcza w kontekście marynarskim Livorno. Ten interesujący szczegół został mi uprzejmie przekazany przez eksperta w dziedzinie tłumaczeń, Tadeusza Zatorskiego, który odnalazł to przysłowie w rzadkiej antologii prozy i poezji z 1921 roku.
Czwarta zwrotka:
Wskutek, ponieważ, a jednak, pomimo. Co by to było, gdyby ręka, noga, o krok, o włos od zbiegu okoliczności.
In seguito a, poiché, eppure, malgrado. Che sarebbe accaduto se una mano, una gamba, a un passo, a un pelo da una coincidenza.
Ton tej strofy jest niezwykle refleksyjny, a enumeracje wynikające z nagromadzenia spójników w pierwszym wersie oraz elementów w kolejnych potęgują efekt zagubienia. Zmniejszająca się długość wersów w tej strofie prowadzi nas ku zakończeniu wiersza, tworząc spadkowy klimat, który równoważy wznoszącą się atmosferę poprzedniej strofy. Na poziomie rytmicznym powtarzają się 13 samogłoskowych dźwięków O, które spowalniają tempo, a także znajdujemy liczne słowa o podobnej długości i brzmieniu, co nadaje całości ogólną linearność. Powtórzenia oraz akumulacja jeszcze bardziej spowalniają rytm, tworząc melancholijną kadencję.
Piąta i ostatnia zwrotka:
Więc jesteś? Prosto z uchylonej jeszcze chwili? Sieć była jednooka, a ty przez to oko? Nie umiem się nadziwić, namilczeć się temu. Posłuchaj, jak mi prędko bije twoje serce.
Dunque ci sei? Dritto dall’animo ancora socchiuso? La rete aveva solo un buco, e tu proprio da lì? Non c’è fine al mio stupore, al mio tacerlo. Ascolta come mi batte forte il tuo cuore.
Ostatnia strofa przesuwa nas od znaczenia uniwersalnego do indywidualnego, a poetka w pierwszych dwóch wersach bezpośrednio zwraca się do czytelnika, zadając mu pytania retoryczne. Zauważamy litotę w stwierdzeniu Nie umiem się nadziwić (w wersji włoskiej “non c’è fine”, które ma intensywniejsze znaczenie niż termin „infinito”). W przedostatnim wersie występuje enjambement Posłuchaj…, który tworzy efekt pauzy, wprowadzając aprosdoketon, którym kończy się wiersz: jak mi prędko bije twoje serce. Występuje tutaj niespodziewany i poruszający paradoks, w którym twoje serce bije we mnie, co przywraca jednostkę do poczucia wspólnoty z innymi. Znajdujemy w nim także silną synestezję, wynikającą z zaangażowania słuchu (w odczuwaniu) oraz dotyku (w biciu serca). Z perspektywy dźwiękowej, jako osoba posługująca się językiem ojczystym, postrzegam ostatni wers w wersji włoskiej jako szczególnie rytmiczny i melodyjny. Ten efekt jest zręcznie osiągnięty w tłumaczeniu Pietro Marchesaniego poprzez wyłączne użycie słów płaskich, czyli takich, w których akcent toniczny pada na przedostatnią sylabę, co nadaje wersowi naturalną i harmonijną płynność: còme mi bàtte fòrte il tùo cùore. Wszelki wypadek to głęboka refleksja na temat przypadkowości życia i kruchości ludzkiej egzystencji. Jeśli poeci przeszłości, tacy jak Dante, dostosowywali język, aby przestrzegać metryki, to Szymborska manipuluje rytmem i dźwiękiem, aby stworzyć efekt równie strukturalny, ale bardziej wolny. Obie formy to poezja: jedna związana z muzyką i opowieścią ustną, a druga bardziej intymna, stworzona dla ciszy czytania. Dzięki umiejętnemu użyciu figur retorycznych, rytmu i struktury, Szymborska prowadzi czytelnika w podróż, która zaczyna się od uniwersalnego chaosu, a kończy w intymności jednostki jako części całości, pozostawiając przestrzeń na zdumienie i refleksję. Jak sama powiedziała: „Wolę się śmiać, nawet gdy śmieję się przez łzy”. Jej poezja zaprasza nas do robienia tego samego: refleksji, akceptacji i nawet uśmiechu.
Mauro Tucciarelli – pisarz i wykładowca technik pisania na Uniwersytecie UKEN w Krakowie
„Nie było innego wyjścia – musiałyśmy zostać piosenkarkami!”.
Tak zaczyna się wywiad z Dagmarą i Martyną Melosik, utalentowanymi, wspaniałymi, zabawnymi bliźniaczkami, autorkami muzyki i tekstów, laureatkami Nagrody Publiczności na Festiwalu w Opolu 2018. Muzyczne DNA odziedziczyły po rodzicach.
Nasz tata jest pianistą i dyrygentem, podobnie brat. Ten drugi przez 20 lat współpracował z Małgorzatą Ostrowską, legendą polskiego rocka. Starsza siostra jest altowiolistką, więc dla nas, od najmłodszych lat, przeznaczona była rola wokalistek.
Oni grali i prosili was, żebyście śpiewały?
Tak naprawdę prosili nas o to, żebyśmy były cicho, bo śpiewałyśmy non stop!
A czym się zajmuje wasza mama?
Mama z wykształcenia jest chemikiem, ale ma świetny słuch muzyczny. Rodzinna anegdota głosi, że jako nastolatka grywała na gitarze i śpiewała na Starym Rynku w Poznaniu. Nasz tata ją tam zauważył, zapamiętał jej imię i nazwę ulicy, przy której mieszkała a potem, pukając od drzwi do drzwi, odnalazł ją i poślubił.
Co za wspaniała historia! To znaczy, że śpiew był waszym przeznaczeniem!
Chyba tak, choć nasi rodzice ostrzegli nas także przed cieniami tego zawodu. Z tego powodu zamiast wykształcenia muzycznego zdecydowałyśmy się na studiowanie filologii włoskiej na poznańskim UAM, a po zwycięstwie Martyny w Fabryce Gwiazd i przeprowadzce do Warszawy kontynuowałyśmy studia na UW.
Martyna wygrała sama?
Tak, taki był format Fabryki Gwiazd, talent-show telewizji Polsat. Duety nie były dopuszczane. Ale praktycznie od razu po moim zwycięstwie wróciłyśmy do występowania razem. Ten sukces miał wpływ na nasze życie nie tylko ze względu na przeprowadzkę do Warszawy, ale także na to, że zaczęłyśmy tworzyć własne piosenki.
fot. archiwum rodzinne
Jesteście bliźniaczkami, ale różnicie się? To znaczy macie inne gusty i tonacje?
Dagmara od dziecka udawała śpiewaczki operowe, dlatego śpiewa wyższe dźwięki, ja niższe. Ona uwielbiała Edytę Górniak, ja Michael Jacksona. Słuchając niektórych starych nagrań zdarza się jednak, że same mamy wątpliwości, czyj głos słychać. Jeśli chodzi o wygląd fizyczny znalazłyśmy wyjście: ścięłam włosy, żeby nie dało się nas pomylić.
Z chłopakami też nie ma żadnych problemów?
Na szczęście nie! Raz zdarzyło się, że zakochałyśmy się w tym samym chłopaku i to była katastrofa.
A Włochy?
Wybór filologii włoskiej był dość przypadkowy. Chciałyśmy studiować coś, co w razie potrzeby rzucenia studiów na rzecz kariery muzycznej dałoby nam jakąś praktyczną wiedzę, więc medycyna odpadała… Potem jednak zakochałyśmy się we Włoszech, nie mówiąc o tym, że dla piosenkarek znajomość tego języka jest niemalże obowiązkowa!
fot. Jacek Poremba
W jaki sposób Włochy są obecne w waszym życiu?
Erasmus, spędzony razem w Bolonii, dał nam naprawdę dużo. Przestałam się tak stresować, nauczyłam się cieszyć przerwami między zajęciami, odkryłam, że życie to także, a może przede wszystkim to, co dzieje się pomiędzy różnymi obowiązkami, na przykład pogaduszki przy kawie czy dobrym posiłku. To doświadczenie sprawiło, że nabrałyśmy dobrego zwyczaju podróżowania do Włoch przynajmniej raz w roku w odwiedziny do przyjaciół w Rzymie, Bolonii i Florencji. No i powiedzmy sobie szczerze, Włochy nigdy się nie nudzą.
Dla mnie była to także szkoła kulinarna. Odkryłam, jak wielką wagę Włosi przykładają do jedzenia. W Bolonii mieszkałyśmy razem z innymi studentami i zakupy robiliśmy na zmianę raz w tygodniu. Kiedy przyszła moja kolej kupiłam niezbędne produkty nie zwracając uwagi na producenta czy jakość. Mój młodziutki współlokator, rzymianin, miał wtedy może 18 lat, zrobił mi pogadankę o tym, że „jesteśmy tym, co jemy”, że musimy szanować nasze organizmy i jeść produkty tylko dobrej jakości. Po tej rozmowie mój sposób żywienia zmienił się na zawsze.
Wróćmy do muzyki…
W muzyce też mamy lepsze porozumienie z Włochami. Jako nastolatki grałyśmy na klarnecie (Dagmara) i saksofonie (Martyna) w Młodzieżowej Orkiestrze Dętej gminy Tarnowo Podgórne, która swoje gminy partnerskie miała w Niemczech i we włoskim Rosate. Podczas wspólnych koncertów Polacy zawsze lepiej bawili się z Włochami. Po sukcesie Martyny w Fabryce Gwiazd zaczęłyśmy współpracę z Pawłem „Józkiem” Jóźwickim z wytwórni Jazzboy, która wprowadziła na polski rynek muzyczny m.in. Anię Dąbrowską. Tak zaczęła się nasza znajomość z Anią, do dziś pracujemy z nią jako chórzystki i współautorki tekstów. Po zdobyciu Nagrody Publiczności w Opolu z naszą piosenką Batumi postanowiłyśmy wziąć się na poważnie za pisanie autorskiej muzyki i tekstów. Nasza pierwsza płyta „Znam na pamięć dalszy ciąg” wyszła w 2022 roku.
Jak można nazwać rodzaj muzyki, którą proponujecie?
Można powiedzieć, że o ile nasz pierwszy album jest w stylu country-pop, o tyle drugi, który ukaże się w tym roku, będzie zdecydowanie bardziej pop. Bardzo lubimy śpiewać w trzy lub czterogłosie, dlatego w skład naszego zespołu wchodzi też nasz brat i czasami starsza siostra.
A wy jakiej muzyki słuchacie?
Powiem prawdę… słucham tego, czego słuchało się w domu rodzinnym, czyli głównie muzyki klasycznej. Obie mamy obsesję na punkcie Chopina. Ale oczywiście słuchamy też popu. Jeśli chodzi o włoskich artystów, bardzo cenię Gianmarię Testę i Simona Cristicchi.
Dlaczego Polska, kraj z niezwykłą tradycją muzyczną, odnosi tak mało sukcesów na Eurowizji?
Bo nie wzięli naszej piosenki! Być może problem tkwi w wyborze zgłaszanego kawałka. Za bardzo skupia się na tym, żeby miał szansę spodobać się wszystkim, w ten sposób skazując się na wybór czegoś mało oryginalnego. Naszym zdaniem to zła taktyka. Trzeba zawsze być sobą.
Boska Callas na okładce zaprasza nas, abyśmy nie przegapili nowego wydania Gazzetta Italia, które począwszy od burzliwego życia Callas i poświęconego jej filmu, który podbija kina w ostatnich tygodniach, zabiera nas na spacer po Rzymie z pięknymi migawkami z podróży. Nie można pominąć dogłębnego omówienia historii Mussoliniego – w postaci książki Scuratiego i serialu Sky – które wprowadza nas w tragiczną historię włoskiego dyktatora z nowego, osobistego punktu widzenia. Bardzo bogaty numer pełen muzyki – z refleksją na temat Fedeza i wracających do mody tańców vintage – doświadczeń z Erasmusa, historii, kuchni, przepisów, motoryzacji i literatury z analogią Baudelaire-Wojaczek, której można posłuchać z ust autora dzięki kodowi QR. Spieszcie więc do Empiku lub napiszcie do nas (redazione@gazzettaitalia.pl), by zdobyć swój egzemplarz i nie przegapić wywiadu z wicedyrektorką Instytutu Polskiego w Rzymie!
Składniki
◼ 200 g białej mąki migdałowej
◼ 65/70 g białka w temperaturze pokojowej
◼ 200 g cukru pudru
◼ 1 niecała łyżeczka soku z cytryny
◼ skórka starta z jednej pomarańczy
◼ pół laski wanilii
◼ 1 łyżeczka ekstraktu lub esencji z migdałów
◼ 2/3 łyżki wody
◼ 300 g cukru pudru do zagniecenia ciasta i do posypania
Przygotowanie:
Najpierw wymieszaj białka i aromaty w misce trzepaczką, aż mieszanina lekko się spieni, a następnie dodaj mąkę migdałową i cukier puder i wymieszaj szpatułką, aż uzyskasz zwartą, ale miękką masę. Zawiń ciasto w folię spożywczą i odstaw do lodówki na minimum 24 godziny do maksymalnie 3 dni, pamiętając, że im dłużej pozostawisz ciasto w lodówce, tym bardziej rozproszą się jego aromaty.
Wyjmij ciasto i umieść je na stolnicy posypanej cukrem pudrem. Uformuj z niego bochenek i pokrój nożem na 20 g kawałków. Zgnieć je i nadać im typowy kształt dla ciastek ricciarelli, wydłużając wierzchołki. Umieścić je na blasze do pieczenia, lekko zwilż powierzchnię wodą i posyp cukrem pudrem.
Piecz w piekarniku statycznym najpierw w temperaturze 150° przez 5 minut, następnie w temperaturze 170° przez 5-6 minut, tak aby na powierzchni utworzyły się pęknięcia, a na koniec w temperaturze 160° przez kolejne 5-6 minut.
Wyjmij z piekarnika i pozostaw do ostygnięcia, ostrożnie przesuwając, ponieważ gorące będą bardzo miękkie.
Ricciarelli to typowe toskańskie ciasteczka, które doskonale nadają się również na świąteczny prezent dla rodziny i przyjaciół. Przygotuj ładne opakowanie, być może w blaszanym pudełku i gotowe!
Rola kobiet w, wywodzącej się z Kalabrii, organizacji przestępczej 'Ndrangheta, nieustannie przyciąga zainteresowanie naukowców i dziennikarzy. Pomimo tradycyjnego wizerunku, który często przedstawia je jako podrzędne lub marginalne postacie, kobiety z 'Ndranghety odgrywają bardziej złożoną i czasami paradoksalną rolę, oscylując między byciem ofiarą a działaniem w ramach struktury przestępczej.
Jedną z głównych ról kobiet w 'Ndranghecie jest rola strażniczek rodzinnej kultury i tradycji. W patriarchalnym systemie, w którym honor rodziny jest w centrum wszystkiego, kobiety biorą na siebie odpowiedzialność za wychowanie swoich synów, wpajając im wartości lojalności i nienawiści wobec wrogów klanu. Wielu chłopców było – i nadal jest – wychowywanych z moralnym obowiązkiem pomszczenia śmierci krewnego, często ojca zamordowanego podczas wojny między klanami. W wieku zaledwie 14 lat ci młodzi ludzie dźwigają na swoich barkach ciężar głęboko zakorzenionej nienawiści, która zamienia ich w narzędzia zemsty. Córki od najmłodszych lat są wychowywane w taki sposób, aby w przyszłości zostały żonami członków 'Ndranghety. Dla matek wpajanie tej mentalności jest sposobem na zapewnienie ciągłości przekazywania wartości rodziny i organizacji, nawet kosztem poświęcenia niewinności dzieci.
Ofiary patriarchalnego systemu
Kobiety z 'Ndranghety były – i są – często ofiarami kultury, która pozbawia je możliwości wyboru. Często zmuszane do małżeństwa z mężczyznami wybranych przez rodzinę, przez co wiele z nich nie doświadczy nigdy uczucia miłości.
Patriarchalna kontrola obejmowała także ich życie uczuciowe po śmierci mężów lub ich osadzeniu w więzieniu – nawiązanie nowego związku było uznawane za zdradę, która często kończyła się dla nich utratą życia. Jeden z emblematycznych przypadków opowiada o matce, która po śmierci męża pragnęła odbudować swoje życie. Pragnienie to, postrzegane przez jej dzieci jako zniewaga zasad ‘Ndranghety, doprowadziło ją do tragicznego końca: jeden z jej własnych synów zabił ją, respektując kod honoru.
Kobiety w 'Ndranghecie: strażniczki, przywódczynie i „ciche bohaterki”
Kobiety, które w pełni identyfikują się z rolą przypisaną im przez 'Ndranghetę, pełnią kluczowe funkcje, które zapewniają przetrwanie i rozwój organizacji. Często zarządzają rodzinnymi finansami, chroniąc aktywa przed konfiskatą i strategicznie inwestując zasoby, zapewniając tym samym stabilność klanu. Odgrywają również rolę „listonoszek”, przekazując informacje między więźniami a członkami organizacji, umożliwiając kontynuowanie działalności przestępczej pomimo aresztowań. Wyjątkowe przypadki, takie jak Maria Serraino czy Edyta Kopaczyńska, pokazują, że kobiety mogą pełnić role przywódcze, organizując handel narkotykami, tworząc sojusze i podejmując strategiczne decyzje w świecie zdominowanym przez mężczyzn.
Historie zbuntowanych kobiet
Walka Marii Concetty Caccioli o wolność
Maria Concetta Cacciola, pochodząca z Rosarno, małego miasteczka na równinie Gioia Tauro, jest tragicznym przykładem tego, jak trudno jest przerwać schematy 'Ndranghety. W wieku zaledwie 13 lat Maria została zmuszona do poślubienia mężczyzny, którego nie kochała, wkraczając tym samym w świat cierpienia i niedostatku. Jej rodzina, powiązana z lokalnymi klanami, sprawowała nad nią opresyjną kontrolę. Kiedy Maria Concetta zdecydowała się współpracować z wymiarem sprawiedliwości, rozpoczęła podróż pełną nadziei, ale także ogromnego cierpienia. Jej decyzji o złożeniu zeznań towarzyszyła niewyobrażalna presja psychiczna. Jej matka, ojciec i brat namawiali ją do wycofania wszystkiego, co powiedziała władzom, grożąc odebraniem jej dzieci i poddając ją przemocy fizycznej i psychicznej. Wszystko to doprowadziło ją do granic wytrzymałości. Maria, odizolowana i zdesperowana, odebrała sobie życie, według zeznań jej rodziny, poprzez wypicie kwasu solnego 20 sierpnia 2011 r., ale podejrzewa się, że prawdopodobnie jej rodzice wlali kwas siłą do jej przełyku, zabijając ją.
Bunt matki: Giuseppina Pesce
Giuseppina Pesce, również pochodząca z równiny Gioia Tauro, postanowiła przerwać cykl przemocy, aby chronić swoje dzieci. Wychowana w jednej z najważniejszych rodzin pod względem wpływu w 'Ndrangheta, Giuseppina była jedną z pierwszych kobiet, które podjęły współpracę z wymiarem sprawiedliwości. Jej zeznania doprowadziły do aresztowania wielu członków jej rodziny i ujawniły wewnętrzne funkcjonowanie klanu. Presja wywierana na Giuseppinę była ogromna: jej matka, manipulując córką, próbowała przekonać ją do wycofania zeznań, obiecując jej ochronę, uczucia oraz brak potępienia. Jednak Giuseppina trwała przy swojej decyzji, stawiając czoła zagrożeniu życia i samotności. Jej historia jest świadectwem tego, jak trudny, ale możliwy, jest bunt przeciwko tak potężnemu systemowi.
Poświęcenie Lei Garofalo dla sprawiedliwości
Lea Garofalo, kobieta pochodząca z Petilia Policastro, małego miasteczka w prowincji Crotone, zdecydowała się potępić oraz ujawnić przestępczą działalność swojej rodziny, aby zapewnić lepszą przyszłość swojej córce Denise. Po latach nadużyć i ucisku ze strony rodziny Lea podjęła decyzję o współpracy z wymiarem sprawiedliwości, ujawniając cenne informacje na temat lokalnych klanów. Pomimo programu ochrony świadków, Lea została uprowadzona i zamordowana w 2009 roku przez byłego partnera Carlo Cosco i jego brata Vito Cosco. Lea została brutalnie uduszona przez Cosco, wcześniej otrzymując liczne ciosy w twarz. Jej ciało, ukryte w metalowym kontenerze, zostało spalone i zniszczone, aby zatrzeć wszelkie ślady. Śmierć Lei Garofalo stała się symbolem walki z 'Ndranghetą i siły kobiet, które postanowiły zbuntować się przeciwko losowi narzuconemu przez zorganizowaną przestępczość. Jej poświęcenie pozostawiło niezatarty ślad w historii Włoch, podkreślając odwagę potrzebną do przerwania milczenia i przeciwstawienia się przemocy zorganizowanych grup przestępczych i omercie.
Ewelina Pytlarz: odporność Polki na opresję ze strony 'Ndranghety
Ewelina Pytlarz, kobieta pochodząca z Dąbrowy Tarnowskiej, jest symbolem odwagi wobec przemocy 'Ndranghety. Polka zaraz po ślubie z Domenico Mancuso, pozornie idealnym kandydatem na męża, została uwięziona w piwnicy. Ewelina zorientowała się, że wyszła za człowieka należącego do kalabryjskiej rodziny powiązanej z przestępczością zorganizowaną, kiedy wyraziła sprzeciw działaniom męża. Poddawana fizycznemu i psychicznemu znęcaniu się, Ewelina znalazła się w izolacji i bez środków do życia, ale jej determinacja doprowadziła ją do zwrócenia się o pomoc do Angeli Napoli, działaczki przeciwko 'Ndranghecie. Pomimo gróźb, opowiedziała sędziom o okrucieństwach, których doświadczyła i z wielką odwagą zeznawała przeciwko rodzinie Mancuso podczas procesu. Dzisiaj Ewelina jest w programie ochrony świadków i żyje z dala od przeszłości, pokazując swoją historię jako przykład oporu i nadziei.
Świat pełen sprzeczności
Kobiety z 'Ndranghety żyją w świecie pełnym sprzeczności: są zarówno ofiarami, jak i bohaterkami, strażniczkami tradycji i nadzieją na zmiany. Odkrywanie ich historii oznacza zanurzenie się w złożonym wszechświecie, w którym dynamika płci przeplata się z dynamiką władzy i przestępczości. Ta podwójna rzeczywistość, przeplatana bólem i odwagą, podkreśla, że rola kobiet w 'Ndranghecie nie może być zredukowana do jednej narracji. Kobiety stanowią fundamentalny klucz do zrozumienia nie tylko funkcjonowania organizacji, ale także szerszych wyzwań związanych z osądem społecznym i zmianami kulturowymi we włoskim kontekście.
Aby zgłębić ten temat, polecamy lekturę w języku włoskim: ,,Onora la madre. Storie di 'Ndrangheta al femminile” napisaną przez dziennikarkę Angelę Iantosca, ,,Fimmine ribelli. Come le donne salvanno il paese dalla 'Ndrangheta” włoskiego autora Lirio Abbate, ,,Le 'ndranghetiste dell’est. Profili internazionali della mafia calabrese” autorstwa Arcangelo Badolatiego, ,,Vittime e ribelli – donne di 'ndrangheta da Lea Garofalo a Giuseppina Pesce” autorstwa Umberto Ursetty oraz książka Diny Lauricelli ,,Il codice del disonore”. W polskiej wersji językowej: ,,Dobre matki. Prawdziwa historia kobiet, które przeciwstawiły się najpotężniejszej mafii świata” autorstwa Alex Perry, która została zaadaptowana na serial dostępny na platformie Disney+. Książki w języku włoskim, w tym wyżej wymienione tytuły, dostępne są w bibliotece Włoskiego Instytutu Kultury w Krakowie.
Składniki dla 4 osób
◼ 500 g spaghettoni
◼ 20 ml oliwy z oliwek extra vergine
◼ 2 ząbki czosnku
◼ Łyżeczka koncentratu pomidorowego
◼ 300 g ośmiornicy
◼ 20 ml wywaru z ośmiornicy
◼ 20 ml białego wina
◼ taralli
◼ sól, papryczkia chili, natka pietruszki
* Jeśli chcesz zrobić makaron w domu, użyj 1 jajka na każde 100 g mąki.
Przygotowanie ośmiornicy:
Napełnij garnek wodą, liśćmi laurowymi, pieprzem i dwoma korkami. Zanurz ośmiornicę trzy razy, aby zwinąć macki, a następnie gotuj przez około 20 minut. Następnie włóż ją do wody z lodem, aby zatrzymać gotowanie. W międzyczasie pozwól bulionowi z gotowania ośmiornicy odparować, aby uzyskać samą esencję.
Przygotowanie sosu:
Na patelnię wlewamy 20 ml oliwy z oliwek extra vergine, wrzucamy 2 ząbki czosnku, 2 gałązki pietruszki. Następnie kroimy 300 g macek ośmiornicy na małe kawałki. Przyrumieniamy je. Podlewamy odrobiną białego wina 20 ml. Dodajemy 20 g koncentratu pomidorowego, sól, pieprz i papryczkę chili. Zagotuj dużą ilość wody, a następnie ugotuj makaron. Po ugotowaniu makaronu al dente należy go odcedzić i wrzucić na patelnię z ośmiornicą, następnie gotuj przez 5 minut, dodaj natkę pietruszki. Na koniec dodaj pokruszone taralli.
Szef kuchni z Kalabrii, posiadający dyplom w dziedzinie gastronomii uzyskany w Instytucie Hotelarskim w Tropei. Można uznać, że jest mistrzem włoskiej kuchni śródziemnomorskiej, specjalizującym się w przepisach ze świeżych ryb.
Pantano pochodzi z Capo Vaticano, małego kurortu turystycznego w gminie Ricadi (VV), rozpoczął swoją karierę w kuchni słynnego hotelu Ristorante Calabrisella należącej do jego ojca Agostino, tam dorastał, poznając tajniki prawdziwej włoskiej kuchni, bawiąc się garnkami i patelniami. To właśnie podczas pracy u ojca odkrył swoją wielką pasję do gotowania. Jego dzieciństwo miało zapach potraw gotowanych z miłością i uczuciem. Podczas studiów w Instytucie Hotelarskim w Tropei w sezonie letnim pracował u rodziny, a następnie z biegiem lat postanowił poszerzyć swoje horyzonty i zdobywał nowe doświadczenie zawodowe w Rzymie i Berlinie. Potem nastąpiło spotkanie, które zmieniło jego życie, a mianowicie przybycie do Capo Vaticano jego polskiej towarzyszki, z którą mają teraz dwoje pięknych dzieci. Zdecydowali się zamieszkać w Polsce, gdzie mieszkają na stałe od 2020 roku. W ten sposób Fabio Pantano zaimportował swoją wiedzę kulinarną do Polski, stając się promotorem prawdziwej włoskiej kuchni zarówno poprzez współpracę z popularną restauracją „Da Gero” (Żelazna 87, Warszawa), jak i poprzez doradztwo dla innych restauracji. Obecnie jest również sekretarzem Włoskiej Federacji Szefów Kuchni (sekcja FIC POLAND), gdzie wraz z innymi zarejestrowanymi włoskimi szefami kuchni popularyzuje i broni autentycznej włoskiej kuchni.