
tłumaczenie pl: Zuzanna Miniszewska
Raoul Bruni, adiunkt na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie – gdzie w latach 2021–2022 kierował Katedrą Literatury Włoskiej – jest jedną z kluczowych postaci włoskiego życia intelektualnego w Polsce. Autor licznych publikacji, członek komitetu naukowego Narodowego Centrum Studiów nad Leopardim (Centro Nazionale Studi Leopardiani), poświęcił większość swojej działalności badawczej Giacomo Leopardiemu oraz jego dziedzictwu literackiemu i filozoficznemu.
To uczony, którego nieprzeniknione koleje losu – po studiach we Florencji i doktoracie na Uniwersytecie w Padwie – zaprowadziły nad Wisłę.
Jak wielu Włochów, przyjechałem do Polski ze względu na relację romantyczną. Zacząłem tu pracować, najpierw ucząc w warszawskiej SWPS, później na Uniwersytecie Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie.
Jak kontakt z Polską wpłynął na twoje podejście do literatury?
Życie w tym kraju z pewnością wzbogaciło moje spojrzenie na literaturę. Szczególnie wpłynęła na mnie Warszawa – miasto odbudowane od podstaw, które uważam za interesujące, nowoczesne, inspirujące, pełne księgarni i z bardziej ożywioną sceną literacką niż w wielu włoskich miastach. Wystarczy spojrzeć, jaką publiczność przyciągają tutaj wieczory poetyckie. Warszawa nie pozostawia obojętnym. Naturalnie pojawiła się we mnie chęć zgłębienia relacji literackich między Włochami a Polską. I o ile polscy autorzy są we Włoszech studiowani w zadowalającym stopniu, uważam, że wciąż zbyt mało uwagi poświęca się włoskim pisarzom i dziennikarzom w Polsce. Mam na myśli na przykład pobyt Curzia Malapartego w Krakowie i Warszawie podczas II wojny światowej. To wtedy powstały fragmenty powieści „Kaputt”, której polskie tłumaczenie odniosło pewien sukces. Byli także inni pisarze, jak Guido Piovene, który pisał kroniki z powojennej Polski dla „Corriere della Sera”. Obecnie przygotowuję publikację jego artykułów.
Byłeś pierwszą osobą, która zorganizowała konferencję poświęconą Leopardiemu w Polsce. Czy według ciebie istnieje jakiś szczególny aspekt, który charakteryzuje recepcję twórczości tego autora w Polsce?
W przeciwieństwie do innych krajów, w Polsce Leopardi jest mało znany. Jego popularność w ostatnich czasach wzrosła, nie tylko we Włoszech, także dzięki popularnemu filmowi i nowemu serialowi. W Polsce istnieją ważne opracowania i tłumaczenia autorstwa Joanny Ugniewskiej, Jarka Mikołajewskiego i Stanisława Kasprzysiaka, dzięki którym niektórzy polscy poeci, jak Zagajewski, zainteresowali się autorem „Nieskończoności”. Jednak do tej pory nie odbyła się żadna inicjatywa akademicka poświęcona Leopardiemu. Konferencję, którą zorganizowałem dzięki dużemu wysiłkowi i wsparciu Włoskiego Instytutu Kultury w Warszawie, starałem się uczynić otwartą dla szerszej publiczności poprzez panel z udziałem poetów i badaczy polskich oraz tłumaczeniem symultanicznym. Krótko mówiąc, recepcja Leopardiego ogranicza się w Polsce raczej do środowiska akademickiego. Odczuwalna jest potrzeba intensywniejszych badań i z pewnością szerszej dostępności jego dzieł. Przykładowo, polskie tłumaczenie „Dziełek moralnych” nie jest już publikowane, a egzemplarz w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie jest w złym stanie… Cieszę się jednak z efektów konferencji i innych inicjatyw związanych z Leopardim, które zorganizowałem w Warszawie, jak choćby ostatnie spotkanie poświęcone polskiemu wydaniu listów poety, które zostało nawet wspomniane w sekcji kultury „Corriere della Sera”.
Przed przeprowadzką do Polski uczyłeś w Padwie. Czy zauważyłeś różnice w podejściu polskich studentów?
Warto podkreślić duże zainteresowanie Włochami w Polsce – również w kontekście nauki języka. Potwierdza to także sukces waszej „Gazzetta Italia”. W Warszawie w niemal każdej dzielnicy widać szyldy szkół uczących włoskiego – co świadczy o popycie na nie. Również na poziomie uniwersyteckim italianistyka cieszy się zaskakująco dużą popularnością. Paradoksalnie, dziś dyplom z italianistyki otwiera pod względem zawodowym więcej drzwi w Polsce niż we Włoszech. Jeśli chodzi o poziom studentów, jestem generalnie zadowolony. Mają bardzo dobre przygotowanie językowe, są w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o kompetencje językowe. Widzę u nich mniejsze zainteresowanie literaturą, ale to powszechne zjawisko.
Jakieś strategie, by zwiększyć atrakcyjność tej dziedziny?
Uczę literatury, starając się łączyć ją ze współczesnością. Na przykład Leopardi to autor, który dziś wydaje się bardziej współczesny niż wielu pisarzy naszych czasów– zawsze miał prorocze spojrzenie, do tego stopnia, że stworzył „list do młodzieży XX wieku”. Poza tym zarówno Włochy, jak i Polska są niemożliwe do zrozumienia bez znajomości ich literatury. Włochy, podobnie jak Polska, były przez wieki podzielone na różne państwa i rozwinęły jedność kulturową i językową głównie poprzez literaturę: Dante, Petrarka, Machiavelli – filary kultury i języka w czasach, gdy jeszcze nie istniało państwo włoskie. A wracając do Leopardiego, jego „Rozprawa o obecnym stanie obyczajów Włochów” („Discorso sopra lo stato presente dei costumi degl’Italiani”) to chyba najbardziej aktualny i przenikliwy tekst o współczesnych Włoszech.
Czy sztuczna inteligencja jest jak meteoryt spadający na system edukacji?
Zmiany niosą zarówno szanse, jak i zagrożenia. Sztuczna inteligencja, jak to zwykle bywa z innowacjami, jest przez niektórych uważana za apokalipsę. Nie należę ani do entuzjastów, ani do apokaliptyków. Uważam, że sztuczna inteligencja, jak każda nowa technologia, musi być mądrze zarządzana. Oczywiście my, nauczyciele, musimy wziąć pod uwagę, że może ona znacząco wpłynąć na wartość prac pisemnych studentów. Trzeba znaleźć sposób, by zintegrować sztuczną inteligencję z nauką, może to okazja do ponownego docenienia egzaminów ustnych.
Czy nie zagrozi to zawodowi tłumacza?
Tłumaczyłem teksty za pomocą AI i mogę powiedzieć, że z pewnością nie dorównują one pracy profesjonalisty. „Nieskończoność” Leopardiego czy liczne metafory języka potocznego nie dają się przetłumaczyć cyfrowo. Wręcz przeciwnie – AI może okazać się narzędziem wspomagającym i usprawniającym pracę tłumacza, który może wtedy zrobić o wiele więcej w krótszym czasie. Wśród moich przyjaciół tłumaczy nikt nie obawia się szczególnie o utratę pracy.
Język włoski, mimo że jego użycie ogranicza się praktycznie do Włoch, wciąż jest jednym z najchętniej studiowanych języków. Czy to zbyt romantyczne stwierdzić, że ludzie uczą się go dla jego wartości kulturowej?
Zdecydowanie nie. Włochy mają ogromne dziedzictwo kulturowe, obejmujące wszystkie dziedziny sztuki i zawody. Dowodem na to jest fakt, że nauka włoskiego często staje się hobby lub pasją ludzi, którzy mają już za sobą pewną drogę życiową – zdarza się, że mamy studentów po czterdziestce, którzy, jak sądzę, są najczęstszymi uczestnikami kursów we Włoskim Instytucie Kultury i prywatnych szkołach językowych.
W programie „Passato e Presente” w RAI Storia, który uwielbiam, wspaniały Paolo Mieli zawsze prosi gości o polecenie trzech książek. Jakie ty byś polecił komuś, kto mówi po włosku i chce poznać naszą literaturę?
Zacznę od klasyki: „Zeno Cosini” (tytuł włoski „La coscienza di Zeno”) Itala Sveva. Arcydzieło XX-wiecznej literatury włoskiej, napisane przez autora, który posługiwał się włoskim jako drugim językiem, w mieście o kulturze środkowoeuropejskiej – Trieście. Polecam też książki Carlo Ginzburga – historyka i eseisty, ale też świetnego narratora. Na koniec poleciłbym nowo wydaną powieść autora, którego warto byłoby przetłumaczyć: „Il detective sonnambulo” Vanniego Santoniego (Mondadori).
Na zakończenie, czy są jakieś elementy polskiej kultury, które szczególnie doceniłeś, mieszkając w tym kraju?
Choć trudno mi dobrze czytać po polsku, od kiedy tu mieszkam, zgłębiłem twórczość Zbigniewa Herberta – wielkiego poety, autora mistrzowskiej, pisanej prozą książki o Włoszech, jeszcze nieprzetłumaczonej u nas. Z kolei w kinie bardzo cenię twórczość Pawła Pawlikowskiego.