
Neapol, Sardynia, Sycylia, wspomnienia z podróży, przygody między Wenecją a Warszawą, szczęście, którego najlepiej szukać w Polignano a Mare, a także kryminały, historie rodzinne i przyjaźń w górach!
Wakacje to idealny czas, żeby oderwać się od natrętnej, wirtualnej codzienności, która nas osacza e-mailami, wideokonferencjami, mediami społecznościowymi i WhatsAppem, i odnaleźć przestrzeń na marzenia i refleksję, zanurzając się we wzbogacającej lekturze. Razem z zaprzyjaźnionymi wydawnictwami proponujemy parę tytułów, które będą doskonałym urozmaiceniem letnich wyjazdów. Z tego przekroju różnorodnych gatunków i stylów, każdy z pewnością wybierze coś dla siebie.
Wydawnictwo Sonia Draga
Sandrone Dazieri „Zło, które ludzie czynią”
Tłumaczenie: Joanna Kluza
„Zło, które ludzie czynią, żyje po ich śmierci; dobro schodzi najczęściej wraz z nimi do grobu.” Cytat z “Juliusza Cezara” Shakespeare (akt III, scena II) jest mottem i inspiracją dla tytułu powieści.
Trzydzieści lat temu Itala Caruso, policjantka stojąca na czele siatki korupcyjnej, otrzymała zadanie znalezienia dowodów, które pozwoliłyby skazać na więzienie Okonia, mordercę, który porwał i udusił trzy nastolatki. Itala nie może odmówić, ale wie, że dokonuje złego wyboru. Za jakiś czas Okoń znowu atakuje, porywa i więzi w piwnicy Amalę Cavalcante. Amala zdaje sobie sprawę, że nie wyjdzie stamtąd żywa, chyba że znajdzie sposób na ucieczkę. Francesca Cavalcante jest ciotką Amali i prawniczką. Trzydzieści lat wcześniej bezskutecznie broniła mężczyzny, którego uznano za Okonia. Wie, że jej klient był niewinny, a prawdziwy zabójca wciąż tam jest. I że to on mógł porwać jej siostrzenicę. Gershom Peretz, znany jako Gerry, twierdzi, że jest izraelskim turystą, ale przybył wkrótce po porwaniu Amali i wydaje się być gotów zrobić wszystko, aby ją odnaleźć. Nawet zabić.
Silvia Avallone „Czarne serce”
Tłumaczenie : Lucyna Rodziewicz-Doktór
Poruszająca powieść o sercach pełnych mroku, o sile gniewu i o trudzie przebaczenia samemu sobie
Jedyną drogą prowadzącą do Sassai, małej osady pośród gór, jest stroma i wijąca się przez bukowy las ścieżka. To tutaj pewnego dnia pojawia się Emilia o rudych kręconych włosach, chuda jak patyk trzydziestolatka w fioletowych traperach i w jaskrawozielonej kurtce.
Jej przybycie obserwuje z sąsiedniego domu Bruno – w sposób, w jaki obserwuje się intruza. To kobieta z obcym akcentem, mnóstwem toreb i walizek: co ona robi w miejscu tak odizolowanym od reszty świata?
Kiedy wreszcie się spotykają, każde z własnym bagażem samotności, w oczach Emilii – „pozbawionych światła, jak dwie wymarłe gwiazdy” – Bruno dostrzega otchłań podobną do własnej. Oboje doświadczyli zła: on jako ofiara, ona jako oprawca, za co zapłaciła wieloma latami w zakładzie karnym, ale bez szansy na odkupienie swoich czynów.
Sassaia to ich kryjówka: jedyny sposób, by uciec przed przyszłością, w którą żadne z nich już nie wierzy. Ale przyszłość przychodzi mimo wszystko i kieruje się własnymi prawami. Winny czy nie, ofiara czy oprawca – czas przemija i pokazuje, jacy naprawdę jesteśmy: bezgranicznie delikatni i fatalnie ludzcy.
Przenikająca historia, która wzrusza i bawi, która manewruje między potępieniem a zbawieniem i ukazuje, że każdy, niezależnie od swoich poczynań, zasługuje na zrozumienie i przebaczenie.
Tłumaczenie : Joanna Kluza
Poruszająca historia o kryzysach, tych wielkich i małych, o bezpiecznym miejscu, w którym można się schronić, i o trudnościach, z którymi przychodzi się nam mierzyć.
Paolo czuje, że jego życie rozpada się na kawałki. Żona, Lorenza, postanawia zrezygnować ze starań o ciążę, on natomiast nie przestaje marzyć o własnym dziecku – bycie ojcem dla syna Lorenzy mu nie wystarcza. Małżonkowie coraz bardziej oddalają się od siebie. Paolo pogrąża się w pracy i wyrusza w podróż, by odnaleźć utracony sens.
Jako dziennikarz relacjonuje z Paryża konferencję klimatyczną po atakach terrorystycznych, które wstrząsnęły światem. Obsesyjnie pragnie też napisać książkę – o bombie atomowej i skutkach jej użycia. Podążając za marzeniami, przemierza Europę, aż w końcu trafia do Japonii. Na swej drodze spotyka różnych ludzi, a każdy z nich stara się znaleźć własną bezpieczną przystań, w której można przetrwać nadchodzące kryzysy: globalne ocieplenie, pandemie, wojny i autorytarne rządy.
Tasmania jest powieścią o przyszłości, której pragniemy i której się obawiamy, i o teraźniejszości tworzącej się na naszych oczach. Lęk i zaskoczenie, że tracimy kontrolę, to uczucia nieodłącznie wpisane w nasze czasy, i niewielu potrafi opowiadać o nich tak pięknie jak Paolo Giordano.
Giulia Caminito, „Woda w jeziorze nigdy nie jest słodka”
Tłumaczenie: Tomasz Kwiecień
Piękna powieść o trudach dorastania, problemach, z jakimi musimy mierzyć się na każdym etapie życia, i nie zawsze dobrych rodzinnych relacjach
Gaia dzielnie stawia czoło światu, który zdaje się nie mieć jej nic dobrego do zaoferowania. Mieszka w Anguillarze, nieopodal Rzymu – tu znajduje miłość i przyjaźń, tu odczuwa ciężar oczekiwań, kłamstw, rozczarowań i samotności. Wraz z biegiem czasu desperacko chce stać się inną osobą niż matka, Antonia, kobieta dumna i uparta, która chorobliwie stara się kontrolować niepełnosprawnego męża i czwórkę dzieci. Ale czy można przeciąć węzeł łączący nas z rodzicami? A może są momenty, w których nie zdając sobie z tego sprawy, zachowujemy się dokładnie tak jak oni?
Woda w jeziorze nigdy nie jest słodka opowiada o trudnej drodze ku dorosłości. O sile kobiety, która ma odwagę podążyć za marzeniami, i o potrzebie sprzeciwiania się wszystkim, czasem nawet najbliższym.
Tłumaczenie: Tomasz Kwiecień
Góry to nie tylko śnieg, przepaści, granie, potoki, jeziora i pastwiska. Góry to sposób życia. Kolejne kroki, milczenie, czas i właściwa miara.
Pietro jest dzieckiem z miasta, nieco humorzastym samotnikiem. Jego matka pracuje w poradni rodzinnej na przedmieściach, ojciec jest chemikiem, który każdego wieczoru wraca z pracy przepełniony złością. Choć różni, połączyła ich wspólna pasja – góry. To w nich poznali się i pokochali, i związali ze sobą tak mocno, że nawet rodzinna tragedia nie była w stanie ich rozdzielić.
Gdy odkrywają Granę, maleńką wieś w dolinie u stóp masywu Monte Rosa, czują, że znaleźli swoje miejsce na ziemi. To tam Pietro spędza odtąd wszystkie letnie wakacje i poznaje Bruna, rówieśnika o włosach w odcieniu konopnego sznurka i o szyi spalonej słońcem, który zamiast odpoczywać, musi paść krowy.
W czasie tych letnich miesięcy Pietro zaczyna wędrować po górach ze swoim ojcem, odkrywa tajemnice doliny i opuszczonych budynków, zdobywa strome ścieżki. Wtedy też zawiązuje się jego przyjaźń z Brunonem, która – choć często na odległość – przetrwa bardzo długo.
Wydawnictwo Austeria
Jarosław Iwaszkiewicz „Podróże do Włoch”
Jeżeli mam wierzyć zapisom moim w przewodnikach i bedekerach, to byłem w Rzymie coś trzydzieści razy, we Włoszech bez Rzymu sześć razy i trzynaście razy na Sycylii. Te podróże rozciągały się na przestrzeni przeszło pół wieku. Zaproponowano mi, abym napisał coś w rodzaju Voyage en Italie Taine’a czy też Listów z Włoch Kremera, ale trudno mi będzie wrażenia rozproszone na takiej przestrzeni lat i w tak odmiennych warunkach odebrane skupić w jakąś rozsądną całość. Tym bardziej że nie jest moim zamiarem spojenie tych wrażeń przez podłożenie pod moje dzieło podszewki filozoficznej, jak to uczynił Taine, albo nie jest moją ambicją zobrazowanie dziejów sztuki europejskiej, jak to uczynił Kremer, podbijając swoje wywody w dodatku filozofią Hegla. A nie chciałbym także przekazywać pracy o „podróży do Włoch” w kształcie oddzielnych obrazków, rozsypanych jak paciorki, nie nanizanych na jedną nitkę i zabarwionych już nazbyt osobistym spojrzeniem na widoki i sprawy Italii, jak to uczyniła z wielkim zresztą wdziękiem i erudycją pani Kaschnitz.
Już z tych paru słów, które dotychczas napisałem, wynika, że jestem nieco przelękniony po pierwsze ilością moich poprzedników, którzy w ciągu wielu stuleci pisywali swoje „podróże do Włoch”, każdy na swój sposób; po drugie trudnościami, jakie się piętrzą przede mną, gdy chcę to multum przeżyć, rozciągnionych na lat tak wiele, jakoś scementować. Najtrudniej będzie tu dać kwintesencję kraju i obyczaju, który, niezmienny w zasadzie, przecież w ciągu przeszło pół wieku wiele przeżył i przeżycia te przyjął w siebie, nie odmieniając może swojej natury, ale bardzo urozmaicając szczegóły życia codziennego, jak też i treść istotną swego bytowania.
Fragment przedmowy pt. Do czytelnika Jarosława Iwaszkiewicza
Jarosław Iwaszkiewicz „Książka o Sycylii”
„Książkę o Sycylii Jarosława Iwaszkiewicza przeczytałem od razu dwukrotnie […]. Starałem się prześledzić poszczególne wątki. Trzy główne występują już od samego początku. A więc rozważania estetyczne. Obok nich wątek refleksji historycznych, społecznych i politycznych i wreszcie nić wspomnień osobistych. Który z wątków najważniejszy? Który z nich dominuje? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że samo sformułowanie takich pytań jest niezbyt szczęśliwe. Splatają się przecież te wątki dzięki sztuce pisarskiej Iwaszkiewicza w jakiś piękny wzór i jak w kunsztownym arrasie nie można ich oddzielić, są bowiem elementami nierozłącznej harmonijnej całości, a jednak, gdy teraz myślę o tej książce, najważniejszy w niej wydaje mi się nurt wspomnień osobistych pisarza. Podróże sycylijskie dlatego właśnie stały się tak pasjonującą lekturą, że pozwalają nam lepiej zrozumieć jego twórczość. […]
Henryk Krzeczkowski,
fragmenty recenzji z „Expressu Wieczornego”, 1957, nr 3
Natalia Ginzburg „Nasze dni wczorajsze”
Tłumaczenie: Alina Pawłowska-Zampino
„Książka Nasze dni wczorajsze stanowi powieściowe pendant do najsłynniejszego utworu Natalii Ginzburg, autobiografii Lessico famigliare (Leksykon rodzinny). Także tutaj obserwatorką i sprawozdawczynią opisywanych wydarzeń jest młoda dziewczyna, która, jak się z początku zdaje, trzyma się z boku i nie do końca jest świadoma tego, co się wokół niej dzieje. Później jednak okazuje się, że w rzeczywistości jest duszą, czułą i dzielną, splotów uczuć, które wikłają się wokół niej.
W tej powieści głos prowadzący narrację, monotonnie i stałym rytmem, trwa w niedojrzałości, przyglądając się światu ze zdziwieniem, pozornie na niego niewrażliwy.
Natalia Ginzburg znajdowała szczególną przyjemność w konstruowaniu rodzinnych historii, którym nieodłącznie towarzyszą: dynamika uczuć i metamorfozy powiązań międzyludzkich, bogactwo charakterów, sympatie i antypatie obecne w życiu każdej prawdziwej rodziny. Są w nich wątki oczywiste i niespodziewane, rodzinna powszedniość oraz motyw niepowtarzalności i nieprzewidywalności dorastania, pokolenia za pokoleniem”.
Italo Calvino
Sebastiano Giorgi „Corte Polacca. Wenecjanin w Warszawie”
Tłumaczenie: Magdalena Wrana
Po sukcesie włoskiej wersji, opublikowanej w lipcu 2023 r. przez wydawnictwo Austeria, opowiadanie „Corte Polacca” – zabawna przygoda między Wenecją a Warszawą, autorstwa Sebastiano Giorgi, ukazało się w maju 2025 r. w języku polskim, ponownie nakładem wydawnictwa Austeria i w tłumaczeniu Magdaleny Wrany. Tłumaczenie książki, zaprezentowane podczas ostatniej edycji Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie, było możliwe dzięki wsparciu włoskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Współpracy Międzynarodowej. Na stronie Austerii książka dostępna jest w języku polskim i włoskim.
Poniżej proponujemy krótki fragment wstępu autorstwa Jacka Pałasińskiego oraz posłowie Jarka Mikołajewskiego. Miłej lektury!
Ja dzielę z autorem miłość do Warszawy i do Wenecji, los obu miast leży mi na sercu, pracuję na rzecz ich zbliżenia, przekonany, że możemy się od siebie nawzajem nauczyć, połączyć nieprzebrane kultury tych metropolii, o których związkach my Polacy wiemy stanowczo za mało. Ale po lekturze książki wiedzieć będziemy znacznie więcej.
Jacek Pałasiński
Otóż żyje Sebastiano Giorgi w Warszawie, do której zabrał ze sobą Wenecję, gdzie mieszka on, jego pamięć, natura i kultura. Tak więc mamy Warszawę, mamy Wenecję i mamy postaci: Agatę, o której wiemy tyle, ile trzeba, czyli nic, poz tym, że jest treścią życia i codziennego zachwytu Sebastiana. Mamy przyjaciela Włocha, który przyjechał, żeby zagrać w filmie o Bernardo Bellotto, czyli o Canaletcie. Mamy Casanovę, który nie dość, że doskonale pasuje do mozartowskiej struktury opowieści, to jeszcze był kiedyś w Warszawie, nie ma więc powodu, żeby nie było go w książce. mamy świat wenecki z podręcznej biblioteczki wspomnień autora, z rozkoszami, ciekawostkami, pamiątkami, problemami (jak ograniczenia w dostępie miasta dla turystów, do których – ograniczeń, nie turystów – Sebastiano ma stosunek wyrazisty i radykalny). Mamy wreszcie Warszawę, ze szczególnym uwzględnieniem Łazienek, które są miejscem akcji filmu realizowanego w tle opowieści.
Jarek Mikołajewski
Link do recenzji napisanej przez Małgorzatę Ślarzyńską: https://www.gazzettaitalia.pl/corte-polacca-sebastiano-giorgi/
Joanna Olkiewicz „Sycylia w kalejdoskopie historii i legendy”
Książka Joanny Olkiewicz o Sycylii zaczyna się tak jak trzeba – od mitu, od starcia Zeusa z Tyfonem, a kończy mniej poetycko uwagami o biedzie, zacofaniu, polityce. Ale najważniejsza jest w niej zawsze historia. Sycylii nie da się bowiem zrozumieć bez znajomości jej dziejów, na ogół zagmatwanych. Trzeba wielkiego talentu, aby uprościć to, co złożone, nie gubiąc przy tym szczegółu, nie uogólniając. Olkiewicz widzi Sycylię w kalejdoskopie historii i legendy. Co rusz zmienia punkt widzenia, czasami coś powiększa, przybliża, kiedy indziej spogląda z dystansu. Miesza dziedziny, krajobrazy, zrównuje to, co wzniosłe, z tym, co bliskie życiu. Nie zapomina o ludziach tworzących historię wyspy, zarówno tych zapisanych w annałach, stojących w pierwszym szeregu, jak i tych ginących w pomroce dziejów. Sycylia Olkiewicz jest areną zmagań potężnych sił historii, narodów i religii, a zarazem kameralną sceną, przez którą jak w teatrze defiluje galeria postaci-aktorów, o wyrazistej fizjonomii. Są Grecy, Rzymianie, Arabowie, Żydzi, Normanowie, Andegaweni i Aragończycy, są Burbonowie, współcześni Włosi i Amerykanie. Są królowie, żołnierze, spiskowcy, dziwacy i subtelni miłośnicy sztuki. Są kroniki historyczne i współczesne powieści, jest architektura i film, a obok nich, a właściwie pod nimi surowce naturalne, zmieniające wygląd wyspy. Są morze i góry, są miasta i wsie. Olkiewicz należy do nielicznego grona wielkich popularyzatorów, miłośników Italii, piszących ze znawstwem i miłością. Powtarza to, co winno być powtórzone, i zachęca, aby szukać własnych tropów, wytyczyć prywatny dukt pośród tego, co już istnieje w historii, literaturze, w sztuce. Bo tylko w ten sposób da się poznać i zrozumieć wyspę, o której Sciascia pisał, że jest „tajemnicza, bezlitosna, mściwa i przepiękna”.
Marek Zagańczyk
Joanna Olkiewicz „Opowieści o Włochach i Polakach”
Bujne, rozgałęziające się na wszystkie dziedziny życia, obustronnie korzystne kontakty Polaków i Włochów przewijały się przez całe stulecia, od zarania dziejów. Bardzo rozległe powiązania polsko-włoskie trudno ogarnąć w pełni: to temat-rzeka, porywista i szeroko rozlana, w której wyłaniają się coraz to nowe nurty – jedne wciągają nas w swoją głębię, a inne zaledwie muskają. […] Z ogromu materiału autorka starała się wydobyć to, co najistotniejsze, zarazem zarysowujące całokształt sprawy: jakie historyczne dary o nieprzemijającej wartości złożyli sobie nawzajem Polacy i Włosi i jak wiązały się ich dzieje.
Wydawnictwo Czarne
Jeff Biggers, „Sardynia. Podróż w czasie”
Tłumaczenie: Barbara Gadomska
„Sardynia: Podróż w czasie” Jeffa Biggersa nie jest przewodnikiem, lecz raczej tym, co Sardyńczycy nazywają s’arrogliu, czyli towarzyskim spotkaniem wśród przyjaciół. Jak przyznaje autor: „Chcę, aby ludzie podróżowali i spędzali wakacje na Sardynii, ale chcę, aby była to podróż świadoma. Zapraszam czytelników, aby wieczorem usiedli ze mną, wypili lampkę wina, zjedli i opowiedzieli swoje historie. Taki jest zamysł tej książki”.
Jeff Biggers, amerykański historyk i pisarz, przybył na Sardynię w 2017 r., aby spędzić tam rok urlopu naukowego. Początkowe pragnienie chwili wytchnienia i odpoczynku przerodziło się w zaskakującą podróż, dzięki której odkrył historię i kulturę Sardynii. „Uczestniczyłem w ich wydarzeniach, spędzałem z nimi czas, chodziłem na imprezy. Poznałem przyjaciół, a oni przynosili mi swoje książki, aby zapoznać mnie z lokalnymi pisarzami. Na początku to było bardziej przysłuchiwanie się, potem czytanie. I myślę, że tak zaczynasz wchodzić w inne kultury, odkładając na bok swoje własne wizje. Najważniejsza część tej książki powstała w czasie Covidu. Kiedy byłem bez pracy przez 18 miesięcy, zamknąłem się, aby przeczytać 300 książek, które przywiozłem z Sardynii i zrozumiałem, że chcę być posłańcem tych pisarzy, aby pokazać ten niesamowity skarb literatury. Moja książka jest wprowadzeniem do sardyńskich pisarzy i historyków”.
Gregor von Rezzori, „Niegdysiejsze śniegi”
Tłumaczenie: Małgorzata Gralińska
Przepełniona nostalgią opowieść o schyłku Mitteleuropy. Elegijny portret czasu i miejsca skreślony ręką austriackiego mistrza modernizmu
„Piękne chwile z przeszłości można nosić w sobie niczym ukryty klejnot albo można wlec je za sobą niczym żelazną kulę na łańcuchu skazańca” – pisze Rezzori i przywołuje obrazy z dalekiej przeszłości, a nas, czytelników, włącza w ów strumień czasu i przywraca to, co wydawało się bezpowrotnie stracone.
Przywołując w Niegdysiejszych śniegach historyczny moment upadku Cesarstwa Austro-Węgierskiego, von Rezzori pisze o rozkładzie prywatnego świata, o rozpadzie rodziny, życiu nomady między domami matki i ojca na Bukowinie, domem dziadków w Wiedniu oraz szkołami i internatem. Kreśli portrety bliskich, którzy wywarli wpływ na jego życie: matki o nerwowych skłonnościach, ojca przytłaczającego wszystkich brutalną witalnością, przedwcześnie zmarłej siostry, „dzikiej” opiekunki Kasandry i białowłosej guwernantki, z którą przyjaźń utrzymywał aż do końca jej życia.
Rezzori zdaje się nie wierzyć w możliwość napisania autobiograficznej, wiernej prawdzie i czasowi, chronologicznej opowieści. Wybiera metodę poruszania się między fikcją a faktem, a ich wzajemne oddziaływanie staje się częścią jego refleksji.
Vincenzo Latronico, „Do perfekcji”
Tłumaczenie: Katarzyna Skórska
Finalista Międzynarodowej Nagrody Bookera
Praca w branży kreatywnej, bez etatu i siedzenia w biurze. Jasne, modnie urządzone, wypełnione roślinami berlińskie mieszkanie. Eksperymenty kulinarne, dyskusje polityczne, przygody narkotykowe i wieczory, które kończą się późnym rankiem. Ekscytujące, idealne życie, pieczołowicie relacjonowane w mediach społecznościowych – któż nie chciałby być Anną i Tomem?
Jednak poza zasięgiem wzroku znajomych i followersów rośnie niezadowolenie. Codzienność skodyfikowana przez lifestyle’owe magazyny, powielana w nieskończoność na facebookowych i instagramowych feedach zaczyna przytłaczać. Praca nudzi i frustruje, grupa przyjaciół się rozpada, zaangażowanie polityczne zaczyna się i kończy w internecie. Bohaterowie, uwięzieni we własnych wyobrażeniach o życiowej perfekcji, chcą znaleźć coś prawdziwszego. Ale czy coś takiego w ogóle jeszcze istnieje?
Książka Vincenza Latronica to gorzka proza o marzeniach i rozczarowaniach pokolenia współczesnych trzydziestolatków. Przypowieść o autentyczności, którą coraz trudniej odnaleźć.
Piotr Kępiński, „Neapol słodki jak sól”
Kto był w Neapolu, ten wie, że nie można pozostać wobec niego obojętnym. Zapach pizzy i smród śmieci. Piękno architektury i brzydota pobazgranych kamienic. Słodycz dojrzałych pomarańczy i słoność Morza Tyrreńskiego. Neapol od wieków fascynował badaczy, inspirował artystów, przyciągał podróżników. I choć znamy jego literackie czy filmowe oblicze, wciąż tak naprawdę nie wiemy, dlaczego dla jednych jest synonimem męczącego bezładu, a dla drugich – urzekającego włoskiego rozprężenia.
Piotr Kępiński zabiera nas w literacką podróż i wprowadza w zakamarki neapolitańskiego świata. Wraz z autorem czytamy książki o mieście i śledzimy prasowe nagłówki. Pijemy limoncello i bulion z ośmiornicy, zwiedzamy peryferia i nowoczesne stacje metra, podziwiamy sztukę uliczną i oglądamy filmy z Totò w roli głównej. Spacerujemy z Wezuwiuszem nad głową i gąszczem podziemnych korytarzy pod stopami.
Neapol słodki jak sól to próba redefinicji Neapolu, wychodząca poza utarte schematy wyznaczone przez klasyków oraz popkulturę. Żywa, gęsta, błyskotliwa opowieść o miejscu, które albo się kocha, albo się go nienawidzi. Bo czy jest inne miasto na świecie, po zobaczeniu którego – jak pisał Goethe – pozostaje nam tylko umrzeć?
Wydawnictwo Znak
Maciej A. Brzozowski, „Boskie. Włoszki, które uwiodły świat”
Zapalczywe, namiętne, kochliwe. Bezwzględne, podstępne, próżne. Włoszki zachwycają. Bywają niebezpieczne. Matylda – najpotężniejsza kobieta średniowiecznej Europy – jest przez całe życie rozdarta między wiarą i wiernością. Olimpia rządzi Państwem Kościelnym, słucha jej papież i królowie, a tłumy podziwiają i nienawidzą. Jadwiga dzięki uporowi i konsekwencji z podkieleckiej wsi trafia na włoskie salony, a stąd tylko krok dzieli ją od międzynarodowej sławy. Virginia wrzuca swój portret do kominka, bo nie może znieść rywalizacji z utrwaloną na płótnie podobizną. Krystyna szuka spełnienia w miłości. Znajduje je w polityce, zdolnej opanować jej rozdęte ego. Carla żyje jak księżniczka z francusko-włoskiej bajki. Prasa z zapartym tchem wyczekuje jej potknięć. Monica, piękna dziewczyna z małego umbryjskiego miasteczka, w filmach gra święte, królowe, żonę faraona, naukowca, szpiega, ladacznice – nawrócone i tymczasowe, operową divę, czarownicę i samą siebie. Gdziekolwiek na świecie powiesz „włoska aktorka”, odpowiedzią będzie właśnie ona. Chiara buduje internetowe imperium, z którym zasięgi żadnej innej influencerki nie mogą się równać. Ma tylu fanów, ilu mieszkańców liczą łącznie Szwajcaria, Portugalia i Szwecja. Jest piękna i potężna, dlatego nie dziwi, że „Forbes” nadaje jej tytuł Człowieka roku. Nowe wydanie pierwszej książki o Włoszkach, w której nie znajdziesz Sophii Loren. Ale Monica Bellucci już tu jest!
2 lipca nakładem Wydawnictwa Znak ukaże się druga część serii, tym razem poświęcona mężczyznom „Rajskie ptaki. Włosi, którzy podbili świat”
Wydawnictwo Wielka Litera
Katarzyna Kalicińska, Radosław Figura „Felicità”
Tytuł powieści Katarzyny Kalicińskiej i Radosława Figury jest trochę przewrotny. „Felicità” (Wielka Litera 2024) od razu przywodzi na myśl przebój Albano i Rominy, który zostaje odarty z glorii i chwały, jak tylko zaczynamy uczyć się włoskiego i zrozumiemy sens (lub raczej bezsens) słów. Podobnie jest z tytułem tej książki, można by pomyśleć, że przeczytamy tam o cukierkowym życiu z południowymi Włochami w tle. O płomiennych romansach, dobrym jedzeniu i banalnym dolce far niente. W tym wypadku nasz początkowy sceptycyzm, że mamy do czynienia z kolejnym stereotypem, legnie w gruzach już po lekturze pierwszych rozdziałów. Rzeczywiście czytamy o życiu, ale takim prawdziwym, w którym musimy mierzyć się z przeciwnościami, czasami przekraczającymi nasze możliwości. Główna bohaterka, Zośka, musi zmierzyć się ze zdradą, ze stratą męża i z rozpadem relacji z nastoletnią córką Oliwią. Dynamizm akcji, dialogi bliskie codzienności każdej i każdego z nas sprawiają, że wsiąka się w tę opowieść całkowicie. Bohaterki to zwykłe dziewczyny, z którymi łatwo się utożsamiamy, a ich problemy przypominają pewnie często nasze i to jeszcze bardziej skłania do lektury, bo chcemy wiedzieć, co one zrobiły w tej samej sytuacji. „Felicità” to powieść napisana z perspektywy matki, ale jest też druga część, „Primo amore” Kamili Kisały, która opowiada tę samą historię oczami córki. To ciekawy zabieg i daje wspaniałe możliwości w planowanej serialowej adaptacji obydwu powieści. „Felicità” to książka o poszukiwaniu sensu i radości w momencie, gdy życie zdaje się rozpadać na kawałki. Tytułowe szczęście to tylko przebłyski, nanocząsteczki, które pojawiają się i znikają. Sztuką jest ich dostrzeganie, w prawdziwym życiu również.