Niesamowity przypadek sądowy

0
1401

W roku 1999, inwestor – obywatel włoski – nabył lokale na poddaszu w zabytkowej kamienicy w Krakowie, przy ul. Św. Gertrudy 7. Zamierzał przerobić poddasze na cele mieszkalne, przede wszystkim „dla siebie”, ze względów osobistych. W tym celu założył w Polsce spółkę, zatrudnił lokalnych projektantów, uzgodnił projekt z konserwatorem zabytków oraz z innymi zainteresowanymi podmiotami, m.in. współwłaścicielami nieruchomości sąsiedniej i uzyskał w sprawie wszystkie niezbędne pozwolenia administracyjne, w tym pozwolenie na budowę. Projekt przewidywał podniesienie dachu kamienicy oraz stworzenie dodatkowej kondygnacji. Wszystkie zainteresowane strony, w tym współwłaściciele sąsiedniej kamienicy brali udział w postępowaniu, żaden z nich nie składał odwołań od decyzji wydanych w sprawie, w tym od pozwolenia na budowę, które stało się ostateczne.

Dopiero po zrealizowaniu większości prac (zgodnie z zatwierdzonym i uzgodnionym projektem), jeden ze współwłaścicieli sąsiedniej kamienicy uznał, że inwestycja jednak narusza jego interesy i złożył w tej sprawie szereg pism i wniosków. Wszczęto postępowanie wyjaśniające, w trakcie którego okazało się, że władze Miasta Krakowa popełniły błąd przy wydawaniu pozwolenia na budowę. Błędu nie przeoczył skłócony współwłaściciel sąsiedniej kamienicy. W pewnym uproszczeniu, chodziło o terminologię, tj. różnicę pomiędzy sformułowaniem „przebudowa poddasza wraz z podniesieniem kalenicy dachu i stworzeniem dodatkowej kondygnacji” (o co wnioskował inwestor przedkładając w sprawie rysunki i projekty i na co zostało wydane pozwolenie) a pojęciem „nadbudowa” (jakie powinny były w tej sprawie użyć władze). W wyniku powyższego błędu, w roku 2006 ostatecznie zostało uchylone pozwolenie na budowę w tzw. trybie nadzwyczajnym.

Postępowanie wyjaśniające przed organami nadzoru budowlanego trwało od 2003 roku. Inwestor przy pojawieniu się pierwszych wątpliwości natychmiast wstrzymał inwestycję, w zasadzie na etapie prac wykończeniowych. W sprawie kilkakrotnie wzywano inwestora do przedłożenia ekspertyz, opinii, dodatkowych projektów budowlanych i dokumentacji powykonawczej, o łącznej wartości kilkuset tysięcy złotych. Inwestor skrupulatnie wypełniał wszystkie nakazy i postanowienia władz, gdyż zgodnie z udzielonymi wskazówkami, postępowanie miało charakter „naprawczy”, tj. miało na celu naprawienie wad pozwolenia na budowę. W sprawie istotna była również kwestia wpływu inwestycji na nieruchomość sąsiednią, jednak władze konsekwentnie oddalały wnioski inwestora o przeprowadzenie badań przez niezależnego biegłego i kwestia ta nie została wyjaśniona.

Po niemal 9 latach postępowania zapadła decyzja precedensowa w skali kraju. Organ nadzoru budowlanego nakazał inwestorowi rozbiórkę nie tylko dodatkowej kondygnacji powstałej w wyniku realizacji inwestycji, ale także tej, która istniała wiele lat wcześniej, zanim inwestor zdecydował się na nadbudowę tj. tej na której znajdowało się zakupione przez inwestora poddasze. Jeżeli inwestor wykona nakaz rozbiórki (obecnie złożył odwołanie od decyzji) utraci prawo własności poddasza, które po prostu przestanie istnieć.

W rezultacie łącznego działania organów administracyjnych, inwestor poniósł koszty nie tylko inwestycji zrealizowanej zgodnie z wydaną w sprawie decyzją (która okazała się wadliwa z przyczyn niezależnych od inwestora), ale koszty wykonania wszystkich ekspertyz, opinii i projektów których zażądały władze w postępowaniu mającym naprawić wady uchylonego pozwolenia na budowę. Jedynym efektem przeprowadzonej „naprawy” stała się decyzja, której wykonanie doprowadzi do utraty przez inwestora prawa własności poddasza istniejącego przed wykonaniem nadbudowy.

Inwestorowi przysługuje prawo do żądania odszkodowania od Gminy Kraków, obecnie jednak trudno oszacować pełną wysokość strat, w tym koszty ewentualnej rozbiórki. Bez wątpienia szkody sięgać będą milionów złotych.