Giulio Andreotti – kardynał bez sutanny włoskiej polityki

0
2301

Lino Bortolini

Urodzony w Segni, małej miejscowości w Ciociarii, w wieku trzech lat traci ojca, który zmarł w wyniku choroby, którą zaraził się na froncie I wojny światowej. Jego mama wychowała troje dzieci mając do dyspozycji skromną rentę wdowy wojennej. Była smutna i milcząca, przepełniona żalem po śmieci zaledwie osiemnastoletniej córki. Dzieciństwo pełne biedy i smutku, przeżyte w parafii, gdzie był głównym ministrantem i gdzie przyjaźnił się z trzema seminarzystami, jedynymi towarzyszami zabaw, którzy ostatecznie zostali kardynałami. Latem mama posyłała go do Rzymu do babci i do cioci Marianniny.

To właśnie one zapewniły mu w późniejszym okresie mieszkanie, aby mógł uczęszczać do liceum im. Tassoniego wraz z dziećmi rzymskiej arystokracji. W tej szkole poznał kolegów, którzy potem zostali słynnymi reżyserami, aktorami, profesjonalistami czy przedsiębiorcami.

Jako student zapisał się do Uniwersyteckiej Federacji Katolików Włoskich, gdzie dał się poznać jako aktywista. Prezesem Uniwersyteckiej Federacji Katolików Włoskich był Aldo Moro, który w 1943 r. został powołany pod broń. Andreotti zastąpił go na stanowisku prezesa, choć Moro nigdy z niego nie zrezygnował. Aby uniknąć służby wojskowej zatrudnił się jako bibliotekarz w Watykanie, gdzie pracował już Alcide De Gasperi. Finansowo wspierał go wtedy kardynał Montini, przyszły Paweł VI. De Gasperi, Andreotti i Moro z błogosławieństwem papieża Pacellego odtworzyli partię, którą Mussolini rozwiązał, tj. Chrześcijańską Demokrację. Andreotti był obdarzony niezwykłą inteligencją, ale źródeł jego sukcesu można doszukać się streszczając pokrótce jego dzieciństwo i młodość. Z powodu braku ojca i ciągłego przygnębienia matki w jego umyśle i sercu pojawił się opanowany i trochę cyniczny chłód, który nigdy go nie opuścił. Kontakty z seminarzystami a później przebywanie w Watykanie z psychologicznego punktu widzenia otworzyły przed nim, zwykle mało uczęszczaną, drogę ku oderwanej wizji świata. Jednak to przede wszystkim poprzez watykańską biurokrację zyskał bystrość, cierpliwość i ostrożność w zapamiętywaniu informacji i ocenianiu ich z różnych perspektyw.

Andreotti natychmiast, gdy tylko został wybrany na deputowanego i sekretarza De Gasperiego, utworzył swoje osobiste szczegółowe archiwum, uporządkowane i z czasem napęczniałe do ogromnych rozmiarów, w którym rejestrował korespondencję, dokumenty, zebrania, wywiady, tak aby móc się ewentualnie bronić albo samemu kierować oskarżenia.

Dzięki znajomościom z najważniejszymi rodzinami spośród rzymskiej arystokracji mógł przeprowadzić bez żadnych skrupułów urbanizację ogromnych terenów na peryferiach Rzymu, która przyniesie wielkie spekulacyjne dochody. Zrobił to na rzecz Watykanu, który tereny te otrzymał od Mussoliniego.

Przyjaźń z bardzo sławnymi reżyserami i aktorami pchnęła Andreottiego do udzielenia dużego wsparcia finansowego na rzecz odbudowy Cinecittà, które następnie odwdzięczyło się głośną i rosnącą reklamą jego postaci jako gwiazdy polityki, ministra i premiera.

Cała prowincja Frosinone, Ciociaria, w której się urodził, została prawie przemocą uprzemysłowiona. W tych okolicach, w Fiuggi, coraz częściej odbywały się kongresy Chrześcijańskiej Demokracji – najważniejsze i najbardziej rozreklamowane spotkania polityczne. To było jego zaplecze głosowania preferencyjnego.

Jego upadek rozpoczął się wraz ze skandalem związanym z ropą naftową wykrytym w 1980 r. Przed koniecznością bronienia się w sądzie przed oskarżeniem o przyjmowanie korzyści majątkowych i o korumpowanie ocaliło go głosowanie w parlamencie. Następnie jednak w Perugii został skazany za zlecenie zabójstwa dziennikarza Mino Pecorelliego, który ostro go zaatakował w sprawie łapówek w skandalu dotyczącym właśnie przemytu ropy naftowej. Z powodu braku wystarczających dowodów został później uniewinniony przez sąd apelacyjny.

Udowodniono fakt, że Andreotti mianował dowódcą Policji Finansowej szefa swoich zwolenników na Sycylii, później uwięzionego, a będącego w Terytorialnym Dowództwie Wojskowym w Palermo i utrzymującego ożywione kontakty z Limą. Andreottiemu wytoczono 27 procesów z powodu różnorakich skandali związanych z jego Chrześcijańską Demokracją. Zawsze go uniewinniano z powodu braku wystarczających dowodów, po tym jak za każdym razem oświadczał, że nic nie wie na żaden temat. Odnośnie do tego powiedział: „Nie oskarżają mnie o wojny punickie tylko dlatego że miały miejsce bardzo dawno temu!”.

W rzeczywistości wyrok, który zapadł w Palermo, potwierdzający jego związki z mafią a jednocześnie uniewinniający go jedynie z powodu przedawnienia przestępstwa, pozostaje poważną i przynoszącą hańbę ciemną plamą na jego wizerunku jako człowieka i polityka.

Kolejne wydarzenie historyczne, które kładzie cień na życie Andreottiego to śmierć Alda Moro. Wszyscy wiedzą, że gdyby Aldo Moro został uwolniony przez czerwone brygady, doprowadziłby do klęski zarówno Demokracji Chrześcijańskiej, ale też w szczególności do politycznego końca Andreottiego, który uzyskał wotum zaufania dla swojego szóstego rządu właśnie w dzień porwania Moro, jak i do klęski partii komunistycznej Enrica Berlinguera. Mora w gruncie rzeczy poświęcili w imię polityki realnej jego najbardziej zaufani koledzy.

Demokracja Chrześcijańska i Włoska Partia Komunistyczna przywróciły do życia skorumpowane instytucje, które jednak po upływie kilku lat przyczyniły się do upadku Pierwszej Republiki i do zadłużenia państwa, które ciąży jeszcze do dziś, i całymi latami będzie ciążyć, nad Włochami.

Zgarbiony Giulio Andreotti – wielki mediator i błyskotliwy, aczkolwiek cyniczny, interpretator nieistniejącego już katolickiego świata – zilustrowany przez Forattiniego w jednym z jego ostatnich rysunków, który przedstawia go w momencie przybycia do świętego Piotra przed bramy raju, w swoim garbie zabrał czarną skrzynkę zawierającą drobne i wielkie tajemnice. Cóż powiedzieć na temat jego interpretacji katolickiego świata? Cóż powiedzieć o licznych łapówkach, które za jego sprawą wpłynęły do Watykanu na konto Spellmana? Ten kardynał bez sutanny przez 50 lat był statystą Chrześcijańskiej Demokracji, ale czyż można powiedzieć, że tak stronniczy człowiek był prawdziwym statystą?

Oto jego najsłynniejsze zdania:

– „Władza niszczy tylko tych, którzy jej nie mają”.

– „Pomiędzy prawdą a kłamstwem jest zawsze coś pośrodku, dlatego wystarczy mówić rzeczy tylko w połowie”.

– „Prawo jest tworzone po to, aby je interpretować”.

– „Lepiej ledwo ciągnąć niż gryźć ziemię”.

– „Ten, kto nie chce wiedzieć o jakiejś sprawie nie powinien się z niej zwierzać nawet sobie samemu”.

Na temat podziału łapówek ze wszystkimi partiami i marnotrawstwa administracji publicznej: „kiedy już coś jest, to jest dla wszystkich!!!”.

Według mnie Andreotti został powoli odsunięty od włoskiego świata politycznego, ponieważ pomimo swoich zalet jako polityka, wysoce wyszkolonego urzędnika państwowego, sprytnego oportunisty, był również synem swoich czasów, niedoszłym innowatorem i modernizatorem, który nie umiał dostosować się do nowych realiów.