Charlotte Gainsbourg do czerwoności rozgrzała wenecki (czerwony) dywan

0
1163

(tłum. Katarzyna Kurkowska) (fot. Piotr Suzin)

To Charlotte Gainsbourg jest niezaprzeczalną królową 71. Festiwalu Filmowego w Wenecji, a przynajmniej takie są wrażenia na czerwonym dywanie, gdzie pojawienie się tej seksownej bohaterki rozpaliło paparazzi i fanów. Ubrana w stylu rockowym z nutą elegancji, w czarnej sukience z asymetrycznymi cięciami niepozostawiającymi wiele wyobraźni co do jej kształtów. Natura nie obdarzyła jej kobiecymi krągłościami, dała za to pełno seksapilu, którym Charlotte inteligentnie gra dzięki swej silnej osobowości, którą z pewnością odziedziczyła po swoich rodzicach. Przechadzała się po czerwonym dywanie najstarszego festiwalu filmowego na świecie w towarzystwie rozbawionego Larsa von Triera, eleganckiej i charyzmatycznej Umy Thurman oraz nieco spuchniętego Stellana Skarsgarda, którzy przybyli do Wenecji na pokaz długiej wersji „Nimfomanki”. Wielki sukces na czerwonym dywanie odniosła też przepiękna Kubanka Ariadna Romero, która od lat pracuje we Włoszech, a także Elio Germano, bardzo doceniony w trudnej roli Giacomo Leopardiego w filmie “Il giovane favoloso” Mario Martone.

Zbliża się moment przyznania Złotego Lwa, tymczasem pozostaje wiele znaków zapytania. Żaden z filmów festiwalowych nie zdobył do tej pory szczególnego uznania. Wczoraj wieczorem n-tym rozczarowaniem okazało się “Nobi” Japończyka Shiny Tsukamoto. Jest to historia żołnierzy japońskich uciekających przez dżunglę, gonionych przez bojówkarzy i Amerykanów, umazana w hektolitrach tryskającej zewsząd krwi, wypełniona rozczłonkowanymi ciałami, oderwanymi nogami i rękami, które na koniec stają się posiłkiem wygłodniałych żołnierzy. Irytujący hiperrealizm połączony z banalną fabułą. Śmiało możecie sobie odpuścić obejrzenie tego filmu.