Justyna Bacz – niezwykła moc piosenki

0
71

Piosenkarka, lingwistka, autorka przekładów piosenek, a także tekstów i muzyki. Justyna Bacz śpiewa w Polsce, we Francji i w Niemczech. Występowała także w Szwajcarii oraz w USA. Jest laureatką licznych festiwali piosenki francuskiej i poetyckiej. W 2013 roku otrzymała nagrodę Publiczności na Festiwalu Dni G. Brassensa w Paryżu. Za promowanie kultury francuskiej w Polsce została odznaczona Orderem Sztuki i Literatury Ministerstwa Kultury Republiki Francuskiej. Współpracuje z Instytutem Francuskim, Ośrodkami Alliance Française, Teatrem Kamienica i ze sceną „Piwnicy na Wójtowskiej” w Warszawie. Od wielu lat bierze udział wydarzeniach kulturalnych podczas Festiwalu Frankofonii, a także w Międzynarodowym Festiwalu Bardów OPPA (Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Autorskiej) organizowanym przez Stowarzyszenie Literacko-Muzyczne „Ballada”, którego jest członkinią. Od lat zapraszana jest również na Festiwal im. G. Brassensa w Berlinie. Współpracuje ze znakomitymi muzykami w kraju i za granicą. Nagrała pięć solowych albumów: „Tête-à-tête” (2006), „Brassens mon amour”(2008), „Empatik” (2013), „Francuska Chanson française” (2014), „Dalida pieśń miłości” (2017).

Jest Pani bardziej lingwistką czy piosenkarką?

To moje dwie pasje, które rozwijałam równolegle. Z jednej strony zawsze chciałam śpiewać i jako mała dziewczynka wyobrażałam sobie, że będę kiedyś występowała na scenie. Z drugiej natomiast nauka języków sprawiała mi ogromną przyjemność i jakoś łatwo mi przychodziła. To właściwie moja mama zdecydowała, żebym zaczęła naukę francuskiego. Teraz to praktycznie mój drugi język, który zdecydował o wielu sprawach. Ostatecznie lingwistyka i piosenka połączyły się w jedno, bo teraz tłumaczę piosenki głównie z francuskiego na język polski, niekiedy na francuski.

Mimo wszystko piosenka, nie tylko francuska, odgrywa główną rolę w Pani życiu…

Zdecydowanie tak. Jedną z pierwszych płyt, jakie dostałam w prezencie był album Edith Piaf, ta muzyka zupełnie mnie porwała, choć byłam wówczas jedenastoletnią dziewczynką. Później miałam różne fascynacje, śpiewałam też piosenki rosyjskie. Ale dopiero na studiach lingwistycznych zaczęła się moja poważna przygoda z piosenką. Punktem zwrotnym był Festiwal Pieśni Leonarda Cohena w Krakowie. Wystąpiliśmy tam w duecie z Kubą Michalskim i tak się szczęśliwie złożyło, że wygraliśmy. Posypały się zaproszenia na koncerty, trzeba było przygotować program i zaczęliśmy występować w klubach i na scenach studenckich. Wtedy rozpoczęłam też pracę nad głosem i ostro ćwiczyć grę na gitarze. Potem przyszły festiwale piosenki francuskiej w Polsce i we Francji. W moim repertuarze jest też miejsce na piosenkę włoską, która w moich młodzieńczych latach była bardzo obecna i lubiana w Polsce. Uczyłam się języka włoskiego, co ogromnie ułatwia mi poszukiwania włoskich autorów, pomogło mi to również przy tworzeniu programu ,,Dalida – Pieśń Miłości – Chant D’Amour”

Dlaczego właśnie Dalida?

To muzyka którą musiałam „wyssać z mlekiem matki”, bo to mama słuchała piosenek Dalidy, kiedy się mnie spodziewała. Ale tak na poważnie, to od wielu lat myślałam o tym projekcie. Pierwszym krokiem było nagranie na mojej pierwszej płycie ponadczasowego utworu „Parole, parole”, który jest w oryginale włoski, ale wydaje mi się, że to Dalida i Delon sprawili, że zyskała zupełnie inny wymiar sławy. Pomyślałam, że warto zająć się wyjątkowymi piosenkami z repertuaru tej artystki. To była niekwestionowana ikona piosenki francuskiej, a jej znakiem rozpoznawczym był włoski akcent, z którego uczyniła dodatkowy atut. Kolejnym bodźcem były rocznice śmierci Dalidy i Luigiego Tenco, jej wielkiej miłości, która niestety skończyła się tragicznie. Niezwykłym zbiegiem okoliczności była również premiera filmu „Dalida. Skazana na miłość”, która miała miejsce w dniu premiery koncertu.

Jaki obraz tej artystki wyłania się z wybranych przez Panią piosenek?

Przygotowując się do programu czytałam sporo na jej temat i obejrzałam wiele wywiadów, z tego wyłaniał się fascynujący obraz osoby niezwykle wrażliwej, szczerej, doświadczonej życiem, poszukującej szczęścia w miłości, a przy tym profesjonalistki i perfekcjonistki. Miałam ogromny dylemat przy wyborze piosenek, bo Dalida nagrała ich około dwóch tysięcy w różnych językach. Zależało mi na tym, żeby pokazać wszechstronność tej artystki i opowiedzieć o jej życiu piosenkami, które zawsze wpisywały się w jej biografię. W programie musiały więc znaleźć się te najbardziej znane, ale i takie, które mam nadzieję przybliżyłam polskiej publiczności Kilka z nich przetłumaczyłam na język polski, m.in. słynny utwór „Gigi l’Amoroso” czy „Mourir sur scène” (w moim przekładzie „Zejść ze sceny”). Do programu zaprosiłam też wybitnego włoskiego tenora Sergia Bettasa, który zaśpiewał po włosku piosenkę Luigiego Tenco „Vedrai Vedrai”, a w duecie ze mną „Love in Portofino” i „Parole parole”. Zaproszenie przyjęła również znakomita pieśniarka Anna Riveiro, z którą śpiewam po arabsku i hiszpańsku. Chciałam w ten sposób podkreslić wielokulturowość Dalidy, która przecież była Włoszką, ale urodziła się i dorastała w Egipcie, a później zamieszkała na stałe w Paryżu. Czerpanie z różnych kultur wzbogaca i poszerza horyzonty każdego, nie tylko artysty.

Komu chciałaby Pani poświęcić kolejne projekty?

Fascynuje mnie postać Luigiego Tenco, którego odkryłam przy okazji programu o Dalidzie. Ale powstał już program Alessandra Predariego poświęcony Luigiemu z udziałem Jarka Wista. Premiera odbyła się 30 czerwca w Promie Kultury w Warszawie, miałam przyjemność wystąpić tam gościnnie z piosenką „Ciao Amore ciao”. Niezwykłą osobowość miała również Mina, kto wie może tej artystce poświęcę kolejny projekt. Na razie kończę płytę zatytułowaną „Femmes, czyli kobiety” i poświęconą 16 francuskim piosenkarkom, od Piaf po Zaz. Całość układa się w opowieść o ważnych momentach z życia kobiety. Płyta ukaże się jesienią, a jej koncert promocyjny zagram z kwintetem 27 grudnia tego roku w Teatrze Kamienica w Warszawie. Mam też w planie płytę autorską francusko-polską.

Rozmawiałayśmy o piosence francuskiej, włoskiej, rosyjskiej, a czy polski repertuar jet obecny w Pani twórczości?

Polska piosenka poetycka zajmuje bardzo istotne miejsce w mojej działalności. Na płycie „Tête-à-tête” obok utworów francuskich nagrałam poetyckie piosenki, m.in. wiersze poetki Anny Piwkowskiej, utwór Jana Jakuba Należytego, a także piosenkę Agnieszki Osieckiej „W żółtych płomieniach liści” we francuskim tłumaczeniu Stanisława Waszaka. Śpiewam ją często na koncertach, również za granicą, bo zawsze niezwykle podoba się publiczności. Płyta „Empatik” z kolei to płyta polska z francuskimi akcentami. Przeważają wiersze Piwkowskiej, wykorzystałam też wiersz Julii Hartwig i moje autorskie polskie i francuskie teksty. Muzykę skomponował Mariusz Dubrawski, pianista, kompozytor i aranżer, z którym na stałe współpracuję, ale można usłyszeć tam także moje kompozycje. Poza tym biorę udział w programie „Koncert umarłych poetów” stworzonym przez Marka Bartkowicza i Andrzeja Ozgę , poświęconym różnym autorom polskim i zagranicznym. który gramy w „Piwnicy na Wójtowskiej” w Warszawie. Staram się też zawsze podkreślać wyjątkowość polskiej piosenki literackiej. Ostatnio podczas wywiadu dla paryskiej stacji radiowej opowiadałam o fenomenie Ewy Demarczyk i realizator zrobił mi miłą niespodziankę, odnalazł w archiwum utwór „La Grande valse brillante” i wyemitował go na antenie. To było niezwykłe, tak jak niezwykła jest moc piosenki.