Muzeum Tarota w Rioli. Ezoteryczny sekret bolońskiej części Apeninów

0
284
Stare karty hinduskie (Ganjifa) i afrykańskie z muzealnego archiwum

Region Emilia-Romania jest skarbnicą miejsc nie tylko pięknych i interesujących, ale również sekretnych. Sama jego stolica, Bolonia, ma do odkrycia ich aż siedem [tzw. siedem sekretów Bolonii – przypis red.]. Turyści przeszukują więc miasto w poszukiwaniu tajemnic, które promowane są zarówno w Internecie, jak i w lokalnych przewodnikach. Odwiedzając tę okolicę, warto jednak pokusić się również o odnalezienie innych, mniej znanych atrakcji. Jedną z takich perełek jest Muzeum Tarota położone w miejscowość Riola, a stworzone przez Morenę Poltronieri i Ernesto Fazioli, którzy przez prawie trzydzieści lat swojej działalności zgromadzili imponującą kolekcję dzieł sztuki, artefaktów i talii kart z całego świata. Warto to wszystko zobaczyć na własne oczy tym bardziej, że karty tarota mają przecież włoski rodowód. Jadąc do Rioli odwiedzamy je więc niejako w domu, a wyjątkowa atmosfera Muzeum i gościnność jego gospodarzy tylko potęguje to uczucie.

Jak to się stało, że postanowiliście założyć Muzeum Tarota w miejscu tak odległym od dużych miast?

Ernesto Fazioli: Z Moreną spotkaliśmy się w 1992 roku i niemal od razu założyliśmy stowarzyszenie kultury w celu pogłębionych badań nad tarotem. Po kilku latach współpracy poczuliśmy potrzebę stworzenia prawdziwego centrum poświęconego studiom nad tematami, które wchodziły w obszar naszych zainteresowań. Poszukiwanie odpowiedniego miejsca dla naszych aktywności zaowocowało znalezieniem tego wiejskiego domku z 1600 roku, który natychmiast nam się spodobał.

Jak narodziła się w Was pasja do tarota?

Jeśli o mnie chodzi, to natknąłem się na tarota przez przypadek gdy miałem 10 albo 11 lat. Gratisowa talia tarota została dołączona do butelki alkoholu, którą kupili moi rodzice. Trzymanie kart w rękach rozbudziło ogromną ciekawość, która nie tylko nigdy mnie już nie opuściła, ale z czasem zachęciła do coraz bardziej pogłębionych badań.

A jak to było u Moreny?

Ona również natrafiła na karty bardzo wcześnie. Przypadkowa talia sprawiła, że zaczęła ona czytać karty tak, jakby znała je od zawsze. Prawdopodobnie już wcześniej posiadała tego typu wrodzone zdolności.

Czyli czytacie z kart?

Oczywiście. Oboje.

Czy w tarocie pasjonuje Was zatem bardziej jego aspekt historyczny czy wróżebny?

Uważamy, że nie da się tego oddzielić. Studiowanie kart oznacza zgłębianie aspektów historycznych danej epoki i związanych z nią znaczeń, które dotykają alchemii, hermetyzmu, itp. i łączą się ze światem symboli; oczywiście w dalszej kolejności prowadzi to do interpretacji tych symboli.

Talie tarota z muzealnego archiwum

Da się więc, pana zdaniem, pogodzić świat ezoteryczny z naukowym?

To, co dziś nazywamy magią, dawniej było nauką. Te dwie dziedziny mogą współistnieć i się nawzajem wspierać. Jeśli prześledzić życiorysy znanych naukowców, z łatwością można natknąć się na takie osoby jak Newton, który w swoich badaniach uwzględniał alchemię. Można też odkryć, że astrologia była nauczana na studiach medycznych w wielu uniwersytetach.

Wróćmy do Muzeum… Co pojawiło się w nim jako pierwsze?

Pierwsze rzeczy pochodzą z Nowej Zelandii. Przywiozła je nam Fern Mercier z centrum studiów Tarot Aotearoa, która stała się później współpracowniczką Muzeum z rejonu Oceanii.

W jaki sposób promowaliście otwarcie?

Przed powstaniem Muzeum mieliśmy stronę internetową. Morena zajęła się public relations, rozpowszechniając wiadomość o jego rychłym otwarciu. Wielu artystów, przede wszystkim zagranicznych, było bardzo przychylnych naszej inicjatywie. Pośród nich warto wspomnieć o spotkaniu z Arnell Ando, która została naszą amerykańską współpracowniczką, a później również przyjaciółką i promotorką naszej działalności w Stanach Zjednoczonych. Arnell organizowała wycieczki do włoskich miejsc związanych z tarotem. Te spotkania łączyły ludzi z całego świata.

A jaka była reakcja ludzi?

Tarot to oczywiście niszowy temat, ale odwiedzający są zachwyceni różnorodnością tematów z zakresu historii, sztuki i kultury, z którymi mogą obcować. Ponadto, często słyszymy, że w tym miejscu czuć autentyczną pasję, dzięki której realizujemy ten projekt.

Tarot „Fine dalla Torre” (XVII sec.)

Jaki jest według pana najcenniejszy obiekt w Muzeum?

Na pewno wyjątkowy jest Tarot da Pranzo (Tarot Obiadowy) i Tarot da Colazione (Tarot Śniadaniowy) [tarot w formie ciasteczek – przypis red.], herbatki inspirowane poszczególnymi kartami oraz talie, które odtworzyliśmy, jak Tarot Francuski czy Tarot Fine dalla Torre (z XVII wieku). Ten ostatni to esencja naszej działalności. Wymagał dużo pracy. W sumie praca nad talią Fine dalla Torre zajęła nam półtora roku. Jej odtworzenie wymagało odświeżenia wyblakłych kolorów oraz uzupełnienia brakujących kart tak, by odzyskać kompletną talię. Sama nazwa Fine dalla Torre pochodzi od nazwy drukarni, w której ten tarot powstał.

Jakie są najważniejsze wydarzenia, w których wzięliście udział?

Jako Muzeum braliśmy udział w naprawdę ważnych wydarzeniach. Jedno z nich zostało zorganizowane w prestiżowej Bibliotece Uniwersytetu w Bolonii (BUB). Wśród eksponatów znalazł się najstarszy na świecie dokument, który mówi o dywinacji: datowany jest on na pierwszą połowę XVIII w. i zawiera informacje o znaczeniach 35 kart z małego tarota bolońskiego. Często współpracowaliśmy z miastem i gminą Bolonia, obecnie współpracujemy również z Vergato [miasteczko i gmina, w której obszarze leży Riola – przypis red.].

A jakie są Wasze aktualne plany?

Z powodu pandemii nasze działania długo były wstrzymane. Teraz jednak je wznowiliśmy, ponownie (na życzenie) otwieramy Muzeum i promujemy nasze dwie ostatnie książki: Segreti dell’Appennino e Bologna [Sekrety Apeninów i Bolonii] oraz Tarocchi – Un patrimonio italiano del Rinascimento – Storia Arte Simbologia Letteratura [Tarot – dziedzictwo włoskiego Renesansu – Historia Sztuka Symbolika Literatura] pod redakcją profesora Andrei Vitaliego. Z tej publikacji, opartej o materiały źródłowe pozyskane w wyniku rzetelnych badań historyczno-filologicznych, jasno wynika, że karty tarota pochodzą z Bolonii. W powstaniu książki uczestniczyli historycy uważani za największych światowych ekspertów zajmujących się tematem tarota na poziomie akademickim. Niebawem książka ukaże się również w języku angielskim.

Wspominał pan przed wywiadem, że macie jeszcze wydawnictwo…

Tak, nazywa się Mutus Liber. Zanim skupiliśmy się na tekstach dotyczących tarota, astrologii oraz powiązanych w taki lub inny sposób z hermetyzmem lub symbolizmem, naszym celem było stworzenie przewodników po miejscach magicznych. Zaczęliśmy więc od Bolonii, a potem wydaliśmy przewodnik po Ferrarze, Modenie, Paryżu, Londynie, Santiago de Compostela, Pradze, Budapeszcie, itd.

A o Warszawie?

O Warszawie jeszcze nie…

Jak zachęciłby pan Polaków do odwiedzenia Muzeum?

Przede wszystkim sądzę, że to miejsce może zainteresować pasjonatów tarota, gdyż zwiedzanie zaczyna się od dzieł związanych z historią kart, a kończy na czasach współczesnych. Można tu podziwiać oryginalne prace, które podarowali Muzeum artyści z całego świata i tym samym zanurzyć się w przestrzeń bez granic, w której jedynym punktem wspólnym dla wszystkich dzieł jest pasja do symboliki tarota. Dodatkowo w okolicy Muzeum można znaleźć wiele ciekawych i mało znanych miejsc oraz wciąż jeszcze dziką naturę. W trakcie pobytu można więc odkrywać cuda natury, sztukę i ciekawostki historyczne. Riola położona jest w połowie drogi między Bolonią a Pistoią. Historyczny dom, w którym dziś znajduje się Muzeum, leży w pobliżu szlaku pielgrzymek do Santiago de Compostela. Budynek Muzeum był niegdyś gospodą dla pątników.

Czy nie uważa pan więc za przeznaczenie, że wciąż tak wiele osób odwiedza to miejsce?

Tak. Sądzimy, że ten dom nas wybrał i przywołał. Z jego zakupem wiązały się liczne perypetie, ale w końcu się udało.

Małgosia i Marcello na co dzień prowadzą poświęcony tarotowi profil na Instagramie @radiant_traveling_tarot