Zespόł Shoe’s killin’ worm powstaje w 2004 roku z inicjatywy Luki Rossettiego (vocal i gitara) oraz Marca Marouttiego (gitara). Potem dołączają do nich Gianluca Grazioli (synth, gitara, sekwencje), Michael Mitoli (bas) i Natale Riccia (perkusja). Od początku grupa swoją produkcję muzyczną opiera na improwizacji, co najlepiej słychać w kawałku z nowego albumu bez tytułu ‘Kompleks niższości’. Chłopaki mają przerażający talent, ich muzyka porywa od pierwszego wysłuchania, ‘lata po rozległych niebach’. To nowy kosmiczny rock, z innej planety, z innej sfery, a nawet powiedziałabym, iż jest to nowy rodzaj muzyki kwantowo- onirycznej! Nie umniejszając oryginalności twόrczości, w ich muzyce można dostrzec liczne wpływy jak np. post-rock Sigur Ros, Mum i Mogway, elektropop Air, elektronika Bjork, trip-hop Portishead, Massive Attack oraz Indie-rock Motorpsycho i Radiohead, a nawet Marlene Kuntz, Negramaro, Coldplay. Dźwięki, czasem psychodeliczne wraz z pięknymi i rozmarzonymi tekstami prowadzą słuchacza ku nowym światom. Nie bez racji grupa wygrała “Nagrodę Gazzetty Mezzogiorno” (2005) w kategorii Najlepszy zespόł Apulii i Bazylikaty. Według mnie, Shoe’s, gdyby tylko mieli więcej odwagi, by śpiewać po angielsku, z łatwością podbiliby cały świat!
Antico Pastificio Morelli – wyjątkowe toskańskie makarony z zarodkami ziaren zbóż
Anna Wójtowicz – API Food
Pierwsze majowe słoneczne dni z pewnością inspirują do planowania tegorocznych urlopów. A miejscem wyjątkowo popularnym w Polsce jeśli chodzi o włoskie podróże jest oczywiście Toskania. Zanim wyjedziemy odkrywać tamte rejony warto rozpocząć od rozbudzenia apetytu, bo przecież kulinarne zaciekawienie może stać się punktem wyjścia do wakacyjnej podróży.
Morelli – sekret makaronu ukryty w zarodkach zbóż
Niedaleko Pizy, w miejscowości San Romano, od 1860 roku działa rodzinna wytwórnia makaronów Morelli. Obecnie już piąte pokolenie z pasją wykonuje swój zawód stale unowocześniając oblicze firmy. Właśnie połączenie tradycji z aktualną modą na zdrowe odżywianie przyczyniło się do powstania linii past z zarodkami ziaren zbóż. Niewielu wytwórców może pochwalić się takim makaronem, a Morelli uczynił z niego czynnik wyróżniający firmę na bogatym tle włoskich producentów makaronów.
Zarodek jest częścią ziarna, z której wyrastają kiełki, zawiera najcenniejsze składniki odżywcze. W tradycyjnej produkcji zarodki są usuwane z mąki, ponieważ niezwykle trudno utrzymać ich świeżość i odpowiednio długą przydatność do spożycia. W wytwórni Morelli do najwyższej jakości semoliny z pszenicy durum dodaje się zarodki ziarna tworząc w ten sposób nową jakość mąki.
Zarodki są niejako embrionem zboża, gdyż gromadzą wiele substancji niezbędnych w procesie kiełkowania, czyli między innymi witaminy i enzymy. Stanowią źródło zdrowych białek pozbawionych glutenu, korzystnych kwasów tłuszczowych, a także wielu minerałów, jak selen czy kobalt – niezwykle ważne w procesach przemiany materii. Dodatkowo zarodki zbożowe są bogatym źródeł fitosteroli, które obniżają poziom „złego” cholesterolu LDL we krwi. Zarodki pszenne są szczególnie polecane w żywieniu dietetycznym dla osób ze schorzeniami układu krążenia, w chorobach skóry i układu nerwowego, dla wzmocnienia organizmu przy dużych napięciach psychicznych oraz dla rekonwalescentów. Są idealne jako dieta lekko strawna w schorzeniach przewodu pokarmowego.
Po latach stosowania zarodków zboża przez firmę Morelli, ich makarony stały się prawdziwym przysmakiem o wyjątkowym i niepowtarzalnym smaku. Warto zwrócić uwagę, że podczas gotowania makaronu w powietrzu unosi się świeży zapach ziarna, a woda zabarwia się na lekki zielony kolor. Oprócz tych smakowo-zdrowotnych walorów makarony Morelli zawdzięczają swoją jakość także innym czynnikom. Do ich produkcji wykorzystuje się semolinę najwyższej jakości, a metody wytwarzania mają charakter rzemieślniczej, dopracowanej od pokoleń pracy. Sam proces zagniatania ciasta odbywa się w sposób wolny, następnie jest ono ręcznie wykładane na specjalne ramy, a na koniec makaron zostaje poddawany powolnemu procesowi suszenia – przez 36 godzin ciasto suszy się w temperaturze 45/50°C. W ten sposób zostają zachowane wszystkie najlepsze właściwości smakowo-odżywcze.
Linia produktów Morelli
Klasyczne makarony: toskańskie specjały: Pici i Papardelle, spaghetti, penne, linguine, strozzapreti
Makarony jajeczne z zarodkami zboża: tagliatelle, tagliolini, penne, linguine, paccheri
Makarony smakowe: czosnek&bazylia, pikantne papryczki, trufle, łosoś, czarne barwione atramentem z kałamarnic, oliwki, cytryna&pieprz, ocet balsamiczny, szafran, kakao
Makarony kolorowe: spaghetti, serduszka, muszle, motylki
Makarony organiczne: orkiszowe, z pszenicy kamut, bezglutenowe kukurydziane
Przepisy Morelli
Linguine cytryna i pieprz “confuse”
Składniki dla 2 osób
– linguine Morelli cytryna&pieprz – 250gr
– 2 ząbki czosnku
– seler naciowy
– kieliszek białego wina stołowego
– 80 gr tuńczyka w oliwie
– 80 gr świeżego tuńczyka
– 5 pomidorków koktajlowych
– oliwa z oliwek, sól do smaku
Podsmażyć lekko zgniecione ząbki czosnku na oliwie.
Dodać pokrojony drobno seler naciowy i świeżego tuńczyka, podsmażać i podlać białym winem. Następnie dodać tuńczyka z puszki i pokrojone pomidorki.
Ugotować makaron w dużej ilości solonej wody. Wrzucić do sosu, wymieszać i podawać.
Tagliatelle orkiszowe z kiełbaską i pieczarkami
Składniki dla 2 osób
– tagliatelle orkiszowe Morelli – 250gr
– 1 kiełbaska surowa
– 2 szalotki
– 150 g pieczarek
– mały pęczek pietruszki
– 2 łyżki przecieru pomidorowego
– oliwa z oliwek, sól i pikantne papryczki peperoncino do smaku
Obrać kiełbaskę, pokroić drobno i podsmażyć lekko bez dodawania oliwy. Pokroić w kostkę szalotki, podsmażyć na oliwie, następnie oczyścić pieczarki, pokroić i dodać do cebuli. Podsmażać razem na dość mocnym ogniu przez około 5-6 minut. Następnie dodać kiełbaskę i dwie łyżki pasty pomidorowej. Dodać sól i peperoncino do smaku. Ugotowany w dużej ilości osolonej wody makaron wsypać do patelni z gotowym sosem, posypać dużą ilością drobno pokrojonej pietruszki, skropić lekko oliwą i podawać.
Lirikando
Na polskim oraz europejskim horyzoncie muzycznym pojawiła się nowa inicjatywa: “Lirikando”. Jest to pomysł autorstwa sopranistki z Ragusy, Silvii de Falco oraz tenora z Treviso, Giuglielmo Callegari. Zważywszy, że ta dwójka artystów pochodzi z włoskich antypodów geograficznych, można przypuszczać, że uda im się zjednoczyć cały włoski półwysep. Lirikando to liryczny duet, który w swoim repertuarze posiada romanse operowe, pieśni neapolitańskie, zarzuele, antyczną muzykę śpiewaną itd. Należy teraz przedstawić artystów. Silvia de Falco, urodziła się w Ragusie, we Włoszech. Naukę śpiewu rozpoczęła u Valentiny Reuszkai. Studia muzyczne ze wspaniałym wynikiem ukończyła w 2004 roku pod kierunkiem Piny Sofia w Instytucie Muzycznym V. Belliniego w Katanii. W 2007 roku kontynuowała studia II stopnia w Konserwatorium G.B.Martini w Bolonii, pod okiem prof. Donatelli Debolini. Napisała pracę magisterską na temat – „Służąca we włoskiej operze komicznej XVIII-go wieku”, której promotorem był prof. Piero Mioli, a po ukończeniu studiów kontynuowała naukę pod okiem tenora Wiliama Matteuzzi.
Giuglielmo Callegari natomiast, naukę śpiewu rozpoczął w 1993 roku jako bas, a od 1998 jako tenor pod okiem maestro Enrico Rinaldo. Następnie przez 2 lata kształcił się u maestro Romano Roma, który skierował go do konserwatorium, gdzie uczył się pod okiem prof. Cristiny Mantese. Naukę w konserwatorium zakończył w roku 2010, po czym dostał się do Akademii Doskonalenia dla Śpiewaków przy Teatrze Mario Del Monaco w Treviso oraz przy Teatrze Wielkim im. G. Pucciniego w Torre del Lago. Bardziej szczegółowe informacje na temat programu wydarzeń, koncertów oraz artystów znadują się na stronie: www.lirikando.sitiwebs.com
Lirikando
Lirikando è nato dall’idea della soprano Silvia Di Falco, ragusana, e del tenore Guglielmo Callegari, trevisano. Provenienti dagli antipodi geografici italiani possiamo così immaginare che i due artisti con Lirikando riuniscano l’intera penisola italiana. Lirikando è un duo lirico che spazia dalle romanze d’opera, passando alle canzoni napoletane, zarzuele, musica antica cantata, ecc.
Ma ecco un doveroso cenno sugli artisti. Silvia Di Falco, nata a Ragusa, ha iniziato gli studi con Valentina Reuszkaia e si è diplomata nel 2004 con il massimo dei voti sotto la guida di Pina Sofia presso l’Istituto Musicale “V.Bellini” di Catania. Nel 2007 ha conseguito la specializzazione di 2° livello presso il Conservatorio “G.B.Martini” di Bologna sotto la guida della maestra Donatella Debolini, presentando la tesi su “La serva buffa nell’opera comica italiana del Settecento” relatore il Prof. Piero Mioli. Dopo gli studi, viene seguita dal tenore William Matteuzzi.
Passiamo a Guglielmo Callegari che inizia lo studio del canto nel 1993 come basso, dal 1998 come tenore, con il maestro Enrico Rinaldo e successivamente con il maestro Romano Roma, studia con lui per circa due anni, e nel contempo lo consiglia di proseguire gli studi musicali in Conservatorio studiando con la maestra Cristina Mantese. Callegari termina il conservatorio nel 2010. Frequenta le accademie di perfezionamento organizzate dal Teatro Comunale Mario Del Monaco di Treviso e Gran Teatro G.Puccini di Torre del Lago.
Notizie più dettagliate sui programmi, eventi ed artisti nel sito: www.lirikando.sitiwebs.com

Marcowe Szkolenie Trenerów
W weekend 25-26 marca br w podwarszawsim Brwinowie odbyło się szkolenie trenerów zorganizowane na mocy porozumienia między Stowarzyszeniem Italiani in Polonia oraz Stowarzyszeniem „Długa Ławka“ Towarzystwo Budowniczych Zaplecza Kadry Narodowej. Organizatorem była firma Shake.
Specjalnie na tę okazję z Włoch do Polski przyjechał szkoleniowiec z Włoskiego Związku Piłki Nożej z okręgu Turynu, Prof. Mauro Burbello, który jest jednocześnie skautem młodzików ligi włoskiej.
W sobotę rano trenerzy mieli zajęcia teoretyczne, natomiast po południu odbyły się zajęcia praktyczne z dziećmi z UKS Czerwone Smoki Brwinów.
Prof. Burbello był zaskoczony dyscypliną i skupieniem dzieci polskich w wykonywaniu poleceń, co uznaliśmy za narodowy komplement.
Na następny dzień na przedpołudnie zaplanowane były ćwiczenia praktyczne samych trenerów, którzy musieli wykonywać ćwiczenia zastosowane w treningach dziecięcych. W godzinach popołudniowych powtórzone były praktyki w trenowaniu dzieci.
Całe szkolenie prowadzone było w języku włoskim z nieocenioną pomocą Anny Gołkowskiej, naszego zaprzyjaźnionego tłumacza.
Kolejne szkolenie trenerów, tym razem pełne 10-dniowe, planowane jest od 30.06 do 09.07.
Karolina Fenicka
“Mozzarella i business” w Krakowie
Z okazji otwarcia biura Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej w Polsce, redakcja Gazzetta Italia zorgnizowała Italian Business Mixer @ Kraków, pod patronatem Instytutu Kultury Włoskiej w Krakowie i samej Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej. Wydarzenie to zostało zorganizowane dzięki wsparciu Matteo Redenti, szefa krakowskiego oddziału Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej. Business Mixer rozpoczął się nieformalnym aperitivo, z kilkoma krótkimi toastami wzniesionymi przez Gazzetta Italia, Donato Di Gilio, prezesa Izby, oraz kilku partnerów i sponsorów wieczoru, między innymi: IMQ, Holiday Inn Hotel, Giandac&M.
Spotkanie odbyło się w Sali Fontany w Pałacu Krzysztofory na Rynku Głównym, która została użyczona dzięki uprzejmości Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.
Gazeta Dziennik zatytułowała artykuł dotyczący tego wydarzenia “Mozzarella i business” ponieważ goście mogli posmakować prawdziwej mozarelli di bufala, sprowadzonej przez firmę Giandac&M, której towarzyszyło oczywiście wyśmienite włoskie wino.
Między innymi, podczas Business Mixer władze miasta Krakowa sformalizowały współpracę z Izbą Handlową dotyczącą “Strefy Kibica”, miejsca stworzonego specjalnie dla kibiców EURO2012, w której na dużych ekranach będzie można oglądać mecze, brać udział w ciekawych wydarzeniach zorganizowanych przez sponsorów oraz próbować dań i napojów.
Wielki sukces tego spotkania jest świetnym początkiem działalności Matteo Redenti, członka Zarządu Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej, jako przedstawiciela wszystkich przedsiębiorców włoskich, którzy prowadzą swoją działalność w Krakowie. W wydarzeniu wzięło udział ponad 100 firm, które wykazały ogromne zainteresowanie inicjatywami tego typu i doceniły jego świetną organizację.
Pozostaje nam tylko życzyć Matteo Redenti wszystkiego dobrego!
Sukces pokazu “Nowego Kina Włoskiego” w kinie Muranów
Niedawno zakończył się, trwający od 29 marca do 1 kwietnia, projekt “Cinema Italia Oggi”, w ramach którego w salach kina Muranów w Warszawie odbył się przegląd „Nowego Kina Włoskiego”.
W nazwie “Cinema Italia Oggi” jest zawarta idea przeglądu, którego zadaniem było promowanie i rozpowszechnianie współczesnego włoskiego kina w Polsce, przy jedoczesnym zaprezentowaniu obrazu współczesnych Włoch poprzez autorskie projekty. Każda projekcja przeglądu odniosła ogromny sukces, gdyż licznie przybyła publiczność żywo uczestniczyła w spotkaniach z gośćmi, reżyserami i aktorami, które organizowane były po zakończeniu filmów.
Projekt “Cinema Italia Oggi” został opracowany przez Włoski Instytut Kultury w Warszawie, który wraz z instytutem Cinecittà Luce czuwał również z wielkim zaangażowaniem i profesjonalizmem nad jego realizacją. Wśród elementów, które miały wpływ na doskonały przebieg wydarzenia jest, oprócz zasadniczej współpracy z kinem Muranów, wybór dzieł do repertuaru. Wybrane filmy, chociaż oddają różniące się od siebie obrazy realiów społeczno kulturowych, opowiadają o niektórych niezwykle aktualnych problemach włoskiego społeczeństwa, takich jak integracja i współistnienie z przestępczością zorganizowaną, stosunek do tradycji religijnej czy kryzys finansowy.
Na inauguracyjny wieczór przybyło kilku znakomitych gości, wśród których wspaniały aktor Remo Girone oraz mistrz polskiego kina Krzysztof Zanussi. Po krótkim powitaniu Ambasadora Włoch w Polsce, rozpoczęła się projekcja filmu „Cacko” w reżyserii Andrei Molaioliego. W ciągu kolejnych trzech dni zostały wyświetlone: „Wioska z kartonu” znakomitego osiemdziesięcioletniego reżysera Ermanna Olmiego, „Tatanka” obecnego na pokazie reżysera Giuseppa Gagliardiego, który zrealizował swój film w oparciu o powieść „Piękno i Piekło” Roberta Saviano; „Wyspy” Stefana Chiantiniego, film cieszący się ogromnym uznaniem na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto; zabawny „Sztuka nie dla sztuki” w reżyserii Giovanniego Albanese, który również był obecny podczas projekcji filmu; pierwsze dzieło młodziutkiej Alice Rohrwacher „Ciało niebieskie”, film doceniony na Quinzaine des Realizateurs na ostatnim Festiwalu w Cannes oraz na zakończenie „Scialla!” Francesca Bruniego, film wyświetlony na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji i zwycięzca w kategorii „Controcampo italiano”.
Przegląd podbił serca publiczności i udowodnił konieczność wspierania dobrego kina w opozycji do tendencji promocji rynkowej Hollywoodu oraz multipleksów, a z kolei pełna widownia na każdej projekcji ustanowiła stolicę Polski miejscem szczególnym dla tych, którzy wspierają autorskie kino i mniejsze produkcje.
Przegląd zakończył się z nadzieją na kontynuację współpracy między Włoskim Instytutem Kultury, Cinecittà Luce i Kinem Muranów oraz na coroczne odbywanie się imprezy, w ślad za innymi wydarzeniami, sprzyjającymi włoskiej kinematografii promowanymi na świecie przez Instytut Luce, takimi jak Open Roads w Nowym Jorku, Festiwal Kina Włoskiego w Tokyo, MittelCinemaFest w Budapeszcie, Festiwal Kina Włoskiego w Madrycie czy w końcu Spotkanie z Włoskim Kinem w Istambule.
Ponadto, organizatorzy i publiczność liczą, że pokaz w Muranowie przypadający na początek sezonu stanowił ważny wkład w promocję włoskich filmów wyświetlanych na dużych ekranach w europejskich miastach.
Szparagi
W końcu nadeszła wiosna. Muszę przyznać, iż w tym roku bardzo mi jej brakowało, ostatnie uderzenie zimy było prawdziwą męką, wziąwszy pod uwagę to, co byliśmy w stanie znaleźć na straganach warzywnych w tym kraju zachwycającym pod wieloma aspektami, lecz i trudnym zważywszy na nie do końca szczęśliwy klimat. Lecz również tutaj nadchodzi czas tych trzech-czterech miesięcy, kiedy nagle wszystko rozkwita, mamy do czynienia z prawdziwą eksplozją nowalijek, które w końcu rozweselają nasze podniebienia. Pierwszym, który się pojawia jest jego wysokość szparag, zielony lub biały, jak wolicie (o gustach się nie dyskutuje). Tak to prawda, że jest to produkt dostępny przez cały okrągły rok, lecz ja osobiście jestem przeciwny wszystkiemu, co nie jest sezonowe, wszystkiemu, co przez wiele tygodni było zamknięte na statku towarowym a następnie w magazynie. Nie jestem odosobniony w tym moim przekonaniu i między innymi z tego powodu rozmawiam z Luca Dolfi, szefem kuchni restauracji San Lorenzo w Warszawie, urodzonym w prowincji Firenze, wychowanym na doskonałej kuchni toskańskiej a od 2001 roku zamieszkałym na stałe w polskiej stolicy.
Drogi Luca, nie jest łatwo wydobyć z Ciebie jakąś wypowiedź czy wywiad, z tego punktu widzenia jesteś kucharzem ”starej szkoły”, czyli mało występów za to dużo kuchni?
“Tak, to prawda czuję się o wiele lepiej w kuchni niż przed mikrofonem albo, co gorsza, przed kamerą. Nie oznacza to, że kontakt z klientami sprawia mi problemy, wręcz przeciwnie, tak bardzo mnie stymuluje, że zawsze pytam kelnerek jak reagują i jakie są ich obserwacje”.
Krótko mówiąc lepiej wyrażasz siebie poprzez swoje potrawy?
”Bez wątpienia tak jest, a poza tym moja kuchnia jest nieskomplikowana, dość prosta i szybka, taka, jaka jest obecnie kuchnia włoska, oparta na składnikach wysokiej jakości, które są jak najmniej przetwarzane”.
Miałem okazję współpracować z tobą przygotowując menu specjalne na wieczory, które razem organizujemy. Czy jest to znak, iż nie boisz się eksperymentować?
“Fantazja w kuchni jest sekretnym składnikiem, dla mnie jedynym ograniczeniem jest jakość produktów, jeśli nie jest wysoka, odrzucam je i kropka. Restauracja San Lorenzo jest na rynku od ponad 10 lat, więc mogę sobie pozwolić na takie stwierdzenia. Klienci przyznają nam rację, chociaż nasza klientela jest międzynarodowa: jest wielu Polaków, lecz przede wszystkim są stali klienci włoscy, którzy wciąż przychodzą i ”nadzorują” naszą włoskość”.
Powróćmy do szparagów. W końcu skończyła się zima i nadchodzi jeden z twoich ulubionych sezonów.
”Ciężko jest oprzeć się szparagom! Ja, podobnie jak w stosunku do wszystkich nowalijek, dedykuję szparagom jedno menu, poczynając od przystawki, od szparagów po mediolańsku z jajkiem i parmezanem po carpaccio wieprzowe podane z pesto szparagowym i cytrynowym zabaione, lub po świeże tagliatelle ze szparagami i combrem cielęcym w sosie szparagowym. Krótko mówiąc prawdziwa rozkosz dla tych, którzy doceniają to warzywo z jednej strony delikatne, lecz mające zdecydowany smak”.
Dziękując ci za miłą pogawędkę, mogę cię prosić o jakiś przepis dla czytelników Gazzetta Italia, może na moje ulubione szparagi po mediolańsku?
”Oczywiście z przyjemnością, osobiście wybieram zielone szparagi, o bardziej zdecydowanym smaku. Należy je delikatnie obrać ze skóry, rozpoczynając na 3 cm poniżej wysokości główek, sparzyć w osolonej wodzie przez 1 minutę i pokryte usmażonymi na maśle sadzonymi jajkami i parmezanem wstawić do zapieczenia dopóki ser się nie rozpuści”.
Dzięki Luca! Życzymy wszystkim smacznego!
Il futuro incerto dell’economia polacca
Iwona Pruszkowska
Dal punto di vista economico la Polonia si trova in un momento di svolta. Nonostante il fatto che l’anno scorso le economie della maggioranza dei paesi europei erano in crisi, quella polacca ha retto bene. Dai dati del GUS (Ufficio Statistico Generale) risulta che nel 2011 l’aumento del PIL polacco è stato del 4,3% e secondo le valutazioni del governo nel 2012 ammonterà al 2,5%. L’anno scorso per comprare un euro ci volevano mediamente 3,96 PLN, quotazione che nel corso dei primi otto mesi dell’anno si è mantenuta abbastanza costante. Da metà d’agosto invece ha oltrepassato la soglia dei 4 PLN e in seguito i polacchi hanno dovuto affrontare una vera e propria altalena di quotazioni dello z?oty che al momento di apice svalutativo ha raggiunto 4,56 PLN. Comunque, malgrado gli aspetti negativi determinati dall’indebolimento dello z?oty (ovvero l’aumento dei costi di importazione) gli esportatori polacchi ne hanno approffittato diventando più competitivi sui mercati esteri. Attualmente l’evoluzione della situazione economica in Polonia nel 2012 è piuttosto incerta. A marzo sono stati notati i primi sintomi del rallentamento economico, tra cui il calo dell’indice PMI (Purchasing Managers Index) e la riduzione del numero delle nuove commissioni per l’industria. L’anno corrente è iniziato con una quotazione dell’euro ammontante a 4,4 PLN ma in seguito il valore dello z?oty si è rafforzato e già a febbraio si trovava al livello di 4,1 PLN per 1 euro. E mentre le previsioni dei più noti economisti divergono riguardo lo sviluppo della situazione economica abbiamo chiesto un parere ad alcuni giovani polacchi laureati nei settori finanziario ed economico.
Ci saranno dei cambiamenti notevoli nella quotazione dello z?oty nei prossimi mesi?
“Lo z?oty può rafforzarsi nei confronti dell’euro, perché ci saranno sempre più persone dell’estero che cambieranno la loro valuta in z?oty” sostiene Diana Swarowska, laureata SGH (Scuola Superiore del Commercio) alla facoltà Finanza e Contabilità, che attualmente lavora presso la società Shneider Electric. Diversa l’opinione di Ma?gorzata Oldziejewska, anche lei laureata SGH alla facoltà Relazioni Economiche Internazionali. “Prima dell’Euro 2012 la quotazione dello z?oty non cambierà notevolmente. La domanda per la valuta polacca da parte degli ospiti non sarà così notevole per influire sul cambio. L’influenza dei campionati sul cambio della valuta polacca la si può invece considerare a lungo termine, visto l’aumento dei grandi investimenti, tra cui quelli infrastrutturali degli impianti sportivi. Comunque, è difficile valutare tale influenza visti tutti gli altri fattori che sono importanti per la quotazione” dice Ma?gorzata. “No, l’Euro 2012 non influirà in nessun modo sulla quotazione dello z?oty” sostiene decisa Paulina Paw?owska, laureata alla facoltà Legge e Amministrazione dell’Università di Varsavia, impiegata in uno studio legale.
Quale sarà la posizione del governo polacco e della NBP nei confronti dello z?oty: prendendo in considerazione l’esportazione vorranno mantenere il livello basso della valuta oppure no?
“Le previsioni d’esportazione per la Polonia sono ottimistiche. Da una parte la NBP può voler mantenere la quotazione bassa dello z?oty per migliorare la congiuntura dopo la crisi. Dall’altra parte, però, tale situazione può influire negativamente sul livello d’inflazione e i dirigenti della NBP dovrebbero focalizzarsi appunto sulla sua riduzione” dice Ma?gorzata. “Nè il governo, nè i dirigenti della NBP influiranno sulla quotazione dello z?oty. Credo che vogliano mantenerlo al livello basso, per attirare le persone dall’estero, ma dubito che lo faranno, non sono uomini d’azione” sostiene Diana. “Il governo e la NBP faranno tutto il possibile per mantenere la quotazione bassa dello z?oty per sostenere l’esportazione” dice Paulina.
Dopo l’Euro ci sarà un rallentamento notevole dell’economia?
“La conclusione dei campionati Euro 2012 avrà un modesto impatto sulla crescita economica. Saranno invece importanti altri fattori come ad esempio il numero degli investimenti nel periodo estivo” sostiene Ma?gorzata. “Non sappiamo se in Polonia arriveranno così tanti tifosi come prevedono il governo, i commercianti e gli esperti del settore turistico. Credo che la congiuntura migliorerà per un breve periodo di tempo ma poi tutto ritornerà nella media” dice Diana. “L’Euro 2012 non avrà un grande influsso sull’economia polacca in generale mentre singoli imprenditori potrebbero trarre grossi giovamenti” afferma Paulina.
Włoskie paluszki grissini – pieczywo zdrowe i pyszne
Anna Wójtowicz – API Food
Moim zdaniem tak wychwalany przez rodaków polski chleb dawno przestał pełnić rolę pełnowartościowego i zdrowego pożywienia. Dozwolone dodawanie coraz większej ilości chemicznych składników, stosowanie rafinowanej mąki, nieumiejętny i zbyt krótki czas wyrastania drożdży, czy wreszcie najnowszy problem jakości polskiej soli – oto kilka zbrodni popełnianych przez piekarzy.
A przecież chleb od zawsze stanowi bazę naszego pożywienia. Historia ludzkości ściśle wiąże się z historią wytwarzania chleba. W epoce Neolitu, około 10 tysięcy lat temu, człowiek wykonał epokowy krok, porzucił myśliwski styl zdobywania żywności i rozpoczął uprawiać i hodować. Pojawiły się pierwsze uprawy zbóż, prymitywne sposoby mielenia ich ziaren, z których powstawało pożywienie będące pierwowzorem dzisiejszego chleba.
Historia najsłynniejszego włoskiego chrupkiego pieczywa o nazwie grissini jest znacznie bliższa naszym czasom, jednak aby dotrzeć do jego źródeł należy cofnąć się do roku 1679. Jak głosi legenda, chorowity książę Wiktor Amadeusz II z rodu Savoiów już jako dziecko miał ogromne problemy żołądkowe, cierpiał na niestrawność i brak apetytu. Zmartwiona stanem zdrowia matka chłopca, księżna Maria Giovanni Battista zwróciła się do dworskiego lekarza z prośbą o pomoc. Ów lekarz, niejaki don Teobaldo Pecchio, pewnie dzięki intuicji zdiagnozował źródło problemów małego księcia. Chodziło o zatrucie pokarmowe związane z problemami trawiennymi źle pieczonego chleba. Z pewnością w tamtych czasach w piekarniach nie przestrzegano ściśle zasad higieny, a czas wypiekania chleba mógł być niewystarczający ze względu na oszczędność materiałów do opału. Lekarz wezwał do współpracy swojego znajomego piekarza, Antonia Bruneto, i tak powstało pieczywo bez miękiszu, dobrze wyrośnięte, bardzo chrupkie i dobrze upieczone. Ciasto w postaci słupków musiało być rozciągane (stirato) do długości około pół metra. Tak utworzone chlebowe paluszki, bez miękiszu, a jedynie z mocno wypieczoną chrupiącą skórką okazały się remedium na problemy trawienne małego księcia, który za kilka lat został wybrany królem. W piemonckiej miejscowości Lanzo Torinese, skąd pochodził lekarz i piekarz, ufundowano pamiątkową tablicę na domu, na którym jak głosi legenda mieszkał don Pecchio .
Warto dodać, że od końca XVII wieku paluszki grissini na dobre zagościły na królewskim dworze Sabudów, a sława pieczywa zaczęła rozprzestrzeniać się również za granicą. Znanym smakoszem grissini okazał się być Napoleon Bonaparte, który kazał przywozić je z Turynu do Paryża.
Grissini dzisiaj
Chrupiące paluszki grissini, których zarówno etymologiczny jak i historyczny rodowód wywodzi się z Piemontu, dzisiaj można znaleźć na stołach w całych Włoszech. Z pewnością mieszkańcy Turynu i okolic są bogatsi w kulinarne doznania związane z tym specjałem, bo tutaj w każdej piekarni możemy poprosić zarówno o grissini tradycyjne, zwane stirati – długie i cienkie o regularnym kształcie, jak i mniej znane, rubatà. Ten drugi typ pochodzi z podturyńskiej miejscowości Chieri, paluszki są krótsze, grubsze i mają bardziej nieregularny kształt, wyrabia się je lekko skręcając ciasto.
Podczas olimpiady zimowej w 2006 roku w Turynie sportowcy z całego świata mieli okazję niemal oficjalnie, bo poprzez działania komitetu olimpijskiego, delektować się lekkostrawnymi paluszkami grissini. To piemonckie pieczywo sprzedawane jest już na całym świecie, włączając tak znane centra handlowe, jak Harrod’s w Londynie.
Mario Fongo – piemoncka rodzinna piekarnia i jej pieczywo
Historia rodziny Fongo jest ściśle związana z powstaniem pierwszego pieca chlebowego w piemonckiej miejscowości Rocchetta Tanaro. Od roku 1945 siedziba i struktura firmy pozostaje niezmieniona. Położona wśród malowniczych piemonckich pól zachowuje doświadczenie zawodowe i znajomość produktów podstawowych sztuki piekarniczej przechowywanej w rodzinnym łańcuchu pokoleń. Rzemieślniczy sposób wytwarzania pieczywa jest podstawą wpływającą na jakość, ale rodzina Fongo idzie z duchem czasu, stale modernizuje firmę, wprowadza nowe technologie.
Produktem wyróżniającym piekarnię są cienkie, chrupiące, długie na pół metra języki, nazwane „Lingua Di Suocera”, czyli „Język Teściowej”. Ich pyszny smak i strukturę zawdzięczają składnikom podstawowym najwyższej jakości: mąka, woda, sól i organiczna oliwa z oliwek extravergine oraz odpowiednim sposobom wyrabiania ciasta i wypiekania w piecu.
Piekarnia Fongo wytwarza oczywiście pyszne grissini, zarówno w wersji klasycznej – stirati, jak i rubatà. Podstawą paluszkowych specjałów są mąka, woda, sól, naturalne drożdże i kropla najwyższej jakości oliwy z oliwek, jednak oferta smakowa jest znacznie bogatsza: grissini kukurydziane, z mąki razowej, a także klasyczne z dodatkiem rozmarynu, oliwek odmiany Taggiascha, sezamu i orzechów. Jeśli chodzi o „Języki teściowej” to możemy próbować wersji klasycznej, z dodatkiem parmezanu, rozmarynu, pikantnych papryczek, oraz z solą Fleur de Sel z Ibizy.