Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
Nutella_Gazzetta_Italia_1068x155_px_final
Gazetta Italia 1068x155

Spełnione marzenie niedoszłego studenta historii

0
foto: Simone Mutti

tłumaczenie pl: Magdalena Wrana

Jako że minęło już trochę lat, odkąd – dumny z bujnej czupryny z przedziałkiem na boku i grzywką – zasiadałem w ławach mojego ukochanego Liceum Klasycznego im. Marco Polo w Wenecji, mogę publicznie przyznać, że nie byłem wzorowym uczniem.

Nie byłem też jednak znowu zupełną porażką – powiedzmy, że plasowałem się na poziomie zbawiennej przeciętności. Zbawiennej w tym znaczeniu, że jako tako udawało mi się osiągnąć niezbędne minimum, aby ukończyć rok szkolny i przejść z klasy do klasy. Z włoskiego i geografii astronomicznej miałem przyzwoite oceny, z greki i łaciny zdawałem ledwo ledwo o włos, z matematyki i fizyki otrzymywałem niedostateczny, ale… – tak, jest jakieś zbawienne „ale” – z historii i filozofii szło mi dobrze. I z tej oto nieuchronnej przyczyny, kiedy dostałem 48/60 na maturze, zdając włoski i historię na ustnym, wróciłem do domu z triumfalną miną i obwieściłem, że zapiszę się na historię i filozofię na uniwersytecie. Reakcja była, delikatnie mówiąc, chłodna. „A co później zamierzasz po tym robić? Myślisz, że będziesz w stanie znaleźć pracę?”. Spędziłem więc lato szukając „przydatnego kierunku, który zapewniłby mi pracę”. Ostatecznie zdecydowałem się studiować prawo na najstarszym uniwersytecie na świecie: w Bolonii. Ów młody człowiek, którym kiedyś byłem, z dyplomem prawnika w kieszeni, po przeróżnych perypetiach zawodowych, w trakcie których był nawet zarządcą nieruchomości, skończył jako dziennikarz, bo jak wiadomo, jak to mówią we Włoszech, „zamiast pracować, lepiej być
dziennikarzem”. Jest to bardzo szczególny zawód, w którym trzeba mówić i pisać o wszystkim, nawet jeśli często nie wie się zbyt wiele na temat, którym się zajmuje.

Po takim wstępie wyobraźcie sobie reakcję niedoszłego studenta historii i filozofii, czyli mnie, na wieść o tym, że będę moderował Alessandra Barbero, wybitnego historyka, znakomitego popularyzatora, znaną osobowość telewizyjną, bohatera wspaniałych podcastów na najróżniejsze tematy historyczne, od takich, jak „Życie seksualne w średniowieczu” po „Kim był św. Franciszek”, od „Hitler nie chciał wojny?” po „Czerwone Brygady i sprawę Alda Moro”. Profesora historii, który potrafi zachwycić międzypokoleniową publiczność z najróżniejszych środowisk społecznych; postać, która ma rzesze fanów jak gwiazda rocka, spośród których zastępy osób deklarują się jako jego wasale i poświęcają mu strony w mediach społecznościowych.

foto: Simone Mutti

Niedoszły student historii rzucił się zażarcie w wir pracy, aby sprostać owemu oksymoronowi, kryjącemu się pod wyrażeniem „moderowanie Barbero”. Jak moderować rozlewającą się wartkim strumieniem rzekę wiedzy przekazywanej z niezwykłym patosem i pasją? Powiedzmy sobie szczerze, że w przypadku Alessandra Barbero najlepsze, co można zrobić, to przekazać mu mikrofon, wypowiadając jedynie cztery słowa: „proszę mówić, o czym Pan chce”.

Ale jestem dziennikarzem i etyka zawodowa wymaga ode mnie stawiania wszystkich na tym samym poziomie, bo w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi – dokładnie w taki sposób, jak pewnego dnia kilka lat temu w Warszawie, kiedy przekroczyłem oszołomiony kordon bezpieczeństwa, aby zadać pytanie ówczesnemu Prezydentowi Republiki Włoskiej Giorgio Napolitano, który bez mrugnięcia okiem pozwolił na ów wywiad.

Jest to jedna z tych anegdot, które przyczyniają się do sławy tego zawodu i które przywodzą mi na myśl Humphreya Bogarta, który w filmie „Ostatni termin”, uruchamiając walce maszyny drukarskiej, zauważa: „To prasa, kochanie, prasa, i nic nie możesz na to poradzić”.

foto: Simone Mutti

I tak oto 25 maja jestem na scenie głównej Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie, których gościem honorowym są Włochy. W plejadzie interesujących autorów w bogatym włoskim kalendarzu jednym z asów w rękawie jest z pewnością profesor
Barbero, który pojawia się punktualnie o 15.00 na scenie w towarzystwie Fabio Troisiego, dyrektora Włoskiego Instytutu Kultury, który podjął się ważnego zadania wprowadzenia naszego spotkania. Jako dobry dziennikarz przygotowałbym kilka pytań, ale zamiast tego zaczynam od pytania, jakie wrażenie wywarła na nim Warszawa w pełni swojego dynamicznego rozkwitu architektonicznego. Barbero odpowiada natychmiast, że w gruncie rzeczy stary Pałac Kultury wydaje mu się bardziej interesujący estetycznie niż nowe wieżowce, które go otaczają. W wypełnionej po brzegi sali setki osób biją brawo, a wtórują im inni zgromadzeni na zewnątrz, podczas gdy ci najzapobiegliwsi rozłożyli się na podłodze bezpośrednio przed sceną. Po kilku kolejnych refleksjach pytam go, czy ten zaskakujący międzypokoleniowy pociąg do historii nie wynika, poza oczywistymi zasługami popularyzatora, także z potrzeby współczesnego człowieka, aby nadać sens swojej egzystencji. Barbero podejmuje temat relacji między historią a narodami, przywołując te kraje, które czynią z historii narzędzie propagandy i tożsamości, aby wreszcie pomówić o współczesności, w której czasami istnieje niebezpieczeństwo zamknięcia się w bańce wiecznej teraźniejszości. Wprawna tłumaczka przekłada te wypowiedzi z włoskiego na polski, a ja zadaję pytania o szczególne relacje historyczne między Włochami a Polską, a następnie o definiowanie Włoch jako kontynentu kultur. Profesor odpowiada, oczarowując publiczność swoim sposobem opowiadania, który dosłownie sprawia, że kwestie, które wyjaśnia, przepływają przed oczami. Jest to narracja, której nigdy nie chciałbyś przerywać, ponieważ, gdy Barbero porusza ręką, swoim zwyczajowym gestem z góry na dół, wiesz, że twoja wiedza wzbogaca się o nowe pojęcia.

W tym momencie czuję się tak swobodnie, że pytam go o „koniec historii”, który miał symbolicznie nastąpić wraz z wkroczeniem wojsk Napoleona do Jeny po wygranej tamże bitwie w 1806 roku – teorii, która wyłoniła się z refleksji Hegla, Kojève’a i Fukuyamy. „No co ty, fakt, że historia mogłaby się skończyć jest tylko zabawną anegdotą. Złudzenie, że liberalne demokracje i powszechny kapitalizm wyczerpały możliwość społecznej konfrontacji między ludźmi, jest od dawna przestarzałe, jest ideą zrodzoną z naszego europocentrycznego sposobu patrzenia na historię”, ripostuje Barbero, któremu, gdy czas nieubłaganie ucieka, wciąż zdążam zadać pytanie: „Co napisze historyk za 50 lat, kiedy będzie musiał mówić o pierwszych 25 latach XXI wieku?”.

„Być może historycy nadadzą ogromne znaczenie pandemii Covid w 2020 roku, mówiąc, że był to początek ery wielkich epidemii. A może tak się nie stanie? Poza tym, czy za 100 lat historycy nadal będą pisać w naszych językach czy po chińsku? Kto wie! Na tę chwilę tu się zatrzymam z przewidywaniami. Dziękuję wszystkim!”, pozdrawia zgromadzonych Barbero, zanim dotrze do włoskiego stoiska i cierpliwie podpisze setki egzemplarzy książek zachwyconym czytelnikom, rozdając nieskończoną liczbę uśmiechów w równie nieskończonej liczbie selfie, na które zezwala.

Pełne nagranie wystąpienia Alessandro Barbero na Międzynarodowych Targach Książki w Warszawie jest dostępne TUTAJ.

foto: Simone Mutti

Ollywell, piękna opowieść o leczniczych grzybach

0

Jeden z pierwszych producentów suplementów na bazie grzybów leczniczych w Europie, pierwszy w Polsce, który produkuje w 100% lokalnie, pionowo zintegrowany od surowców do produktu końcowego, z farmą pod Warszawą, nieopodal Kampinoskiego Parku Narodowego. O firmie opowiada jej właściciel Oliver Mathew.

Skąd wziął się pomysł na grzyby funkcjonalne? 

Z wykształcenia jestem mikrobiologiem, ukończyłem studia piwowarskie w Niemczech, po czym przyjechałem do Polski gdzie studiowałem Biznes Międzynarodowy w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Nie przypuszczałem, że kiedyś założę firmę zajmującą się produkcją grzybów. Przez lata pracowałem jako piwowar, miałem swój browar rzemieślniczy, pracowałem w handlu, sprzedaży suplementów diety. Zabawne, pewnego dnia, podczas przerwy w pracy wyszedłem przed budynek firmy i zobaczyłem rosnące w trawie smardze. Smardze rosnące w ogrodzie. Zawsze interesowały mnie grzyby, zacząłem o nich czytać i w pewnym momencie narodził się pomysł na biznes. Ogólnie rzecz biorąc, po pandemii COVID i wcześniejszych życiowych doświadczeniach, chciałem założyć firmę, która powiązana byłaby ze zdrowiem. Wizja była prosta: mieć wysokiej jakości produkty zdrowotne dla mojej rodziny i przyjaciół.

Od czego zacząłeś? 

Zacząłem od opracowania projektu, przeprowadzenia kilku prób, dyskusji z ekspertami branżowymi z za granicy. W między czasie szukałem odpowiedniego miejsca na laboratorium i zakład produkcyjny, ponieważ nie byłoby to możliwe w środku miasta, chociaż mam nadzieję, że pewnego dnia będziemy mieli farmę miejską. Przyszłość to bycie lokalnym i niezależnym od długich łańcuchów dostaw. Następnie zacząłem tworzyć zespół. Odpowiedni zespół to podstawa każdego projektu. Miałem szczęście, że trafiłem na odpowiednich ludzi. Później pojawiła się inwestycja, wszystko potoczyło się dynamiczne. Zaczęliśmy od prac badawczo rozwojowych, których celem było opracowanie metody hodowli grzybów w warunkach kontrolowanych oraz metody ekstrakcji składników odżywczych z owocników. Pracowaliśmy nad tym przez prawie półtora roku, dopiero później powstała marka Ollywell.

Czy uprawa grzybów leczniczych jest prosta? Z jakimi wyzwaniami musieliście się zmierzyć?

Nie jest to łatwe. Wyzwaniem było odtworzenie naturalnych warunków wzrostu grzybów w kontrolowanym środowisku z zachowaniem warunków sanitarnych, ponieważ uprawiamy na potrzeby medycyny. Wszystko to wiąże się z dużymi nakładami finansowymi. Grzyby pochłaniają wszystko z otaczającej ich przestrzeni, dlatego też musimy zapewnić im sterylne warunki, jeśli chcemy uzyskać to co najlepsze z danego grzyba. Kolejnym wyzwaniem było opracowanie metody ekstrakcji. Grzyby zawierają chitynę, która nie jest trawiona przez ludzki organizm, dlatego też tak trudno jest dotrzeć do wszystkich substancji prozdrowotnych. W związku z tym wpadliśmy na pomysł rozbicia ścianek chityny i udało się to zrobić za pomocą ekstrakcji ultradźwiękowej. Nie było łatwo, ale zadziałało.

Jakie właściwości mają grzyby lecznicze?

Grzyby są bardzo interesującymi organizmami, mają wiele właściwości, które korzystnie wpływają na nasz organizm i wzmacniają układ odpornościowy. Są źródłem substancji aktywnych, które przynoszą korzyści zdrowotne dla organizmu. Grzyby funkcjonalne możemy zaliczyć do adaptogenów, są one używane od tysięcy lat w celu wspierania organizmu i jego układu za pomocą długołańcuchowych polisacharydów i różnych triterpenoidów. W medycynie ludowej ich zalety znane są od wieków. Są one stosowane również w medycynie w krajach azjatyckich, np. w Chinach, Japonii i Korei. Osobiście uważam, że określenie adaptogen w tym przypadku odpowiada nowoczesnej wizji dzisiejszego świata, w którym borykamy się z czynnikami takimi jak stres i sięgamy po produkty, które poprawiają nasze samopoczucie, które wzmacniają odporność organizmu i pomagają przywrócić równowagę.

Który grzyb jest twoim ulubionym?

Bez wątpienia uwielbiam wszystkie grzyby, które uprawiamy. Chaga jest uważana za króla grzybów w naszym środowisku. Jest bogaty w przeciwutleniacze, mówi się, że wzmacnia układ trawienny, wspiera zdrowie jelit i wątrobę. Grzyb ten był badany przez ostatnie 3 dekady przez różne uniwersytety w Polsce, Europie Północnej, USA. Cordyceps jest naszą dumą, ponieważ uprawiamy go na dużą skalę w cyklu ciągłym. Bardzo ciekawym grzybem jest Shiitake, ten grzyb ma właściwości przeciwwirusowe, może poprawiać poziom cholesterolu i jest źródłem witaminy D. Moja dziewczyna uwielbia Reishi, który ma właściwości łagodzące stres, obniżające napięcie i podobno wspomaga jakość snu i regenerację organizmu. Każdy może znaleźć coś dla siebie.

Jakie plany na przyszłość? 

W ostatnim czasie dużo się dzieje. Rozwijamy naszą markę, uczestniczymy w różnych targach i konferencjach. We wrześniu odwiedzimy konferencję mycologiczną w Monopoli w Apulii. Nie możemy się doczekać tego wydarzenia. Włochy od lat są ważnym graczem, jeśli chodzi o grzyby lecznicze; tamtejsi konsumenci są bardzo świadomi tego rodzaju suplementów. To będzie dla nas zaszczyt wspólnie porozmawiać o królestwie grzybów. Może narodzi się jakaś długoterminowa współpraca. Zobaczymy.

Festiwal Serate Musicali Cracoviensis – III Edycja

0

– Dyrektor artystyczny: Francesco Bottigliero

– miejsce festiwalu: Kraków

– okres festiwalu: 8-29 września 2024 roku

– organizator festiwalu: Stowarzyszenie Avanti Arte

– współorganizatorzy: Akademia Muzyczna im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie/Katedra Instrumentów Dętych Drewnianych i Akordeonu

– współpartnerami są: Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego, Włoski Instytut Kultury w Krakowie, ZAW Stoart, oraz sponsorzy prywatni.

Opis Festiwalu

Idea projektu oparta jest na integracji włosko-polskiej. Festiwal ma na celu promowanie kompozytorów, wykonawców i nowopowstałych utworów skomponowanych przez włoskich i polskich kompozytorów na różne składy instrumentalne.

Efektem będzie realizacja unikatowego cyklu koncertów współczesnej muzyki kameralnej w sercu Krakowa, otwartego dla różnych kategorii publiczności, od najbardziej ambitnych słuchaczy po studentów i turystów spoza Krakowa.

Ważnym celem naszej idei jest stworzenie możliwości kreowania nowej muzyki i tym samym wspieranie młodych utalentowanych kompozytorów polskich i włoskich, dając im możliwość prezentowania własnej twórczości przez prestiżowych wykonawców.

Festiwal został utworzony przy współpracy z artystami z Katedry Instrumentów Dętych Drewnianych i Akordeonu Krakowskiej Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego oraz finansowany przez Włoski Instytut Kultury w Krakowie.

Odbyły się już dwie edycje festiwalu.

Trzecia edycja festiwalu zaplanowana jest na wrzesień 2024. Odbędzie się 5 ciekawych koncertów o zróżnicowanym repertuarze, w tym jeden z akompaniamentem orkiestry smyczkowej Filharmonii Krakowskiej.
Zaproszeni zostali artyści światowej sławy, między innymi znani klarneciści Giovanni Punzi i Corrado Giuffredi oraz wybitny kwartet z Teatro Alla Scala z Mediolanu. Udział weźmie 11 kompozytorów, dokona się 14 prawykonań nowych utworów.

Słowo od Dyrektora Artystycznego

Ten festiwal muzyczny to wynik współpracy polskich i włoskich artystów, to nie tylko pomysł artystyczny, ale przede wszystkim integracja i braterstwo muzyków z różnych krajów Europy.

Pierwszy wieczór Festiwalu poświęcony jest nowej muzyce na instrumenty dęte, w repertuarze przewidziano 7 premier nowych utworów. Wykonawcami będzie zespół LLLeggiero Woodwind Trio z towarzyszeniem fortepianu. Kompozytorzy włoscy i polscy wnieśli swój ważny wkład, pisząc dla nas nowe utwory na instrumenty dęte.

Drugi wieczór festiwalu przewiduje „fajerwerki” na klarnet i orkiestrę. Dwóm wybitnym klarnecistom będzie akompaniować Orkiestra Filharmonii Krakowskiej.

Trzeci wieczór zatytułowany Obsession pokaże kunszt gry na skrzypcach wyjątkowej artystki – Karoliny Nowotczyńskiej.

Czwarty wieczór to prawdziwa integracja – studenci z Włoch i z Polski zagrają razem utwory polskich i włoskich kompozytorów.

Piąty i ostatni wieczór będzie najbardziej wyjątkowy – ze względu na prestiżowych artystów – Kwartet Smyczkowy z Teatro Alla Scala z Mediolanu.

Repertuar naszych koncertów zawsze wykonywany jest przez prestiżowych muzyków, co przyczynia się do wysokiego poziomu występów i sukcesu naszego festiwalu.

Moje życie artystyczne i prywatne jest samo w sobie przykładem możliwego i szczęśliwego mariażu różnych tradycji i kultur. Dla mnie, osoby z podwójnym obywatelstwem włoskim i polskim, realizacja tego wydarzenia jest marzeniem, które spełnia się dzięki wkładowi wszystkich, którzy współpracowali przy realizacji mojej inicjatywy.

Należy podziękować Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie oraz  Katedrze Instrumentów Dętych Drewnianych i Akordeonu AMKP. Projekt zrealizowaliśmy dzięki wsparciu finansowemu Województwa Małopolskiego, Włoskiemu Instytutowi Kultury w Krakowie, Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie oraz Związkowi Artystów Wykonawców Stoart.

Dziękuję także wszystkim kompozytorom i muzykom, którzy wzięli udział w tym wyjątkowym projekcie.

Podziękowania należą się pisarce Katarzynie Majgier, za zgodę na wykorzystanie swojej wspaniałej fotografii, która dobrze oddaje tytuł Festiwalu Serate Musicali Cracoviensis.

Wiele zawdzięczam Profesorowi Piotrowi Lato i dziękuję mu za entuzjazm i nieustanny udział.

Mam nadzieję na kontynuację tego Festiwalu, którego celem jest wzmocnienie współpracy artystycznej między polskimi i włoskimi muzykami oraz stworzenie przestrzeni dla młodych kompozytorów z naszych krajów.

Szczególne i serdeczne podziękowania dla mojej żony Małgorzaty za zaprojektowanie wspaniałych plakatów i materiałów graficznych do wszystkich koncertów trzeciej edycji festiwalu!

III Edycja festiwalu 2024 – Opis szczegółowy każdego wydarzenia i kalendarz koncertów

KONCERT I „Prima delle Prime

08.09.2024 godz. 19:00 Aula Florianka ul. Sereno Fenn’a 15, Kraków

Wieczór prawykonań muzyki współczesnej

To koncert z udziałem polskich wykładowców z Katedry Instrumentów Dętych Drewnianych i Akordeonu AMKP.

Podczas koncertu zagrane zostanie 7 utworów skomponowanych specjalnie dla festiwalu.

Taki wieczór odbywa się tradycyjnie co roku na początku festiwalu, ale należy podkreślić, że w tej edycji udało się zaprosić dwie kobiety kompozytorki: Brigida Migliore z Włoch i Nastaran Yazdani z Iranu.

Wykonawcy:

LLLeggiero Woodwind Trio:

Maksymilian Lipień – obój

Piotr Lato – klarnet

Damian Lipień – fagot

oraz

Łukasz Dębski – fortepian

Program:

– Antonio Fraioli: Looking for Freedom na klarnet solo –  polskie prawykonanie

– Brigida Migliore: Dil – Luns na fortepian solo  –  polskie prawykonanie

Maciej Negrey: Momenti dei giardini, na rożek angielski i fortepian – prawykonanie 

– Giuseppe Garbarino: Acquarelli cubani  na trio strojkowe – prawykonanie

– Nastaran Yazdani: Morning That Dawned na trio strojkoweprawykonanie

– Tiziano Albanese: Friendly Floatees na trio strojkowe i fortepianprawykonanie

– Francis Poulenc: Hommage a Edit Piaf na trio strojkowe i fortepian (oprac. F. Bottigliero)

– Michał Gronowicz: Fuga super thema Puccinii na trio strojkowe i fortepianprawykonanie

KONCERT II „Clarinet Fireworks”

18.09.2024 godz. 19:00 Filharmonia Krakowska, Kraków

Koncert specjalny, najważniejsze wydarzenie festiwalu, odbędzie się w sali koncertowej Filharmonii Krakowskiej.

Orkiestra filharmonii będzie akompaniować dwóm wybitnym klarnecistom:

Giovanni Punzi – pierwszy klarnet z Teatro Massimo w Palermo we Włoszech

Corrado Giuffredi – pierwszy klarnet Orchestra della Svizzera Italiana w Lugano w Szwajcarii

Ideą tego koncertu jest zaprezentowanie publiczności repertuaru specjalnego na 2 klarnety i wirtuozowskich utworów zaaranżowanych na klarnet i orkiestrę smyczkową. Niezwykły koncert z udziałem wielkich gwiazd świata klarnetu!

Wykonawcy:

Corrado Giuffredi – klarnet

Giovanni Punzi – klarnet

Orkiestra Filharmonii Krakowskiej

Dyrygent – Francesco Bottigliero

Program:

– Maurycy Moszkowski: Preludium i fuga na orkiestrę smyczkową Op. 85 (oprac. F. Bottigliero)

– Gioacchino Rossini: Introduzione, tema e variazioni (1819) na klarnet i orkiestrę smyczkową (oprac. Emanuele Poto), Giovanni Punzi, klarnet

– Alamiro Giampieri: Il Carnevale di Venezia na klarnet i orkiestrę smyczkową (oprac. Rocco Catania), Corrado Giuffredi, klarnet

– Francesco Bottigliero: Variazioni su un tema di Paganini na 2 klarnety i orkiestrę smyczkową – prawykonanie

——————————–

– Francesco Bottigliero: La Salle de Danse; Petite folie na 2 klarnety i fortepian

Corrado Giuffredi i Giovanni Punzi, klarnety; Francesco Bottigliero, fortepian

– Fritz Kreisler: Liebesleid na klarnet i orkiestrę smyczkową (oprac. F. Bottigliero)

– Fritz Kreisler: Schon Rösmarin na klarnet i orkiestrę smyczkową (oprac. F. Bottigliero) , Giovanni Punzi, klarnet

– Francesco Bottigliero: Hommage a Poulenc na klarnet i orkiestrę smyczkową, Corrado Giuffredi, klarnet

– Francesco Bottigliero: Jefferson na klarnet, orkiestrę smyczkową i perkusję – prawykonanie – Giovanni Punzi, klarnet

– George Gershwin/Henghel Gualdi: Blues z Amerykanina w Paryżu na klarnet, orkiestrę i perkusję (oprac. M. Mangani), Corrado Giuffredi, klarnet

KONCERT  III „Obsession”

 20.09.2024, godz. 19:00 Aula Florianka ul. Sereno Fenn’a 15, Kraków

Recital wybitnej skrzypaczki Karoliny Nowotczyńskiej, koncert na skrzypce i fortepian

Tytuł koncertu to Obsession, ponieważ zagramy sonatę E. Ysaÿe o takim tytule, oprócz tego będzie prawykonanie kompozycji F.Bottigliero „Herman Obsession” inspirowanej muzyką filmu Obsession Bernarda Hermana. W programie jest też muzyka Astora Piazzolli, która bazuje na elementach pasionalnych i obsesyjnych.

W drugie połowie koncertu będą utwory dedykowane Gabrielowi Fauré z okazji 100 lat jego śmierci (1924-2024).

Wykonawcy:

Karolina Nowotczyńska – skrzypce

Francesco Bottigliero – fortepian

Program:

– Eugène Ysaÿe: Sonata na szkrypce solo Op. 27 Nr.2 „Obsession”

Karolina Nowotczyńska, skrzypce

– Francesco Bottigliero: Hermann Obsession na fortepian solo – prawykonanie – Francesco Bottigliero, piano

– Karol Lipiński: Polonaise e-moll op. 9 nr 2 na skrzypce i fortepian

– Astor Piazzolla: Vuelvo al Sur, na skrzypce i fortepian

– Francesco Bottigliero: Hommage a Fauré na fortepian solo (100 lat śmierci G. Faure’) Francesco Bottigliero, piano

– Gabriel Fauré: Berceuse na skrzypce i fortepian

– Gabriel Fauré: Après un rêve na skrzypce i fortepian

– Gabriel Fauré: Sicilienne na skrzypce i fortepian

– Francesco Bottigliero: Il tempo della peste, na skrzypce i fortepian

KONCERT  IV „Młoda Scena”

 22.09.2024, godz. 19:00 Aula Florianka ul. Sereno Fenn’a 15, Kraków

Koncert integracyjny młodych artystów z Conservatorio di Musica F. Cilea w Reggio Calabria we Włoszech

oraz z Akademii Muzycznej im. K. Pendereckiego w Krakowie, którzy razem zagrają polskie, włoskie i francuskie utwory.

Włoskim artystom zależało, żeby zadedykować część repertuaru kompozytorowi Francesco Cilea – który jest mało znany poza Włochami, właściwie kojarzony tylko z jedną jego, jakże piękną operą Adriana Lecouvreur; także zostaną wykonane inne utwory Cilei; poza tym, zaplanowano utwory w hołdzie Faurego i Pucciniego, z okazji  100 rocznicy ich śmierci; nie mogło zabraknąć muzyki polskiej – Szymanowskiego, która wykonana będzie przez włoskiego pianistę Matteo Lattarulo.

Wykonawcy:

Aleksandra Bartuś – klarnet

Izabela Ratajewska – flet

Elżbieta Pikoń – sopran

Matteo Lattarulo – fortepian

Giuseppe Fratto – flet

Gabriele Aleo – fortepian

Rocco Catania – fortepian, kompozytor

Program:

Omaggio a Francesco Cilea

– Francesco Cilea: Serenata (oprac. R. Catania) – Aleksandra Bartuś klarnet, Gabriele Aleo fortepian

– Francesco Cilea: Festa Silana – Gabriele Aleo fortepian

– Francesco Cilea: Canto del mattino – Gabriele Aleo fortepian

– Rocco Catania: Papillon dall’Arlesiana na flet solo – Giuseppe Fratto, flet – prawykonanie –

– Ivan Nardelli: Fantasia dall’Adriana Lecouvreur na dwa flety i fortepian – polskie prawykonanie – Izabela Ratajewska flet, Giuseppe Fratto flet; Matteo Lattarulo fortepian

Omaggio a Gabriel Fauré

– Gabriel Fauré: Après un rêve – Aleksandra Bartuś klarnet, Gabriele Aleo fortepian

– Gabriel Fauré: Berceuse – Aleksandra Bartuś klarnet, Rocco Catania fortepian

– Gabriel Fauré: Sicilienne – Izabela Ratajewska flet, Rocco Catania fortepian

– Gabriel Fauré: Fantasie for flute and piano – Giuseppe Fratto flet, Matteo Lattarulo fortepian

Omaggio a Karol Szymanowski

– Karol Szymanowski: Dwie pieśni z cyklu Pieśni księżniczki z baśni Op. 31

 I Pieśn o fali; II Taniec – Elżbieta Pikoń sopran, Matteo Lattarulo fortepian

– Karol Szymanowski: Pieśń Roxany z opery „Król Roger” – Izabela Ratajewska flet, Matteo Lattarulo fortepian

– Karol Szymanowski: z 9 Preludia op. 1 na fortepian; nr 1-5 – Matteo Lattarulo fortepian

Omaggio a Giacomo Puccini

– Giacomo Puccini: Chi il bel sogno di Doretta, aria Doretty z opery La Rondine  fortepian

– Giacomo Puccini: Quando m’en vo, aria Musetty z opery Cyganerii – Elżbieta Pikoń sopran, Rocco Catania fortepian

KONCERT V „Quartetto d’Archi della Scala”

29.09.2024, godz. 19:00 Aula Florianka ul. Sereno Fenn’a 15, Kraków

Zaproszony został wybitny kwartet smyczkowy z Teatro alla Scala z Mediolanu, jeden z najważniejszych kwartetów smyczkowych na świecie.  Wybrany repertuar będzie prezentować nieskończone możliwości tego zespołu, od wirtuozerii do najwyższej jakości interpretacji; prawykonanie utworu Aforismi to wisienka na torcie tego wydarzenia.

Wykonawcy:

Francesco Manara – skrzypce

Daniele Pascoletti – skrzypce

Simonide Braconi – altówka

Massimo Polidori – wiolonczela

Program:

– Giacomo Puccini: Crisantemi

– Maurice Ravel: Kwartet smyczkowy F-Dur

– Simonide Braconi: Aforismi  – polskie prawykonanie –

– Giuseppe Verdi: Kwartet smyczkowy e-moll

Wenecja 81: Agnieszka Holland w jury Festiwalu Filmowego w Wenecji

0

Już dzisiaj (28 sierpnia) zaczyna się 81. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji, na którym zobaczymy 85 filmów z 58 krajów, w tym 21 filmów w konkursie głównym. W tym roku w żadnej kategorii nie ma filmów polskich, ale w jury konkursowym, któremu tym razem przewodniczy francuska aktorka Isabelle Huppert, zasiądzie reżyserka Agnieszka Holland, laureatka Srebrnego Lwa z zeszłego roku za film „Zielona granica”. Program festiwalowy, jak co roku, z jednej strony pozwoli widzom na ucieczkę w świat fantazji, na oderwanie się od codzienności pełnej sprzeczności i przemocy, z drugiej natomiast będzie pretekstem do refleksji nad problemami współczesnego świata. „Zdając sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka spoczywa na wydarzeniu kulturalnym o światowym znaczeniu, Festiwal stawia na konfrontację, przedstawia różne punkty widzenia i nie stroni od polemiki, która może się pojawić. Jesteśmy bowiem przekonani, że tylko dialog i dyskusja mogą pozwolić na rozwiązanie najtrudniejszych konfliktów, które charakteryzują nasze czasy”, przyznaje Dyrektor Festiwalu Alberto Barbera.

Wśród filmów konkursowych aż pięć filmów włoskich, których autorami są: Gianni Amelio, Luca Guadagnino, Maura Delpero, Fabio Grassadonia, Antonio Piazza i Giulia Louise Steigerwalt. W konkursie będzie można zobaczyć również filmy: „Maria” Pablo Larraina “The room next door” Pedro Almodovara, “Joker: folie a deux” Todda Phillipsa i inne. W kategorii pozakonkursowej aż cztery autorskie seriale Alfonso Cuaróna, Rodrigo Sorogoyena, Thomasa Vinterberga i Joe Wrighta. Po zeszłorocznym strajku całego amerykańskiego świata filmowego, na czerwonym dywanie w tym roku zobaczymy wiele hollywoodzkich gwiazd, w tym: Angelinę Jolie, Joaquina Phoenixa, Lady Gagę, Brada Pitta, Nicole Kidman, Julianne Moore, Tildę Swinton, Cate Blanchett i wiele innych.

33. Forum Ekonomiczne w Karpaczu: spodziewana obecność wielu polskich i włoskich władz

0

W dniach od 3 do 5 września w hotelu „Gołębiewski” w Karpaczu odbędzie się 33. Forum Ekonomiczne pod hasłem „Czas na nowych liderów: wspólne kształtowanie przyszłości”. Organizowane przez Instytut Studiów Wschodnich Forum to jedna z największych platform spotkań w Europie Środkowo-Wschodniej, podczas której poruszane są nie tylko kwestie bezpieczeństwa, perspektyw rozwoju gospodarczego, współczesnych wyzwań i przezwyciężania kryzysów, ale także prezentowane są konkretne rozwiązania i innowacyjne pomysły. Wśród kluczowych tematów poruszanych podczas XXXIII Forum Ekonomicznego znajdą się m.in. wpływ wojny w Ukrainie na globalne bezpieczeństwo, Zielony Ład, etyczny rozwój, sztuczna inteligencja oraz wyzwania gospodarcze w dobie kryzysów trzeciej dekady XXI wieku. Podczas forum zaplanowano 350 debat i 6 sesji plenarnych, odbędą się także wydarzenia specjalne, warsztaty, konferencje prasowe, gale i koncerty. Głównym partnerem Forum Gospodarczego jest Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego. W tych dniach Karpacz gościć będzie około 6 tysięcy osób, w tym przedstawicieli świata polityki, biznesu i kultury, z całego świata. Wśród polskich gości, którzy do tej pory zapewnili o swojej obecności są: Krzysztof Gawkowski, Wicepremier i Minister Cyfryzacji; Dariusz Klimczak, Minister Infrastruktury, Władysław Kosiniak-Kamysz, Wicepremier i Minister Obrony Narodowej; Jerzy Lis, Rektor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie oraz Krzysztof Bosak, Wicemarszałek Sejmu. Wśród wielu włoskich gości spodziewani są: ambasador Włoch w Polsce Luca Franchetti Pardo, a następnie Fabio Antonacchio, szef Biura Współpracy Międzynarodowej, Guardia di Finanza; Mauro Migliorini, prezes Cittaslow International; Patrizio Bianchi, rektor 2004-2010, minister edukacji 2021-2022, Uniwersytet w Ferrarze. Dwujęzyczna gazeta Gazzetta Italia jest ponownie tegorocznym partnerem medialnym wydarzenia.

Poniżej znajduje się wstępna lista potwierdzonych gości XXXIII Forum Ekonomicznego:

Włoskie podróże w czasie i przestrzeni – Italia w “Doktorze Who”

0

“Doktor Who” to brytyjski serial science fiction, produkowany przez BBC od 1963 roku. Zyskał miano kultowego, wpływając na kilka pokoleń twórców filmowych i telewizyjnych. Uzyskał wiele nagród, a także dwa wpisy w Księdze Rekordów Guinnessa: jako najdłuższy serial science-fiction na świecie oraz za równoczesną emisję odcinka w największej liczbie krajów. Serial opowiada o przygodach kosmity z rasy Władców Czasu, znanego jako Doktor, który podróżuje przez czas i przestrzeń swoim statkiem TARDIS. Mimo że jest to produkcja brytyjska, bohaterowie odwiedzają wiele miejsc i są świadkami niezliczonych wydarzeń historycznych na Ziemi i poza nią… a także we Włoszech!

Podczas pierwszej włoskiej eskapady, Pierwszy Doktor (William Hartnell) i jego kompani zawitali do starożytnego Rzymu, podczas odcinka “The Romans” z 1965 roku. Przez kilka tygodni cieszą się włoskimi wakacjami, które przerywają im handlarze niewolników. Ponadto, Doktor podsuwa cesarzowi Neronowi pomysł spalenia Rzymu. O Cesarstwie Rzymskim słyszymy również w odcinku “The End of the World” z 2005 roku, kiedy to w dalekiej przyszłości Dziewiąty Doktor (Christopher Eccleston) informuje, że nowe Rzymskie Imperium zajęło całą Europę.

Może z powodu pożaru, następna wizyta Doktora we Włoszech ma miejsce dopiero w odcinku “The Masque of Mandragora” z 1976 roku, kiedy to Czwarty Doktor (Tom Baker) wraz z kompanką Sarą Jane (Elisabeth Sladen) lądują w piętnastowiecznej Italii. Dwójka bohaterów musi powstrzymać Mandragore przed połknięciem księżyca, co utrudniają im pałacowe intrygi i działania złowrogiego kultu. Odcinek, mimo jego włoskiej tematyki, był kręcony w Walii.

Jak wiadomo, Walia to nie Włochy, dlatego odcinek “The Fires of Pompeii” z 2008 roku został nakręcony w sławnym na całym świecie studiu Cinecittà, znajdującym się na przedmieściach Rzymu. To właśnie Rzym jest celem Dziesiątego Doktora (David Tennant) i jego towarzyski Donny (Catherine Tate). Niestety, po nieudanych kalkulacjach, dwójka bohaterów ląduje w Pompejach, w przeddzień erupcji Wezuwiusza. Muszą rozwiązać zagadkę dlaczego wyrocznia, której przepowiednie zawsze się sprawdzają, nie dostrzega zbliżającego się wybuchu wulkanu. Największą przeszkodą okazuje się jednak walka z czasem, jako że erupcji wulkanu nie da się uniknąć. “The Fires of Pompeii” był pierwszym odcinkiem kręconym poza Wielką Brytanią w odnowionej wersji serialu. Było to duże przedsięwzięcie, wykorzystujące ogromną liczbę statystów i efektów specjalnych, jednak trudności na planie nie przeszkodziły powstaniu imponujących scen. Również sam Wezuwiusz został uwieczniony przez ekipę filmową, a później wykorzystany w odcinku. Połączenie prawdziwych zdjęć i efektów specjalnych pozwoliło na uzyskanie scen erupcji.

Ostatni, jak na razie, odcinek z włoskim akcentem to “The Vampires of Venice” z 2010 roku. Jedenasty Doktor (Matt Smith) zabiera dwójkę swoich towarzyszy, Amy (Karen Gillan) i Rory’ego (Arthur Darvill) do szesnastowiecznej Wenecji, w ramach ich prezentu ślubnego. Niestety, ich romantyczna wycieczka zostaje przerwana przez dziwne zachowanie uczennic tajemniczej szkoły dla dziewcząt, prowadzonej przez dyrektorkę, która bardzo boi się weneckiego słońca. Mimo że miejscem akcji była Wenecja, odcinek kręcony był w Chorwacji.

Żaden szanujący się podróżnik w czasie i przestrzeni nie odpuściłby sobie wycieczki do Włoch. Italia pozostaje popularnym celem turystycznym, nawet jeśli rodzaj podróży wydaje się niecodzienny. Serial zmienił format i osobę nim kierującą. Nowe przygody Piętnastego Doktora (Ncuti Gatwa) dostępne są od 11 maja na Disney+ na całym świecie.

Adalbert’s Tea – emocje w świecie herbaty

0

Kiedy ostatni raz doświadczyłeś prawdziwej radości? Czasem trudno zrozumieć, że to uczucie często wynika z tak codziennej czynności jak picie herbaty. Ale to właśnie tutaj Adalbert’s Tea wprowadza nową perspektywę. Stworzona z myślą o tym, by wnosić ekscytację i radość do codzienności, nowa kolekcja herbat Adalbert’s Tea Emocje zaskoczy orzeźwiającą i subtelną nutą dojrzałych owoców połączoną z wyrazistością czarnej herbaty z Cejlonu. Ale to nie wszystko! 

Unikalnego doświadczenia dostarcza oryginalne opakowanie zawierające okienko, pod którym ukryte jest inspirujące przesłanie. Zachęca ono do odkrywania wyjątkowych chwil w życiu, inspirując i dostarczając pozytywnych emocji. Kolekcja Adalbert’s Tea Emocje jest stworzona dla tych, którzy pragną czegoś więcej niż zwykłej herbaty. To filozofia i podejście do kultury picia herbaty. To hołd dla rytuałów herbacianego momentu, kiedy skupiamy się na sobie. Jest to sposób na odnalezienie ukojenia, relaksu i radości, wniesienia wyjątkowości oraz przyjemności do codziennego życia.

Aby jeszcze bardziej umilić doświadczenia, marka oferuje możliwość udziału w konkursie z ciekawymi nagrodami, które można wygrywać co tydzień, aż do 31.05.2024. Więc nie zwlekaj, wykorzystaj szansę i poczuj, jak cieszyć się życiem z Adalbert’s Tea.

„Bo życie z Adalbert’s Tea może być bardziej ekscytujące.”

A wszystko zaczęło się od pasji i miłości do herbaty, która przekształciła się w biznes. Założyciele marki Adalbert’s Tea mają wizję tworzenia niepowtarzalnych smaków i doświadczeń dla polskiego konsumenta. W poszukiwaniu doskonałości i nieustannej najwyższej jakości udali się na Sri Lankę, serca najszlachetniejszych odmian herbat na świecie. Podczas swojej wyprawy, brali pod uwagę nie tylko walory smakowe i zapachowe uprawianych tam liści herbacianych, ale także sposób ich zbierania, proces suszenia i dalszego przetwarzania. Te zbierane ręcznie, starannie wyselekcjonowane blendy herbat cejlońskich stają się teraz podstawą dla specjalnych mieszanek Adalbert’s Tea. Z powodzeniem łączą one w sobie zarówno tradycję, jak i innowacyjność z głębokim szacunkiem dla natury i człowieka. Dzięki temu każdy kubek zaparzonej herbaty staje się źródłem prawdziwej radości – zarówno dla podniebienia, jak i dla serca.

„Każda filiżanka naszej herbaty to moment ciepła i harmonii, skupienia i
odpoczynku od zgiełku codzienności. Skąd to wiemy? Bo każdy liść herbaty, który trafia do naszych opakowań, ma swoją historię – historię napisaną pod słońcem Sri Lanki. To podróż liści, która zaczyna się w miejscu swojego pochodzenia, a kończy w twoim domu, filtrując się przez ciepłą wodę, rozgrzewając filiżankę i… serce. Nie ma innej herbaty, która tak dokładnie oddałaby skarb ziemi, z której pochodzi. Kiedy otwierasz opakowanie, poznajesz świat, który nas inspiruje i motywuje do tworzenia tych wyjątkowych mieszanek.

„Miłość w każdej kropli” to dla nas więcej niż tylko slogan. To obietnica, że każdy łyk herbaty od Adalbert’s Tea stanie się dla ciebie ucieczką od codzienności, ciepłym dotykiem ziemi, która ją stworzyła małym, ale jakże znaczącym, momentem szczęścia” – mówi Beata Fabia-Hołda współtwórczyni marki Adalbert’s Tea.

Beata Fabia-Hołda

Fałszywi przyjaciele: pułapki tłumaczeń 

0

tłumaczenie pl: Beata Dzierżak

W rozległym wszechświecie języków, język polski i język włoski jawią się jako dwa fascynujące systemy lingwistyczne, każdy z własną specyfiką i zawiłym labiryntem znaczeń. Jednak jeśli chodzi o tłumaczenie, istnieją pewne podstępne pułapki, które mogą zmylić nawet najbardziej doświadczonych tłumaczy: tak zwani „fałszywi przyjaciele”.

W lingwistyce, mianem fałszywych przyjaciół określa się wszystkie słowa należące do różnych języków, mające podobną budowę lub wspólny rdzeń, ale posiadające zupełnie różne znaczenia. Te mylące wyrazy mogą wywoływać zamieszanie podczas tłumaczenia i wymagają szczególnej uwagi, aby uniknąć błędów językowych

Jednym z bardziej oczywistych przykładów takich słów jest polski wyraz „tapeta” i włoski „tappeto”. Na pierwszy rzut oka oba słowa wyglądają podobnie, ale ich znaczenie jest kompletnie różne. „Tappeto” to po włosku tkanina określonej grubości i miękkości, używana do przykrycia podłogi, czyli po prostu “dywan”, natomiast „tapeta” w języku polskim to materiał wykorzystywany do ozdabiania ścian wewnątrz budynku.

Wbrew pozorom te dwa słowa mają wspólny rdzeń etymologiczny, oba pochodzą od łacińskiego „tapétum”, a nawet wcześniej od greckiego „tápes”, który z kolei wywodzi się od perskiego rdzenia „tap” ze znaczeniem „tkać” i oznacza tkaninę. „Tappeto” z biegiem czasu stał się ważnym elementem w życiu społeczeństw używanym, aby oddzielić przestrzeń świętą, chronić od zimna i zabrudzeń oraz stworzyć domową atmosferę.

Chociaż pochodzenie etymologiczne jest takie samo, oba słowa nabrały różnych znaczeń ze względu na odmienne zastosowania przez użytkowników języka. Z punktu widzenia historycznego i geograficznego wszechobecny w Cesarstwie Rzymskim i w całych Włoszech kamień, pozwolił na budowę solidnych budynków, jak na przykład okazały Amfiteatr Flawiuszów, bardziej znany jako Koloseum, który składa się w znacznej części z trawertynu, kamienia bardzo powszechnego w okolicach sąsiadujących z Rzymem.

W starożytnym Rzymie, w którym domy z kamienia gwarantowały odpowiednią ochronę przed warunkami atmosferycznymi, dywany kładzione były na ziemi, aby zapewnić komfort podczas uczt, umożliwiając gościom spożywanie posiłków siedząc na podłodze. Dobrze nam to wyjaśnia Petroniusz w swoich słynnych Satyrykach, w rozdziale dedykowanym Uczcie Trymalchiona. Wystawne bankiety oferowane przez zamożnych, odbywały się na podłodze, ponieważ tylko gospodarzowi i zaproszonym dostojnikom dana była możliwość jedzenia w pozycji leżącej, na łóżku zwanym triclinium. Natomiast pozostali nie mieli innego wyboru niż jeść siedząc na ziemi. Biorąc pod uwagę obfite ilości wina, które było oferowane biesiadnikom, po upojeniu alkoholem nie pozostawało im nic innego jak tylko wtulić się w dywan i zasnąć.

Mauro Tucciarelli

Natomiast w północnych rejonach Europy, gdzie kamień był mniej dostępny, do budowy chat używano najczęściej materiałów mniej izolujących, takich jak drewno, a tkaniny „tapétum” były używane w celu ochrony przed niekorzystnymi warunkami klimatycznymi, czyli jako pokrycie ochronne ścian. Poza tym musimy także wziąć pod uwagę fakt, że dywany, zwłaszcza te wysokiej jakości pochodzące z rejonów takich jak Persja, były zawieszone na ścianach jako dekoracje w szlacheckich rezydencjach i dlatego, dobrze wyeksponowane, uważano je za symbol bogactwa i wysokiego stanu.

Wszystkie języki są ze sobą nierozerwalnie związane, stąd w języku włoskim istnieją słowa takie jak „tappezzeria” i „tappezzare”. Termin „tappezzeria” pochodzi od francuskiego „tapisser” oraz łacińskiego „tapes” i aktualnie oznacza tkaninę używan do wystroju wnętrz budynków czy samochodów, podczas gdy w języku włoskim kolokwialnym używa się wyrażenia „fare tappezzeria”, co można przetłumaczyć jako “podpierać ściany”, czyli trzymać się na uboczu w kontekście życia społecznego. Ma to jasne odniesienie do tkaniny pokrywającej wewnętrzne ściany domów.

Kolejny intrygujący przypadek lingwistyczny na pograniczu polsko-włoskim, dotyczy słów „dywan” i „divano”. Te dwa terminy, choć pozornie podobne, prowadzą do różnych światów pojęciowych, oferując interesującą wskazówkę do zbadania historii i ewolucji ich znaczenia w czasie. Słowo „dywan” w języku polskim oznacza „tappeto” w języku włoskim. Na to dziwne, pozornie nielogiczne połączenie, jest w rzeczywistości dobre wytłumaczenie.

Oba słowa pochodzą od tureckiego „diwan”, który z kolei pochodzi prawdopodobnie od perskiego „debir”, oznaczającego “pisarza” lub ogólniej “zeszyt”. W starożytnym języku tureckim termin ten był pierwotnie używany w odniesieniu do registratur, w których skrybowie pracowali siedząc na wygodnych poduszkach. Z biegiem czasu termin ten został rozszerzony i oznaczał pomieszczenie, w którym przechowywano te rejestry, a w przenośni chodziło po prostu o wszystkie poduszki, na których siedzieli skrybowie. Taka praktyka została ujednolicona podczas kalifatu i przetrwała w imperium osmańskim, w którym „il divan” oznaczał także Radę Ministrów zgromadzonych wokół sułtana po to, aby zapisywać jego decyzje. Podczas tego typu spotkań, jedynie kalif miał przywilej zasiadania na tronie, podczas gdy pozostali członkowie zgromadzenia mogli siedzieć wyłącznie na ziemi, na dywanie i poduszkach, co symbolizowało ich posłuszeństwo wobec władcy.

Później, ocieplany dywan umieszczany był na ławach, aby zapewnić większą wygodę osobom starszym i w takiej postaci pojawił się w domach osmańskich, gdzie stał się powszechnym elementem wyposażenia. Na przestrzeni wieków terminem „divano” zaczęto nazywać mebel, szczególnie powszechny w rezydencjach szlacheckich począwszy od XVII wieku, który potem przyjął formę fotela. Jednak w niektórych kulturach, takich jak Polska, pierwotna koncepcja nazwy pozostała niezmieniona.

Rozróżnienie między słowami „divano” i „sofà” ukazuje ciekawy rozwój językowy. Obecnie nie ma między nimi znaczącej różnicy, są raczej różnice w terminologii między różnymi językami. Podczas gdy w języku włoskim przeważa termin „divano”, w językach anglosaskich takich jak angielski, niemiecki czy języki słowiańskie, używa się terminu „sofà”. Ten ostatni termin pochodzi z arabskiego, a dokładniej z arabsko-perskiego „sofah” o „suffah” i oznacza stojącą przed domem ławkę pokrytą poduszkami służącą do odpoczynku.

Aby zamknąć to językowe koło, przeanalizujmy polski termin „kanapa”, odpowiednik włoskiego „divano”. Etymologia słowa “kanapa” związana jest ze współczesnym francuskim słowem „kanapé” i oznacza rodzaj często używanej już w XVII wieku kanapy z podłokietnikami i z niskim oparciem. Z kolei ten termin jest powiązany ze starofrancuskim „conope”, które początkowo odnosiło się do moskitiery, a potem do siedziska z baldachimem, chroniącym przed owadami.

Obydwa słowa pochodzą od łacińskiego „conopeum”, które miało to samo znaczenie co moskitiera. Jednak jego znaczenie ewoluowało w czasie i słowem „canapé” zaczęto nazwyać chlebek lub tost, na którym były serwowane różne dodatki, często konsumowane jako przekąska lub przystawka. To powiązanie pomiędzy dwoma słowami mogło wynikać z kształtu kanapki, która przypominała w wyglądzie mebel podobny do canapé, tworząc niezwykłe połączenie pomiędzy meblem i koncepcją jedzenia.

W języku włoskim ten termin zmienił się z czasem w „conopeo”, czyli materiał o szerokich oczkach przykrywający w kościołach tabernakulum, gdzie przechowuje się poświęcone hostie oraz „canapé”, które, choć archaiczne, posiada dwa znaczenia: “divano” i “tartaletka”. Ta dwoistość znaczeniowa przetrwała również w języku francuskim i polskim, między słowami „kanapa” i „kanapka”.

Ta fascynująca ewolucja językowa pokazuje, jak słowa mogą nabierać różnych znaczeń na przestrzeni dziejów i odzwierciedlać tradycje i praktyki kulturowe społeczeństw, w których są używane.

Kończąc te etymologiczne rozważania, przyjrzyjmy się angielskiemu słowu „couch”, które swoją nazwę zawdzięcza wynalazcy – Jayowi Wellingtonowi Couchowi. W 1895 roku Couch wpadł na pomysł wydłużenia sofy w sposób, który znamy obecnie tj. z dłuższym siedziskiem, na którym można się również położyć i odpocząć.

Podsumowując, historia etymologiczna opisanych słów odzwierciedla złożone interakcje kulturowe i językowe, które charakteryzują oba języki. Słowa te, choć podobne, ujawniają unikalne niuanse i opowieści, oferując fascynujący wgląd w bogactwo i różnorodność bardzo odmiennych pojęć, ale ze wspólną historią zakorzenioną w tradycji i kulturowym użyciu tych słów na przestrzeni wieków.

Gazzetta Italia 106 (sierpień-wrzesień 2024)

0

Gazzetta Italia 106 to eksplozja kolorów, smaków i krajobrazów, która rozpoczyna się od niesamowitego zdjęcia nocnej erupcji wulkanu Stromboli autorstwa Sebastiana Cannavò. Oprócz wspaniałych wysp, odwiedzimy Palermo poprzez czarno-białe zdjęcia Kuby Świderka; Sandomierz, miasto w stylu włoskim, oraz odkryjemy Val d’Orcia, o której opowie nam Wojciech Hildebrandt, architekt i założyciel Wielkopolskiej Szkoły Architektury i Sztuki. Piszemy również o filmie Mattea Garrone „Ja, kapitan”, który w połowie sierpnia wchodzi do kin w Polsce oraz przyglądamy się najnowszym włoskim propozycjom muzycznym; nie zabraknie kuchni, z przepisami i interesującym artykułem na temat czekolady oraz wywiadem z Alessandro i Cristiną, ekspertami od kawy, właścicielami znanego baru w Bolonii. To numer bardzo obszerny, w którym znajdziecie również fotorelację z Turnieju Piłki Nożnej Włochów w Polsce oraz ciekawe recenzje książek: „Ucieczka Anny” autorstwa Mattii Corrente, polskie tłumaczenia powieści „Miasta świata” Vittoriniego i „Obcej” Claudii Durastanti oraz włoskie tłumaczenie tomiku poezji „Żmuty” Tomasza Snarskiego. Jak zawsze powodów, aby pobiec do Empiku po Gazzettę jest wiele, ale tym razem jest jeszcze jeden: wzruszające, pełne emocji wspomnienie Jerzego Stuhra napisane przez Jacka Pałasińskiego. Miłej lektury!