Sandra Burek

0
1633

tekst: Katarzyna Kurkowska

Absolwentka wydziału malarstwa Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Dwa lata po obronie pracy dyplomowej ma już na swoim koncie udział w licznych wystawach, głównie w Polsce – odwiedziła ze swoimi dziełami m.in. Katowice, Toruń czy Wrocław. Strzałem w dziesiątkę okazała się jednak decyzja o wzięciu udziału w weneckim konkursie Arte Laguna w 2013, gdzie zdobyła jedną z głównych nagród, w ramach której w 2014 roku wybrała się do rezydencji Loft Miramarmi w Vicenzy, by tam po raz pierwszy zetknąć się z medium, jakim jest kamień.

Powiedz, czym jest dla Ciebie sztuka?

Sztuka jest pojęciem otwartym, które zakłada niemożność stworzenia jakiejkolwiek poprawnej definicji; w moim odczuciu potrzeba taka w wypadku sztuki po prostu nie istnieje, a najbliższym jest mi stwierdzenie Josepha Kosutha: „Sztuka nie jest czymś, sztuka jest wszystkim, za wyjątkiem tego, co może być do niej podobne”. Proces kreacji jest poetyką odkrywania świata w doświadczeniu wewnętrznym, które łączy przedmiot z podmiotem, i jest zarazem sednem cudownej tajemnicy. Sztuka staje się swoistym uprawianiem metafizyki, przenosząc problem artystycznego poznania w wymiar duchowy, w którym paralelna relacja zachodząca pomiędzy krytyczno-analitycznym dyskursem sztuki a mechanizmami percepcji buduje zależność między gramatyką języka artystycznego a sferą znaczeń.

Skąd dowiedziałaś się o konkursie Arte Laguna?

O samym konkursie poinformował mnie przyjaciel, z którym miałam przyjemność razem studiować, a zdecydowałam się wziąć w nim udział, ponieważ jest to jedna z form pokazania swojej pracy szerszemu gronu odbiorców.

Co dała Ci wygrana w konkursie?

Przede wszystkim nowe doświadczenie. Nigdy dotąd nie pracowałam z medium, jakim jest kamień, i nie miałam świadomości jego ogromnego potencjału. Zderzenie z rzeczywistością czekającą na artystów po latach spędzonych pod kloszem akademii i bycia całkowicie nieświadomym zależności panujących między galeriami, instytucjami i kuratorami, zniechęca niejednego artystę do dalszej drogi twórczej. W tym momencie możliwość odbycia rezydencji była bardzo ważnym etapem mojej edukacji i rozwo[cml_media_alt id='113358']Kurkowska - Burek inne (6) (1)[/cml_media_alt]ju, a tym samym motywacją dającą nową perspektywę do dalszego twórczego działania. Był to moment, w którym nie musiałam martwić się o byt i mogłam poświęcić całą swoją uwagę realizacji projektu, dzięki czemu powstało kilka dodatkowych pomysłów do dalszej pracy. Przede wszystkim jednak powstał nowy projekt zatytułowany „Czas kamienia”, którego realizacji towarzyszyła wystawa zorganizowana w Galerii Loft Miramarmi.

Jakie prace zaprezentowałaś w Wenecji?

Była to książka artystyczna zatytułowana „Deklinacja kąta”. Celem pracy było poszukiwanie wizualnej formy pamięci, gdzie metodą stała się świadoma rezygnacja nie tylko z próby prezentowania jej samej, ale też zredukowanie jej do prostej formy i ujęcie jako składowej w procesie zapamiętywania. „Deklinacja kąta” stanowiła początek cyklu prac zatytułowanych „Algorytmy cięcia – gięcia”, będących rozbudowaną formą jednego z interesujących mnie zagadnień, jakim jest pamięć.

Czy miałaś okazję współpracować z włoskimi artystami?

Poza mną w rezydencji brał udział Christian Fogarolli i to z nim dzieliłam przestrzeń pracowni podczas całego pobytu. Wiele czasu spędziliśmy na rozmowach o sztuce i realizowanych projektach. Wydaje mi się jednak, iż w moim przypadku nie miała tak wielkiego znaczenia współpraca z samym artystą, jak po prostu interakcja z drugim człowiekiem. Mam tu na myśli ludzi, których dane było mi poznać podczas rezydencji, a którzy w kwestii formalnej okazali się nieocenieni i tak samo jak Christian towarzyszyli całemu procesowi twórczemu.

Obecnie mieszkasz w Norwegii. Polska to nie jest dobry kraj dla artystów?

Wydaje mi się, że każdy kraj jest tak samo dobry dla artystów i na pewno sztucznie narzucone granice nie powinny stanowić o rozwoju jednostki. Norwegia należała zawsze do krajów, których kulturę ceniłam i które chciałam bliżej poznać, podobnie jak Włochy, Wielką Brytanię, Irlandię, Japonię czy Francję – a to tylko kilka przykładów z otaczającego nas świata. Parafrazując tezę 5.6 Wittgensteina, granice naszego języka wyznaczają granice naszego świata, w tym wypadku staram się przekroczyć ich jak najwięcej. Ponadto, jak już wcześniej wspomniałam, sztuka jest pojęciem otwartym, oznacza to również brak możliwości zamknięcia jej w jakichkolwiek narzuconych granicach, czy to etnicznych, ekonomiczno-społecznych, czy też terytorialnych. Każdy z nas jest obywatelem świata, bez względu na to skąd pochodzi i gdzie mieszka, znaczenie mają tylko ludzie i konteksty, które prowadzą do ciągłego rozwoju.

Sandra Burek

Jakie jest twoje przygotowanie do wykonywanego zawodu?

Przez trzy lata studiowałem architekturę we Florencji. Ogólnie lubię sztukę; w czasie studiów zacząłem tworzyć różne przedmioty, głównie błyszczące rzeźby: oryginalne lampy, czy ogólnie rzeźby nieco większe od biżuterii. Bardzo lubiłem pracować z różnymi materiałami, a w szczególności z metalami, więc musiałem pogłębić wiedzę na temat ich obróbki. Czułem, że znajomość technik produkcji biżuterii może stać się użyteczna w mojej pracy: biżuteria to bardzo drobne przedmioty, do wykonania harmonijnego modelu używa się wyrafinowanych technik, które pozostawiają minimalny margines błędu. Postanowiłem więc nauczyć się modelować biżuterię, aby później móc używać poznanych metod i technik do produkcji przedmiotów własnego pomysłu. Zapisałem się do szkoły jubilerskiej we Florencji, do której uczęszczałem przez dwa lata. Po zakończeniu nauki dostałem dobrą ofertę pracy. Mój mistrz zaproponował mi pracę modelarza w dużej firmie: tak zacząłem projektować i konstruować biżuterię. W roku 1999 zwolniłem się z firmy i otworzyłem własną działalność, tworząc linię biżuterii Idrus.

Ile czasu potrzeba na stworzenie przedmiotu od zera?

Niekiedy wykonuję w tym celu 5-10 prób. Lubię dążyć do perfekcji. Niektóre przedmioty udają się już za pierwszym razem. Należy przestudiować proporcje, a potem myśli się o konstrukcji i o ewentualnych poprawkach. Jednak zawsze trzeba na to dużo czasu. Każdy przedmiot zaczyna się od pomysłu. Potem rozwija się tę koncepcję, wykonując szkice i projektując w trójwymiarze na komputerze. Potem realizuję metalowy prototyp, który konstruuję w całości ręcznie, aby odmierzyć proporcje i ocenić efekt estetyczny. Kiedy prototyp jest gotowy i jestem z niego zadowolony, kontynuuję produkcję przedmiotu z użyciem wybranych materiałów (zazwyczaj 18-karatowego złota, diamentów i kamieni szlachetnych). Czasami są to pojedyncze przedmioty, ale niekiedy produkuję całe serie tego samego modelu. W każdym razie z pomocą nowoczesnych technologii, każdy przedmiot wykonywany jest ręcznie według wiekowej tradycji złotniczej.

Kto dostarcza ci [cml_media_alt id='113633']I[/cml_media_alt]materiały?

Złoto kupuje się w banku metali. Jeśli chodzi o diamenty i inne kamienie szlachetne, mam wielu dostawców; jednego z Ameryki, jednego z Antwerpii (Belgia)… Kamienie te pochodzą z miejsc ich występowania: diamenty z Afryki, szafiry i szmaragdy z Ameryki Południowej.

Opowiedz nam o swoich ulubionych modelach.

Tak naprawdę nie mam „ulubionych modeli”, ale na pewno jestem bardziej przywiązany do niektórych z powodu ich znaczenia, a także popularności. Taką kolekcją jest np. Magia. Z początku była to tylko seria pierścionków, ale potem doszedł jeszcze wisior i kolczyki, a w przyszłości być może wzbogaci się ona o jeszcze inne przedmioty. Bardzo podoba mi się wszechstronność wykonywanych przeze mnie przedmiotów. Podoba mi się, kiedy biżuteria zmienia się i przybiera nowe formy czy nowe kolory pod wpływem chwilowej zachcianki. Uważam, że kolekcja Magia właśnie tym się charakteryzuje. Wystarczy wymienić środkową część, wybierając inny kolor złota, kamieni czy emalii, a przedmiot zupełnie zmienia swój wymiar estetyczny, tak jakby był czymś innym, nowym. Lubię, kiedy wykonanym przeze mnie modelem można się bawić, tak jak w przypadku Magii. Inna moja ulubiona kolekcja to Onda (Fala), na którą składają się pierścienie przegubowe, bardzo wygodne. Wygoda mojej biżuterii jest dla mnie priorytetem. Również kolekcja Forma ze swoimi czystymi liniami jest mi bliska. Była jedną z pierwszych, które zaprojektowałem dla Idrusa.

Kim są twoi klienci?

Są to osoby z okolicy, ale i z całego świata. Stany Zjednoczone, Japonia… Nie mam jeszcze klientów z państw arabskich. Obecnie staram się wejść na ten rynek, ale do tego potrzeba odpowiednich kontaktów. Zdobyłem jeden do Dubaju, zobaczymy, czy uda się nawiązać współpracę. Biżuteria to skomplikowana sprawa, ponieważ przedmioty te mają określoną wartość, nie można ich wysłać za granicę w celach pokazowych – to ty musisz pojechać do klienta. Tak więc państwa arabskie, ale też Rosja czy Chiny to dla mnie ciągle jeszcze rynki do odkrycia. Większość moich klientów to Japończycy, Koreańczycy, Niemcy, Francuzi i Włosi. Małym firmom zawsze trudniej jest wejść na nowy rynek; zazwyczaj trzeba trochę zainwestować, a nie zawsze są na to środki. Jednak jeśli znajdzie się odpowiedniego sponsora-pasjonata, można wiele zdziałać!