Klasa średnia w poszukiwaniu tożsamości

0
71
© Fot Jaroslaw Sosinski / LAVA FILM, FILM, never gonna snow again, Operator obrazu Michal Englert, Rezyser Ma?gorzata Szumowska, Sniegu juz nigdy nie bedzie

„Śniegu już nigdy nie będzie” w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta reprezentował Polskę w konkursie głównym 77. MFF w Wenecji. Film nie zdobył żadnej nagrody, ale zebrał bardzo dobre recenzje międzynarodowych krytyków, co dobrze wróży jego twórcom, biorąc pod uwagę, że jest tegorocznym, polskim kandydatem do Oscara. Odtwórcami głównych ról są Alec Utgoff, Maja Ostaszewska, Agata Kulesza, Weronica Rosati i Łukasz Simlat. Z reżyserami filmu spotkaliśmy się na Festiwalu w Wenecji.

Powiedziała pani kiedyś, że myśli o zrobieniu filmu o tym, jak ludzie postrzegają własne ciało, przechodząc stopniowo do ich relacji z własną duszą, to brzmi jak opis najnowszego filmu?

M.S.: Ciało i dusza to temat przewodni, który przewija się we wszystkich naszych filmach. W tym filmie głębiej zastanawiamy się nad współczesnym społeczeństwem Europy. To opowieść o bogatej klasie średniej, która żyje w bardzo wygodny sposób i świetnie radzi sobie pod względem fizycznym i materialnym, ale jest w nich jakaś niewytłumaczalna tęsknota. W Polsce przed 1989 rokiem, ten brak zostałby prawdopodobnie wypełniony religią. Dzisiaj, pierwsze pokolenie nowej klasy średniej, jest oddalone od kościoła i próbuje uleczyć się i wypełnić ten duchowy brak czymś innym.

Michał Englert, Małgorzata Szumowska / fot. Andrea Pattaro @ Vision

M.E.: Nasz film to swego rodzaju obserwacja społeczeństwa, które szuka tożsamości, czuje potrzebę akceptacji i przynależenia do czegoś. Jednocześnie staraliśmy się również wpleść w naszą opowieść tematy metafizyczne. Naszym celem było zostawienie przestrzeni na niedopowiedzenia, zwłaszcza że w dzisiejszych czasach nie ma łatwych odpowiedzi.

Alec Utgoff, odtwórca głównej roli, znany jest widzom z trzeciego sezonu serialu „Stranger Things” i z filmów hollywoodzkich, tutaj pojawia się w zupełnie nowej roli? Skąd ten wybór?

M.E.: Przede wszystkim Alec to niezwykle utalentowanym aktor i ma w sobie jakąś tajemnicę, która jest niezwykle fascynująca dla reżysera.

M.S: Na początku to miał być polski aktor, ale Michał wymyślił, że lepiej będzie wybrać kogoś z zewnątrz. Dzięki temu udało nam się pokazać dwa bardzo charakterystyczne aspekty polskiej natury. Po pierwsze niejednokrotnie zapominamy, że my również jesteśmy na dorobku w innych krajach i jeśli mamy taką osobę przed sobą, to często nie umiemy się zachować. Poza tym Żenia mówi po rosyjsku, a sentyment do tego języka jest bardzo mocno zakorzeniony w naszej pamięci, bo musieliśmy się go uczyć podczas komunizmu. Oczywiście wówczas to było dla nas coś, co robiliśmy z niechęcią i wbrew naszej naturze. Z drugiej jednak strony rosyjska kultura niezwykle nas fascynowała: Bułhakow, Dostojewski, filmy Tarkowskiego. Jest w tym jakaś niewiarygodna sprzeczność.

Czyli Żenia jest niejako łącznikiem między bohaterami filmu a ich przeszłością i tęsknotami?

M.S.: Bohater z zewnątrz sprawia, że wszyscy, z którymi ma do czynienia na chwilę się zatrzymują, mają czas na refleksję i zapytanie siebie kim są i czego potrzebują. W społeczeństwie, w którym tylko kolekcjonuje się dobra i jest się skoncentrowanym na karierze, trudno być szczęśliwym. Szczęście to wolność, a oni są niewolnikami. To Żenia powoduje, że choć przez chwilę mogą czuć się wolni i właśnie wtedy wracają pamięcią do idyllicznych momentów z przeszłości. W ich głowie pojawiają się różnego rodzaju fotografie, których tłem jest natura, bo właśnie dzięki niej wracają do korzeni.

M.E.: Ich problem polega na tym, że wszyscy czekają na jakiegoś uzdrowiciela, a tak naprawdę, żeby odnaleźć siebie, najpierw muszą zmierzyć się sami ze sobą.

Dlaczego klasa średnia ma tak wielką potrzebę izolacji?

M.S.: Bohaterowie filmu wzorowane są na osobach, które znamy. Po 1989 polska stała się kapitalistycznym krajem, w którym ludzie zaczęli się bogacić i zmieniać swój status. Nagle zaczęło im się wydawać, że wszystko im się należy i stali się niezwykle roszczeniowi. Jeśli ktoś się nie dorobił, to nie należy do ich świata. Takie podejście powoduje ogromną przepaść w społeczeństwie i to nie jest dobre. Kiedyś dzieci dorastały wszystkie razem na otwartych osiedlach, teraz to jest niemożliwe, bo ludzie, którzy mają pieniądze zamykają się w prywatnych, strzeżonych gettach, a ich dzieci chodzą do prywatnych szkół. Nie ma wspólnej przestrzeni, gdzie różne klasy mogą się spotkać. Społeczeństwo samo kreuje odizolowaną grupę ludzi. W Polsce ta sytuacja będzie się pogarszać, bo kapitalizm i materializm są cały czas bardzo świeże. Nowa klasa średnia chce czuć się bardziej zachodnią niż wschodnią częścią Europy, co oczywiście wynika z ogromnego kompleksu niższości. Tutaj pojawia się kolejna sprzeczność Polaków. Z jednej strony dążymy do jakiegoś niedoścignionego zachodniego ideału i wstydzimy się naszej przeszłości, z drugiej jest w nas niepohamowana duma z polskiej historii. Brakuje nam dystansu i spojrzenia na wszystko z innej perspektywy, w filmie to właśnie Żenia jest takim zewnętrznym spojrzeniem na naszą rzeczywistość.

Wasze filmy kładą duży nacisk na aspekt wizualny?

W Szkole filmowej w Łodzi napatrzyliśmy się na filmy mistrzów polskiego kina, którzy byli bardzo wrażliwi pod względem wizualnym. Tworzymy scenariusz poprzez obserwację rzeczywistości, ponieważ nasze pierwsze projekty to były filmy dokumentalne. Jeden z naszych mistrzów Wojciech Jerzy Has mawiał, że „jeśli chcesz kręcić filmy, najpierw musisz je widzieć” i my właśnie staramy się opowiadać obrazami.