Nestor Grojewski: „Scorsese? Wyjątkowa i fenomenalna osoba”

0
3164

tłum. Konrad Gospodarowicz

 

Kim jest Nestor? To polski kucharz zagranicznych gwiazd – tak opisuje go prasa i telewizja. Otwiera swój lokal Cru.dop w 2008 roku na via Tuscolana, niedaleko dzielnicy kina, tzw. Cinecittà w Rzymie. W ten sposób, można rzec, zostaje automatycznie „wciągnięty” w świat kina; pracując na planach amerykańskich filmów trafia przez żołądek do serca wielu hollywoodzkich gwiazd oraz samego Martina Scorsese. Jego przygoda z kuchnią trwa od zawsze, specjalizuje się w potrawach świeżych, surowych rybach i owocach morza przygotowywanych na oczach gości. Jest oryginalny w tym, co robi oraz doceniany przez włoskich klientów (jego lokal jest zawsze pełny). Dla mieszkanców Wrocławia mamy dobrą wiadomość, być może już za niedługo szef kuchni Grojewski przeniesie swój lokal Cru.dop właśnie tam, do swojego rodzinnego miasta, za którym tęskni coraz bardziej.

Jak długo prowadzisz swój lokal Cru.dop?

Ten lokal prowadzę już pięć lat. Tak, minęło już ponad pięć lat… Otworzyłem go w 2008 roku.

Skąd pomysł na otwarcie go w Rzymie na via Tuscolana?

W tym miejscu nie ma czegoś podobnego. Nie istnieje w Rzymie podobny lokal, gdzie serwowałoby się surowe dania, stąd stwierdziłem, że zacznę robić coś absolutnie innego od całej reszty. Chciałem się wyróżnić.

I to ci się udało. Jakie są twoje specjalności? Co najchętniej zamawiają Włosi?

Moją specjalnością są surowe ryby, wszystkie delicje morza, surowe mięso, tatary, carpaccio. Robię wszystko, co mogę tylko wymyśleć z surowego mięsa z dodatkami. Co najchętniej zamawiają Włosi? Oczywiście surowe rzeczy: carpaccia, wszystkie formy surowych ryb…

A jeśli chodzi o wino?

To zależy od miejsca urodzenia danej osoby, od jej osobistych preferencji. Najchętniej zamawiane są wina verdicchio, sauvignon, itp.

Prywatnie, gdzie jesz? Jakie są włoskie lokale, miejsca, które poleciłbyś naszym czytelnikom?

Ciężkie pytanie. Jem głównie w restauracjach znajomych, którzy znają mnie i wiedzą, co preferuję, czyli świeże rzeczy. Mam alergię na niektóre konserwanty znajdujące się w wyrobach już gotowych, nie cierpię ich. Nazwy lokalów? Wszystko zależy od gustów. Poza Rzymem uwielbiam jeść na na Ischi, Sardynii i Sycylii.

Nie myślałeś, żeby otworzyć swoją restaurację w Polsce?

Ależ oczywiście, że myślałem i myślę o tym coraz częściej; staram się robić jak najwięcej w tym kierunku. Przypuszczam, że zrobię to we Wrocławiu.

Dlaczego Wrocław, a nie Warszawa?

Urodziłem się w Warszawie, ale mam rodzinę we Wrocławiu.

Czy to prawda, że gotowałeś dla Scorsese?

Prawda. Byłem jego osobistym kucharzem przez 9 miesięcy podczas kręcenia filmu „Gangi Nowego Jorku”.

Jak się poznaliście?

Pracowałem na planach poprzednich filmów, takich jak „Utalentowany Pan Ripley” (reż. Anthony Minghella), “Sogno di una notte di mezza estate” (reż. Gabriele Salvatore) itd. Znano mnie na planach i polecono mnie Scorsese. Poszedłem na miesięczną próbę do jego domu, gdzie poznałem jego żonę i 18-sto miesięczne dziecko, a po zaliczonym teście reżyser zaprosił mnie do studia filmowego.

Co mu gotowałeś?

Wszystkie specjalności niezawierające mąki, taką miał dietę.

Jaki jest prywatnie? Co byś o nim powiedzał jako o człowieku?

Wyjątkowa i fenomenalna osoba! Jest przemiły, chociaż jak większość wielkich reżyserów ma swoje wady i zalety.

Jakie inne osoby, znane lub mniej znane, miałeś okazję u siebie gościć?

Nie będe sobie robić reklamy, ale zdarzały się. Na planie filmów przygotowałem parę dań dla Daniela Day-Lewisa, Leonardo Di Caprio, Cameron Diaz, przy filmie „Utalentowany Pan Ripley” poznałem również Matta Damona. Gotowałem tez w wielu cateringach w Rzymie dla głów państwa.

Również dla papieża?

Nie, niestety nie.

Znasz całą elitę gwiazd. Dlaczego nie przeprowadzisz się do Hollywoodu?

Banalna odpowiedź: Holywood jest za daleko od domu, Europy, Polski. Żeby wrócić z Rzymu do kraju w tym momencie wystarczy mi samochód lub półtoragodzinny lot.

Tęsknisz za Polską?

Nie ukrywam, że tak. Za tą zimą, śniegiem (jak jest)…tęsknię…