Giovanni Gastel, elegancki fotograf i dżentelmen

0
52
Gabriele Rigon

„Największą wagę przykładam do tego, aby być dżentelmenem; jestem także fotografem, piszę wiersze, teksty, zajmuję się swoimi sprawami, ale gdyby ktoś mnie zapytał, co chciałbym mieć napisane na nagrobku, to właśnie, że byłem dżentelmenem”.

Był 18 marca 2020 roku, COVID już powoli wkraczał do naszej rzeczywistości, wywracając ją, zużywając i ustawiając na nowo, a Giovanni Gastel, gość Micheala Bertolasiego w programie Convivium, stworzył syntezę tego, co uważał za nieodzowną cechę sfery osobistej i zawodowej, z pewnością dużo dla niego ważniejszą niż ta, którą przypisuje mu społeczeństwo – największy włoski fotograf wszechczasów. Tego typu tytuły wielokrotnie odrzucał i przekierowywał, w nienagannym stylu, na Oliviero Toscaniego, inny niekwestionowany symbol w artystycznej panoramie Włoch, podsycając ten przyjacielski spór, dobrze znany pracownikom tej branży i stary jak historia włoskiej fotografii modowej, dla której wielkość Giovanniego Gastela jest bezdyskusyjna. Ponad rok później, pandemia wciąż tu jest, silna i nieugięta, jak uparty przeciwnik, a 13 marca tego roku pozbawiła nie tylko świat fotografii, ale także sztuki w najszerszym tego słowa rozumieniu, jednego ze swoich najbardziej płodnych i wpływowych działaczy ostatnich pięćdziesięciu lat.

Giovanni Gastel rodzi się w 1955 roku w Mediolanie, jako ostatni z siedmiorga dzieci prominentnej mediolańskiej rodziny. Od strony matki wnuk reżysera Luchino Viscontiego, zawsze będzie rozumiał jak wartości wpojone mu w trakcie arystokratycznego wychowania wpłynęły na rozwój jego osobistego postrzegania rzeczywistości. Fotograf i poeta, od zawsze ironicznie mówiący o tym, co on sam definiował jako swoje przewlekłe nieprzygotowanie do współczesnego świata. Jego artystyczna kariera opiera się o gruntowne wykształcenie klasyczne, głębokie zainteresowanie malarstwem i żywa pasja do kultury popularnej drugiej połowy dwudziestego wieku. W młodości podejmuje głębokie poszukiwanie tożsamości, co doprowadza go do odnalezienia siebie w definicji elegancji, którą bez wahania przyjął niemal od razu jako wartość stanowiącą fundament dla swojej kreatywnej wizji i która nieprzerwanie dominuje w całej jego działalności artystycznej.

Z miłości do kultury popularnej i do samej idei, że każdy zwyczajny przedmiot może stać się obiektem podziwu niczym dzieło sztuki, rodzi się kreatywny impuls, który na początku lat osiemdziesiątych pociąga go do realizacji niezapomnianych dzieł Still Life, mających wpływ na całe pokolenia fotografów i gwarantujących im możliwość kariery w świecie fotografii profesjonalnej, która od tamtego momentu nieustannie się rozwijała. W przypadku Gastela można mówić o życiowej szansie, którą potrafił wykorzystać i której, nie oszczędzając się, poświęcił się całkowicie. Od Vogue Italia do Donna, przechodząc przez współpracę z takimi markami jak Versace, Missoni, Tod’s, Trussardi, Krizia, Ferragamo, Dior, Nina Ricci, czy Guerlain, trzydzieści lat mody włoskiej i światowej zostały zinterpretowane przez obiektyw Giovanniego Gastela. Szczęściarz, według tych, którzy twierdzą, że w epoce rozkwitu mody włoskiej było relatywnie łatwo, aby fotograf osiągnął taki sukces; pionier dla tych, którzy potrafią dostrzec, że kiedy pracował dla Made in Italy, umiał stworzyć niepowtarzalny styl, mający stać się ikonicznym i rewolucyjnym dla świata komunikacji. Prawdy można szukać w fakcie, iż Gastel nigdy nie bał się kwestionować samego siebie i odkrywać się na nowo, kiedy okoliczności wymagały świeżego podejścia, aby utwierdzić się w roli autora, za każdym razem przyjmował zmianę jako napęd to tego, by się doskonalić i ciągle poszukiwać nowych wizji. Postąpił tak, kiedy pozostawił aparat mieszkowy, aby przejść do fotografii w formacie 35 mm. Posłuszny zasadzie, że użycie nowego narzędzia to zerwanie z przeszłością, unikał pokusy, by za wszelką cenę, dążyć do uzyskania takiego samego rezultatu, jaki był charakterystyczny dla starego modelu. To samo podejście przyjął wraz z wejściem fotografii cyfrowej, do której zawsze miał wyjątkowe nastawienie, w odróżnieniu od większości profesjonalnych fotografów swojego pokolenia. W przeciwieństwie do wielu osób twierdzących, że masowa cyfryzacja to śmierć fotografii autorskiej, Gastel uważał, że połączenie fotografii i elektroniki to tak naprawdę narodziny fotografii, która – jak mówił – w epoce cyfryzacji była żywa jak nigdy przedtem. Jego zdaniem nowa technologia otworzyła drogę do świata możliwości dla tych, którzy byli w stanie rozróżnić fotografię w formie sztuki od tej, która była po prostu narzędziem komunikacji i informacji bez jakiekolwiek ambicji interpretowania rzeczywistości, zgodnie ze znanym powiedzeniem, że fotografia miała przywoływać rzeczywistość, a nie o niej opowiadać. Według Gastela należało bezwzględnie porzucić myśl, jakoby fotografia była wyłącznym przywilejem fotografa, jako osoby posiadającej jakąś wiedzę techniczną na temat narzędzia. Nigdy nie przestał podkreślać, że odrzucenie pięknej fotografii nie miało nic wspólnego z technicznymi ideałami, wręcz przeciwnie, jakość rezultatu zależała tylko i wyłącznie od zdolności artysty do interpretacji scenerii poprzez własne istnienie, emocje i wiedzę, tworzące nową rzeczywistość.

W historii na zawsze zapisze się jako zaciekły przeciwnik kanonu piękna „bionicznego”, przedstawionego przez fotografię amerykańską, która narzuca obrazy kobiet w stylu Kelly Lebrock na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Kierując się głębokim szacunkiem dla kobiet, które wielbił i których urok czcił, pozostawał wierny klasycznym kanonom piękna kultury europejskiej, utożsamiającym prawdziwe piękno właśnie z harmonijnym połączeniem wszystkich jego niedoskonałości. Traktował poszukiwanie i dokumentowanie piękna jako imperatyw moralny artysty, posługując się nim również, aby ukazać tragizm sceny. Doskonałe pod tym względem jest dzieło “Maschere e Spettri”, gdzie styl pozostaje niezmieniony nawet przy interpretacji dramatycznych scen cierpienia.

Szczególnie znaczące w antologii twórczości Giovanniego Gastela są portrety. Dla niego istniał tylko jeden cel w fotografii portretowej: uchwycić charakter siedzącego przed obiektywem, co uważał za możliwe wyłącznie poprzez to, co określał jako grę w uwodzenie pomiędzy modelem a fotografem, podczas której jeden obnaża swoją duszę ofiarując ją drugiemu, aby mógł ją schwytać w tym tańcu pozbawionym jakiejkolwiek sztuczności czy uprzedzeń. Przykładem może być tutaj projekt Le 100 Facce della Musica Italiana na łamach magazynu Rolling Stone, który unieśmiertelnił bohaterów pięćdziesięciu lat historii muzyki, a także wspaniała kolekcja dwustu portretów The People I like, przez którą chciał złożyć hołd tym, z którymi przez 40 lat swej kariery, połączyły go nie tylko drogi ale i dusze.

Każdy, kto miał przywilej znać go osobiście, zgadza się że był to człowiek zawsze pomocny i szczodry, chętny do dzielenia się swoimi tajemnicami. Kiedy nazywali go mistrzem, precyzował, że wolałby raczej być określany mianem „staruszka, który zrozumiał pewne rzeczy, i którymi byłby skłonny się podzielić”. Kolejna postać włoskiej fotografii autorskiej, Gabriele Rigon, z którym dzielił miłość do mody i piękna, pamięta Giovanniego jako wartościowego przyjaciela i mentora. Z przyjemnością można było patrzeć na niego, pochłoniętego pracą, ze swą naturalną zdolnością sprawiania, by każdy czuł się na planie komfortowo: tak właśnie widziały go modelki, które czuły się lubiane i szanowane przez tego serdecznego dżentelmena, jak i współpracownicy i uczniowie, którzy widzieli w jego osobie swoisty punkt odniesienia i wzór do naśladowania. Spuścizną, którą Giovanni Gastel pozostawił po sobie, z pewnością jest właśnie jego niepowtarzalny styl, który na zawsze pozostanie czymś unikalnym.

tłumaczenie pl: Marcin Gawliński
fot. Gabriele Rigon