Nutella – nieodparta włoska pokusa

0
235

Pamiętnego kwietnia 1964, kiedy linie produkcyjne Ferrero w Albie, w rejonie Cuneo, wypuściły na rynek pierwszy słoik Nutelli, świat przekąsek dla dzieci miał już nigdy nie pozostać taki sam. 

Pietro Ferrero, a potem jego synowi Michele, już od lat dwudziestych przyświecał jeden cel – stworzenie czekoladowego przysmaku w niskiej cenie, który można by jeść razem z chlebem.

Na początku Pietro Ferrero nie celował w dzieci, ale w robotników. Założyciel przemysłowej dynastii przeniósł się z rodzimego Langhe do Turynu, gdzie otworzył pracownię cukierniczą. Obserwował tam robotników, którzy do pracy w fabrykach zabierali ze sobą chleb i zjadali go z pomidorami i serem. Pietro stwierdził, że gdyby udało mu się dać robotnikom coś słodkiego i taniego do zjedzenia z chlebem, trafiłby w dziesiątkę. W tamtych czasach w Piemoncie istniał już rodzaj lokalnej czekolady, wytwarzanej z odrobiny kakao i dużej ilości, bardzo drobno posiekanych orzechów laskowych – gianduia. Pietro Ferrero zaczął nad nią pracować i w 1925 udoskonalił do formy tak zwanego „pastone” – swego rodzaju dziadka Nutelli. Pastone było czekoladowo-orzechową pastą, doskonale nadającą się do jedzenia z chlebem. Oczywiście oprócz robotników natychmiast doceniły ją także dzieci i to one stały się celem Ferrero, przekonanemu że właśnie najmłodszym zawsze będziemy dawać drobne przekąski. 

Z nadejściem wojny Pietro zamyka pracownię w Turynie. Znajduje schronienie w Albie, gdzie dalej pracuje nad czekoladową masą. Smakuje dobrze, ale jest zbyt twarda i trudno ją nałożyć. Pietro szuka receptury, dzięki której stanie się bardziej miękka. Udaje się kilka miesięcy po zakończeniu wojny – na początku 1946 Pietro znajduje na regale zapomniany słoik masła kakaowego. Dodaje go do masy i otrzymuje idealnie miękką pastę, która daje się pokroić w plasterki, ma smak czekolady i – przede wszystkim – jest tania. W wycieńczonych wojną Włoszech nikt nie może sobie pozwolić na tracenie pieniędzy na słodycze i zachcianki. Składniki są więc dość codzienne – cukier, orzechy laskowe, tłuszcze roślinne i kakao. Nad nazwą Pietro długo się nie zastanawia – idealna wydaje się ta, którą nosi tradycyjna piemoncka czekolada z orzechami laskowymi. „Giandujot”, lub inaczej pasta gianduja, pojawia się na sklepowych półkach w 1946 i jest 4-5 razy tańsza od tradycyjnej czekolady. To rodzaj twardej marmolady w blokach owiniętych w pozłotko. Sprzedaje się ją na wagę, a pokrojoną w plasterki kładzie na kanapkę. 

Produkt od razu zyskuje popularność. Sukces jest natychmiastowy. Czekolada do jedzenia z chlebem jako przekąska sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Jedynym problemem Ferrero jest teraz realizacja zamówień na czas. Początkowo maleńka pracownia rzemieślnicza w Albie coraz bardziej się rozrasta. Monsù Pietro, jak wszyscy go nazywają, wpada na kolejny pomysł – sprzedaż Giadujot w pojemnikach zawierających więcej niż jedną porcję produktu. W ten sposób powstaje cremino, rodzaj czekoladek cieszących się popularnością jeszcze do niedawna. 

Kolejnym krokiem było takie udoskonalenie pasty, żeby dało się ją już nie kroić, a smarować. Kroku tego nie wykona jednak Pietro – założyciel Ferrero umiera 2 marca 1949 r., a zastępuje go jego syn, Michele (zmarł w 2015 r.). Jak głosi legenda, jeszcze tego samego roku, latem (które należało do wyjątkowo gorących), pasta gianduja rozpuściła się i można ją było rozsmarować na kromce. 

Wówczas Ferrero udoskonalił recepturę czyniąc pastę jeszcze miększą, tak by można ją było rozsmarowywać już zawsze, bez względu na temperaturę powietrza. Masa nie zawierała już masła, ale mieszankę olejów roślinnych. Co dokładnie wchodzi w skład tej mieszanki – to jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic Ferrero. Nieliczni, którzy ją znają, zgodnie z podpisaną umową, nie mogą opuszczać rejonu Cuneo. Żeby zachować recepturę w tajemnicy firma wolała nawet przegrać parę spraw w sądzie (najsłynniejszą w Stanach Zjednoczonych) – chodziło zawsze o niemożność ustalenia, co u licha kryje się pod sakramentalnym hasłem „oleje roślinne”

Produkt zostaje nazwany Supercrema i dołącza do pasty Giandujot, ale jej nie zastępuje. Jednak rodzice bardziej niż pastę do krojenia wolą krem do smarowania – to dlatego, że dzieci nie mogą już tak łatwo wyrzucić kromek chleba po to, by zjeść samo czekoladowe nadzienie, jak to się wcześniej często zdarzało. 

Istnieje także czynnik psychologiczny – we Włoszech, kraju katolickim, słodycze są postrzegane jako coś grzesznego. Żeby stały się bardziej akceptowalne, Ferrero umieszcza je w trwałych przedmiotach – najpierw zabawkach dla dzieci, potem w charakterystycznych szklankach. Pojemnik, który można potem wykorzystać, stanowi moralne usprawiedliwienie zakupu.

Lata pięćdziesiąte to czas spektakularnego rozwoju Ferrero, które otwiera zakład nawet w Niemczech, w Allendorf, 150 km od Frankfurtu. To właśnie z niemieckiej filii nadejdą najsilniejsze naciski na nazwy produktu – Supercrema okazuje się dla Niemców trudna do wymówienia, nie wspominając już o Giandujot, które sprawia kłopoty nawet Włochom. Dodatkowo w 1962 r. włoski parlament uchwala ustawę, którą interpretuje się jako zakaz używania przedrostków intensyfikujących przed rzeczownikami – oznacza to koniec wszystkich super, ultra, hiper itp. A Supercrema jak najbardziej zalicza się do tej kategorii.

W Albie trwają gorączkowe poszukiwania nowej nazwy. Wachlarz jest szeroki, w grę wchodzą Supernut, Nutosa, Nutola, Nusty. Jednak na końcu jak zawsze decyduje Michele Ferrero. I wybiera Nutellę. Nazwa składa się z dwóch części: pierwsza „nut” to po angielsku orzech, ale znaczenia łatwo się domyślić i w innych językach. Druga część, „ella”, to zdrobnienie w formie żeńskiej, które wywołuje pozytywne skojarzenia – czułość, sentyment, łagodność. Do tego łatwo ją wymówić w każdym języku.

Najwyraźniej nad wyborem porządnie się zastanawiano, bo nazwa została zmieniona dopiero 10 października 1963 r. Pierwszy słoik, jak już wspomnieliśmy, ujrzy światło dzienne 6 miesięcy później. 20 kwietnia 1964 r. rozpoczęła się epoka Nutelli, która, czy się nam to podoba czy nie, trwa do dziś. 

tłumaczenie pl: Marcelina Oniszczuk

***

Alessandro Marzo Magno

Pigułki kulinarne to rubryka mająca na celu pogłębienie wiedzy na temat historii kuchni, prowadzona przez dziennikarza i pisarza Alessandro Marzo Magno. Po tym jak przez prawie dekadę pełnił funkcję kierownika spraw zagranicznych w jednym z tygodników ogólnokrajowych, poświęcił się pisaniu książek opublikowanych przez ważne wydawnictwa, oraz w niektórych przypadkach – przetłumaczonych na wiele języków. W sumie wydał ich 17, a jedna z nich „Il genio del gusto. Come il mangiare italiano ha conquistato il mondo” (wł. „Geniusz smaku. Jak włoskie jedzenie zdobyło świat”) przypomina historię najważniejszych włoskich specjałów gastronomicznych. Uczestniczy w transmisjach telewizyjnych w stacjach publicznej telewizji włoskiej.