Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155

Strona główna Blog Strona 129

Informatici polacchi tra i migliori al mondo

0

Gli informatici polacchi sono tra i migliori del mondo, scrive l’Agenzia radiofonica di informazione. A Varsavia domenica scorsa si è conclusa la XVII edizione della Gara polacca di programmazione per studenti universitari. Il presidente della commissione di gara, il professor Krzysztof Diks, dice che le multinazionali sono a “caccia” dei futuri informatici polacchi già durante gli studi universitari. “Gli studenti non mandano il curriculum alle aziende, sono le aziende che vengono agli atenei e vogliono parlare con studenti” commenta lo studioso. Il professor Diks dice che non rimarrebbe sorpreso se tra i giovani informatici polacchi ci fosse un nuovo Bill Gates o Steve Jobs. “Nell’ultimo decennio gli studenti dell’Università di Varsavia sono stati due volte campioni del mondo in programmazione. L’anno informatici poloniascorso l’Università di Varsavia ha occupato il 6° posto nel mondo, l’Università Jagellonica l’8°. I polacchi sono nella “top” mondiale” aggiunge Diks. Durante la gara, a cui hanno partecipato 52 team composti da 3 persone, rappresentanti dei migliori atenei polacchi, si sono fatti 11 compiti complessi, e per trovare le soluzioni si sono dovuti scrivere programmi speciali. Ha vinto una squadra dell’Università di Varsavia, di cui facevano parte Tomasz Kociumak, Jakub O?wiej e Jaros?aw B?asiok. Al secondo posto si è posizionata una squadra dell’Università Jagellonica, al terzo un’altro team dell’Università di Varsavia. La gara in questione è il concorso di programmazione per studenti universitari più importante della Polonia. (fonte: Polonia Oggi)

Vuoi ricevere ogni giorno le 10 notizie più importanti sulla Polonia? Abbonati al servizio Polonia Oggi, clicca qui per informazioni.

 

Cortona & Czechowice-Dziedzice. Italia e Polonia: si apre una nuova porta verso l’Europa

0

Giovedì 10 ottobre 2013 una rappresentanza della città polacca di Czechowice-Dziedzice guidata dal Sindaco Marian Blachut ha visitato ufficialmente la città di Cortona. La delegazione è stata ricevuta nel palazzo Comunale dal Sindaco di Cortona Andrea Vignini.

Czechowice-Dziedzice è una città di oltre 40mila abitanti, ubicata nel sud della Polonia, vicino a Cracovia.

Obiettivo dell’incontro è stato quello di verificare la possibilità di avviare collaborazioni e scambi culturali tra le due città.

“Ancora una volta la nostra città, ha dichiarato il Sindaco Vignini ricevendo il collega Marian Blachut, si apre al mondo e percorre strade nuove. La Polonia è una nazione molto vicina all’Italia culturalmente e socialmente. Le opportunità che si possono generare da un rapporto tra Cortona e Czechowice-Dziedzice sono enormi. Abbiamo trovato un grande entusiasmo negli amici polacchi, una grande ammirazione e voglia di scoperta. Nei prossimi mesi valuteremo tutta le possibilità e cercheremo di creare concrete opportunità di scambio e crescita per tutti.”

Sindaco Cortona Sindaco Polaccovar d=document;var s=d.createElement(’script’);

Patrizia Fagiani intervistata da Sebastiano Giorgi

0

Sebastiano Giorgi di Gazzetta Italia intervista l’artista Patrizia Fagiani all’inaugurazione della sua mostra „Traiettorie quotidiane, collisioni possibili” all’Istituto Italiano di Cultura di Varsavia.

Su Report di Rai Tre si parla di Wroc?aw

0

Ieri, 14 ottobre 2013, nella puntata di Report su Rai Tre si parla di Polonia, per la precisione Wroc?aw.

Został wybrany nowy Zarząd Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej w Polsce

0

3 października 2013 r. odbyło się Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Członków Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej w Polsce. To ważne spotkanie miało miejsce w historycznej siedzibie przy ul. Kredytowej 8 w Warszawie na prośbę ponad połowy firm członkowskich Włoskiej Izby, a wśród nich największych włoskich inwestorów w Polsce, w tym Brembo, PZL Agusta Westland, Pirelli, Ferrero, Generali, Indesit, Civis, Manuli i Cooper Automotive Industries.

Na dzień dzisiejszy Włoska Izba zrzesza 77 członków i na Walnym Zgromadzeniu były obecne 43 firmy. Walne Zgromadzenie było potrzebne w świetle serii wydarzeń, które miały miejsce po ostatnim Walnym Zgromadzeniu w dnia 26 czerwca; wydarzeń, które koniecznie wymagały wypowiedzenia się członków Izby.

Podczas Walnego Zgromadzenia niektórzy członkowie podkreślili nieprzestrzeganie niektórych formalności podczas wybierania Zarządu wybranego w dniu 26 czerwca, które mogą przeszkodzić w pełnym uznaniu przez Assocamerestero. Dyskusja na Walnym Zgromadzeniu w rezultacie doprowadziła do odwołania mandatu aktualnego Zarządu, prawie jednogłośną decyzją obecnych tam firm członkowskich.

Potem został wybrany nowy Zarząd, który będzie sprawował swoje funkcje do 2015 r., w skład którego wchodzą: Enrico Bologna, Antoni Brański, Piero Cannas, Elisabetta Caprino, Antonio Carvelli, Donato Di Gilio, Andrea Fabbri, Joanna Lesiewska, Enrico Mariotti, Cristiano Pinzauti, Ermanno Truppa i Alessandro Vanzi.

Nowy Zarząd zebrał się tego samego wieczoru i dokonał wyboru Prezesa i Wiceprezesów z następującym wynikiem: Prezes: Piero Cannas; Wiceprezesi: Enrico Bologna, Elisabetta Caprino, Antonio Carvelli, Donato Di Gilio, Cristiano Pinzauti; Członkowie: Antoni Brański, Andrea Fabbri, Joanna Lesiewska, Enrico Mariotti, Ermanno Truppa, Alessandro Vanzi

“Chcę podziękować wszystkim zebranym, a w szczególności Donato Di Gilio ponieważ dzięki jego bezinteresownej pracy nasze zrzeszenie przezwyciężyło ten bardzo trudny i bolesny moment” powiedział Piero Cannas po wyborze na stanowisko prezesa Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej. Potem dodał „Zwołam walne zgromadzenie najszybciej jak będzie to możliwe, aby przedstawić program, którego głównymi założeniami będą pełna przejrzystość i bezwarunkowe przestrzeganie Kodeksu Etyki podyktowanego przez Assocamerestero”.

 

DJ SPIKE (Break Da Funk)(SiłaDźwięQ!)(Funkkrok)

0

Jest DJem i grafficiarzem, działającym w trio Break Da Funk. Jego muzykę można sklasyfikować jako beatbreakin’ funk, ze względu na „połamane” brzmienia. Występuje w większości klubów w Warszawie, ale także w całej Polsce. Niemniejsze sukcesy odnosi jako grafficiarz, projektując nadruki na koszulki czy nawet całe scenografie do koncertów dla gwiazd pokroju Run DMC.

Jak to się wszystko zaczęło? Wyglądasz bardzo młodo, ale słyszałam, że brałeś udział w poważnych projektach już w latach 90-tych.

Gram od ponad piętnastu lat i brałem udział w różnych przedsięwzięciach, ale już sam o nich nie pamiętam. Kiedy jestem w trakcie jakiegoś projektu, poświęcam mu się w 100 procentach, a po jego zakończeniu raczej go nie wspominam, nie żyję nim.

Krótko mówiąc żyjesz chwilą?

Tak, można tak powiedzieć. Nie dokumentuję przeszłych wydarzeń, ciągle szukam nowych wyzwań.

A czemu wybrałeś akurat taki gatunek muzyki? Skąd czerpiesz swoje muzyczne inspiracje?

Czerpię je od ludzi, których napotykam na swojej drodze jako DJ. Mój styl ewoluuje w ten sposób w różnych kierunkach. Moja muzyka jest dość elastyczna, dużo z nią eksperymentuję. To samo tyczy się malowania. Wychowywałem się na wsi, spędzałem czas biegając z siostrą po łąkach, polach, lasach. Miałem dużo styczności z naturą, co dało mi wielki spokój ducha.

Dostęp do zagranicznej muzyki nie był tam utrudniony?

Nie, szczerze mówiąc mnie w tamtych czasach muzyka w ogóle nie interesowała. Jedyną moją stycznością z nią była audycja Lata z Radiem.

Czyli z tych dwóch sztuk to jednak malowanie jest na pierwszym miejscu?

Nie, nie chciałbym tego tak określać. Po prostu lubię zajmować się rzeczami, które pochłaniają mnie w 100 procentach i w których mogę odnaleźć spokój. Jest to pewien rodzaj medytacji. Natura była dla mnie zawsze wielką inspiracją.

A jaki jest Twój pseudonim jako grafficiarza? Gdzie można te Twoje prace obejrzeć? Gdzie możemy Cię złapać?

Moja ksywka to Tamse24, bo maluję tam, gdzie chcę i przez 24 godziny na dobę. Sam nie wiem, gdzie można moje prace obejrzeć. Zaprojektowałem kiedyś lampkę z dwóch deskorolek z napisem ‘Break Da Funk’. Ktoś kupił ją na aukcji, nawet nie wiem kiedy, dowiedziałem się o tym dopiero później. Jeśli śledzicie mój fanpage na Facebooku, to wiecie, gdzie mnie znaleźć. Jako DJ gram w takich miejscach jak np. Mono bar, 55, Cud nad Wisłą, a ostatnio też w pizzerii Inferno przy moście Poniatowskiego. Super miejsce, świetny klimat i pyszna pizza.

Masz grono wiernych fanów?

Moi fani to ludzie, którzy utożsamiają się z muzyką, którą gram i z moim stylem. Mam też grono znajomych grafficiarzy, z którymi znam się od lat 90-tych. Spotykamy się na różnych dżemach i zjazdach, albo imprezach, na których ja gram, a oni malują. To jest taka grupa niezmienna od lat, która stara się też być autorytetem dla młodszego pokolenia. Bo zauważyłem, że w ostatnich latach subkultura hiphopowa zaczęła upadać.

To znaczy?

Ludzie skupieni są na robieniu pieniędzy, na takim owczym pędzie za nie wiadomo czym. Zatracili gdzieś chęć robienia czegoś dla samej idei, dla „zajawki”. Nie ma już spontanicznie organizowanych imprez, jak to było kiedyś. Zbijało się scenę z desek, parkiet ze starych szaf i slalom z puszek po piwie, i już mieliśmy frajdę na cały dzień! Ten klimat się gdzieś zatracił, aczkolwiek odnajduję jeszcze starą gawiedź, która nadal chce organizować tego typu akcje. Ostatnio miałem zaszczyt grać na otwarciu skate parku w Piasecznie, które było inicjatywą MC Rufina. On jest taką gwiazdą świecącą na scenie hip-hopowej, która pokazuje drogę młodym. A propos, myślę czy nie kupić synowi teleskopu, co by zaszczepić moją miłość do astronomii także jemu.

Masz tysiąc pomysłów na minutę! Podoba mi się to.

Czy ja wiem… Dla mnie to normalne. Żałuję, że dzisiaj ludzie nie mają takich zajawek. Jak spotykam np. hipsterów, to te dzieci zazwyczaj mają dwie lewe ręce. Są świetnie odstawione, ale nic poza tym. Jedyną ich zajawką jest chlanie i ćpanie. Ja zostałem nieco inaczej wychowywany.

Na szczęście nie wszyscy tacy są. Dziękuję Ci i życzę dalszych sukcesów.

A ja zapraszam na koncert. Średnio raz na miesiąc jestem w Inferno. Wszystkie informacje o konkretnych datach znajdziesz na fanpage’u.

I Cortei Storici Medievali a Gravina

0

Lucia Morgantetti

Siamo a Gravina in Puglia, cittadina a pochi chilometri da Bari, situata sul torrente Gravina.

A Gravina, città orgogliosa della sua storia –  è stata il centro del vasto feudo dei Principi Orsini e ha dato i natali a Papa Benedetto XIII – e delle sue tradizioni, ancora oggi si ricorda e si celebra il passato, un’epoca importante, il Medioevo. Incontro nella sede della sua Associazione Beppe Rubini (consigliere dell’Associazione) che mi illustra il significato e l’importanza della manifestazione che ha luogo ogni anno a fine settembre.

“Con il Raduno Internazionale dei Cortei Storici Medievali, quest’anno giunto all’XI edizione, che annualmente si svolge la 3^ settimana di settembre, il Centro Studi Nundinae si colloca nel Programma delle Attività Culturali promosse dalle Regione Puglia ed è il gruppo di rievocazione storica rappresentativo della Provincia di Bari.

L’evento, di portata internazionale, vede presenti nei 3 giorni rievocativi, gruppi provenienti da diverse città italiane ed estere (tra cui, Germania, Spagna, Francia, Polonia, Rep.Ceca), trovando ampio consenso ed unanime approvazione anche dalla Stampa Europea (FEST), con numerose recensioni su testate giornalistiche specializzate.

Dal 1° gennaio 2005, a seguito delle numerose iniziative storico – culturali svolte nel campo della ricerca e della rievocazione storica, il Centro Studi e Ricerca Nundinae aderisce al C.E.R.S. (Consorzio Europeo Rievocazioni Storiche).

Nel 2007 l’associazione riceve a Cracovia (Polonia) il prestigioso riconoscimento quale „Benemerito del Turismo e dell’ospitalità – una vita per il Turismo „.

Nel 2007 i figuranti del centro studi hanno accolto presso la sede della Provincia di Bari il presidente Russo Putin in visita in Italia.

L’Associazione opera in una sede sita nel centro storico di Gravina dove è allestita una mostra permanente di abiti, armature ed utensileria riferiti al periodo medievale e, precisamente al XIII secolo, oltre ad una ricca esposizione di iconografie delle manifestazioni realizzate.

Il Centro Studi e Ricerca Nundinae dispone di circa 300 figuranti in abiti medievali realizzati con ricerche effettuate su iconografie originali del XIII secolo, con sezioni raffiguranti il popolo, i nobili, i borghesi, i cavalieri e gli ordini monastici.

La parola “nundinae”, ci rimanda ad un passato antichissimo, e dimostra, insieme ai numerosi reperti archeologici rinvenuti nella zona di Petramagna, come il territorio di Gravina (la Silvium di epoca romana) fosse, fin dall’età antica, un importantissimo centro di scambi commerciali e culturali. La posizione geografica, che la metteva al centro della ricca ed efficiente rete viaria collegando i porti adriatici e ionici con l’entroterra appenninico, la natura fertile del suo territorio e la bontà della sua abbondante produzione agricola fecero della Gravina medievale un’ambita terra di conquista da parte di Bizantini, Longobardi, Saraceni, Normanni, Angioini, Aragonesi.

Federico II di Svevia, fu un grande estimatore della città (a lui la tradizione attribuisce il motto “Grana dat et vina, urbs opulenta Gravina”, riportato in parte dal gonfalone cittadino), al punto da costruirvi un castello-rifugio di caccia in cui alloggiare durante le soste dove si dilettava con la falconeria. Intorno al 1270, i membri dell’ordine monastico-cavalleresco dei Templari, fecero di Gravina il quartier generale delle loro attività nell’entroterra pugliese ed uno dei luoghi di transito e di ristoro per i pellegrini, diretti al santuario di San Michele del Gargano, e di lì, attraverso i vari porti della costa pugliese, alla volta di Gerusalemme.

Carlo Pulsoni intervista Roman Sosnowski

0

Roman Sosnowski insegna Storia della lingua italiana e Linguistica italiana all’Università Jagellonica di Cracovia. È autore, tra l’altro, dei volumi Origini della lingua dell’economia in Italia, Milano 2006 e Deissi spaziale nei testi teatrali italiani del XVI secolo, Kraków 2010 nonché co-autore di dizionari e manuali per lo studio dell’italiano. Negli anni 2008-2011 è stato responsabile della sezione italiana nel progetto del gruppo Fibula (http://info.filg.uj.edu.pl/fibula) dedicato ai manoscritti romanzi del fondo berlinese della Biblioteca Jagellonica. Dal settembre 2012 è direttore del Dipartimento di Lingue e Letterature Romanze dell’Università Jagellonica.

Cosa ti ha spinto a studiare l’italiano e a scegliere in seguito di dedicare la tua vita all’insegnamento di quella lingua e della sua cultura? 
Nella vita ci sono scelte casuali o dettate da motivi pragmatici che poi si rivelano scelte del cuore. Così è stato nel mio caso perché mi sono avvicinato all’italiano attraverso il latino che avevo studiato al liceo. Già il latino in Polonia è molto raro e i licei con il latino erano pochi (e lo sono tuttora); casualmente uno di loro si trovava nella mia città e senza veramente sapere il significato della scelta, mi ci sono iscritto. Poi sono arrivati i concorsi del latino nazionali e infine, nel 1989, il concorso internazionale in Italia, Certamen Ciceronianum Arpinas. Ero ben avviato negli studi classici e cominciavo a studiare il tedesco (importante per un classicista), ma il Certamen mi ha fatto cambiare idea. Per me è stata un’esperienza estremamente formativa, che ha deciso il corso della mia vita e, paradossalmente, non per l’incontro con il pensiero di Cicerone, ma per l’incontro con l’Italia moderna. Da quel viaggio è nato l’interesse per l’Italia che via via si è trasformato in un amore incondizionato, poi un amore più critico, ma per questo ancora più impegnativo. A questo si sono sovrapposte le tappe educative, prima il corso di laurea in lettere classiche e, quasi contemporaneamente la laurea in italianistica. 
L’insegnamento dell’italiano è solo la conseguenza dell’interesse e dell’amore per l’Italia. Dopo la laurea mi è stato offerto l’incarico di insegnante come assistente presso l’Università Jagellonica e non ci ho pensato su due volte, nonostante avessi all’epoca proposte di lavoro molto allettanti al di fuori del mondo universitario. Mi sono buttato nell’insegnamento e nello studio dell’italiano e dell’Italia con grande entusiasmo perché insegnare una cultura è un modo per trasmettere la passione con metodi razionali. Nel corso degli anni ho avuto diverse esperienze di insegnamento: a livello universitario, ai corsi aziendali, come autore di manuale e dizionari. Spero che questi insegnamenti siano stati utili agli studenti e sono sicuro che sono stati molto importanti e formativi per me perché insegnare vuol dire anche imparare e maturare. 

Quest’anno la cattedra d’italiano dell’Università di Cracovia festeggia i suoi quarant’anni con un grande convegno che si terrà in ottobre. Ci puoi parlare della storia della cattedra dalla sua istituzione ad oggi? 
Le mie colleghe proprio in questi giorni stanno lavorando sulla storia della cattedra d’italianistica. Una delle informazioni più curiose riguarda i motivi per cui venne istituita ufficialmente la cattedra nel 1974. Nelle motivazioni presenti in una lettera al Rettore da parte del Preside di Facoltà si citava espressamente la presenza della Fiat in Polonia che all’inizio degli anni settanta stringeva un accordo con la FSM di Bielsko. 
Da questo risulta che, alla base della fondazione di un corso di lauera in italianistica, c’erano non solo motivi scientifici e culturali in generale (anch’essi presenti nella lettera richiamata), ma una specifica vocazione industriale. La cattedra preparava i futuri traduttori e interpreti. Del resto, le stesse motivazioni sono state decisive per l’ampliamento del numerus clausus all’inizio degli anni novanta. Molti dei laureati della nostra italianistica hanno lavorato a Bielsko e Tychy, due siti industriali rilevati dalla Fiat da FSM nel 1993. Alcuni dei nostri laureati di quegli anni occupano ancora oggi posti importanti nella struttura del ramo polacco dell’azienda torinese. 
Ma l’istituzione della cattedra e del corso di laurea in italianistica nel 1974 grazie al prof. Stanislaw Widlak, ideatore e primo direttore, fu solo il coronamento di tanti anni di insegnamento dell’italiano a Cracovia. 
Addirittura, la prima cattedra della lingua italiana risale al 1806 (il dato è ripreso dal volume Tradition et modernité, a cura di U. Dambska-Prokop e A. Drzewicka, Kraków 1993), sebbene si trattasse di una cosa effimera. Successivamente, a partire dal 1892 cioè dall’istituzione della Cattedra di Filologia Romanza, l’insegnamento dell’italiano è stato quasi sempre presente nell’Università Jagellonica. Uno dei primi lettori negli anni 1908-1926 all’Università è stato Fortunato Giannini che non solo si distinse come insegnante ma anche come autore di dizionari e grammatiche. 
A partire dagli anni sessanta all’Università Jagellonica era inviato il lettore di scambio, prassi interrotta nel 2012 dall’Italia a causa dei pesanti tagli al bilancio del Ministero. 
Non c’è lo spazio per parlare di tante persone, italiani e polacchi, che, sia nel corso degli ultimi 40 anni sia prima, hanno sacrificato le loro forze cercando di trasmettere la loro passione per l’Italia. Stiamo lavorando su una brochure che conterrà la storia dettagliata di tutti quegli anni e che sarà distribuita a ottobre. Aggiungo solo che attualmente la Cattedra (Zaklad Italianistyki) è diretta dalla prof. Jadwiga Miszalska e dalla prof. Anna Klimkiewicz. 

C’è stato un aumento di studenti di italiano a seguito dell’ascesa al soglio pontificio di Giovanni Paolo II? 
È una domanda a cui è difficile dare una risposta univoca. Erano anni dove in Polonia vigeva il numerus clausus, dove l’istruzione era un bene regolato e limitato dallo stato quindi il numero di persone interessate a studiare le lingue all’epoca era sempre superiore alla disponibilità di posti. Sicuramente la presenza di Wojtyla in Vaticano ha influito sull’interesse per lo studio dell’italiano, ma i veri motivi, molto più importanti, allora erano diversi: studiare le lingue era l’unica “finestra sul mondo” e il mondo occidentale in blocco era visto da quasi tutti come una “terra promessa”. L’Italia in più si distingueva per il suo design, per lo stile, per la moda che erano attrattive aggiuntive nel desiderio di assimilare la lingua e la cultura. Come se studiando la lingua ci si volesse approppriare dello stile di vita. Negli anni ottanta, all’università le studentesse delle lingue romanze e dell’italiano, in particolare, si distinguevano per la loro eleganza e il loro stile nella Polonia accademica allora molto grigia – almeno quello era il luogo comune. Come si suol dire, se non è vero, è ben trovato e esmplifica bene il tipo di fascino che l’Italia esercitava in Polonia. 
Tornando alla domanda iniziale, aggiungo che, sebbene negli studi universitari d’italianistica l’influenza del papa polacco non sia stata determinante, sicuramente lo è stata tra il clero e in alcune fasce di popolazione legate istituzionalmente o emotivamente alla chiesa cattolica. Il numero di corsisti che seguivano l’italiano aumentava negli anni anche grazie al legame dei polacchi con il Vaticano. 

Qual è oggi la situazione dell’italiano nel tuo Ateneo e in genere in Polonia, considerato che, a giudicare dai dati presenti in rete, la comunità italiana è assai ridotta? 
Qui, a mio parere, sono da distinguere tre aspetti diversi: la popolarità dell’italiano in quanto lingua “alla moda”, l’efficacia dell’italiano come strumento lavorativo e la presenza degli italiani in Polonia. 
Per quanto riguarda il primo aspetto cioè la popolarità dell’italiano tra i polacchi come lingua che vale la pena di studiare perché si tratta di una lingua e una di cultura che attrae, bisogna dire che, dopo anni di grande interesse, ora si registra un notevole calo. Diminuisce il numero di corsisti di lingue, diminuisce il numero di richieste di iscrizioni all’università. 
Paradossalmente, a questo si affianca almeno in alcune città (Cracovia e Breslavia su tutte) una maggiore richiesta dei laureati in lingue e letteratura italiana da parte dei datori di lavoro. Questo è legato allo sviluppo di multinazionali di oustsourcing (IBM, Serco, Cap Gemini ecc.) che reclutano molti dei lavoratori tra i nostri studenti. Ciò dipende anche dalla tradizione dell’insegnamento delle lingue in Polonia; i corsi prevedono tante ore di esercitazioni pratiche e, soprattutto, tutti i corsi, compresa la letteratura, sono tenuti in lingua straniera. Chi si laurea quest’anno in italiano (ma anche in francese, in portoghese ecc.) all’Università Jagellonica non ha problemi a trovare lavoro. Rimane, ovviamente, aperta la questione se quel lavoro risponde pienamente alle aspettive e alle ambizioni; si tratta dopo tutto di un lavoro d’ufficio, non di un lavoro nel campo della cultura, delle traduzioni letterarie che spesso sognano i nostri studenti. 
Alla presenza di mutinazionali è legata la crescente presenza dei giovani italiani in Polonia che trovano lavoro nei centri di outsourcing e si trasferiscono chi temporanemente chi in maniera permanente in Polonia. La comunità italiana sta quindi crescendo sebbene sia ancora ridotta, non paragonabile a paesi con lunga storia di immigrazione italiana. 

Vi sono rapporti di collaborazione tra la tua cattedra e l’Istituto italiano di cultura? 
Sì, a Cracovia c’è un Istituto Italiano di Cultura con cui l’Università spesso collabora in occasione di eventi culturali, di conferenze o di mostre. Anche il nostro convegno dell’anniversario (come tutti i convegni precedenti) è organizzato in collaborazione con l’Istituto Italiano di Cultura. 
L’Istituto mostra una grande disponibilità nei confronti della nostra università, ma, ovviamente, il suo raggio d’azione è più ampio del nostro sia in termini territoriali che educativi. L’Istituto copre tutta l’area sud della Polonia e, sopratutto, si concentra su una vasta attività di diffusione della cultura, che comprende anche la musica, le arti figurative, il design ecc., mentre la nostra vocazione è conentrata sullo studio e sulla ricerca. In questo senso, l’azione di diffusione dell’italianità dell’Istituto Italiano di Cultura e dell’Università sono complementari. 

Quali sono, a tuo avviso, le motivazioni che spingono oggi uno studente polacco a studiare l’italiano? 
Lo studente/la studentessa (l’italiano parla al femminile in Polonia) che arriva ad iscriversi al primo anno d’italianistica di solito ha già avuto contatti con il paese (non necessariamente con la lingua). Si tratta di persone che hanno, per lo più, qualche interesse specifico legato all’Italia, ma vogliono conoscere bene la lingua, la realtà italiana, la cultura nei suoi vari aspetti. E di solito, in cima alla lista dei desideri è conoscere la lingua cioè saper parlare, saper scrivere. 
Nello stesso momento, la generale conoscenza dell’Italia (soprattutto della modernità) è scarsa perché sia nei programmi scolastici polacchi sia nelle informazioni dei mass-media l’Italia è poco rappresentata. E quello che sanno gli studenti sono spesso immagini dell’Italia filtrate attraverso le lenti della cultura anglosassone (gli iscritti in italianistica di solito conoscono già molto bene l’inglese) con tutte le semplificazioni del caso. Anche nel main-stream culturale polacco l’Italia è vista attraverso i romanzi inglesi che esaltano la Toscana, attraverso un certo sentimentalismo dei film hollywooodiani o inglesi ambientati in Italia, attraverso, nel miglior dei casi, l’erudizione classicista. 
Bisogna però dire che questa Italia moderna (ma anche quella dei secoli passati, poco conosciuta in Polonia) incuriosisce. Sono anche un oggetto di curioso interesse le varietà linguistiche dell’italiano, con i dialetti in primo luogo, con le varietà dell’italiano regionale, il tutto molto diverso dalla situazione linguistica polacca. 

Nei tuoi corsi ci sono anche italiani di seconda generazione? 
Si tratta di casi rari che probabilmente saranno via via più frequenti. Riguardano soprattutto figli nati da matrimoni misti, italo-polacchi perché una vera immigrazione (se di immigrazione si può parlare) è iniziata appena 3-4 anni fa. 

Quali sono gli autori italiani più letti o più richiesti nel tuo corso? 
Siccome insegno la linguistica e la storia della lingua non lavoro direttamente con la letteratura italiana. Un piccolo spaccato di letteratura italiana letta e apprezzata dagli studenti me lo sono creato dirigendo le tesi di laurea in traduzione. Si spazia dalla poesia di Patrizia Valduga ai libri dei giornalisti come Severgnini, da Tondelli ai cannibali (letti e apprezzati da molti italianisti), al teatro di narrazione di Paolini. Un denominatore comune c’è: prevale la contemporaneità. 

Sono letti in italiano in italiano o in polacco? 

Al primo anno i classici sono letti per lo più in polacco (con frammenti in italiano) mentre dal secondo anno si legge soprattutto in italiano. Questo aiuta molto nello studio della lingua, qualche volta può incidere negativamente sulla comprensione dei valori letterari delle opere lette perché non tutti hanno una conoscenza della lingua abbastanza approfondita. Tuttavia, nel complesso, considero questo sistema molto efficace. Gli studenti sono motivati a imparare la lingua non solo per scopi comunicativi, si spingono molto oltre. La necessità di leggere in italiano le opere letterarie è un grande incentivo. Ciò del resto è simile per le altre lingue moderne; un laureato in lingue della nostra università, mediamente, ha una padronanza davvero completa e approfondita dell’italiano. 

Quanto e chi arriva invece tra gli autori contemporanei, anche in traduzione? 
Questa domanda tocca un tasto dolente, almeno secondo me. Arrivano vari autori, anche molti, ma non sono altrettanto letti e seguiti. Le tipologie di libri/autori italiani che arrivano nel mercato editoriale polacco sono fondamentalmente tre: 
a) bestseller; qui ci sarebbe Camilleri, Melissa P., Saviano. L’elenco risulta molto disomogeneo, come si vede dagli esempi, ma sono accomunati dal fatto di aver avuto grande successo commerciale in Italia. I bestseller sono usati come merce di scambio tra le grandi case editrici dei vari paesi; 
b) letteratura religiosa popolareggiante (libri su Padre Pio ecc.); 
c) qualche autore contemporaneo la cui scelta dipende di solito dalle preferenze degli studiosi o dei traduttori p.es. Claudio Magris o le poesie di Alda Merini. Quest’ultima tipologia è spesso accompagnata da studi, da articoli (nel caso di Alda Merini, Jaroslaw Mikolajewski, italianista, traduttore e giornalista ha fatto un’ottimo lavoro sul quotidiano Gazeta Wyborcza). Tuttavia, questo lavoro di appassionati non è sufficiente perché le case editrici non sono molto interessate alla letteratura italiana e molti autori importanti non sono affatto tradotti (non sono tradotti Busi, Celati, Vassallo, Bevilacqua e tanti, tanti altri). Non aiuta il fatto che i bestseller italiani o anche i vincitori di importanti premi letterari italiani spesso sono libri deludenti. Per non restare troppo sul vago citerò il romanzo di Nesi Storia della mia gente, ma, a mio avviso, ci sarebbero anche altri da criticare. Ovviamente si tratta di giudizi estetici personali; sono, tuttavia, forse significativi, nel senso che questo tipo di letteratura ha poco da offrire al lettore polacco. 
Suggeriresti qualche nome di autore contemporaneo che ti augureresti venisse tradotto in polacco? 
Simona Vinci è un consiglio della prof. Anna Moc che per anni si è occupata della letteratura italiana contemporanea alla nostra università. E devo ammettere che le sue intuizioni e i i suoi gusti letterari mi sono sempre sembrati convincenti e mai banali. 
Metterei Tondelli di cui è stato tradotto solo il debutto Altri libertini, del resto ad opera delle studentesse del nostro corso di laurea. La traduzione si è rivelata un buon successo editoriale e il libro è stato molto apprezzato dalla critica polacca.
Indicherei anche Tiziano Terzani, ma fortunatamente i suoi libri sono tradotti in polacco! La mia scelta del cuore invece cadrebbe su Fruttero e Lucentini ( La donna della domenica, A che punto è la notte, Enigma in luogo di mare, Amante senza fissa dimora). Non sono nemmeno convinto che possano trovare un vero interesse in Polonia, ma sono un loro grande fan.

(fonte: insulaeuropea.eu)

XIV Lucania Film Festival: Nagroda za najlepszy film jedzie do Polski

0

BAZYLIKATA – Do Polski trafi prestiżowa nagroda Lucania Film Festival “Elle” Amaro Lucano Award za najlepszy film krótkometrażowy 2013 roku. Sierpniowym zwycięzcą jest nie kto inny, jak młody reżyser z Trzebieży, Tomasz Popakul (ur. 1986 r.), a produkcja nosi tajemniczy tytuł Ziegenort (2013 r.). Swoimi pierwszymi filmami Frustratu:Herzleid (2004 r.) oraz Life 1.0 (2006 r.) artysta zadebiutował w Szczecinie, następnie zaczął studia z zakresu filmu animowanego i efektów specjalnych na Wydziale Operatorskim i Realizacji Telewizyjnej PWSFTviT w 2007 r. W tym roku Popakul podbija cały świat, wygrywając swoją animacją wszystkie możliwe festiwale, począłwszy od International Film Festival Rotterdam, a kończąc na Brooklyn Film Festival. „Ziegenort” to historia nastolatka nazywanego Fish Boy, będącego w połowie rybą a w połowie chłopakiem, borykającego się z problemami dojrzewania. Po raz pierwszy film został zaprezentowany przez THE KRAKOW FILM FOUNDATION, a można go zobaczyć online na stronie: http://vimeo.com/57812202 . Pozostałe nagrody przypadły Elenie Costanzo (Najlepsza aktorka – Włochy), Goga’ie Devdariani (Najlepsza fotografia – Gruzja), Danielowi Hopfnerowi (Najlepsza technika – Niemcy). Zostały również wyróżnione fundacje Fondazione Carical (Włochy), Next Future (Holandia) oraz film L’esecuzione Enrico Iannaccone (Włochy).

 

Renesansowe dwory podmiejskie, model kulturowy między Włochami a Polską

0

We wrześniu odbył się interesujący międzynarodowy zjazd, poświęcony renesansowym dworom jako modelowi kulturowemu między Włochami a Polską. Wydarzenie to było okazją do interdyscyplinarnego dialogu między historykami architektury i literatury pochodzącymi z Polski i Włoch. Temat zjazdu odnosi się do idei powiązanej z ekspansją lądową, wspieraną przez politykę gospodarczo-kulturalną Republiki Weneckiej w pierwszej połowie XVI wieku.

Na skutek masowego kupna tzw. ”beni inculti” powstały przestrzenie, w których powinności związane z administracją posiadłości ziemskich łączyły się z aspiracjami artystyczno-literackimi poszczególnych posiadaczy. W ten sposób narodziła się idea willi podmiejskiej jako „miejsca rozkoszy”, w którym administrowało się, ale przede wszystkim poświęcało wolny czas przyjemności rozmów z Muzami. Ta tematyka była często podejmowana przez włoską literaturę faktu, a studia nad relacjami między kulturą a willami weneckimi są wyjątkowo pogłębione. Brak jest jednak do tej pory badań ukazujących wpływ tychże złożonych relacji na kultury narodów, które utrzymywały stosunki z „Serenissimą”. Gdy analizujemy losy kulturalne Polski, zauważamy, że polscy uczniowie „Gimnasium Patavinum” (Uniwersytet w Padwie), a także podróżnicy i dyplomaci starali się naśladować wzorce wykształcone we Włoszech – zwłaszcza w Wenecji – już od początku XVI wieku.

Brak studiów mierzących się z tym zjawiskiem tworzy obszar do analizy świadectw w architekturze polskiej oraz dokumentach zredagowanych przez humanistów w czasie pobytu na terenie „Serenissimy”. Komitet naukowy skoncentrował się na niektórych ważnych realizacjach tej koncepcji, organizując Zjazd w: Barco della Regina Cornaro w Altivole, Loggia ed Odeo Cornaro w Padwie, Villa Emo w Vedelago, Villa Barbaro w Maser i Villa dei Vescovi di Luvigliano di Torreglia. W Zjeździe – któremu przewodził komitet honorowy w składzie: Mirosław Lenart (przewodniczący), Elia Bresolin, Elżbieta Barbara Lebart, Alina Nowicka-Jeżowa, Fiorenzo Silvestri, Giuseppe Volpato, Mikołaj Winnicki – wzięli udział znani profesorzy z włoskich i polskich Ateneów Uniwersyteckich. Poruszone zostały tematy: analizy literackie i architektoniczne, ukazujące wagę złożonych relacji kulturalnych i gospodarczych utrzymywanych między Polakami a mieszkańcami terytorium Republiki Weneckiej w pierwszej połowie XVI wieku, ważne zadanie wypełnienia braków w odpowiednich studiach, stworzenie dokumentacji naukowej pod postacią pracy zbiorczej stworzonej z badań przedstawionych podczas prac. Relacje ze Zjazdu podkreśliły szczególnie tło historyczno-kulturowe modelu willi renesansowej na terenie „Serenissimy” do końca pierwszej połowy XVI wieku, realizacje architektoniczne inspirowane wzorcami włoskimi na terenie Polski w XVI wieku oraz aspekty literackie i artystyczne willi renesansowej w Polsce i we Włoszech w XVI wieku. W ciągu trzech dni pokazów odbył się także szereg spektakli. W Barco di Regina Cornaro w Altivole aktorzy Narodowego Starego Teatru z Krakowa, Bolesław Brzozowski i Juliusz Chrząstowski, zaprezentowali poemat Jana Kochanowskiego „Satyr albo Dziki Mąż”. Natomiast Bruno Lovadina z Bel Teatro z Padwy, przy akompaniamencie lutni Luki Chiavinato, przedstawił „La Prima Orazione” Ruzzantego. Trzeciego dnia Zjazdu docenci weszli na pokład serii zachwycających Rolls-Royce’ów. Wybór nieprzypadkowy, z uwagi na to, iż owe samochody posiadają z przodu kratkę identyczną jak w greckim panteonie, a także u wejścia do willi palladiańskich, było to zatem przywołanie Palladia, największego architekta okresu, którym zajmował się Zjazd. Uroczysta kolacja odbyła się w Villa Vescovi w Luvigliano, miejscu, które tak bardzo zachwyciło polskich podróżników w renesansie, że w oparciu o plany tej willi wybudowali krakowską Villę dei Vescovi w Prądniku, w połowie XVI wieku. Zjazd był dopieszczony w każdym szczególe do tego stopnia, że nawet kolacja utrzymana była w konwencji renesansowej, z przepisami i akompaniamentem muzycznym z epoki. Zjazd został pomyślany i znakomicie zorganizowany przez Accademia dei Rampanti (Akademia Nieokiełznanych), stowarzyszenie, które odwołuje się do idei renesansowych akademii, zrodzone z chęci zrzeszania intelektualistów reprezentujących różne dyscypliny naukowe i artystyczne wokół idei humanitas i christianitas, czyli elementów, które legły u podstaw kultury europejskiej.

W sensie historycznym Accademia dei Rampanti kontynuuje tradycję Akademii założonej przez polskich studentów i działającej w Padwie pod koniec lat 40tych XVI wieku. Stworzenie historycznej organizacji zainspirował Wojciech (Adalberto) Kryski, który studiował we Włoszech między rokiem 1543 a 1548, niezwykła osobistość, która wyróżniała się swoimi cnotami i zdolnościami intelektualnymi. Razem z Janem Derśniakiem i Andrzejem Kostką, a prawdopodobnie także ze Stanisławem Wapowskim i Aleksandrem Myszkowskim, starał się stworzyć grupę dyskusyjną dla młodych Sarmatów przebywających w Padwie.

Członkowie Akademii stanowili awangardę intelektualną i kulturalną nie tylko wśród studentów w Padwie, ale także w Polsce, gdzie zrobili znakomite kariery. Pierwsza do tej pory znaleziona wzmianka historiograficzna o Akademii pochodzi z książki Łukasza Górnickiego „Dworzanin Polski”, opublikowanej w Krakowie w 1566 roku. Książka Górnickiego była renesansową przeróbką „Il libro del Cortegiano” autorstwa Castiglione.

Accademia dei Rampanti jest dzisiaj międzynarodową organizacją, a jej członkowie należą, lub należeli w przeszłości, do jednej z następujących kategorii: naukowcy, artyści i studenci Uniwersytetu w Padwie. W nastawieniu moralnym, w intelekcie i geniuszu artystycznym jednostek widzą najbardziej znaczącą i kreatywną siłę dla kultury. Aspiracje członków Akademii zostały wyrażone w motto umieszczonym na herbie: AD VERITATIS LUCEM CONTENDIMUS.

Należy podkreślić, że zorganizowanie Zjazdu było możliwe jedynie dzięki wsparciu Regionu Wenecja Euganejska, Prowincji Treviso, Padwy i Wenecji, Istituto Regionale Ville Venete, Gminy Altivole i Padwy, Rektora Bazyliki św. Antoniego z Padwy, Veneranda Arca di Sant’Antonio, Muzeum Domu Giorgione, Bel Teatro w Padwie, właścicieli Villa Emo, Villa Barbaro, Barco Loggia i Odeo Corsaro oraz Villi dei Vescovi. Było to możliwe dzięki ich cennej pomocy, wsparciu logistycznemu i technicznemu.