Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155

Strona główna Blog Strona 132

Warsaw Lights & Music

0

Ewa Solonia

Kto się lubi muzykę, sztukę i taniec niech uważnie czyta. Wyjątkową noc dla wielbicieli “inteligentych” rytmów klubowych, połączonych z artystycznymi atrakcjami przygotował w tym miesiącu klub Znajomi Znajomych w Warszawie. 12 października Couscouskuskus kolekty organizuje w tym miejscu jedyną europejską odsłonę nocy Lights & Music. Impreza ta odbywa się cyklicznie w Tokio. Jej celem jest prezentacja muzyków oraz targ rękodzieła. W polskiej odsłonie wystąpią tacy muzycy jak Piotr Bejnar, Lutto Lento, Nut Cane, Filip Lech, RRRKRTA, MKO, QBS i Richard Hade. Lista wystawców jest jeszcze otwarta, ale z pewnością będzie można kupić sobie coś ładnego. Gwiazdą wieczoru będą oczywiście legendarny Tadashi Yabe i DJ Quietstorm – gospodarze japońskiego “Lights & Music”.

Warsaw Lights & Music

Tadashi Yabe i DJ Quietstorm:

12.10.2013 Znajomi Znajomych,

ul. Wilcza 58A, Warszawa

g 20:00, wstęp wolny

 

WAKCJE POLAKÓW I WAKACJE W POLSCE

0

Środek lata, piękna pogoda, wszyscy marzą o wakacyjnym wyjeździe. Jednak gdzie i jak najchętniej wypoczywają Polacy? Jak zmieniła się turystyka w Polsce w ostatnim czasie? Które miejsca warto odwiedzić? Zobaczmy.

Według najnowszych danych (badania przeprowadzone dla Mondial Assistance) tegoroczny wyjazd wakacyjny planuje 16 milionów Polaków, w tym prawie 6 milionów spędzi urlop za granicą. Biura podróży proponują coraz ciekawsze miejsca i kraje, kuszą cenami i atrakcjami, a wszystko po to, aby zachęcić do skorzystania z oferowanych usług jak największą liczbę klientów.

Mimo że najczęściej wybieranymi przez wczasowiczów kierunkami są Chorwacja, Hiszpania, Włochy, Grecja i Turcja, to niebywale szybko wzrasta również liczba dalekich egzotycznych podróży do Tajlandii, Indonezji czy Chin. Ponadto nie trudno zaobserwować nowy trend w samym sposobie wypoczywania. Coraz więcej osób zamienia leniwe wylegiwanie się na plaży na aktywną formę rekreacji. Żeglowanie, nurkowanie, wędrówki po górskich szlakach, czy wyprawy rowerowe to tylko niektóre z przyjemnych i cenionych przez turystów sposobów na czynne spędzanie wolnego czasu podczas wakacyjnego urlopu. Dzięki licznym letnim festiwalom powoli popularność zyskuje także turystyka kulturowa, a festiwale muzyczne, filmowe i sztuki co rok odwiedza coraz więcej turystów w wielu miastach.

Co ciekawe, rośnie liczba Polaków, którzy wyjazd organizują na własną rękę, bez pośrednictwa biur podróży. Dlaczego? Otwarte granice, znajomość języków obcych, tanie loty, ale przede wszystkim Internet, który jest obecnie kopalnią informacji, umożliwiają stosunkowo szybką i dostosowaną do indywidualnych potrzeb organizację wakacyjnego urlopu.

Ci, którzy nie wybierają się za granicę, ale też nie mają zamiaru bezczynnie siedzieć w domu, na pewno znajdą coś odpowiedniego dla siebie spośród wielu atrakcji turystycznych w Polsce. Na szczęście nie brakuje miejsc mało znanych, nie występujących w popularnych krajowych przewodnikach, gdzie z dala od zatłoczonych szlaków i tłumów plażowiczów można z łatwością połączyć relaks wraz ze zwiedzaniem oraz aktywnością fizyczną. A oto kilka propozycji dla tych, którzy jeszcze nie zaplanowali swojego letniego urlopu:

 

Giże

Miejscowość w województwie warmińsko-mazurskim położona wśród malowniczych pól, gęstych lasów i przejrzystych jezior. Idealne miejsce dla miłośników sportów wodnych, wędkarzy, a przede wszystkim dla wszystkich, którzy chcą spędzić wolny czas na łonie natury. Dzięki niedawno otwartemu lądowisku to także wymarzona baza dla posiadaczy motolotni oraz lekkich samolotów (do 6 ton).

Pałac Krzyżtopór w Ujeździe i Bałtowski Kompleks Turystyczny

Ruiny pałacu (mylnie nazywanego zamkiem) o niezwykłej budowie: składa się on z 365 okien (tyle, ile dni ma rok), 52 pokoi (liczba tygodni), 12 ogromnych sal (liczba miesięcy) i 4 wież (liczba pór roku). A to niespełna 50 km od Bałtowa, miejsca pełnego atrakcji dla całej rodziny: jura park, zwierzyniec, park rozrywki, spływy tratwami i wiele innych z pewnością dostarczą niezwykłych emocji.

Śląskie kopalnie

Miejsce inne niż wszystkie znane atrakcje turystyczne. Kopalnia „Guido” w Zabrzu położona jest na dwóch głębokościach: 170 i 320 metrów. Dzięki licznym ekspozycjom i sali kinowej można zobaczyć, jak dawniej wyglądała praca ludzi i koni przy wydobyciu węgla, odbywając przy tym niezapomnianą podziemną wycieczkę. Z kolei trasę Zabytkowej Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach częściowo pokonamy płynąc łódką.

Orla Perć

To propozycja jedynie dla doświadczonych turystów. Wysokogórski szlak turystyczny, będący najtrudniejszym szlakiem nie tylko w Polsce, ale całej Europie, położony jest w samym sercu Tatr. Trasa, która biegnie wśród urwisk i przepaści wymaga odpowiedniego przygotowania i formy. Jednakże tajemniczość i piękno Orlej Perci warte są każdego wysiłku.

 

Doświadczenie w Legambiente

0

Julia Szawłowska

Tego lata po raz kolejny postanowiłam wyruszyć na wakacyjny wolontariat za granicą. Tym razem za cel obrałam sobie Włochy i projekt ekologiczny. Po załatwieniu wszystkich koniecznych formalności byłam gotowa do wyjazdu. Po wylądowaniu w Bergamo i przeprawie przez pół Lombardii, w końcu udało mi się dotrzeć do małej wioski Rovato. To jednak nie był cel mojej podróży. Wystarczyło spojrzeć w górę, by zobaczyć mój dom przez najbliższe trzy tygodnie. Znajdował się na jedynej górze w okolicy, z czego wzięła się jej nazwa – Monte Orfano (Osierocona Góra). Wspinaczka na szczyt nie była łatwa i zajęła pół godziny. Kiedy dotarłam na miejsce, zapoznałam się ze stałymi mieszkańcami domu. Stopniowo zaczęli też napływać pozostali wolontariusze. Dwie osoby z Korei Południowej, dwie z Czech, dwie Ukrainki, dwie Rosjanki, dwóch Portugalczyków, Chinka i jeszcze jedna osoba z Polski – w sumie było nas trzynaścioro. Po kolacji (na której oczywiście podana została pizza) zostaliśmy wprowadzeni w szczegóły naszej pracy, która miała rozpocząć się następnego ranka. W typowym dniu pracy budziki rozdzwaniały się już przed siódmą rano. O ósmej mieliśmy zaczynać pracę. W jej zakres wchodziło oczyszczanie ścieżek i szlaków rozsianych po całej górze, wycinanie zbyt rozrośniętych krzewów i drzew oraz usuwanie łuszczącej się farby z zapuszczonych ławek i malowanie ich na nowo. Niektóre tablice informacyjne też wymagały odświeżenia. I tak mijały kolejne dni, spędzone na malowaniu, wyrywaniu chwastów i pomocy w ogródku mnichów, mieszkających w klasztorze sąsiadującym z naszym domem. Czasami w naszych codziennych obowiązkach wspierali nas mieszkańcy przyklasztornego ośrodka wychowawczego – młodzi chłopcy w konflikcie z prawem. Kończyliśmy zwykle około godziny 13, kiedy słońce grzało tak mocno, że dalszą pracę czyniło niemożliwą. Popołudniami jeździliśmy nad pobliskie jeziora żeby zasmakować zasłużonego odpoczynku. Wieczory przegadywaliśmy nawet do 3 w nocy, obserwując z góry cztery otaczające nas miasteczka – Rovato, Coccaglio, Cologne i Erbusco. Podziwiając widoki pod nami, dyskutowaliśmy ze sobą świetnie się bawiąc, pomimo tego, że jeszcze kilka dni wcześniej nie wiedzieliśmy o sobie zupełnie nic.

Całemu projektowi patronowała organizacja Legambiente we współpracy z lokalną Il dito e la luna. Legambiente to najbardziej rozpowszechnione i największe stowarzyszenie ekologiczne we Włoszech, z dwudziestoma oddziałami regionalnymi i ponad 115 tysiącami członków. Organizacja działa już od niemal trzydziestu lat, a jej główne przesłanie to uświadamianie ludziom, że poprzez lokalne zmiany, które łatwo można zaprowadzić, da się stworzyć lepsze środowisko dla nas wszystkich w skali globalnej.

I tu nasuwa się pytanie, czy poprzez naszą pracę, faktycznie zaprowadziliśmy lokalne zmiany. Myślę, że tak. Morte Orfano rozbłysła swoim blaskiem na nowo, tym razem już bez chwastów i z nowymi szlakami. A satysfakcja i duma, z jaką patrzy się na efekty swojej pracy, jest nieporównywalna z niczym innym.

 

Polonia Under 17 femminile Campione d’Europa!

0

L’interesse verso il calcio femminile da parte dei tifosi non è decisamente proporzionale ai successi che ottengono le giovani calciatrici polacche. Lo scorso 28 giugno le ragazze della nazionale polacca U-17, mentre le loro compagnie di classe finivano l’anno scolastico, hanno vinto in Svizzera il primo Campionato Europeo nella storia del calcio femminile polacco. Queste ragazze diciassettenni hanno profuso sul campo il massimo impegno, giocando un calcio bello e grintoso. Appena un mese dopo la fine dei Campionati Europei, la nazionale femminile di calcio Under 17 ha dovuto iniziare le qualificazioni per il prossimo torneo continentale, che si terrà in Inghilterra. Le giovanissime polacche, dopo aver vinto le partite d’esordio con il Kazakistan e l’Azerbaigian a Brzeg, hanno centrato il passaggio alla seconda fase delle qualificazioni. Le calciatrici e il loro allenatore Zbigniew Witkowski sono stati intervistati in esclusiva da Gazzetta Italia. Sulle emozioni legate alla vittoria ha parlato soprattutto Magdalena Gozdecka, che milita nelle file del AZS UJ Kraków.

Magda, come ci si sente ad avere vinto il Campionato Europeo venendo poi premiate dal Segretario Generale UEFA, Gianni Infantino?

“È un’emozione indescrivibile: aver avuto la possibilità di essere premiate da Gianni Infantino, che spesso si vede in TV in occasione dei sorteggi o delle riunioni dell’UEFA, è stato davvero bello. Peccato che non fosse presente Michel Platini che partecipava al matrimonio del figlio di Boniek. Per questa ragione a Nyon è mancato pure il presidente della PZPN.”

Come è iniziata la vostra carriera?

“Molte ragazze hanno iniziato a giocare a calcio da bambine con i loro amici maschi. Quando si sono rese conto che il gioco le rendeva felici e che talvolta battevano i ragazzi, hanno deciso di iscriversi in un club. Poi la nostra carriera è andata avanti in modo molto semplice.”

Come conciliate gli obblighi della nazionale con i vostri impegni scolastici?

“Penso che se uno ci tiene a realizzare i propri sogni, allora dà sempre il meglio per organizzarsi le giornate. La maggior parte di noi frequenta le scuole sportive, quindi gli insegnanti sono più comprensivi nei nostri confronti e consapevoli del fatto che abbiamo dei doveri verso la nazione e il club.”

Il calcio vi ha dato la gioia del gioco e l’ebbrezza della vittoria. Ma cosa vi ha tolto?

“Sicuramente a causa dei numerosi allenamenti non abbiamo abbastanza tempo da dedicare ai nostri genitori, ai fratelli o agli amici. Dal momento della vittoria dei Campionati in Svizzera, a casa mia ho passato soltanto quattro giorni. Sono sempre stata in viaggio prima in occasione dei Giochi della Gioventù e poi per il ritiro della nazionale in vista delle due partite di qualificazione.”

La Polonia ha grandi possibilità di essere scelta come paese organizzatore dei prossimi Campionati Europei di calcio femminile, nel 2017.  Che ne pensate?

“Sicuramente ci piacerebbe tantissimo. La gioia sarebbe doppia se questo servisse a promuovere l’immagine del calcio femminile nel nostro paese, perché al momento sembra che l’interesse dei tifosi sia rivolto quasi esclusivamente verso il calcio maschile.”

Cosa pensate del calcio italiano?

“So che anche in Italia le ragazze giocano bene. Una volta ho partecipato all’Italy Cup e mi è piaciuto molto. È un torneo internazionale che viene giocato ogni anno nei pressi di Rimini.”
Durante le partite svoltesi a Brzeg ho potuto parlare anche con l’artefice del successo della rappresentativa femminile polacca di calcio under 17, l’allenatore Zbigniew Witkowski. Ricordatevi questo cognome, perché questo allenatore potrà garantire ai tifosi polacchi molti momenti di gioia.

Ha fatto il dottorato di educazione fisica presso l’Istituto di Fisiologia e di Sviluppo dei Bambini e degli Adolescenti dell’Accademia Formativa Russa a Mosca.  In che modo questa istruzione la aiuta nella gestione della squadra giovanile?

“La mia istruzione e il fatto che insegno a un’università mi danno la possibilità di consultare la più recente letteratura e i materiali formativi e di essere aggiornato su questo sport. La gestione di questo squadra non è così difficile perché le ragazze sono ormai mature. Questa è una squadra di atlete molto disciplinate e umili, consapevoli del fatto che in giro ci sono centinaia di altre giocatrici che potrebbero benissimo occupare il loro posto.”

Lei gestisce un gruppo di ragazze fantastiche. È stato molto difficile selezionere le undici titolari?

“È importante dire che all’interno della nostra squadra venga sottolineato il ruolo anche delle giocatrici di riserva. Loro sanno che quando entrano in campo non indeboliscono la squadra, anzi contribuiscono molto positivamente al gioco.”

Il Comitato Esecutivo della UEFA a Venezia ha stabilito che a partire dal Campionato 2013\14 prenderanno parte alla fase finale soltanto otto squadre. Questo renderà ancor più difficile il vostro compito?

“Questa è senza dubbio la composizione più difficile tra tutti i tornei giocati nell’ambito della UEFA. Adesso è molto simile a quella delle squadre Under 19.”

Durante una conferenza stampa Lei ha detto di voler continuare il lavoro anche nella categoria Under 19.  Possibile?

“Tutto dipende dalla PZPN. Non sono io a decidere su questa cosa ma penso che solo il lavoro duraturo e sistematico potrà portare a qualche risultato. Questo modello è il migliore per l’allenatore, visto che così potrebbe seguire le ragazze a partire dall’under 15, poi nell’under 17 per due anni, per poi infine concludere il ciclo nell’Under 19. Solo in questo modo, dopo sei anni, sarà possibile valutare il lavoro di un allenatore, valutando le sue scelte e i suoi risultati, anche in base al numero delle giocatrici che poi faranno parte della nazionale maggiore.”

Lei intende guidare un giorno un club maschile oppure preferisce rimanere nel calcio femminile?

“Non escludo in futuro la possibilità di allenare una squadra maschile. Nel frattempo vorrei lavorare con la rappresentativa Under 19, dal momento che vedo in questa squadra enormi prospettive. Ho guidato queste ragazze per quattro anni e abbiamo vinto assieme i Campionati Europei. Abbiamo lavorato su certi schemi e automatismi del gioco, che adesso vengono eseguiti alla perfezione.”

Si dice che il calcio italiano per via della sua tattica rappresenti una vera e propria sfida per un allenatore. Lei condivide quest’opinione?

“Penso che nel calcio di oggi le differenze tra i sistemi e gli stili di gioco siano molto esigue. Si sa che in Europa la preparazione tattica delle squadre è stata da sempre al massimo livello e non solo in Italia. Per quanto riguarda il Bel Paese, posso solo dire che è stato in Italia che ho visto giocare  il  miglior giocatore che abbia mai visto. Sto parlando di Diego Maradona che era bravissimo e giocava meglio di Messi.”

Esattamente come le polacche anche le giocatrici italiane Under 17 hanno superato la prima fase dei preliminari. Le italiane hanno vinto con la Macedonia 6 a 0, con la Bulgaria 10 a 0  e con la Svizzera 5 a 1, occupando la prima posizione del loro girone.

Paparazzi Warszawski Teatr Akt podbił Sycylię

0

Teatr Akt jest jedną z nielicznych offowych grup teatralnych w Polsce konsekwentnie uprawiających od wielu lat swój autorski teatr na profesjonalnym poziomie. Wyrósł z tradycji polskiej szkoły pantomimy, ale szybko zaczął wypracowywać własny język teatralny i wzbogacać technikę o doświadczenia współczesnego teatru poszukującego. Absurdalne poczucie humoru jest niemal znakiem rozpoznawczym spektakli Aktu. Ich lekkie, żartobliwe „Płonące Laski 4” („Chick-Stick”) z miejsca stały się sztandarowym elementem repertuaru Teatru i otworzyły mu wiele międzynarodowych drzwi. Artyści wystawili je na Festiwalu Teatrów Ulicznych Ibla Buskers w Ragusie w 2007 roku. Tak rozpoczęła się ich sycylijska przygoda!

To właśnie w Ragusie nawiązała się znajomość między członkami Teatru a Augustem Schuldes i Amelią Bucalo Triglia, z którymi artyści współpracują do dziś. Schuldes jest organizatorem Festa del Fuoco na Stromboli, natomiast Bucalo Triglia – organizatorką festiwalu Teatro del Fuoco, odbywającego się na Wyspach Liparyjskich oraz w Palermo na Sycylii, gdzie na karnawale w 2012 roku nie zabrakło za jej sprawą artystów Aktu.

Założycielami Teatru są Agnieszka Musiałowicz, Marek Kowalski i Tomasz Musiałowicz. W późniejszych latach do zespołu dołączyli Marta Suzin, Tomasz Dusiewicz, Janusz Porębski i Krzysztof Skarżyński, którzy do dziś stanowią jego filar. Teatr organizuje przedstawienia sceniczne, plenerowe, parady uliczne, pokazy ogniowe, a w swoje spektakle wplata działania interaktywne i happeningowe, oparte na bezpośrednim kontakcie z widzami. Odwołuje się przy tym do tradycji wędrownych komediantów, teatru jarmarcznego, cyrku oraz commedia dell’arte.

W tym roku Teatr zagrał na Sycylii w sumie 5 spektakli: 25 i 26 lipca „Dreamers” w Teatro al Castello na wyspie Lipari, 27 lipca „Sparks in Pandora” w Terme na wyspie Vulcano oraz 30 i 31 lipca – „Burning Desire” w Villa Filippina w Palermo. Ten ostatni został przygotowany we współpracy z innymi artystami, m.in. rodowitymi palermitańczykami oraz grupą Anta Agni ze Słowacji.

Teatr Akt zawita na Sycylię również w przyszłym roku, potwierdzając niejako swoją wyrobioną już pozycję na tamtejszej scenie. Otrzymał także zaproszenie na festiwal do Chin na przełomie stycznia i lutego, i prowadzi rozmowy dotyczące kilku innych wydarzeń na skalę światową. Jak co roku, Teatr wystąpi także na wielu festiwalach w Polsce. Z uwagi na ich plenerowy charakter, spektakle mogą być podziwiane przez polskich widzów od maja do października.

 

 

Trendy Warszawa Beauty Bar a Zoliborz!

0

Innovativi concept store crescono a Varsavia. Un po’ gabinetto estetico e un po’ bar, centro massaggi ma con un angolo vendita che presenta sfiziosi abiti, in gran parte italiani. È il nuovo Beauty Bar “Dziewczyny Mickiewicza”, semplice quanto piacevole, autentico paradiso per la mamma polacca, sfiziosa proposta per una ragazza che prepara un sabato roboante o addirittura l’addio al nubilato, ma allo stesso tempo rilassante centro massaggi per il businessman che in attesa del servizio può sorbirsi al bar un soft drink, rigorosamente polacco, tra un via vai di indaffarate ragazze e clienti. Un nuovo concept store in ulica Mickiewicza 27, aperto tutti i giorni, ideato e gestito da due autentiche zoliborzesi, amiche fin dai tempi della scuola, Patrycja D?awichowska e Kasia Jobda. “Ci siamo ritrovate qualche tempo fa, Kasia era cliente al mio centro estetico dove”, racconta Patrycja “durante le sedute parlavamo dei nostri progetti, del nostro sogno di aprire un luogo che offrisse una serie di servizi estetici. Finchè un giorno ci siamo date appuntamento a pranzo al Ristorante da Aldo qui a Zoliborz, abbiamo deciso di fare un Beauty Bar e poi uscite dal ristorante passeggiando per ulica Mickiewicza abbiamo visto questo posto vuoto e ci siamo dette: sarebbe perfetto aprire qui il nostro Beauty Bar”. Detto fatto. Sul locale, che un tempo ospitava il parrucchiere-centro estetico Izis, l’amministrazione di Varsavia fa un concorso di idee per vedere a chi affittarlo ed a vincere sono le Dziewczyny Mickiewicza! “Abbiamo ricevuto le chiavi lo scorso febbraio e ci siamo buttate a pesce sul restauro coinvolgendo tutti: genitori, famiglia, amici. A marzo eravamo già aperte. Quello che vedete oggi è il risultato, è stato fatto tutto con grande passione e con pochi soldi. Davvero ti piace lo stile dell’arredamento? La gran parte dei mobili, il tavolo e le sedie le abbiamo portate via dalle nostre case! Ahaha!”

Ed il segreto del successo di questa iniziativa risiede proprio nella semplicità, passione e disponibilità delle titolari. “Abbiamo iniziato in tre a marzo ed ora lavoriamo già in sette. E l’ecletticità dei nostri servizi è determinata dagli stessi clienti, ovvero noi li abbiamo accontentati. C’erano le mamme che volevano fare sedute estetiche ma dovevano badare ai figli, e allora abbiamo organizzato la domenica delle mamme.” Cioè? “Dalle 11 alle 13 di ogni domenica offriamo servizio di baby sitter ai nostri clienti, capita di avere così bambini che giocano in negozio o qualche nostra ragazza che spinge il passeggino fuori del Beauty Bar mentre le mamme si fanno belle. Un altro servizio che offriamo spesso è per gli addii al nubilato. Le ragazze vengono qui a prepararsi, bere e ballare, scaldandosi un po’ prima di andare nei locali del centro. Un gruppo d’amiche invece volevano andare dall’estetista assieme, così abbiamo organizzato la colazione estetica, ovvero mentre attendevano il proprio turno facevano colazione con i nostri gustosi spuntini.”

Non c’è che dire c’è della genialità in questo approccio delle Dziewczynny Mickiewicza e dopotutto avrei dovuto capirlo al volo quando alla Targi Sniadowe di Zoliborz mi hanno offerto un massaggio alle mani che ho amato a tal punto che il giorno seguente ho dovuto provare il massaggio di un’ora: meraviglia!

 

Te same obowiązki, inne prawa. Brak zintegrowania systemów emerytalnych w Europie.

0

Omar Jaber

W ostatnim trzydziestoleciu europejskie systemy ubezpieczeń społecznych były przedmiotem wielu krytyk wskazujących na konieczność przeprowadzenia reform, które na nowo określiłyby zakres stosowania systemów i zagwarantowałyby długotrwałą równowagę finansową państwom członkowskim UE. W szczególności w ostatnich latach europejskie systemy ubezpieczeń społecznych były również przedmiotem różnego rodzaju nacisków, które z jednej strony zdeterminowały wzrastający podział między nowymi potrzebami a ryzykiem, które wymagają ochrony zagwarantowanej przez istniejące programy, a z drugiej przyniosły wzrost kosztów finansowania programów wydatkowania.

Kryzys systemów ubezpieczeń społecznych uderzył przede wszystkim w systemy emerytalne, nie tylko pod względem niewystarczalności dostępnych środków, stając się kryzysem o naturze gospodarczej i finansowej, lecz także jeśli chodzi o sferę społeczną i polityczną, podważając cele, które każdy model państwa opiekuńczego zamierza osiągnąć. Spoglądając na systemy emerytalne z punktu widzenia wielu filarów, gdzie – pierwszy służy administracji publicznej do zapewnienia minimalnych emerytur i zwalczania ryzyka ubóstwa, drugi służy zarządzaniu mieszanemu i jest złożony przede wszystkim z funduszy emerytalnych o charakterze zbiorowym, a trzeci składa się z indywidualnych planów emerytalnych o charakterze całkowicie prywatnym – ustawodawca europejski wydaje się mieć większy margines działania w drugim filarze, przede wszystkim ze względu na coraz ważniejszą rolę jaką fundusze odgrywają na rynkach gospodarczych i finansowych poszczególnych państw członkowskich.

Chociaż reformy z lat 90. ujednoliciły w wielu państwach ubezpieczenia społeczne z drugiego filaru, jeśli chodzi o metodę finansowania i rodzaj podatków, to można zauważyć znaczące różnice w składkach członkowskich i wysokości kapitału funduszy.

Państwa tradycyjnie pozytywnie wyróżniające się pod względem rozwoju ubezpieczeń z drugiego filaru, takie jak Holandia, Dania i Wielka Brytania, mają wysokie składki członkowskie, dzięki czemu fundusze mają wysoki kapitał, który w niektórych przypadkach przewyższa nawet krajowy PKB.

Ten element przynosi stabilność funduszom i generalnie rynkom kapitałowym, pozwalając w ten sposób na realizację inwestycji o niewielkim ryzyku i przede wszystkim zwiększoną przejrzystość dla członków, a także pełną świadomość opłacalności przystąpienia do tego rodzaju oszczędności emerytalnych. W krajach, w których ten sposób rozwinął się na poziomie normatywnym w opóźnieniu, tj. na „Zachodzie” Europy, we Włoszech i w Hiszpanii, składki są nadal bardzo niskie, żeby nie wspomnieć o rozmiarze kapitału funduszy. Ponadto rynki finansowe w tych krajach mocno odczuły ostatni kryzys finansowy, tak stało się przede wszystkim w Hiszpanii, gdzie napompowana przed kryzysem bańka inwestycji w nieruchomości uwydatniła ostatecznie negatywny efekt na rykach finansowych i nie tylko.

Interwencja Unii z ostatnich lat nie była wystarczająca, aby zahamować narastający kryzys w sektorze emerytalnym. Narzędzia takie jak „otwarta metoda koordynacji”, „zielona księga” i „biała księga” dotyczące emerytur nie pozwoliły osiągnąć zamierzonych celów, takich jak rozwój systemów emerytalnych, zrównoważonych z finansowego punktu widzenia, dzięki którym udzielono odpowiednich świadczeń w celu zwalczania biedy wśród populacji w wieku emerytalnym. Wśród głównych przyczyn tego niepowodzenia możemy przytoczyć brak „siły normatywnej” tych działań wynikający głównie z trudnej sytuacji, w której znajdują się instytucje wspólnotowe, przestrzegające podstawową zasadę pomocniczości, która z jednej strony pozostawia szeroką, prawie całkowitą, zdolność decydowania państwom członkowskim w zakresie emerytalnym, a z drugiej potrzebę rozwiązania problemów uznawanych za najistotniejsze, takich jak starzenie się społeczeństwa, bezrobocie i ogólny brak efektywności rynku pracy.

Obecnie, ujednolicenie funduszy emerytalnych mogłoby być brakującym elementem do udoskonalenia i przyspieszenia trwającej od dziesięcioleci integracji gospodarczej i finansowej między państwami członkowskimi. Może nadszedł moment, aby ośmielić się coś zmienić, może tworząc europejskie fundusze emerytalne, które zagwarantowałyby te same zasady działania i warunki członkostwa w różnych państwach UE, tak aby wspierać stosowanie jednego narzędzia, zdolnego nawet do integracji i wzmocnienia wspólnego rynku finansowego i zmniejszenia nieefektywności na rynkach pracy poszczególnych państw.

Rba design – mistrzowie włoskiej kreatywności

0

Kiedy zobaczyłem nowe logo Gazzetta Italia, poczułem się wyjątkowo dumny.

Jedna z najbardziej prestiżowych włoskich firm z siedzibą w Mediolanie, która otworzyła również nową siedzibę w Polsce, w całości zaprojektowała nowe logo i nowy wygląd Gazzetta Italia. Po upływie trzech długich lat i opublikowaniu ponad trzydziestu wydań miesięcznika nadszedł moment, aby odświeżyć nasz wizerunek.

Nowe logo. To ono towarzyszy nowemu formatowi Gazzetta Italia. Jest ono, jak sądzimy, przejrzyste, proste i bardzo eleganckie, a do trzech kolorów włoskiej flagi odwołuje się w sposób syntetyczny, niebanalny. Przede wszystkim zaś jest owocem pogłębionych badań nad grupą docelową naszego miesięcznika.

Początkowo, gdy udaliśmy się do właścicieli firmy Rba w Mediolanie, poczułem się naprawdę malutki. Pomyślcie tylko, że to ta firma jest projektantem, który zwyciężył oba konkursy na stworzenie logo Serie A, TIM i Serie B. Ponadto Rba od lat troszczy się o różne marki włoskiego giganta Campari. Jej dziełem jest również cała strona wizualna alkoholu Spritz.

W czasie rozmowy z szefem, Fabrizio Bernasconim, nie wyczuwa się u niego jakiejkolwiek arogancji czy poczucia wyższości, wręcz przeciwnie – woli, z dużą dozą pokory, próbować zrozumieć naszą strategię komunikacji i niezbyt chętnie przyjmuje prawione mu przeze mnie komplementy dotyczące dwudziestoletniej działalności firmy oraz ponad czterdziestu pracowników.

Stefano Fabrucci, drugi właściciel firmy, ma dziesięcioletnie doświadczenie w branży dystrybucyjnej i zadaje mi całą serię pytań na temat polskiego rynku, na którą odpowiadam z pewną trudnością.

U obu z nich dostrzega się pozornie banalne przekonanie, które jednak leży u podstaw sporej części włoskiego sukcesu: opakowanie się sprzedaje.

Przytoczę tu zdanie z ich strony internetowej, które, jak mi się zdaje, doskonale streszcza misję firmy.

…Promować markę, sprawić żeby była lepiej dopasowana, żeby stała się bardziej pewna i trwała. Wzmocnić ją błyskotliwą kreatywnością oraz zaskakującym wykonaniem. Nasza misja to poszukiwania zdolności marki do ewoluowania, jej indywidualności, znaczenia. A w centrum tego wszystkiego znajduje się definicja strategii, która ma stać za wyborami związanymi z designem. Poszukujemy doskonałej prostoty, eliminujemy to, co zbędne i koncentrujemy się na istocie rzeczy. Sztuka ujmowania, która jest samą istotą designu.

Naszym życzeniem, oraz całej redakcji Gazzetta Italia, jest osiągnięcie ambitnych celów. Aby je zrealizować nasz profesjonalizm łączymy z zaangażowaniem i wybieramy partnerów reprezentujących najlepsze firmy w kategorii “Made in Italy”, która według nas wciąż stanowi wzór dla całego świata.

Sei gradi di separazione

0

Marion Arras

Nel 1929 uno scrittore ungherese scrisse un racconto, intitolato “Catene”, con il quale voleva dimostrare che ogni individuo è collegato ad una qualsiasi altra persona da una catena di sei persone. In pratica, per arrivare a conoscere personalmente il Papa mi basterebbe, secondo Frigyes Karinthy, trovare le 5 persone giuste che mi portino sino a lui. Se non vi piace l’idea di dover ricorrere a 5 intermediari per arrivare sino a Papa Bergoglio forse sarete più motivati pensando ad una star hollywoodiana o l’ultima cover girl di Sport Illustrated. Detto questo, dalla fine degli anni ’20 sino alla fine degli anni ‘60 questa teoria ha continuato ad affascinare scienziati, matematici, scrittori, sceneggiatori. Si voleva la prova tangibile che i 6 gradi di separazione fossero realmente “solo” sei.

Nel 1967, il sociologo americano Stanley Milgram cercò un sistema empirico per accreditare questa teoria.  Milgram chiamò questo esperimento “teoria del mondo piccolo”.  Già, proprio come la nostra espressione più usata quando sentiamo nominare qualcuno che conosciamo da un improbabile interlocutore “ma quanto è piccolo il mondo!”. Forse Stanley pensava proprio a questo quando creò il nome della sua teoria e possiamo dire che in questo non peccò certo di eccessiva originalità.

Ma torniamo all’esperimento. Egli chiese a un numero “N” di abitanti del Midwest di inviare un pacchetto ad un estraneo abitante del Massacchussetts. Cosa contenessero i pacchetti è ancora un mistero sul quale non ci soffermeremo in questa sede.  Praticamente i partecipanti all’esperimento avevano solo il nome del destinatario ma non l’indirizzo e fu quindi chiesto loro di inviare il plico ad una persona di loro conoscenza che, secondo le “cavie umane”, aveva più possibilità di rintracciare il destinatario finale del pacco e così via. Il sociologo pensava che ci sarebbero voluti centinaia di intermediari per raggiungere i destinatari, ma non fu così. I pacchetti arrivarono alla loro meta non superando una media che oscillava tra i 5 e i 7 passaggi. Questo ovviamente perché all’epoca l’esperimento fu condotto negli Stati Uniti e non fu affidato alle Poste Italiane. In tal caso l’esperimento si sarebbe interrotto da qualche parte tra Bari e Napoli e il povero Stanley non avrebbe potuto pubblicare i risultati delle sue ricerche su Psychology Today come invece ebbe la possibilità di fare. La “teoria del piccolo mondo” andava dunque ad avvalorare la tesi di Karinthy.

Come mai questo interessamento sulla distanza che ci divide da qualsiasi altro essere? Furono esperimenti frutto della solitudine? Milgram e Karinthy prima di lui volevano sentirsi più in connessione con il resto del mondo? Essi volevano, a loro modo, annientare le distanze. Pensare che la catena che ci lega tutti fosse formata solamente da 6 persone era forse per loro una notizia a suo modo rincuorante. Durante anni in cui gli scambi culturali non erano scontati come oggi, sentirsi più vicini gli uni agli altri, poteva annullare la sensazione di abbandono, di isolamento. Considerare di essere connessi a chiunque da appena 5 persone fu forse una notizia rinfrancante, rasserenante.  Io e la Regina Madre? Ma certo, siamo quasi amiche. Mi mancano solo quelle giuste 5 persone…

Fu forse per questo che il modo di dire “ sei gradi di separazione” ebbe negli anni passati tale successo tanto da essere portato a Broadway con una commedia che rimase in scena per quasi 500 repliche.

Qualche anno dopo anche l’industria cinematografica sfruttò questo soggetto e nel 1993 un giovanissimo Will Smith fu protagonista del film diretto da Fred Schepisi che si intitolava appunto “Sei gradi di separazione”.

Ma dall’anno dell’uscita del film a oggi, i gradi di separazione sono rimasti gli stessi? Cosa è cambiato dagli inizi degli anni ’90 al 2013? Certamente è cambiato il nostro modo di comunicare, di scambiarci informazioni.  Attraverso l’informatizzazione i rapporti interpersonali tra noi e gli altri abitanti del globo terrestre sono divenuti molto più rapidi. Spesso basta quel piccolo rumore per connettersi con qualcuno. Basta quel familiare “click” di uno dei nostri devices e in un attimo siamo connessi, siamo affacciati sul mondo e in alcuni casi siamo semplicemente affacciati in casa di qualcuno.

Sto pensando in questo momento ai social networks che in un certo senso annientano definitivamente la catena delle sei persone. Cosa ci separa da un abitante dello Sri Lanka? Un click del nostro mouse…o forse 6 click? “I sei click della separazione” potrebbe essere la nuova definizione oggi di questo fenomeno in quanto gran parte della popolazione ha un profilo su un social network.

“Non sei su Twitter? Sarai su Facebook, allora. Neanche?” Ecco che ci troviamo di fronte ad un alieno moderno.

Le relazioni personali, quelle fatte di strette di mani, di occhi negli occhi, di frasi dette a voce e non scritte, di parole mai abbreviate, di stati d’animo espressi senza emoticons sono certamente un’altra cosa, ma se si parla di una mera conoscenza allora il povero Karinthy si troverebbe spiazzato davanti ad un pc che ci permette di dialogare praticamente con tutto il mondo in pochi secondi.

Certo, mia zia non è su Facebook, quindi se voleste fare la sua conoscenza dovreste affrontare i 5 intermediari proprio come nel passato, ma vi do un consiglio spassionato: lasciate stare, mia zia vi farebbe desiderare che gli intermediari fossero stati molti molti di più.

Wielkie Turne

0

Karolina Kij

Trzech podróżnych z północnej Europy, książę Ingmar Neville, artysta Albert Dupré i kupiec Alphonse Nodier, przybywa do egzotycznego osiemnastowiecznego Neapolu i otwiera się przed nimi widok tak czarujący, że „prawie nie mogą powstrzymać okrzyku podziwu” – taki oto opis rozpoczyna jedną z powieści włoskiej dwudziestowiecznej pisarki Anny Marii Ortese, zatytułowaną „Il cardillo addolorato”. W tym początku powieści pobrzmiewają echa podróży odbywanych przez rozlicznych cudzoziemców do ojczyzny Dantego na przestrzeni wieków, w tym brytyjskich wojaży określanych mianem „Grand Tour”. Kiedy w XVI wieku król Henryk VIII utworzył kościół anglikański, w dużej mierze opierający się na założeniach protestantyzmu, część mieszkańców wysp brytyjskich, siłą rzeczy, zerwało ze średniowieczną tradycją pielgrzymowania do Włoch. Nie oznacza to jednak, że owi Anglicy przestali odwiedzać Włochy, wręcz przeciwnie: mniej więcej w roku 1600 właśnie w Anglii rodzi się zwyczaj odbywania „Grand Tour”, który kwitnie, zarówno wśród katolików jak i protestantów, do lat czterdziestych XIX wieku, kiedy to rozwija się masowy transport kolejowy. Wtedy to podróże przestają być przywilejem nielicznych, a miasta zaczynają się wręcz roić od zwiedzających, co oczywiście wzbudza niechęć u zamożnych „Grand Tourists” poszukujących wyjątkowych wrażeń, do których dostęp mają zwykle przede wszystkim elity. Trzeba bowiem wiedzieć, że „Grand Tour” to rodzaj podróży, w którą wyruszali młodzi przedstawiciele europejskiej arystokracji i inteligencji, mający na celu przede wszystkim poszerzenie horyzontów, poznanie świata i kultury, wyrobienie u siebie artystycznego smaku oraz nabranie dobrych manier. Wywodzący się z Anglii zwyczaj zyskuje popularność także wśród innych zamożnych młodzieńców z protestanckiej północy Europy. Termin „Grand Tour” zostaje użyty po raz pierwszy przez Richarda Lasselsa w jego przewodniku „An Italian Voyage” z 1698 roku. Młodzi Anglicy wypływający z Dover, po zwiedzeniu Paryża, wyruszają zwykle do Włoch i tam swój program rozpoczynają od Turynu. Niektórzy pozostają w Piemoncie na dłużej, inni natomiast natychmiast jadą dalej: do Wenecji lub Rzymu. Początkowo to Rzym jest najdalej wysuniętym na południe włoskim miastem zwiedzanym przez szlachtę, intelektualistów czy artystów, później, gdy rozpoczynają się wykopaliska w Herculanum (1738 rok) i w Pompejach (1748 rok), również i te dwa miejsca, wraz z Neapolem, zostają włączone w program zwiedzania części podróżników. Inne miejsca na mapie Włoch chętnie odwiedzane przez „grand tourists” to Florencja, w której przybysze zza granicy czasem gościli kilka miesięcy, Piza, Padwa i Bolonia. Po wyjeździe z Włoch angielscy turyści zwiedzają kraje niemieckojęzyczne, Holandię i Flandrię, aby później przez kanał La Manche powrócić do Brytanii. Choć „Grand Tour” to w założeniu podróż mająca dopełnić edukacji przyszłych polityków czy artystów, znaczną część czasu podróżnicy trwonili na mniej wzniosłe cele: pijatyki, hazard czy miłosne schadzki (część Anglików wraca do ojczyzny zarażona chorobami wenerycznymi). Jednakże tradycja odbywania „Grand Tour” wywarła, niezaprzeczalnie, duży wpływ na kulturę całej północnej Europy: to właśnie za sprawą tych podróży dotarł tam z Włoch klasycyzm. Nie sposób nie wspomnieć, mówiąc o „Grand Tour”, o literackich śladach owego zjawiska. Jedna z książek opowiadających o edukacyjnej podróży do Włoch to wydana w 1908 roku powieść pt. „Pokój z widokiem” E. M. Forster, przeniesiona w 1985 roku na kinowy ekran przez Jamesa Ivory’ego. Tłem dla historii miłosnych perypetii młodej dziewczyny, Lucy Honeychurch, jest częściowo Florencja, częściowo angielska prowincja. „Pokój z widokiem” nawiązuje do tego, że w drugiej połowie XIX wieku odbywanie „Grand Tour” stało się częścią wykształcenia dam z wyższych sfer. Należy na koniec wspomnieć, że w podróż tę wyruszały tak znamienite osobistości jak John Milton, Laurence Sterne, George Byron, Johann Wolfgang Goethe, Wolfgang Amadeusz Mozart, Michel de Montaigne czy Monteskiusz. Wśród „grand tourists” byli również Polacy – Jan III Sobieski, Stanisław August Poniatowski czy też Izabela Czartoryska.