Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155

Strona główna Blog Strona 61

„Des’art le fou” hołd dla wielkiego Ennio Morricone

0

„Des’art le fou” hołd dla wielkiego Ennio Morricone. Spektakl artystyczny, który odbędzie się w des’art, miejscu urzekającym, dawnym warsztacie marmurowym z końca 800 roku w Carrarze (Toskania), gdzie dziś znajduje się akademii tańca i klaster działalności artystycznych.

Zważywszy na trudny moment, w którym znaleźliśmy się ja, Alex Bordigoni, wraz z grupą artystów, postanowiliśmy się nie zatrzymywać i wykorzystać siłę Internetu do rozpowszechniania włoskiej kultury poprzez muzykę i taniec, jedyne ogniwo łączące nas, artystów i publiczność. Naszym celem jest sprawić, aby emocje artysty były widoczne i słyszalne poprzez przekazanie ich do serca odbiorcy. Muzyka, sztuka niematerialna, będzie działać jako pośrednik między duszą a materią.

Podczas spektaklu przeplatać się będą elementy tańca współczesnego, tańca w powietrzu, solo fortepianu i opery, a wszystko to na tle scenografii wykonanej z tkanin nylonowych i posągów z marmuru, które będą reprezentować sztukę, ale przede wszystkim kulturę Carrary, toskańskiego miasta, które będzie gospodarzem spektaklu.

Wystąpią artyści uznani na scenie międzynarodowej: PAPE GURIOLI, pianista eklektyczny, jego unikalny styl pianistyczny jest ceniony na całym świecie, współpracownik Luciano Pavarotti, Jovanotti, Laura Pausini, Stevie Wonder i wielu innych. FEDERICA BALUCANI, sopranistka liryczna zespołu Policji Państwowej, artystka międzynarodowa. ELENA GIARRATANA profesjonalna tancerka klasyczna i tańca w powietrzu. ALEX BORDIGONI „tancerz marmuru” performer i zawodowy choreograf, finalista na Mistrzostwach Europy i Świata w Tańcu w 2019 roku.

tłumaczenie pl: Karolina Wróblewska

Polska restauracja we Włoszech?

0

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się jak bardzo popularna jest kuchnia polska we Włoszech? Czy Włochom smakuje nasze jedzenie? Mieszkając obecnie w Rzymie naszła mnie ochota na nasze polskie potrawy. Byłam pewna, że w tej jakże zróżnicowanej stolicy Włoch znajdę miejsce, w którym zasmakuję polskiego domowego jedzenia. I znalazłam.

Polska restauracja „Bajka” znajdująca się w Rzymie na ulicy Largo Andrea Barbazza 32/33, ku mojemu zdziwieniu, okazała się być jedyną restauracją w całych Włoszech, w której można posmakować polskiej kuchni. Nie mogłam więc nie skorzystać z okazji. Wybrałam się do pani Anny pochodzącej z Kraśnika i pana Adama, urodzonego w Częstochowie, właścicieli lokalu, którzy od czterech lat skutecznie przekonują Włochów do polskich smaków.

Może zacznijmy od początku, jesteście parą przyjaciół, jak się poznaliście i jak zaczęła się wasza przygoda we Włoszech?

Szczerze mówiąc, Włochy to był całkowity przypadek. 25 lat temu przyjechałem do Rzymu do pracy na wakacje i już zostałem. W tamtym czasie studiowałem marketing w Polsce i jednocześnie pracowałem w McDonaldzie, jednak zarobki i włoski klimat pochłonęły mnie tak bardzo, że postanowiłem przeprowadzić się na stałe. Wtedy we Włoszech żyło się bardzo dobrze, o pracę było łatwo, a wracając do Polski z lirami można było pozwolić sobie na wiele. W przypadku Ani było podobnie. W latach 90. wyjechała z chórem na rzymskie wakacje i zakochała się w tym mieście. Jej przyjaciółka mieszkająca we włoskiej stolicy namówiła ją, aby została i tak się też stało. Z Anią natomiast połączyła nas pasja, poznaliśmy się kilka lat temu na grupie miłośników motoryzacji. Od dziecka marzyłem o własnym motorze, mieszkając tutaj, spełniłem swoje marzenie.

Skąd pojawił się pomysł na polską restaurację?

Pomysł narodził się ponad cztery lata temu, kiedy któregoś dnia, chcieliśmy z Anią zjeść coś polskiego. Nie mieliśmy ochoty goto wać, więc postanowiliśmy zjeść na mieście. Jak się okazało nie mogliśmy znaleźć żadnego lokalu w Rzymie, który serwowałby polską kuchnię. Stwierdziliśmy więc, że spróbujemy otworzyć własną restaurację. Zależało nam na zachowaniu polskiego klimatu, a przede wszystkim na zachowaniu polskiego jedzenia. Włosi często się nas pytają, czy znajdą u nas coś włoskiego, chociażby ser lub przyprawy, ale my stanowczo odpowiadamy, że nie. Jedynym wyjątkiem jest wino. Chcemy, żeby nasz lokal całkowicie kojarzył się z polską kuchnią. I chyba właśnie za to Włosi kochają to miejsce.

Prowadzicie restauracje we dwójkę, musi to być ciężki orzech do zgryzienia. Jak dzielicie się obowiązkami?

Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie ciężko, szczególnie na początku. Otworzenie własnego biznesu zawsze wiąże się z ryzykiem. My to ryzyko podjęliśmy i po czterech latach działalności, mogę śmiało powiedzieć, że było warto. Restauracja jest otwarta w każdy piątek, sobotę i niedzielę. W ciągu tygodnia oboje pracujemy jeszcze w innych miejscach, więc tym bardziej nie jest łatwo. To nasi klienci i wystawiane przez nich opinie o restauracji dają nam ogromną motywację do działania. Każdy weekend jest pełen rezerwacji i gości. Ania jest świetną kucharką, to ona zajmuje się wszystkim co wiąże się z przygotowaniem potraw. Ja natomiast obsługuję salę, kasę oraz rozmawiam z klientami, którzy często zadają pytania na temat polskiej kuchni. Nie zawsze jednak było kolorowo. Dwa lata temu mieliśmy ciężki okres i przyszedł moment zwątpienia. Myśleliśmy nawet o zamknięciu restauracji, do czego na szczęście nie doszło.

Kim są wasi klienci, czy są to raczej Polacy szukający domowego jedzenia, czy jednak Włosi?

Większość, czyli około 90% naszych klientów to Włosi lub pary włosko-polskie. Duża część z nich była wcześniej w Polsce i po prostu zasmakowała im polska domowa kuchnia, więc chętnie do niej u nas powracają. Mamy już sporo stałych klientów, którzy cenią sobie ciepłą i „swojską” atmosferę tego miejsca. Dla par polsko – włoskich organizujemy często imprezy rodzinne, takie jak urodziny, imieniny czy chrzty, na których włosi chociaż na chwilę mogą poczuć prawdziwy polski klimat. Co roku organizujemy również święta Bożego Narodzenia oraz Wigilię, oczywiście serwując tradycyjne polskie potrawy.

Które potrawy cieszą się największą popularnością i co Włosi sądzą o naszej kuchni?

Przede wszystkim pierogi, ale również gołąbki, bigos, schaby, śledzie marynowane, czy też polskie wędliny. Powiedziałbym, że nie ma takiej potrawy, która by się nie sprzedawała. Podajemy również dania z grilla i dania wegetariańskie. Włosi mogą także zasmakować polskiego piwa oraz wódki. W ostatnim czasie wprowadziliśmy do naszego menu golonkę zapiekaną w piwie z miodem, która również znalazła swoich fanów. Natomiast Ania wraz ze swoimi pierogami z serem zajęła drugie miejsce we włoskim programie telewizyjnym „Kucharze Włoch – Mistrzostwa Świata”, w którym reprezentowała kuchnię polską. Co sądzą Włosi o naszej kuchni? Ci, którzy przychodzą do nas po raz pierwszy spodziewają się tłustego, ciężkostrawnego jedzenia. Miło jest zobaczyć ich pozytywne zaskoczenie. Wychodząc od nas całkowicie zmieniają zdanie i z przyjemnością do nas wracają.

Strona www: Bajka Ristorante Polacco

Carlo Acutis beatyfikowany

0

10-go października 2020 w Asyżu odbyła się beatyfikacja młodego, piętnastoletniego Włocha Carlo Acutisa, który zmarł z powodu ciężkiej choroby.

Był to chłopak o podobnym do swoich rówieśników sposobie życia, lecz od dzieciństwa zachowywał się bardzo pobożnie i poświęcał się dla wszystkich, dzięki czemu stał się przykładem dla młodzieży. Jego pradziadek był Polakiem, dlatego również Polacy składają mu hołd.

Oppure studia pure! Albo się i ucz!

0

W każdym języku są wyrazy do siebie brzmieniowo podobne a jednak mają różne znaczenia. Czy też nie łatwo je zapamiętać nawet tym, którzy uczą się już jakiś czas. Jasne? Także pure, lub oppure, neppure czy jednak eppure to nie to samo.

Zacznijmy od najłatwiejszego moim zdaniem:

OPPURE

  1. Synonim do o lub, o invece, lub czy w zdaniach pytających np. 

Ti chiamo io oppure mio marito. – Zadzwonię do ciebie ja lub mój mąż.

Preferisci andare al mare oppure in montagna?  – Wolisz jechać nad morze czy w góry?

Vieni oppure no? Idziesz czy nie?

Trzeba uważać na tłumaczenie słowa oppure za pomocą polskiego czy. Jest poprawne, ale nigdy na początku zdania jak to się często używa po polsku. Jest to tzw. pytanie niebezpośrednie. 

2. Znaczy także altrimenti w przeciwnym razie, nel caso contrario w przeciwnym wypadku, np:

Decidi qualcosa oppure te ne pentirai. – Zdecyduj coś w innym razie będziesz żałować

Oppure używamy też na początku zdania, żeby dać możliwość wyboru, na przykład:

Oppure non vuoi? Czy nie chcesz?  Żeby powiedzieć: to chcesz czy nie? 

PURE

  1. Oznacza anche też

Lui è di Roma e sua moglie pure.  – On jest z Rzymu i jego żona też.

Siamo contenti pure noi.  –  My też jesteśmy zadowoleni.

2. Addirittura, a nawet, do tego stopnia, używane w wykrzyknieniach 

Pure tu?! Ty też?!

Mi ha accompagnato e mi ha pure proposto un caffè.  – Odwiózł mnie do domu i nawet mnie zaprosił na kawę.

Non solo l’ho aiutata a portare le valigie ma le ho pure detto che mi può chiamare quando vuole.  – Nie tylko jej pomogłem zanieść walizki, ale nawet jej powiedziałem, że może dzwonić kiedy chce.

 

3. Jest formą zachęty, często używana z trybem rozkazującym. 

 

Entra pure!  – No wejdź!

Mi dica pure!  – Ależ proszę mi powiedzieć!

4. Anche se, sebbene, nonostante, chociaż, pomimo

Sia pure bella ma rimane stupida.  – Chociaż jest ładna to jednak głupia. 

W formie PUR używanej z gerundio.

Pur avendo detto tutta la verità non mi hanno creduto.  – Chociaż powiedziałem im całą prawdę nie uwierzyli mi.

5. Wyraz pleonastycznym czyli zbędny; kiedy mówimy o wątpliwości, wzmacnia znaczenie.

Dimmi tutto potrei pure crederci.  – Powiedz mi wszystko może, nawet w to uwierzę

 

6. W celu wyrażenia pewnego znudzenia, niechęci.

 

Va bene, vengo con te e facciamo pure la spesa. – No dobrze, pójdę z tobą i zrobimy nawet zakupy.

W tym miejscu jest to znaczenie podobne do punkt 1 ale jednak odróżnia je cień znaczeniowy, umożliwia pokazać, że mówimy o czymś czego ktoś nie chce.

Uwaga: nie mylcie powyższych opcji znaczeniowych wyrazu PURE z PUR di, które oznacza “w celu”, aczkolwiek po włosku wydają się podobne. 

NEPPURE

Oznacza neanche nemmeno, też nie.

To forma przecząca pierwszego znaczenia słowa pure, także. 

Non so dove sono andati. Neppure io.  – Nie wiem gdzie poszli. Ja też nie.

Non mi piace questa persona, non so neppure chi è.  – Nie podoba mi się ta osoba, nie wiem nawet kto to.

EPPURE

Znaczy jednak, tuttavia, zaprzecza temu co powiedziano wcześniej. 

Mi ha detto che tutto andava bene eppure non era vero.  – Powiedział mi, że wszystko jest ok, a jednak to nie była prawda.

Mi piace andare al cinema eppure non ci vado quasi mai. – Lubię chodzić do kina, a jednak nie chodzę prawie nigdy.

No to teraz uczcie się pure!

It.aldico

SpoilerMaster: „Pinokio”. Gościnnie wystąpi: Diana Dąbrowska

0
Źródło: SpoilerMaster - Podcast do słuchania po seansie

SpoilerMaster – Podcast do słuchania po seansie analizuje kultową postać Pinokia, najsłynniejszego bohatera włoskiej literatury dziecięcej, później także szeroko obecnego w kulturze i filmie. W tym odcinku gościnnie wystąpi także Diana Dąbrowska, autorka cyklu Dopóki jest kino, jest nadzieja, która opowiada o różnych filmowych wcielenia Pinokia oraz twórczości Mattea Garrone.

Autor podcastu: Michał Oleszczyk

Link do Spotify: https://open.spotify.com/show/30PAeiG1BPOinxuhCSnbK2

Facebook: 

Spektakl „Wojna i pokój” Lwa Tołstoja w Teatro Morlacchi w Perugii: PREMIERA 28.10

0

Po wspaniałym sukcesie „Mistrza i Małgorzaty”, Andrea Baracco i Letizia Russo towarzyszą nam w podróży na spotkanie z magicznym światem jednego z największych dzieł literatury światowej – „Wojna i Pokój” Lwa Tołstoja. Widownia Teatru Morlacchi stanie się wielką sceną, a widzowie, by obejrzeć spektakl zasiądą wyłącznie w lożach.

Każdy zna „Wojnę i Pokój” Lwa Tołstoja, ale gdyby przyszło Ci coś powiedzieć o tej powieści, odniósłbyś frustrujące wrażenie, że wszystko co potrafisz powiedzieć, to tylko czyste banały. Żadna z postaci nie daje się zamknąć w jednoznaczne ramy, a tematyka jest tak podniosła, że ciężko wyobrazić sobie jak można by było sprowadzić ją z powrotem na ziemię. Możemy albo próbować poruszać się po linii sprzecznych skojarzeń, albo sprawić by te postaci i tematy stały się pełnokrwiste i otoczone życiem. W przestrzeni teatralnej należy wyznaczyć im drogę, by potem przyglądać się ich wzajemnym zmaganiom. Nie do opisania jest bogactwo postaci i poruszanych treści, które nie daje się poskromić przestrzenią między kulisami. Scena nie jest w stanie pomieścić tak wielkiego dzieła.  Dlatego precz ze wszystkim – ze sceną, z kulisami i z widownią! Austerlitz, Łyse Góry, dom Anny Pawłowny, Moskwa, Petersburg, dorożki, bale, Andrzej i niebo, Pierre i masoneria – potrzebują przestrzeni!

Na ten niewyobrażalnie bogaty przekaz można odpowiedzieć tylko równie bogatym przekazem, a teatr idealnie nadaje się do potrzebnego zbliżenia i oddalenia. Tylko tutaj można pokazać na pierwszym planie emocje na twarzy Marii, Lizy czy Mikołaja, aby zaraz potem przejść do szerokich ujęć ulic Moskwy, pól bitewnych czy stanowiących znaczący element powieści spotkań towarzyskich, które towarzyszą nam już od pierwszych stron. Anna Pawłowna w zjawiskowy sposób rozpoczyna powieść otwierając drzwi swojego salonu. Raz mówi się tu po rosyjsku, raz po francusku – rosyjskie słowa wślizgują się w toczące się po francusku dysputy.

Z niesamowitą łatwością dwa języki zgrabnie splatają się przy subtelnych dźwiękach zastawy stołowej, w takt dyskretnych kroków służby oraz w otoczeniu wykwintnych potraw i czerwonego wina. Chyba nigdy nikomu nie udało się tak subtelnie przedstawić tego, co nienazywalne.

Próby oraz spektakle „Wojny i Pokoju” odbędą się w Teatro Morlacchi w Perugii, który z okazji wystawienia tej sztuki po miesiącach zamknięcia otwiera swoje podwoje. Doszliśmy do wniosku, że takie święto teatru jest potrzebne zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Na tak długo wyczekiwanym „przyjęciu” nie może zabraknąć tych, którzy na przestrzeni lat tu pracując i żyjąc tworzyli i tworzą to miejsce. Do sztuki wykorzystaliśmy scenografię i rekwizyty ze spektakli naszych poprzedników: od Castriego po Ronconiego… Wspomnienie sztuk teatralnych – życia, które tknęli w to miejsce zawsze będzie z nami obecne. I my z całych sił będziemy czerpać energię z tego życia, by na tych samych deskach spróbować powołać nowe życie.

Adaptacja: Letizia Russo
Reżyseria: Andrea Baracco
Występują: Giordano Agrusta, Caroline Baglioni, Carolina Balucani, Dario Cantarelli, Stefano Fresi, Ilaria Genatiempo, Lucia Lavia, Emiliano Masala, Laurence Mazzoni, Alessandro Pezzali, Ludovico Röhl, Emilia Scarpati Fanetti, Aleph Viola, Oskar Winiarski
Scenografia i kostiumy: Marta Crisolini Malatesta
Światła: Simone De Angelis
Muzyka: Giacomo Vezzani
Produkcja: Teatro Stabile dell’Umbria ze specjalnym wsparciem Fondazione Brunello e Federica Cucinelli

Spektakl będzie grany od poniedziałku 28 października do niedzieli 22 listopada:

  • od wtorku do piątku o godzinie 21:00
  • w soboty i w niedziele o godzinie 17:00

Źródło: www.teatrostabile.umbria.it/spettacolo/guerra-e-pace/?produzione=1

tłumaczenie pl: Agata Borkowska
fot. Karen Righi

EUR – Wieczne Miasto w nowoczesnej odsłonie

Ten, kto zna Rzym, na pewno słyszał również o dzielnicy EUR (Esposizione Universale di Roma), czyli Rzymskiej Wystawie Powszechnej, której akronim definiuje genezę, a mianowicie początkowy projekt. Koncept powstał w 1935 z inicjatywy gubernatora rzymskiego – Giuseppe Bottai, a następnie został zatwierdzony przez Bureau International des Expositions.

„Wraz z wystawą powstaje nowe, wielkie miasto, o nowoczesnym wyglądzie, choć harmonijnie współgrające z monumentalnym klimatem Rzymu i jego krajobrazem. Miejsce, wyposażone w najnowocześniejsze rozwiązania oraz kompleksową sieć dróg rozchodzących się w kierunku miasta, wzgórz oraz morza, którego zadaniem było połączyć w przyszłości Rzym z morzem Tyrreńskim, a nawet nadać stolicy charakter morskiej metropolii. […] Przybywający od strony Rzymu czy morza, zatrzymując się na Via dell’Impero i kierując wzrok w stronę doliny Trzech Fontann (Tre Fontane), będą mogli podziwiać roztwierające się przed nimi wśród śnieżnobiałych marmurów i pozłacanych trawertynów, nowe miasto, w którym nie zabraknie zbiorników wodnych oraz zielonych przestrzeni, jednym słowem miejsce godne, by stać tuż u boku miasta starożytnego. Co więcej, dzięki swej surowej i potężnej architekturze, bez wątpienia, będzie miejscem, które harmonijnie połączy w jedną całość wielobarwne i dynamiczne życie obecnych oraz przyszłych czasów”. 

Te perspektywiczne słowa Vittoria Ciniego, komisarza generalnego wystawy EUR pojawiły się w pierwszym numerze czasopisma Civiltà. Ukończona w drugiej połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku dzielnica, pozostaje w dalszym ciągu bardzo nowoczesna. Jedyna w swoim rodzaju, doskonale wkomponowała się w panoramę miasta: z jednej strony ruchliwe i chaotyczne centrum biznesowe, za to z drugiej, gdy o zmroku wszystkie czynności administracyjne ustają, staje się miejscem o fascynującym uroku metafizycznym. 

Rzymska Wystawa Powszechna miała za zadanie ukazać światu włoską cywilizację za pomocą szeregu konstrukcji, niekiedy tymczasowych, niekiedy stałych, które po zakończeniu wystawy miały stanowić nową funkcjonalną dzielnicę Rzymu. 

W grudniu 1939 roku właśnie w tym celu powołano specjalną agencję, która miała nadzorować poszczególne przedsięwzięcia na poczet Światowej Wystawy E.42, a rok później projekt zagospodarowania przestrzeni zrealizowany przez grupę architektów takich jak Giuseppe Pagano, Marcello Piacentini, Luigi Piccinato, Ettore Rossi oraz Luigi Vietti.

Obszar ten został wybrany przez Mussoliniego nie bez powodu w Dolinie Trzech Fontann, gdzie, według kultu, między ulicą Via Ostiense a rzeką Tyber św. Paweł Apostoł poniósł śmierć męczeńską. Stąd na pierwszym wzniesionym tam budynku – Pałacu Urzędów (Palazzo degli Uffici), zaprojektowanym przez architekta Gaetana Minnucciego, wyryty został znamienny napis: LA TERZA ROMA SI DILATERÀ SOPRA ALTRI COLLI LUNGO LE RIVE DEL FIUME SACRO FINO ALLE SPIAGGE DEL TIRRENO(„Trzeci Rzym rozciągnie się ponad dalszymi wzgórzami wzdłuż świętej rzeki aż po plaże Morza Tyrreńskiego”). Napis ten przywołuje słowa wypowiedziane przez Duce już w 1925 roku na Kapitolu, kiedy licząca około 4 km² powierzchnia była całkowicie jałowa o charakterze wulkanicznym, pokryta wykopami oraz tunelami powstałymi w celach poszukiwania pucolany, wokół której gromadziły się rodziny żyjące w chatach i szałasach, tworząc małe wioski. 

Potrzeba było więc czasu, by zmienić ten nieprzyjazny teren w miejsce godne przyjęcia tak niesamowitego projektu. Schemat urbanistyczny wyglądał następująco: pięciokątna struktura, reprezentująca koniec fizycznej ścieżki, która ze starożytnych ruin Forów Cesarskich (plac Wenecki w Rzymie) prowadziła do Via Imperiale (aktualnie Via Cristoforo Colombo), gdzie nową dzielnicę wyobrażano sobie jako castrum Romanum z ulicami przecinającymi miasto na osi wschód-zachód oraz serią ulic przecinających się prostopadle wraz z przebiegającymi przez nie placami, gdzie styl klasyczny pokryty nowoczesnością poszczególnych budynków został skrupulatnie zaprojektowany w szeroko pojętej perspektywie. Nie mniej skrupulatnie zaprojektowano rozległy teren zielony, obejmujący nie tylko gęste zalesienia, lecz także sztuczne jezioro. 

Następnie zaplanowane poszczególne wystawy oraz ich rozmieszczenie. Do najważniejszych wystaw zorganizowanych w pawilonach stałych należą: Mostra della Civiltà Italiana (obecnie Palazzo della Civiltà Italiana), Mostra della Romanità (obecnie Museo della Civiltà Romana), Mostra dell’Autarchia, del Corporativismo e della Previdenza Sociale (obecnie Archivio centrale dello Stato), Mostra della Scienza (obecnie Museo Nazionale Etnografico Luigi Pigorini-Museo delle Civiltà), Mostra delle Arti e Tradizioni Popolari (obecnie Museo Nazionale delle Arti e Tradizioni Popolari-Museo delle Civiltà). Natomiast właściwa wystawa tymczasowa miała odbyć się w samym sercu miasta EUR. 

Wspaniałe projekty, które mogłyby wywołać niebywałe wrażenia wizualne, jak na przykład Mostra storica della Luce artificiale, która miała mieć miejsce w najwyższym punkcie ekspozycji, czy też monumentalny projekt łuku Adalberta Libery, niestety zostały porzucone i uwiecznione jedynie na szkicach oraz plakacie reklamowym Wystawy Światowej stworzonym przez Giorgia Quaroniego. 

W 1940 roku, kiedy to Włochy przystąpiły do wojny, ukończono jedynie Palazzo degli Uffici, za to budynki jak Palazzo dei Ricevimenti e dei Congressi, Palazzo della Civiltà Italiana, Musei della piazza Imperiale (obecnie Piazza Guglielmo Marconi), Chiesa dei SS. Pietro e Paolo, poczta oraz Palazzi delle Esedre nadal były w trakcie budowy. 

Rok 1942 oznaczał nie tylko dwudziestolecie Marszu na Rzym, a także planowaną datę wystawy. Niestety zamiast realizacji upragnionego projektu, do którego tak wytrwale dążono, rok 1942 okazał się rokiem dewastacji – cisza i degradacja objęły opustoszały plac budowy, który wkrótce wypełniły zarośla i chaszcze.

Dopiero pierwsze lata powojennej odbudowy pozwoliły przywrócić do życia niespełniony sen, przezwyciężając nawet uporczywe kontrasty ideologiczne. Wszystko w imię cenionego projektu, przy którym pracowało wiele wyjątkowych inżynierów, architektów, rzeźbiarzy oraz dekoratorów XX wieku. 

W ten właśnie sposób jeszcze pod czujnym okiem głównego bohatera projektów urbanistycznych Marcella Piacentini, a także nieustępliwego i wyjątkowego komisarza wystawy EUR, Virgilia Testy, powstało wiele niepowtarzalnych budynków. W latach pięćdziesiątych ukończono Palazzo dei Congressi, Palazzo della Civiltà Italiana, budynki INA oraz INPS, jak również, w 1953 roku, Archivio centrale dello Stato, pierwotnie zaprojektowany jako przestrzeń na  wystawę Mostra dell’Autarchia del Corporativismo e della Previdenza sociale.

W 1955 roku uruchomiono stację nowej linii podmiejskiej na odcinku Termini-EUR, co zapewniło zwiedzającym wystawę dogodny dojazd z samego historycznego centrum miasta. W tym samym roku odbyła się inauguracja Muzeum Cywilizacji Rzymskiej (Museo della Civiltà Romana), które zostało stałym gospodarzem prestiżowej ekspozycji Mostra dell’archeologia del 1911, zorganizowanej przez Rodolfa Lancianiego, a zaraz za nią Museo dell’Impero Romano del 1929 oraz Mostra Augustea della Romanità del 1937. Do wymienionych już wystaw dołączają również nie mniej prestiżowe kolekcje odlewów kolumny Trajana oraz ogromnego trójwymiarowego modelu stolicy Imperium Plastico di Roma, przygotowanego przez Itala Gismondiego. 

Zamknięcie Muzeum w 2014 roku sprowokowało wielkie oburzenie wśród obywateli, naukowców, specjalistów, archeologów oraz historyków sztuki. Powstało Stowarzyszenie Conosiamo EUR oraz profil na Facebooku Riapriamo il Museo della Civiltà Romana (Otwórzmy ponownie Muzeum Cywilizacji Rzymskiej). 

Obecnie stowarzyszenie koncentruje się głównie na badaniu pierwotnych źródeł i poszukiwaniu ustnych dowodów dotyczących powstania dzielnicy, co popiera wiele instytucji krajowych. W celu coraz większego poparcia i rozpowszechnienia projektu stowarzyszenie organizuje wiele wycieczek z przewodnikiem po dzielnicy, wykorzystując tę okazję również, by uzyskać dostęp do miejsc zazwyczaj zamkniętych dla zwiedzających. 

Tymczasem Covid-19 spowodował tymczasowe zawieszenie działalności publicznej Stowarzyszenia. Mimo to organizacja nie traci ducha, angażując się w badania nowych ścieżek, które w niedługim czasie pomogą zanurzyć się ponownie w pierwotnej scenografii projektu, odkrywając coraz to nowsze horyzonty. Tak miało to wyglądać w przypadku wyścigów Formuły E, wydarzenia awangardowego patrzącego w przyszłość motoryzacji, gdzie stosowane są jednomiejscowe samochody elektryczne, mające miejsce w dzielnicy powstałej właśnie z myślą o przyszłości, za to tor wyścigowy zlokalizowany tak, by przez cały odcinek trasy, wszystkie proste i 21 zakrętów, móc podziwiać wspaniałe budynki E.42, a także diabelski młyn rzymskiego parku rozrywki, który wpłynął na młodość niejednego pokolenia Rzymian. 

STOWARZYSZENIE KULTURALNE CONOSCIAMO L’EUR
E-mail: conosciamo.eur@gmail.com
Profil Facebook: Associazione Culturale Conosciamo l’Eur
Tel.: +39 392 8533253

tłumaczenie pl: Natalia Kogut
fot. Roberta Grappasonni

Nutella – nieodparta włoska pokusa

0

Pamiętnego kwietnia 1964, kiedy linie produkcyjne Ferrero w Albie, w rejonie Cuneo, wypuściły na rynek pierwszy słoik Nutelli, świat przekąsek dla dzieci miał już nigdy nie pozostać taki sam. 

Pietro Ferrero, a potem jego synowi Michele, już od lat dwudziestych przyświecał jeden cel – stworzenie czekoladowego przysmaku w niskiej cenie, który można by jeść razem z chlebem.

Na początku Pietro Ferrero nie celował w dzieci, ale w robotników. Założyciel przemysłowej dynastii przeniósł się z rodzimego Langhe do Turynu, gdzie otworzył pracownię cukierniczą. Obserwował tam robotników, którzy do pracy w fabrykach zabierali ze sobą chleb i zjadali go z pomidorami i serem. Pietro stwierdził, że gdyby udało mu się dać robotnikom coś słodkiego i taniego do zjedzenia z chlebem, trafiłby w dziesiątkę. W tamtych czasach w Piemoncie istniał już rodzaj lokalnej czekolady, wytwarzanej z odrobiny kakao i dużej ilości, bardzo drobno posiekanych orzechów laskowych – gianduia. Pietro Ferrero zaczął nad nią pracować i w 1925 udoskonalił do formy tak zwanego „pastone” – swego rodzaju dziadka Nutelli. Pastone było czekoladowo-orzechową pastą, doskonale nadającą się do jedzenia z chlebem. Oczywiście oprócz robotników natychmiast doceniły ją także dzieci i to one stały się celem Ferrero, przekonanemu że właśnie najmłodszym zawsze będziemy dawać drobne przekąski. 

Z nadejściem wojny Pietro zamyka pracownię w Turynie. Znajduje schronienie w Albie, gdzie dalej pracuje nad czekoladową masą. Smakuje dobrze, ale jest zbyt twarda i trudno ją nałożyć. Pietro szuka receptury, dzięki której stanie się bardziej miękka. Udaje się kilka miesięcy po zakończeniu wojny – na początku 1946 Pietro znajduje na regale zapomniany słoik masła kakaowego. Dodaje go do masy i otrzymuje idealnie miękką pastę, która daje się pokroić w plasterki, ma smak czekolady i – przede wszystkim – jest tania. W wycieńczonych wojną Włoszech nikt nie może sobie pozwolić na tracenie pieniędzy na słodycze i zachcianki. Składniki są więc dość codzienne – cukier, orzechy laskowe, tłuszcze roślinne i kakao. Nad nazwą Pietro długo się nie zastanawia – idealna wydaje się ta, którą nosi tradycyjna piemoncka czekolada z orzechami laskowymi. „Giandujot”, lub inaczej pasta gianduja, pojawia się na sklepowych półkach w 1946 i jest 4-5 razy tańsza od tradycyjnej czekolady. To rodzaj twardej marmolady w blokach owiniętych w pozłotko. Sprzedaje się ją na wagę, a pokrojoną w plasterki kładzie na kanapkę. 

Produkt od razu zyskuje popularność. Sukces jest natychmiastowy. Czekolada do jedzenia z chlebem jako przekąska sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Jedynym problemem Ferrero jest teraz realizacja zamówień na czas. Początkowo maleńka pracownia rzemieślnicza w Albie coraz bardziej się rozrasta. Monsù Pietro, jak wszyscy go nazywają, wpada na kolejny pomysł – sprzedaż Giadujot w pojemnikach zawierających więcej niż jedną porcję produktu. W ten sposób powstaje cremino, rodzaj czekoladek cieszących się popularnością jeszcze do niedawna. 

Kolejnym krokiem było takie udoskonalenie pasty, żeby dało się ją już nie kroić, a smarować. Kroku tego nie wykona jednak Pietro – założyciel Ferrero umiera 2 marca 1949 r., a zastępuje go jego syn, Michele (zmarł w 2015 r.). Jak głosi legenda, jeszcze tego samego roku, latem (które należało do wyjątkowo gorących), pasta gianduja rozpuściła się i można ją było rozsmarować na kromce. 

Wówczas Ferrero udoskonalił recepturę czyniąc pastę jeszcze miększą, tak by można ją było rozsmarowywać już zawsze, bez względu na temperaturę powietrza. Masa nie zawierała już masła, ale mieszankę olejów roślinnych. Co dokładnie wchodzi w skład tej mieszanki – to jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic Ferrero. Nieliczni, którzy ją znają, zgodnie z podpisaną umową, nie mogą opuszczać rejonu Cuneo. Żeby zachować recepturę w tajemnicy firma wolała nawet przegrać parę spraw w sądzie (najsłynniejszą w Stanach Zjednoczonych) – chodziło zawsze o niemożność ustalenia, co u licha kryje się pod sakramentalnym hasłem „oleje roślinne”

Produkt zostaje nazwany Supercrema i dołącza do pasty Giandujot, ale jej nie zastępuje. Jednak rodzice bardziej niż pastę do krojenia wolą krem do smarowania – to dlatego, że dzieci nie mogą już tak łatwo wyrzucić kromek chleba po to, by zjeść samo czekoladowe nadzienie, jak to się wcześniej często zdarzało. 

Istnieje także czynnik psychologiczny – we Włoszech, kraju katolickim, słodycze są postrzegane jako coś grzesznego. Żeby stały się bardziej akceptowalne, Ferrero umieszcza je w trwałych przedmiotach – najpierw zabawkach dla dzieci, potem w charakterystycznych szklankach. Pojemnik, który można potem wykorzystać, stanowi moralne usprawiedliwienie zakupu.

Lata pięćdziesiąte to czas spektakularnego rozwoju Ferrero, które otwiera zakład nawet w Niemczech, w Allendorf, 150 km od Frankfurtu. To właśnie z niemieckiej filii nadejdą najsilniejsze naciski na nazwy produktu – Supercrema okazuje się dla Niemców trudna do wymówienia, nie wspominając już o Giandujot, które sprawia kłopoty nawet Włochom. Dodatkowo w 1962 r. włoski parlament uchwala ustawę, którą interpretuje się jako zakaz używania przedrostków intensyfikujących przed rzeczownikami – oznacza to koniec wszystkich super, ultra, hiper itp. A Supercrema jak najbardziej zalicza się do tej kategorii.

W Albie trwają gorączkowe poszukiwania nowej nazwy. Wachlarz jest szeroki, w grę wchodzą Supernut, Nutosa, Nutola, Nusty. Jednak na końcu jak zawsze decyduje Michele Ferrero. I wybiera Nutellę. Nazwa składa się z dwóch części: pierwsza „nut” to po angielsku orzech, ale znaczenia łatwo się domyślić i w innych językach. Druga część, „ella”, to zdrobnienie w formie żeńskiej, które wywołuje pozytywne skojarzenia – czułość, sentyment, łagodność. Do tego łatwo ją wymówić w każdym języku.

Najwyraźniej nad wyborem porządnie się zastanawiano, bo nazwa została zmieniona dopiero 10 października 1963 r. Pierwszy słoik, jak już wspomnieliśmy, ujrzy światło dzienne 6 miesięcy później. 20 kwietnia 1964 r. rozpoczęła się epoka Nutelli, która, czy się nam to podoba czy nie, trwa do dziś. 

tłumaczenie pl: Marcelina Oniszczuk

***

Alessandro Marzo Magno

Pigułki kulinarne to rubryka mająca na celu pogłębienie wiedzy na temat historii kuchni, prowadzona przez dziennikarza i pisarza Alessandro Marzo Magno. Po tym jak przez prawie dekadę pełnił funkcję kierownika spraw zagranicznych w jednym z tygodników ogólnokrajowych, poświęcił się pisaniu książek opublikowanych przez ważne wydawnictwa, oraz w niektórych przypadkach – przetłumaczonych na wiele języków. W sumie wydał ich 17, a jedna z nich „Il genio del gusto. Come il mangiare italiano ha conquistato il mondo” (wł. „Geniusz smaku. Jak włoskie jedzenie zdobyło świat”) przypomina historię najważniejszych włoskich specjałów gastronomicznych. Uczestniczy w transmisjach telewizyjnych w stacjach publicznej telewizji włoskiej.

„Zła matka/La cattiva madre” 21.10 Klub Komediowy g. 19

0

„Zła matka/La cattiva madre” to studium macierzyństwa w autoironicznym kluczu. To spektakl o kobietach, które nie chcą odgrywać ról, jakie im się narzuca i chcą decydować o sobie. To ironiczna opowieść o relacjach z mężczyznami i nie tylko.

Data: 21.10.2020 godz. 19.00, Klub Komediowy w Warszawie

Reżyseria: Karolina Porcari
Tekst: Krzysztof Szekalski
Aktorzy: Karolina Porcari, Małgorzata Bogdańska
Muzyka na żywo: Daniel Pigoński
Choreografia: Izabela Chlewińska
Kostiumy: Olga Turczak

Bilety: komediowy.pl/event/zla-matka-rez-karolina-porcari-2/

Wydarzenie na Facebooku: fb.me/e/3yqIKvdOP