Pijmy, pijmy wino…

0
99

Zeszłego lata spędziłem kilka dni w Pesaro podczas dni ROF (Rossini Opera Festival). 42. edycja tego wielkiego wydarzenia, jak zawsze, zachwyciła wysoką jakością proponowanych oper, spektakli, scenografii i towarzyszących imprez.

Odwiedzając dom Gioachino Rossiniego i Museo Nazionale Rossini, nie mogłam oprzeć się atmosferze ostatnich dekad XVIII i pierwszych XIX wieku, podążając za historią i życiem artystycznym wielkiego kompozytora z Pesaro poprzez relikwie, codzienność, dokumenty i anegdoty, które naznaczyły jego życie i twórczość w tak ważnym dla Europy okresie historycznym, który dogłębnie przestudiowałem czytając wówczas wspaniałą biografię pod redakcją Gai Servadio.

Obserwując szerzej wydarzenia związane z operą, zaintrygował mnie związek wina – symbolu radości, upojenia, towarzyskości i uwodzenia – z tą formą sztuki, a także ile razy jest używane i wymieniane przez kompozytorów w różnych epokach, właśnie ze względu na swoją symboliczną i sugestywną moc, która wybrzmiewa w wielu ludzkich uczuciach towarzyszących wydarzeniom już klasycznych i nieśmiertelnych postaci zarówno męskich, jak i kobiecych.

W „Cyruliku sewilskim”, debiutującym na scenie 20 lutego 1820 r., Gioacchino Rossini upamiętania także włoską tradycję kulinarną i winiarską. Częste odniesienia do potraw i win wzbogacają akcję i dynamikę tej komicznej i jakże sławnej opery. Równie wielką sławą okryta była pasja Rossiniego do specjałów z różnorakich krajów, które odwiedził oraz jego cechy wytrawnego smakosza.

Przed nim, W.A. Mozart w „Don Giovannim” z 1787 roku, w wyraźny sposób wspomina o winie Marzemino (czyniąc je w ten sposób nieśmiertelnym). Mozart cytuje ten trunek w momencie, kiedy potrzeba czegoś do świętowania, co jest nikczemnie powiązane z miłością i podbojami. Ponadto, na zakończenie, Don Giovanni rzuca wyzwanie Komandorowi i samej Śmierci, trzymając lampkę wina w ręku, tak jakby kielich i jego zawartość czyniły go nieśmiertelnym.

W roku 1833, oprócz pierwszych ruchów pod wodzą Mazziniego w Sabaudii i Piemoncie w maju i czerwcu, ma miejsce także pierwszy występ w Teatro alla Scala w Mediolanie. 26 czerwca Gaetano Donizetti z Bergamo wystawia “Lukrecję Borgia”. W tej sztuce wino jest napojem użytym do podania trucizny. Zamiast przynosić radości, sprowadza więc śmierć…. Gennaro nie wypije jednak podstawionej mu trucizny, ale antidotum, które da mu Lukrecja, zanim pozwoli mu uciec po odkryciu podstępu zaplanowanego przez męża, aby zabić rywala.

W 1853 roku „La traviata” Giuseppe Verdiego słynnym fragmentem „Więc pijmy na chwałę miłości” przynosi scenie i światu radość życia, wina i miłości, zapraszając każdego do upojnego egzystencjalnego walca, który niestety namiesza w dramacie.

W 1890 roku Pietro Mascagni w „Rycerskości wieśniaczej” kazał śpiewać „Niech żyje wino musujące, szkle połyskujące”. Chóralny toast, który wychwala miłość, wypełnia się jednak szybko napięciem i zwiastuje zbliżającą się ostateczną katastrofę. Oprócz tych wymienionych, istnieją inne sztuki i arcydzieła, które nawiązują do kielichów, toastów i spożywania alkoholu np. „Otello” i „Falstaff” Verdiego, „Napój miłosny” Donizettiego, „Uprowadzenie z Seraju” Mozarta, „Faust” Gounoda i wiele innych. Są to wspaniałe dzieła stworzone dzięki ludzkiej pomysłowości, talentowi, wysiłkowi i pasji. Ale zaraz… Czy twórców owych dzieł nie inspirowała ta sama siła, która porusza i prowadzi tych, którzy tworzą wino? Dzieła sztuki, którymi możemy się cieszyć wszędzie i na co dzień, które spożywane w odpowiedniej ilości i w odpowiedniej sytuacji gloryfikują życie i nadają nowy smak pragnieniu i poszukiwaniu spokoju.

Tłumaczenie pl: Bartosz Pikora