Znasz już Artemisję Gentileschi?

0
987

Kto z was mógłby odpowiedzieć „tak”? Ja! Ale dopiero teraz. Jeszcze kilka miesięcy temu ja także jej nie znałam. Nie umiałabym powiedzieć, kim była. Teraz wiem, dzięki pięknej książce, którą miałam okazję przeczytać.

Spacerując z jedną z koleżanek przez uliczki centrum Florencji weszłyśmy do księgarni. Trochę kultury nie zaszkodzi, prawda? Powoli, oglądając wszystkie barwne, nowiutkie książki, które tylko czekają, aż ktoś je weźmie do ręki, doszłyśmy do regału, przy którym koleżanka się zatrzymała i podała mi książkę. “La passione di Artemisia. Przeczytaj. Spodoba ci się. Mówi o Florencji”.

No więc kupiłam i wzięłam się za czytanie… i nie mogłam przestać!

Powieść Susan Vreeland (oryginalny tytuł to The Passion of Artemisia) opowiada w lekki sposób skomplikowaną historię życia renesansowej malarki, Artemisii Gentileschi. Została ona zgwałcona przez swojego nauczyciela malarstwa i współpracownika jej ojca. Została także zawstydzona w sądzie papieskim. Nawet ojciec jej nie bronił, mimo że to on wniósł skargę. Jej reputacja została zniszczona do tego stopnia, że nie mogła znaleźć męża w Rzymie, gdzie mieszkała.

Dlatego musiała przeprowadzić się z Rzymu do Florencji, by zamieszkać ze swoim mężem – człowiekiem, którego wybrał jej ojciec i który poślubił ją jedynie dla posagu. Jak się dowiadujemy potem, ta przeprowadzka była najlepszą rzeczą, jaka ją spotkała w życiu. Będąc matką i pracując wytrwale nad swoim warsztatem malarskim, młoda Artemisia została przyjęta do Accademii we Florencji.[cml_media_alt id='113264']Błaszczyk - Artemisia (4)[/cml_media_alt] Była pierwszą kobietą, która tego dokonała! Jednak ponieważ udało jej się to zanim przyjęto tam jej męża, zaczęły się problemy. Po kilku latach Artemisia odkrywa także ciemną stronę Pietro i wraz z córką Palmirą opuszcza Florencję, aby rozpocząć życie na własną rękę.

Więcej nie mogę zdradzić… przeczytajcie sami. Jestem pewna, że nikt nie będzie rozczarowany. Uważam, że największą wartością tej książki i historii Artemisii jest to, że każdy musi bronić tego, w co wierzy. Artemisia, “słaba” kobieta, już w XVII wieku broniła tego, co uważała za piękne, broniła swojej sztuki, wierzyła w miłość, mimo że życie okrutnie się z nią obeszło. Chciała utrzymywać się z malarstwa i robiła to, mimo że nie było to łatwe.

Ważne jest też, że książka opowiada prawdziwą historię. W ten sposób, czytając, uczymy się historii. W powieści pojawia się wiele postaci historycznych (np. Kosma Medyceusz Starszy czy Galileusz) oraz prawdziwe wydarzenia. Czytając czujemy się jakbyśmy spacerowali z malarką wzdłuż rzeki Arno, czy też przez ulice siedemnastowiecznej Florencji. Razem z Artemisją przeżywamy momenty wzniosłe i okrutne. Współczujemy młodej, pohańbionej w sądzie dziewczynie i cieszymy się z jej sukcesów w dorosłym życiu.

Amerykańska autorka Susan Vreeland słowami namalowała życie największej malarki renesansu. I namalowała Florencję. Teraz jadąc tam możemy rozpoznać miejsca (dzwonnicę Duomo, kopułę, Most Jubilerów, Pałac Pittich…). I jest to prawdziwa radość, cud, spacerować i wiedzieć, że jest się w tym samym miejscu, gdzie wieku temu przechadzała się Artemisia Gentileschi…