Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155
Baner Gazetta Italia 1068x155_Baner 1068x155
kcrispy-baner-1068x155

Strona główna Blog Strona 116

Kinga Gradowska: “Warszawa stanie się jedną z przyszłych stolic sztuki współczesnej”

0

Wśród bohaterów “Trendy Warszawy”, stolicy, która w modzie i sztuce zaczyna odgrywać ważną rolę i do której odwołuje się cała Europa, znajduje się Kinga Gradowska.

Założycielka projektu ARTsupport, kurator i mecenas sztuki, Kinga Gradowska od kilku lat zajmuje się promocją twórczości krakowskiego artysty Marcina Kowalika, dla którego zorganizowała wiele wystaw w różnych galeriach i instytucjach, takich jak siedziba Rzeczypospolitej Polskiej przy Unii Europejskej w Brukseli albo w licznych galeriach w Berlinie, Dublinie oraz w Miami Art Bassel w Stanach Zjednoczonych. “W międzyczasie jako ARTsupport bierzemy udział w wielu targach i aukcjach sztuki w kraju i za granicą” – opowiada Kinga, której pierwsze spotkanie ze sztuką zaczęło się w Liceum Plastycznym w Zamościu. “Sama maluję i rzeźbię. Wiedzę oraz doświadczenie, które nabyłam na studiach oraz w pracy w marketingu, zdecydowałam połączyć. Dzisiejsza rzeczywistość artystyczna cały czas zmienia się, artysta potrzebuje wsparcia menedżerskiego, które mogę zaoferować, współpracując z nowymi partnerami, sponsorami i ludźmi opiniotwórczymi. Dzięki połączeniu sił powstają ciekawe projekty, a rezultat takich działań jest bardzo konstruktywny.”

Polska i Warszawa od kilku lat znane się na całym świecie dzięki doskonałym wynikom ekonomicznym, czy istnieje wzrost jest zauważalny także w dziedzinie sztuki współczesnej?

W Polsce rynek sztuki zauważalnie zmienia się i ja obserwuję te zmiany z dużą nadzieją, myślę, że w ciągu dwóch, trzech lat będziemy porównywalni do Berlina. Polacy mogą sobie pozwolić na dobre samochody oraz drogie ubrania, jednak uważam, że nie rozumieją wciąż wystarczająco dobrze sztuki współczesnej. Boją się jej, chociaż mam wrażenie, że coraz mniej. W większych miastach powstaje coraz więcej miejsc, w których promuje się sztukę: galerie, kawiarnio-galerie albo sklepy, w których oprócz ubrań czy gadżetów proponuje się także prace młodych artystów. Powoli oswajamy się ze sztuką. Fajnie jest mieć jakiś przedmiot artystyczny, a nie tylko telewizor i wygodną kanapę. Coraz więcej jest młodych ludzi, którzy zawieszają obrazy w swoich mieszkaniach, czasami robią to z powodów estetycznych, a czasami traktują je jak prawdziwe inwestycje. Najważniejsze jest to, aby poczuć taką potrzebę i nie żałować na sztukę pieniędzy.

Jakie wydarzenia związane ze sztuką preferujesz?

W naszym kraju organizowanych jest coraz więcej targów sztuki, festiwali czy imprez. Razem z Marcinem Kowalikiem bierzemy udział w niektórych z tych wydarzeń, które często są świetną okazją do zaprezentowania prac młodych i mało znanych artystów. W Polsce liczą się Warszawskie Targi Sztuki, organizowane przez Rempex, w których razem z Marcinem bierzemy udział. Oprócz tego, każdego roku w Starym Browarze w Poznaniu odbywa się Art & Fashion Festival, organizowany przez Grażynę Kulczyk. Innym ciekawym pomysłem są warszawskie Art Yard Sale. Jeszcze daleko nam do berlińskiego art weeku, ale jesteśmy już na dobrej drodze.

[cml_media_alt id='111902']Kinga Gradowska “Varsavia sarà una delle prossime capitali dell’arte contemporanea” (7)[/cml_media_alt]Jak mogłabyś opisać współczesne trendy w Polsce?

Polska historia, lata komunizmu, wyjście z komunizmu, różne sytuacje polityczne mają naturalnie wpływ na twórczość polskich artystów. Jednak mam wrażenie, że młode pokolenie przez to, że żyje w państwie demokratycznym i jest świadkiem szybkiego rozwoju, do trudnych czasów wraca coraz rzadziej. Trudno jest zdefiniować obecne tendencje artystyczne. Sztuka jest dzisiaj bardzo różnorodna i często spotykam się z popularnymi opiniami: „nie znam się” czy „nie rozumiem sztuki współczesnej”. Myślę, że sztuki nie trzeba rozumieć. Pierwsze wrażenie i odczucie po spotkaniu się z dziełem sztuki jest emocjalne, więc najbardziej trafione. Ważne jest, aby to odbiorcy podobała się sztuka i by dobrze się w jej otoczeniu czuł.

Czy sztuka współczesna jest dobrą inwestycją?

Dostrzegam coraz większe zainteresowanie inwestowaniem w sztukę. Obecnie największymi kolekcjonerami sztuki są biznesmeni. W Polsce powstają fundusze finansujące sztukę, takie jak art banking, dzięki czemu w młodych artystów chętniej się inwestuje. Kupujący dzieło wie, że jutro ten dzisiejszy młody artysta będzie rozpoznawalny i doceniany na całym świecie. Przykładami tutaj są znani artyści tacy jak Sanałów, Opalka, Mitoraj albo Ziółkowski. Dzięki długiej i ciężkiej pracy osiągnęli najwyższy poziom. Marcin Kowalik jest kolejnym takim artystą, jego dzieła będą wkrótce rozpoznawalne w najlepszych galeriach na całym świecie. Wierzę, że poprzez ciężką pracę, praktykę i naturalnie talent Marcin będzie coraz częściej doceniany. W jakiejkolwiek dziedzinie, aby osiągnąć sukces potrzebna jest konsekwencja, praca i wiara we własne możliwości. Jestem przekonana, że w gąszczu plastikowych śmieci i bylejakości, w której dzisiaj żyjemy, każdy z nas poszukuje czegoś, co miałoby jakąś głębszą wartość. Jesteśmy już zmęczeni wygłupami, skandalami i aferami w telewizji. Nasza świadomość się zmienia i jestem przekonana, że dla rynku sztuki w Polsce nadchodzą bardziej dynamiczne lata.

Czy jest jakiś włoski artysta, który cię inspiruje?

Włosi od zawsze inspirowali świat sztuki i dali takie wielkie nazwiska, właściwie najbardziej znaczące w historii, jak np. Da Vinci, Uccello albo Caravaggio, którzy byli i zawsze będą źródłem inspiracji. Obserwuję z wielką uwagą kilku współczesnych włoskich artystów, takich jak na przykład Paolo De Biasi. Mam nadzieję, że poznam trochę lepiej współczesną włoską sztukę podczas wystawy konkursu Arte Laguna w Wenecji. Jest to wspaniała inicjatywa na poziomie międzynarodowym, w której wraz z Marcinem Kowalikiem bierzemy udział i mam nadzieję, że będę miała okazję do zbliżenia się do aktualnej sztuki włoskiej.

Wybory do Komitetòw Obywateli Włoskich Zagranicą (Com.It.Es)

0

Szanowni Wyborcy/Obywatele,

Zostały ogłoszone Wybory do Komitetòw Obywateli Włoskich Zagranicą (Comites), organòw reprezentujących interesy obywateli włoskich zamieszkanych zagranicą w kontaktach z biurami konsularnymi. Członkowie Comites zostaną wybrani w oparciu o listy kandydatòw wyłonionych w każdym okręgu konsularnym. Listy te powinny zostać przedłożne w Konsulacie do dnia 19 października 2014r.

Będą mogli głosować ci obywatele włoscy, ktòrzy ukończyli 18 lat z dniem 19/12/2014r., są zarejestrowani w AIRE (rejestr obywateli włoskich zagranicą), zamieszkują w okręgu konsularnym przynajmniej od 6 miesięcy i posiadają prawo wyborcze. List ten jest więc adresowany do wszystkich członkòw rodzin, ktòrzy spełniają powyższe warunki i zamieszkują wspòlnie pod tym samym adresem.

WSZYSCY CI, KTÓRZY MAJĄ ZAMIAR WZIĄĆ UDZIAŁ W GŁOSOWANIU POWINNI PRZESŁAĆ DO KONSULATU PODPISANY WNIOSEK O WPISANIE NA LISTĘ WYBORCÓW, ZAŁĄCZAJĄC KSEROKOPIĘ DOWODU TOŻSAMOŚCI.

WNIOSEK JEST IMIENNY I KAŻDY WYBORCA MUSI PRZESŁAĆ WŁASNY WNIOSEK O UDZIAŁ W GŁOSOWANIU.

Formularz wniosku można wydrukować ze strony internetowej tutejszego Konsulatu: (www.ambvarsavia.esteri.it ).

Będą ròwnież akceptowane wnioski sporządzone indywidualnie zawierające imię i nazwisko, datę urodzenia oraz aktualny adres z własnoręcznie podpisanym wyrażeniem woli o wpisanie na listę wyborczą do głosowania w wyborach na przedstawicieli Comites wraz z fotokopią dokumentu tożsamości.

Wniosek może być przesłany do Konsulatu listownie na adres: Ambasada Włoch w Warszawie – Kancelaria Konsularna, Pl. Dąbrowskiego 6, 00-055 Warszawa; mailowo: elettorale.varsavia@esteri.it , faksem: 22 8271821 lub doręczone osobiście.

WNIOSKI MUSI WPŁYNĄĆ DO KONSOLATU DO DNIA 19/11/2014

Do dnia 29 listopada 2014r. Konsulat prześle plik wyborczy zawierający kartę do głosowania oraz ofrankowanną kopertę do zwrotnego odesłania zagłosowanej karty wyłącznie wyborcom, ktòrzy złożyli wniosek.

Liczę na Państwa uczestnictwo w realizacji tej ważnej formy demokracji.

Z pozdrowieniami.

Ambasador

Włochy i Polska z przymrużeniem oka, poradnik przetrwania: maniery przy stole i anarchia za kółkiem!

0

Prawdą jest, że Włosi i Polacy czują do siebie pewną fatalną słabość, przez którą czasem zmuszeni jesteśmy do pokonywania trudności, aby żyć razem. Różnimy się, chociaż dość łatwo jest odnaleźć niezliczone pokrewieństwa, z których jesteśmy mniej lub bardziej zadowoleni. Chylimy jednak czoła i chcemy, wzorem Polaków, być pragmatyczni oraz konkretni i zasugerować pewne reguły przetrwania, które mogłyby pomóc w relacjach między Włochami a Polakami. Naturalnie mówimy tu o banalnych sterotypach, którym starają się zaprzeczyć zarówno zwłoszczeni Polacy, jak i spolszczeni Włosi.

Nieporozumienia często wynikają z różnych rytmów życia. Włoch budzi się rano i po omacku, jeszcze psychicznie nieaktywny, przemierza dom, żeby poczuć zapach kawy. Następnie chwyta się filiżanki i delektuje się kawą, jakby miał do czynienia z magicznym napojem bogów, bez którego nie ma możliwości stawić czoła dniu pełnemu pracy. A gdy on zachwyca się tym czarnym nektarem, w najgorszym wypadku zdegradowanym do postaci cappuccino, mocząc w nim ciastka lub croissanty, wyobraźmy sobie u jego boku jego hipotetyczną dziewczynę Polkę, która na śniadanie jada ciemny chleb, pokrojony w plasterki ser, nie gardząc pomidorami lub, co gorsza, kiszonym ogórkiem. [cml_media_alt id='111853']Giorgi - Una guida semiseria. (3)[/cml_media_alt]A do tego wszystkiego jeszcze jakiś mętny, kawopodobny produkt, którego nazwy nawet nie chcę znać! Nie chcąc od samego rana zakłócać równowagi w związku, Włoch unikać będzie kontaktu zarówno wzrokowego, jak i węchowego, aby nie drażnić swego delikatnego żołądka, a Polka nie będzie nawet patrzeć na to marne śniadanie, złożone z kawy i ciasteczek po to, by po godzince, kiedy Włoch powoli zacznie odczuwać głód, wytknąć mu, że takie śniadanie nie wystarcza. Pozostając w temacie jedzenia, jednym z nieporozumień natury makroskopijnej – który i w moim życiu prywatnym prowadzi do temperamentych kłótni – dotyczy kolacji. Najpierw trzeba ujarzmić polskich gości, uświadamiając im, że kolacja NIE zaczyna się przed 20.00, a potem mieć nadzieję, że nie przyjdą już najedzeni, po kolacji w domu o 18.00… W ten sposób dochodzimy do problemów związanych z zachowaniem przy stole. Dla Włochów oczywiste są pewne rytuały, które w trakcie kolacji celebrować trzeba, jak na przykład to, że aby wypełnić czas potrzebny na przygotowanie pierwszego dania, można zjeść lekką przystawkę. I na tym etapie dozwolone jest zrezygnowanie z jedzenia i odejście od stołu, aby pooglądać dom. Jednak, gdy podaje się pierwsze danie, gorąco zalecamy wszystkim Polakom, aby zaczęli jeść natychmiast, bez zbędnych opóźnień. Makaron, risotto i inne pierwsze dania muszą być zjedzone ciepłe. Dla Włocha NIE do zaakceptowania jest, że z jakiegoś powodu opóźnicie moment jedzenia albo to, że powiecie np. „zjem za chwilę” i zajmiecie się czymś innym albo, co gorsza, odejdziecie od stołu! Kochani Polacy, Włoch nie cierpi anarchii przy stole, tak samo jak tego, gdy próbujecie czegoś słodkiego w trakcie kolacji, a gdy podaje się drugie danie, nie macie odwagi powiedzieć, że nie chciecie go jeść powołując się na teorię (skądinąd prawidłową), że na noc nie powinno się dużo jeść, bo w tym momencie mógłby nastąpić najprawdziwszy koniec świata. Wtedy Włoch podałby wam mnóstwo przykładów o tym, jak niezdrowa jest polska kuchnia, pełna tłuszczów, przegotowanych warzyw, pozbawionych już witamin i zbyt dużej ilości mięsa. Takim narodowym szaleństwem dla Włochów, którego obcokrajowcy czasem nie potrafią zrozumieć, jest to, że w trakcie jedzenia rozmawiamy o jedzeniu – co jedliśmy wczoraj lub co ugotujemy jutro. To w czystej postaci za duża dawka tematów kulinarnych, nie do zniesienia przez Polaków.

[cml_media_alt id='111852']Giorgi - Una guida semiseria. (2)[/cml_media_alt]Jednak o swoich rygorystycznych zasadach panujących przy stole Włosi zapominają, gdy tylko temat schodzi na ruch uliczny i to Polaków po prostu dobija. Motto, jakim można podsumować życie Włocha to: „wygrywaj, wybierając sposoby szybkie i wygodne”. A dla Włocha, nawet niepamiętającego o Jacku Kerouacu i jego “On the road”, ulica jest metaforą życia i tak ją traktuje, gdy siada za kółkiem. W ten sposób każde skrzyżowanie staje się wyzwaniem, które można wygrać, a każdy wjazd na rondo to walka o wybranie najkrótszej drogi między wjazdem a zjazdem, niebacząca na (piękne i dla Włocha kompletnie bezużyteczne) białe linie, które wyznaczając pasy na jezdni, mogą go tylko oddalić od mety. Polacy z kolei tak przestrzegają tych białych linii, jakby prowadzili pociąg po szynach. Dlatego temu, komu przyjdzie podróżować u boku Włocha, mogę tylko zaproponować, by podgłośnił radio i wyobraził sobie, że jest na jednej z ruchliwych ulic Bombaju (och, pardon, teraz już Mombaju) lub Neapolu, na której zaraz może pojawić się słoń lub trzy osoby bez kasków na jednym motorku, które zataranują wam drogę. Czasami aby nie drażnić naszego systemu nerwowego, najlepszym rozwiązaniem jest bowiem zaakceptowanie indywidualnego ZEN każdego z nas, zwłaszcza przy stole i za kółkiem, bo jak wiadomo z DNA się nie dyskutuje!

Łukasz Skorupski

0

tłum. Konrad Behlke

Łukasz Skorupski jest trzecim bramkarzem włoskiego klubu AS ROMA, byłym graczem Gόrnika Zabrze, i mimo iż jest w Rzymie niespełna rok, już udowodnił swoją wartość. Ten utalentowany i bardzo wysoki (1,90 m) 23-letni chlopak w wywiadzie przeprowadzonym w Rzymie, zaskakuje skromnością i determinacją – jak mόwi, jego rolą jest ciągłe podnoszenie umiejętności i na tym się skupia. Nie mόwi wiele, jest konkretny i całkowicie pochłonięty swoją międzynarodową karierą. Za Polską tęskni, aczkolwiek piękno Wiecznego Miasta rekompensuje mu ten brak. Chwalony przez wszystkich, w tym przez byłego zawodnika AS Romy i prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniewa Bońka, zapowiada się na przyszłego głόwnego bramkarza klubu. Cała Polska wraz z Gazzettą Italia trzymają za Łukasza kciuki!

Od stycznia 2014 jesteś trzecim bramkarzem AS Roma, zaraz po Bogdanie Lobont i Morganie De Sanctisie. Dogadujecie się?

Tak, nie mamy z tym żadnego problemu, a nawet starsi koledzy bardzo mnie wspierają.

Kiedy zostałeś zauważony przez wysłanników Romy?

Nie wiem dokładnie, wszystkim zajmowali się moi menadżerowie. Zostałem wypatrzony na meczach Górnika Zabrze.

Mόwi się w piłkarskich kręgach, że już niedługo staniesz się bramkarzem numer jeden w rzymskim klubie, gdyż masz wielki talent, co podkreśla sam Zbigniew Boniek. Jakie są twoje oczekiwania?

Zamierzam ciężko pracować na to, by taką szansę otrzymać, a jeśli tak już się stanie, to będę robił wszystko, by bronić się w tej roli jak najlepiej.

Gra w Romie oznacza także życie na walizkach. Jak to na ciebie wpływa? Tęsknisz za Polską?

Na początku było mi ciężko, nowy klub, nowe miasto, bariera językowa, ale z każdym dniem czułem się dużo lepiej, teraz jestem bardzo szczęśliwy, że mogę być nawet małą częścią AS Romy i że mogę mieszkać w tak pięknym mieście. Czasami brakuje mi rodziny, ale jesteśmy w stałym kontakcie i jest ok.

Do tej pory, jak już wspomniałeś, grałeś w Gόrniku Zabrze, ktόrego stałeś się nie tylko liderem, ale rόwnież właścicielem. Jak byś podsumował ten “polski”okres twojej kari[cml_media_alt id='113240']Longawa - Łukasz Skorupski (12)[/cml_media_alt]ery?

Bardzo dużo zawdzięczam Górnikowi, tam dostałem szansę i stale mogłem rozwijać swoje umiejętności, był to dla mnie bardzo udany czas.

Co sądzisz o tegorocznym składzie Romy?

Zespół jest bardzo mocny i stale wzmacniany bardzo dobrymi zawodnikami. Dodatkowo panuje tu wspaniała atmosfera, która bardzo pomaga w odnoszeniu sukcesów. Uważam, że będziemy walczyć o najwyższe cele.

AS Roma zarządzana przez Jamesa Pallottę prowadzi politykę zakupu młodych utalentowanych piłkarzy z całego świata, tak jak to jest w twoim przypadku i integruje ich z tymi starszymi, doświadczonymi (np. Totti, czy De Rossi). Jak ten dialog między wami wygląda?

Moją rolą jest ciągłe podnoszenie swoich umiejętności i na tym się skupiam, nie oceniam polityki transferowej klubu. Tym, jak widać, doskonale zajmują się osoby, które dobrze się na tym znają. Świetnie, że są tacy piłkarze jak Totti czy De Rossi – symbole klubu i wzory do naśladowania.

Z kim dogadujesz się najlepiej w drużynie Romy? Kto jest twoim punktem odniesienia?

Od początku mojego pobytu w Rzymie ogromnym wsparciem jest dla mnie Bogdan Lobont, pozostali koledzy są dla mnie również bardzo w porządku.

Jak to jest być w drużynie z wielkim Francesco Tottim?

Jest to duże wyróżnienie.

Jak skomentowałbyś wielka porażkę Hiszpanόw, Włochόw i Brazylijczykόw w tegorocznych Mistrzostwach Świata w Brazylii?

Piłka bardzo szybko się zmienia, na każdych mistrzostwach są jakieś niespodzianki, czasami odrobina szczęścia może wszystko zmienić.

Gdy nie grasz, jak spędzasz swόj wolny czas? Masz inne pasje czy piłka nożna jest całym twoim życiem?

Teraz będąc w Rzymie staram się poznać jak najwięcej miejsc, a jest ich tu przecież mnóstwo. W wolnym czasie lubię podróżować, lubię też obejrzeć dobry film.

Kogo podziwiasz najbardziej w świecie piłki nożnej?

Jest wielu piłkarzy, których podziwiam, ale ostatnio duże wrażenie zrobił na mnie Manuel Neuer, swoją odwagą i bardzo dobrą grą nogami.

Floriana Serani: “Mroczna Dama” włoskiej mody

0

tłum. Zofia Babicka-Klecor

 

Floriana, okrzyknięta “królową Internetu” od czasu pierwszej edycji Roma Web Fest w 2013 roku, jest młodą, bardzo zaradną rzymianką, blogerką odnoszącą sukcesy i utalentowaną businesswoman, autorką wyrafinowanej i ostrej linii odzieży i akcesoriów BlackBlessed wzbudzającej duże zainteresowanie we Włoszech oraz za granicą. Projektantka ma jasną skórę, długie czarne włosy i zawsze ubiera się na czarno, ponieważ to jej ulubiony kolor. Floriana ma również bogate doświadczenie jako kupujący. Co więcej, nie tylko mówi świetnie po chińsku, ale również czuje silny związek z azjatyckim kontynentem, który z pewnością, jak mówi w naszym wywiadzie przeprowadzonym w jej rodzinnym mieście, wprowadził wartość dodatnią do jej życia. Jest zdecydowana, pełna energii, jedyna w swoim rodzaju. Prawdziwa gwiazda kreatywności i eksperymentu, chociaż osobiście lubi być nazywana „nowoczesną, kobiecą i tajemniczą czarownicą”.

Od ilu lat pracujesz w świecie mody?

W świecie mody pracuję od około 12 lat, chociaż moja pasja sięga dzieciństwa. Jako dziecko zaczynałam od szkicowania projektów ubrań na kartkach, a nawet na ścianach domu. W rzeczywistości chciałam skończyć studia artystyczne, ale moi rodzice sprawili, że poszłam inną drogą, co po czasie okazało się fundamentalne dla mojej własnej działalności zawodowej w świecie mody. Pod koniec mojej edukacji językowej, na początku w liceum lingwistycznym, a później na studiach magisterskich z języków orientalnych w Rzymie oraz w Pekinie, znajdywałam pracę jako freelancer, zarówno jako pośrednik, jak i kupiec odzieży oraz akcesoriów w Chinach na zlecenie włoskich przedsiębiorców. Znajomość języka chińskiego i specyfiki produkcji na dużą skalę miały znaczący wpływ na zdobywanie mojego doświadczenia zawodowego, co razem z wrodzonym poczuciem estetyki i wyczuciem nowych trendów pozwoliło mi znaleźć moją przestrzeń w tym sektorze, nawet bez ukończenia technicznych studiów, ale mając doświadczenie w tej branży.

Wszystko zaczęło się od bloga…

Zdecydowanie można powiedzieć, że moja osobista przygoda jako przedsiębiorcy zaczęła się od bloga. Pracowałam już w świecie mody, ale nie byłam obecna na rynku z moją marką, ograniczałam się do tworzenia kolekcji dla innych lub dbania o zakupy klientów; mój gust i kreatywność miały mało miejsca. Udało mi się pracować na całym świecie, co zawsze kochałam, ale moim niespełnionym, schowanym w szufladzie marzeniem było stworzenie własnej marki. W 20[cml_media_alt id='113234']Longawa - Floriana Serani (3)[/cml_media_alt]08 roku, kiedy we Włoszech jeszcze nie było wielu modowych blogów, ruszyłam z moim, właściwie dla zabawy, umieszczałam na nim edytoriale, które wywierały na mnie wrażenie, moje ulubione kolekcje z pokazów mody oraz aktualne trendy i ciekawostki – czyli to, co mnie intrygowało. Na początku, bloga czytali tylko znajomi z mojego kręgu, później, z upływem miesięcy, ilość odwiedzin znacząco i konsekwentnie wzrastała aż do momentu, w którym blog zaczął na siebie zarabiać dzięki reklamom dużych marek, itp., które widząc dużą aprobatę ze strony czytelników chciały zacząć publikować na mojej platformie. Był to moment, w którym zdałam sobie sprawę z posiadania własnego grona czytelników z prawdziwego zdarzenia, wtedy zapaliła mi się w głowie lampka: jeśli każdego dnia jest około tysiąc odwiedzających mojego bloga czytających moje posty, dlaczego nie spróbować im czegoś sprzedać? Warto zaznaczyć, że moja praca w tamtym momencie polegała właśnie na wytwarzaniu ubrań i akcesoriów. Mówisz i masz!

Co popchnęło Cię do stworzenia Twojej własnej linii ubrań „Blackblessed”?

Z pewnością, przede wszystkim, wielka pasja i silna wola. Wiedziałam, że nie będzie to najłatwiejsza praca, ale była tym, czego zawsze chciałam. Chciałam zaryzykować, a fakt posiadania publiczności w internecie sprawił, że pomyślałam, że nie przejdę z tym wszystkim niezauważona, miałam już zwolenników, którzy doceniali mój styl. Wybrałam tę nazwę, ponieważ najbardziej lubię ubierać się na czarno i stworzyłam estetykę mojej własnej linii wokół tego koloru, łącząc mroczny wizerunek z minimalizmem.

Kiedy narodziła się miłość do czerni?

Nie ma konkretnej daty, w pewnym momencie “obudziłam się” ubrana tylko w tym kolorze, najbardziej ze względów estetycznych, nie ma to zbyt dużego związku z rodzajem muzyki czy jakimś szczególnym ruchem. Jeśli mowa o modzie, mój wizerunek jest zdecydowanie mroczny i gotycki, ale zmiękczony bardzo czystymi liniami. Przede wszystkim naprawdę lubię się tak ubierać, powiedzmy jak taka nowoczesna i tajemnicza czarownica, ale przyzwyczajona do życia w metropolii, więc preferująca ubiór funkcjonalny i nowoczesny.

Co według Ciebie jest ważne w pracy stylisty/projektanta?

Według mnie podstawową cechą dla projektanta jest umiejętność włożenia cząstki siebie w każdą kreację, cząstki wyrażającej widoczny i rozpoznawalny styl. Wyraźnie określona tożsamość jest niezbędna, aby linia, a następnie osoba stylisty odniosły sukces, jest absolutnie najważniejsza, dlatego zawsze namawiam młodych ludzi, którzy szukają swojego miejsca w tym świecie, żeby nie bali się podążać za swoimi pomysłami i własnym gustem, nawet jeśli idą pod prąd, bo właśnie to uczyni ich wyjątkowymi.

Jaki rodzaj ubrań proponujesz w Twojej kolekcji Jesień-Zima 14/15?

Długości maxi, klasyczne kroje, elegancki, ale jednocześnie nowoczesny design, szeroka gama tekstur, przezroczystych i z bardzo kobiecymi płynnymi liniami, wielkomiejskie czarownice z Blackblessed oczarują Was również tej zimy!

Czy jest rzecz, bez której nie mogłabyś żyć?

Myślę, że dzisiaj mój komputer i telefon, ponieważ moja praca jest pasją mojego życia, ale oznacza również duży wysiłek, napięty grafik, mało wakacji, dostępność 24 godziny na dobę. Jest to ciemna strona spełniającego się marzenia! Jeśli natomiast spojrzymy na to pod innym kątem, z pewnością powiedziałabym, że moja rodzina, która zawsze za mną podąża i wspiera mnie w tej mojej przygodzie, a dzisiaj jest również integralną częścią mojej firmy, mając kluczowy wkład w wielu jej dziedzinach.

Jak wspomniałaś wcześniej, mówisz bardzo dobrze po chińsku. To bardzo trudny język również dla osoby, która go studiuje…

Jak wspominałam wcześniej, chińskiego nauczyłam się dzięki moim studiom językowym, zwłaszcza podczas mojego dwuletniego pobytu w Chinach na studiach uzupełniających, które później kontynuowałam przez dziesięć ostatnich lat aż do niedawna, spędzając tam dużą część roku. Doświadczenie związane z wykorzystaniem języka chińskiego na polu zawodowym, a następnie codzienne używanie chińskiego w relacjach z chińskimi przyjaciółmi z pewnością doprowadziły do udoskonalenia mojej znajomości tego języka.

Czy jest jeszcze coś innego co wiąże Cię z Azją?

Zakochałam się w tym kontynencie od pierwszego wejrzenia. Byłam już wcześniej zafascynowana ich kulturą, ale mój pobyt tam naprawdę zmienił moje życie. Dzisiaj czuję się tam swobodnie, prawie jak w domu, zwłaszcza w Chinach. Podróżowałam tam i z powrotem bardzo często, przez Europę i Azję, co pozwoliło mi zdać sobie sprawę jak duży wpływ miały na mnie niektóre typowe dla kultury chińskiej kwestie, od zwyczajów kulinarnych po nastawienie do pracy, z pewnością Azja wniosła wartość dodaną do mojego życia. Poza tym nawiązałam tam z kilkoma osobami wielkie przyjaźnie, które stanowią teraz integralną część mojego życia i są dla mnie punktem odniesienia.

W lipcu 2014 roku skończył się w Rzymie Rome Fashion Week – Alta Moda. Śledziłaś go?

Niestety, nie miałam możliwości, aby wziąć w nim udział, ponieważ ze względu na zobowiązania zawodowe nie było mnie w Rzymie. Zauważyłam jednak, że w ostatnich latach AltaRoma stara się odmienić, zwłaszcza poprzez oddawanie coraz większej przestrzeni nowym projektantom i projektom związanym z modą, co bardzo doceniam, w przeciwieństwie do innych tygodni mody w Rzymie wschodzący projektanci mają możliwości i wiele sposobów, żeby zostać zauważonymi.

Jabłka? Dosyć już tego słodkiego!

0

Embargo na polskie owoce sprawiło, że nawet ci najbardziej zagorzali przeciwnicy jabłek znaleźli dla nich miejsce w swojej codziennej diecie. Ale ile można pochłonąć szarlotek, dżemów i cydru przeplatanego antonówką?

Osobiście też padłam ofiarą tego owocowego szaleństwa i już przejadły mi się słodkości z jabłkiem w roli głównej. Postanowiłam zatem poszukać czegoś bardziej wytrawnego. Jedno spojrzenie do książki kucharskiej z północnej części Włoch i problem rozwiązany: dziś na stole królować będą nie tylko słodkie jabłka, ale również speck, ryż i wytrawne białe wino. Jednym słowem – risotto!

Danie doskonale znane mieszkańcom regionu Trentino-Alto Adige. Myślę, że jego kremowa konsystencja i ciekawe połączenie smaków śmiało mogłoby konkurować z polskimi obiadowymi specjałami, bez względu na okoliczności natury politycznej.

No to – do dzieła!

Składniki:

Ryż do risotto – 320 g

Masło – 40 g

Speck – 120 g

Starty parmezan – 40 g

Bulion z warzyw – 1 l

Białe wytrawne wino – 150 ml

2 jabłka

1 cebula

Świeżo zmielony pieprz

Przygotowanie:

Obieramy jabłka i kroimy w drobną kostkę (można skropić sokiem z cytryny, żeby nie zmieniły koloru). Speck kroimy najpierw w cienkie plastry, a potem w kostkę. Cebulę drobno siekamy.

W dużym garnku rozpuszczamy masło i dodajemy cebulę. Kiedy cebula delikatnie się zarumieni dodajemy ryż. Całość mieszamy i chwilę smażymy. Wlewamy 100ml wina, chochelkę bulionu i mieszamy. Następnie dodajemy speck i dobrze mieszamy. Za każdym razem kiedy ryż wchłonie całą wodę – dodajemy kolejną łyżkę bulionu i mieszamy.

Do oddzielnego garnka wrzucamy jabłka i wlewamy 50ml wina. Chwilę podgrzewamy i dodajemy do ryżu.

Teraz pozostaje nam tylko stopniowo dodawać resztę bulionu i regularnie mieszać. Kiedy ryż już dobrze się ugotuje, garnek zdejmujemy z gazu, a nasze risotto doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem i parmezanem.

Smacznego!

Daria Witkowska

Autorka bloga www.via-italiana.com

Kalabria, na czubku włoskiego buta już od 2000 lat

0

tłum. Konrad Behlke

Kalabria jest ostatnim regionem Półwyspu Apenińskiego, który łączy się z Sycylią dzięki słynnej Cieśninie Mesyńskiej, na północy graniczy z Bazylikatą i kołysany jest przez Morze Jońskie i Tyrreńskie. Jego stolicą jest Catanzaro.

Kalabria jest pełna zasobów naturalnych, dlatego możliwe jest znalezienie wszystkiego: od gór Aspromonte w sercu kalabryjskiego płaskowyżu Sila lub Serra Dolcedorme (2.267 m.) z najwyższym wzgórzem w całej Kalabrii, aż po plaże w Tropea, Capo Vaticano, wyspę Capo Rizutto. Następnie można przejść przez równiny Gioia Tauro lub Sibari.

Dawniej, przed zjednoczeniem Włoch, region ten, pod nazwą Księstwa Kalabrii, obejmował dzisiejszy teren Apulii, czyli obcasa półwyspu, czego skutkami do obecnej chwili są pewne podobieństwa z punktu widzenia tradycji ludowej, jak i języka mówionego. Oczywiście, region ten był także częścią starożytnej Wielkiej Grecji, najważniejszej kolonii greckiej, a miało to silny wpływ na to, że obszar południowo-wschodni regionu, który wychodzi na Morze Jońskie, został nazwany Area Grecanica, przez bardzo dużą ilość stanowisk archeologicznych, a także przez miasteczka, w których do tej pory żyją osoby, przez których region ten nazywany jest „Grecanico”.

Na tym terenie znajdują się miasteczka takie jak Staiti, Pentedattilo, Gallicaniò, Bova Superiore (Chorà Tu Vua), Condofuri, Roghudi, Stilo, Amendola i wiele innych, których nazwy, co zrozumiałe, wykazują zdecydowane podobieństwo ze starożytnym językiem greckim, który wciąż widnieje na tabliczkach z hasłem „witamy” lub w licznych napisach wewnątrz miasta. Ważną atrakcją turystyczną, pozostając w kontekście greckiej historii, jest bez wątpienia obecność w mieście Reggio Calabria „Bronzi di Riace” (Brązy z Riace), uznanych za jedne z najbardziej znaczących rzeźb w sztuce greckiej. Równie ważna jest obecność wpływów bizantyjskich, które zostawiły swój nieobojętny ślad, jak na przykład w mieście Stilo, mieście słońca, gdzie znajduje się znany dla katolików kościół, w którym zwykli modlić się Tommasso Campanella, filozof, a także Kartezjusz i Francis Bacon, znani ze swoich rewolucyjnych myśli.

Kalabria to nie tylko histo[cml_media_alt id='113219']Camera 360[/cml_media_alt]ria. Znajdują się tutaj liczne miejscowości, które na czas lata wypełniają się kolorami, światłami i świętami, jak Reggio Calabria, oddalone 2,9 km od Sycylii, które oferuje krajobrazy zapierające dech w piersiach. Z prawie 200 tysiącami mieszkańców, miasto jest węzłem komunikacyjnym regionu, a także centrum uniwersyteckim wraz z Catanzaro i Cosenza.

Innym przepięknym miastem, które odżywa podczas okresu letniego, jest Scilla, mała miejscowość usytuowana na skalistym cyplu, skąd rozpościera się widok na morze. Nazwa miasta wywodzi się z mitologii greckiej i związana jest z córką Nisosa, króla Megary, której ciało porzucono w falach morza, właśnie u podnóża cypla. Miasto to jest jednym z najbardziej lubianych celów turystycznych, ponieważ widok na cieśninę i doskonała jakość ryb złowionych w okolicy sprawiają, że jest to miejsce niezwykle romantyczne, jedyne w swoim rodzaju, jak żadne inne.

Również sławna przez swój krystalicznie czysty piasek i morze jest Tropea, z której, tak jak ze Scilli i Capo Vaticano, rozpościera się przepiękny widok na morze. Należy ona do miejscowości bardzo znanych we Włoszech, a ośrodkiem turystycznym jest już od ponad 20 lat. Miasto jest zbudowane bezpośrednio na stromej skale i łączy się bezpośrednio z plażą, która już od wielu lat jest symbolem jakości i dobrej zabawy podczas lata w Kalabrii.

Do przewidzenia jest fakt, że w Kalabrii nie brakuje także dobrego jedzenia, typowego dla kultury śródziemnomorskiej, które składa się z mięs dobrej jakości, aż po najświeższe ryby, a także po pomarańczę bergamotkę, migdałowe mleko, ostrą kiełbasę ‘Nduja oraz ostre papryczki z Soverato, które stały się podstawą kultury kalabryjskiej. I wreszcie, nie brakuje także festiwalów z muzyką śródziemnomorską, tańców ludowych, zwanych tarantella, a także międzynarodowych (Paleariza, Kaulonia, Tarentella Festival, Calabria Sona, Tradizionandu, itp.), które towarzyszą latu kalabryjskiemu, począwszy już od czerwca aż do pierwszych dni września. Nie można zapominać o świętach patronów, jak np. 2 września – święto, które odbywa się przez 2 dni w klasztorze Polsi i gromadzi tysiące ludzi nie tylko z Kalabrii, ale z całego świata. Jest jeszcze sporo rzeczy, które chciałbym wam opisać, opowiedzieć, ale pozostawiam wam możliwość samodzielnego doświadczenia i zwiedzenia tego pięknego regionu, który oferuje tyle przyjemności, wiedzy i zabawy już od 2000 lat…

Cookabike, podróżowanie przez gotowanie

0

Michele Tomasini jest inżynierem mechanikiem. We wrześniu ubiegłego roku, po pięciu latach pracy, zwolnił się z FIATa. Następnie zapisał się na trwający osiem miesięcy kurs gotowania. Od razu po ukończeniu kursu rozpoczął swój projekt „Cookabike”. Wyruszył z Aviano i po przejechaniu 3000 km dotrze do Tallinna. Będzie się zatrzymywał w miastach europejskich i uczył kuchni włoskiej każdego, kto zaoferuje mu nocleg. Przerwy w podróży zaplanowano w głównych miastach Starego Kontynentu, czyli Wiedniu, Brnie, Krakowie, Warszawie, Rydze i Tallinnie oraz wielu innych. Ja gościłam go w Warszawie.

Po pierwsze, jak narodził się ten nietuzinkowy pomysł, aby jechać aż do Tallinna i gotować?

Chciałem pojechać w jakąś długą podróż a Tallinn to jedno z miast, które chciałem odwiedzić. Nigdy tam nie byłem. Chciałem zobaczyć Litwę, Estonię i Łotwę. Od zawsze ciekawiły mnie Ryga i Tallinn. Można powiedzieć à la Nanni Moretti: „coś jest, ale nie wiadomo co. Wydaje mi się, że jest tam coś do zobaczenia, zatem jedźmy tam.” A dlaczego Tallinn? Ot tak. A dlaczego na rowerze? Jakbym przyjechał na motorze, to nie przeprowadziłabyś ze mną wywiadu!

Racja! Porozmawiajmy o proponowanych przez Ciebie lekcjach gotowania. Menu jest stałe czy zmienne?

Robię to, o co proszą mnie ludzie. Przed wyjazdem nie miałem czasu, aby zamieścić wszystkie przepisy na mojej stronie www.cookabike.com. Jeśli ktoś nie ma żadnego pomysłu, to wtedy ja coś proponuję. Przedwczoraj w Kielcach przygotowałem lazanię. Ktoś chciał tagliatelle, więc sam zrobiłem makaron. Oprócz tego było też risotto i pizza.

Jakie nowe smaki odkryłeś podczas tej podróży?

Hmm…Trudne pytanie. Gotuję głównie na podstawie moich przepisów, więc nie poznałem zbyt wiele nowych smaków.

Czegoś nowego musiałeś spróbować!

Tak, pierogów ruskich w Polsce. Ale to nie jest tak, że odkryłem jakieś nieziemskie smaki. To nie są Chiny czy Indie. Te dania są w dużej mierze zgodne z naszym włoskim smakiem. Smakowały mi, ale…

A jeśli chodzi o alkohol?

Haha, o alkohol! Jeśli chodzi o alkohol w Polsce – to tak. Piwo z sokiem malinowym jest bardzo dziwne. A jedna z tutejszych dziewczyn doprawiła sałatkę sokiem malinowym! Zazwyczaj tak nie robicie, prawda? Natomiast na Słowacji spróbowałem swego rodzaju grappy z przyprawami, która była przepyszna. Wódkę znałem już wcześniej. Ale zaskoczyło mnie to, co przygotowujecie z jogurtu i przypraw. To mi smakowało i zaskoczyło mnie.

Nie brakuje Ci Włoch, prawda? Gdzie się nie zatrzymasz, trafiasz na przykład na włoską kawę, także taką przyrządzoną w kawiarce, wino Nero d’Avola, ser Grana Padano, ciasteczka cantucci czy nawet Aperol.

Tak, ale nie wszyscy mieli kawiarkę. Nie natrafiłem na Włochy i produkty włoskie tak jak u Ciebie – Ty masz zapas kawy na pół roku. Ale zaobserwowałem na przykład, że w Czechach wszyscy mają młynek do kawy i tak przygotowują kawę.

A czy to nie jest tak, że gdziekolwiek się nie zatrzymasz musisz spróbować wszystkiego, co domowe? „Spróbuj tego, bo to zrobiła moja babcia” albo „weź ten słoiczek dżemu i marynowanych grzybków zrobionych w domu”.

Często tak jest. Jak u Ciebie. W Bratysławie podarowano mi dżem, a ponadto grappę, nalewkę, ogórki konserwowe.

Prędzej czy później ta podróż się skończy. Co potem?

Non lo so. Sinceramente non ho nessuna idea di cosa succederà dopo. Spero di trovarmi bene a Tallin e di fermarmi un periodo là.

Jak Ci się podobała Warszawa?

Podobała. To były trzy zupełnie różne wieczory – różni ludzie, środowiska, styl życia. Przez trzy dni udało mi się zobaczyć trzy różne oblicza Warszawy. Wszystko nielogicznie zebrane do kupy. Jednego dnia byłem z Tobą, drugiego z innymi, a potem z jeszcze innymi. Zobaczymy, co się wydarzy.

Co Cię motywuje do tej akcji podróżniczo-kulinarnej?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ale skoro to robię, to jakiś powód zawsze się znajdzie.

Nie będzie fuzji warszawskiej GWP z giełdą w Wiedniu

0

[cml_media_alt id='111798']Giełda Warszawa[/cml_media_alt]Od ponad roku było dość głośno o możliwości fuzji Warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych z wiedeńską giełdą. Do zapowiadanej konsolidacji jednaka nie dojdzie, o czym oficjalnie poinformował Paweł Tomborski prezes GPW. Ministerstwo Skarbu Państwa w pełni popiera decyzję przyjętą przez zarząd GPW. Decyzja ta została podjęta jak to określił Tomborski – Po wnikliwym przeanalizowaniu możliwych opcji rozwoju regionalnego oraz biorąc pod uwagę duży potencjał wzrostu polskiej gospodarki i rynku kapitałowego, GPW postanowiła skoncentrować się obecnie na rozwoju organicznym.-Do końca października zarząd GWP przedstawi nową strategię, która ma się przyczynić do tego, że warszawski index ma być jeszcze bardziej bezpieczniejszy i stabilniejszy, dzięki czemu w ciągu kilku najbliższych lat GPW wzmocni swoją pozycję na arenie międzynarodowej.

(Polonia Oggi)

Wyspa Elba: Perła Wenus

0

Pewnego dnia naszyjnik greckiej Bogini Wenus przerwał się, a perły, rozproszone w wodach morza Tyrreńskiego, przeobraziły się w cudowne wyspy. Jedną z nich jest Elba.

Jej wielkość idzie w parze z jej historią, od Pliniusza Starszego, który wygłaszał dla niej pochwały, określając ją „Wyspą dobrego wina”, po Diodora Sycylijskiego, który opisał, jak 50 Argonautów pod wodzą mężnego Jazona na statku Argo, zdobywszy Złote Runo, dotarło do brzegów Aethalii. Zacumowali na jednej z najpiękniejszych plaż świata: spiaggia delle Ghiaie.

Znaczną część historii wyspy Elby przypisuje się Napoleonowi Bonaparte, dla którego była domem na wygnaniu od 4 maja 1814 do 26 lutego 1815 (to on sam wybrał tę wyspę, ze względu na bliskość jego miejsca urodzenia, Korsyki). Do dziś można zwiedzać dwie przepiękne wille, które stanowią dziedzictwo kulturowe tego miejsca: Villa dei Mulini w Portoferraio, wybrana z powodu swojej uprzywilejowanej pozycji nad miastem, która pozwala cieszyć się niesamowitym widokiem na port oraz Villa San Martino kupiona jako letnia rezydencja, a później opuszczona z powodu wyjazdu Napoleona z wyspy (w jej wnętrzu znajduje się pomnik Galatei, który jest podobizną siostry Napoleona- Pauliny).

To jemu zawdzięczamy flagę Elby przedstawiającą trzy pszczoły na biało-czerwonym tle. Postać pszczoły była bardzo droga Napoleonowi. Wybrał ją jako symbol, aby stworzyć rodzaj więzi z dynastią Merowingów. Pszczoła miała też swoje znaczenie w symbolice władzy, między innymi znaczenie posłuszeństwa i wierności.

Przyznanie Wyspie Elbie trzech pszczół oznaczało nadanie jej poczucia jedności pod władzą Napoleona. Flaga stała się tak ważna, że pozdrawiali ją nawet piraci przepływający przez morze Tyrreńskie, na znak oddania Napoleonowi, którego uważali za swojego bohatera.

Historia nie jest jednak jedyną rzeczą, która sprawia, że „perła morza Tyrreńskiego” jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc, zarówno wśród Włochów, jak i innych narodowości. Wystarczy pomyśleć o jej licznych plażach zapierających dech w piersiach, aby zamarzyć o beztroskim wypoczynku pod znakiem relaksu.

Elba oferuje wakacje, które sprostają wszystkim wymaganiom. Od wakacji dla rodzin z dziećmi po romantyczne wypady dla par. Można też nurkować, jako że dno morskie wyspy obfituje we wspaniałości do odkrycia.

[cml_media_alt id='111762']Ruggieri - Wyspa Elba (3)[/cml_media_alt]Na wyspie nie można się nudzić. W lato wiele gmin organizuje różnego rodzaju wydarzenia, które uświetnią każde wakacje. Dla najbardziej romantycznych, 14 lipca odbywa się inscenizacja legendy o zakochanej parze na plaży zakochanych, które znajduje się w Capoliveri.

Jeśli jeszcze o tym nie myśleliście, nadszedł czas, żeby to zrobić. Wątpliwości zostawcie w domu i odkryjcie najlepsze hotele na wyspie w Marina di Campo, Rio nell’Elba, Marciana Marina i Pozzo Azzurro. Na pewno wrócicie tam za rok (a jeśli już mieliście przyjemność bycia tam, zostawcie Wasze wrażenia na temat pobytu na HolidayCheck.it). W ten sposób ułatwicie poszukiwania tym, którzy jeszcze nie mieli możliwości odwiedzenia tego cudownego dziedzictwa włoskiego.