Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155

Strona główna Blog Strona 148

Odpowiedzialność karna członków Zarządu (i nie tylko) w stosunku do spółek

0

Aspekt, który często zaskakuje obcokrajowców, przede wszystkim Włochów, dotyczy odpowiedzialności osób trzecich w stosunku do spółek. W wielu systemach prawnych łaskawie patrzy się na akty niezgodne z prawem, które członkowie Zarządu mogą popełnić działając na szkodę spółki, a przede wszystkim wspólników, a to ze względu na fakt, iż porządki prawne dwóch państw widzą w różnym świetle spółki jako osoby prawne. We Włoszech panuje pogląd, że ​​przedsiębiorstwo należy do członków, którzy w ramach pewnych ograniczeń, robią z nim trochę to, co chcą, podczas gdy związek z Zarządem spółki (jeśli chodzi o inne osoby niż wspólnicy) jest relacją wyłącznie między wspólnikami (właścicielami spółki) a Zarządem (osobami, które zarządzają dobrami spółki oraz oczywiście wspólników). W Polsce ten punkt widzenia jest wyraźnie inny, gdyż spółka, nawet jeśli znajduje się w rekach prywatnych, widziana jest jako część gospodarczego i społecznego majątku kraju, a zatem przestępstwa popełnione na szkodę spółki są ścigane ze szczególną surowością.

Art. 296 polskiego Kodeksu Karnego oraz odnoszące się do niego paragrafy przewidują surowe kary za tego typu przestępstwa, a w przypadku poważnych szkód, nawet 10 lat pozbawienia wolności. Przeanalizujmy zatem co przewiduje art. 296.

Paragraf 1 definiuje kto jest podmiotem odpowiedzialnym oraz rodzaj podstawowej kary:

Art. 296. § 1. Kto, będąc obowiązany na podstawie przepisu ustawy, decyzji właściwego organu lub umowy do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Komentarz: artykuł ewidentnie wskazuje, że osobą podlegająca karze jest osobą indywidualną, która ma obowiązek dbać o interesy spółki, zarówno ze względu na obowiązek wynikający z przepisów prawa, jak i tych nałożonych przez organ lub umowę. Zwracam też uwagę, że wspólnicy, jako organ spółki regulowany przez prawo, są również zobowiązani do dbania o interesy firmy. Należy pamiętać, że wyrządzona szkoda może być zarówno zamierzona (nadużycie) lub wynikać z zaniedbania (zaniechanie), zatem również osoba, która niedopełnia swoich obowiązków, nawet jeśli czerpie korzyści ze swojego zachowania, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.

§ 2. Jeżeli sprawca przestępstwa określonego w § 1 działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Komentarz: W przypadku, gdy zaistnieją okoliczności obciążające poprzez zakwalifikowane oszustwa jako celowe, dokonane aby uzyskać nienależne korzyści, przewidziana kara mieści się w zakresie od 6 miesięcy do 8 lat.

 

§ 3. Jeżeli sprawca przestępstwa określonego w § 1 lub 2 wyrządza szkodę majątkową w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Komentarz: Jeśli wyrządzona szkoda jest ogromna, również kara się zwiększa. Należy jednak zauważyć, że nie ma żadnego parametru określającego „wielkość rozmiarów”. Wyroki generalnie odnoszą wielkość szkody do skutków jakie ta powoduje wobec spółki: na przykład możemy spotkać się ze szkodą uważaną za „wielką” lecz o niewielkiej wartości majątkowej.

§ 4. Jeżeli sprawca przestępstwa określonego w § 1 lub 3 działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Komentarz: jeśli nie zrobił tego umyślnie i oczywiście nie mając na celu wzbogacenia się (§2), wówczas kara jest zmniejszona.

§ 5. Nie podlega karze, kto przed wszczęciem postępowania karnego dobrowolnie naprawił w całości wyrządzoną szkodę.

Komentarz: jeśli szkoda zostanie naprawiona dobrowolnie, wówczas przestępstwo nie ma miejsca.

Rozważania końcowe: prawdą jest, że organy prawa nie są dobrze wyszkolone do identyfikacji przestępczości handlowej, a tym bardziej do jej ścigania. Procesy ciągną się latami z powodu różnych opinii ekspertów i pomyłek sędziów, którzy często nie mają odpowiedniej wiedzy z zakresu sektora handlowego. Prawdą jest również, że kary zostały przewidziane tak, aby potencjalny winny dobrze pomyślał wcześniej zanim popełni szkodę na rzecz spółki.

Solonia City: W poszukiwaniu harmonii

0

Nawał pracy i stres dopadły mnie jak złe demony. „Zająć się sobą. Czasem trzeba mieć na to czas” – powtarzam sobie ignorując jednocześnie te słowa. Natłok myśli przyćmiewa pogodny poranek. Poranek dnia wolnego. Jak nie myśleć o troskach i się zrelaksować?

Z pachnącą, włoską kawą zasiadam do komputera. Stres potrafi dopiec bardziej niż niejeden partner. Według Amerykańskiego Instytutu Stresu prawie 90% chorób jest właśnie jego przyczyną – począwszy od zaburzeń snu po choroby serca. Trzeba więc umieć czasem szybko się odstresować. Tylko jak to zrobić? Eksplorując przestrzeń internetową trafiam na 3 kroki techniki szybkiej koherencji czyli synchronizacji ciała, która relaksuje, pobudza kreatywność i rozjaśnia umysł. A więc do dzieła, czytam i robię: „Krok 1 – skoncentruj się na sercu i obszarze wokół niego (możesz położyć dłoń na sercu). Krok 2 – oddychaj przez około minutę tak, jakbyś oddychał sercem (licząc do 5 lub 6). Oddech ma się stać spokojny i wyrównany. Krok 3 – kontynuuj oddychanie sercem i znajdź pozytywne odczucia – może to być uznanie dla kogoś lub czegoś, myśl o zwierzęciu, miejscu lub czynności, którą lubisz. Kiedy znajdziesz takie uczucie – pozostań z nim kontynuując oddychanie i koncentrację na sercu.” Udało się. Oddycham myśląc o moim kocie Michale i rzeczywiście czuję się lepiej. Działa! Świetnie! Proszę się nie śmiać – mój redakcyjny kolega, pasjonat gotowania – Seba Giorgi, myślałby pewnie o spaghetti!

Spokojniejsza wracam do rzeczywistości. Przeglądając zdjęcia podsumowuję miłe chwile ostatniego miesiąca. Wrzesień zapisze się w mojej pamięci egzotycznymi dźwiękami. Mimo, że nie wyjechałam z Warszawy to miałam wrażenie, że podróżuję po najodleglejszych zakątkach świata, a to za sprawą Skrzyżowania Kultur. Ten wyjątkowy festiwal, który odbywa się co roku w Warszawie, w specjalnie zbudowanym namiocie pod Pałacem Kultury jest już wydarzeniem kultowym. Mogę śmiało stwierdzić, że niezwykła atmosfera, jaka mu towarzyszy udziela się każdemu, kto tam był choć raz. Nie przesadzam – wszystkie bilety i karnety zostały sprzedane już przed rozpoczęciem festiwalu, a kolejki polujących na wolne miejsca przed poszczególnymi koncertami były imponujące. W tym roku tematem przewodnim był orient. Na uroczystości kończącej festiwal były również polskie osobistości. 3 najważniejsze zostały uwiecznione na zdjęciu – Klaudiusz Ślusarczyk (reżyser teatralny), Kayah (słynna popowa wokalistka) i ja!

Stare powiedzenie mówi, że „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Ja bym jeszcze dodała, że „w pięknym ciuchu szczęśliwe ciało”. Chyba wszystkie reprezentantki płci pięknej się ze mną zgodzą. Wybieram się więc na spotkanie z Dagmarą Czarnecką, którą poznałam przy okazji w/w festiwalu. Dagmara jest projektantką mody i podróżniczką. Tematem przewodnim jej projektów są prasłowiańskie symbole, drukowane na tkaninach w formie grafik 3D. Owe tkaniny przywozi z dalekich podróży, a gotowe kolekcje sprzedaje na tzw. pniu czyli natychmiast po pokazach mody. Przy pysznej herbacie Dagmara opowiada mi o swoich podróżach i pasji, jaką jest dla niej szycie ubrań: „Jestem właściwie architektem ubioru. Nie podążam za modą, tworzę całkiem nowe konstrukcje. Zazwyczaj pracuję indywidualnie z każdą osobą pomagając wydobyć jej własny styl, zgodny z charakterem i potrzebami. Wspólnie szukamy odpowiedniej barwy i sposobu wyrażenia osobowości.” Opowieść Dagmary jest wstępem do tego, co robimy później – oglądamy kolorowe materiały, wybieramy wzory, planujemy. Jest harmonia. Jest pięknie. Potem pyszny obiad, kino, długi spacer i gorąca kąpiel. Dzień upłynął wspaniale. Misja „relaks” zakończona. Dobranoc.

Więcej o festiwalu „Skrzyżowanie Kultur” i Dagmarze Czarneckiej, która krzyżuje kultury w modzie, na moim blogu. Zapraszam i życzę wszystkim świętego spokoju.

KALININGRAD: accordo UE-Polonia-Russia sulla libera circolazione nell’ex Prussia orientale

0

 Davide Denti

Da agosto Kaliningrad è un po’ più vicina all’Europa. La città russa sul Baltico, già luogo natale di Kant, ha acquistato il diritto per i suoi cittadini di muoversi senza necessità di visto in due regioni frontaliere della Polonia (e viceversa). Grazie ad un accordo bilaterale tra Russia e Polonia, e alla modifica di un regolamento dell’Unione Europea, tutti i residenti dell’enclave (oblast) di Kaliningrad beneficiano ora di una maggiore libertà di movimento.
L’adesione dei paesi dell’Europa centro-orientale all’Unione Europea ha causato lo spostamento ad est della frontiera dell’area Schengen di libera circolazione, con l’effetto collaterale di irrigidire confini che invece avevano forti dinamiche economiche e sociali. Per alleviare tali effetti negativi, il Codice Schengen prevede la possibilità di firmare degli accordi bilaterali di traffico frontaliero locale (LBT) tra un paese UE e un paese terzo. Tali accordi permettono ai residenti di una fascia di 30 chilometri sui due lati della frontiera (estendibili fino a 50) di attraversarla senza visto e di circolare nella fascia di frontiera (non nell’intera zona Schengen) solo grazie ad un documento amministrativo da rinnovare ogni cinque anni. La Polonia ha già concluso un tale accordo con l’Ucraina nel 2009; un altro accordo tra Norvegia e Russia sulla frontiera artica è entrato in vigore nel 2011 ed ha fatto da apripista per l’accordo russo-polacco su Kaliningrad.
La firma degli accordi LBT ha ben funzionato in diversi casi, ma nel caso dell’enclave russa di Kaliningrad avrebbe avuto effetti paradossali: la città di Kaliningrad (500.000 abitanti, circa la metà della popolazione della regione e suo centro economico e politico) è a più di 50 chilometri dalle frontiere, e i suoi abitanti non ne avrebbero beneficiato. L’accordo russo-polacco, negoziato tra 2008 e 2010, prevedeva perciò che l’intera popolazione dell’enclave – purché residente da 3 anni – potesse beneficiarne e recarsi in una regione allargata del nord-est polacco (parte della Varmia e Masuria) fino a 30 giorni alla volta, per un totale massimo di 90 giorni all’anno.
Tuttavia l’accordo russo-polacco era in violazione dei regolamenti europei. I due ministri degli esteri chiesero allora una deroga all’UE, cosa che la Commissione accettò e che il Parlamento Europeo confermò con voto pressoché unanime (556 sì e 69 no) nel dicembre 2011, considerando Kaliningrad come “eccezione” e concedendo lo status frontaliero all’intera regione. L’accordo LBT tra Russia e Polonia è così entrato in vigore il 27 luglio 2012: circa due milioni di cittadini polacchi, ed un milione di cittadini russi, hanno acquistato il diritto di muoversi nelle reciproche regioni. L’area coperta include, oltre all’oblast di Kaliningrad, la metropoli di Danzica-Gdynia-Sopot e le città di Elbl?g e Olsztyn. In piccolo, l’accordo permette la resurrezione dell’area della Prussia orientale, divisa nel 1945. La liberalizzazione de facto dei visti tra l’oblast di Kaliningrad e il nord-est polacco porta con sé una serie di rischi e di benefici. La possibilità di muoversi liberamente darà una spinta alla cooperazione culturale e scientifica, e favorirà il turismo e il commercio. I cittadini polacchi andranno probabilmente a fare il pieno di benzina in Russia, dove costa la metà, mentre i russi potranno fare la spesa in Polonia, dove molti prodotti sono più economici grazie ai benefici del mercato interno UE; un nuovo centro commerciale è già in costruzione a Braniewo, vicino alla frontiera. Le città polacche della costa beneficieranno inoltre di un maggiore influsso di turisti russi, che già vi si recano.  Kaliningrad è fortemente dipendente dall’importazione di beni, e se l’accordo produrrà gli stessi effetti dell’accordo LBT polacco-ucraino (grazie al quale il valore delle spese dei cittadini ucraini in Polonia è raddoppiato in tre anni) entrambe le aree potranno beneficiarne. Per quanto riguarda i rischi, il fattore sicurezza e immigrazione è il più pubblicizzato, ma probabilmente  sovrastimato. La Commissione Europea ha rilevato finora ben pochi casi di abusi degli altri accordi LBT: controlli casuali al di là della zona di frontiera possono portare ad un bando dalla zona Schengen per 5 anni ai cittadini di stati terzi trovati in violazione delle regole, è più probabile che sia il sistema polacco di gestione delle frontiere ad andare sotto stress a causa del maggior numero di attraversamenti, e sono stati quindi previsti dei punti-frontiera appositi per i cittadini dell’oblast. L’accordo LBT su Kaliningrad ha visto una frenetica attività diplomatica della Polonia, ma non ha raccolto lo stesso entusiasmo da parte delle autorità lituane. Vilnius non ha accettato il principio di estensione dell’area frontaliera all’intero oblast di Kaliningrad, cosa che avrebbe comportato l’apertura ai cittadini russi di una regione della Lituania inclusiva di Kaunas, la seconda città del paese. I lituani sono pertanto rimasti alla finestra, a vedere come la Polonia avrebbe proseguito nell’iniziativa. Anche l’atteggiamento delle autorità della Federazione Russa non è stato sempre coerente. Nel giugno 2011, a Sochi, Putin ha criticato lo status speciale per la regione, in base alla parità di trattamento tra tutti i cittadini russi e temendo che ciò possa comportare ritardi nella liberalizzazione dei visti per tutta la Federazione. L’oblast di Kaliningrad ricopre un ruolo particolare nella Federazione Russa: da una parte principale base militare della flotta del Baltico (nel 2008 Putin minacciò di schierarvi missili Iskander contro il progetto americano di scudo spaziale), dall’altra regione considerata a rischio di separatismo e di ingresso di idee occidentali, con la nascita del sindacato Solidarnost e le proteste antigovernative del 2010. L’entrata in vigore dell’accordo LBT, in ogni caso, costituirà un test importante per un successivo eventuale dialogo sulla liberalizzazione dei visti tra l’UE la Russia, cui Francia e Germania sono favorevoli.

Włoskie pasje: piłka nożna, samochody i motocykle

0

Włochy! Z czym nam się kojarzą? Z pizzą, winem, plażą, górami, modą? Italia to jednak nie tylko wspaniała kuchnia, toskańskie winnice, ciągnące się kilometrami piaszczyste wybrzeże czy ośnieżone szczyty Dolomitów. To także sport, który w tym kraju często traktowany jest niemal jak religia. To tu dzieci od najmłodszych lat wychowuje się właśnie na sporcie.

Podstawa to futbol. Ten kto choć raz był we Włoszech na pewno spotkał na swojej drodze dzieciaki biegające za piłką lub będąc w barze usłyszał pełne emocji rozmowy o meczach. Drużyna narodowa – Azzurri, to dla Włocha świętość, a piłkarze często traktowani są jak Bogowie. To właśnie oni, 4-krotni Mistrzowie Świata ściągają przed telewizory miliony fanów. Choć włoski futbol uważany jest przez niektórych za mało atrakcyjny i nudny, to będąc w Italii warto jednak wybrać się na przynajmniej jeden mecz klubowy lub, jeśli ma się szczęście, reprezentacji narodowej.

Nie zapominajmy jednak, że sport we Włoszech nie ogranicza się jedynie do piłki nożnej. Ten kraj, to przecież kraina motoryzacji. To stąd pochodzą takie marki jak Ferrari, Lamborghini, Alfa Romeo czy Ducati, a także znane na całym świecie biuro projektowe Pininfarina. Dzięki temu nie brakuje tu torów wyścigowych, na których corocznie odbywają się największe sportowe imprezy świata.

Oglądanie sportu w telewizji cieszy, ale nie do końca satysfakcjonuje. Wielu z nas zapewne marzyło, żeby poczuć sportowe emocje na żywo. W takim razie dlaczego nie spełniać swoich marzeń? Zapraszam do Włoch!

Przygodę rozpoczynamy w Mediolanie, gdzie ląduje nasz samolot. Wrzesień to idealny miesiąc na odpoczynek i… sport. Plaże nie są już tak zatłoczone, morze ciepłe, a dookoła dużo się dzieje, szczególnie w sporcie. Pierwszym przystankiem w naszej wyprawie jest Monza. To tu 18 km od Mediolanu znajduje się jeden z najstarszych torów wyścigowych. Corocznie we wrześniu odbywa się tu Grand Prix Włoch Formuły 1. Wydarzenie to przyciąga kibiców z całego świata, jednak największą grupę stanowią kibice Ferrari, dla których ten domowy wyścig jest najlepszą okazją, aby pokazać przywiązanie do zespołu. Autodromo Nazionale di Monza to oficjalna nazwa toru, jednak przez Włochów często nazywany jest „La Pista Magica” – „Magiczny tor“. Kupując bilety weekendowe (3-dniowe) warto pokusić się o przyjazd na tor już w czwartek. W godzinach popołudniowych dla zwiedzających otwierany jest Paddock. Można na żywo zobaczyć jak montowane są bolidy, jak zmieniane są opony, a nawet spotkać kierowców. Tor posiada bardzo długie proste, dlatego poruszanie po nim nie należy do najłatwiejszych. Odległość od wejścia do niektórych trybun jest nawet kilkukilometrowa. W takim przypadku warto zastanowić się nad wyborem dobrego miejsca i dostosować go do środka lokomocji jakim będziemy się poruszać.

Jedynie najbardziej zagorzałym fanom Formuły 1 polecam pobliskie campingi, ponieważ podczas wyścigowego weekendu zarówno w dzień jak i w nocy odpalane są silniki, a z głośników słychać powtórki poprzednich wyścigów. Ma to swój urok i osobiście chętnie bym to przeżyła jeszcze raz, jednak dla ceniących spokój i ciszę polecam hotele w Mediolanie lub Monzy.

Będąc w Mediolanie nie zapomnijmy o zwiedzeniu katedry Duomo, zamku Sforzów, La Scali oraz tamtejszego kanału dookoła którego roi się od klimatycznych kafejek. Miasto kojarzone z modą ma dużo więcej do zaoferowania, dlatego warto skorzystać z rad mieszkańców. To oni najlepiej wiedzą gdzie dobrze zjeść, co zobaczyć i gdzie się pobawić.

Sprawdźmy też wrześniowy kalendarz Serie A (włoska liga piłki nożnej) lub meczów kwalifikacyjnych do mistrzostw i wybierzmy się na San Siro (Stadio Giuseppe Meazza) – jeden z największych stadionów piłkarskich świata. Pamiętam, gdy w 2007 roku będąc na wyścigach F1 natrafiłam na mecz Włochy – Francja (eliminacje do Euro 2008). Mimo że mecz skończył się remisem 0:0, uważam, że warty był obejrzenia; również ze względu niesamowitą atmosferę.

Opuszczając Mediolan udajemy się na południe. Kolejny przystanek – Bolonia. Oddalone o 216 km stare i malownicze miasto jest świetną bazą wypadową, aby szerzej zapoznać się z historią włoskiej motoryzacji. Najbliżej starego miasta, bo w odległości niespełna 8 km, znajduje się fabryka i muzeum motorów – Ducati. To raj dla miłośników dwóch kółek. Możemy tu zobaczyć zarówno modele seryjne jak również wyścigowe modele zespołu startujące w serii MotoGP. Dla ceniących szybką jazdę, a także wygodę czterech kółek też się coś znajdzie. Nieco dalej, bo 30 km od centrum znajdujemy fabrykę i muzeum superszybkich maszyn – Lamborghini.

Udając się bardziej na północ w kierunku miasta Modena warto zboczyć kilka kilometrów od głównej drogi i przenieść się do wyjątkowej, czerwonej krainy – Maranello. To tu produkowane są jedne z najsłynniejszych sportowych aut świata – Ferrari. Zaraz po wjeździe do tego niewielkiego miasteczka, nasz wzrok kieruje się na sklepiki, kafejki, budynki, wszystko to przystrojone czerwonymi flagami z czarnym rumakiem na czele. Nawet ludzie są tu niecodziennie ubrani. Czerwone kombinezony nie dziwią jednak, gdy dowiadujemy się, że większość z mieszkańców tego miasteczka, to właśnie pracownicy Ferrari.

Choć do fabryki prawdopodobnie nie uda nam się wejść, warto zaglądnąć do miejscowego muzeum, w którym mieszczą się prawie wszystkie modele samochodów tej włoskiej marki, a także szeroka wystawa silników, trofeów, bolidów F1 i innych pamiątek związanych z Ferrari. Dodatkową atrakcją jest również tor Fiorano znajdujący się w niewielkiej odległości od muzeum. To tam testowane są zarówno supersamochody, jak i bolidy z czarnym rumakiem.

Dla ceniących włoską klasykę, a nie tylko szybkość, mam niespodziankę. Nie oddalając się zbytnio od Modeny znajdziemy miasteczko Cittanova. To tu możemy natrafić na mało znane, jednak niezwykle interesujące muzeum – Panini. Kolekcja poświęcona marce Maserati zawiera wiele zabytkowych i kolekcjonerskich aut. Podziwiać możemy modele Boomerang, Eldorado, Berlinetta, a także wiele innych.

Ponieważ chodzenie po muzeach nie każdemu sprawia przyjemność, dlatego zapraszam spowrotem na tor. Tym razem udajemy się na południe, do miejscowości Imola oddalonej o 45 km od Bolonii. Znajduje się tu tor Autodromo Enzo e Dino Ferrari, nazwany imieniem założyciela marki Ferrari – Enzo, oraz jego syna Dino. Dzięki przebudowie toru Monza od 1980 roku na Imoli zagościła Formuła 1. Grand Prix San Marino odbywało się tu nieprzerwanie aż do 2006 roku. Miłośnicy sportów motorowych zapewne kojarzą ten tor z tragicznym w skutkach weekendem wyścigowym. To właśnie tutaj w 1994 roku podczas sesji kwalifikacyjnej zginął Austriak Roland Ratzenberger, a dzień później trzykrotny Mistrz Świata Formuły 1 – Brazylijczyk Ayrton Senna. Tor ten jest niezwykle ważny za równo ze względu na swoją historię jak i możliwość uczczenia tragicznie zmarłych kierowców.

Ostatnim przystankiem w naszej sportowej wyprawie jest Rimini, a dokładnie miejscowość mieszcząca się tuż obok – Misano. To tu znajduje się ostatni punkt, ostatnie wydarzenie do zaliczenia – MotoGP. Tor Misano, to drugi po Mugello tor wyścigowy we Włoszech, na którym odbywają się zawody tej mistrzowskiej serii. O punkty w Grand Prix San Marino walczą tu zarówno kierowcy MotoGP, jak również Moto 2 i Moto 3. Usytuowanie toru na wolnej przestrzeni oraz jego konstrukcja sprawiają, iż z każdego miejsca mamy dobry widok na to co się dzieje dookoła. Dla miłośników Ducati stworzono tu specjalną trybunę, z której można oglądać wyścig w towarzystwie kibiców tego zespołu.

Tegoroczny wyścig miał dla kibiców i zawodników szczególne znaczenie. Po raz pierwszy ścigali się na tym torze bez tragicznie zmarłego rok temu na torze Sepang – Marco Simoncelliego. O Włochu, który urodził się niedaleko toru i na którym stawiał swoje pierwsze sportowe kroki pamiętali wszyscy. Zarówno kibice, jak i zawodnicy okazywali pamięć po tragicznie zmarłym koledze umieszczając jego numer #58 i napis „Ciao Sic“ zarówno na koszulkach, motorach, samochodach, flagach jak również wielkich transparentach. Warto również pamiętać, iż od listopada poprzedniego roku tor Misano nosi nazwę : Misano World Circuit Marco Simoncelli.

Zarówno Formułę 1, jak i MotoGP trzeba zobaczyć przynajmniej raz w życiu. Atmosfery, ryku silników i relacji live nie zastąpi nawet najlepszy komentarz, czy opowiadanie przyjaciela. To po prostu trzeba poczuć! Nie patrzmy też stereotypowo na Włochy – one mają na prawdę dużo do zaoferowania. Trzeba tylko pobudzić wyobraźnie.

Studencie, ucz się wiele, a potem zarabiaj mało albo w ogóle

0

Studencie, ucz się wiele, a potem zarabiaj mało albo w ogóle

„Ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz”, zachęcają młodych ludzi ci bardziej doświadczeni. Jednak okazuje się, że gdy już zdobędziemy ten wartościowy klucz, w dobie kryzysu brakuje drzwi, które byłoby można nim otworzyć. W Polsce zwyczajnie trudno jest znaleźć zatrudnienie świeżym absolwentom uczelni w jakimkolwiek zawodzie, a co dopiero w tym wymarzonym, którego z olbrzymią chęcią uczyli się przez kilka lat.

Sytuacja zatrudnienia młodych ludzi to jeden z paradoksów dzisiejszej Polski. Większość firm poszukuje pracowników doświadczonych, ale i dobrze byłoby, gdyby byli młodzi, chętni i ze świeżym spojrzeniem na świat. Zaraz, zaraz, ale jak znaleźć młodego człowieka z dużym doświadczeniem, skoro nikt nie chce dać mu szansy?

Statystyki są niezadowalające. Według Głównego Urzędu Statystycznego tylko 43% absolwentów znalazło pracę w wyuczonym wcześniej zawodzie. To zdecydowanie za mało. Co dzieje się z pozostałymi? Albo pracują w innym – najczęściej mniej płatnym zawodzie – albo nie pracują w ogóle. Widok świeżego absolwenta psychologii, socjologii czy stosunków międzynarodowych sprzedającego w sklepie spożywczym jest dość powszechny. Równie często możemy zauważyć młodego człowieka idącego do Urzędu Pracy, by podpisać comiesięczną listę bezrobotnych. Co zatem mają robić? Zapomnieć o swoich marzeniach, a zdobyte na studiach umiejętności schować do kieszeni i zatrudnić się gdziekolwiek czy cały czas szukać pracy w wymarzonym zawodzie, zostając tym samym przynajmniej na jakiś czas bezrobotnym? Jedno jest pewne: ani jedna, ani druga z tych sytuacji nie jest dla młodych przyjemna i co najważniejsze budująca.

Aktualny rynek pracy przepełniony jest absolwentami uczelni humanistycznych. Obecnie nawet tak mocno cenione prawo nie zapewnia pewnego zatrudnienia. Prawdziwy rozkwit przeżywają za to politechniki, a uczniowie nauk ścisłych są pilnie poszukiwani. Największym zainteresowaniem cieszą się takie kierunki, jak geodezja, kartografia, automatyka i robotyka, a także inżynieria czy budownictwo. Prognozy dla młodych „ścisłowców” są optymistyczne: w Polsce zacznie brakować specjalistów z branży budowlanej. Problem w tym, że ludzie ciągle wolą studiować kierunki humanistyczne.

W obliczu szturmu wielkich konsorcjów ze Wschodu, na polskim rynku pracy poszukiwani są absolwenci filologii chińskiej czy japońskiej. Na taki kierunek trudno jest się dostać, ciężko się go uczyć, ale potem zatrudnienie przychodzi po nas same. Cały czas hitem wśród młodych pozostają za to finanse i rachunkowość. Mimo panującego kryzysu, zagraniczne korporacje usługowe chcą rozszerzać swoją działalność w Polsce, dlatego poszukują finansistów i księgowych. Polacy są atrakcyjnymi pracownikami, gdyż posiadają takie same kwalifikacje, jak zachodni Europejczycy, ale ich wymagania zarobkowe są znacznie mniejsze.

Dobrym sposobem na znalezienie pracy po studiach jest… zatrudnienie się już w czasie ich trwania! Paradoksalnie, studentom łatwiej jest znaleźć etat, gdy jeszcze się uczą. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: zatrudniając studenta, pracodawca nie musi odprowadzać za niego składki ZUS, może zatrudnić go na pół etatu i płacić mu mniej. Fakt, że często jest to praca znacznie odbiegająca od studiowanego kierunku, to już inna sprawa. Ale młodzi ludzie się na to godzą, bo jakakolwiek praca jest lepsza niż żadna. Co ciekawe, magazynier w supermarkecie czy konsultantka w drogerii wcale nie zarabia mało, bo płace sięgają już od 1800 złotych. Jeżeli student nie może znaleźć pracy, powinien przynajmniej zapisać się na staż lub wolontariat. Bo młody człowiek musi jakoś rozpocząć zawodową karierę i krok po kroku zdobywać doświadczenie, inaczej na rynku pracy nie ma czego szukać.

Fiera (e) del Turismo in Polonia

0

Si sono appena chiusi i battenti della fiera del turismo presso Mt Polska mentre vi scrivo e volevo dedicare questo articolo ad un settore dell’economia cruciale per un Paese come l’Italia. Personalmente, ogni volta che entro in una fiera del turismo, provo la stessa adrenalina che provavo da bambino quando mi portavano alle giostre. Questa kermesse di culture, colori e tradizioni concentrate in un paio di padiglioni fieristici mi fa accarezzare il sogno della mia vita che è appunto quello di visitare almeno 100 paesi (siamo a 77 in questo momento). Entrando in fiera, la mia prima preoccupazione è quella di vedere l’esposizione della mia amata Italia che si presenta in forze ridotte rispetto all’anno scorso. L’Enit, a causa dei tagli di spesa, presenta uno stand che racchiude alcune regioni italiane (circa 6). Saluto i simpatici amici dell’Abruzzo che avevano avuto modo di leggere anche Gazzetta Italia (in questi casi credetemi che l’ego ne gode parecchio). Incrocio Gilda Ventura, responsabile del Trentino. Ecco, proprio il Trentino è per me un esempio di marketing turistico efficace, con una presenza attiva sul territorio polacco. La regione Trentino, oltre a sponsorizzare il giro ciclistico della Polonia ospiterà nel 2013, sull’epico passo del Pordoi, anche due tappe della manifestazione che per la prima volta nella sua storia transiterà al di fuori della Polonia. Un bel 10 al Trentino. Durante la fiera del turismo una delle attrazioni è anche costituita dal cibo offerto dai vari paesi. Per non sbagliare, al primo languorino e voglia di caffè, mi fiondo a colpo sicuro verso lo stand Italia e riconosco le crostate alla marmellata del ristorante San Lorenzo che accompagnate con un buon espresso meritano il 10 e lode!

Continuando la mia esplorazione tra gli stand, ho avuto modo di apprezzare lo sforzo della Calabria che ha allestito uno stand di assoluto riguardo con brochure patinate e stampate senza badare a spese. Ricevo i complimenti per l’articolo scritto sulla località di Le Castella vicino a Capo Rizzuto e mi schernisco dicendo che aspetto un invito in Calabria per approfondire l’argomento. Voto alla mia sfacciataggine 5! Le località sciistiche italiane sono presenti con un paio di stands, tra cui ricordo quello di Maso Corto, molto ben curati. Il nostro patrimonio montano è sempre più apprezzato dallo sciatore polacco che non trova in Zakopane gli impianti all’altezza della situazione. Dimenticavo di dire che anche Gazzetta Italia aveva il suo stand che ha ricevuto le prestigiose visite del Presidente della Camera di commercio Dott. Di Gilio e dell’ambasciatore italiano in Polonia. Voto 8.
Unica nota stonata di questa full immersion di tre giorni è rappresentata da un gruppo folk polacco che si esibisce a squarciagola ogni due ore con degli improbabili “o sole mio“ ad un volume assordante . Voto 4.
Devo poi sottolineare come la lotta tra i vari organizzatori di fiere crei un notevole dispendio di risorse, ci sarà infatti un’altra fiera a Poznan e una nello stadio nazionale a novembre. Non sarebbe meglio condensare il tutto in un’unica manifestazione?

Gwiazda Zasług w Pracy dla Enrico Bologna, dyrektora zarządzającego BREMBO

0

Dnia 20 września br, dott. Enrico Bologna, dyrektor zarządzający Brembo Sp. z o. o. oraz członek Zarządu Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej w Polsce, otrzymał Gwiazdę Zasług w Pracy (Stella al merito del lavoro), odznaczenie Republiki Włoskiej przyznawane obywatelom Włoch, którzy, wyróżnili się dokładnością, pracowitością oraz nieposzlakowaną opinią moralną. Odznaczenie przynosi tytuł “Mistrza Pracy”. Uroczystość odbyła się w siedzibie Ambasady Włoskiej w Warszawie, gdzie S.E. Riccardo Guariglia, Ambasador Republiki Włoskiej w Polsce, odznaczył Enrico Bologna. Gratulacje napłynęły ze środowisk włoskich z całej Polski.

Spotkanie burmistrza Wieliczki z Matteo Redentim (Włoska Izba Handlowo-Przemysłowa w Polsce): “Nasza współpraca będzie kontynuowana poprzez „LittlEATaly”, spotkanie poświęcone najlepszym włoskim produktom”

0

6 lipca odbyło się oficjalne spotkanie Matteo Redenti, szefa krakowskiego oddziału Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej w Polsce z burmistrzem Wieliczki, miastem, które gościło włoską reprezentację podczas ostatnich piłkarskich Mistrzostw Europy.

W imieniu włoskiego świata biznesu w Polsce, Redenti wręczył burmistrzowi Wieliczki marmurowy talerz ozdobny, podarowany przez burmistrza Carrary, jako wyraz wdzięczności za gościnność i ciepłe przyjęcie otrzymane podczas rozgrywek europejskich. Matteo Redenti i burmistrz Artur Kozioł zapowiedzieli również, iż współpraca nie została zakończona wraz z końcem Euro 2012, lecz będzie kontynuowana za sprawą wydarzenia poświęconego najlepszym włoskim produktom. Spotkanie będzie nosić nazwę „LittlEATaly” i będzie podzielone na 4 obszary tematyczne: spotkanie B2B firm włoskich z lokalnymi organami władzy w Polsce, Enogastronomia, Sport i Turystyka, Moda i styl.

Redenti : „LittlEATaly będzie okazją dla wszystkich włoskich przedsiębiorców, by się zaprezentować lub wzmocnić swoją pozycję na jednym z najciekawszych rynków europejskich. Dzięki współpracy z polskimi i międzynarodowymi mediami oraz różnymi partnerami handlowymi (między innymi Juventus Soccer School Poland, Włoski Instytut Kultury w Krakowie, Włoska Izba Handlowo-Przemysłowa w Polsce i wiele innych instytucji) przewiduje się, iż wydarzenie będzie gościć co najmniej 5 tysięcy osób każdego dnia”.

Artur Kozioł: „Cieszymy się, iż rozpoczęliśmy tak ścisłą współpracę z Włochami i jesteśmy pewni, iż to wyjątkowe wydarzenie będzie odbywało się również w kolejnych latach. Chcę podziękować Matteo Redenti za wsparcie, którego nigdy nam nie brakowało oraz burmistrzowi Carrary za piękny podarunek. Marmurowe jaskinie Carrary i nasze kopalnie soli są nieocenionym dziedzictwem”. „Zainteresowane firmy mogą jeszcze zgłosić się do udziału w evencie, chociaż nie ukrywam, iż większość miejsc jest już zarezerwowana. LittlEATaly odbędzie się w dniach 12-14 października 2012 w Wieliczce” dodał Redenti.

Przejażdżki na rowerze pod nie zawsze błękitnym niebem

0

Iwona Pruszkowska

Po londyńskim „Boris Bike”, włoskim „Bicincittà” czy niemieckim „Call-a-bike”, przyszedł czas na Warszawę. Pierwszego sierpnia władze miasta wprowadziły miejski system wypożyczania rowerów – Veturilo. Operator systemu, firma Nextbike Polska, jest już obecna w ponad 50 miastach na całym świecie (w Polsce w Poznaniu, we Wrocławiu i w Opolu). Na oficjalnej ceremonii inauguracji systemu Veturilo była obecna prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Pani prezydent chciała zachęcić warszawiaków, i nie tylko, by zamienili samochody i autobusy na rowery. Jednakże, jak wynika z oficjalnych danych, jej „interwencja” nie była niezbędna. Drugiego sierpnia w systemie zarejestrowało się 6 tysięcy osób, z czego 2 tysiące niezwłocznie z niego skorzystało. „To znak, że Polacy chcą przesiadać się ze środków transportu miejskiego czy z własnych samochodów na rowery” powiedział Tomasz Wojtkiewicz, prezes ZTM (Zarząd Transporu Miejskiego). Obecnie jest około 30 tysięcy użytkowników systemu (według danych z 21.08. było ich dokładnie 29.188), a ich liczba systematycznie wzrasta. Każdego dnia rowery Veturilo są używane średnio 3,3 tysiąca razy. Od pierwszego do 21 sierpnia zostały one wypożyczone 67.342 razy. Według oficjalnych danych Nextbike Polska w przeciągu pierwszych dwudziestu dni od wprowadzenia miejskiego systemy wypożyczania rowerów Veturilo, największa ilość wypożyczeń, dokładnie 5.905, miała miejsce 19 sierpnia. Obecnie istnieje 57 punktów wypożyczeń rowerów Veturilo w czterech dzielnicach Warszawy: Śródmieście, Ursynów, Bielany i Wilanów. Na przyszły rok planowane jest otwarcie kolejnych 70 punktów. Wśród najpopularniejszych punktów wypożyczań są te położone w Alejach Jerozolimskich, w okolicach stacji metro Imielin i stacji metro Dworzec Gdański. Anna Knowska, rzecznik prasowy Nextbike Polska, podkreśla fakt, iż jest bardzo ciężko sprecyzować profil użytkowników, ponieważ podczas rejestracji nie ma obowiązku podania adresu zamieszkania czy zameldowania. Według informacji pochodzących z formularzy zapisu, ponad połowa użytkowników to warszawiacy. Drugą połowę stanowią mieszkańcy innych polskich miast (między innymi Wrocławia, Poznania, Torunia i Suwałk) oraz cudzoziemcy (na przykład Francuzi, Niemcy, Anglicy, Włosi, Rosjanie, Brazylijczycy). Rejestracja w systemie jest szybka i nie zajmuje więcej niż dwie minuty. Należy jedynie wypełnić krótki formularz i zapłacić 10 złotych. Następnie wystarczy odnaleźć punkt Veturilo położony najbliżej domu, pracy czy szkoły i można wyruszyć.

Solonia City – Le più lunghe vacanze del XXI secolo

0

Il sole ha cambiato colore, le notti sono diventate più fredde e le pallide foglie frusciano con malinconia. L’estate se ne va, prendendo con sé il senso di spensieratezza. Sta per finire il periodo di viaggi, ferie e feste fino all’alba… beh, forse solo quelle all’aria aperta. Comunque, il mese di settembre è un periodo dedicato al progettare e al ritorno alla routine quotidiana. “Che cosa possiamo aspettarci oltre al cambio del tempo e della velocità della vita?” mi chiedo, tirando fuori l’armadio un maglione. Beh, me ne preoccuperò domani, oggi l’abbronzatura è troppo fresca.

Nel frattempo mantengo nella memoria (e nel blog) il ricordo di momenti più eccitanti di quest’estate per poter ricordarli in ogni momento.

Divertimento e cultura. Tutto è iniziato con l’Euro, che ha generato tante emozioni, ha attirato tanti turisti e ha portato un soffio di libertà già all’inizio di giugno, iniziando la spensierata stagione estiva. Le nuove amicizie risultano in maggior numero dai post su Facebook. Ogni clicco su “mi piace” significa che stiamo insieme. Questo è bello. Tanti artisti eccellenti hanno visitato la Polonia in occasione di vari festival ed eventi, che quest’anno non sono mancati. Durante il festival Open’er si sono esibiti tra l’altro Bjork e Bat for Lashes e durante il festival Era Nowe Horyzonty Peaches e Coso Rosie. I Red Hot Chili Peppers hanno suonato nell’ambito dell’Impact Festival nell’aeroporto di Bemowo a Varsavia, e il primo agosto l’icona pop, Madonna, ha “testato” lo Stadio Nazionale, facendo una performance straordinaria.

Avventure e flirt. È il tema che prevale nelle conversazioni del dopo-vacanze in balconi, terrazze, giardini o saloni nelle case private e adesso dominerà anche il mio articolo. Attenzione, si inizia.

La mia avventura non è molto tempestosa ma abbastanza inusuale. Una volta ho invitato a casa mia un francese, Thomas Guilmin, conosciuto per caso per strada, che è rimasto da me tre giorni. Non avevo mai fatto una cosa del genere, ma in questo caso mi sono permessa di fare questo passo coraggioso perché questo ragazzo mi ha impressionato con la sua storia straordinaria. Si è rivelato che lui viaggia intorno al mondo, attenzione… a piedi! (post su blog “Dooko? ?wiata – na piechot?”, “Intorno al mondo – a piedi”). Le sue storie erano affascinanti e la sua presenza ha portato un soffio di freschezza nella mia vita.

Invece una mia vicina, Aga, pittrice, mi ha raccontato alcune avventure, che sono più adatte per questo giornale, perché riguardano gli italiani, che Aga ha incontrato dopo il ritorno da Berlino… in Polonia. È andato così:

“Il mio primo italiano “varsaviano” è stato Massimo di Roma, che ha visitato la Polonia in occasione di qualche conferenza. Capelli biondi e occhi azzurri, con un aspetto fisico che assomigliava più ad un principe norvegese che ad un italiano di sangue bollente. Malgrado il fatto che Massimo aveva il temperamento un po’ scandinavo, mi ha affascinata così tanto che dopo la prima serata passata bevendo vino rosso e mangiando grissini, mi sono convinta che servivano altre serate. La nostra amicizia si è rafforzata così tanto che dopo un mese, che ho passato viaggiando per l’Europa, l’ho visitato a Roma. Nel caldo afoso di agosto abbiamo nuotato in piscina, viaggiato per le strade piccole in una cabrio vintage, visitato Roma e mangiato in piccoli e accoglienti locali. Comunque, la relazione non si è sviluppata. In seguito sono andata a trovarlo in Finlanda e tutti e due abbiamo ammesso che volevamo di più ma abbiamo avuto l’impressione che il nostro partner non lo volesse…

Dopo ci sono stati Enrico e Marco, studenti favolosi, che tornavano dalla Norvegia, dove hanno passato un anno, facendo il programma Erasmus. Abbiamo passato una serata bellissima passeggiando per la Vecchia Città. Due giorni più tardi, quando stavano per partire per l’Italia, si è rivelato che la loro macchina, insieme con tutta la loro roba portata dalla Norvegia, era stata rubata. Abbiamo passato tutto il giorno al commissariato di Polizia. Mi sono sentita a disagio perché si è rivelato che gli stereotipi sui polacchi che rubano le auto non sono esagerati. Loro sono rimasti ancora due giorni e non ci potevo credere che hanno affrontato tale disgrazia così bene, prima di partire erano pronti a dimenticare le cose che gli sono state rubate e godere le vacanze che gli rimanevano. Ho regalato a Marco un mio quadro, gli è piaciuto tanto.”

Il periodo di avventure sta per finire ma le storie che le riguardano iniziano a “vivere la propria vita” e riscaldano le serate di settembre passate con gli amici. Abbiamo tanto da ricordare perché queste sono state le più lunghe vacanze del XXI secolo! Gli impegni? Beh, un proverbio polacco dice: “ il diavolo non è tanto brutto, quanto lo si dipinge”. Allora, affrontando coraggiosamente settembre, auguro a tutti voi tanta tranquillità e autocontrollo, e dopo un giorno di lavoro una calda serata con gli amici più cari. Vi invito anche a visitare il mio blog, in cui potete conoscere tante altre storie di strane avventure estive, coaching professionale di Judyna Turan e consigli dell’astrologo Teresa Tyszowiecka.