Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155

Strona główna Blog Strona 150

Wewnętrzne dokumenty spółek z całej Polski w cały Świat – szybko, anonimowo i z sukcesem

0

Spółka PLUS IURIS Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie we współpracy z Kancelarią Prawną Studio Prawne z Warszawy dostosowała swój produkt profesjonalnej informacji o przedsiębiorcach i osobach fizycznych działających w Polsce do potrzeb włoskiego rynku.

Aby sprawdzić nie tylko standing finansowy, ale również transparentność działań organów, zidentyfikować ewentualne konflikty wewnętrzne w spółce zarówno na poziomie wspólników, jak i członków zarządu, jak i w celu dodatkowej analizy ewentualnego tworzenia łańcuchów spółek została uruchomiona usługa SCOPRI L’IMPRESA dla podmiotów włoskich.

Dzięki naszej strukturze złożonej z 21 biur, znajdujących się przy każdym sądzie rejonowym KRS w Polsce, i ponad 100 analitykom, możemy zapewnić szybkie i efektywne działania polegające na pozyskiwaniu i przesyłaniu on-line akt wewnętrznych podmiotów wpisanych do KRS (statuty, protokoły zgromadzeń wspólników, uchwały, bilanse, sprawozdania finansowe, listy wspólników, adresy członków zarządu, ich wzory podpisów, informacje o „ukrytych wspólnikach” nie ujawnionych w odpisie z KRS, jako nie posiadających więcej niż 10 % udziałów itp.)

Posiadamy również dostęp do historycznych dokumentów podmiotów wpisanych do „starych” rejestrów RHB, RSA, RF (przed 2001), jak i do rejestrów Funduszy Inwestycyjnych.

UWAGA: dostęp NIE JEST SCENTRALIZOWANY, ale dzięki nam możesz mieć dostęp on-line do wewnętrznych dokumentów podmiotów, które zostały złożone w polskich rejestrach.

Dzięki profesjonalnemu wsparciu naszych prawników oferujemy również usługę ANALIZY STANDINGU W JĘZYKU WŁOSKIM.

Dlaczego nie wystarczy zwykły odpis z KRS?

Większość spółek przed podpisaniem umowy prosi tylko o okazanie kopii odpisu z rejestru przedsiębiorców KRS. Sam odpis nie daje gwarancji kontraktowej i należy dokonać również dodatkowych kontroli. Koszt takiej operacji jest dużo mniejszy od ewentualnych szkód, dodatkowo może być odciągnięty jako koszt podatkowy.

Pomóż sobie w procesie

Dokumenty z rejestrów KRS mogą zostać użyte w postępowaniach sądowych zarówno w Polsce jak i za granicą.

Przykład: Nie zawsze osoba wpisana do KRS jako członek zarządu faktycznie sprawuje tą funkcję. Mandat często musi zostać przedłużony, gdyż co do zasady wygasa wraz z odbyciem zwyczajnego zgromadzenia wspólników i zatwierdzenia sprawozdania finansowego. W takiej sytuacji podpisane umowy mogłyby okazać się nieskuteczne.

Tego nie znajdziesz w odpisie z KRS. Nie powie Ci tego również zwykła wywiadownia gospodarcza. Informacja jest do ustalenia w dokumentach rejestrowych spółek, jak i do zgłębienia w analizie STANDINGU FINANSOWEGO.

Dlaczego my?

Wartość pozyskiwanych przez nas informacji jest dużo większa od danych przekazywanych „automatycznie” przez wywiadownie gospodarcze gdzie przeważają bilanse i analizy tabelkowe, bez badania wielu dodatkowych informacji niezbędnych dla oceny ryzyka biznesowego.

Naszym klientom przedstawiamy również informacje o wewnętrznych konfliktach w analizowanych podmiotach, o możliwości pozywania członka zarządu, który mógłby uwolnić się od odpowiedzialności za zobowiązania spółki przedstawiając we właściwym czasie wniosek o ogłoszenie upadłości.

Dane dostarczamy w ciągu kilku dni roboczych, co pozwala Ci zaoszczędzić czas i pieniądze.

Przygotowujemy dokumenty spółek do zagranicznych postępowań sądowych: uwierzytelnienia, apostille, legalizacje i tłumaczenia przysięgłe.

Uwaga na konkurencję

Konkurencja nie śpi. Zbiera Twoje dane, jak i dane innych podmiotów działających na rynku. Dzięki temu często ma głębszy wgląd w sytuację ekonomiczną, sprawdza również Twoje możliwości ofert i usług, jak i strategie rozwoju.

Nie zostawaj w tyle. Aby poznać rynek musisz poznać jego graczy. Dzięki nam możesz to zrobić anonimowo.

KONTAKT:

Plus Iuris Sp z o.o. Al. Solidarności 95/99 lok. 39, 00-144 Warszawa, NIP 525 247 65 03, Regon 142 35 24 76 , KRS 0000351414 Wpisana do SR dla M.ST Warszawy XII wydział KRS, Kapitał zakładowy 50.000 PLN tel. 0048 22 403 80 55, www.okkrs.pl biuro@okkrs.pl, contatto@okkrs.pl

 

Międzynarodowa Nagroda Arte Laguna okazją dla polskich artystów

0

W Wenecji ma miejsce jedna z największych międzynarodowych wystaw sztuki współczesnej. Dzieje się tak każdego roku za sprawą międzynarodowego konkursu Arte Laguna, który oferuje artystom z całego świata otwartą rywalizację, podzieloną na pięć sekcji: malarstwo, rzeźba i instalacja, sztuka fotograficzna, sztuka filmowa i animacje, sztuka wirtualna. Konkurs ten, który w tym roku odbywa się po raz siódmy, zdobył uznanie międzynarodowe, ponieważ oferuje zwycięzcom i finalistom, uczestniczącym w wystawie zbiorowej w Wenecji, możliwość zaistnienia na scenie światowej. W poprzedniej edycji konkursu uczestniczyli artyści pochodzący ze 105 krajów. Nagroda, której łączna wartość to 170 tysięcy euro, jest podzielona pomiędzy zwycięzców każdej z sekcji konkursu (po 7 tysięcy euro na osobę). Siódma edycja Międzynarodowej Nagrody Arte Laguna, która odbywa się w Wenecji, we Włoszech, jest otwarta dla artystów w każdym wieku i pochodzących ze wszystkich krajów. Poza możliwością uczestnictwa w zbiorowej wystawie w marcu 2013 roku w Arsenale, zwycięzcy i finaliści konkursu mogą między innymi otrzymać możliwość przebywania w rezydencjach sztuki, uczestniczenia w innych wystawach zbiorowych i indywidualnych, publikowania w oficjalnym katalogu Arte Laguna. Konferencja prasowa dla polskich mediów specjalistycznych przewidziana jest na wrzesień i odbędzie się na Zamku Ujazdowskim, jednym z najważniejszych centrów sztuki w Polsce.

Zapisy na konkurs Międzynarodowa Nagroda Arte Laguna zostaną zamknięte 8 listopada 2012 roku, wszelkie informacje dotyczące zapisów na konkurs można znaleźć pod adresem:

http://www.artelagunaprize.com/index.php/art-prize-2012/polski.html

W celu otrzymania dodatkowych informacji można skontaktować się z firmą Comunicazione Polska Al. Jana Pawła II 80 lok.75 XVºp. 00-175 – +48.22.84.22.080 – www.comunicazionepolska.pl

 

Miki Biasion, gwiazda IVECO w Opolu

0

„Rzecz, która sprawiła mi największą przyjemność? Fakt, że wielu polaków pamięta moje osiągnięcia w rajdach samochodowych”. Ostatecznie wszyscy miłośnicy motoryzacji i wyścigów z całego świata pamiętają wielkiego mieszkańca z Vicenzy, Mikiego Biasiona, dwukrotnego mistrza świata, który jeździł Lancią. Kierowca od 1997 roku bierze udział w wyścigach ciężarówek terenowych, odnosząc również w tej dziedzinie znaczące sukcesy. Ostatnie szóste miejsce na Mistrzostwach Świata Ciężarówek Terenowych zostało zdobyte przez Biasiona wraz z zespołem IVECO, którego dwaj inni kierowcy wywalczyli pierwsze i drugie miejsce. Biasion był w ostatnim czasie gwiazdą zlotu Master Truck w Opolu, który w pierwszych dniach lipca przyciągnął setki tysięcy pasjonatów oraz ekspertów w tej dziedzinie. Czy ciężarówki to zupełnie inny świat w porównaniu z autami osobowymi? „Jeśli chodzi o mechanikę są na pewno bardziej skomplikowane, pod względem zależności skrzyni biegów, silnika i amortyzatorów. Jeśli chodzi o rajd z zespołem IVECO w Dakarze, niestety problem ze sprzęgłem spowodował, że miałem opóźnienia, ale jako zespół pojechaliśmy bardzo dobrze”.

Samochody i motocykle, dziedzina której Włochy są niejako kolebką, dziś jest jednak przemysłem, który cierpi. „Przeżywamy trudny okres gospodarczy, którego skutki odczuwa również sektor samochodowy. Jakkolwiek wydaje mi się, że tutaj, w krajach nowej Europy, prosperuje on dobrze. Dlatego też wierzę,” komentuje Biasion „że Włochy mogą odegrać jeszcze rolę pierwszoplanową na tych rynkach o ile przy pomocy dobrego marketingu będą umiały efektywnie wykorzystać swój wizerunek, historię, jak i związek z Polską, krajem, w którym takie modele jak FIAT 126 były prawdziwymi ikonami. Natomiast Włochy, razem ze swoim wizerunkiem, dysponują również prawdziwymi perłami w zakresie poszukiwań i innowacji nowych technologii jak FIAT Power Train, który testuje i wprowadza je na całym świecie, poczynając od Niemiec.”

Warszawa latem

0

Jest wiele osób, które z różnych względów nie będą mogły wyjechać w tym roku na wymarzony urlop w kraju bądź za granicą, spędzając letnie miesiące w mieście. Czy to jednak oznacza, że są skazani na nudę? Nie, takie wakacje wcale nie muszą być nieciekawe, zwłaszcza w Warszawie, ponieważ władze stolicy oraz prywatne instytucje przygotowały cały szereg atrakcji dla tych, którzy nie zdecydują się na wyjazd poza miasto.

Na początek można się wybrać do warszawskiego La Playa Music Baru, czyli wakacyjnego centrum stolicy, otwartego od maja do 25 września, znajdującego się po praskiej stronie Wisły nad samym brzegiem rzeki. Z plaży La Playa Music Baru rozpościera się przepiękny i niepowtarzalny widok na Stare Miasto i Zamek Królewski. Miejsce to oferuje wszystkim spragnionym czynnego wypoczynku weekendy z kursami salsy i samby, ponieważ taniec to doskonała forma spędzania wolnych chwil oraz świetna zabawa w gronie znajomych. Nauka tych tańców odbywa się na skąpanej słońcem nadwiślańskiej plaży. Ponadto na terenie La Playa Music Baru wszyscy plażowicze mogą korzystać z dwóch boisk do siatkówki plażowej, które mogą być także wykorzystane do gry w badmintona. Cały niezbędny sprzęt do uprawiania siatkówki plażowej, badmintona, bule oraz frisbee można bezpłatnie wypożyczyć w barze. Do tego fantastycznego miejsca można się dostać nie tylko tradycyjnymi środkami transportu takimi jak autobus czy samochód, ale również tramwajem wodnym czy specjalnym promem.

Kto natomiast w te gorące letnie dni chciałby spędzić trochę czasu na wodzie, będzie mógł skorzystać z szerokiej oferty przygotowanej przez Fundację „Ja Wisła”, która oferuje krótkie rejsy drewnianymi łodziami, kultywując tradycje i obyczaje warszawskich żeglarzy i przewoźników. Przewodnicy fundacji odkryją przed turystami piękno i tajemnice Wisły, opowiadając o historii, dziedzictwie kultury i wartościach przyrodniczych doliny Wisły. Rejsy Fundacji, w których może uczestniczyć jednorazowo maksymalnie dziesięć osób, są realizowane w ramach odpłatnej działalności statutowej fundacji. Ponadto w każdą sobotę i niedzielę do końca sierpnia pełnoletni mieszkańcy stolicy będą mogli wziąć udział w bezpłatnych spływach, które poprowadzą instruktorzy z Fundacji Promocji Rekreacji „KiM” w ramach projektu współfinansowanego przez władze Warszawy. Wszyscy zainteresowani tymi jednodniowymi spływami spotykają się w soboty i niedziele o godz. 9.00 przy ul. Zaruskiego w Porcie Czerniakowskim. Wioślarze po krótkim szkoleniu na wodach portu wypłyną na Wisłę; podczas spływu będzie można np. zobaczyć i przepłynąć śluzą im. Inż. Tillingera do Kanału Żerańskiego. Spływy kończą się około godz. 15.00 przy bazie KS Spójnia. By wziąć udział w spływie, wystarczy wypełnić odpowiedni formularz zgłoszeniowy dostępny na stronie: www.fundacjakim.pl/index.php?pid=294.

Również miłośnicy natury znajdą dla siebie coś ciekawego w Warszawie, gdyż niemal ¼ obszaru stolicy stanowią parki, skwery i ogrody. Uzupełnieniem historycznych parków, stanowiących oprawę królewskich i magnackich rezydencji, takich jak Ogród Saski, Łazienki czy Wilanów, są inne zielone miejsca, których przykładem mogą być nowoczesny ogród na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej i Pole Mokotowskie stanowiące enklawę zieleni i jedno z ulubionych miejsc mieszkańców Warszawy i turystów. Ogród na dachu BUW-u, który rozpościera się na powierzchni ponad 1 hektara, jest jednym z największych i najpiękniejszych ogrodów dachowych w Europie. Ogólnie dostępny ogród, aczkolwiek ogrodzony i zamykany, stanowi doskonałe miejsce wypoczynku nie tylko dla studentów czy pracowników naukowych, ale także wszystkich warszawiaków poszukujących miejsca na relaks. Ogród składa się z części górnej i dolnej, które połączone są strumieniem z kaskadowo spływającą wodą. Można w nim podziwiać rozmaite gatunki i odmiany roślin, posadzone w trzech odmiennie skomponowanych częściach, a z mostków i tarasu widokowego przyjrzeć się panoramie Warszawy.

A jeśli natura, woda i plaże nie będą wystarczające, Warszawa może Was zaskoczyć innymi atrakcjami. Najodważniejsi będą mieli okazję świetnie się bawić kilka metrów nad ziemią, bowiem w stolicy istnieją dwa parki linowe: „Park Linowy Warszawa” i „Park Linowy Bielany”. Te parki to specjalnie przygotowany teren do zabaw z użyciem lin rozmieszczonych na drzewach, gdzie mogą bawić się wszyscy, bez żadnego doświadczenia na linach, zarówno dzieci, młodzież jak i dorośli. Do pierwszego parku można dostać się tradycyjnymi środkami transportu lub dopłynąć tramwajem wodnym, ponieważ znajduje się on w niedalekiej odległości od Baru La Playa. Park zapewnia niezapomniane wrażenia, adrenalinę, wysiłek na świeżym powietrzu oraz widoki na panoramę Wisły i Starówki. Wszyscy głodni przygód, po przybyciu na miejsce, są wyposażani w profesjonalny sprzęt asekuracyjny, a następnie pouczani o zasadach posługiwania się nim. W obu parkach można odczuć smak ryzyka bez ryzyka, ale za to z dużą dawką adrenaliny. A jeśli ktoś chciałby znaleźć się jeszcze wyżej? Już od kilku tygodni warszawiacy i turyści mogą podziwiać panoramę miasta z balonu zakotwiczonego w Orange Stacja Balon, która znajduje niedaleko Stadionu Narodowego. Jest to miejsce, w którym każdy będzie mógł przeżyć ekscytującą przygodę polegającą na pionowym locie helowym balonem na wysokość 160 metrów, w którym jednorazowo zmieści się nawet 30 osób. Orange Stacja Balon jest otwarta codziennie w godzinach 9:00-22:00, a w weekendy do 24:00.

Ci, którzy chcą poczuć smak XIX-wiecznej Warszawy, mogą wybrać się na przejażdżkę konnym omnibusem lub dorożką po Starówce. Natomiast ci, którzy chcą cofnąć się do lat 50. XX wieku, powinni wybrać się na przejażdżkę zabytkowym tramwajem linii „T”, który będzie kursował przez centrum miasta oraz jego prawobrzeżną część do 30 września, we wszystkie weekendy oraz dni świąteczne. Jego trasa rozpoczyna i kończy się na Placu Narutowicza. Podczas przejażdżki tym promocyjnym tramwajem można podziwiać Warszawę przez okno lub też wysiąść na wybranym przystanku, aby zwiedzić znajdujące się na trasie liczne zabytki i atrakcje. W środku tego niezwykle oryginalnego pojazdu o stylowym, drewnianym wnętrzu znajdują się: pianino, system nagłośnienia, monitory LCD, a także istnieje możliwość połączenia się z Internetem za pomocą WIFI. Na podróżnych czekają takie atrakcje jak: konkursy z nagrodami, podróże tematyczne oraz minikoncerty fortepianowe w wybrane weekendy.

W lipcu będzie można wziąć udział w festiwalu Warsaw Summer Jazz Days, który powstał na początku lat 90. z potrzeby konkurowania z Festiwalem Jazz Jamboree. Dziś pozycja warszawskiego festiwalu jest niepodważalnie silna w muzycznym środowisku Europy. Wielu muzyków z całego świata doskonale wie, że podczas Warsaw Summer Jazz Days można prezentować odważną i innowacyjną muzykę, ku uciesze mediów, publiczności czy mecenasów państwowych i prywatnych. Na przestrzeni lat główne założenia Warsaw Summer Jazz Days pozostały niezmienne: promocja jazzu współczesnego, prezentowanie tego co w nim najnowsze i najbardziej kreatywne. Innym znanym festiwalem o podobnej tematyce jest XVIII Międzynarodowy Plenerowy Festiwal „Jazz na Starówce”, który rozpoczął się 30 czerwca a zakończy się 25 sierpnia. Tegoroczna edycja tradycyjnie upłynie pod znakiem międzynarodowych gwiazd i jazzowych odkryć. To jeden z najdłuższych i najstarszych festiwali jazzowych w Europie, podczas którego, publiczność ma okazję bezpłatnie wysłuchać gwiazd z Europy i Stanów Zjednoczonych. Ten festiwal od lat obecny jest w najważniejszych polskich mediach.

Antica Murrina gość honorowy Ambasady Włoch w Warszawie

0

Proces internacjonalizacji firmy Antica Murrina, historycznej marki włoskiej powiązanej z biżuterią oraz artystycznym wyrobem szkła, dzięki któremu Antica Murrina jest coraz częściej obecna na rynkach Europy wschodniej, jest kontynuowany.

W czerwcu eleganckie sale Pałacu Szlenkierów, w którym mieści się siedziba Ambasady Włoch w Warszawie, gościły jedną z wystaw zorganizowanych przez Antica Murrina w ramach road-show, które firma zdecydowała się przedsięwziąć, by zaprezentować światu sztukę artystycznego wyrobu biżuterii ze szkła, kontunuowaną bez przerwy od ponad pięćdziesięciu lat.

Wydarzenie to wpisuje się w projekt rozwoju firmy na rynkach Europy wschodniej, rozpoczęty przez Antica Murrina we współpracy z Global Strategy, firmą konsultingową z siedzibą w Mediolanie i w Warszawie.

Podczas wieczornego spotkania, w którym uczestniczyli ważni przedsiębiorcy polscy oraz klienci z sektora mody i biżuterii, Roberto Ciotti, dyrektor zarządzający, Elena Voltolina, dyrektor artystyczny i Antonella Taiariol, manager eksportu, przedstawili, w obecności ambasadora Riccardo Guariglia, najnowsze kolekcje weneckiej marki.

Bohaterem wieczoru był szklany klejnot, wykonany ręcznie, który łączy w sobie tysiącletnią tradycję oraz współczesne poszukiwania nastawione na współczesną modę. Dzięki takiemu połączeniu składników każdy klejnot marki Antica Murrina jest niepowtarzalny i jest przykładem włoskiej doskonałości na skalę światową, dzięki której ręcznie wykonany produkt jest dostępny dla konsumentów z całego świata.

Antica Murrina jest obecna na rynkach międzynarodowych, posiada 800 punktów sprzedaży we Włoszech oraz 2300 sklepów na świecie. Sytuację tą firma zawdzięcza przede wszystkim zmianie modelu zarządzania: w ciągu ostatnich trzech lat Antica Murrina przekształciła się z typowej rodzinnej firmy w strategiczną strukturę menedżerską, pozostającą w perfekcyjnej harmonii z rynkiem oraz wymaganiami sieci dystrybucyjnej. Dobrze ukształtowany proces internacjonalizacji pozwolił firmie Antica Murrina zaznaczyć swą obecność na rynkach dojrzałych, na przykład na rynku europejskim, jak również zaistnieć na wschodnich rynkach wschodzących, które odgrywają coraz bardziej znaczącą rolę dla rozwoju tej marki.

 

 

Solonia City – Rajd przez miasto (nie?)znane

0

Ewa Solonia

Essere o non essere (być albo nie być) – czy jest ktoś, kto w tę porę roku boryka się z takim dylematem? Ja na pewno nie. W ten oto letni czas męczyć się można jedynie z upałem. Poddając się tej słodkiej torturze pojawiam się na łamach Gazzetta Italia.

Kim Jestem? Polką, blogerką, miłośniczką mody, czcicielką życia i animatorką kultury. Bywam nazywana „kulturalną wojowniczką” i „stylową higienistką”. Mieszkam i tworzę w Warszawie, dlatego na powitanie zapraszam na rajd po nietypowych, nowych i sezonowych zakątkach tego miasta, gdzie można odpocząć i dobrze się zabawić. Mam nadzieję, że jazda Wam się spodoba i, że znajdziecie coś dla siebie.

Kulturalnie na dzień dobry. Zaczynamy od Centrum. Uwaga – to wycieczka pełna skrajności, a miejsca odwiedzacie na własną odpowiedzialność.

Cafe Lorentz – piknik pod Muzeum Narodowym.

Jest to miejsce, które zostało otwarte na początku lipca tego roku, w budynku Muzeum Narodowego. Jeśli chcecie napić się drinka i coś przekąsić w atmosferze eleganckiego pikniku, to tylko tu – do dyspozycji są koce, leżaki i kosze z różnymi grami. W weekendy odbywają się tu nocne imprezy – jednak lepiej nie zakładać szpilek.

Adres: Dziedziniec im. Stanisława Lorentza Muzeum Narodowego, Aleje Jerozolimskie 3 http://www.facebook.com/CafeLorentz

Po starcie w Centrum przenosimy się spacerkiem nad Wisłę.

Park Odkrywców – naukowo i romantycznie w każdym wieku.

Na to oryginalne miejsce, znajdujące się na tyłach Centrum Nauki Kopernik wpadłam niedawno. Klimat naukowy i odkrywczy zapewniają dziwne konstrukcje – można przyjść z dziećmi, a nawet na randkę, bo sączy się tu z głośników przyjemna muzyka i są projekcje ciekawych filmów. Można wyciągnąć się na leżaku lub bajecznie pofalowanym zboczu i marzyć, marzyć, marzyć…

Adres: ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 20

http://www.kopernik.org.pl

Fajnie, fajnie, ale jeść się chce… Przenosimy się więc na chwilę na Powiśle ponieważ nowe miejsce kusi zapachem świeżości, a ja uwielbiam sprawdzać nowości.

Wars and Sawa – akcent polskiej wsi w samym środku stolicy.

Lokal ten został otwarty na początku lipca 2012. Tuż przy parkingu stoi chatka z gankiem i płotkiem, na którym brakuje tylko kota, bo garnki już są. Restauracja urządzona jest w stylu rustykalnym, jest dość skromna a zarazem przytulna. Można tu zjeść lekki obiad przygotowany przez właścicieli: Igę i Marcina.

Adres: ul. Dobra 14/16

http://www.facebook.com/WarsandSawa

Wróćmy jednak nad Wisłę. Życie rozrywkowe kwitnie tu zaledwie od kilku lat. Aż łezka kręci mi się w oku na tę myśl, bo jako szalona artystka brałam udział w pierwszych imprezach, mających na celu pozytywne „zaczarowanie” nadwiślańskiej przestrzeni i przygotowanie gruntu pod przyszłe życie kulturalne. Projekt Most Wanted Teresy „Blask” Tyszowieckiej, o którym mówię, obejmował m.in. koncerty, performance i happeningi. Pewnego razu na szczyt filaru Mostu Świętokrzyskiego wniesiono wzmacniacz, z którego wydobywały się dźwięki medytacyjne Tybetańskiego Lamy.

Bliżej centrum miasta, niedługo przed otwarciem Centrum Nauki Kopernik (które z nim graniczy) w 2010 roku, pojawił się cud…

Cud nad Wisłą, czyli romantycznie i tanecznie.

To miejsce oczarowało mnie swoim wystrojem, będąc tam odnosi się wrażenie, że jest się na statku. Oświetlenie i aranżacja przestrzeni tworzy artystyczny, niezobowiązujący klimat, przez co przyciąga rzesze artystów i… nocnych rowerzystów, bo położone jest tuż przy nadwiślańskiej ścieżce rowerowej.

Adres: ulica Wybrzeże Kościuszkowskie 20

http://www.facebook.com/CudownieNadWisla

Każdy szanujący się koneser życia nocnego wie, że wraz z upływem nocy, kluby należy zmieniać. Trzeba wiedzieć tylko gdzie się udać, by nie trafić na pusty parkiet.

Plac Zabaw – klub po horyzont.

Tutaj pusto robi się dopiero w południe. Klub powstał w zeszłym roku i natychmiast podbił serca warszawiaków. Parkiet i bar, ulokowane w parku, zdobywają coraz większe rzesze fanów. W zeszłym roku oblegany był raczej przez studentów, dziś natomiast cieszy się popularnością bardzo zróżnicowanego wiekowo towarzystwa.

Adres: ul. Myśliwiecka 9

http://www.facebook.com/pages/Plac-Zabaw/163951410325348

Na koniec pozostaje przywitanie dnia na obrzeżach Warszawy.

Miasto Cypel, Mazury w Warszawie.

To niezwykłe miejsce mieści się na Cyplu Czerniakowskim. Będąc w miejscu oddalonym od Centrum zaledwie o 15 minut taksówką, ma się wrażenie, że jest się gdzieś bardzo daleko. Bar, restauracja, dyskoteka i pole namiotowe, las i rzeka… prędzej czy później cała Warszawa się tu spotka… Może również i my? Do zobaczenia!

Adres: ul. Zaruskiego 6

http://miastocypel.eu/

Dla 4 osób, które na moim blogu znajdą posta pt. „Gazzetta Italia” i w komentarzach napiszą swoje wrażenia na temat tego artykułu, mam bilety do Muzeum Narodowego w Warszawie i jeden makijaż, który wykona wizażystka Ola Kozińska. Pozdrowienia.

www.soloniacity.com

 

Czy “Habemus Papam” to film kontrowersyjny?

0

Czekając na premierę ostatniego filmu Nanniego Morettiego Habemus Papam byłam ciekawa, jak zostanie on przyjęty w Polsce. Z jednej strony wiedziałam, że reżyser Pokoju syna i Kajmana nie zawiedzie, z drugiej jednak obawiałam się reakcji, jakie obraz ten może wywołać wśród polskiej publiczności. Kontrowersyjność Morettiego, który w ostatnich miesiącach przypomniał nam o sobie jako przewodniczący jury na Festiwalu Filmowym w Cannes, jest niepodważalna i nie bez powodu mówi się, że można go albo uwielbiać albo nienawidzić. W dodatku temat, który podjął w Habemus Papam oraz sposób konfrontacji tej drażliwej kwestii, spowodował podzielenie się polskiej widowni na dwa obozy. I tak, jedna część uznała film za antykościelny i wyśmiewający wielkiego Polaka, Jana Pawła II; druga natomiast odebrała go jako ciepłą historię o człowieku, który najnormalniej w świecie nie czuł się na siłach by stawić czoła wyzwaniu, jakie postawił przed nim los. Jedno jest pewne: Nanni Moretti z pewnością nie miał złych intencji, podszedł do tematu, jak w każdym innym filmie, z dystansem i przymrużeniem oka. Trudno się jednak dziwić reakcjom przeciętnego polskiego widza: Moretti w interpretacji łatwy nie jest, a jego kino przepełniają metafory, symbole i nierzadko fantasmagorie. Zanim więc zdecydujecie się obejrzeć którykolwiek z jego filmów, należałoby najpierw dowiedzieć się czegoś o nim samym, gdyż Moretti sam w sobie jest postacią tak złożoną i skomplikowaną, że jego kino to często autokreacja. Jak sam przyznaje, jego celem jest robić ciągle ten sam film, ale za każdym razem lepiej. Nadając bohaterom swoje cechy, Moretti walczy z własnymi słabościami, wyśmiewa je, tworząc coś na kształt psychoanalizy. Pojawiające się we wszystkich filmach te same motywy: polityka, sport, dzieciństwo, manie i obsesje, ludzka psychika, tylko potwierdzają tę tezę. Powracając jednak do Habemus papam, reżyser użył tu kilku chwytów, mających na celu sprawdzenie na ile widz potraktuje to dzieło filmowe w sposób dosłowny, na ile zaś symbolicznie. Gra rozpoczyna się już na poziomie tytułu, który oznajmia wyraźnie „mamy papieża”. Dopiero na samym końcu okazuje się, że Moretti przez cały film blefował, ukazując nam postać zwykłego człowieka postawionego przed niezwykle trudnym wyborem. Bohater, w którego wcielił się Michel Piccoli (do złudzenia przypominający Jana Pawła II) poddaje się swoistej psychoanalizie, by poznać samego siebie, swoje pragnienia i lęki. Okazuje się, że tłumione emocje i prawdziwa natura niedoszłego papieża są zupełnie sprzeczne z drogą, którą zmierza aż do tego momentu. Moretti daje nam tym samym do zrozumienia, że jesteśmy tylko ludźmi, i niezależnie od tego, kim jesteśmy, zawsze mamy prawo zatrzymać się i przemyśleć nasze życie, by móc żyć w zgodzie z samym sobą. Reżyser poruszył kwestię bardzo delikatną – chodzi o przedłożenie aktorstwa nad służbę Bogu. Nie byłabym jednak zbyt surowa w osądzaniu bohatera czy Morettiego. Chodzi raczej o to, że każdy nasz życiowy wybór powinien być mądry i zgodny z naszym sumieniem, i tak też należy rozumieć przekaz tego filmu.

Trzęsienie ziemi w Emilii-Romanii nie zakłóciło życia turystycznego w tym regionie

0

W związku z trzęsieniem ziemi, którego epicentrum objęło kilka rejonów Emilii-Romanii we Włoszech, Minister Spraw Zagranicznych, Turystyki i Sportu, Piero Gnudi, uspokaja wszystkich tych, którzy już zaplanowali lub dopiero będą planować wakacje w obszarach graniczących z tym regionem. Całe terytorium Emilii-Romanii, miejscowości kąpieliskowe nad Adriatykiem, jej główne miasta jak również te, będące ośrodkami sztuki i znajdujące się w strefie bezpośrednio przylegającej do obszarów dotkniętych trzęsieniem ziemi, są w pełni bezpieczne. Wybrzeże Adriatyku nie ucierpiało w sposób szczególny podczas trzęsienia, a wszystkie struktury turystyczne, zarówno hotelarskie jak i te dotyczące obsługi turystów, funkcjonują bez zmian.

Zarówno epicentrum jak i największe szkody wywołane przez trzęsienia ziemi, które miały miejsce 20 i 29 maja, skoncentrowały się w kilku rejonach graniczących z prowincją Modeny, Ferrary, Reggio Emilii i Mantui. Z wyjątkiem tych kilku specyficznych obszarów, nie ma żadnych ograniczeń dotyczących kwestii turystycznej w pozostałej części regionu, czy też w pobliskich prowincjach. Sieć drogowa jak i kolejowa są w perfekcyjnym stanie, lotniska funkcjonują bez zmian, tak samo jak linie telekomunikacyjne. Hotele i inne struktury hotelarskie działają bez zakłóceń, natomiast całe bogactwo kulturowe, znajdujące się na terenie tego obszaru, jest otwarte dla zwiedzających.

Trzy minuty z Prezydentem

0

Są takie poranki kiedy wstaje się wbrew własnej woli. Patrzę za okno: szykuje się nieznośny dzień. Jest czerwiec, ale w Warszawie panuje atmosfera iście włosko-listopadowa. Żeglarska wiatrówka, okulary przeciwsłoneczne, które bardziej chronią przed życiem niż przed światłem oraz policyjna czapka południowo-amerykańska pomagają wtopić się w tłum ludzi z którymi muszę się zmierzyć pokonując trasę z domu do biura. Muszę przyznać, iż czasem bawi mnie pojawianie się w zapracowanej Babka Tower w stroju przywołującym na myśl dziennikarza wojennego, dzielenie windy z odstawionymi pracownikami korporacji przekonanymi, iż czarne buty z czubkami i dwukolorowa koszula, przeważnie biało-różowa, przywołująca na myśl fartuchy pielęgniarek i pupę niemowlaka, są symbolem przynależności społecznej odnoszącego sukcesy managera, być może wraz z nerwowym pstrykaniem palcami po automatycznym pilocie od auta, dumnie zaparkowanego w garażu. Jeszcze bardziej zabawne jest natomiast spotkanie z wyperfumowanymi sekretarkami, przekonanymi na podstawie swej krótkiej egzystencji, iż w mig potrafią odróżnić osoby ważne, od tych, które nigdy nie zrobią kariery. Z chłodnym dystansem obserwują świat, w tym i mnie w windzie, z wysokości 12-centymetrowych obcasów, tworząc piramidę przynależności społecznej poprzez ocenę zewnętrzną, bazującą na artykułach o modzie z magazynów glamour i uprzedzeniach codziennie potwierdzanych przez ich bossów. Po cichu wślizguję się do biura, w powietrzu rozbrzemiewa stukot klawiatury naszych nieustraszonych dziennikarek-tłumaczy. Jakie wiadomości na dziś? “Napolitano jest w Warszawie”, mówi mój sabaudzki wspólnik. “Spróbowaliśmy zorganizować z nim spotkanie?” pytam natychmiast. “To jest wizyta oficjalna, program nie przewiduje spotkań z dziennikarzami”, pada odpowiedź. “No dobrze, a gdybyśmy poszli pod ambasadę i złapali go kiedy będzie wsiadał do samochodu?” kontynuuję. “Cóż… to nie takie proste. Dzisiaj będzie uczestniczył w spotkaniu upamiętniającym garybaldczyka Francesco Nullo, który zginął broniąc wolności Polski. Jeśli chcesz możemy iść zrobić ze dwa zdjęcia” próbuje zadowolić mnie mój wspólnik. “Pewnie! I damy mu egzemplarz Gazzetta Italia!” odpowiadam znajdując coś, co nada sens temu czerwcowo-listopadowamu porankowi. Mój wspólnik patrzy mi w oczy z uprzejmym piemondzkim zakłopotaniem. Wiadomo, na tych piemondzkich ziemiach, daleko od morza, ludzie kochają planować, zarządzać odpowiednio swoimi dniami, osiągać wyznaczone sobie cele juz od wczesnych lat szkolnych. W Piemoncie ludzie mają cierpliwość, by uprawiać winnice i szukać trufli. W Wenecji natomiast zostaliśmy wychowani wymieniając na pokładach statku po najlepszej cenie kawę, sól, pieprz i jedwab oraz daliśmy światu banki, których nazwa (tak jak wiele innych nazw, które Republika Wenecka dała światu) pochodzi od “banco” (lada), “banco-giro” gdzie w Rialto Żydzi i Chrześcijanie, na bardzo obostrzonych warunkach, udzielali pożyczek. Tak więc ten, kto urodził się w mieście, które opiera swoje fundamenty na niepewnych wodach laguny i które zbudowało swoją historię podczas tysiącleci, handlując na dalekich rynkach lub w wilgotnych sukiennicach przy Canale Grande, jest gotowy ominąć każdą formalność, by rozpocząć “załadunek towaru”. Spotkać prezydenta własnego kraju jest natomiast towarem deficytowym. Udajemy się więc do parku Frascati, tak, w Warszawie jest park Frascati, w poszukiwaniu pomnika Francesco Nullo. Kiedy docieramy na miejsce polska warta honorowa jest już ustawiona. Żołnierze są sztywni i dumnie wyprostowani, dobrze się prezenują, mimo, iż ich pozycja nie jest wygodna. Dookoła, z groźnym spojrzeniem i wyglądem bodyguardów, krążą członkowie ochrony włoskiej i polskiej. Ja, wyglądem przypominający posłanego w ślad za podkomendantem Marcosem, oraz mój wspólnik w nieskazitelnym płaszczu nieprzemakalnym londyńskiego bankiera, zostajemy grzecznie poproszeni o poddanie się kontroli. Jeden z agentów wyciąga z wielkiej torby ręczny skaner ciała, którym zostajemy sprawdzeni. “Teraz zapytamy ochronę kiedy możemy dać Gazzetta Italia prezydentowi Napolitano, prawda?” zastanawiam się na głos. “Seba, to niemożliwe, spotkanie nie zostało wcześniej zaplanowane, nie pozwolą nam zbliżyć się do prezydenta” pada skrupulatna odpowiedź mojego eleganckiego wspólnilka, który już defiluje by ustawić się ze sprzętem za pomnikiem, tuż obok dwóch kamerzystów. Ale jak to, zaraz pojawi się Napolitano a my mamy się zadowolić zdjęciem zrobionym z dużej odległości? Niepokoję ochronę wyciągając moją legitymację prasową. Wyjaśniam prostotę mojego pomysłu: wręczyć egzemplarz Gazzetta Italia prezydentowi, czas wykonania zadania 30 sekund. Fakt, iż byłem jednym z Carabinieri pomaga mi wybrać odpowiednie słowa i odpowiednią postawę, dzięki czemu otrzymuję odpowiedź nienegatywną: “skontaktuję się z ochroną, która jest przy prezydencie, by dowiedzieć się czy możemy przeprowadzić tę nieprzewidzianą operację”. Mój rozmówca oddala się, dzwoni i powraca: “zobaczymy jak potoczą się uroczystości, jeśli nie będzie czasu, będzie pan mógł mnie dać gazetę a ja przekażę ją prezydentowi”. “Oczywiście, wydaje mi się, że tak będzie najlepiej” odpowiadam spokojnie, choć obydwoje wiemy, że tak nie będzie. Mija dziesięć minut, oblicza żołnierzy z warty honorowej są zsiniałe, utrzymanie odpowiedniej pozycji to wielkie wyzwanie. By poprawić krążenie krwi, żołnierze poruszają jedynie palcami. W końcu zbliżają się migające samochody. Jeden, drugi, trzeci, czwarty, wszystkie przejeżdzają przed pomnikiem. Nareszcie piąty samochód zatrzymuje się dokładnie na przeciwko i wysiada z niego prezydent Republiki Włoch. Tłum się zrywa, bodyguardzi się poruszają. “Prosta i krótka lecz trafiająca dobrze do odbiorców” wyobrażam sobie wyważony komentarz prosto z Kroniki filmowej lat sześćdziesiątych. Wieniec złożony. Napolitano odwraca się kieruje się w stronę samochodu. Alessandro Vanzi, mój dobrze zbudowany wspólnik, podnosi ręce do góry, nie jako znak zwycięstwa lecz by sfotografować prezydenta ponad głowami kamerzystów, którzy zajęli miejsca tuż przed nim. Szybkim krokiem podchodzi do mnie mój rozmówca z ochrony i wypowiada prorocze słowo: “teraz!”. Tylko na to czekałem. Przeciskam się przez tłum, w stronę prezydenta, torując sobie drogę łokciami, napotykając zdziwiony wzrok ochrony polskiej i mruków z tej włoskiej, którzy przecież już wszystko przewidzieli. Jestem naprzeciwko mojego prezydenta. Wokół tworzy się krąg złożony z sił porządkowych w uniformach, ochrony cywilnej, przedstawicieli świata telewizji, fotografów i eleganckich businessmanów. Wszyscy znieruchomieli, by przyjrzeć się nieoczekiwanej scenie. Przedstawiam się w najbardziej prosty i zwięzły sposób, by jak najszybciej zapewnić, iż nie wkręciłem się tutaj po cichu, iż nie jestem jednym z tych, co za plecami dziennikarzy wypowiadających się sprzed Palazzo Chigi pokazują prezerwatywy. Wręczam egzemplarz Gazzetta Italia. Pełne zdziwienia oczy Napolitano błyszczą: “Wspaniali! Włoska gazeta w Polsce. A ilu was jest? Czym się głównie zajmujecie?” Odpowiadam krótkimi i zwięzłymi zdaniami, podczas gdy prezydent przegląda z zainteresowaniem gazetę. Usiłuję wyjaśnić w kilka minut, iż w Polsce istnieje włoski świat, który potrzebuje obecności i wsparcia silnych Włoch. W tym rozwijającym się kraju jest wiele osób, które podwinęły rękawy i z odwagą tworzą własną firmę, odnoszącą często sukcesy. Wspominam również o wielkiej uwadze jaką poświęcają Polacy nieskończonym wpływom włoskim na sztukę, kulturę, modę i kuchnię. “Mieszkasz tutaj?” pyta Pan Prezydent. “Dokładnie pomiędzy Warszawą a Wenecją” odpowiadam. “Co za piękny most kulturowy! Bardzo się cieszę. Róbcie tak dalej, wasze dzieło jest ważne dla Włoch” żegna się miło zaskoczony Napolitano. Wsiada do samochodu, krąg się rozprasza. Misja zakończona! Wracamy zwycięsko do biura. Znów jestem w windzie Babka Tower. Patrzę na drzwi, które po mału zaczynają się zamykać, i w tym momencie wchodzi pani manager. Ładna trzydziestolatka w kwadratowych okularach, z której aż unosi się kosmopolityzm. Wita się, przegląda w lusterku, układa włosy, odwraca się w moim kierunku i próbuje przeczytać coś z Gazzetta Italia, którą trzymam w ręku. “Proszę, jest po polsku i po włosku, wydajemy ją tutaj na 15° piętrze” miło się uśmiecham podając jej gazetę. “A ciekawe! Dziękuję” odpowiada zaciekawiona zanim wychodzi na 14° piętrze wesoło się żegnając. Z pewnością była to pani manager a nie sekretarka.

 

Trzy kraje w ciągu tygodnia, Romney z wizytą w Polsce

0

Aleksandra Szumilas

30-31 lipca w Polsce przebywał potencjalny republikański kandydat na prezydenta USA, Mitt Romney. Spotkał się z Prezydentem Bronisławem Komorowskim, byłym Prezydentem Lechem Wałęsą, Premierem Donaldem Tuskiem oraz Ministrem Spraw Zagranicznych Radosławem Sikorskim. Ostatnim punktem wizyty Mitt’a Romney’a w Polsce było przemówienie w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Organizatorami spotkania był Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, The German Marshall Fund of the United States oraz Instytut Lecha Wałęsy. Wszyscy spodziewali się, że przemówienie będzie dotyczyło planów polityki zagranicznej amerykańskiego kandydata, który potencjalnie miałby zastapić Baracka Obamę, ale przemowa była raczej historycznym przekrojem stosunków polsko-amerykańskich oraz hołdem dla Polski. Romney mówił o udziale Kazimierza Pułaskiego w odzyskanie niepodległości przez Amerykanów, o Solidarności, o Janie Pawle II i o Lechu Wałęsie. Postawił Polskę jako przykład kraju, który przez ostatnie 20 lat zmienił się w nowoczesne państwo. Mówił o polskiej gospodarce, która mimo kryzysu rozwija się i jest ewenementem na skalę europejską. Ale nie mówił o tym dużo. Nie składał obietnic. Nie mówił o planach i o tym co będzie jeśli wygra. Oczywiście, pozytywną stroną wizyty Romneya w Polsce jest to, że nareszcie mówiło się trochę o Polsce w Stanach. Mitt Romney odwiedził wcześniej Wielką Brytanię i Izrael i każda z tych wizyt skończyła się gafą popełnioną przez kandydata republikanów. Wszyscy czekali co wydarzy się w Polsce, ale nie wydarzyło się nic. Z punktu widzenia marketingowego, była to dobra reklama dla Polski i za to trzeba być wdzięcznym. Na tle gaf i poczynań Baracka Obamy, przez Polaków ocenianych negatywnie, wizyta Romneya była dobrym znakiem. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że spotkania, które odbyły się za zamkniętymi drzwiami z Polskimi władzami były bardziej owocne i obiecujące niż przemowa Mitt’a Romney’a w Bibliotece. Choć ta wizyta była dobrym znakiem, trudno powiedzieć czy Romneyowi bardziej zależało na pozyskaniu serc Polonii Amerykańskiej czy na udowodnieniu samym Amerykanom, że zna się on także na polityce zagranicznej. Wybory odbędą się dopiero w listopadzie i choć jak na razie Barack Obama ma nieznaczną przewagę, to nic nie jest jeszcze przesądzone.