Wenecja: ryzyko Disneylandu

0
166
immagine: Beata Malinowska-Petelenz

Artykuł został opublikowany w numerze 78 Gazzetty Italia (grudzień 2019 – styczeń 2020)

Wenecję się opisuje, obrysowuje, trawi i nosi w sercu. Jest miastem zrodzonym z wody, to zwycięski efekt zmagań człowieka z naturą i wzór ścisłej, naturalnej symbiozy sieci wodnej z tkanką urbanistyczną. Tutaj woda dyktuje kształt i narzuca formę – pisał Lech Majewski w swej powieści „Metafizyka”: Jest metalem, ostrzem noża, nożycami krojczego, które ucinają domy i ulice w sposób bezwzględny i ostateczny.

Ale ta przemyślana i wypracowana przed wiekami równowaga jest krucha i delikatna. Wielkie wycieczkowce, turystyczne biało-błękitne kolosy, majestatycznie defilujące przed nabrzeżem placu św. Marka wywołują fale, przemieszczając setki tysięcy metrów sześciennych wody i naruszając delikatne fundamenty miasta. Pomimo wcześniejszych zapowiedzi, że we wrześniu 2019 roku zostanie wprowadzony zakaz wpływania do Laguny Weneckiej, tego zakazu ciągle nie ma. Szkody dla ekosystemu laguny są nieodwracalne. 

Dziś Wenecja, najpiękniejsze miasto świata, mekka romantyków i dekadentów, malarzy i poetów,  bohaterka symbolicznej noweli Tomasza Manna powoli umiera przepoczwarzając się w zmakdonaldyzowany park rozrywki. Ginie pod falami acqua alta na oczach całego świata: w świetle jupiterów, szumie newsów i kamer największych stacji telewizyjnych – tak jak paliła się katedra Notre Dame, jak płonęły amazońskie lasy. A przyczyną tego jest jeden z grzechów głównych współczesnej globalizacji: chciwość. Chciwość, która dziś przybrała twarz brutalnej, masowej turystyki.

Wenecjanie walczą zalewani przez wodę i turystów. Ale pytania o kierunek rozwoju miasta wybrzmiewają coraz głośniej, pytania o przyszłość Wenecji. Wszak La Serenissima jest zjawiskiem ponadnarodowym i ponadkulturowym – to przestrzeń szczególnie wyróżniona i odznaczająca się charakterystyczną „nadwartością”. To miasto-indywidualność, z duszą, miasto będące aktywną, kreatywną siłą i miejscem światowych festiwali. Wenecja to niepodważalny kanon miejskiego piękna i ukoronowanie formy architektonicznej. To też wielki mit, który stał się pożywką dla rozwoju europejskiej kultury. 

Beata Malinowska-Petelenz

Ale to również tłumy turystów, głównych aktorów niekończącego się karnawału, windujących ceny nie do przyjęcia dla większości Wenecjan. Most Rialto, sesja zdjęciowa na placu św. Marka, gadżet made in China, selfie z prosecco nad Canal Grande i powrót do domu. Turystyczna monokultura i monogospodarka. Niekończąca się nadkonsumpcja wrażeń. I odpływ rdzennych mieszkańców. Czy Wenecja zawróci ze ścieżki Disneylandu? 

***

Niedziela, 3 listopada 2019 roku. Woda zaczyna wzbierać. Apokalipsa powoli nadciąga. Stojąc na kamiennych płytach Piazzetty, patrzę na płynącego kolosa. Show must go on.  Quo vadis Wenecjo?

tekst: Beata Malinowska-Petelenz (architektka, malarka, autorka książek. Członek Stowarzyszenia Architektów Polskich)
rys: Beata Malinowska-Petelenz