Kiełki, mój domowy ogród

0
34

Przywiązuje się ogromną wagę do konieczności jedzenia pięciu porcji owoców i warzyw dziennie. Wszystko musi być świeże, sezonowe i do tego możliwie biologiczne… i najlepiej w pięciu różnych kolorach! Czy to możliwe? Do tego warzywa powinny być czyste, umyte, pokrojone i odpowiednio przygotowane. A dziś nikt nie ma przecież ani czasu ani ochoty, aby zużywać w kuchni wszystkie posiadane pokłady energii.  

Bez względu na to jakie są składniki potraw znajdujących się na naszych talerzach, kwestia jedzenia bezwzględnie wymaga przemyślenia kilku spraw. Obecnie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej powinniśmy zwracać szczególną uwagę na spożywaną żywność, aby stanowiła ona  nie tylko pokarm dla ciała, ale i dla ducha. Istotnym jest, aby znaleźć czas na… zakochanie się w gotowaniu, nie postrzegając go tylko jako czynności przygotowywania czegoś do jedzenia; warto nauczyć się najadać się z radością, a nie tylko nasycać głodny żołądek. Powiedzmy TAK przekonaniu, że gotowanie to nie obowiązek czy nuda, a sztuka, która odkryje przed nami magię etapów przemiany poszczególnych składników w coś wyjątkowego.

Mówiłam już wielokrotnie o tym, że jestem osobą, która docenia jakość, zdrowie, ale również praktyczność. Kiełki hodowane w domu są jednym z polecanych przeze mnie sposobów na: pośpiech, żywność przemysłową i tą jedzoną poza sezonem oraz na superfoods pochodzące z innej części świata. Kiełki są pyszne, łatwe w hodowli, tanie, gotowe w bardzo szybkim tempie, a do tego nie wymagają wiele uwagi i niosą ze sobą magię życia, które rodzi się pod naszym dachem i przede wszystkim pod czujnym okiem hodowcy!

Zacznijmy od właściwości odżywczych, których kiełki mają całe mnóstwo. Znajdziemy w nich wiele składników mineralnych, w tym oligominerały takie jak selen i cynk. Ponadto witaminy, kwas foliowy, przeciwutleniacze, a zwłaszcza chlorofil działający pobudzająco na krążenie, regenerację i dotlenienie krwi oraz wytwarzanie erytrocytów. Kiełki pomagają również w trawieniu pokarmu i lepszym przyswajaniu witaminy A.

Ponadto, enzymy i białka, które zapoczątkowują w organizmie reakcje chemiczne, ułatwiające trawienie i przyswajanie witamin i minerałów, są konieczne do prawidłowego utrzymania funkcji metabolicznych. Dlatego tak ważne jest, aby były zawsze obecne w diecie. Niestety proces gotowania w większości pozbawia przygotowywane potrawy cennych enzymów. Z pomocą przychodzą właśnie kiełki, które w połączeniu nawet z gotowanymi potrawami wzbogacą o nie nasz organizm.

Nasiona oraz kiełki mają na ogół bardzo wysoką wartość energetyczną, dużą ilość węglowodanów, które zamieniają się w cukry proste i są przyswajane w bardzo szybkim tempie. Są jednocześnie ubogie w tłuszcze, które są im potrzebne do kiełkowania. Sole mineralne i różne typy oligominerałów zawarte w nasionach, stają się w kiełkach o wiele łatwiej przyswajalne i bogate w aminokwasy. Poza tym, wraz ze wzrostem nasion, witaminy zwiększają w nich swoją ilość aż podwójnie w kiełkach, a nawet potrójnie w dojrzałych już roślinach! Różne rodzaje kiełków zawierają z kolei substancje przeciwnowotworowe, których nie znajdziemy jeszcze w zbyt młodych w nasionach.

Antyoksydanty i substancje oczyszczające zawarte w kiełkach wspierają układ odpornościowy, zapobiegają przedwczesnemu starzeniu się, skutecznie zwalczają osłabienie i stres. 

Jak dotąd nie sądzę, że bardzo was zaskoczyłam. Prawdziwy powód, dla którego tak bardzo lubię kiełki, to niesamowita wygoda i praktyczność. Jeśli stworzymy im odpowiednio wilgotne warunki, nasiona wykiełkują w kilka dni, po czym są od razu gotowe do spożycia, bez konieczności dodatkowego ich przygotowania.

Ciekawi? Przejdźmy do części praktycznej: jak otrzymać te cudotwórcze kiełki? Wszystko czego potrzebujemy, to nasiona w miarę możliwości biologiczne oraz wazon lub doniczka – ceramiczna lub ze szkła.

Jakich nasion użyć? Może się to wydać niewiarygodne, ale praktycznie wszystkie nasiona mogą nam posłużyć do hodowli kiełków. I nie chodzi tylko o rośliny oleiste (czyli len, sezam, dynia i słonecznik), ale i ziarna zbóż (ryż, jęczmień, gryka, proso, amarant) oraz rośliny strączkowe (dla przykładu soja, soczewica czy fasola mung). Przecież wszystkie rośliny rodzą się z nasion, czemu mielibyśmy o tym zapomnieć i w tym przypadku?

Istnieje cały wachlarz możliwości wyboru, z czego prawie wszystkie nasiona można znaleźć w supermarkecie. Tylko po niektóre, nieco mniej spotykane produkty, trzeba udać się do sklepu  ze zdrową żywnością. Ważną rzeczą, na którą trzeba zwrócić uwagę podczas zakupu jest stan nasion: aby wykiełkowały, nie mogą być obrane, ale całe i niepalone w żaden sposób.  

Każdy z kiełków ma swój specyficzny smak, który zazwyczaj przypomina ten dojrzałej już rośliny. Niektórym przypadnie on od razu do gustu, innym mniej. Warto jednak spróbować różnych połączeń, aż znajdziecie odpowiadający waszym kubkom smakowym mix. Dla zdrowia naprawdę się opłaca!

Na początek, najszybsze i najbardziej satysfakcjonujące efekty dają nasiona soczewicy (dowolnego rodzaju, pod warunkiem, że etykieta nie wskazuje na to, że są oczyszczone i obrane), fasoli mung (znana również jako Adzuki, znajdziemy je w sklepach z produktami biologicznymi) czy lucerny.

Kiedy już wybierzemy odpowiednie nasiona, umieśćmy je w dużej ilości wody przez całą noc lub na kilka godzin. Można pominąć ten krok, jednak zdecydowanie przyspieszy on kiełkowanie. Następnie wypłuczmy nasiona i włóżmy do przygotowanego wcześniej pojemnika, wazonu lub miski, wypełniając je kilkoma milimetrami wody. Nasiona muszą być mokre, ale nie zanurzone w całości! Powtórzmy ten proces raz lub dwa razy dziennie. Dostarczenie wody uchroni nasiona przez pleśnią, a jej minimalny nadmiar stworzy odpowiednie warunki wilgoci do kiełkowania. 

Najpierw dostrzeżecie pierwsze pęknięcia na zewnętrznej powłoce ziaren – wyrośnie z nich zielony listek z łodyżką, która będzie wówczas zwiększała swój rozmiar w zawrotnym tempie. Po kilku dniach kiełki będą już gotowe do spożycia.

Wskazane jest, aby dwa pierwsze dni przechowywać nasiona najlepiej w ciemnym miejscu z dostępem powietrza – wystarczy przykryć je ściereczką. Kiedy łodyżki będą wystarczająco długie, można będzie umieścić je w lodówce, aby zatrzymać proces kiełkowania. Kiedy będzie odpowiednia pora na ich spożycie? Wszystko zależy od nas i od naszych preferencji. Pamiętajmy, że kiełki zmieniają smak wraz ze wzrostem. Próbujmy ich w różnych dniach, a na pewno znajdziemy ten odpowiedni dla naszych kubków smakowych.

Wszyscy pytają mnie, czy każdy kiełek należy obierać. Absolutnie nie! Nie tylko wnętrze, ale i skórka bogata jest we wszystkie wspomniane już wcześniej składniki odżywcze, bardzo pozytywnie wpływające na działanie naszego organizmu.

Jeśli zabawa w hodowlę kiełków w domowym ogrodzie wystarczająco wam się spodoba, pamiętajcie, że na rynku dostępne są także specjalne kiełkownice w przystępnych cenach. Czym są kiełkownice? To specjalne naczynie przeznaczone do hodowli nawet kilku różnych rodzajów kiełków, wyposażone w otwory odpływowe wody, dzięki którym czynności związane z nawadnianiem kiełków staną się jeszcze łatwiejsze i przyjemniejsze.  

Najbardziej specyficzny smak mają kiełki gryki (są słodkie, bogate w potas, wapń i witaminy z grupy B), rukoli, pora, sezamu (w trzecim dniu kiełkowania sezam staje się gorzki!), rzodkiewki i gorczycy (są ostre!).

Jedyne kiełki, które nie są polecane do samodzielnej hodowli w domu to m.in. ziemniaki, pomidory, bakłażan i papryka. Dlaczego? Powyższe nasiona podczas kiełkowania wytwarzają toksyczną substancję o nazwie solanina. Mogą też częściej pleśnieć.

Podsumowując, kiełki to doskonały składnik potraw o pozytywnym działaniu dla naszego organizmu. Jedzmy je na surowo, jako dodatek do sałatek oraz kanapek lub prażone na patelni. Smacznego!

www.tizianacremesini.it

Macie pytania dotyczące odżywiania? Piszcie na info@tizianacremesini.it i postaram się odpowiedzieć na łamach tej rubryki!

tłumaczenie pl: Iwona Żabowska