Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155
Baner Gazetta Italia 1068x155_Baner 1068x155

Strona główna Blog Strona 20

Sukces wizjonerskich i funkcjonalnych projektów

0
Archizoom, Superonda, Centro Studi Poltronova

Design był w każdej epoce symbolem twórczego fermentu, znakiem, podkreślającym zarówno zmiany społeczne, jak i historyczne, które pośrednio śledzą mapę rozwoju przemysłowego, rzemieślniczego i architektonicznego.

Pod koniec lat 60. i na początku lat 70. na placach rozpoczynają się pierwsze demonstracje studenckie, politycy i ikony

Collection 1972-2022 Zanotta / fot. Simone Barberis

zmian są mordowani, coraz bardziej odczuwalny jest kryzys naftowy z powodu sytuacji politycznej na Bliskim Wschodzie, która wiąże się ze wzrostem kosztów surowców, a tym samym standaryzacją produkcji przemysłowej. We Włoszech design staje się wówczas środkiem, za pomocą którego znani projektanci i architekci, wymyślają na nowo przedmioty i meble codziennego użytku, wykorzystując tańsze materiały i dążąc do podkreślenia kształtów i kolorów.

Tavolo180 Zanotta / fot. Simone Barberis

Inicjatorami tej fali zmian byli Gaetano Pesce, Enzo Mari, Ettore Sottsass i Joe Colombo. To oni kwestionowali piękne i harmonijne przedmioty na rzecz siedzisk, sof, stołów, które pobudzały do kreatywności. Ale przede wszystkim, pojawili się na włoskiej scenie młodzi projektanci, którzy tworzyli wystawy i prezentowali prototypy przedmiotów, wyrażających wielowymiarowe podejście do projektowania oraz swobodniejszy i bardziej kreatywny sposób myślenia o mieszkaniu.

We Florencji, kolebce renesansu, powstały

Scrittoio Zanotta / fot. Simone Barberis

dwie grupy młodych twórców: Superstudio (Adolfo Natalini, Cristiano Toraldo di Francia, Roberto Magris, Gian Piero Frassinelli, Alessandro Magris i Alessandro Poli) i Archizoom (Andrea Branzi, Paolo Deganello, Massimo Morozzi, Dario i Lucia Bartolini oraz Gilberto Corretti), które zasłynęły z tworzenia kolorowych przedmiotów o kształtach, które zapraszają użytkownika do nowych sposobów ich wykorzystania.

Archizoom, Superonda, Centro Studi Poltronova

Superstudio tworzy projekt, który nie tylko przywiązuje wagę do formy i stylu, ale rewolucjonizuje sposób myślenia o wykończeniach powierzchni. Czy pamiętasz używane do lat sześćdziesiątych laminaty do pokrywania mebli w miejscach publicznych, takich jak bary i kawiarnie? Wykorzystano je w ciekawy i innowacyjny sposób, dzięki serii produktów Quaderna. Laminat nie jest już wykończeniem w kolorze drewna lub jednokolorowym, ale projektem z precyzyjnie zaznaczonymi figurami geometrycznymi, staje się plastycznym, białym materiałem w kratkę (z kwadratami o boku długości 3 cm). Kraciasta siatka nie jest prostą dekoracją, ale rozciąga się na całej powierzchni obiektów przez trzy kartezjańskie osie, całkowicie pokrywając i podkreślając istotne i proste linie stołów, krzeseł, ławek, szaf. Quaderna to wynik połączenia filozofii Superstudio i Zanotty, firmy, która, podobnie jak inne w tamtych latach, potrafi wykorzystać historyczny moment i potencjał designu, który miesza się ze sztuką, rzemiosłem, grafiką, fotografią, malarstwem i kinem. Do historii przeszło zdjęcie pracowników Zanotty w białych kraciastych marynarkach wykonanych specjalnie na targi w Paryżu, podczas prezentacji serii Quaderna, podkreślających wizjonerskie podejście włoskich projektantów, którzy zainwestowali w produkcję innowacyjnych i eksperymentalnych mebli, dzięki którym staną się bohaterami międzynarodowego designu.

W tym samym czasie firma Poltronova również zrozumiała, że konieczne jest skupienie się na projektach odzwierciedlających zmianę zwyczajów i zainwestowała w talent kolektywu młodych projektantów Archizoom, także powstałego w stolicy Toskanii. Również w tym przypadku współpraca przynosi sukces, ponieważ wykorzystano potencjał materiałów takich jak pianki poliuretanowe, usunięto konstrukcję nośną sof, a błyszczącą tkaninę podobną do skóry zastosowano jako pokrycie podkreślające kształty obiektu, który nazwano Superonda.

Prosty blok poliuretanu jest zaprojektowany i wykonany, wycięty i ukształtowany tak, aby tworzył dwie części; znak, który je dzieli, ma

Archizoom, Superonda, Centro Studi Poltronova / fot. Pietro Savorelli

kształt litery „S”. Forma, która powstaje, to właśnie dwie fale, dwie krzywe, które mają wiele możliwości aranżacji: mogą być nakładane na siebie, tworząc miękką ciekawie zakrzywioną sofę, mogą to być dwa odrębne elementy, niczym nowoczesne szezlongi lub po prostu siedzisko, które można też wykorzystać jako pojedyncze łóżko.

To, co charakteryzuje ten mebel, który jest czymś więcej niż miejscem do siedzenia to, podkreślające krzywizny kolory, dzięki pokryciu z tkaniny podobnej do błyszczącej skóry PVC w kolorze czerwonym, białym i czarnym.

Dzięki swojemu zabawnemu wyglądowi i możliwości zmiany kształtu, Superonda eliminuje tradycyjną aranżację salonów prywatnych, publicznych i recepcyjnych, zaprasza do innego
sposobu socjalizacji.

To niesamowite, że po ponad pięćdziesięciu latach, nawet dzisiaj, te przedmioty wpływają na projektantów, architektów, stylistów w tworzeniu wnętrz sklepowych, czy w realizacji wystaw, ponieważ są wyrazem momentu w historii, kiedy zmiany społeczne zachodziły bardzo szybko i dokonała się elegancka rewolucja niekonwencjonalnego wzornictwa. Powstały wtedy kultowe meble, pobudzające wyobraźnię użytkownika i pozbawione ograniczeń jednego sposobu użytkowania, zachęcające do tworzenia przestrzeni, w której żyjemy.

Tłumaczenie pl: Agata Pachucy

Lamborghini Sesto Elemento – ślad węglowy

0

Nazwa „Sesto Elemento” odnosi się do szóstego pierwiastka w tablicy Mendelejewa, czyli węgla. Ile to się nasłuchaliśmy w zeszłym roku o węglu a raczej o jego niedoborach, co dziwne, bo jeszcze nie tak dawno podobno byliśmy światową potęgą w jego wydobyciu.

Węgiel jako pierwiastek stanowi od 60 [węgiel brunatny] do 97 procent [antracyt] surowca zwanego ogólnie węglem. Choć w Chinach już w II w. p.n.e. stosowano węgiel do ogrzewania, w Europie dopiero rewolucja przemysłowa w XVIII wieku spowodowała, że zaczęto używać go masowo, czego skutki doświadczamy właśnie teraz. Choć mamy go za czarny charakter, niezaprzeczalne jest jednak to w jak szybkim tempie rozwinął naszą cywilizację. Pamiętajmy również o jego pozytywnych aspektach, gdyż ma zastosowanie w produkcji leków, kosmetyków i, o ironio, bo użyty w filtrach powietrza i wody chroni nasze zdrowie. Jego bliskimi kuzynami są grafi t, grafen i diament, szczególnie tym ostatnim raczej nikt nie pogardzi. Węgiel jako pierwiastek jest czwartym po tlenie, wodorze i helu najczęściej występującym pierwiastkiem we wszechświecie [przynajmniej w tym, który znamy do tej pory]. Bez niego nie mogłyby istnieć żadne organizmy żywe. Po tlenie [65%], jest drugim pierwiastkiem [18,5%] budowy naszego ciała. Polską nazwę „węgiel”, jak z resztą całą masę innych pierwiastków m.in. magnez, azot, wodór itd., zaproponował urodzony w Krakowie w 1810 chemik Filip Neriusz Walter. Dzięki niemu po raz pierwszy z ropy naftowej wydestylowano naftę, od której już prosta droga do paliw używanych obecnie. Z węgla powstaje także włókno węglowe, którego pojedyncza nić jest kilkadziesiąt razy cieńsza od ludzkiego włosa. Jego wynalazca Joseph Swan już w 1860 znalazł dla niego praktyczne zastosowanie w produkcji żarówek. Ponieważ pierwotnie kompozyty, czyli połączenie różnych materiałów w jeden [np. znana już w starożytności sklejka], bazujące na włóknie węglowym, były koszmarnie drogie. Jeszcze na początku XXI w. kosztowały niemal 35 razy więcej niż stal, stosowano je niezwykle rzadko. Dzisiaj, dzięki rozwojowi technologii ich otrzymywania, cena nie przekracza dziesięciokrotności ceny stali, a to już pozwala na szersze zastosowanie tego niezwykle lekkiego i wytrzymałego kompozytu m.in. w konstrukcjach lotniczych i motoryzacji.

Pojazd projektu Filippo Perini powstał na bazie modelu Gallardo Superleggera, ważącego 1340 kg. Tutaj Lamborghini ACRC (Advanced Composites Research Center) we współpracy z Boeingiem zarówno w konstrukcji podwozia, nadwozia, wnętrza jak i elementów mechaniki zastosowali technologię CFRP – czyli kompozyt zbrojony włóknem węglowym, połączonym różnego rodzaju polimerami. Takie rozwiązania są lżejsze o 30% od aluminium, co pozwoliło obniżyć łączną wagę nowego auta do 999 kg. Walkę o każdy kilogram widać szczególnie w spartańskim wnętrzu, gdzie na kierowcę czekają cienkie jak papier kubełkowe fotele oraz futurystyczna, również karbonowa, kratownica w miejsce typowej deski rozdzielczej – ile dzięki niej uszczknięto z masy auta, zapewne nie więcej niż 3 czy 5 kg. Co to oznacza? W rzeczywistości mało który hypercar, tak jak Sesto, jest w stanie osiągnąć 100 km/h w 2,5 s., oczywiście potrafią to Bugatti Veyron i Chiron, tyle że potrzebują do tego 8-litrowego silnika i aż 1001 lub 1500 KM. Cenowo Chiron i Sesto kosztowały mniej więcej tyle samo, niecałe 11 mln. złotych, ale w przyszłości 20 aut, jakie powstało ze znaczkiem Lamborghini z pewnością okaże się lepszą inwestycją niż każdy z 500 Chironów, czy niemal 1000 Veyronów [wyjątkiem może być wersja Veyron L’Or Blanc – ozdobiona wieloma elementami śnieżnobiałej porcelany Królewskiej Manufaktury w Berlinie].

Będąc w Dubaju zapewne uda się wam zobaczyć któryś z tych Bugatti na podjeździe 5 czy 7 gwiazdkowego hotelu. Sesto Elemento trudno będzie tam zobaczyć, gdyż nie ma on homologacji na drogi publiczne. Aby zobaczyć to auto potrzebna będzie determinacja dorównująca tej, jaką miał główny bohater filmu „Sekretne życie Waltera Mitty” oraz cierpliwość pokazanego tam fotografa [Sean Penn], polującego na zdjęcie śnieżnej pantery w Himalajach. Ale patrząc właśnie przez pryzmat tego filmu, którego kwintesencją jest wypowiedź opuszczającego obiektyw w decydującym momencie fotografa „to, co piękne nie prosi o uwagę”. No właśnie, czy nie lepiej, zamiast szukać najlepszego ujęcia, dać się ponieść takiej chwili i po prostu ją przeżyć?

Ten model Lamborghini było poligonem doświadczalnym, gdzie konstruktorzy z Sant’Agata udowodnili konkurencji, że niemoc ani prędkość maksymalna są wyznacznikami samochodów supersportowych. Te same, jak nie lepsze, a przy okazji zmniejszające zużycie paliwa osiągi, otrzymali stosując ultranowoczesne, lekkie materiały. Gdy dodali do tego bardzo aerodynamiczne, ważące zaledwie 190 kg. nadwozie oraz napęd na wszystkie koła, stworzyli świetnie prowadzące się auto. Auto kompletne, które nie wymaga od jego właścicieli jakichś dodatkowych tuningów, a jakiekolwiek zabiegi detailingowe byłyby tu wręcz profanacją. Matowe, czarne, drapieżne nadwozie przełamuje jedynie kilka ognisto czerwonych elementów. Idealny minimalizm.

Gallardo w 2013 było także zaczynem dla pierwszego w historii fi rmy jednoosobowego, futurystycznie ekstremalnego prototypu „Egoista”.

Wystarczy spojrzeć na model, by docenić, ile starań włożyło AUTOart w produkcję wiernej repliki prawdziwego auta. Zachwyca „carbonowa” struktura karoserii oraz wspaniale wykonane detale silnika i wnętrza. To bez wątpienia jeden z najbardziej udanych modeli tej renomowanej firmy i powinien znaleźć się w każdej poważnej kolekcji.

Lamborghini* Sesto Elemento

Lata produkcji: 2010-12
Ilość wyprodukowana: 20 egz.
Silnik: V 10
Pojemność skokowa: 5204 cm3
Moc/obroty: 570 KM / 8000
Prędkość max: 350 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h (s): 2,5
Liczba biegów: 6
Masa własna: 999 kg
Długość: 4580 mm
Szerokość: 2045 mm
Wysokość: 1135 mm
Rozstaw osi: 2560 mm

 

Trent’anni fa 20.02.1993 mori
a Perugia il fondatore dell’azienda Ferruccio Lamborghini.

 

Słodkie karnawałowe ravioli

0

Składniki:
Ciasto (na 50 ravioli):

50 g masła
1 jajko
Szczypta soli
Skórka z 1 ekologicznej cytryny 60 g cukru
100 ml pełnego mleka
300 g mąki pszennej 00
Olej słonecznikowy do smażenia

Nadzienie:
Dżem (smak według uznania, najlepiej morelowy lub pomarańczowy)
1 białko jajka
Cukier puder do posypania

Przygotowanie: 

Jeśli wyrabiasz ciasto ręcznie, zrób to w dużej misce. Jeżeli używasz miksera planetarnego, załóż płaskie mieszadło. Dodaj mąkę, masło o temperaturze pokojowej oraz cukier, całe jajko, sól, aromaty oraz mleko i mieszaj wszystko do uzyskania elastycznej i gładkiej konsystencji. Odstaw na ok. 30 minut w misce przykrytej folią spożywczą.

Następnie na czystym i posypanym mąką blacie podziel ciasto na kawałki o wadze około 150 g każdy. Rozwałkuj ciasto specjalną maszyną lub ręcznie, aż uzyskasz bardzo cienką warstwę (1 mm lub 1,5 mm). Nadaj im regularny kształt, długiego prostokąta i umieść po jednej łyżeczce dżemu w odległości około 2 cm od siebie. Brzegi ciasta posmaruj delikatnie ubitym białkiem i połącz ze sobą. Dokładnie dociskaj ciasto wokół dżemu, aby usunąć powietrze i nożem lub radełkiem wytnij kwadratowe ravioli (możesz również zrobić je okrągłe, używając foremki do ciastek).

Ułóż je na lekko posypanej mąką blasze.
W międzyczasie w wysokim rondlu rozgrzej olej. Kiedy będzie już gorący (przetestuj wkładając mały skrawek pozostałego makaronu, jeśli od razu się usmaży, oznacza to, że olej jest bardzo gorący) delikatnie wkładaj ravioli po 2 lub 3 na raz, obracając je po kilku minutach.

Kiedy będą złociste z obu stron, odsącz je i ułóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Kontynuuj, aż usmażysz wszystkie ravioli.

Podawaj posypane cukrem pudrem.

Wesołego Karnawału!

Tłumaczenie pl: Małgorzata Tropiło

Historie z Abruzji

0

12 kwietnia, nakładem wydawnictwa Czarne, ukaże się nowa książka Piotra Kępińskiego „W cieniu Gran Sasso. Historie z Abruzji”.

Żeby poznać jakiekolwiek miejsce najlepiej tam zamieszkać, choćby na trochę, albo chociaż bywać często, żeby móc zaprzyjaźnić się z ludźmi, wsiąknąć w codzienność i przestać być obcym. Właśnie z takiej perspektywy, w swojej najnowszej książce, Piotr Kępiński opowiada o Abruzji i jej mieszkańcach. Idealnie wtapia się w otoczenie, zabierając czytelników w podróż geograficzną i erudycyjną. Pierwsza wiedzie do ludzi i miejsc, druga podąża ścieżkami historii, literatury, filmu i kultury. To reporterskie, wnikliwe doświadczanie, tworzące niesamowitą opowieść o tym najmniej odwiedzanym włoskim regionie. Abruzja z pewnością nie jest miejscem, które wybierzemy na pierwszą podróż do Włoch. Możliwe, że pominiemy ją nawet przy drugiej, trzeciej i kolejnej wyprawie. Kiedy wreszcie znuży nas gwar najbardziej obleganych przez turystów zakątków Belpaese, być może wtedy będziemy
gotowi docenić wyjątkowy urok ziemi, której najcenniejszym elementem jest natura, choć, jak odkryjemy na kartach książki, nie tylko ona. Wiecznie naznaczona położeniem między górzystym masywem Apeninów a łagodnym wybrzeżem Adriatyku. Abruzzo forte e gentile. Abruzja twarda i uprzejma, tak o swoim regionie mówią sami mieszkańcy. Uprzejma, bo otuli nas pięknem krajobrazu, pozwoli na wyciszenie i kontemplację „w cieniu Gran Sasso”. Twarda, bo, jak każdy region, posiada też swoją ciemną stronę. Zamiast czytać przewodniki, zdecydowanie wolę dać się poprowadzić nieoczywistą trasą, wyznaczoną przez Kępińskiego, aby poznać duszę Abruzji i jej mieszkańców.

Piotr Kępiński – poeta, krytyk literacki, eseista. Pracował m.in. jako zastępca redaktora naczelnego w „Czasie Kultury” oraz jako szef działu kultury w „Dzienniku” i „Newsweeku”. Obecnie współpracuje z „Twórczością” oraz „Plusem Minusem”, sobotnim wydaniem „Rzeczpospolitej”. Autor wielu książek poetyckich i eseistycznych, m.in. zbioru esejów o współczesnej kulturze litewskiej Litewski spleen, książki o współczesnych Włoszech Szczury z via Veneto, za którą otrzymał Nagrodę Literacką im. Leopolda Staffa, i tomu wierszy Nieoczy. Od 2007 do 2016 roku juror Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus. W latach 2017–2019 zasiadał w jury Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. Mieszka w Rzymie i (czasami) w abruzyjskim Collelongo.

Świeżo Wydane

0

Tatum Rush „Villa Tatum”

Początek roku to czas karnawału, szczególnie intensywnie obchodzonego we Włoszech. Pierwszą propozycją na ten taneczny czas jest debiutancki album artysty, który ukrywa się pod pseudonimem Tatum Rush. Rush to wszechstronnie uzdolniony młody chłopak o włosko-szwajcarsko-amerykańskich korzeniach. Urodził się w San Diego w Kalifornii, następnie przeniósł się do Genewy, gdzie uzyskał dyplom z sztuki performatywnej, jest kosmopolitą sztuki. Zajmuje się pisaniem tekstów, produkcją piosenek, teledysków, a nawet oper. „Villa Tatum” to album o wyrafinowanej estetyce i brzmieniu, gwarantujący metafizyczną podróż poza ludzką wiedzę o muzyce. Dwanaście utworów – z których jeden powstał we współpracy z Frah Quintale, a pozostałe we współpracy z artystami Jacopo Planet i Lulu – eksploruje różnorodne wyobrażenia i dźwięki, wykorzystując świeże i współczesne popowe brzmienia, czasami zabarwione r’n’b, disco, trap czy techno. Jeśli ktoś zapyta jak brzmi muzyka teraźniejszości, to jest to właśnie muzyka Tatum Rusha, mieszają się style, gatunki, dekady, a nawet wpływy od włoskich, po francuskie, amerykańskie i latino. Nie ma potrzeby szufladkować i definiować, trzeba tańczyć w Villi Tatum, dopóki party trwa!

Filippi Bubbico „Honolulu arrivo”

W taneczne, przepełnione muzyką funk progi, zaprasza nas Filippi Bubbico. Trzy lata po debiucie muzyk powraca z krążkiem „Honolulu arrivo”. Płyta jest bardzo zróżnicowana muzycznie, przenosi słuchacza w klimat upalnego dnia na egzotycznej wyspie. To dziewięć utworów, które składają się na długą grę złożoną z muzycznych odmętów przełomu dekad, funkowo-elektroniczne korzenie są wymieszane z popem i alternatywą. Nie jest to jednak tylko zabawa, pod płaszczykiem dźwięków kryje się opowieść o wewnętrznej podróży, której często unikamy, aby dotrzeć do idealnego celu, świata, który nas zawiera i w którym czujemy się dobrze. Honolulu, do którego przybywamy z Bubbico to miejsce wielu eksperymentów. Dalej to album opowiadający o umiejętności patrzenia na swoje porażki, pozwalający na lądowanie w bardzo osobistym Honolulu: między introspekcją, a chęcią przyjęcia nowych ekspresyjnych rozwiązań. Filippo Bubbico jest dojrzały i pewny tego co nam proponuje, i tym sposobem wygrywa!

Bais „Diviso due”

Na koniec niesłusznie przeze mnie pominięty wcześniej album Bais, wydany 13 maja ubiegłego roku przez Sugar Music. „Divided Two” to intymne wyznania, którego głosem jest Luca Zambelli, ukrywający się pod pseudonimem Bais. Urodził się w 1993 roku, wychował się w Bassano, a obecnie mieszka w Mediolanie. Dziś jest rozdarty przez dwa światy i zwierza się z tego na najnowszym krążku. Jak sam wyznaję, czuje się jak „podzielony na 2”: jego życie toczy się między rzeką, a miastem. Dualizm przejawia się nie tylko w miejscu, w którym się znajduje, muzyka także jest „dzielona” przez artystę ze słuchaczami. On sam czuje się podzielony między sobą, a reprezentacją siebie i tym jak postrzegają go inni. Ten kontrast jest wspólnym wątkiem, który spaja wszystkie utwory, w każdej z piosenek wyłania się spontaniczność i lekkość, z jaką Bais jest w stanie sfotografować sensację lub delikatny związek, zatrzymując go w muzyce. Ważny głos młodego pokolenia, które coraz częściej ma problem z odpowiedzią na pytanie „kim jestem?”.

Nowy rok, nowa ja

0
Barbara Garavelli w restauracji Giacomo Arengario przy Duomo, Mediolan/ Barbara Garavelli al Ristorante Giacomo Arengario sul Duomo, Milano

Ile razy słyszeliśmy to zdanie, ile razy mówiliśmy je do siebie. No tak, bo początek roku jest dla nas trochę jak dieta od poniedziałku. Nigdzie nie jest powiedziane, że dietę należy zacząć w poniedziałek, tak jak nigdzie nie jest powiedziane, że to pod koniec roku trzeba robić postanowienia na kolejny, nowy rok, a jednak…

Dlaczego więc zawsze mówimy o „dobrych postanowieniach”? Czy istnieją też „złe postanowienia”?

Powiedzmy, że od teraz będziemy mówić o noworocznych celach. Pytanie, czy tworzenie takiej noworocznej listy celów jest naprawdę słuszne.

Niemal 4000 lat temu Babilończycy byli jednymi z pierwszych na świecie, którzy spo- rządzali słynną listę „postanowień”. Szkoda, że wiele wieków po naszych babilońskich przyjaciołach seria licznych i ważnych badań obaliła mit sporządzenia listy celów dowodząc, iż takie działanie może okazać się wręcz „niebezpieczne”. Jedno z najnowszych badań przeprowadzonych przez Scranton University pokazuje, że 81% ludzi porzuca swoją listę celów jeszcze przed 16 stycznia. Są więc dwa możliwe rozwiązania tego problemu: albo należy sporządzać listę po 17 stycznia, mając nadzieję, że wywiązywanie się z niej pójdzie lepiej, albo postawić sobie realistyczne cele i mieć większą szansę na znalezienie się wśród 19% osób, którym udaje się je osiągnąć.

Noworoczne postanowienia często dotyczą naszego ciała, ale dbanie o siebie nie musi skupiać się tylko na fizyczności. Dbanie o siebie oznacza robienie czegoś dodatkowego, innego niż zazwyczaj, to wprowadzanie drobnych zmian. Stawianie sobie wielkich celów i nie wychodzenie z nimi poza 16 stycznia może tylko sprawić, że poczujemy się przegrani, a poczucie porażki z pewnością nikomu nie sprzyja.

Dlatego, aby nie znaleźć się w gronie 81% tych, którzy się poddają, trzeba stawiać sobie małe cele i codziennie trenować, tak jak to się robi, przy treningach fizycznych.

Lepiej wyznaczyć sobie cel chodzenia na siłownię 4 razy w tygodniu i nigdy tam nie chodzić, czy zdecydować się na 10 przysiadów dziennie i robić to każdego dnia? Lepiej wyznaczyć sobie cel czytania jednej książki tygodniowo i znaleźć się ze stosem nieprzeczytanych książek na szafce nocnej, czy wyznaczyć sobie cel czytania dwóch stron dziennie, czytać każdego wieczoru i mieć tylko jedną książkę na szafce przy łóżku z zakładką, która powoli przesuwa się do przodu?

A propos książek. Kilka tygodni temu wyciągnęłam zeszyt, w którym zwykłam zapisywać wyjątkowe, uderzające mnie najbardziej myśli z przeczytanych książek. Znalazłam bardzo fajną listę wskazówek, którymi chcę się z wami podzielić: odpuśćmy to, czego nie możemy zmienić; uznajmy, że nic w życiu nie może być doskonałe, w tym my sami i inni; starajmy się zachować samokontrolę nawet w trudnych chwilach, a jeśli mamy przesadną reakcję na jakieś zjawisko, nie potępiajmy się, ale spróbujmy zrozumieć, dlaczego tak zareagowaliśmy; nie porównujmy się do innych starając się osiągnąć cele przez nich osiągnięte, ponieważ każdy z nas ma inną oś czasu i swoją niepowtarzalną ścieżkę; i na koniec, żeby pozostać w temacie, spróbujmy poprawić swoje życie w każdym obszarze, pamiętając, aby stawiać sobie małe cele, które można osiągnąć niewielkimi zmianami.

Nie jestem fanką muzyki klasycznej, ale od 1 stycznia każdego dnia postanowiłam poprosić „Alexę” (asystenta głosowego auto- matyki domowej) o włączanie losowo muzyki klasycznej i odkryłam, że daje mi ona wielki spokój, sprawia, że czuję się dobrze. Zaczęłam też słuchać więcej włoskiej muzyki, zwracając uwagę na teksty, tak jak w grudniu na koncercie Elisy, na który zostałam zaproszona. Jakże piękne są słowa niektórych jej piosenek, prze- cież słyszałam je wiele razy, ale nigdy ich nie słuchałam.

Jak wiele innych osób, uzależniłam się od telefonu komórko- wego. Często trzymam go w dłoni, jakby był przedłużeniem ręki. Gdybym postawiła sobie za cel nieużywanie go tak jak poprzednio (cel zbyt rozmyty), dotarłabym do 16 stycznia, a potem uży- wała dokładnie tak jak poprzednio, lecz zamiast tego postawiłam sobie za cel odkładanie go w pokoju innym niż ten, w którym akurat jestem, do 1 godziny dziennie. 16 stycznia minął i na razie się nie poddaję, jakoś sobie radzę.

Pomyślcie o tym, kiedy byliście mali i nie umieliście jeździć na rowerze ani pisać. Teraz umiecie jeździć na rowerze i pisać, więc?

To oznacza, że niemal wszystko da się zrobić, ale żeby się czegoś nauczyć, trzeba trenować, krok po kroku, iść do przodu każdego dnia.

Oczywiście można uczyć się nawet nie będąc konsekwent- nym, ale jest bardzo prawdopodobne, że zajmie to więcej czasu i nie nauczycie się wtedy odtwarzania procesu potrzebnego do zrobienia danej rzeczy. Może się zdarzyć, że przy odrobinie szczęścia osiągniecie dobry wynik trochę przez przypadek i nie będziecie w stanie zrobić ponownie tych samych rzeczy, które doprowadziły do osiągnięcia postawionego celu.

Jeśli nauczycie się zaś powtarzać czynności każdego dnia, potem będzie łatwiej.

Proste? Proste, podsumujmy to, co napisałam do tej pory.

Jeśli wyznaczymy sobie łatwe cele i wymagany do ich osiągnię- cia wysiłek jest prawie zerowy, prawdopodobieństwo niepowodze- nia będzie zaś proporcjonalne do wysiłku, a więc prawie zerowe.

„Ale kiedy byłam mała, moi rodzice…”

„Chciałam to zrobić, ale wtedy stało się to i tamto…”

Wymówki, to zawsze i tylko wymówki: to, co wydarzyło się w naszej przeszłości, jest wyłącznie pretekstem do usprawiedli- wienia naszych dzisiejszych niepowodzeń. Musimy (i oczywiście ja też to wdrażam) przestać odgrywać ofiary przeszłości i stać się kowalami naszego losu, kreatorami przyszłości. Musimy przestać myśleć o tym, czego nie mieliśmy i czego nigdy nie będziemy mieć. Musimy przestać czuć się winnymi z powodu błędów, które kiedyś popełniliśmy, a zacząć myśleć o naszych błędach jako o czymś, czego nie chcemy już powtarzać, a raczej przekuć w możliwości poprawy naszych działań.

Często pytają mnie, jak mogę się znowu uśmiechać, nawet po przeżyciu bardzo trudnych chwil, albo w ciężkich czasach. Zawsze staram się myśleć o dobrych rzeczach, które udało mi się zrobić, o celach, które osiągnąłem i o wszystkim, co mogę jeszcze uczy- nić dla siebie i osób mi bliskich, które kocham. Mam to szczęście, że wciąż potrafię się ekscytować „małymi” rzeczami, zachodem i wschodem słońca, albo oglądając filmik z małą dziewczynka, która podczas występu w przedszkolu zauważa rodziców na widowni. Staram się nigdy nie zapomnieć, że jesteśmy tu tylko „przejazdem” i nie chciałabym przegapić ani chwili tej podróży, nigdy nie biorąc niczego za pewnik i nie myśląc: „Już taka jestem i tego nie zmienię”. Zawsze zadawajmy sobie pytania, starajmy się zrobić jeszcze jeden krok do przodu i, jeśli to konieczne, jeden krok do tyłu.

Nic nie jest wieczne i wszystko może się zmienić, wystarczy wyznaczyć sobie małe cele i być stałym w dążeniu do ich osiągnięcia. W 2022 roku zrobiłam sobie tatuaż widoczny na zdjęciu, na prawym nadgarstku, w miejscu, które widzę codziennie, aby przypominał mi o tym, że każdego dnia trzeba coś w życiu zmie- nić, nawet jeśli jest to tylko zmiana stałej trasy na siłownię lub odsłuchanie nowej piosenki.

Chcecie poznać niektóre z celów, które sobie wyznaczyłam na 2023 rok? Nauczyć się milczeć przynajmniej 10 minut dzien- nie; zostawiać telefon komórkowy w innym pomieszczeniu niż to, w którym aktualnie przebywam przez 1 godzinę dziennie; 15 minut medytacji dziennie i 1 godzina jogi tygodniowo.

I jak we wszystkich porządnych „napisach końcowych”, w tym miejscu chciałbym podziękować Claudii Santaloja i Andrei Sales, którzy bardzo pomogli mi w ostatnich miesiącach.

Kim są Claudia i Andrea? To dwoje psychologów.

Nie uważam się za wariatkę, a jednak postanowiłam poprosić o pomoc dwoje psychologów, ponieważ w przeciwieństwie do tego, co myśli wiele osób, zwłaszcza we Włoszech, do psycho- loga nie idzie się tylko wtedy, gdy ma się poważne problemy psychiczne, ale także, aby naprawić jakieś drobne sprawy w poszczególnych momentach naszego życia, a dowodem na to jest bonus dla psychologów, nagroda przyznawana w czasie pandemii Covid-19.

Nigdy nie czujcie się winni prosząc o pomoc!

Jeśli znasz język włoski, proponuję śledzić profil Andrei Sales i jego bardzo przydatne relacje na żywo na Instagramie, a jeśli nie mówisz po włosku, to masz jeszcze jeden dobry powód, aby się nauczyć języka.

Niech to będzie rok pełen małych zmian i wielkiej satysfakcji.

Do „zobaczenia” w następnym numerze.

Polędwiczki z sarniny w ziołach górskich

0

Składniki dla 2 osób:
400g polędwiczek z sarny
Kwiat ślazu, dziko rosnący koper włoski, tymianek,
rozmaryn (jeśli lubicie, dodajcie także pędów sosny)
Oliwa z oliwek, sól morska gruboziarnista,
pieprz do smaku

Do sosu z malin
200g malin (mogą być także mrożone)
30g cukru trzcinowego
Szczypta soli
30g czerwonego wina
Owoce jałowca i rozmaryn do smaku

Przygotowanie:
Kwiaty ślazu, koper włoski, tymianek i rozmaryn drobno posiekaj nożem. Przez noc namocz polędwicę w dużej ilości czerwonego wina z przyprawami. Wyjmij z marynaty i dokładnie osusz. Podziel polędwicę na dwa grube kawałki, nasmaruj je oliwą, a następnie obtocz w aromatycznej mieszance ziół i dodaj trochę gruboziarnistej soli. Podsmaż je na patelni z odrobiną oliwy lub kawałkiem masła, aż się zarumienią: uważaj, aby nie podsmażyć za mocno, ponieważ ważne jest, aby polędwiczka pozostała różowa w środku. Umyj maliny i przełóż je do rondelka, posyp cukrem i podsmaż. Dodaj trochę czerwonego wina, wody, owoce jałowca i rozmaryn, i w ten sposób gotuj przez co najmniej 15 minut. Gotowe danie podawaj w towarzystwie pieczonych ziemniaków lub purè i z sosem z malin.
Smacznego!

Tłumaczenie pl: Maria Cieplak

Prosecco czy Franciacorta?

0

W dzisiejszych czasach, kiedy mówi się o włoskich „bąbelkach”, Franciacorta i Prosecco są jednymi z najczęściej wymienianych i najbardziej docenianych na całym świecie. Towarzysze idealni do ważnych toastów podczas świętowania.

Choć obydwa wina musujące w celu uzyskania uwielbianych bąbelków poddawane są ponownej fermentacji win bazowych, która następuje po tej alkoholowej, to istnieje kilka różnic między tymi dwoma wspaniałymi produktami. Odkryjmy je razem…

Pierwsze różnice odnoszą się do obszaru produkcji i do gatunku wykorzystywanych winogron. Prosecco jest produkowane z winogron typu Glera, które uprawiane są w północno-wschodniej części Włoch, w regionach Wenecja Euganejska i Friuli-Wenecja Julijska. Natomiast Franciacorta produkowana jest w Lombardii, w prowincji Brescia, z winogron typu Chardonnay oraz Pinot nero. Jednak podstawowa różnica pomiędzy tymi dwoma produktami kryje się w metodzie produkcji.


W przypadku Prosecco, zarówno DOC jak i DOCG, metoda Charmat-Martinotti’ego, opatentowana w roku 1890 przez Martinottiego z Asti, a następnie w 1910 przez francuza Eugène Charmata, wykorzystuje w co najmniej 85% winogrona z gatunku Glera. Pod koniec pierwszej fermentacji, która odbywa się w cysternach, wino bazowe przechodzi w fazę „presa di spuma”, dosłownie „łapanie bąbelków”, czyli w drugą fermentację w zbiornikach nazywanych autoklawami, w których powstają młode wina musujące, charakteryzujące się wyrazistą świeżością, w której wyczuwalne są głównie nuty owocowe i świeże aromaty.

Franciacorta produkowana jest z winogron Chardonnay i Pinot nero, a nadaje się jej charakter musujący tak zwaną metodą klasyczną, używaną do otrzymywania wszystkich wspaniałych win musujących z Trydentu oraz Szampana.

Zgodnie z tą procedurą, pod koniec pierwszej fermentacji, wino zostaje zabutelkowane z drożdżami i cukrami, które leżakują w ten sposób przez co najmniej 18 miesięcy, podczas których przechodzą w fazę „presa di spuma”. W tym czasie drożdże zamieniają cukier w dwutlenek węgla i alkohol, wzbogacając wino w dodatkowe nuty zapachowe, takie jak skórka chleba, orzech laskowy, wanilia, karmel itp. W tym okresie produkcji umiejętności manualne i obecność człowieka mają fundamentalne znaczenie, ponieważ w trakcie drugiej fermentacji butelki należy co pewien czas obracać, aby po kolei znalazły się w pozycji poziomej, następnie w pionowej, aż do osiągnięcia pozycji do góry nogami. Jest to tak zwany proces „remuage”, który zapobiega osadzaniu się drożdży na ściankach butelek. Po upływie czasu fermentacji i po starannym ułożeniu butelek w procesie remuage, usuwa się zużyte drożdże poprzez „degorżowanie”, po czym następuje „dozowanie”, czyli uzupełnienie, które określone jest na podstawie pozostałego cukru.

Prosecco i Franciacorta w zależności od ilości pozostałego cukru mogą być określane jako pas dosè, brut, extra dry, dry oraz demi sec (w skali od najbardziej wytrawnych do najsłodszych).

Aby wybrać najlepsze wino musujące należy pamiętać, że kiedy mówimy o Prosecco, mamy na myśli wino młode i świeże, które jest gotowe do spożycia zaraz po zabutelkowaniu, dla którego nie jest przewidziany długi proces starzenia, które wręcz należy pić młode lub, tak jak w przypadku Prosecco Cartizze, o bardzo małej produkcji, w połączeniu z klasycznym panettone lub pandoro.

Z kolei Franciacorta jest winem o długim procesie starzenia, które dzięki temu charakteryzuje się pewną złożonością. Znakomite jako aperitif, ale pasujące także do dań rybnych, typowych dla tradycyjnej kuchni włoskiej.

Quattro P showroom i winiarnia
ul. Waflowa 1, 02-971 Warszawa
www.quattrop.pl

Tłumaczenie pl: Maria Cieplak

AVSI Polska i Fundacja AVSI prezentują wyniki pracy na rzecz uchodźców z Ukrainy w Polsce podczas tego roku od początku wojny na Ukrainie

0

W czwartek Ambasada Włoch w Warszawie była gospodarzem wydarzenia prezentującego wyniki rocznej działalności AVSI Polska we współpracy z Fundacją AVSI, międzynarodową organizacją pozarządową z siedzibą we Włoszech (www.avsi.org), na rzecz uchodźców z Ukrainy.

Spotkanie zgromadziło niektórych beneficjentów projektów wraz z różnymi instytucjami publicznymi, organizacjami międzynarodowymi, firmami o kapitale włoskim i polskim, wolontariuszami i współpracownikami AVSI Polska.

Nowy ambasador Włoch, Luca Franchetti Pardo, podczas swojego pierwszego oficjalnego wystąpienia w Polsce, wygłosił przemówienie inauguracyjne, podkreślając znaczenie podjętych działań.

Wśród uczestników była także Maria Gaudenzi, Desk Officer Fundacji AVSI, która koordynuje projekty AVSI w tym obszarze i przedstawiła wsparcie udzielane uchodźcom przez Fundację AVSI na Ukrainie, w Rumunii, Polsce i Mołdawii. Zaangażowanie trwa nadal.

W Polsce zrealizowano 6 projektów, finansowanych kwotą 831 000 euro, częściowo ze środków zebranych we Włoszech, które rozpoczęły się natychmiast dzień po rozpoczęciu działań wojennych.

Początkowo mające charakter projektów awaryjnych, z czasem ewoluowały w kierunku wsparcia integracji i udzieliły pomocy 8511 uchodźcom. Dodatkowo, 20 mikroprojektów zostało sfinansowanych ze środków zebranych w Polsce we współpracy z Włoską Izbą Handlową w Polsce, Ambasadą Włoch, Towarzystwem Dante Alighieri oraz niektórymi firmami i osobami fizycznymi. Mikrogranty miały na celu wsparcie inicjatyw w różnych miastach Polski, szczególnie na rzecz ukraińskich dzieci przebywających tam.

Szczególnie znaczący jest projekt finansowany przez Banca Intesa San Paolo, mający na celu integrację zawodową, w który zaangażowanych było 35 firm i który pozwolił 155 uchodźcom wejść w świat pracy, pomagając 71 rodzinom z dziećmi. Ponadto, zrealizowano 682,5 godziny szkoleń językowych, dwa kursy szkoleniowe dla 5 ukraińskich absolwentek ekonomii, aby uzyskać kwalifikacje księgowej (we współpracy z polskim stowarzyszeniem księgowych), kurs szkolenia dla osób niesłyszących, specjalistyczny kurs językowy dla lekarzy oraz 26 dni szkoleń technicznych. Nie można również zapomnieć o 315 indywidualnych spotkaniach związanych z pomocą psychologiczną i prawną.

AVSI Polska zamierza powielać ten ważny model również w przyszłości.

Wydarzenie, które przedstawione i podsumowane zostało przez Donato Di GILIO, prezesa AVSI Polska, z udziałem przedstawicielki Unii Europejskiej, Marzenny Guz-Vetter oraz przedstawiciela włoskiego banku Banca Intesa San Paolo. Obecni byli również przedstawiciele Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej, Towarzystwa Dante Alighieri, lokalnych władz, przedsiębiorców i darczyńców prywatnych.

Wydarzenie było transmitowane na żywo w internecie, a nagranie transmisji można znaleźć na stronie Facebook AVSI Polska.

W celu uzyskania dodatkowych informacji na temat działalności AVSI Polska i szczegółów wydarzenia, prosimy o kontakt z biurem organizacji pod numerem telefonu +48225863300 lub e-mailem na adres office@avsipolska.org.