Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155
Baner Gazetta Italia 1068x155_Baner 1068x155

Strona główna Blog Strona 26

Alfa Romeo Montreal – Bella figura

0

„Fare bella figura”, czyli „robić dobre wrażenie”, jeśli chcemy zrobić je we włoskim stylu, najlepiej zacząć od niby nonszalanckiej, lecz idealnie ułożonej fryzury, nieodłącznych stylowych okularów, doboru kolorystyki i kroju ubioru, kończąc na pasującym do tego wszystkiego jak ulał obuwiu. Nawet sposób podwijania rękawów koszuli w upalny dzień i ekspozycja wyszukanego zegarka czy bransolety mają tu swoje znaczenie.

Prawie wszystkie kraje na świecie przez kilka miesięcy w roku próbują w taki właśnie „włoski” sposób przedstawić się innym narodom z jak najlepszej strony. Mówimy oczywiście o świato- wej wystawie EXPO, wydarzeniu zainaugurowanym przez Great Exhibition w Londynie w 1851, które niemalże co roku przyciąga miliony zwiedzających, ale ze względu na horrendalne koszty inwestycji nigdy nie przynosi zysku finansowego. Tak było z wystawą w 1974 [5,6 mln. odwiedzających] w amerykańskim Spokane, słynącym głównie z tego, że to tam po raz pierwszy w historii, 19 czerwca 1910, świętowano Dzień Ojca, co nie zmie- nia faktu, że jest ono najmniejszym miastem spośród wszystkich innych dotychczasowych organizatorów tej imprezy. Nie inaczej było w największym z tych miast – Szanghaju w 2010 i to pomimo rekordowej liczby zwiedzających [73 mln.]. Zyskiem jednak możemy śmiało nazwać to, co takie wystawy po sobie pozosta- wiają. Najsłynniejszą budowlą związaną z EXPO jest oczywiście wieża Eiffla z 1889, brukselskie Atomium z 1958 czy rzymski EUR, mimo że do wystawy w 1942 nawet nie doszło.

Taką pozostałością w pewnym sensie jest także Alfa Romeo Montreal, której dwa białe prototypy pokazali Włosi w pawilonie „Człowiek – producent” podczas EXPO 67, właśnie w Montrealu. Alfy doleciały do Kanady w ostatnim momencie i zostały ustawione pomiędzy dwoma taflami olbrzymich luster, co powielało ich odbicie w nieskończoność. Dziewięć miesięcy wcześniej [niemal jak w naturze!] przed kanadyjskim EXPO dyrekcja Alfy Romeo, jako jedyny na świecie producent samochodów, została zaskoczona propozycją zaprezentowania tam – synonimu kreatywności człowieka na polu motoryzacji, czyli auta wyrafinowanego i nie- banalnego, przeznaczonego jednak do codziennego użytku. Wyzwanie zostało podjęte, lecz z braku czasu mediolańczycy nie mogli zbudować wszystkiego od podstaw, postanowiono więc użyć podwozia Giulia Sprint GT i całą mechanikę modelu Giulia 1600 TI, natomiast na budowę karoserii zlecenie otrzymało studio Bertone, co było dość ciekawe, ponieważ ówczesny prezes Alfy Giuseppe Luraghi krytycznie odniósł się do pokazanego przez nich parę tygodni wcześniej na targach w Genewie modelu Lamborghini Marzal. Bertone zdał się na Marcello Gandiniego, posiadającego już w swoim portfolio cudownego Lamborghini Miura. A on doskonale wiedział, jak pokazać światu wyjątkowość włoskiego stylu. Tym projektem potwierdził cały swój geniusz, kunszt i zmysł piękna, czym skutkowały kolejne modele powsta- jące w jego szkicowniku, o których w Gazzetta Italia już pisaliśmy: Lamborghini Miura i Diablo, Lancia Stratos, a także Fiat X1/9.

Czasu było na tyle mało, że zaprezentowane prototypy nie miały nawet swojej nazwy, jednak po zachwycie zwiedzających, a co za tym poszło decyzji o produkcji seryjnej, mimo tradycyjnej ,,liczbowej” nomenklatury Alfy Romeo, kierownictwo firmy zde- cydowało, aby oddać hołd miastu, w którym ten model skradł serca tak wielu, dlatego chromowany monogram MONTREAL umieszczono na… wieczku popielniczki. Z nazwą mogło być jed- nak gorzej i to znacznie gorzej. Otóż 5 maja 1960 roku w Paryżu na organizatora EXPO 67 wybrano Moskwę, gdyż Rosjanie byli bardzo zdeterminowani, by pokazać osiągnięcia Kraju Rad w 50 rocznicę rewolucji bolszewickiej. Na szczęście z braku środków, których sporą część zapewne pochłonęła blokada Berlina Zachodniego oraz budowa niechlubnego muru, Komitet Cen- tralny KPZR, pod koniec 1961, wycofał ZSRR z organizacji EXPO, inaczej mielibyśmy, o zgrozo, Alfę Romeo МОСКВА!

Trzy lata po kanadyjskiej prezentacji w fabryce w Arese oraz w zakładach należących do Bertone w Caselle Torinese i Grugliasco rozpoczęto produkcję seryjną modelu Montreal, był to jednak już zupełnie inny samochód.

Przeprojektowano całe wnętrze, dodano pneumatycznie opuszczające się żaluzje przednich lamp, zmieniono także typ felg, a przede wszystkim pod maską umieszczono silnik V8, pochodzący ze sportowego modelu Tipo 33, którego moc zredukowano z 270 do 200 KM. Nie zmieniając jednak gabary- tów auta trzeba było zmieścić ten ogromny silnik pod bardziej wypukłą maską, ukrywając go pod fałszywym, a więc zamkniętym wlotem powietrza typu NACA. Bertone osobiście oprotestował te zmiany, ale finalnie jego znaczek pozostał na Montrealu, a samo auto w zielonym lakierze dzisiaj możemy podziwiać w Collezione Bertone na terenie „Volandia”, tuż przy lotnisku Malpensa. Nie- stety z braku miejsca auta tam prezentowane, często nawet tak wyjątkowe jak Alfa Romeo Bella z 1999, są strasznie poupychane i, jak w przypadku Montreal, widoczne tylko od frontu. W swojej pełnej krasie jest do zobaczenia w Museo Storico Alfa Romeo w Arese [w kolorze pomarańczowym], oddzielnie pokazują tam także jej słynne V8. Niestety nie ma tam obecnie w stałej ekspozy- cji prototypów z kanadyjskiego EXPO, oba są ukryte w przepast- nych magazynach muzeum, być może gdzieś obok sprzętu AGD, którego produkcją kiedyś Alfa Romeo również się zajmowało.

Chcąc maksymalnie wykorzystać potencjał rajdowego sil- nika Autodelta, sportowy zespół Alfy Romeo próbował dokonać wielu modyfikacji tak, aby Montreal mógł zaistnieć także w motosporcie. Niestety auto było zbyt ciężkie i zbyt wolne przy pokonywaniu zakrętów, pozostało więc rasowym cywilnym Gran Turismo. Co w efektownym stylu udowodniło dwóch dziennikarzy magazynu Quattroruote w 1972, którzy trasę w otwartym ruchu z Reggio Calabria do Lubeki nad Bałtykiem [2574 km] pokonali w jedyne 20 godzin!

Montreal, mimo że był pozycjonowany w segmencie aut mniej prestiżowych w pełnej opcji wyposażenia, czyli z klimatyzacją, lakierem metalizowanym oraz elektrycznymi szybami był droższy od Jaguara Type E, Ferrari Dino czy Porsche 911S.

Jednak nie ceny i starzejące się rozwiązania techniczne doprowadziły do zakończenia produkcji tego modelu. Tak jak w wypadku wielu innych świetnych Gran Turismo, zadecydował o tym światowy kryzys paliwowy. Trzeba dodać, że swoje „trzy grosze” dorzuciły także związki zawodowe pozostające w tam- tych latach w permanentnym konflikcie z zarządem Alfy Romeo. W jak drastyczny sposób się to odbyło widać przy porównaniu wielkości produkcji. W 1972, czyli na rok przed kryzysem, z taśmy zjechało 2377 egz., natomiast w 1973, gdy OPEC wprowadziło sankcje na ropę, fabrykę opuściło jedynie 302 auta. W następnych latach do 1977, kiedy zakończono produkcję, na rynku pojawiło się zaledwie 578 tych GT. Na kolejne auto drogowe, wyposażone w silnik V8, Alfa Romeo kazało nam czekać aż do 2007, kiedy roz- poczęto limitowaną do 500 egzemplarzy produkcję modelu 8C.

Montreal pozostaje jednym z najbardziej emblematycznych aut w całej historii Alfa Romeo. Dodatkowo, biorąc pod uwagę jak ważną i prestiżową misję miał do spełnienia, w mojej kolekcji powinien się znaleźć model AutoArt, gdzie wszystko jest otwierane łącznie z ruchomymi żaluzjami reflektorów, a całość dopełniają bajeczne szczegóły. Niestety tak długo zastanawiałem się nad wyborem koloru [tu was pewnie zaskoczę, dzisiaj wybrałbym brązowy AR 825], aż wszystkie egzemplarze po prostu zniknęły z rynku. Ponieważ ich ceny na ebayu w tym momencie zaczy- nają się od 2,5 tys. pln, muszę zadowolić się tutaj prezentowaną zamkniętą wersją od KK-Scale. Nie jest źle i cieszy mnie jego widok, jednak z tyłu głowy, jak igła akupunktury, tkwi AutoArt.

Lata produkcji: 1970-1977
Ilość wyprodukowana: 3925 szt. [+ 2 prototypy 1967] Silnik: V-8 90°
Pojemność skokowa: 2593 cm3
Moc/obroty: 200 KM / 6500
Prędkość max: 220 km/h
Przyspieszenie: 7,1 s
Liczba biegów: 5
Masa własna: 1270 kg
Długość: 4220 mm
Szerokość: 1672 mm
Wysokość: 1205 mm
Rozstaw osi: 2350 mm

Zmysłowy świat M.B. Morgan

0

M.B. Morgan to polska autorka, mieszkająca w niewielkiej miejscowości pod Krakowem. Z wykształcenia politolożka, dziennikarka, sommelierka. Z zamiłowania autorka romansów, blogerka, tłumaczka, podróżniczka. Przez kilka lat związana z branżą finansową, obecnie zdecydowała się postawić na swoje pasje, realizując się m.in. jako pisarka. Podczas swoich podróży najczęściej powraca do Włoch, kraju, w którym spędziła ponad dwa lata swojego życia, chłonąc wszystkimi zmysłami tamtejszą kulturę „dolce vita”. Kulturę, która niezmiennie jest dla niej jedną z najważniejszych pisarskich inspiracji.

Zadebiutowałaś w minionym roku powieścią „Celebryta”.

Tak. Często powtarzam, że „Celebryta” jest niejako „dzieckiem pandemii”. Tuż przed jej wybuchem byłam dość mocno zaangażowana w różne współprace związane z zawodem sommeliera. Planowałam również rozpoczęcie organizowania winno-kulinarnych podróży do Toskanii i Piemontu. Niestety, sytuacja z jaką wszyscy musieliśmy się zmierzyć, dość szybko zweryfikowała moje plany. I tak właśnie z tej mojej frustracji i równocześnie tęsknoty za Italią i włoskim stylem życia, narodził się „Celebryta” – lekka i przyjemna powieść o dość mocnym zabarwieniu podróżniczo-kulinarno-winarskim, czyli tym wszystkim co kocham najbardziej. Wtedy jeszcze nie przypuszczałam, że w ogóle uda się wydać tę książkę, a gdyby ktoś mi powiedział, że rok później będą mnie czekać kolejne trzy premiery, to chyba bym go wyśmiała.

Wróćmy zatem do samego początku. Skąd zainteresowanie Włochami?

Po raz pierwszy pojechałam do Włoch w 2009 roku. To był przedostatni rok moich studiów i dosłownie od razu zakochałam się w tym wszystkim, co rozumiemy pod hasłem „włoski klimat”. Po powrocie do kraju od razu zaczęłam uczyć się języka, włoskie radio grało u mnie non-stop, a kiedy tylko miałam czas i pieniądze, to od razu przeznaczałam je na chociażby krótkie wypady do Italii. Ciągle jednak było mi mało, dlatego wreszcie w 2011 roku postanowiłam wyjechać tam na dłużej. Przez pierwszy rok pracowałam jako au-pair, mieszkając z cudowną włoską rodziną w malowniczej Genui. Miałam dużo szczęścia, bo nie dość, że trafiłam na wspaniałych ludzi, to jeszcze ich mieszkanie mieściło się przy samej plaży Boccadasse. Chyba nie muszę dodawać, że pokój z widokiem na morze był wówczas spełnieniem moich marzeń.

Co najbardziej urzekło cię w Italii?
Ludzie. Ich nastawienie do życia, otwartość i umiejętność cieszenia się z małych rzeczy. To właśnie tam nauczyłam się tego, jak ważna jest nasza codzienność, a nie tylko odliczanie do weekendu czy wakacji. Włosi jak nikt inny potrafi ą zachwycać się zwyczajnym z pozoru zachodem słońca czy kieliszkiem wina wypitym w towarzystwie przyjaciół. I właśnie ten klimat tak bardzo chciałam oddać w „Celebrycie”.

Stąd wino w twoim życiu? Zawód sommeliera nie jest chyba w Polsce zbyt popularny?

Nie, niestety nie jest, ale to też z roku na rok się zmienia. Wino w moim życiu pojawiło się dość naturalnie. Mój ówczesny partner pochodził z Piemontu, a tam winem zajmują się, mniej lub bardziej, prawie wszyscy. Dość szybko udało mi się nawiązać kontakty z winnicami, które zainteresowane były „wsparciem” jeśli chodzi o marketing i pomoc w wejściu na polski rynek. To od nich nauczyłam się podstaw produkcji, degustacji i co tu dużo mówić, zwyczajnie połknęłam tego winiarskiego bakcyla. Po powrocie do Polski zaczęłam robić kursy sommelierskie, kończąc na poziomie WSET3. Założyłam też bloga i zaczęłam pisać relacje z moich winiarskich podróży.

Twoja druga książka nie jest już jednak tak sielska i lekka w odbiorze jak „Celebryta”?

To fakt. „Naucz mnie kochać” to również romans, ale nieco „głębszy”, skłaniający do myślenia. Pokazałam w nim zupełnie inne oblicze Italii, które może zaskoczyć osoby, znające ten kraj jedynie z krótkich, wakacyjnych pobytów. Jakby na to nie patrzeć, we Włoszech nie zawsze jest kolorowo i jako ktoś kto funkcjonował tam przez jakiś czas z etykietką straniera (wł. „cudzoziemka”) i w sporym stopniu otaczał się również innymi imigrantami, chyba mogę coś na ten temat powiedzieć. Oczywiście daleka jestem od szufladkowania kogokolwiek. Włosi są wspaniali, ale jak w każdym kraju, można tam znaleźć również nieco mniej „sympatycznych” ludzi, jak chociażby ojciec mojej głównej bohaterki. Tak czy inaczej, Italia tak naprawdę posłużyła mi tutaj bardziej jako tło do pokazania tego, jak wielkim problemem w dzisiejszych czasach wciąż jest rasizm.

Zestawienie zadufanej celebrytki i imigranta, który przeszedł przez prawdziwe piekło by dotrzeć do Włoch, było dość odważnym posunięciem.

Tak. Od początku zakładałam oparcie tej historii na kontrastach, których dostajemy w niej całkiem sporo. Miałam oczywiście obawy czy poruszanie tak trudnych tematów
jak rasizm, czy nielegalna emigracja w książce, która jakby nie było jest romansem, zostanie dobrze odebrane, ale patrząc na opinie mogę powiedzieć z czystym sercem, że to była dobra decyzja. Szczególnie teraz, gdy te tematy są tak bardzo aktualne również w naszym kraju.

Czy akcja kolejnej powieści również ulokowana będzie w Italii?

Tak. W trzeciej książce „zdradziłam” na moment Włochy na rzecz Grecji, ale już mogę zapowiedzieć, że kolejna premiera ponownie zabierze moich czytelników na Półwysep Apeniński. I tym razem wreszcie będzie to moja ukochana Liguria. Już nie mogę się doczekać!

Dieta ketogeniczna: nie rób tego sam!

0

W ostatnich latach o diecie ketogenicznej pisano i mówiono wiele. Częściowo również dlatego, że coraz więcej sławnych ludzi wybiera tę dietę, aby odświeżyć, a czasem zmienić swój wizerunek. Efekty wydają się być cudowne do tego stopnia, że utworzyła się prawdziwa moda. Słowo „keto” jest wszędzie: od blogów po książki kucharskie czy menu najmodniejszych lokali. Zawsze związane z ideą zdrowia i piękna.

Najczęściej proponowana jest jako dieta o niskiej zawartości węglowodanów i bogata w tłuszcze, łatwa do utrzymywania i o gwarantowanym rezultacie. Ale czy tak naprawdę jest? Czy naprawdę można schudnąć, jedząc awokado, jajka i boczek? Każdy by tak chciał, ale odpowiedź brzmi: nie, niestety nie jest to takie łatwe. Jak zwykle prawda leży pośrodku.

Wyjaśnijmy najpierw, co oznacza ketoza. Organizm zwykle wytwarza energię z węglowodanów (powszechnie zwanych cukrami), jeśli nimi dysponuje. W przypadku ich braku, musi znaleźć alternatywę, aby rozwijać funkcje życiowe i zaczyna spożywać rezerwy tłuszczu. Jako pozostałości metaboliczne produkcji energii są produkowane ciała ketonowe (stąd nazwa diety), antyczny mechanizm obronny, który organizm stworzył, aby przetrwać okresy postu.

Dieta ketogeniczna jest więc sposobem odżywiania, który zapewnia drastyczną redukcję węglowodanów. Głównym celem jest zmusić organizm do wykorzystania tłuszczów jako źródła energii.

Nie ma jednego rodzaju diety ketogenicznej, a ogólnie ten termin odnosi się do wszystkich stylów diety, które zapewniają niższą ilość kalorii, a czasami białka, niż jest to konieczne. Należą do nich dieta LCHF, a mianowicie Low Carb High Fat, niska zawartość węglowodanów i wysoka zawartość tłuszczu.

Wskazaniem do stosowania tego rodzaju diety są liczne schorzenia natury kobiecej (w tym endometrioza, fibromialgia, menopauza), choroby stawów, układu sercowo-naczyniowego, choroby metaboliczne, niektóre formy padaczki, a także nadwaga i otyłość.

Problem polega na tym, że jeśli pozbawimy ciało swojego ulubionego źródła energii, a mianowicie węglowodanów, ale jednocześnie wprowadzimy duże ilości tłuszczu, uruchamia się również mechanizm ketozy, ale organizm nie będzie musiał czerpać z własnych rezerw tłuszczu, aby funkcjonować. Dlatego, gdy celem jest utrata masy ciała, konieczne jest wprowadzenie również silnego ograniczenia kalorii.

W tym przypadku mówimy o diecie VLCKD, czyli Very Low Calorie Ketogenic Diet: dieta ketogeniczna o bardzo niskiej kaloryczności. Tłumaczy się ją jako dietę wysokobiałkową, ale przy minimalnym spożyciu węglowodanów i tłuszczów. Dieta ta skupia się na zmniejszeniu masy tkanki tłuszczowej, zachowując beztłuszczową masę ciała.

Dozwoloną i zalecaną żywnością są wszystkie rodzaje chudego mięsa, ryby, jajka, warzywa nieskrobiowe (takie jak cukinia, szpinak, ogórki, buraki i warzywa liściaste) oraz tłuszcze przyprawiane w ograniczonych ilościach. Zakazane są natomiast wszystkie zboża i pochodne (ryż, makaron, mąka), rośliny strączkowe, owoce, jak również słodycze i alkohol. Maksymalna ilość węglowodanów, która ma być włączona do diety, powinna zostać dokładnie obliczona na
podstawie potrzeb danej osoby.

Jakie są zalety i wady tej diety? Nawet jeśli w pierwszych dniach mogą wystąpić pewne objawy, takie jak ból głowy, zmęczenie, nudności, to po aktywacji ketozy znacznie zmniejsza się uczucie głodu. Z drugiej strony, prawie wszystko co jemy, składa się głównie z węglowodanów, a ta dieta nie dopuszcza wyjątków: Niewielka ilość zabronionych produktów może zatrzymać proces chudnięcia. Utrata masy ciała jest znacznie szybsza niż w przypadku stosowania innych diet, ale ketoza może być utrzymywana tylko przez ograniczony okres czasu, zazwyczaj od 4 do 12 tygodni, ponieważ na dłuższą metę może mieć negatywne konsekwencje dla organizmu. Innymi słowy, dieta ketogeniczna nie jest uznawana za wzór żywieniowy, który można stosować przez dłuższy czas, ale tylko jako jedno z narzędzi, służące do schudnięcia.

Można wywnioskować, że jak wszystkie diety, również (lub lepiej powiedzieć przede wszystkim) dieta ketogeniczna nie może być absolutnie stosowana na zasadzie zrób-to-sam. Niezbędny jest nadzór specjalisty, który będzie w stanie szczegółowo ocenić potrzeby osobiste, jak również wskazania i przeciwwskazania, które obejmują ten rodzaj podejścia dietetycznego.

Każdemu rodzajowi diety musi zawsze towarzyszyć ścieżka edukacyjna, mająca na celu właściwe odżywianie. Nie oznacza to, że trzeba jeść smutno! Wręcz przeciwnie, oznacza to pomoc w odkrywaniu nowych nawyków i nowych smaków, które mogą i muszą być dobre, mają spełniać nasze oczekiwania i jednocześnie mają być zdrowe, odpowiednie do dalszego rozwoju i utrzymania osiągniętych wyników.

We Włoszech jedynymi specjalistami, którzy mogą zaoferować tego typu usługi, są lekarz dietetyk i biolog dietetyk, do którego dodaje się postać dietetyka, który opracowuje diety zalecane przez lekarza i współpracuje w multidyscyplinarnym leczeniu zaburzeń żywienia. Trzy postacie zawodowe, które się wzajemnie uzupełniają.

A zanim skończymy, jedna porada: oprócz zaleceń specjalistów, to, co jest nazywane jako „keto” nie zawsze jest synonimem zdrowego. Między ekstraktem owocowym a napojem przemysłowym bez kalorii, ale ze środkami słodzącymi i barwnikami, zawsze wybieraj cukry i produkty naturalne.

Macie pytania dotyczące odżywiania?
Piszcie na info@tizianacremesini.it, a postaram się na nie odpowiedzieć na łamach tej rubryki!

“Cagliari… and suddenly”

0

Wystawa “Cagliari… and suddenly” (“I niespodziewanie… oto Cagliari”) bierze początek ze słów brytyjskiego pisarza D.H. Lawrence, który w swojej książce “Morze i Sardynia” definiuje Cagliari jako miasto “z kamienia”, wyjątkowe i zaskakujące.

Orto Botanico HBK – Foto Giorgio Marturana

Stworzona przez Orientare Srl i sfinansowana przez Autonomiczny Region Sardynii w ramach projektu Tour-Kal (Bando Identity LAB_2 – Anno 2018 – POR Sardegna F.E.S.R. 2014/2020) wystawa promuje historyczno – kulturowe dziedzictwo miasta Cagliari poprzez turystykę kulturową, która kontempluje radość życia lokalnej społeczności, poprzez zanurzenie się we wszystko co składa się na jej tożsamość i charakter.

Poprzez obszerną wystawę fotograficzną, teksty objaśniające w czterech językach i video, ekspozycja próbuje opowiedzieć historię miasta z różnych perspektyw, podkreślając piękno artystyczne i architektoniczne różnych okresów. Rozpoczynając od historycznej struktury  czterech dzielnic, zwiedzanie przechodzi przez bloki tematyczne, które prowadzą zwiedzającego do odkrycia dóbr kulturowych i muzeów, przynależących do Urzędu Miasta, takich jak Amfiteatr rzymski, Passeggiata Coperta (teren spacerowy w formie zabudowanego korytarza), czy Miejska Galeria Sztuki.

Festa di S. Efisio – Particolare abito tradizionale femminile “Sa panettera” – Foto Carlo Marras

Opis miasta uzupełnia piękno natury, sport i wielowiekowe, kulturowe tradycje, które sprawiają, że Cagliari, jest miastem wyjątkowym, gdzie komfort życia jest jednym z najwyższych we Włoszech.

Obszerna, ale pełna i przemyślana wystawa, rozbudza ciekawość i przyjemność z odkryć zachwycającej stolicy regionu, usytuowanej twarzą do morza, która nie przestaje zaskakiwać i pozwala odkryć coraz więcej atrakcji turystycznych, nie tylko w miesiącach letnich. Miasto jest idealną bramą dla całego regionu Sardynii.

Torre dell’Elefante – Foto Giorgio Marturana

Nieodłączną częścią wystawy jest film krótkometrażowy “The past is never dead” zrealizowany tak by przedstawić niektóre dobra kulturowe miasta w kluczu historyczno-artystycznym. Film krótkometrażowy, w czerwcu zeszłego roku, wygrał pierwsze miejsce w konkursie Mediastars w Mediolanie, włoskim odpowiedniku nagród  oscara, jako najlepszy film w kategorii socjo-kulturowej w sekcji Techniki Audiowizualne. Dodatkowo otrzymał nagrodę wyróżnienie za Zarządzanie Kreatywne i za Reżyserię, pod opieką Mario Giua Marassi.

Castello di San Michele – Foto Giorgio Marturana

Wystawa “Cagliari… and suddenly” zorganizowana w Polsce we współpracy ze Stowarzyszenie Shardana (FB: @ShardanaPL) będzie dostępna od wtorku 25 października 2022 we Włoskim Instytucie Kultury w Krakowie (Grodzka 49, 31-001 Kraków) oraz od poniedziałku 7 listopada 2022 w przestrzeni  wystawowej Hali Targowej “Koszyki” (63 Koszykowa Street, Warszawa).

 

Veduta della città di Cagliari – Foto Giorgio Marturana
Bastione di Saint Remy – Foto Giorgio Marturana
Quartiere di Castello – Cattedrale di Santa Maria e Torre Campanaria – Foto Giorgio Marturana

Victoria Lomasko „The Last Soviet Artist”

0

Victoria Lomasko
The Last Soviet Artist
kuratorka wystawy: Elettra Stamboulis
12 listopada 2022 – 8 stycznia 2023 r.
Muzeum Santa Giulia
Brescia

Wernisaż dla prasy: piątek 11 listopada 2022 r.

Gmina Brescia, Fundacja Muzeów Brescii i Festiwal Pokoju prezentują po raz pierwszy we Włoszech indywidualną wystawę rosyjskiej dysydentki Victorii Lomasko. Wystawę Victoria Lomasko „The Last Soviet Artist”, której kuratorką jest Elettra Stamboulis, będzie można oglądać od soboty 12 listopada 2022 roku do niedzieli 8 stycznia 2023 roku w przestrzeniach wystawienniczych Muzeum Santa Giulia w Brescii.

Wystawa, prezentowana w ramach Festiwalu Pokoju w Brescii, stanowi trzeci akt badań podjętych przez Fundację Muzeów Brescii pod opieką kuratorską Elettry Stamboulis w 2019 roku. Pierwszą wystawą z cyklu była wystawa prezentująca dzieła Zehra Doğan „Avremo anche giorni migliori. Opere dalle carceri turche”, kolejną „La Cina non è vicina. Opere di un artista dissidente” z 2021 roku, podczas której zaprezentowaliśmy dzieła Badiucao.

Celem wystawy jest zaprezentowanie obszernej twórczości rosyjskiej artystki wraz ze ścieżką edukacyjną zaprojektowaną specjalnie dla przestrzeni Brescii, gdzie Lomasko będzie na rezydencji, tworząc prace site-specific, poświęcone temu, czego doświadczyła i co zaobserwowała w ostatnich miesiącach. Artystyczne badania Lomasko pozwalają na szczegółową rekonstrukcję społecznej i politycznej historii Rosji od 2011 roku do dziś: od antyputinowskich demonstracji, które artystka rysuje na żywo oryginalną i natychmiast rozpoznawalną kreską, aż po przedstawienia prawdziwej Rosji;, tej zapomnianej i zmarginalizowanej, która zawsze była jej ulubionym tematem.

Lomasko urodziła się w Serpuchowie, 99 km na południe od Moskwy, w 1978 roku. Jej ojciec, pracownik przemysłu metalurgicznego w małym miasteczku, działał w ukryciu jako prowokacyjny artysta. Być może ta rodzinna tradycja wpłynęła na to, że Lomasco od zawsze pracuje z dużym zaangażowaniem i nonkonformistycznym spojrzeniem.

Ukończywszy Moskiewski Uniwersytet Państwowy na wydziale grafiki w 2003 roku, Lomasko natychmiast wkroczyła na niełatwą ścieżkę. Łączy ona obserwację i działanie, rysunek dokumentalny i performance, aktywizm i osobiste zaangażowanie, wykorzystując własne ciało, które staje się częścią grupy. Ten aspekt w sposób przekrojowy charakteryzuje artystyczną biografię Lomasco, która od marca 2022 roku przebywa w Europie, wcześniej do ostatniego momentu starała się pozostać we
własnym kraju, by nie przerywać swojej roli świadka. Artysta jest w rzeczywistości częścią globalnego ruchu, który wykorzystuje rysunek jako narzędzie oporu i kroniki.

Uważana przez krytyków i prasę anglosaską za najważniejszą rosyjską graficzkę społeczną, Lomasco jest wciąż nieznana włoskiej publiczności, choć jej książki od dawna tłumaczone są na angielski, niemiecki, francuski i hiszpański. Książka „The other Russia” zdobyła w 2018 roku nagrodę literacką Pushkin House Book Prize, choć książka nigdy nie została wydana w Rosji. Powstał o niej film dokumentalny The Last Soviet Artist w reżyserii muzyka i kompozytora Gerainta Rhysa, a wywiad z nią przeprowadzały wielokrotnie międzynarodowe media. Jej prace były wystawiane w Muzeum Reina Sofia w Madrycie, które nabyło część archiwum, w Bazylei, Londynie, a obecnie jest gościem na Documenta w Kassel.

Decyzja o pokazaniu pracy, która od 2005 roku kreśli mapę najbiedniejszych, zbuntowanych i zmarginalizowanych w tym ogromnym i złożonym kraju, jakim jest Rosja, sięga czasów sprzed rozpoczęcia konfliktu z Ukrainą. Atak ten sprawił, że pokazanie wizualnej narracji Lomasco stało się jeszcze bardziej naglące.

Wystawa zostanie zaprezentowana w obecności artystki miesiąc po jej otwarciu podczas spotkania w Brescii, w ramach inicjatyw związanych z Festiwalem Pokoju, któremu patronuje Parlament Europejski.

Wystawie towarzyszy katalog wydany przez wydawnictw Skira.

Tym nowym projektem Fundacja Muzeów Brescii kontynuuje swój format wystawienniczy poświęcony narracji współczesności poprzez sztukę, w dialogu z którą interpretowane są najważniejsze aktualne zjawiska historyczne. Wystawy Zehry Doğan i Badiucao odniosły wielki sukces, miały ponad 50 tysięcy zwiedzających, potwierdzając że Muzeum Santa Giulia jest miejscem, które odkrywa wielkich międzynarodowych artystów, wcześniej niewidzianych w naszym kraju. Sztuka współczesna i prawa człowieka znajdują w tej inicjatywie punkt wspólny w objawieniach artystów dysydentów i aktywistów, w większości niepublikowanych na Zachodzie.

Fundacja Fondazione Brescia Musei jest fundacją publiczno-prywatną, której przewodniczy Francesca Bazoli i którą kieruje Stefano Karadjov. Do Fundacji Muzeów Brescii należą również: Muzeum Santa Giulia, „Brixia” Park Archeologiczny Rzymskiej Brescii, Muzeum Broni „Luigi Marzoli”, Muzeum Risorgimento „Leonessa d’Italia” oraz Kino Nuovo Eden. Wraz z Pinacoteca Tosio Martinengo, Fundacja Muzeów Brescii jest instytucją wiodącą projektu Rete dell’800 lombardo, sieci założonej w 2004 roku i odtworzonej w 2019 roku przy wsparciu Regione Lombardia.

Fundacja Muzeów Brescii
Francesca Raimondi | raimondi@bresciamusei.com | +39 3318039611

Satisfashion Milano

0

25 września 2022 r., we wspaniałych wnętrzach dawnego klasztoru z XV wieku I Chiostri di San Barnaba, miłośnicy mody i designu uczestniczyli w pokazach Satsifahion Milano, wydarzeniu zorganizowanym przez Kasię Stafanów z Mystyle-Events.

Satisfashion to wydarzenie stworzone z myślą o doświadczaniu przyjemności i zachwytu, jakie daje nam moda. Podczas eventu, podzielonego na cztery bloki, zaprezentowano kolekcje o różnorodnych stylach i technice wykonania.

Na tegorocznej edycji swoje kolekcje zaprezentowało ponad dwudziestu projektantów i marek, wśród których: Robert Czerwik, Isabella Di Matteo, Emilio Bonadio, SuitUp Milano Magdalena Arlukiewicz & Aleksander Gliwiński, Kovalowe, Bastet Fashion, Patrycja Plesiak Atelier, DK by Dorota Kuźnicka, Jagoda Kołodziej, Lea Detchema, Natalia Ślizowska, Beata Zhyvushka, Alosza – Alicja Gorczyńska, Pudu Joanna Weyna & GinAtelier – Dorota Cenecka, Pauline Oetken, Verena Sonmez, Vivien Sander, Nordkind, Yovdiy Alina, Odzieżowe Pole oraz kolektyw projektantów Alwaysupporttalent Flavii Cannaty. Pokazom towarzyszyła muzyka Amisha Darra.

Przez cały wieczór goście wydarzenia mieli możliwość degustowania win i prosecco Passiamo, dzięki hojność firmy TiM, partnera Satisfashion. Organizatorem i twórcą Satisfashion Milano jest Mystyle-Events, agencja mody z siedzibą w Niemczech, z polskim i ukraińskimi korzeniami, prowadzona przez Kasię Stefanów. Przed powrotem do Mediolanu, Mystyle-Events zorganizowało, z wielkim sukcesem, wydarzenia modowe w głównych stolicach mody i kluczowych miastach, między innymi w Paryżu, Berlinie, Rzymie, Lwowie, Monako, Warszawie i Dubaju.

Satisfashion Milano zostało zorganizowane we współpracy z Konsulatem Polski w Mediolanie.

Więcej informacji na stronie: https://mystyle-events.com/

Autorami zdjęć są: Andreas Schilling i Monika Mraczek

Architektura, bazylika, portyk

0

Przez setki lat architektura w Europie i nie tylko była pod wpływem greckich wzorców, które z kolei stały się tak popularne m.in. dzięki swojej recepcji wśród Rzymian. Ten wpływ jest rzeczą niepodważalną: grecki styl był silnym źródłem inspiracji w renesansie czy w czasach klasycyzmu, lecz nie jedynie. Także współczesna architektura, nawet jeśli zdaje się być zupełnie odmienna, czasami inspiruje się tym, co pozostało po starożytnych. Mówiąc o architekturze grecko-rzymskiej bardzo prawdopodobnym jest, że wiele osób od razu myśli o greckich porządkach architektonicznych, jak np. porządek dorycki. Trzeba jednak powiedzieć, że owe kolumny, tak dobrze znane ze stronnic podręczników, nie są jedynymi rzeczami, jakie pozostawili nam starożytni.

Architektura

Jak zawsze dobrym pomysłem jest zacząć od terminu najogólniejszego: architektury. Czym ona jest? Można ją zdefiniować jako sztukę projektowania i tworzenia przestrzeni zdatnych do użytku zgodnie z potrzebami ludzkimi. W rzeczywistości etymologia owego słowa jest całkiem prosta. Z pewnością można stwierdzić, że słowo to czy to w polskim, czy to we włoskim, zadomowiło się dzięki językowi łacińskiemu. Najprawdopodobniej jest to także słowo derywowane od nazwy profesji architekta (po łacinie architectus). Architectus jest jednak słowem pochodzenia starogreckiego, które złożone jest z dwóch innych słów ἀρχή (arché) i τέκτων (tékton). Pierwsze z nich jest dość dobrze rozpowszechnione i da się odnaleźć w wielu słowach (np. archanioł, archidiecezja) i posiada znaczenie pierwszeństwa, pierwotności, wyższości. Drugie słowo oznacza „rzemieślnika” lub „konstruktora”. Razem tworzą słowo ἀρχιτέκτων (architékton), które można przetłumaczyć jako „główny budowniczy”, lub „pierwszy twórca” i które oznacza osobę organizującą proces konstrukcji jakiejś struktury. Stąd pochodzi architectura, oznaczająca umiejętność pogodzenia możliwości materialnych z wiedzą teoretyczną. 

Bazylika

Znając już pochodzenie nazwy dyscypliny, możemy przejść do terminów bardziej szczegółowych. Słowo „bazylika” dziś przywodzi nam na myśl przede wszystkim wielką świątynię chrześcijańską o co najmniej trzech nawach (np. Bazylika św. Piotra w Watykanie). Może się jednak wydać zaskakującym fakt, że sama nazwa pochodzi od budynku zupełnie innego. W znaczeniu świątyni „bazylika” zapożyczyła nazwę od łacińskiego basilica, które oznaczało budynek publiczny, stanowiący centrum interesów oraz miejsce dla administracji sądowniczej. Ten typ budowli został zaadaptowany w późnym antyku przez chrześcijan, którzy chcieli zbudować świątynie zdolne pomieścić wiele osób, a następnie przez kolejne stulecia był poddawany różnym modyfikacjom. Basilica z kolei pochodzi od nazwy budynku, który stanowił inspirację dla konstrukcji rzymskiej bazyliki: βασιλικὴ στοά (basiliké stoá), czyli “portyk archonta basileusa (króla)” w Atenach (βασιλικὴ oznacza królewski). Budynek został bardzo doceniony przez Rzymian, a potem jego nazwa, często używana, poprzez elizję zmieniła się w basilica i w tej formie rozpowszechniła się na terytorium Imperium Rzymskiego.

Portyk

Skoro już zostało to powiedziane, warto wytłumaczyć także słowo „portyk”, które zarówno w języku polskim jak i włoskim jest pochodzenia łacińskiego. Jego etymologia jest raczej nieskomplikowana: pochodzi od łacińskiego porticus, które z kolei bierze się z porta (łac. „brama”). Do słowa porta dołączony został przyrostek -icus, który nadaje znaczenie pochodzenia lub przynależności do czegoś. Grecki termin zaś, to znaczy wymieniona wcześniej „στοά”, najpewniej ostatecznie pochodzi od rdzenia *steh₂-, który oznaczałby „stać”. Więc podczas gdy Grecy skupiali się na aspekcie jakim jest stabilność kolumn, dla Rzymian najważniejszy zdawał się kształt, który przywodził na myśl konstrukcję stworzoną z licznych wejść. 

GAZZETTA ITALIA 95 (październik-listopad)

0

Okładka nowej Gazzetta Italia to celebracja młodości, która jest tematem Tygodnia Języka Włoskiego na Świecie, oraz miłości! Tak, bo mieć pasję do Włoch i ich języka to jak przeżyć wielką miłość.

W tym numerze znajdziecie Państwo wiele artykułów poświęconych językowi włoskiemu, w tym wywiad ze znaną italianistką Jadwigą Miszalską, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest też sporo kina z pięknym artykułem o Mastroiannim i jego miłościach oraz wywiad z Damianem Kocurem, polskim reżyserem nagrodzonym na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Z muzyki natomiast rozmawiamy z wielkim sardyńskim wirtuozem Enzo Favatą i polskim duetem, który zagrał Piazzollę dla papieża.

Gazzetta Italia 95 zaproponuje następnie sztukę, sztukę nowoczesną Katarzyny Jędrysik-Castellini i sztukę starożytną wielkiego wedutysty Bernardo Bellotto na wystawie w Zamku Królewskim, motoryzację, kuchnię, podróże, komiksy, literaturę, wino, a nawet zdrowie z porywającą rubryką Nutriceutica na temat olejków eterycznych. Krótko mówiąc, tysiąc powodów, by pobiec do Empiku i odebrać swój egzemplarz Gazzetty, a jeśli jest już wyprzedany, zadzwońcie do nas pod numer 505.269.400. Miłej lektury!   

Silvia Rosato: Comites w służbie Włochom w Polsce

0

Silvia Rosato jest prezesem Comites Polonia, organu przedstawicielskiego społeczności włoskiej w Polsce. Na mocy ustawy z 1985 r. zarządy Comites są wybierane co pięć lat przez rodaków mieszkających za granicą w każdym okręgu konsularnym, w którym zamieszkuje co najmniej trzy tysiące obywateli włoskich zarejestrowanych na zaktualizowanej liście Aire (Stowarzyszenie Włochów mieszkających za granicą). Jednym z celów Comites jest proponowanie inicjatyw związanych z życiem społecznym i kulturalnym, ze szczególnym uwzględnieniem uczestnictwa młodzieży, równości szans, pomocy społecznej i szkolnej, szkolenia zawodowego, sektora rekreacyjnego, sportu i wypoczynku społeczności włoskiej mieszkającej w okręgu. Nowy zarząd Comites Polonia został wybrany w grudniu ubiegłego roku, a jego prezes Silvia Rosato, która mieszka i pracuje w Łodzi od piętnastu lat, opowiada nam o swoich doświadczeniach jako Włoszka w Polsce. 

Jak to się stało, że z Padwy przyjechałaś do Łodzi?

Pracowałam w Bolonii, mówimy o 2007 roku, zajmowałam się projektowaniem i zarządzaniem funduszami europejskimi. Agencja ARPA Emilia-Romagna, z którą współpracowałam, poprosiła mnie o śledzenie projektu twinningowego z Polską jako Resident Twinning Advisor. Przyjęcie tej roli oznaczałoby przeprowadzkę do Polski na cały czas trwania projektu, a decyzja nie była oczywiście łatwa. Z jednej strony byłam podekscytowana dwuletnim doświadczeniem za granicą i pełnieniem tej roli, ale z drugiej bałam się opuścić moich bliskich i wyjechać do nieznanego polskiego miasta, gdzie nikogo nie znałam. Pierwotnie miałam pojechać do Sosnowca. Pamiętam, jak mozolnie wpisywałam ta nazwę na klawiaturze, wychodził tylko jeden obrazek, zastanawiałam się, dokąd zmierzam. Kiedy powiedzieli mi, że jadę do Łodzi, odetchnęłam z ulgą, znalazłam o wiele więcej zdjęć tego miejsca! Pokochałam to miasto od samego początku, nawet w jego najbardziej zaniedbanych zakątkach, ponieważ czułam szczególną siłę. Zawsze utrzymywałam, że Łódź ma ogromny potencjał i dziś mogę powiedzieć, że się nie myliłam. Czy jestem zadowolona z wyboru? Tęsknię za Włochami, tęsknię za moimi przyjaciółkami, tęsknię za tramezzini, tęsknię za wieloma rzeczami, ale Polska jest moją ziemią adopcyjną i z nią nawiązałam bardzo silną więź, która trwa już od piętnastu lat.

Wychowujesz włosko-polskiego syna, jakie są pozytywne i negatywne aspekty życia między dwiema kulturami?

Myślę, że zalety dotyczą zwłaszcza mojego syna. Dorastanie między dwiema kulturami wzbogaca człowieka w wielu aspektach, nie tylko językowych. Oczywiście dominuje ta kultura, w której spędzasz większość czasu, ale są pewne elementy, które sprawiają, że rozumiem, jak włoski gen jest dobrze zakorzeniony w moim synu mimo wszystko: odmawia jedzenia rozgotowanego makaronu, uwielbia polentę, podnosi głos, gdy się złości, tak jak jego matka, przywiązuje ogromną uwagę do wyglądu. Jakie są problemy? Nie mogłam podążać za synem w szkole tak, jakbym chciała i jak chciałaby to robić każda matka. Rafael zawsze uczęszczał do szkoły publicznej i w pierwszych latach, kiedy nie znałam polskiego, nie miałam możliwości interakcji z nauczycielami i wielu rzeczy nie mogłam zrozumieć. Kiedy dotarło świadectwo szkolne, musiałam przepisać tekst w tłumaczu Google, aby zrozumieć, co zostało napisane, kiedy uczestniczyłam w przedstawieniach, widziałam mojego syna recytującego, ale bez rozumienia tego, co mówi. Krótko mówiąc, nie mogłam w pełni cieszyć się tymi chwilami dzieciństwa, których zazdrośnie strzeże każdy rodzic. To, czego chciałabym dać mojemu synowi więcej, to znajomość historii Włoch, sposobów, zwyczajów i obyczajów regionu, z którego pochodzi jego matka, różnych typowych wyrażeń dialektalnych, krótko mówiąc, wszystkiego, z czego jesteśmy znani i z czego się wywodzimy, ale niestety inicjatywy na tym polu są nadal nieliczne i sporadyczne, a rodzice muszą jakoś sobie poradzić.

Jak widziałaś rozwój społeczności włoskiej w Polsce od twojego przyjazdu do dziś?

Z własnego doświadczenia mogę mówić o mieście, w którym żyję. Kiedy przyjechałam do Łodzi w 2007 roku Włosi, których znałam, byli w większości menedżerami lub przesiedlonymi pracownikami pracującymi w dużych włoskich firmach, takich jak Indesit, Unicredit, General Beton. Po kilku latach z boomem międzynarodowych korporacji, zwłaszcza w sektorze outsourcingu, w którym również pracuję od dziewięciu lat, zauważyłam stopniowy wzrost liczby młodych Włochów. Międzynarodowe korporacje oferują możliwość zatrudnienia nawet dla niedawnych absolwentów z niewielkim lub żadnym doświadczeniem, dobrą pensją, a przede wszystkim regularną umową, o której we Włoszech dobrze wiemy, że się nie zdarza. Dzisiejsza społeczność włoska składa się głównie z osób z tzw. pokoleń X i Y, które często decydują się na pobyt w Polsce i założenie rodziny. Dlatego oczekuję, że w nadchodzących latach społeczność włoska będzie wzrastać i konieczne będzie rozwinięcie całego szeregu usług, od szkoły po działania w zakresie turystyki powrotnej, a także konieczne będzie wzmocnienie sieci konsularnej, aby sprostać coraz liczniejszym wnioskom.

Jaka jest rola Comites we włoskiej społeczności i dlaczego od początku poświęciłaś im uwagę i energię?

Comites jest instytucją publiczną służącą rodakom, która zbiera ich prośby i potrzeby oraz przekłada je, w miarę możliwości, na konkretne działania. Kiedy zdecydowałam się kandydować w 2015 roku, nie byłam w pełni świadoma, co to oznacza. Po raz pierwszy

INa zdjęciu członkowie Comites: Adamo Giuseppe, Arlotti Giovanni,
Bonaventura Stefano, Bruzzone Alessandro, Bucci Silvio, Caldarella Mariano, Defraia Alberto, Failla Michele, Macheda Filippo, Morelli Fabio, Pesoli Paola, Rosato Silvia.

Comites osiedlił się w Polsce, byliśmy grupą dwunastu osób, z których każda miała własne umiejętności i własny bagaż doświadczeń, ale nikt, łącznie z niżej podpisaną, nie wiedział dokładnie, co powinniśmy robić. Jestem teraz w trakcie drugiej kadencji i w przeciwieństwie do siedmiu lat wstecz, tym razem przyjęłam to zadanie z pełną świadomością zaangażowania, poświęcenia i odpowiedzialności, których wymaga. Zawsze byłam aktywna w stowarzyszeniach i wolontariacie, również, gdy byłam młodsza. Na jakiś czas przerwałam, ale kiedy przyjechałam do Polski, wznowiłam i kiedy zapytano mnie, czy chcę ubiegać się o przewodnictwo w Comites, nie wahałam się rozpocząć tego nowego doświadczenia. Idea niesienia pomocy rodakom i rozwijania projektów użyteczności społecznej jest moim jedynym motywem przewodnim.

Jakie są programy tego nowego Comites?
Nasz program składa się z siedmiu punktów: 1) organizowanie i sponsorowanie działań promujących język włoski, kulturę, historię i tradycję oraz wszystko, co jest związane z Made in Italy; 2) świadczenie kwalifikowanych usług informacyjnych, wsparcia i pomocy w kwestiach emerytalnych, podatkowych, prawnych i składkowych; 3) kontynuowanie i wzmacnianie bezpłatnej pomocy psychologicznej dla rodaków znajdujących się w trudnej sytuacji; 4) rozpoczęcie konsultacji z różnymi włoskimi i lokalnymi interesariuszami i decydentami w celu wdrożenia eksperymentalnych włosko-polskich dwujęzycznych ścieżek studiów w szkołach publicznych; 5) poprawienie komunikacji poprzez odnowienie naszej strony internetowej i vademecum cyfrowego oraz zwiększenie wykorzystania mediów społecznościowych w celu zwiększenia widoczności Comites i dotarcia do szerszej publiczności; 6) rozpowszechnianie informacji na temat istniejących procedur biurokratycznych w celu uczynienia ich bardziej dostępnymi dla rodaków oraz proponowanie ulepszeń i uproszczeń; 7) przeprowadzenie kampanii informacyjnej na temat rejestracji w AIRE.

tłumaczenie pl: Agnieszka Stworzewicz
foto: Natalia Zdziebczynska