Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155
Baner Gazetta Italia 1068x155_Baner 1068x155

Strona główna Blog Strona 27

40 lat Katedry Italianistyki Uniwersytetu Warszawskiego

0

W lutym 2022 roku Katedra Italianistyki Uniwersytetu Warszawskiego skończyła 40 lat. Zanim jednak stała się jednostką w pełni samodzielną, najstarsza polska italianistyka przeszła długą drogę bazującą na marzeniach i ich realizacji, rozwijaniu samodzielności oraz budowaniu dojrzałości.

Historia Katedry sięga początku lat siedemdziesiątych, kiedy to w 1971 przy Instytucie Romanistyki Uniwersytetu Warszawskiego powstał Zakład Filologii Włoskiej. Studia odbywały się wtedy w warunkach kameralnych, niemal domowych (grono studentów liczyło około 10 osób), a trudności, z którymi musiano się wówczas mierzyć znacząco odbiegały od dzisiejszych realiów: początkowo prowadzono niewiele godzin nauczania języka włoskiego, a z powodu niedostatku materiałów dydaktycznych podstawowymi narzędziami były tablica i kreda. Jednak dzięki współpracy z Włoskim Instytutem Kultury, już wtedy studenci i pracownicy mogli wyjeżdżać na stypendia do Włoch, aby podnosić swoje kompetencje, czego rezultatem była prężnie rozwijająca się społeczność warszawskich italianistów.

W 1982 Zakład Filologii Włoskiej został przekształcony w samodzielną Katedrę Italianistyki. Inicjatywa ta została podjęta przez profesora Krzysztofa Żaboklickiego, pełniącego najpierw funkcję Kierownika Zakładu Filologii Włoskiej, a następnie Kierownika Katedry Italianistyki.

Zajęcia od samego początku odbywały się w dobrze znanym wielu pokoleniom warszawskich italianistów budynku przy
ul. Oboźnej 8, gdzie do dyspozycji Katedry były (i są nadal) sale na trzecim piętrze. W kolejnych latach część zajęć i konferencji prowadzonych było również przy Bednarskiej 2/4, Karowej 18, w Pałacu Tyszkiewiczów-Potockich, w Dawnym BUWie, przy Krakowskim Przedmieściu 1 oraz w nieistniejącym już gmachu przy ulicy Browarnej 8/10. Od lutego 2017 roku część zajęć odbywa się w nowej siedzibie Wydziału Neofilologii, w budynku przy ul. Dobrej 55, do którego, począwszy od roku akademickiego 2022/23, zostaną przeniesione wszystkie wydziałowe jednostki.

Pod kierunkiem prof. Krzysztofa Żaboklickiego, potem prof. Piotra Salwy, prof. Joanny Ugniewskiej-Dobrzańskiej, prof. Elżbiety Jamrozik oraz, obecnie, prof. Hanny Serkowskiej, Katedra Italianistyki stale tworzy nowe sieci badawcze, angażując się w międzynarodowe programy naukowe i dydaktyczne. Kamieniem milowym w kształtowaniu kolejnych pokoleń italianistek i italianistów było przystąpienie w 2000 roku do programu Socrates-Erasmus, promującego wymianę społeczności akademickiej z państw europejskich. Bogata liczba uczelni partnerskich Katedry Italianistyki (w roku akademickim 2021/22 jest to 45 umów z ośrodkami akademickimi, zarówno we Włoszech, jak i w innych krajach europejskich) pozwala na pogłębienie wiedzy wszystkim italianistom i italianistkom zainteresowanym wyjazdem.

Erasmus+ nie jest jedynym programem umożliwiającym studentkom i studentom warszawskiej filologii włoskiej na zapoznanie się z instytucjami zewnętrznymi czy też zagranicznymi. W listopadzie 2014 roku Katedra Italianistyki rozpoczęła współpracę z Uniwersytetem w Sienie w ramach organizacji szkoleń i egzaminów DITALS, certyfikatu potwierdzającego kompetencje do nauczania języka włoskiego jako języka obcego, kładąc w ten sposób nacisk na kształcenie przyszłych pokoleń dydaktyczek i dydaktyków języka włoskiego.

Od 2018 jednostka organizuje Szkoły Letnie gdzie, oprócz wykładowców Katedry Italianistyki, zapraszani są do współpracy włoscy specjaliści z otoczenia społeczno-gospodarczego. Ponadto, w roku akademickim 2020/21 w ramach Sojuszu 4EU+, studenci Katedry współpracowali z Uniwersytetem w Mediolanie, Uniwersytetem Sorbońskim oraz Uniwersytetem Karola w Pradze, biorąc udział w pilotażowym programie, którego celem było opracowanie i przetestowanie innowacyjnego podejścia do nauki kultury i języka obcego.

Podczas obchodów z okazji 40-lecia postanowiono odejść od tradycyjnej formy konferencji naukowej na rzecz spotkania okolicznościowego, skupiającego społeczność polskich italianistek i italianistów. W swoim przemówieniu otwierającym wydarzenie, prof. Hanna Serkowska zaznaczyła, że:

Dzisiaj nasza Katedra ma się dobrze, głównie dlatego, że cały czas realizujemy zasadę dynamiki królowej kier z Alicji w krainie czarów „Tutaj, aby utrzymać się w tym samym miejscu, trzeba biec ile sił”. Pozostając od lat w ciągłym ruchu, więcej, biegnąc, ile sił, zdołaliśmy się pięknie zmienić – a tu już działa inne prawo dynamiki względności, dzięki któremu nasza italianistyka zdołała zarówno dojrzeć i zmądrzeć (jednostka i jej studenci są dzięki temu dobrze w światowej italianistyce rozpoznawani i mile widziani w międzynarodowej wymianie) jak i odmłodnieć: nasz zespół to obecnie w przeważającej mierze pracownicy młodzi i bardzo młodzi.

Podczas spotkania zorganizowanego w formie hybrydowej, przywołano wspomnienia związane z historią Katedry, a zaproszeni goście debatowali nad kondycją polskiej italianistyki. Dokąd zmierzamy? Na to pytanie przyjdzie odpowiedzieć kolejnym pokoleniom italianistek i italianistów.

tekst: Patrycja Stasiak
tłumaczenie it: Agata Pachucy

Piotr Salwa: nowoczesność wydziału Artes Liberales

0

Spotkać profesora Piotra Salwę w gospodarczym i architektonicznym ferworze Warszawy, symbolu niedawnego nadzwyczajnego rozwoju Polski, jest równoznaczne z zafundowaniem sobie przerwy pełnej kultury, oazy intelektualnej w samym środku namacalnego rozmachu, który unosi się po mieście. Profesor nauk humanistycznych na wydziale italianistyki i później na wydziale Artes Liberales, Piotr Salwa, ceniony badacz literatury włoskiej, który przez siedem lat pełnił również funkcję dyrektora Polskiej Akademii Nauk w Rzymie.

W jaki sposób rozpoczęła się pana przygoda z językiem włoskim i kulturą Włoch?

W sposób absolutnie przypadkowy! Niedaleko mojego domu przy ulicy Nowowiejskiej, w latach 60-tych, otworzona została czytelnia z włoską literaturą. W tych czasach w Polsce, zachodnie kraje nie mogły mieć własnych instytucji kultury, ponieważ był to przywilej tylko państw socjalistycznych. Przyjaciółka mojej mamy wysłała mnie do tej czytelni, aby uzyskać jakieś informacje. Pracowała tam Renata Machulec, która z wielkim entuzjazmem opowiedziała mi o prowadzonych tam aktywnościach, a w szczególności o darmowych kursach włoskiego. W kursie, na który się w ten sposób zapisałem, uczestniczyło nas niewiele, ponieważ w tamtym czasie nikt nie myślał, żeby wyjeżdżać za granicę i zainteresowanie językiem włoskim było raczej ograniczone, gdyż nie nauczano go w szkołach, a książki i czasopisma włoskie nie były rozpowszechnione. Naszym nauczycielem był Ludovico Tulli, jeden z tych Włochów, którzy w niepewnych latach powojennych woleli emigrować. Tulli wybrał Polskę i pozostał tu do końca życia. Po zakończeniu kursów oraz ukończeniu liceum wybrałem studia na wydziale języków romańskich, jako że wydział italianistyki jeszcze nie istniał.

Pana pierwsza wizyta we Włoszech?

Była to Siena w 1970 roku, dzięki stypendium. To było wspaniałe doświadczenie zdobyte w szkole, w której nauczyciele z sieneńskich szkół średnich nauczali obcokrajowców języka włoskiego. Powróciłem tam dwa lata później, aby przystąpić do egzaminu końcowego. W Turynie natomiast, a raczej w całym Piemoncie, spędziłem po ukończeniu studiów około roku, będąc tłumaczem dla Polaków, którzy jeździli uczyć się produkcji w fabryce Fiat, aby później móc pracować w śląskich zakładach produkcyjnych. Z kulturowego i językowego punktu widzenia, było to całkowite zanurzenie: nie było tam innych Polaków i jeżeli nie znało się włoskiego, to po prostu się nie jadło. Wróciwszy do Warszawy zrobiłem doktorat i w 1976 roku otrzymałem stanowisko wykładowcy na uniwersytecie.

Po wielu latach nauczania na wydziale italianistyki, przeniósł się pan na wydział Artes Liberales. 

Wydział Artes Liberales narodził się z inicjatywy Jerzego Axera, filologa klasycznego zakochanego między innymi w renesansie, który chciał przywrócić pomysł interdyscyplinarnych studiów humanistycznych i z czasem połączyć tematykę literacką z badaniami naukowymi. Na początku Artes Liberales stanowiły jedynie instytut, teraz natomiast jest to prawdziwy wydział należący do Uniwersytetu Warszawskiego, w ramach którego można także uzyskać doktorat. Idea Artes Liberales jest piękna: przybliżać świat, mając na uwadze jego złożoność. Studia koncentrują się między innymi na krajach śródziemnomorskich, zwracając szczególną uwagę na kulturę klasyczną, łacinę, grekę starożytną i nowożytną.

Innymi słowy, jest to dokładne przeciwieństwo modnego ostatnio zachęcania lub prawie zmuszania studenta do poświęcenia się tylko jednej dziedzinie, która ułatwiłaby mu bezpośredni wstęp na rynek pracy. Wydaje mi się, że chodzi tu o produktywne podejście, które rozpowszechniło się na dużą skalę także w Europie, wykorzystujące formy nauczania uciekające się do jak najszybszej drogi uzyskania natychmiastowych zysków, przekształcając uniwersytety w fabryki egzaminów, a proces oceniania w chłodny ciąg testów i quizów.

Budując indywidualne dziedzictwo intelektualne należy zacząć od podstaw: znajomości kultur antycznych, otwarcia umysłu, dialektycznego podejścia, które pobudza zdolność rozumowania. Specjalizacja jest ważna, ale musi łączyć się z solidną bazą kulturową, ponieważ konieczność pracy, a więc specjalizacji, zmienia się, podczas gdy kultura pozostaje i pozwala nam iść ciągle z duchem czasu. Dzisiaj odkrywa się znaczenie zdolności do samodzielnego rozumowania, czego dowodzi także fakt, że wiele korporacji międzynarodowych jest gotowych do przeprowadzania kursów specjalizujących dla nowo zatrudnionych, którzy natomiast muszą wykazać się zdolnościami dialektycznymi, pomysłami, wyobraźnią i otwartym umysłem. Dlatego studiom do tej pory zaniedbywanym, jak filozofia, obecnie przywraca się wartość i są na nowo doceniane, ponieważ dogłębnie kształtują studentów. Studiowanie sztuk wyzwolonych jest więc bardzo nowoczesnym wyborem.

Nauka o języku i literaturze włoskiej jest nowoczesnym wyborem?

Powiedziałbym, że tak. Zainteresowanie językiem włoskim wciąż jest duże i z upływem czasu liczba wydziałów się zwiększyła. W latach 60-tych ubiegłego wieku, istniały tylko wydziały w Warszawie, Krakowie i przez jakiś czas we Wrocławiu. Potem zainteresowanie językiem włoskim eksplodowało i obecnie, można go studiować w Warszawie wybierając między Italianistyką, Lingwistyką Stosowaną, Artes Liberales i Uniwersytetem Kardynała Stefana Wyszyńskiego, natomiast w Krakowie można zdecydować się na studia na Uniwersytecie Jagiellońskim lub Uniwersytecie Pedagogicznym. Italianistyka istnieje także we Wrocławiu, Szczecinie, Gdańsku, Poznaniu, Toruniu i Lublinie. Krótko mówiąc, oferta jest szeroka; nawet jeśli w języku tym mówi się praktycznie tylko we Włoszech, jest on także językiem kultury artystycznej, muzyki i architektury, co sprawia, że język włoski jest czwartym najchętniej studiowanym językiem na świecie.

O jakim autorze najchętniej opowiada pan na zajęciach?
Z pewnością o Boccacciu i generalnie o nowelistyce, chociaż naturalnie rozmowa o Dantem i Petrarce jest zawsze bardzo satysfakcjonująca.

Jakich współczesnych autorów pan poleca?

„Naturalnie Umberto Eco i kilku mniej znanych i różniących się między sobą, jak Giorgio Bassani i Achille Campanile. Aktualnie mogę polecić także lekturę książki „Adriatyk. Morze i jego cywilizacja” autorstwa Egidio Ivetica, który otwiera okno na tę niezwykłą część Europy – morze, gdzie od wieków konfrontują się ludy i kultury. Jest to książka, którą teraz możecie przeczytać także po polsku.

A gdyby musiał pan wybrać jedno miasto włoskie?

Gdy studenci pytają mnie o radę, gdzie pojechać na Erasmusa lub do pracy, polecam średniej wielkości miasta, jak Padwa czy Piza i chociażby rodzinną firmę, ponieważ to właśnie w ten sposób można najlepiej zrozumieć kulturę włoską. Ja zwiedziłem całe Włochy, z wyjątkiem Sardynii i Basilicaty. Dzięki moim doświadczeniom, studiów i pracy, mogłem dobrze poznać Sienę, Turyn i Florencję, gdzie spędziłem dwa lata studiów, Wenecję, gdzie jeździłem często do Fundacji Cini oraz oczywiście Rzym, gdzie pracowałem przez siedem lat. Mieszkałem w dzielnicy Nomentano i każdego dnia udawałem się do Polskiej Akademii Nauk mieszczącej się na Placu Weneckim. Jeśli mam być szczery, gdybym musiał wybrać
miejsce, w którym miałbym mieszkać, wybrałbym region Wenecji Euganejskiej, który jest pełen cudownych miast, jak Wenecja lub Werona. Według mnie, jest to region, w którym ludzie są najbardziej uprzejmi, a poza tym uwielbiam akcent dialektu weneckiego. Wiele razy pytałem weneckiego profesora Alberta Rizzi, który pracował przez sześć lat w Warszawie, gdzie mógłbym odbyć kurs tego dialektu, lecz on mi zawsze odpowiadał, że nie mam szans, ponieważ jeśli się nie urodzisz w Wenecji Euganejskiej, to nigdy nie będziesz w stanie nauczyć się dialektu weneckiego!

tłumaczenie pl: Zuzanna Ligas

Pasoliniego życie po życiu

0

Setna rocznica urodzin Pier Paola Pasoliniego, jednej z najważniejszych postaci powojennych Włoch, pisarza, poety, dramaturga, publicysty, malarza i filmowca, stanowi dobrą okazję, by zastanowić się, w jaki sposób pielęgnowana jest pamięć o nim i o jego niezwykle bogatym dorobku twórczym.

W ramach mojego kursu historii kina włoskiego, który prowadzę na Uniwersytecie Warszawskim, poprosiłam studentki i studentów o napisanie krótkiego eseju na jeden z wybranych tematów. Trzy osoby spośród kilkudziesięciu postanowiły

Anna Osmólska-Mętrak

poświęcić swoją pracę twórczości Pier Paola Pasoliniego: dwie napisały o Salò, czyli 120 dniach Sodomy, jeden ze studentów podzielił się swoimi refleksjami na temat filmu Mamma Roma. Wszystkie trzy teksty uzyskały ocenę najwyższą z możliwych. Dlaczego o tym piszę? Otóż jest to dla mnie kolejny dowód na to, że postać i twórczość Pasoliniego niezmiennie wzbudzają zainteresowanie i przyciągają uwagę kolejnych pokoleń młodych ludzi o otwartych, krytycznych, skłonnych do refl eksji umysłach. Nie tylko we Włoszech, co wydaje się bardziej oczywiste, ale również w Polsce. Skądinąd włoskie grupy poświęcone Pasoliniemu w mediach społecznościowych są nie tylko liczne, ale też bardzo aktywne. Obchody setnej rocznicy urodzin artysty jeszcze oczywiście wzmogły to niesłabnące zainteresowanie. To rodzi moje głębokie przekonanie, że Pasolini żyje! Gdybym miała możliwość wybrania jakiejś postaci z przeszłości, z którą mogłabym i chciała dziś porozmawiać, bez chwili wahania wybrałabym właśnie Pasoliniego. Podobnie musiał myśleć urodzony w Pordenone we Friuli Davide Toffolo, kiedy w 2002 roku pisał swoją powieść graficzną zatytułowaną po prostu Pasolini. Jest to w największym skrócie opowieść o młodym reporterze, który wpada współcześnie na trop człowieka przedstawiającego się jako „signor Pasolini”. Mężczyzna ten posiada wszelkie atrybuty naszych czasów, takie jak adres e-mailowy, i pragnie udzielić młodemu dziennikarzowi wywiadu, przedstawić swoje poglądy, na które składają się cytaty z tekstów Pasoliniego. Uciekając się do takiego zabiegu, Toffolo udowadnia dobitnie, że myśl Pasoliniego nie tylko się nie zestarzała, a wręcz przeciwnie zyskała na aktualności i pobrzmiewają w niej nuty prorocze. Toffolo to nie tylko autor komiksów, ale też gitarzysta formacji „I tre allegri ragazzi morti”. Grupa od zawsze zainteresowana Pasolinim, poświęciła mu sporą część swojej działalności, a w 2011 roku odbyła tournée po wielu włoskich miejscowościach, podczas którego, obok własnych piosenek, zaprezentowała projekty artystyczne dotyczące artysty z ich rodzinnego Friuli.

Wracając do komiksów, pierwsza rysunkowa opowieść stworzona została przez dziennikarza Graziana Origę dosłownie kilka miesięcy po tragicznej śmierci Pasoliniego. Jej tytuł, Le ceneri di Pasolini, nawiązuje w oczywisty sposób do głośnego tomu poezji Le ceneri di Gramsci (1957). Kolejna, wydany we Francji Pasolini Jeana Dufaux i Massima Rotundo, pochodzi z 1993 r. W 2008 r. ukazuje się powieść graficzna Il delitto Pasolini Gianluki Maconiego, rekonstrukcja ostatnich godzin przed brutalnym zabójstwem poety. Ostatnia pozycja to Diario segreto di Pasolini Gianluki Costantiniego i Elettry Stamboulis z 2015 r., hipotetyczny dziennik/autobiografia artysty. Poświęcam tak wiele miejsca pozycjom przynależnym raczej kulturze popularnej, nie zaś monumentalnym dziełom, takim jak Vita di Pasolini Enza Siciliana, czy poświęcone mu liczne opracowania o charakterze naukowym, gdyż wydaje mi się, że są one najlepszym dowodem na to, jak bardzo postać i twórczość Pasoliniego łączyła i łączy różne sfery kultury i wpisuje się w najróżniejsze rejestry jej odbioru.

Równie silna była i pozostaje pamięć o Pasolinim wśród filmowców, nie tylko włoskich.

W 1991 roku brytyjski reżyser Derek Jarman, w krótkometrażowym, mało znanym filmie Ostia podjął się rekonstrukcji ostatnich godzin życia Pasoliniego. Z uwagi na okoliczności i tragiczny charakter śmierci artysty właśnie ten aspekt wydał się twórcom najbardziej interesujący. Tak dzieje się w przypadku filmu Pasolini (2014) Abla Ferrary z Willemen Dafoe w roli tytułowej, czy La macchinazione (2016) Davida Grieco, gdzie w postać twórcy Salò… wcielił się popularny włoski aktor i piosenkarz

P.P. Pasolini, Anna Magnani, Ettore Garofolo, Franco Citti, Mostra del Cinema di Venezia, 1962 / fot. Gianfranco Tagliapietra

Massimo Ranieri. Śledztwu w sprawie zabójstwa reżysera poświęcił swój film Marco Tullio Giordana (Pasolini, un delitto italiano, 1995). Warto wspomnieć o filmie Aurelia Grimaldiego Un mondo d’amore (2002), raczej nie z uwagi na jego wartość artystyczną, ale dlatego że autor zajął się wcześniejszym okresem w życiu Pasoliniego, końcówką pobytu w Casarsie i początkami życia w Rzymie. W 2006 r. Giuseppe Bertolucci zrealizował dokument Pasolini, prossimo nostro, będący zapisem wywiadu z reżyserem przeprowadzonego podczas prac nad ostatnim filmem. Artysta
swoim spokojnym, wyważonym głosem przypuszcza atak na współczesne społeczeństwo, wszczyna alarm. Wywiad, przeplatany zdjęciami z planu filmowego jest dramatycznym aktem oskarżenia kogoś, kto wie więcej, kto widzi dalej. Niezwykły hołd złożył reżyserowi jego młodszy kolega po fachu, Nanni Moretti, który kończy pierwszą nowelę Dziennika intymnego (Na vespie, 1993) podróżą do Ostii, na miejsce zabójstwa Pasoliniego, upamiętnione stojącym tam pomnikiem. To tylko kilka przykładów z dłuższej listy dzieł filmowych zainspirowanych postacią bądź dziełem wielkiego Włocha.

Pamiętają też o Pasolinim twórcy muzyki. Pierwsza piosenka to niemal „instant-song”, skomponowana zaledwie kilka dni po 2 listopada 1975 r. Lamento per la morte di Pasolini to ballada Giovanny Marini zainspirowana Oracją świętego Donata, ludową
pieśnią tradycji abruzyjskiej. Marini powróciła do tego utworu w 2002 r. przy okazji wydania płyty Il fischio del vapore, podpisanej wspólnie z Franceskiem De Gregorim. Sam De Gregori w 1985 r. zadedykował Pasoliniemu piosenkę A pa’, nazywając go na jednym z koncertów „największym poetą XX wieku”. Pięć lat wcześniej piosenkę Una storia sbagliata poświęcił Pasoliniemu największy włoski bard Fabrizio De André. Tekst odnosi się do śmierci reżysera, ale też drugiej ofiary tzw. Pierwszej Republiki, młodej rzymianki Wilmy Montesi: Historię tę trzeba zapomnieć, historii tej nie można przypomnieć, historia ta jest dość złożona, historia ta jest pomylona. Przy okazji 40.

F.Citti, PP.Pasolini / fot. Gianfranco Tagliapietra

rocznicy śmierci poety powstał film dokumentalny dziennikarki Emanueli Audisio Pasolini, maestro corsaro. Ścieżką dźwiękową do tego filmu stał się album L’alba dei tram i tytułowa piosenka skomponowana przez Rema Anzovina do tekstu Giuliana Sangiorgiego, w interpretacji Maura Giovanardiego. Młody cantautore Enrico Nigiotti (rocznik 1987) w piosence Pasolini śpiewa tak: „Ma come si fa nel mondo che c’è a starci dentro, a respirare” (Jak można żyć w takim świecie, oddychać). Sam mówi o tym w ten sposób: „Pasolini jest piosenką, w której opisuję społeczeństwo, odwołując się do jego słów.” Również w przypadku muzyki lista odniesień do postaci i twórczości Pasoliniego mogłaby być dłuższa.

A jest jeszcze teatr. Wspomniany wcześniej Giuseppe Bertolucci realizuje w 2004 roku spektakl oparty na tekstach Pasoliniego i Giorgia Somalvica, ‘Na specie de cadavere lunghissimo, którego pomysłodawcą i wykonawcą jest aktor Fabrizio Gifuni, przedstawiający do dziś ten monodram na scenach różnych włoskich miast. Takich wydarzeń było i jest zdecydowanie więcej.

Co powoduje tak silną i nieustanną obecność PPP nie tylko we włoskiej kulturze, ale ogólnie we włoskiej pamięci? Można pisać o tym długie rozprawy, poświęcać temu konferencje i seminaria, niezwykle bogata spuścizna artysty poddawana jest kolejnym interpretacjom. Gdyby jednak spróbować pokusić się o krótką odpowiedź, kluczem do zrozumienia fenomenu Pasoliniego jest coś bardzo prostego, a jednocześnie jakże we współczesnym świecie rzadkiego i cennego: intelektualna uczciwość, która każe dawać świadectwo, nazywać rzeczy po imieniu. Odwaga prowokacji, bezkompromisowość, podejmowanie najtrudniejszych, często niepopularnych tematów. To wszystko, co doprowadziło go do słynnego Io so, tekstu opublikowanego pierwotnie w „Corriere della Sera” z 14 listopada 1974 r. pod tytułem Cos’è questo golpe? Io so, umieszczonego potem jako Powieść o rzeziach (Il romanzo delle stragi) w Pismach korsarskich. Tak tłumaczy w nim Pasolini, skąd wie i dlaczego zna nazwiska odpowiedzialnych za zamachy terrorystyczne, które wstrząsały wtedy Włochami: „Znam je, ponieważ jestem intelektualistą, pisarzem, który stara się śledzić bieżące wydarzenia, poznać wszystko to, o czym pisze, wyobrazić sobie to, czego nie wiadomo albo co się przemilcza; który łączy fakty również odległe, układa w całość porozrzucane i fragmentaryczne kawałki pełnej, spójnej sytuacji politycznej; który przywraca logikę tam, gdzie zdaje się panować arbitralność, szaleństwo, tajemnica.” Właśnie ta świadomość intelektualnej odpowiedzialności i powinności stanowi o największej sile życia i twórczości Pasoliniego.

Z niezliczonych książek o artyście wybrałam jedną: PPP. Pasolini, un segreto italiano Carla Lucarellego, niezwykle osobistą opowieść o tym, co doprowadziło autora do zakochania się w Pasolinim. Pisze w niej, że pamięta dokładnie moment, kiedy to się stało: podczas oglądania fragmentu Zgromadzeń miłosnych (Comizi d’amore). To skłoniło mnie do zadania sobie tego samego pytania, na które nie potrafię jednak udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Zakochiwałam się w Pier Paolu stopniowo i zakochuję ciągle od nowa, z każdym przeczytanym zdaniem, wierszem, obejrzanym na nowo filmem.

Komiksowe podróże Federica Felliniego i Mila Manary (I)

0

Komiks był jedną z pasji Federica Felliniego, który rozpoczął swą karierę właśnie jako rysownik. W latach 1938-1946 młody Federico współpracował z różnymi czasopismami, dla których tworzył karykatury i historyjki komiksowe, a już jako reżyser nigdy nie przestał rysować. Jego najważniejszym wkładem w historię dziewiątej sztuki były jednak dzieła, które stworzył wraz z jednym z najsłynniejszych i najbardziej uznanych włoskich rysowników – Milem Manarą.

W 1984 roku Fellini – pasjonat magii i ezoteryzmu – myślał o stworzeniu filmowej adaptacji jednego z dzieł Carlosa Castanedy, kontrowersyjnego pisarza i „szamana” pochodzącego z Peru. Jesienią roku 1985 włoski reżyser wyruszył do Meksyku, by spotkać się z Castanedą, a towarzyszyli mu między innymi pisarz Andrea De Carlo (który wcześniej pracował z nim nad filmem „A statek płynie”) i amerykańska aktorka Christine Engelhardt. Podróż ta, pełna dziwnych wydarzeń i sytuacji, przyczyniła się do zerwania przyjaźni między Fellinim a De Carlo. Ten ostatni wydał w 1986 roku powieść „Yucatan”, zainspirowaną właśnie ich podróżą do Meksyku. Zdenerwowało to bardzo Felliniego, ponieważ w tym samym roku opublikował swoją wersję tej historii (pod pierwotnym tytułem „Viaggio a Tulun”) w „Corriere della Sera”, prezentując ją jako zapowiedź swojego następnego filmu, który jednak nigdy nie powstał.

W 1988 roku Milo Manara, który poznał Felliniego kilka lat wcześniej, skontaktował się z reżyserem, aby zaproponować mu komiksową adaptację opowiadania wydanego w „Corriere”. Urodzony w 1945 roku Manara był już wtedy cenionym artystą, znanym głównie z dzieł erotycznych, takich jak „Klik” (1982) czy „Zapach niewidzialnego” (1985). Fellini zaakceptował propozycję rysownika, a tamten niezrealizowany film stał się „Viaggio a Tulum” („Podróżą do Tulum”), komiksem onirycznym, zabawnym i zmysłowym jak najlepsze z jego dzieł stworzonych dla kina. Fabuła, która różni się częściowo od oryginalnej wersji, jest pełna tajemnic, magii i fascynacji cywilizacjami prekolumbijskimi – szczególnie ludem Tolteków.

Głównymi bohaterami „Podróży do Tulum” są – oprócz samego Felliniego – reżyser Snàporaz, piękna i tajemnicza Helen i niezdarny, sympatyczny Vincenzone. Snàporaz, którego Fellini wybiera na początku komiksu jako swoje alter ego na czas podróży, ma twarz Marcella Mastroianniego i nazwisko postaci, którą wielki aktor zagrał w „Mieście kobiet”, filmie Felliniego z 1980 roku. Postać Helen jest luźno wzorowana na Engelhardt, natomiast dziwna wydaje się obecność Vincenzone – jest to dziennikarz Vincenzo Mollica, który nie towarzyszył Felliniemu w podróży do Meksyku. Decyzję, by pojawił się on w komiksie zamiast De Carlo można rozumieć jako złośliwość wobec pisarza, ironiczną zemstę za „kradzież” opowieści Felliniego. Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów, wspomnieć można o Sibyl, mrocznej wersji Christiny/Helen, lub o meksykańskim czarowniku Hernandezie, ale „Podróż” pełna jest barwnych i oryginalnych postaci, które czasami pojawiają się tylko w kilku kadrach. Na pierwszych kilku stronach komiksu Helen i Vincenzone, w poszukiwaniu Felliniego, udają do Cinecittà, gdzie spotykają bohaterów wielu filmów włoskiego reżysera, bardzo dokładnie i realistycznie narysowanych przez Manarę. Dalej Fellini i Manara umieszczają w opowieści chilijskiego reżysera i pisarza Alejandra Jodorowsky’ego i słynnego francuskiego rysownika Jeana „Moebiusa” Girauda – autorów jednego z arcydzieł światowego komiksu, „Incala” (1981-1988).

W “Podróży do Tulum” Fellini i Manara bawią się często w burzenie “czwartej ściany” między fikcją a światem realnym: główni bohaterowie są świadomi tego, że są postaciami w komiksie i nieraz komentują absurdalność fabuły i brak logicznego ciągu zdarzeń. Chyba najbardziej  interesująca jest scena, gdzie Snàpo- raz rozmawia przez telefon z reżyserem i wyraża swą frustrację spowodowaną dziwaczną historią, której jest bohaterem. Jednak właśnie to, odpowiada reżyser, jest powodem, dla którego nigdy nie nakręcił filmu, o którym od dawna myślał: scenariusz był po prostu zbyt absurdalny. Jedynym środkiem, jaki Fellini miał, by dokończyć ten szalony i fantastyczny projekt, był zatem komiks. Przeciwwagę dla zdecydowanie surrealistycznej i onirycznej fabuły stanowią niezwykle szczegółowe i realistyczne rysunki mistrza Manary. Podobnie jak w innych dziełach włoskiego artysty na pierwszy plan wysuwa się sposób ukazywania kobiecego ciała, jednak dużym błędem byłoby uznanie „Podróży do Tulum” za banalny i wulgarny komiks erotyczny. Sposób, w jaki przedstawione są twarze postaci – szczególnie Mastroianniego – ociera się o fotorealizm, podobnie jak w przypadku krajobrazów, budynków i miejskich scenerii, które narysowane zostały z niesamowitą dbałością o szczegóły i autentycznie filmowym rozmachem.

„Podróż do Tulum” ukazała się w odcinkach na łamach magazynu „Corto Maltese” w 1989 roku. Kilka lat później, w roku 1992, Fellini i Manara stworzyli komiksową wersję innego filmu, którego reżyser z Rimini nigdy nie nakręcił, tym razem naprawdę legendarnego – była to „Podróż G. Mastorny, zwanego Fernet”.

Foto: Sławomir Skocki, Tomasz Skocki

Brescia – lwica kultury

0
fot. Febo Films

Brescia to miasto założone w czasach starożytnych, przeszło 3200 lat temu. Bogata jest w dziedzictwo artystyczne i architektoniczne. W 2011 roku miejskie zabytki z okresu rzymskiego i longobardzkiego zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Miasto znane jest również na całym świecie ze słynnego wyścigu samochodów zabytkowych Mille Miglia, a także z produkcji Franciacorta. Brescia nosi przydomek „Lwicy Włoch”, tak po raz pierwszy określił ją włoski twórca epoki Romantyzmu, Aleardo Aleardi, w swoim dziele Canti Patrii. Przydomek ten swój rozgłos zawdzięcza jednak Giosuè Carducciemu, który w „Odzie do Zwycięstwa” chciał oddać hołd Brescii za waleczny opór, który stawiła austriackim okupantom podczas tzw. dziesięciodniowego powstania.

Początki Brescii sięgają więc 1200 roku p.n.e., kiedy to ludność, prawdopodobnie Ligurowie, zbudowała osadę w pobliżu Colle Cidneo. W VII wieku p.n.e. Galowie

fot. Febo Films

Cenomani osiedlili się na tym obszarze i uczynili z Brescii swoją stolicę. Następnie, na przełomie III i II wieku p.n.e. Brixia rozpoczęła proces aneksji do Republiki Rzymskiej, którego kulminacją był rok 42 p.n.e., kiedy to mieszkańcy uzyskali obywatelstwo rzymskie. Od upadku imperium dominowały na tych terenach różne ludy barbarzyńców, później zaś Brixia stała się ważnym księstwem królestwa Lombardii.

Ogłoszona autonomiczną gminą już w XII wieku, znalazła się pod panowaniem rodu Viscontich, a następnie weszła w skład terytoriów pod panowaniem Republiki Weneckiej, z którą pozostała związana aż do 1797 roku.

fot. Febo Films

Dołączona do Królestwa Lombardzko-Weneckiego, podczas okresu Risorgimento, Brescia była bohaterką dziesięciodniowego powstania przeciw wojskom austriackim, a potem przyłączona została do Królestwa Włoch w 1860 roku. Miasto szczyci się bardzo ważnym dziedzictwem historycznym, kulturowym i artystycznym, częściowo zachowanym we wspaniałych muzeach, którymi zarządza Fundacja Muzeów Brescii, na czele z jej prezeską Franceską Bazoli i dyrektorem fundacji Stefano Karadjovem.

Brixia. Park archeologiczny z czasów Cesarstwa Rzymskiego
Park Archeologiczny Brescia romana oferuje podróż w czasie wśród monumentalnych pozostałości starożytnej Brixii, takich jak sanktuarium epoki republikańskiej (I wiek p.n.e),

fot. Alessandra Chemollo

które, ze swoimi niesamowitymi freskami, zachowanymi jak te kapitolińskie, stanowi unikalny zabytek na mapie archeologicznej północnych Włoch. Jest to najważniejsza świątynia miasta, zbudowana przez cesarza Wespazjana, poświęcona kultowi „Triady Kapitolińskiej”: Jowiszowi, Junonie i Minerwie. Wewnątrz, oprócz kamiennych ołtarzy oraz fragmentów posągów bóstw i elementów wyposażenia, znajdziemy nadal oryginalne posadzki z kolorowych marmurowych płyt, pochodzące z I wieku naszej ery. We wschodniej części znajduje się La Vittoria Alata (Skrzydlata Wiktoria), posąg z brązu z I wieku naszej ery, prawdziwe arcydzieło i zarazem symbol Brescii, niedawno odrestaurowany. Można go

fot. Fotostudio Rapuzzi

podziwiać na wystawie muzealnej, której kuratorem jest hiszpański architekt Juan Navarro Baldeweg, zaprojektowanej w celu ukazania właściwości materiałowych brązu i możliwości jego formowania. Trasa zwiedzania kończy się przy amfiteatrze rzymskim, wybudowanym, a następnie rozbudowanym między I a III wiekiem. Imponująca cavea, przeznaczona dla widowni daje wyobrażenie emocji, jakie wzbudzały w publiczności starożytne przedstawienia. Amfiteatr był używany do czasów późnego antyku (końca IV/początku V wieku n.e.). Między XI a XII wiekiem scena zawaliła się, a budynek stał się otwartym kamieniołomem. W XII wieku służył jako miejsce publicznych rozpraw, ale stan zaniedbania, w który popadał koniec końców zadecydował o jego stopniowym i nieuchronnym kresie.

Muzeum Santa Giulia
Unikalne we Włoszech i Europie muzeum miejskie mieści się w kompleksie klasztornym z epoki longobardzkiej i umożliwia podróż przez historię, sztukę i duchowość Brescii od

fot. Fotostudio Rapuzzi

czasów prehistorycznych aż do dziś. To wszystko mieści powierzchnia wystawiennicza o około 14 000 metrów kwadratowych. W nieprzerwanym szeregu niezwykłych miejsc znajdują się dwa rzymskie domy (I-III w.), zwane Domus dell’ortaglia, będące częścią dzielnicy mieszkalnej, w których nadal zachowały się mozaiki i freski wzorowane na tych z Rzymu i z Pompejów. Następnie bazylika longobardzka San Salvatore (VIII w.), jeden z najważniejszych przykładów longobardzkiej architektury sakralnej. Wzniesiony z woli króla Dezyderiusza w 753 r.n.e. jako serce klasztoru, kościół-mauzoleum służył jako symbol władzy dynastycznej monarchii i księstw longobardzkich, bardzo cenny skarbiec pełen rzymskich kolumn, ozdobnych stiuków z przeplatającymi się

fot. Fotostudio Rapuzzi

motywami fresków i przykładów kamiennych elementów ozdobnych. Dalej miejsce Chóru Zakonnic (pocz. XVI w.), wspaniała przestrzeń dedykowana mniszkom klauzurowym. Rozłożona jest na dwóch poziomach i przedstawia ściany górnego piętra w całości ozdobione freskami Floriana Ferramoli i Paola da Caylina Młodszego, opowiadającymi o życiu Chrystusa. Wreszcie romańskie oratorium Santa Maria in Solario (XII w.), w którym zakonnice przechowywały swój skarb. Powstałe w połowie XII wieku, jako prywatne miejsce kultu zakonnic, charakteryzuje się masywnymi murami, w które wkomponowane są fragmenty rzymskich inskrypcji. Zbudowane jest na dwóch połączonych ze sobą poziomach i

fot. Fotostudio Rapuzzi

przechowuje przedmioty należące do starego skarbu, takie jak Lipsanoteka, zdobione pudełko z kości słoniowej (IV w.), a także krzyż relikwiarzowy ze złota, pereł i kolorowych kamieni (X w.), po monumentalny Krzyż Dezyderiusza, rzadkie dzieło złotnicze z wczesnego okresu karolińskiego (IX wiek), ozdobione 212 kamieniami szlachetnymi, kameami i pastami szklanymi datowanymi od epoki rzymskiej aż do XVI wieku, zachowane na górnym poziomie pod niezwykłym błękitnym sklepieniem z lapis lazuli wysadzanym złotymi gwiazdami.

Galeria Sztuki Tosio Martinengo
Całkowicie odnowiona w 2018 roku pinakoteka mieści cenną i wyselekcjonowaną kolekcję sztuki. Jej siedzibą jest elegancki Palazzo Mertinengo da Barco ze wspaniałymi salami pokrytymi cennymi opalizującymi aksamitami, których

fot. Fotostudio Rapuzzi

sufity zdobią piękne freski. Wystawa zaczyna się od ekspozycji z XIV wieku i łączy obrazy z godnymi podziwu przedmiotami sztuki dekoracyjnej, w postaci serii arcydzieł Vincenza Foppy, protoplasty lombardzkiego naturalizmu, aż po dzieła Vincenzia Civerchio, inspirowane Leonardem da Vinci, a także słynne perełki sztuki, jak Anioł i Chrystus błogosławiący Raffaella Santi i Pokłon pasterzy Lorenza Lotty. Sercem kolekcji jest renesansowe malarstwo z Brescii autorstwa m.in. Savoldo, Romanino i Moretto, sięgające okresu tzw. „żebraków” Giacoma Cerutiego. Trasa kończy się na XIX wieku, który oferuje arcydzieła absolutnych mistrzów, takich jak Eleonora d’Este Canovy i Ganimedes Bertela Thorvaldsena, aż po potężnego Laokoona Luigiego Ferrari, a także przejmujący obraz I

fot. Fotostudio Rapuzzi

refugi di Parga (The Refugees of Parga) Francesco Hayeza. Bezcenne dziedzictwo powstałe na przełomie XIX i XX wieku dzięki hojności prywatnych darczyńców, takich jak hrabia Paolo Tosio, którego imię nosi samo muzeum, a którzy to podarowali swoje zbiory, jak też dzięki trosce o ten dorobek lokalnych władz, o gromadzenie i konserwację dzieł sztuki.

Zamek i Muzeum Broni „Luigi Marzoli”
Wzniesiony na wzgórzu Cidneo zamek jest jednym z najbardziej fascynujących kompleksów obronnych we Włoszech i drugim co do wielkości w Europie, gdzie do dziś można zauważyć

fot. Fotostudio Rapuzzi

znaki różnych dominacji na tych terenach. Świadek i bohater wielu dramatycznych wydarzeń, w których uczestniczyło miasto, w tym słynnego dziesięciodniowego powstania przeciw Austriakom, jest dziś jednym z najciekawszych miejsc w Brescii, gdzie współistnieje kilka elementów: dowody rzymskiej obecności, takie jak magazyny oliwy, średniowieczne budynki, a także lokomotywa z 1909 r., wystawiona wewnątrz „Falco d’Italia”, ku uciesze młodszych zwiedzających. Wewnątrz XIV-wiecznego Mastio Visconteo (grodu Viscontich), w Muzeum Broni „Luigi Marzoli” znajduje się jedna z najcenniejszych europejskich kolekcji zbroi i broni starożytnej, która opowiada o bardzo długiej tradycji rusznikarskiej Brescii, dokumentując jej ewolucję technologiczną i artystyczną w okresie od XV do XVIII stulecia. W 2023 roku, po długiej renowacji, zostanie ponownie otwarte Muzeum Risorgimento we wspaniałej nowej odsłonie, która pozwoli zwiedzającym w innowacyjny sposób poznać jeden z fundamentalnych rozdziałów nowożytnej historii Włoch.

Zapowiedzi na 2023 rok
Bergamo i Brescia będą Włoską Stolicą Kultury w 2023 roku, co oznacza, że szykują wiele wydarzeń: obchody rozpoczną się 23 czerwca br. wystawą „Isgrò cancella Brixia” (Isgrò wymazuje Brixię), która zakończy się 8 stycznia 2023 roku. Wydarzenie ma podkreślić dialog nawiązany między archeologią a sztuką współczesną, między kulturą klasyczną a jej trwaniem w naszych czasach.

Od 29 października 2022 r. do 28 lutego 2023 r. przyjdzie kolej na wystawę „Miasto Lwa: Brescia w epoce Komun i Signorii”, pokazującą, jak poprzez różnorodne materiały zamierza się badać okres księstw włoskich w oryginalny sposób. Od 10 lutego do 10 maja 2023 r. wystawa „Ceruti. Malarz europejski” będzie z kolei okazją do uczczenia artysty, który swoimi wzruszającymi przedstawieniami niższych klas i przenikliwymi portretami dał się poznać jako jeden z najbardziej oryginalnych głosów sztuki figuratywnej XVIII wieku. Galeria Tosio Martinengo ukazuje najważniejszy zbiór jego dzieł na świecie. Od 24 marca do 23 lipca 2023 r. na szóstą edycję Brescia Photo Festival „Luce della Montagna” zaplanowano najważniejszą wystawę fotografii górskiej zrealizowaną w ostatnich dziesięcioleciach, z pracami Vittoria Selli, Martina Chambi, Ansela Adamsa, Axela Hütte.

tłumaczenie pl: Dorota Kozakiewicz-Kłosowska
foto: Copyright Archivio fotografico Civici Musei di Brescia

Getto w Łodzi

0

Łódź do wybuchu drugiej wojny światowej była jednym z najważniejszych miast w II Rzeczypospolitej. Zamieszkiwało tu ponad 230 tys. Żydów, którzy stanowili 33% mieszkańców miasta. Łódź była ważnym ośrodkiem żydowskiego życia społecznego, kulturalnego, gospodarczego i politycznego.

Wszystko zmieniło się wraz z wybuchem II wojny światowej. Niemieckie wojska zajęły miasto 8 września 1939 r. Od pierwszych dni okupacji łódzcy Żydzi zostali poddani surowym represjom. Przybierały one rozmaite, niekiedy bardzo brutalne formy – od zmuszania do ciężkich i poniżających prac porządkowych, poprzez rabunki, pobicia, aż do zabójstw. Sankcjonowało je okupacyjne prawo wprowadzane przez niemieckie władze za pomocą rozporządzeń. Represje objęły niemal każdą dziedzinę życia. Żydów wyrzucano z pracy i zakazywano prowadzenia przedsiębiorstw, pozbawiając ich tym samym środków do życia. Zakazano obchodzenia świąt, korzystania ze środków komunikacji miejskiej, wprowadzono godzinę policyjną, a pod koniec 1939 r. zakaz opuszczania miasta.

Izolację społeczną pogłębił nakaz noszenia przez wszystkich Żydów znaków rozpoznawczych – początkowo żółtych opasek na prawym ramieniu, a od 11 grudnia opaski zastąpiono gwiazdami Dawida noszonymi na wierzchnim ubraniu. W tym samym czasie również wszystkie sklepy i przedsiębiorstwa należące do Żydów musiały być oznakowane żółtą gwiazdą Dawida umieszczoną w widocznym miejscu.

Kolejnym etapem była fizyczna izolacja w utworzonym w lutym 1940 r. getcie. Ostatecznie plan utworzenia w Łodzi „dzielnicy zamkniętej” zrealizowano 8 lutego 1940 r. w zarządzeniu prezydenta policji Johanessa Schaefera, które opublikowano w najważniejszym łódzkim dzienniku „Lodzer Zeitung”. Przesiedlenia do „dzielnicy zamieszkania dla Żydów” rozpoczęły się niezwłocznie i trwały do początku marca 1940 r., ich kulminacją był tzw. „krwawy czwartek” 7 marca, gdy Niemcy zamordowali kilkaset osób, które stawiały opór. Na niewiele ponad 4km2 znalazło się ponad 163 tys. osób.

Z obszaru getta wyłączono dwie ulice przelotowe – Zgierską i Limanowskiego, po których prowadziła linia tramwajowa. By umożliwić przemieszczanie się między poszczególnymi częściami getta przerzucono nad ulicami trzy drewniane kładki – dwie nad ul. Zgierską (przy ul. Podrzecznej i Lutomierskiej) oraz jedną nad ul. Limanowskiego (przy ul. Masarskiej). Stały się one wkrótce jednym z symboli getta. W kwietniu 1940 roku zmieniono nazwę Łodzi na Litzmannstadt, stąd o getcie często mówi się Getto w Litzmannstadt.

Przełożony Starszeństwa Żydów w getcie, Chaim Mordechaj Rumkowski, za swój cel postawił stworzenie w getcie jak największej liczby zakładów pracy – resortów, które miały uzasadniać istnienie „dzielnicy zamkniętej”. Rumkowski przekonywał Niemców, że osoby zatrudnione dla niemieckiego przemysłu są potrzebne, wyznawał politykę „ocalenia przez pracę”. Wraz z deportacją coraz szerszych grup ludności okazało się, jak złudne były to nadzieje.

Warunki panujące w getcie – brak żywności, lekarstw i ciężka praca spowodowały, że panowała niezwykle wysoka śmiertelność wśród jego mieszkańców. Sytuację pogarszały katastrofalne warunki sanitarne. Do likwidacji getta latem 1944 r. zmarło w nim ponad 43 tys. osób. Pochowani zostali oni w zachodniej części cmentarza przy ul. Brackiej na tzw. polu gettowym.

Jesienią 1941 r., zanim wykrystalizował się plan „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, niemieckie władze postanowiły przesiedlić przebywających na terenach Starej Rzeszy Żydów na ziemie okupowane, m.in. do getta łódzkiego. W październiku do getta deportowano grupę 20 tys. Żydów z Rzeszy i Protektoratu oraz 5 tys. Romów ze wschodniej Austrii. Przesiedleńcy nie znali celu swojej podróży, w grupie tej znajdowało się wiele osób, dla których zetknięcie się z gettem było wstrząsem. Niemała była liczba katolików i protestantów – uznanych za Żydów w oparciu o norymberskie ustawy rasowe. Ich przybycie było jednym z najważniejszych momentów historii getta. Niemal zupełnie nieprzystosowani do warunków getta, nie znający języka, oderwani od dotychczasowego życia przesiedleńcy z Zachodu umieszczeni zostali w tzw. kolektywach – zbiorowych miejscach zamieszkania.

Deportacje z getta łódzkiego do Chełmna rozpoczęły się w styczniu 1942 r. W pierwszej kolejności do Chełmna wywieziono grupę Romów z tzw. obozu cygańskiego, następnie więźniów getta. Deportacje kontynuowano do jesieni 1942 r.

3 września Niemcy zażądali wywiezienia z getta wszystkich dzieci poniżej 10 roku życia i starców powyżej 60 lat. Rumkowski postanowił sam poinformować mieszkańców getta o żądaniach władz – w tym celu zorganizował publiczne przemówienie na placu Strażackim. 5 września na rozkaz władz niemieckich ogłoszono w getcie „szperę” (od niem. Gehsperre – zamknięcie). Nikomu nie wolno było opuszczać mieszkań pod groźbą najsurowszej kary. Specjalne grupy niemieckiej policji oraz żydowskiej Służby Porządkowej odwiedzały kolejne kwartały ulic, gdzie po zebraniu mieszkańców niemieccy urzędnicy dokonywali selekcji na osoby zdolne do pracy i pozostałe przeznaczone do wysiedlenia. Zrozpaczeni ludzie ukrywali swoje dzieci i osoby starsze w nadziei na ocalenie ich życia. Do 12 września schwytano i deportowano z getta na śmierć ponad 15,5 tys. osób.

W sumie w okresie od stycznia do września 1942 r. oraz w czerwcu 1944 r. wywieziono i zamordowano w sumie ponad 77 tys. Żydów i 4,3 tys. Romów.

15 czerwca 1944 r., gdy w getcie znajdowało się jeszcze ok. 75 tys. osób, Heinrich Himmler zarządził jego likwidację. Od 23 czerwca do 14 lipca 1944 r. wywieziono z getta i zamordowano w ośrodku w Chełmnie nad Nerem ponad 7,1 tys. osób. 15 lipca na krótko przerwano wysiedlenia, po ich wznowieniu transporty kierowano do obozu Auschwitz-Birkenau. Od 5 do 28 sierpnia 1944 r. wywieziono niemal wszystkich pozostałych w getcie.

Po likwidacji getta na jego terenie pozostawiono grupę ok 1,5 tys. osób jako tzw. komando porządkowe, które miało za zadanie przygotować do wywiezienia w głąb Rzeszy znajdujące się w getcie maszyny, surowce i towary przedstawiające większą wartość. Pozostali przebywający na terenie zlikwidowanego getta mieli zostać zgładzeni we wcześniej przygotowanych zbiorowych mogiłach na cmentarzu żydowskim. Niemcy nie zdołali jednak tego zrobić przed wkroczeniem do miasta oddziałów Armii Czerwonej. 19 stycznia 1945 r. na terenie byłego getta wyzwolono ok. tysiąca osób.

Po II wojnie światowej Łódź była innym miastem. Budynki, kamienice, fabryki przetrwały (służąc całą wojnę na rzecz Rzeszy). Zabrano mieszkańców, zniknęli oni z przestrzeni miasta. Pozostały budynki i pamięć.

Wino pokoju

0

We Friuli, w okolicach miasta Gorizia, gdzie można odetchnąć powietrzem Europy Środkowej, znajduje się ziemia bogata i szczęśliwa, położona niedaleko rzeki Isonzo, chroniona przez Alpy Julijskie i ogrzewana wodami Adriatyku.

To teren, który od zawsze był mostem, a nie przeszkodą dla międzynarodowego dialogu i gościnności.

To właśnie tutaj, w Cormòns, w 1983 roku narodziła się przełomowa wizja. Pokój, jedność jakie niesie w sobie wino, skłonił ówczesnych wspólników spółki ,,Cantine Produttori di Cormòns” do wyłożenia czarno na białym fascynującej i wizjonerskiej idei. ,,Manifest”, w którym spisali swoją wizję, w dalszym ciągu tam jest, w dużej sali degustacyjnej spółdzielni winiarskiej. Wspólnicy, prawie wszyscy w podeszłym wieku, na własnej skórze doświadczyli dwóch wojen światowych i chcieli na swój sposób zakończyć podziały Europy w czasach, w których istniał jeszcze mur berliński. Do tej pory nie było żadnego tego typu projektu, nie stworzono symbolu, który odzwierciedlałby ideę jedności, jaką niesie w sobie wino. Marzenie zrealizowało się poprzez połączenie friulijskich winiarzy pod przewodnictwem Adriano Driusa i winiarskiego mistrza Luigiego Soini. W tym samym roku zaczęli sadzić ,,la Vigna del Mondo” na dwóch hektarach ziemi wokół spółdzielni winiarskich.

Setki odmian z całego świata. Lista uprawianych winorośli nie jest zamknięta, ciągle rozwija się o nowe gatunki, wykorzystywane w produkcji wina. W zależności od roczników produkcja waha się od 5 do 15 tysięcy butelek, oczekiwanych nie tylko przez miłośników wina, ale również przez kolekcjonerów sztuki. Cormòns to bez wątpienia największa kolekcja winorośli na świecie, zawierająca ponad 650 odmian z ponad 60 krajów; natomiast niezwykłe jest to, że od 1985 roku w tej winnicy produkowane jest wino unikatowe: „Il Vino della Pace”. Wino, zrodzone jako symbol, które jest sprzedawane w kolekcjonerskich butelkach zaprojektowanych przez wielkich artystów i zarazem będących edycjami limitowanymi. Autorami pierwszych trzech etykiet byli Arnaldo Pomodoro, Enrico Bay i Zoran Music. Wraz z biegiem czasu, w ten proces zaangażowały się największe światowe nazwiska – od Luciano Minguzzi do Salvatore Fiume, od Giacomo Manzù do Aligi Sassu, od Ernesto Treccani do Yoko Ono, od Emilio Tadiniego do Dario Fo, Fernando Botero i wielu
innych.

„Vino della Pace” w latach 1985-2012 zostało wysłane do najbardziej wpływowych władców oraz do głów państw z całego świata, jako „znak pokoju i braterstwa między
narodami”, upiększone etykietami zaprojektowanymi przez wielkich artystów o światowej sławie. Od samego początku 3 butelki, które co roku tworzą „kolekcję”, są wysyłane do międzynarodowych przywódców oraz głów kościołów na świecie. O ponownym butelkowaniu wina z „Cantina Produttori di Cormòns” zadecydowało winobranie z 2017 roku, podczas którego, pod koniec września, celebrowano powrót symbolu pokoju i braterstwa na wzgórza Collio.

W tych butelkach znajdują się wszystkie winne szczepy: Yuvarl Cakird, Tsirah, Tulilah, Shurrebe, Pedral, Maizy, Zinfandel, Terrano, Merlot Bianco, Gamay, Ucelut, żeby wymienić tylko kilka z tych, które rosną w tej najbardziej kosmopolitycznej winnicy świata. Na początku jesieni nawet rytuał winobrania staje się wyjątkowy. Jest symbolicznym uściskiem jedności i braterstwa, ponieważ winogrona zbierane są przez 500 osób i 70 chłopców z Collegio del Mondo Unito w Duino (Triest), którzy reprezentują 60 narodów świata. To właśnie oni, począwszy od pierwszego winobrania w 1985 roku, byli tymi, którzy zamknęli ten magiczny krąg symboliki pokoju.

Tłumaczenie pl: Wojciech Wróbel

Poćwiczmy!

0

Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że na nic zda się taka forma nauki, która nie przewiduje powtórzeń. Proponuję więc trzy ćwiczenia, które posłużą nam do przypomnienia tematów i słownictwa z poprzednich artykułów: Wyrazić nieprzetłumaczalne, Liczba mnoga czy pojedyncza, O niedostatecznie docenianym participio passato, Czasowniki zwrotne, Włoski język miłości. Owocnej pracy!

I.Przetłumacz zdania na język włoski
1. Kropi, więc weź parasol.
Wczoraj wieczorem lało.
2. Idę się przejść.
3. Najpierw ogarnę trochę dom.
4. On nie chce pracować na czarno.
5. Jej córka ma rękę do kwiatów.
6. On jest śmiertelnie zakochany.
7. Ludzie nic nie zrobili.
8. Wolę ciemne winogrona.
9. Musisz się zdecydować.
10. Zeszłej nocy miałam koszmar.

II. Połącz wyrazy z kolumny A z odpowiednimi wyrażeniami z kolumny B
A
a) essere al verde
b) che bello
c) ho infl uenza
d) era tutta nera
e) un principe azzurro
f) la settimana bianca

B
1. książe z bajki
2. tydzień na nartach
3. ale super
4. mam katar
5. być spłukanym
6. bardzo wkurzona

III. Uzupełnij tekst podanymi słowami
bel
le fa il fi lo
si sono divertiti
ci prova
sorriso (x2)
ha litigato
Maria è uscita con Luca che ……………… da un ……… po’. Lei non si fida di lui perché la sua amica Paola dice che è un tipo che …………… con tutte. A Maria però Luca piace molto ed ………………. con Paola. L’ha conosciuto ad una festa, lui le ha ……………. e lei si è innamorata di quel ……………….. Sono andati a mangiare e
……………………… molto.

ODPOWIEDZi:

I.
1. Pioviggina quindi prendi un ombrello. Ieri sera ha
piovuto a dirotto.
2. Vado a fare 2 passi/ a fare un giro.
3. Prima sistemo un po’ la casa.
4. Non vuole lavorare in nero.
5. Sua fi glia ha il pollice verde.
6. E’ innamorato cotto.
7. La gente non ha fatto niente.
8. Preferisco l’uva nera.
9. Ti devi decidere/ Devi deciderti.
10. La notte scorsa ho fatto un brutto sogno.

II.
a 5, b 3, c 4, d 6, e 1, f 2

III.
Maria è uscita con Luca che le fa il fi lo da un bel po’. Lei non si fi da di lui perché la sua amica Paola dice che è un tipo che ci prova con tutte. A Maria però Luca piace molto ed ha litigato con Paola. L’ha conosciuto ad una festa, lui le ha sorriso e lei si è innamorata di quel sorriso. Sono andati a mangiare e si sono divertiti molto.

Aleksandra Leoncewicz – lektorka języka włoskiego, tłumaczka, prowadzi własne studio językowe Pani Od Włoskiego.

Międzynarodowy Dzień Tłumacza 2022

0

30 września, w dniu świętego Hieronima, autora pierwszego łacińskiego przekładu Biblii i patrona wszystkich tłumaczy, na całym świecie obchodzi się Międzynarodowy Dzień Tłumacza ustanowiony przez Międzynarodową Federację Tłumaczy (MFT). Bez pracy tłumaczy nie moglibyśmy przeczytać większości ulubionych, ważnych, słynnych książek. Tłumaczki i tłumacze, lepiej niż ktokolwiek inny, dostrzegają różnice i podobieństwa między językami, kulturami, tradycjami i unaoczniają nam, że wielojęzyczność stanowi podstawę światowej kultury i literatury.

Z tej okazji warszawski oddział EUNIC, czyli Stowarzyszenie Narodowych Instytutów Kultury Unii Europejskiej, we współpracy ze Stowarzyszeniem Tłumaczy Literatury i z Komisją Europejską, jak co roku organizuje specjalne wydarzenie poświęcone pracy tłumaczy i tłumaczek literatury. Wydarzenie ma zwrócić uwagę na zasadniczą rolę tłumaczek w odbiorze obcojęzycznej literatury i kultury oraz fakt, że swoją pracą translatorską współtworzą literaturę światową. Organizowane z tej okazji wieczory koncentrują się wokół istotnych z punktu widzenia przekładu zagadnień, a zarazem interesujących dla szerokiej publiczności.

Od 2012 roku w programie obchodów znajdują się także lekcje i warsztaty w warszawskich liceach ogólnokształcących, prowadzone przez uznanych tłumaczy literatury, którzy przybliżają młodzieży wybrane, fascynujące aspekty swojej pracy. W tym roku z uczniami spotkają się Paulina Ciucka (tłumaczka z języka litewskiego), Dominika Górecka (tłumaczka z języka szwedzkiego), Jakub Jedliński (tłumacz z języka francuskiego), Joanna Kornaś-Warwas (tłumaczka z języka rumuńskiego), Adam Lipszyc (tłumacz z jezyka niemieckiego), Tomasz Ososiński (tłumacz z języka niemieckiego), Aga Zano (tłumaczka z języka angielskiego).

Dołącz do nas w Warszawie w piątek 30 września z okazji Międzynarodowego Dnia Tłumacza! Zapraszamy do Teatru Ochoty im. Haliny i Jana Machulskich na „Wieczorne tłumaczy i tłumaczek rozmowy”. Tym razem będzie gratka dla miłośników kryminałów – rozmowa o przygodach związanych z przekładaniem powieści kryminalnych. Dowiemy się też, jakie są blaski i cienie rezydencji twórczych dla tłumaczy i tłumaczek.

Dla początkujących tłumaczy języka szwedzkiego i francuskiego oferujemy tego dnia dwa warsztaty, na które obowiązują zapisy ( wschod@stl.org.pl).

Organizatorzy: Austriackie Forum Kultury, Ambasada Estonii, Instytut Francuski w Polsce, Ambasada Irlandii, Litewski Instytut Kultury, Goethe-Institut, Instituto Camões, Rumuński Instytut Kultury, Ambasada Szwecji, Biuro Walonii-Brukseli w Warszawie, Włoski Instytut Kultury.

Partnerzy: Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury, Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce, Teatr Ochoty im. Haliny i Jana Machulskich.

PROGRAM:

Piątek 30.09.2022

Teatr Ochoty im. Haliny i Jana Machulskich, ul. Mikołaja Reja 9, Warszawa
godz. 16.00 | Warsztaty dla początkujących
obowiązkowe zapisy: wschod@stl.org.pl

1.Zbrodnia na kryminale – język szwedzki
Prowadzenie | Agata Teperek, Justyna Kwiatkowska

2. Czym jest przekład literacki w jednym zdaniu? – język francuski
Prowadzenie | Jakub Jedliński

godz. 18.00 | Wieczorne tłumaczy i tlumaczek rozmowy
wstęp wolny

1. Europejska mapa zbrodni – o tłumaczeniu powieści kryminalnych
udział biorą | Wojciech Charchalis (portugalski),  Bożena Kojro (fiński), Anna Osmólska-Mętrak (włoski),  Julia Różewicz (czeski)
prowadzenie | Justyna Kwiatkowska i Agata Teperek

2. O rezydencjach fakty i plotki
Udział biorą | Paulina Ciucka (litewski), Dorota Konowrocka-Sawa (angielski), Katarzyna Marczewska (francuski), Anna Michalczuk-Podlecki (estoński)
prowadzenie | Anna Klingofer-Szostakowska

Październik 2022
Temat lekcji: tłumacz!
Informacje i zgłoszenia: aklingofer@gmail.com
Lekcje w warszawskich liceach ogólnokształcących prowadzone przez tłumaczy i tłumaczki literackie: Paulina Ciucka (tłumaczka z języka litewskiego), Dominika Górecka (tłumaczka z języka szwedzkiego), Jakub Jedliński (tłumacz z języka francuskiego), Joanna Kornaś-Warwas (tłumaczka z języka rumuńskiego), Adam Lipszyc (tłumacz z jezyka niemieckiego), Tomasz Ososiński (tłumacz z języka niemieckiego), Aga Zano (tłumaczka z języka angielskiego).

Świeżo wydane

0

Oniryczna podróż po snach i odmętach zatopionych w nostalgii i melancholii. Tak w skrócie można określić muzykę, jaką zaproponował nam na debiutanckim albumie Tommaso Paradiso.

Tommaso do tej pory znany był z bandu Thegiornalisti założonego w 2009 roku wraz z Marco Antonio Musellą i Marco Primaverą. Kilka przebojów i trasa po całych Włoszech: tym mogli się pochwalić przez dekadę istnienia. Jednak urodzony w rzymskiej dzielnicy Prati Paradiso, zapragnął solowego grania, mniej gitarowego jak w macierzystym zespole, który był konsekwencją marzenia, które narodziło się po wysłuchaniu „Defi nitely Maybe” Oasis. Wtedy w wieku 11 lat zapragnął być muzykiem. Na „Space Cowboy” gitarowego grania jest znacznie mniej. Pełno tu beztroskich klimatów, w których muzyk zdaje się wyruszać w introspektywną podróż. Można uchwycić dużą ilość cytatów i muzycznych inspiracji, od których artysta nie stroni. Dotyka tu Carlo Verdonego, Vasco Rossiego, The Strokes, The Beatles czy Arctic Monkeys w singlu „Silvia” z charakterystycznym gitarowym graniem. Na płycie można usłyszeć synth-pop, łączący syntezatory, perkusję i klawisze w stylu lat osiemdziesiątych. Tekstowo to intymna podróż, która już na otwierającym album utworze zapowiada, że Tommaso nie wstydzi się swoich emocji. Ujawnia przed nami własne uczucia takie jak strach, samotność, niepewność, utrata i poszukiwanie spokoju. Niezwykle przyjemne doznanie!

Sangiovanni „Cadere Volare”
Raz burza loków, innym razem włosy bardzo krótko przycięte. Dziś na paznokciach kolor biały, jutro różowy. Stylizacje wykraczające poza oczywisty ubiór przeciętnego nastolatka. Przekraczające granice szeroko rozumianej męskości. Bez dziwactwa, ale jednak z odrobiną szaleństwa i charakteru. Oto Sangiovanni, nadzieja włoskiej muzyki, wokalista, który wydał w tym roku długo wyczekiwany debiutancki album zatytułowany „Cadere Volare”. Tego radosnego chłopaka niektórzy mogą kojarzyć z programu Amici, który łowi nowe talenty. Tak też się stało z urodzonym w Vicenzy dziewiętnastoletnim dziś wokalistą. Konsekwencją telewizyjnego sukcesu była najpierw epka, a teraz pełno wymiarowy album, który promowany był przez taneczny singiel „Farfalle” (piąte miejsce na festiwalu w San Remo). Album ten tylko pozornie skrojony dla nastolatków słuchających mało zaangażowanego popu. To krążek niezwykle dojrzały, mądry, na którym dużo jest miłości, wiele piosenek poświęconych jest mniej lub bardziej ważnym historiom, mniej lub bardziej dojrzałym uczuciom. To dotykanie się z dorosłością, ważny głos w tematach jak radzenie sobie z emocjami, odrzucenie spowodowane orientacją czy próby samobójcze. Dalej to opowieść o młodym człowieku, który pragnie być lekki i wolny. Sangiovanni reprezentuje nowe pokolenie, ale ucieka od moralizowania, z drugiej strony jest niezwykle wiarygodny. Muzycznie miesza popowe odmęty z elektroniką i hip-hopem. W jednym z wywiadów wyznał: „Moja muzyka na pierwszy rzut oka może wydawać się lekka w najbardziej powierzchownym tego słowa znaczeniu, ale to też jest moja siła”. I na tej uczciwości i szczerych emocjach wygrywa. Piekielnie zdolny dzieciak, od którego możemy uczyć się smakowania życia i lekkiego sposobu bycia w trudnych czasach!

Ditonellapiaga „Camouflage”
Oto narodziła się nowa królowa włoskiej muzyki, która śmiało mogłaby stanąć na scenie z takimi światowymi legendami jak Dua Lipa, Roisin Murphy czy Beyonce. Nieprzypadkowo wymieniam artystki z różnych obszarów i gatunków muzycznych, bowiem pochodząca z Rzymu młoda wokalistka nie ma zamiaru się ograniczać, a przybieranie nowych ról i ich odgrywanie, jak w teatrze, przychodzi jej z łatwością. Ditonellapiaga, którą poznaliśmy chociażby na tegorocznym festiwalu w San Remo, gdzie wraz z ikoną lat 80. Donatellą Rettore zaprezentowała chwytliwy kawałek „Chimica”, oddaje hołd muzyce tanecznej i jej różnym odcieniom w najlepszy sposób. Na debiutanckim „Camouflage” przeobraża się w kameleona. Obsypuje nas elementami disco po house, eurodance z początku lat 2000, po brzmienia lżejsze z elementami soulu jak w utworze „Come fai”. Potrafi zaskakiwać klimatem retro z lat 60. jak i totalnie abstrakcyjnym brzmieniem w otwierającym krążek „Morphina” – najlepszym momentem na płycie. Jest też bardzo dobry, zamykający krążek „Carrefour Express”, mówiący o nieodwzajemnionych zauroczeniach, o pragnieniu posiadania tego, czego nie można mieć. Przy tych wszystkich blaskach i cieniach, kolorach i dźwiękach, które nie chcą się zaszufladkować otrzymujemy spójną myśl, a Ditonellapiaga wkracza na scenę muzyczną odważnym krokiem, którego nie da się nie zapamiętać.