Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
Gazetta Italia 1068x155
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2

Strona główna Blog Strona 76

Bankier Józef Toeplitz i jego związki z Polską

0

Wykształcenie i praca w Banca Commerciale Italiana (Comit)

fot. Józef Toeplitz, 1930, Archiwum Historyczne Intesa Sanpaolo, Dział Fotograficzny

Józef (Giuseppe) Leopold Toeplitz urodził się w Żychlinie, niedaleko Łodzi, 10 grudnia 1866 r. jako syn Bonawentury i Reginy Konic, piąty z jedenaściorga dzieci (Montanari, 1995; 2015, s. 363–368; Telesca, 2010; Teoplitz De Grand Ry, 1963). Rodzina Toeplitzów, której udokumentoana historia sięga końca XVII w., była jedną z najznamienitszych, pod względem bogactwa i tradycji, pośród żydowskiej burżuazji Warszawy. Ród ten charakteryzowały szczególnie zaangażowanie polityczne i dbałość o posiadłości rolne, sprawy finansowe i handlowe.

Bonawentura nie tylko kierował kantorem bankierskim Rau w Warszawie, ale zarządzał również posiadłościami ziemskimi polskiej rodziny szlacheckiej Sanguszków, zajmując się jednocześnie swoją uprawą buraków cukrowych, prawdopodobnie w Kielcach, gdzie zastosował awangardową metodę rafinacji cukru, co przyniosło mu znaczne zyski.

Józef spędził część dzieciństwa w posiadłościach zarządzanych przez ojca, gdzie została mu wpojona wiedza nie odbiegająca od wykształcenia synów polskich posiadaczy ziemskich. Pod koniec lat osiemdziesiątych XX w., po zakończeniu nauki w szkole bałtyjsko-niemieckiej w Mitawie (dzisiejsza Łotwa), zapisał się na wydział inżynierii Uniwersytetu w Gandawie, a następnie na Politechnikę w Akwizgranie. Porzucił jednak studia, by poślubić w 1890 r. Anne de Grand Ry, arystokratkę pochodzenia holenderskiego, poznaną właśnie w Akwizgranie. Być może z powodu niesnasek z rodziną, wkrótce potem rozwiązanych, Toeplitz wyjechał ze świeżo poślubioną żoną do Genui na krótkie szkolenie bankowe w filii Banca Generale, którego dyrektorem był Otto Joel, przyszywany kuzyn. Toeplitz zamierzał niedługo wrócić do Polski, jednak został w Genui, gdzie w 1893 r. urodził się jego jedyny syn Ludovico, wiążąc na zawsze rodzinę z Italią. W związku z likwidacją Banca Generale, uwikłanego w kryzys bankowy tego okresu, Toeplitz przeszedł w 1894 r. do genueńskiej filii rosyjskiego Banku Handlu Zagranicznego na stanowisko wicedyrektora. Pierwszego czerwca 1895 r. został zatrudniony w Banca Commerciale Italiana założonym rok wcześniej w Mediolanie przez konsorcjum banków niemieckich, austriackich i szwajcarskich. Wcześniej pracę w Comit podjął jego brat Ludwik (w październiku 1894 r., zaraz po odbyciu kary 3 lat więzienia w carskim Schluesselburgu w Sankt Petersburgu za działalność w polskiej partii socjalistycznej; Pino, Mignone, 2016, s. 129).

Kariera Józefa była błyskawiczna. Wkrótce został prawą ręką Joela, dyrektora generalnego Comit mianowanego razem z Federico Weilem. W ramach strategii nowego banku, zakładającej ekspansję terytorialną na cały kraj, Joel zlecił mu otwarcie nowych oddziałów w Neapolu (1898 r.) i w Wenecji (1900 r.). W tych siedzibach prowadzono liczne interesy z dużymi grupami przemysłowymi i finansowymi.

W 1906 r. Toeplitz został dyrektorem zarządzającym, a w 1907 r. – szefem Biura Kontroli Oddziałów. To pomogło mu, dzięki licznym inspekcjom, powiększyć obroty najważniejszych oddziałów. Rozpoczął również nawiązywanie kontaktów z przedstawicielami niektórych szybko rozwijających się gałęzi przemysłu, takich jak chemiczny (znane jest jego stałe wsparcie dla Montecatini, kierowanej przez Guida Doneganiego), elektryczny i mechaniczny. Toeplitz świetnie odnajdywał się w swojej roli dyrektora banku „mieszanego” czy uniwersalnego, jak określano Comit, który według wzoru niemieckiego skupiał swoją działalność na finansowaniu wielkiego przemysłu włoskiego, który właśnie zaczynał się rozwijać (Toninolo, 1944, s. 23–36).

W okresie neutralności Włoch, między 1914 i 1915 r., Toeplitz stał się swego rodzaju ambasadorem Comit: podróżował po Europie, by uspokoić rynki finansowe oraz przekonać doradców niemieckich i austriackich, by zrezygnowali ze stanowisk w Radzie Dyrektorów Banca Commerciale. W tym samym czasie przekonywał finansistów i przedsiębiorców krajowych, by skupywali pakiety akcyjne spółek włoskich od Austriaków i Niemców, szczególnie w trzech sektorach: elektrycznym, mechanicznym i surowcowym. Chociaż nie miał pochodzenia niemieckiego, jak Joel czy Weil, Toeplitz był celem ataków prasy nacjonalistycznej, ponieważ ciągle był uznawany za cudzoziemca, pomimo uzyskania obywatelstwa włoskiego w 1912 r. Joel zrezygnował z funkcji dyrektora generalnego 5 czerwca 1915 r., dołączając do Weila w Zarządzie Comit. Kierownictwo Banca Commerciale przeszło całkowicie w ręce Toeplitza i dyrektora zarządzającego Pietra Fenoglio, chociaż zostało to usankcjonowane dopiero w 1917 r. wraz z ich nominacjami na dyrektorów generalnych.

W 1918 i 1920 r. Toeplitz skutecznie obronił Comit przed próbami przejęcia przez grupę Perrone-Ansaldo (Montanari, 1995, s. XXIII–XXVIII; Telesca, 2010, s. 100–122). Od 1920 r., po dymisji Fenoglio, został jedynym dyrektorem generalnym banku. Władza decyzyjna skupiła się w jego rękach, również dlatego, że Rada Dyrektorów straciła jakąkolwiek realną władzę po wyjściu członków zagranicznych. Comit identyfikował się coraz bardziej w latach dwudziestych XX w. ze swoim dyrektorem generalnym, nazywanym przez najbliższych współpracowników – nie bez racji – „Władcą”.

W latach dwudziestych XX w. Toeplitz energicznie kontynuował strategię ekspansji zagranicznej Comit – rozpoczętą w drugiej dekadzie – przede wszystkim w Europie wschodniej i na Bałkanach, wykorzystując dewaluację walut tego obszaru i często wyprzedzając dyplomację włoską (Di Quirico, 2000). I to był chyba najbardziej pozytywny aspekt jego rządów: od 1918 r. do 1929 r. Banca Commerciale znacznie rozwinął swoją sieć zagraniczną: w Ameryce, od Północy do Południa, a następnie w Szwajcarii, Francji, Turcji, Austrii, Rumunii, Bułgarii, Egipcie, Polsce, Jugosławii i Grecji. Ta ekspansja nabiera szczególnego znaczenia, jeśli uwzględni się ówczesne problemy w stosunkach międzynarodowych.

Pod koniec I wojny światowej Comit przyczynił się do powojennego przekształcenia systemu produkcji we Włoszech, ale brak kontroli wewnętrznej sprawił, że Toeplitz coraz bardziej angażował bank w finansowanie dużych grup przemysłowych, stając się często ich większościowym udziałowcem. Sięgnięcie po amerykańskie pożyczki dla przemysłu włoskiego w 1928 r. nie zaradziło, nawet częściowo, tej trudnej sytuacji. Pod koniec lat dwudziestych XX w. Comit posiadał większościowe pakiety akcji w wielu dużych przedsiębiorstwach, stając się faktycznie holdingiem i to pomimo prób wyzbycia się tych udziałów.

Po wybuchu Wielkiego Kryzysu, Comit został zablokowany przez kredyty udzielone wielkiemu przemysłowi. Toeplitz, który starał się utrzymać pewną niezależność od faszyzmu, musiał sięgnąć po pomoc rządu, udając się osobiście na rozmowę z Mussolinim we wrześniu 1931 r. (Montanari, 1995, s. XLIV–XLVI; Telesca, 2010, s. 255–267). Tak jak to miało miejsce kilka miesięcy wcześniej w przypadku Credito Italiano (Mori, 1977, s. 265; Atti del convegno di studio, 1990), ze względu na znaczenie Comit dla włoskiego sektora produkcyjnego, rząd interweniował aby uratować Banca Commerciale, podpisując 31 października 1931 r. w Rzymie Konwencję, w której Comit zobowiązał się do przekazania całego swojego pakietu przemysłowego spółce przechodniej Sofindit (Montanari, 1991, s. XXII–XXVI). Toeplitz znalazł się teraz w mniejszości, uległ argumentacji Alberto Beneduce, jak wspominał to prezes Comit Ettore Conti, który pojechał z nim do Rzymu wraz z młodym dyrektorem Raffaele Mattiolim (Conti, 1986, s. 307-308; Bonelli, 1985, s. 71-85). W 1932 r. nie powiodły się próby Toeplitza przywrócenia poprzedniego stanu rzeczy. W następnym roku utworzony doraźnie Instytut Odbudowy Przemysłu (Iri) nabył ostatecznie pakiet przemysłowy Comit. 25 marca 1933 r. Toeplitz musiał podać się do dymisji ze stanowiska dyrektora generalnego, a na jego miejsce zostali powołani Mattioli i poprzedni dyrektor Michelangelo Facconi. Pozostał wiceprezesem do następnego roku, po czym wycofał się z życia publicznego, przebywając głównie w swojej willi w Sant’Ambrogio Olona, niedaleko Varese, gdzie zmarł 27 stycznia 1938 r.

Nie należy zapominać, że Toeplitz, dzięki studiom inżynierskim, posiadał pewną wiedzę techniczną i naukową, która pozwalała mu oceniać, także osobiście, patenty nowych wynalazków. W latach dwudziestych XX w. sfinansował on niektóre prace z dziedzin technologicznie najbardziej innowacyjnych i o dużym znaczeniu dla społeczeństwa obywatelskiego, takich jak radiotelekomunikacja, sieci autostrad – z nieustającym wsparciem dla Piero Puricellego, który w 1924 r. otworzył pierwszy we Włoszech odcinek autostrady Mediolan–Jeziora (Toeplitz-De Grand Ry, 1963, s. 128) – oraz komercyjne linie
lotnicze, których on sam w 1920 r. był jednym z pierwszych użytkowników. Niezmienne pozostawało jego zainteresowanie przemysłem filmowym, najpierw poprzez wsparcie różnych spółek produkcyjnych i wypożyczalni, jak Unione Cinematografica Italiana czy Cines-Pittaluga, a po odejściu z Comit, poprzez działalność syna Ludovico, produkującego ze zmiennym szczęściem w pierwszych latach trzydziestych XX w. filmy w Londynie (Toeplitz, 1964).

Toeplitz zapisał się także jako odkrywca młodych talentów, które wprowadzał w prestiżowe kariery finansowe, polityczne i kulturalne. Sam Mattioli był jego odkryciem, jak również Enrico Marchesano, Cesare Merzagora czy Giovanni Malagodi (Malagodi, 1985, s. 24-36).

Aby przybliżyć jego postać wybraliśmy ten opis: „Elegancki, starszy pan, raczej niski, z wydatnym brzuchem opasanym białą kamizelką ze złotym łańcuchem, pan o przekonującym uśmiechu, o którym mówiono, że nie są w stanie mu się oprzeć prefekci, ministrowie, kardynałowie ani piękne kobiety” („De Lagarda”, nr 7, lipiec 1974, s. 13).

Toeplitz promotor gospodarki nowej Rzeczypospolitej Polskiej

Miłość do rodzinnego kraju, troska o interesy rodziny, a także wrodzona skłonność wszechstronnego bankiera do dostarczania nowych interesów Banca Commerciale, to czynniki determinujące, które wyjaśniają zachowanie Toeplitza w stosunku do Polski, która nareszcie ponownie stała się niezależnym krajem wraz z proklamowaniem Rzeczypospolitej w listopadzie 1918 r. (Montanari, D’Alessandro, 2000; Montanari, 2013, s. 203–221).

Toeplitz pozostawał w ciągłym kontakcie z rodziną, uczestniczył z zainteresowaniem w wydarzeniach politycznych i społecznych rodzinnego kraju: w 1919 r., jeszcze pełen obaw w
związku z trwającą wojną między Polską i komunistami rosyjskimi, zbudował szeroką sieć kontaktów z politykami, przedsiębiorcami i zarządcami przemysłowymi, których często zapraszał do swojego domu w Mediolanie na ul. Telesio i do willi Sant’Ambrogio Olona. Wśród zapraszanych gości był muzyk Ignacy Paderewski, pierwszy szef rządu polskiego. Toeplitz starał się jak najszybciej uzyskiwać informacje niezbędne do planowania nowych przedsięwzięć. Pomagał mu w tym jego brat Ludwik, który od 1920 r. był dyrektorem zarządzającym i szefem Służby Zagranicznej. Jego krewni stanowili jądro tej sieci: w pierwszym rzędzie bracia – Zygmunt, Henryk i Teodor, ale przede wszystkim szwagier Jerzy Meyer, ożeniony z jego siostrą Marią. Jego warszawska spółka handlowa Herman Meyer często brała udział, jak później zobaczymy, w wielu inicjatywach Comit, przy stałym wsparciu Toeplitza w trudnych sytuacjach.

Toeplitz umieścił wielu swoich krewnych w charakterze pełnomocników w spółkach polskich lub włosko-polskich, w których Comit miał konkretne interesy, co widać w tabeli nr 1.


Dzięki tym ścisłym kontaktom z Polską Toeplitz miał przewagę nad ewentualnymi konkurentami z Włoch, i zdołał w kilku przypadkach stawić czoła również konkurencji francuskiej i angielskiej. W latach dwudziestych XX w. większość interesów handlowych i przemysłowych między Włochami i Polską przechodziła właśnie przez sekretariat Toeplitza, w którym zawsze pracował co najmniej jeden sekretarz polskiego pochodzenia, ale przede wszystkim pochodzący ze Lwowa Juliusz Stock.

Polityka inwestycyjna Comit w Polsce charakteryzowała się elastyczną strategią, która zmieniała się szybko w zależności od zmian ekonomicznych i politycznych w danej chwili. Dzięki aktywności Toeplitza, Comit brał udział w promocji interesów na różnych szczeblach, w różnych działach polskiej gospodarki, wśród których najważniejsze to włókienniczy, surow-cowy i mechaniczny. Już w lipcu 1919 r. Banca Commerciale sfinansował – kredytem z nowojorskiej filii Comit, o początkowej wartości 2 mln dolarów – sektor bawełny, który koncentrował się w Łodzi, aby wesprzeć trust Cotton Manufacturing Co., powstały na początku 1919 r. i obejmujący pierwsze sześć tkalni w tym polskim mieście: I.K. Poznańskiego (największa), Carla Scheiblera, Louisa Grohmanna, Louisa Geyera, Krusche & Ender, Carla Steinerta. Ten kredyt został zwiększony w 1920 r. i był spłacany przez całe lata dwudzieste, choć były duże trudności z jego spłatą ze względu na utrzymujący się kryzys w tkalniach łódzkich. Znaczące było też sfinansowanie nowego przemysłu sztucznego jedwabiu, powiązanego ze Snia Viscosa, z udziałem w 1925 r. Tomaszowskiej Fabryki (z Warszawy), której prezesem został Zygmunt (inżynier chemik), a dyrektorem generalnym – Ludwik. Sfinansowanie tej spółki było jednym z nielicznych przedsięwzięć, które nie generowało strat.

W latach 1919–1923 Toeplitz, chcąc zwiększyć obroty handlowe między Włochami i Polską, sięgnął po polski węgiel, potencjalnie ważny dla kraju, takiego jak nasz, ubogiego w surowce. I tak Comit powołał w maju 1919 r. Włosko-Polską Spółkę Handlową i pozostał jej większościowym udziałowcem wraz z Herman Meyer i kilkoma partnerami włoskimi. Po przeprowadzeniu analiz Comit stworzył w styczniu 1924 r. na Górnym Śląsku Włosko-Polską Spółkę Kopalni w Rybniku (Sipmer), której pierwszym prezesem został Toeplitz, w celu uzyskania koncesji na wydobywanie węgla kamiennego w Polsce. Toeplitz nie zrezygnował z innych przedsięwzięć, jak np. utworzenie w 1922 r. Włosko-Polskiej Izby Handlowej, której był doradcą, czy Włosko-Polskiego Syndykata Handlowego kierowanego przez Bronisława Janiszowskiego, polskiego ambasadora w Rzymie.

Interesująca była również relacja między spółkami Hermann Meyer i Fiatem, która miała swój początek już w 1912 r., od kiedy to firma szwagra Jerzego Meyera przez trzy lata była
udziałowcem Rosyjskiej Samochodowej Spółki Akcyjnej Fiat i miała swoje przedstawicielstwo w Sankt Petersburgu, prawdopodobnie dzięki wstawiennictwu Toeplitza (Bigazzi, 1991, s. 93–96, 122–23). Po przerwie spowodowanej wojną, relacje te wznowiono w 1920 r. powołaniem spółki Polski Fiat z siedzibą w Warszawie, mającej wyłączność na sprzedaż produktów Fiata w Polsce i w której spółka turyńska posiadała 51% udziałów, a Herman Meyer – 49%. Teodor, brat Józefa, został dyrektorem nowej spółki. Jerzy Meyer, zgodnie z radą szwagra Józefa, już w następnym roku sprzedał swoje akcje Fiatowi i Teodor podał się do dymisji ze stanowiska dyrektora (Archivio Storico di Intesa Sanpaolo, teczka nr 80, akta nr 1).

W marcu 1924 r. Bank Handlowy zebrał 400 mln lirów pożyczki na rzecz polskiego rządu, aby wesprzeć reformę walutową i finansową premiera Władysława Grabskiego. Pomysł pożyczki, która stała się faktem w pierwszych miesiącach tego samego roku, wyszedł od Polaków, a nie od Toeplitza. Jednak on sam dość szybko utożsamił się z tym pomysłem, zwracając się wielokrotnie do Mussoliniego i prosząc w końcu o poufne spotkanie z Duce zaledwie kilka dni przed podpisaniem konwencji, zawartej 10 marca 1924 r. w Rzymie, między rządem polskim i włoskim oraz Banca Commerciale. Rząd polski zaproponował jako gwarancję dla tej pożyczki wpływy z krajowego Monopolu Tytoniowego oraz prawo do sprzedaży 60% tytoniu włoskiego w Polsce za pośrednictwem handlowców florenckich Ugo i Folco Pecchioli. Pożyczka przyniosła kontrowersyjne efekty i była renegocjowana przez oba rządy w 1933 i 1935 r. (Asso, 1990, s. 123-142; Montanari, D’Alessandro, 2000, s. 10-13).

Comit skierował znaczące ilości pieniędzy także na pomoc polskim instytutom kredytowym, w szczególności Banku Handlowego w Warszawie, założonego w 1870 r., który miał wiele cech wspólnych z Comit – oba były największymi prywatnymi bankami w swoich krajach i miały długą tradycję ścisłych relacji z przemysłem. Toeplitz miał bezpośredni związek z Bankiem Handlowym poprzez szwagra Jerzego Meyera, doradcę tego banku od 1900 do 1934 r. (Landau, Tomaszewski, 1970, s. 228). W 1924 r. Comit udzielił Bankowi Handlowemu kredytu w wysokości miliona dolarów, który został powiększony w kolejnym roku ze względu na poważny kryzys, który dotknął w tym roku gospodarkę polską. W 1927 r. Bank Handlowy przeszedł pod kontrolę spółki joint venture utworzonej z Comit, Assicurazioni Generali, W.A. Harriman&Co., Niederösterreichische Escomptegesellschaft i Banque de Bruxelles. Udział Banca Commerciale był mniejszościowy jako akcjonariusza, ale faktycznie istotny ze względu na przyznane już kredyty (ASI-BCI, Ufficio Finanziario, 1927; Landau, Tomaszewski, 1970, s. 51-68). Od 1931 r. Comit usiłował odzyskać dług, który w 1933 r. sięgał ponad 3 mln dolarów (Montanari, D’Alessandro, 2000, s. 19).

Interesy z Polską nie dały w sumie pozytywnych rezultatów, a nawet stanowiły największą stratę zagranicznej działalności Banca Commerciale, zarówno pod względem „bolesnego” udziału w Banku Handlowym, jak i finansowania rozszerzonego na kilka firm, a także polską pożyczką. Sytuacja została rozwiązana dopiero Konwencją z dnia 27 stycznia 1935 r. z Rządem polskim, podpisaną przez Mattiolego – w imieniu Iri, które odkupiło kredyty Comit – i ministra Skarbu Adama Kocha. W Konwencji ustalono, że kredyty włoskie zostaną zamienione na polskie obligacje skarbowe (Montanari, D’Alessandro, 2000, s. 18–21; dokumenty dotyczące umowy z rządem polskim znajdują się w: ASI-BCI, Segreteria degli amministratori delegati Mattioli e Facconi [AD2], cart. 6, fasc. 5). Stosunki z Polskim
Monopolem Tytoniowym, związane z pożyczką z 1924 r., zostały rozwiązane natomiast po długich negocjacjach dopiero w 1939 r. (ASI-BCI, Carte di Raffaele Mattioli, teczka nr 164, akta nr Maggioni).

Na zakończenie należy pamiętać o stałej pomocy Toeplitza dla polskich artystów (aktorów, muzyków, pisarzy, malarzy i rzeźbiarzy), których gościł często w swoim mediolańskim domu na ul. Telesio oraz w swojej willi Sant’Ambrogio Olona. Wśród nich, poza Paderewskim, możemy wymienić sławną aktorkę Jadwigę Mrozowską, którą poślubił w 1918 r. po śmierci pierwszej żony, znanej podróżniczki w latach dwudziestych XX w. do Indii i Tybetu (Teoplitz, Mrozowska, 1930; ASI-BCI, Copialettere di Giuseppe Toeplitz (CpT), passim), a także Marylę Lednicką, rzeźbiarkę, której Toeplitz pomógł, wprowadzając ją na salony mediolańskiej burżuazji (Toeplitz De Grand Ry, 1963, s. 129–130).

Autor jest kuratorem spuścizny archiwalnej Banca Commerciale Italiana w Historycznym Archiwum Intesa Sanpaolo. Niniejszy artykuł został wcześniej opublikowany w „Il Veltro: rivista della civiltà italiana”, r. 60, nr 4-6, lipiec-grudzień 2016, s. 13-24.

Działalność Intesa Sanpaolo w Polsce

Państwo: Polonia
Lata: 1927-2013
Banki:
1. 1927 – Bank Handlowy w Warszawie
2. 1975 – Banca Commerciale Italiana (BCI)
3. 1990 – International Bank of Poland (IBP)
4. 1997 – Istituto Bancario San Paolo (IBSP)
5. 1997 – Bank Rozwoju Exsportu SA (BRE)
6. 2013 do dziś – Intesa Sanpaolo SpA Warsaw Branch (powstały w wyniku fuzji w 2007 r. Banca Intesa – dawniej BCI – i Sanpaolo IMI)

Opis:
1. 1927 – nabycie udziałów w Banku Handlowym w Warszawie przez Banca Commerciale Italiana.
2. 1935 – cesja udziałów w Banku Handlowym.
3. 1975 – otwarcie biura przedstawicielskiego Banca Commerciale Italiana w Warszawie.
4. 1990 – nabycie udziałów w International Bank of Poland (IBP) przez Banca Commerciale Italiana.
5. 1997 – otwarcie biura przedstawicielskiego Istituto Bancario San Paolo w Warszawie.
6. 1997 – cesja udziałów w IBP.
7. 1997 – nabycie udziałów w Banku Rozwoju Eksportu SA (BRE) przez Banca Commerciale Italiana.

Pierwsze inwestycje Banca Commerciale Italiana w Polsce miały miejsce zaraz po I wojnie światowej i po powstaniu II Rzeczypospolitej w 1918 r. W odróżnieniu od innych państw europejskich, ten wybór był podyktowany uczuciami patriotycznymi dyrektora generalnego Józefa Toeplitza do kraju swojego pochodzenia, a nie tylko czystym interesem ekonomicznym. Po udzieleniu w 1924 r. pożyczki państwu polskiemu w zagranicznych obligacjach, w 1925 r. Banca Commerciale udzielił kredytu w wysokości 2 milionów dolarów na ratowanie Banku Handlowego – założonego w Warszawie w 1870 r. – i nabył również jego mniejszościowe udziały. W 1935 r. Comit podpisał z Rządem polskim umowę, na mocy
której przekazał posiadane akcje spółki.

W 1974 r. Banca Commerciale otworzył w stolicy Polski biuro przedstawicielskie, które działało nieprzerwanie również podczas wrażliwego okresu historycznego, jakim był stan wojenny w latach osiemdziesiątych XX w. i pozostając jednostką operacyjną również po przekształceniu w Banca Intesa.

Reformy gospodarcze i polityczne po upadku muru berlińskiego, wsparcie, jakie Polska otrzymała od międzynarodowych instytucji, takich jak Bank Światowy, International Finance Corporation (IFC) i EWG, oraz od poszczególnych rządów, na stworzenie gospodarki rynkowej, ale także jej potencjał, położenie geograficzne oraz bogactwo surowców – to wszystko spowodowało, że w 1990 r. Comit postanowił otworzyć biuro przedstawicielskie również w Gdańsku, czego ostatecznie nie zrobił, a przede wszystkim zdecydował się nabyć akcje International Bank of Poland (IBP), by potem scedować je na rzecz udziałów w Banku Rozwoju Eksportu SA (BRE) ściśle powiązanego z niemieckim Commerzbank.

W 1997 r. również turyński Istituto Bancario San Paolo – zaangażowany w latach 1992–1994 w projekt technicznego wsparcia finansowany przez Bank Światowy na rzecz Powszechnego Banku Kredytowego SA (PBK) – otworzył biuro przedstawicielskie w Warszawie, w ramach swojego planu ekspansji na Wschodnią Europę. Włochy były wówczas drugim partnerem handlowym Polski i wielu przedsiębiorców włoskich miało tutaj swoje interesy.

Dane zaczerpnięte z bazy danych World Map Intesa Sanpaolo, dostępnej na stronie
https://internationalhistory.intesasanpaolo.com/world-map (dostęp: 04.09.2019). Zob.
również Brambilla F., Una vocazione internazionale: le radici di Intesa Sanpaolo nel
mondo (1905-2006) [Duch międzynarodowy: korzenie Intesa Sanpaolo na świecie
(1905–2006)], Milano, Intesa Sanpaolo, 2017. 

Źródła
Archivio Storico di Intesa Sanpaolo, patrimonio Banca Commerciale Italiana (ASI-BCI), Segreteria Toeplitz (ST).
ASI-BCI, Carte di Raffaele Mattioli, corrispondenza (CM).
ASI-BCI, Copialettere di Giuseppe Toeplitz (CpT).
ASI-BCI, Segreteria degli amministratori delegati Mattioli e Facconi (AD2).
ASI-BCI, Ufficio Finanziario (UF), Note complementari alla contabilità, vol. 10o, ff. 2890-93, e VCA, vol. 9o, ff. 203-04, 1o giugno 1927.

Bibliografia
Asso P.F., L’Italia e i prestiti internazionali, 1919-1931. L’azione della Banca d’Italia fra la battaglia della lira e la politica di potenza,
in Ricerche per la storia della Banca d’Italia, vol. III, Laterza, Roma-Bari 1990.
Bigazzi D., Esportazione e investimenti esteri: la Fiat sul mercato mondiale fino al 1940, in Fiat 1899-1930.
Storia e documenti, Fabbri, Milano 1991.
Bonelli F., Alberto Beneduce, il credito industriale e l’origine dell’Iri, in Alberto Beneduce e i problemi dell’economia italiana del suo tempo,
Edindustria, Roma 1985.
Conti E., Dal taccuino di un borghese, Il Mulino, Bologna 1986.
De Lagarda U. F., Ricordo di Mattioli, in «L’Osservatore politico letterario», a. XX, n. 7, luglio 1974.
Di Quirico R., Le banche italiane all’estero 1900-1950. Espansione bancaria all’estero e integrazione finanziaria internazionale nell’Italia degli
anni tra le due guerre, European Press Academic Publishing, Fucecchio 2000.
Il Credito Italiano e la fondazione dell’Iri, Atti del convegno di studio, Scheiwiller, Milano 1990.
Landau Z., Tomaszewski J., Bank Handlowy w Warszawie S.A. Historia i rozwój. 1870-1970, Bank Handlowy, Varsavia 1970.
Malagodi G., Profilo di Raffaele Mattioli, Ricciardi, Milano-Napoli 1985.
Montanari G., introduzione a Società Finanziaria Industriale Italiana (Sofindit), BCI, Milano 1991.
Montanari G., l’introduzione all’inventario Segreteria dell’amministratore delegato Giuseppe Toeplitz (1916-1934), BCI, Milano 1995.
Montanari G. e D’Alessandro M., BCI and International Capital Transfers to Poland between the Wars, paper dell’intervento presentato
all’«European Colloquium on Bank Archives», EABH, Varsavia 2000.
Montanari G., A banker from Poland: exploring Józef Toeplitz international connections through his correspondence, in «Foreign Financial
Institutions & National Financial Systems», EABH, Varsavia 2013.
Montanari G., Le carte del banchiere polacco Giuseppe Toeplitz, il “padrone” della Banca Commerciale Italiana dal 1917 al 1933, in Uomini e
donne del Novecento. Fra cronaca e memoria. Atti degli incontri sugli archivi di persona 2009-2013. Sapienza Università di Roma, Universitas
Studiorum, Roma 2015.
Mori G., Il capitalismo industriale in Italia, Editori Riuniti, Roma 1977.
Pino F., Mignone A., Memorie di valore. Guida ai patrimoni dell’Archivio storico di Intesa Sanpaolo, Hoepli, Milano 2016.
Telesca G., Il mercante di Varsavia: Giuseppe Toeplitz un cosmopolita alla guida della Banca Commerciale Italiana, tesi di dottorato, correlatore
L. Segreto, Università degli Studi di Firenze, Firenze 2010.
Toeplitz De Grand Ry L., Il banchiere, Edizioni Milano Nuova, Milano 1963.
Toeoplitz L., Ciak a chi tocca, Edizioni Milano Nuova, Milano 1964.
Toeplitz Mrozowska E., Visioni orientali, Mondadori, Milano 1930.
Toniolo G., Cent’anni, 1894-1994, BCI, Milano 1994.

tłumaczenie pl: Izabela Zawadzka
zdjęcie tytułowe:
Bank Handlowy w Warszawie, siedziba przy ul. Traugutta 7-9, ok. 1927-1935, w: Landau Z., Tomaszewski J.,Bank Handlowy w Warszawie S.A. Historia i rozwój. 1870-1970, Bank Handlowy, Warszawa 1970, s. 48.

Casa Italia, autentyczne smaki, muzyka i życzliwość

0

W centrum przy ulicy Świętojerskiej 5/7 w Warszawie, Roberto Guastalla zdołał odtworzyć zakątek Bel Paese, wprowadzając tradycyjne dania, wieczory muzyczne i przede wszystkim autentyczną włoską atmosferę.

„Tutaj klienci i przyjaciele jedzą i rozmawiają z wielką swobodą, tak jak to ma miejsce we Włoszech. W restauracji spędzamy wiele chwil naszego życia i powinny one zostać przeżyte dobrze!”, opowiada Roberto Guastalla z Mantui, od siedmiu lat właściciel tego docenianego lokalu, który, co rzadkie w Warszawie, sprawia, że klienci czują się tak, jakby gościli w domu rodziny włoskiej. Często zdarza się, że Guastalla siedzi przy jakimś stoliku, aby wyjaśnić, jak przygotować risotto z salami z Mantui lub które wino pasuje do niesamowitego wyboru wędlin, jakie oferuje Casa Italia.

„Często zdarza się, że kiedy klient po raz drugi lub trzeci wraca do Casa Italia, zaczyna zamawiać jak Włoch, czyli pytając, co jest daniem dnia, jakie są sezonowe specjały, krótko mówiąc, rozluźnia się i polega na wiedzy i doświadczeniu restauratora. Dlatego wraz z menu z ustalonymi daniami nieustannie proponujemy przepisy ze świeżymi sezonowymi składnikami. Wtedy też spełniamy specjalne potrzeby Włochów, którzy tutaj, w Warszawie, nie znajdują restauracji, które oferują ważne dania naszej kultury kulinarnej, takie jak lesso (gotowane mięso – wołowina, język, ogon, kurczak), cotechino (rodzaj surowej kiełbasy) lub polenta. Dlatego organizujemy wieczory ad hoc, aby jeść dania, które tutaj w Polsce wydają się egzotyczne.”

A gdyby chciało się zaproponować tradycyjne menu z Mantui, co by w nim było?

Tortelli z dyni lub ryż z salamellą (rodzaj kiełbasy) jako danie pierwsze, na drugie danie stracotto (danie z wołowiny; stracotto – przegotowany) lub cielęcina gotowana w sosie warzywnym albo nerka lub perliczka alla cacciatora. Jako deser bez wątpienia wyśmienita i bardzo prosta sbrisolona, zrobiona z mąki, cukru, mleka i migdałów. Jeśli naprawdę chcemy na nowo odkryć pradawne wiejskie smaki z terenów Mantui, musimy pamiętać, że w naszych stronach jada się żaby, ślimaki i pyszny ryż z sumem.

Krótko mówiąc, dużo tradycji bez rozmywania włoskiej kultury kulinarnej mieszanymi przepisami?

Tutaj od razu ostrzegam klientów, że w carbonarze nie ma śmietanki, a pizza nie jest z ananasem i keczupem… to jest na zawsze skończone. Jeżeli rzeczywiście mnie posłuchają, dam im próbować wielu nadzwyczajnych smaków produktów włoskich, na przykład spaghetti z barweną, wielu rodzajów risotto, serów, takich jak taleggio i fontina, a także salami felino, mortadeli i kiełbasy ‘nduja z Kalabrii, wędliny culatello i wieprzowego policzka z Nursji.

Zdarza się, że ktoś po zjedzeniu chce kupić i zabrać produkty do domu?

Tak, oczywiście, ponieważ używamy najlepszej jakości parmezanu, oliwy Garda, świeżego sera burrata, oliwek z Puglii i mamy duży wybór win, a także bardzo włoskich napojów, które tutaj w Polsce są autentycznymi rarytasami, takich jak chinotto, cedrata i crodino.

A raz w miesiącu muzyka!

W każdy ostatni piątek miesiąca odbywa się wieczór z ustalonym menu i włoską muzyką z piosenkarzem Johnem Abbagnale, wydarzenie, które odnosi taki sukces, że aby wziąć w nim udział trzeba zarezerwować miejsce kilka tygodni wcześniej.

tłumaczenie pl: Adrianna Gertych
foto: Paweł Prachnio

Strona www: http://casa-italia.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/RestauracjaWiniarniaCasaItalia/

Bella Napoli – jakość życia zaczyna się przy stole

0

Zawsze elegancki, spokojny i uczynny, Enzo Rossi przekazuje swój sposób bycia sześciu warszawskim restauracjom, których jest właścicielem. W lokalach tych zostaniecie dobrze ugoszczeni oraz zachwycą Was autentyczne dania wykonywane z wysokiej jakości produktów, podtrzymujących włoską tradycję.

Sekret dobrej kuchni? Wiedza. Dzisiaj w Polsce klienci są wymagający, nauczyli się rozróżniać smaki oraz jakość produktów. Jeśli pragnie się odnieść sukces, nie wystarczy wyuczyć się zawodu kucharza czy pizzaiolo – to już nie te czasy! Trzeba naprawdę umieć to robić.”

Są to święte słowa Enzo Rossiego, pochodzącego z Tramonti: niezwykłej krainy osadzonej pomiędzy górami (stąd pochodzi jej nazwa, ponieważ w języku włoskim „tra-monti” oznacza dosłownie „między-górami”), znajdującymi się na grzbiecie Wybrzeża Amalfitańskiego. Ziemia rodzima drzew oliwnych oraz winorośli, słynąca również z produkcji mozzarelli.

„Moja rodzina produkowała i eksportowała mozzarellę. Jest to rejon, z którego pochodzi tysiące pizzaioli, dzisiaj rozsianych po całym świecie. Znam moich rodaków, którzy pracują w tym zawodzie nawet w Ameryce. Krótko mówiąc, jest to rejon słynący z pizzy oraz produktów do jej przyrządzenia. Po tym, jak za młodu zdobyłem doświadczenie w restauracji na Wybrzeżu Amalfitańskim, a następnie w pizzerii w Pawii, która odnosiła sukcesy, zdecydowałem się przywieźć kulturę pizzy do Polski.”

Jakie są elementy kluczowe do zrobienia dobrej pizzy?

„Z pewnością ciasto. Uczyłem się przygotowywać jego specjalny rodzaj, wytwarzany ze specyficznej mieszaniny mąk nie znoszących skoków temperatur. Liczy się również proces wyrastania ciasta. Jeśli nie trwa on 24 godziny, kończy się sytuacją, w której zjedzona pizza
zalega w żołądku, ponieważ ciasto wciąż rośnie. Oczywiście liczy się również jakość produktów: oliwa, mąka, mozzarella, pomidory, itd. Kolejnym podstawowym aspektem dla odniesienia sukcesu jest posiadanie wykwalifikowanych i rzetelnych współpracowników. W restauracjach Bella Napoli, oprócz paru dobrych, włoskich kucharzy, mamy przygotowanych i uczynnych pracowników obsługi. Jest to dodatkowym walorem tych lokali. Sukces przepisu Rossiego potwierdza rozwój jego restauracji, począwszy od tej na Bródnie (ul. Kondratowicza 18), otwartej w 2003 roku, a skończywszy na tych działających także dzisiaj: na Saskiej Kępie (ul. Francuska 18), prowadzony przez Enzo razem z jego partnerką życiową i biznesową, na Sadybie (ul. Nałęczowska 60), zarządzanym obecnie przez synów Enzo i działającego na zasadzie franczyzy, w Markach (ul. Kościuszki 38) oraz w Centrum (ul. Kolejowa 47). Wkrótce też odbędzie się otwarcie kolejnego lokalu przy ulicy Świętokrzyskiej 14 w Warszawie. Oprócz zarządzania swoimi lokalami, Enzo współpracuje  również z innymi restauracjami i hotelami w celu dystrybucji swoich produktów.

Sieć restauracji odnoszących sukces, naznaczona duchem oraz smakiem Kampanii?

„Daje to ogromną satysfakcję, jednak jestem otwarty także na inne formy współpracy w sektorze restauracyjnym, jak na przykład sprzedaż pojedynczych produktów czy wspieranie nowych lokali, które chcą zajmować się kuchnią włoską.”

Rossi jest tak doceniany jako ambasador smaku i włoskiego sposobu życia, że społeczność Bródna zamieściła jego rzeźbę wśród innych osobowości w Parku Bródnowskim! „Była to ogromna niespodzianka. Cieszę się słysząc, że poprzez moją codzienną pracę z ludźmi zostałem uznany oraz doceniony przez tych, którzy mieszkają w okolicy.”

tłum pl: Paulina Siwko

Strona www: http://bellanapoli.com.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/BellaNapoliER/

Pasticceria Mignon – włoskie słodkości, którym ciężko się oprzeć

0

Sycylijskie cannoli, tiramisù, tartaletki z budyniem i owocami, ptysie z czekoladą kremem chantilly i zabaione, babà i niezliczone warianty panna cotta…jednym słowem najlepsze, co ma do zaproponowania włoska cukiernia. Te i wiele innych autentycznych włoskich łakoci oferuje Pasticceria Mignon w Warszawie. Możemy się nimi delektować na miejscu, przy kawiarnianym stoliku lub, jak w zwyczaju Włochów, kupić na wynos.

„Adam, idę na obiad do znajomych i chcę zrobić dobre wrażenie, przygotujesz mi tackę ciasteczek?” – to najczęściej słyszane pytanie Włochów odwiedzających lokal Przemka Adama Chudio, cukiernika z dwudziestoletnim doświadczeniem, który zaczyna zdobywać popularność w stolicy.

Gdzie narodziła się miłość do włoskich słodyczy i deserów?

„To długa historia. Lata temu, moja mama wyjechała do Ravenny i kiedy przyjechałem do niej na wakacje, poznałem wyjątkowy smak włoskich wyrobów cukierniczych: niesamowitych małych deserów, świeżo wykonanych o świcie, by można je było zjeść w ciągu dnia” – opowiada Adam, który z powodzeniem zmienił swoją pasję w pracę. „Cukiernik to zawód ciężki i skomplikowany. Bez pasji się tu nie przetrwa.” – podkreśla Adam, który jako zauroczony tymi przysmakami dwudziestolatek, rozpoczął poszukiwania pracy w branży. Tajniki cukiernictwa, którego korzenie sięgają czasów renesansu – gdy w Bel Paese miasta konkurowały ze sobą we wszystkich dziedzinach od malarstwa po kuchnię – Adam poznał w najlepszych cukierniach w Rawennie, najpierw w Mignon, a później w Mosaico. „Italia zdobyła moje serce. W Ravennie nauczyłem się sekretów mojego zawodu, tam poznałem moją żonę Magdę i tam urodziła się moja córka Olivia, ale uwielbiam całe Włochy, a zwłaszcza okolice Gaety na południu, gdzie często spędzałem wakacje. Moja miłość do tego kraju jest tak wielka, że mojemu synowi dałem włoskie imię Alessandro.” 

Jakie są podstawowe różnice między cukiernictwem włoskim a polskim?

„We Włoszech korzysta się z zupełnie innych składników i przepisów, wszystkie wyroby są świeżo wykonane i zjedzone zaraz po ich wykonaniu. Swój sukces zawdzięczają kremom i intensywnym aromatom kawy, wanilii, czekolady oraz owoców. I właśnie tę kulturę odtwarzam we własnej cukierni, korzystając z produktów najwyższej jakości i dodając ostatnie dekoracje tuż przed obiorem zamówienia przez klienta”

Zarówno dla Włochów mieszkających i pracujących w Warszawie, jak i dla wielu Polaków poszukujących włoskich łakoci, Pasticceria Mignon stała się jedynym w swoim rodzaju miejscem, gdzie można zjeść nie tylko ciasta i małe desery, ale również śniadanie all’italiana z brioche i croissantem (do wyboru: na słodko, na słono i pełnoziarnistym) prosto z pieca.

Pasticceria Mignon, która powstała w 2017 i jest rezultatem współpracy Adama i jego brata Sebastiana, od początku stała się prawdziwym punktem odniesienia i symbolem dobrego smaku i kultury cukierniczej.

Jakie słodkości najbardziej lubią klienci?

„Na Polaków ma wpływ to, czego próbują podczas wakacji we Włoszech, to są smaki, których potem szukają po powrocie do domu. Te, które cieszą się największym powodzeniem, to przede wszystkim panna cotta, tiramisù, ciastka z kremem budyniowym pasticcera

Co jest Waszą specjalnością?

„Krem bawarski z wanilią, pistacja z gorzką czekoladą, ale mając do dyspozycji ponad 100 rodzajów deserów, ciastek i przekąsek wykonywanych w naszej pracowni jesteśmy w stanie zadowolić każde podniebienie. Naszą specjalnością są także Millefoglie z kremem chantilly, Profiterole, ciasto Saint Honorè, ale jesteśmy gotowi sprostać wszystkim wymaganiom klientów, wykonując na zamówienie torty weselne czy urodzinowe, słodycze na Halloween i innego rodzaju okoliczności, na przykład tradycyjny panettone na Święta Bożego Narodzenia lub wielkanocną colombę z kawałkami czekolady. Możliwe, że jesteśmy też jedynym miejscem w Polsce, gdzie można zamówić i skosztować panettone na słono, składającego się z przepysznych tramezzini z łososiem, tuńczykiem, kaparami, szynką i jajkami. Poza tym mamy do zaoferowania tartine, croissanty na słono, tradycyjne herbatniki, mini pizze…”

Sukces, który odniósł Adam, potwierdza nie tylko liczna rzesza włoskich klientów, ale i fakt, że wiele warszawskich restauracji oferuje w menu desery, przygotowane w jego pracowni przy użyciu szerokiej gamy produktów, wśród których znajdziemy belgijską czekoladę Callebaut, włoską czekoladę Irca, a także kawę marki Pascucci, pochodzącej z rodzinnej palarni o długiej tradycji.

Strona www: http://ciastkarniamignon.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/pg/ciastkarniamignon/about/?ref=page_internal

tłum pl: Beata Jonas

Mam Przepis na Miłość! Uwaga ITALIENI W POLSCE!

0

Wywołują uśmiech w środku pandemii! Podczas gdy lekarze i pielęgniarki, bohaterowie naszych czasów, poświęcają 24 godziny na dobę opiece nad tymi, którzy cierpią fizycznie, nie możemy zapominać, że miliony ludzi tkwią w domach w przymusowym i długotrwałym zamknięciu. Człowiek w areszcie domowym potrzebuje słów, muzyki, innych ludzi, a przede wszystkim pocieszenia i radości, aby rozjaśnić codzienne życie, które zwłaszcza teraz boli psychicznie.

I właśnie dlatego, zarówno u Polaków, jak i Włochów w Polsce, ląduje statek kosmiczny ITALIENI! Misja to wywołanie uśmiechu w rytmie Disco Polo nowością „Mam przepis na miłość”. Dzięki domowemu wideo, zrealizowanemu i zmontowanemu online przez Skype pomiędzy Włochami, Polską, Hiszpanią i Argentyną, zespół ITALIENI – między chochlami i talerzami, wśród płaczących dzieci i nerwowych żon, stworzył utwór w języku polskim, który opowiada o miłości między Włochami a Polską, a wszystko to niesie niezwykle popularny gatunek muzyczny, jakim jest Disco Polo.

Zespół ITALIENI, w skład którego wchodzą Thomas Grotto, Andrea Anzaldi, Federico Bandiani Lagomarsino, Cosimo Francavilla, Luca Laca Montagliani, rozpoczął ironiczną, pozytywną, domową przygodę, która charakteryzuje się włoską tradycją melodyczną z cygańsko-bałkańskimi skażeniami. Pięciu elektryzujących artystów swoim beztroskim utworem wprasza się do naszych domów, docierając do nas przez telefon lub komputer i pozwala popatrzeć na życie odległej planety, świata pełnego życia, do którego wszyscy chcemy jak najszybciej wrócić!

tłumaczenie pl: Joanna Tarnawska

https://www.youtube.com/watch?v=EFbc8IFpeHI

Pomidor, król lata!

0
Fresh gazpacho on the table

Król lata, a szerzej król kuchni śródziemnomorskiej, pomidor może być kupowany przez cały rok, ale to właśnie w najcieplejszych miesiącach jego owoce dojrzewają i wówczas najlepiej wyrażają swoje właściwości organoleptyczne, które docenić możemy w tysiącach wariantów – zarówno gotowanych jak i na surowo.

Napisałam owoce, zatem dlaczego pomidor postrzegany jest jako warzywo? Od wielu lat trwa debata, która widzi pomidora dokładnie na granicy między dwoma kategoriami. Konkretnie od 1893 roku, kiedy Stany Zjednoczone nałożyły cło na wszystkie importowane warzywa. Prawo było bardzo kwestionowane, a pomidor znalazł się w centrum sporów z powodu jego wieloznaczności na stole, ponieważ owoce, w przeciwieństwie do warzyw, nie podlegały opodatkowaniu. Z botanicznego punktu widzenia pomidory są postrzegane jako owoce, ale przez ich smak nadają się do spożywania w pikantnych potrawach, jak gdyby były warzywami. 

Odpowiedź na dylemat można znaleźć w cytacie przypisywanym dziennikarzowi Milesowi Kingtonowi (1941 – 2008), który mógłby raz na zawsze rozwiązać dyskusję: «Wiedza to świadomość, że pomidor jest owocem. Mądrość to nie dodawanie pomidora do sałatki owocowej!».

Z pewnością dobroć i wszechstronność pomidora są wielkie, podobnie jak korzyści jakie jego spożywanie przynosi zdrowiu naszego organizmu. Z należnymi wyjątkami: zaliczając go do kategorii żywności kwaśnej, jest przeciwwskazany w przypadku podrażnienia żołądka i refluksu żołądkowo-przełykowego, a także w przypadku alergii na nikiel.

Przede wszystkim pomidory są przyjaciółmi dla naszej linii: 100 gramów świeżej żywności wprowadza tylko 18 kalorii a dzięki bogactwu wody i potasu, spożywanie pomidorów świeżych i surowych przynosi efekt moczopędny, zmniejszając w konsekwencji zaleganie płynów i powstawanie cellulitu.

Są znakomitym źródłem likopenu, silnego antyoksydantu odpowiedzialnego za czerwony kolor, obecnego także w innych roślinach takich jak arbuz, papryka i czerwone owoce. Likopen ma działanie przeciwzapalne, jest uważany za wysoce ochronny pokarm dla naszego organizmu przeciwko chorobom zwyrodnieniowym i jest szczególnie cenny w zwalczaniu starzenia komórkowego i powstawania nowotworów.

Niedobór likopenu w okresie menopauzy mógłby sprzyjać pojawieniu się osteoporozy. Dlatego dobrze jest spożywać produkty w niego bogate w celach profilaktycznych, w każdym wieku. Zawartość likopenu w pomidorach wynosi 11 mg / 100 g w miąższu i 54 mg / 100 g w skórce.

Spożywanie pomidorów jest powiązane ze spadkiem ryzyka wystąpienia chorób serca o 29%. Pomidor, o ile jest pochodzenia biologicznego, uważany jest za prawdziwy naturalny lek zapobiegający chorobom, które wpływają na serce. Zawarty w owocu potas działa jak środek rozszerzający naczynia, wspomaga obniżenie ciśnienia krwi i zapobiega pojawieniu się skurczów mięśni.

Wreszcie, luteina i beta-karoten chronią oczy przed promieniowaniem słonecznym i ogólnie wspomagają zdrowie wzroku.

Pomidory nadają się do spożywania na tysiące sposobów: surowe lub gotowane, fermentowane, suszone i konserwowane w oleju, zmiksowane, nadziewane, marynowane, w towarzystwie płatków, warzyw lub podawane tylko z bazylią i oliwą z oliwek, pod warunkiem, że extravergine!

Moje ulubione przepisy to te proste: zmiksowane pomidory z odrobiną cebuli, ząbkiem czosnku, ogórkiem i papryką, przyprawione do smaku solą, pieprzem i oliwą z oliwek do świeżego gazpacho typowego dla tradycji andaluzyjskiej, które może być podawane z grzankami z chleba i kilkoma listkami mięty.

Toskańska panzanella zwycięża wszystko: aby ją przygotować potrzebne będą dojrzałe pomidory, czerwona cebula, świeża bazylia i czerstwy chleb, wilgotny i odciśnięty. Wszystko kroimy na kawałki, przyprawiamy solą, oliwą i octem i zostawiamy do zamarynowania przez przynajmniej godzinę. Prosta, szybka, niesamowicie pyszna!

tłum pl: Ilona Dawid

Gazzetta Italia n 80

0

Justyna Bacz – niezwykła moc piosenki

0

Piosenkarka, lingwistka, autorka przekładów piosenek, a także tekstów i muzyki. Justyna Bacz śpiewa w Polsce, we Francji i w Niemczech. Występowała także w Szwajcarii oraz w USA. Jest laureatką licznych festiwali piosenki francuskiej i poetyckiej. W 2013 roku otrzymała nagrodę Publiczności na Festiwalu Dni G. Brassensa w Paryżu. Za promowanie kultury francuskiej w Polsce została odznaczona Orderem Sztuki i Literatury Ministerstwa Kultury Republiki Francuskiej. Współpracuje z Instytutem Francuskim, Ośrodkami Alliance Française, Teatrem Kamienica i ze sceną „Piwnicy na Wójtowskiej” w Warszawie. Od wielu lat bierze udział wydarzeniach kulturalnych podczas Festiwalu Frankofonii, a także w Międzynarodowym Festiwalu Bardów OPPA (Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Autorskiej) organizowanym przez Stowarzyszenie Literacko-Muzyczne „Ballada”, którego jest członkinią. Od lat zapraszana jest również na Festiwal im. G. Brassensa w Berlinie. Współpracuje ze znakomitymi muzykami w kraju i za granicą. Nagrała pięć solowych albumów: „Tête-à-tête” (2006), „Brassens mon amour”(2008), „Empatik” (2013), „Francuska Chanson française” (2014), „Dalida pieśń miłości” (2017).

Jest Pani bardziej lingwistką czy piosenkarką?

To moje dwie pasje, które rozwijałam równolegle. Z jednej strony zawsze chciałam śpiewać i jako mała dziewczynka wyobrażałam sobie, że będę kiedyś występowała na scenie. Z drugiej natomiast nauka języków sprawiała mi ogromną przyjemność i jakoś łatwo mi przychodziła. To właściwie moja mama zdecydowała, żebym zaczęła naukę francuskiego. Teraz to praktycznie mój drugi język, który zdecydował o wielu sprawach. Ostatecznie lingwistyka i piosenka połączyły się w jedno, bo teraz tłumaczę piosenki głównie z francuskiego na język polski, niekiedy na francuski.

Mimo wszystko piosenka, nie tylko francuska, odgrywa główną rolę w Pani życiu…

Zdecydowanie tak. Jedną z pierwszych płyt, jakie dostałam w prezencie był album Edith Piaf, ta muzyka zupełnie mnie porwała, choć byłam wówczas jedenastoletnią dziewczynką. Później miałam różne fascynacje, śpiewałam też piosenki rosyjskie. Ale dopiero na studiach lingwistycznych zaczęła się moja poważna przygoda z piosenką. Punktem zwrotnym był Festiwal Pieśni Leonarda Cohena w Krakowie. Wystąpiliśmy tam w duecie z Kubą Michalskim i tak się szczęśliwie złożyło, że wygraliśmy. Posypały się zaproszenia na koncerty, trzeba było przygotować program i zaczęliśmy występować w klubach i na scenach studenckich. Wtedy rozpoczęłam też pracę nad głosem i ostro ćwiczyć grę na gitarze. Potem przyszły festiwale piosenki francuskiej w Polsce i we Francji. W moim repertuarze jest też miejsce na piosenkę włoską, która w moich młodzieńczych latach była bardzo obecna i lubiana w Polsce. Uczyłam się języka włoskiego, co ogromnie ułatwia mi poszukiwania włoskich autorów, pomogło mi to również przy tworzeniu programu ,,Dalida – Pieśń Miłości – Chant D’Amour”

Dlaczego właśnie Dalida?

To muzyka którą musiałam „wyssać z mlekiem matki”, bo to mama słuchała piosenek Dalidy, kiedy się mnie spodziewała. Ale tak na poważnie, to od wielu lat myślałam o tym projekcie. Pierwszym krokiem było nagranie na mojej pierwszej płycie ponadczasowego utworu „Parole, parole”, który jest w oryginale włoski, ale wydaje mi się, że to Dalida i Delon sprawili, że zyskała zupełnie inny wymiar sławy. Pomyślałam, że warto zająć się wyjątkowymi piosenkami z repertuaru tej artystki. To była niekwestionowana ikona piosenki francuskiej, a jej znakiem rozpoznawczym był włoski akcent, z którego uczyniła dodatkowy atut. Kolejnym bodźcem były rocznice śmierci Dalidy i Luigiego Tenco, jej wielkiej miłości, która niestety skończyła się tragicznie. Niezwykłym zbiegiem okoliczności była również premiera filmu „Dalida. Skazana na miłość”, która miała miejsce w dniu premiery koncertu.

Jaki obraz tej artystki wyłania się z wybranych przez Panią piosenek?

Przygotowując się do programu czytałam sporo na jej temat i obejrzałam wiele wywiadów, z tego wyłaniał się fascynujący obraz osoby niezwykle wrażliwej, szczerej, doświadczonej życiem, poszukującej szczęścia w miłości, a przy tym profesjonalistki i perfekcjonistki. Miałam ogromny dylemat przy wyborze piosenek, bo Dalida nagrała ich około dwóch tysięcy w różnych językach. Zależało mi na tym, żeby pokazać wszechstronność tej artystki i opowiedzieć o jej życiu piosenkami, które zawsze wpisywały się w jej biografię. W programie musiały więc znaleźć się te najbardziej znane, ale i takie, które mam nadzieję przybliżyłam polskiej publiczności Kilka z nich przetłumaczyłam na język polski, m.in. słynny utwór „Gigi l’Amoroso” czy „Mourir sur scène” (w moim przekładzie „Zejść ze sceny”). Do programu zaprosiłam też wybitnego włoskiego tenora Sergia Bettasa, który zaśpiewał po włosku piosenkę Luigiego Tenco „Vedrai Vedrai”, a w duecie ze mną „Love in Portofino” i „Parole parole”. Zaproszenie przyjęła również znakomita pieśniarka Anna Riveiro, z którą śpiewam po arabsku i hiszpańsku. Chciałam w ten sposób podkreslić wielokulturowość Dalidy, która przecież była Włoszką, ale urodziła się i dorastała w Egipcie, a później zamieszkała na stałe w Paryżu. Czerpanie z różnych kultur wzbogaca i poszerza horyzonty każdego, nie tylko artysty.

Komu chciałaby Pani poświęcić kolejne projekty?

Fascynuje mnie postać Luigiego Tenco, którego odkryłam przy okazji programu o Dalidzie. Ale powstał już program Alessandra Predariego poświęcony Luigiemu z udziałem Jarka Wista. Premiera odbyła się 30 czerwca w Promie Kultury w Warszawie, miałam przyjemność wystąpić tam gościnnie z piosenką „Ciao Amore ciao”. Niezwykłą osobowość miała również Mina, kto wie może tej artystce poświęcę kolejny projekt. Na razie kończę płytę zatytułowaną „Femmes, czyli kobiety” i poświęconą 16 francuskim piosenkarkom, od Piaf po Zaz. Całość układa się w opowieść o ważnych momentach z życia kobiety. Płyta ukaże się jesienią, a jej koncert promocyjny zagram z kwintetem 27 grudnia tego roku w Teatrze Kamienica w Warszawie. Mam też w planie płytę autorską francusko-polską.

Rozmawiałayśmy o piosence francuskiej, włoskiej, rosyjskiej, a czy polski repertuar jet obecny w Pani twórczości?

Polska piosenka poetycka zajmuje bardzo istotne miejsce w mojej działalności. Na płycie „Tête-à-tête” obok utworów francuskich nagrałam poetyckie piosenki, m.in. wiersze poetki Anny Piwkowskiej, utwór Jana Jakuba Należytego, a także piosenkę Agnieszki Osieckiej „W żółtych płomieniach liści” we francuskim tłumaczeniu Stanisława Waszaka. Śpiewam ją często na koncertach, również za granicą, bo zawsze niezwykle podoba się publiczności. Płyta „Empatik” z kolei to płyta polska z francuskimi akcentami. Przeważają wiersze Piwkowskiej, wykorzystałam też wiersz Julii Hartwig i moje autorskie polskie i francuskie teksty. Muzykę skomponował Mariusz Dubrawski, pianista, kompozytor i aranżer, z którym na stałe współpracuję, ale można usłyszeć tam także moje kompozycje. Poza tym biorę udział w programie „Koncert umarłych poetów” stworzonym przez Marka Bartkowicza i Andrzeja Ozgę , poświęconym różnym autorom polskim i zagranicznym. który gramy w „Piwnicy na Wójtowskiej” w Warszawie. Staram się też zawsze podkreślać wyjątkowość polskiej piosenki literackiej. Ostatnio podczas wywiadu dla paryskiej stacji radiowej opowiadałam o fenomenie Ewy Demarczyk i realizator zrobił mi miłą niespodziankę, odnalazł w archiwum utwór „La Grande valse brillante” i wyemitował go na antenie. To było niezwykłe, tak jak niezwykła jest moc piosenki.

Granice mojego języka wyznaczają granice mojego świata

0

Ludwig Wittgenstein w „Traktacie logiczno-filozoficznym” powiedział: „Granice mojego języka wyznaczają granice mojego świata”. Znając język oryginału, jego niuanse, kulturę, z której się wywodzi i którą opisuje – lepiej rozumiemy nie tylko snutą opowieść, ale przebywamy w innym świecie, który staje się cząstką naszej rzeczywistości i doświadczenia. Stąd zachęta i inspiracja do nauki języka obcego, którego znajomość daje nam niewątpliwy przywilej otworzenia się na inny świat, innych ludzi, poszerzenia horyzontów.

Od wielu lat pracuję pośród książek włoskich, dlatego z przyjemnością przyjęłam zaproszenie redakcji „Gazzetta Italia” do tworzenia rubryki, która przypominałaby miłośnikom języka i kultury włoskiej ofertę Księgarni Italicus. Polski rynek być może jest „niszowy”, ale bez wątpienia tworzą go ludzie pełni autentycznej czytelniczej pasji.

Przyjęłam zaproszenie z przyjemnością, ale i satysfakcją, bo dowodzi, że nasza obecność w rynkowej niszy nie jest chwilowa i sporadyczna. Italicus to księgarnia włoska działająca nieprzerwanie już od 28 lat – na początku jako księgarnia wysyłkowa (być może intuicja podpowiedziała mi nadejście ery księgarni internetowych), teraz jako stacjonarna w Krakowie. A od czasu, gdy rozwój technologii informatycznych to umożliwił, prowadzimy także dystrybucję książek jako księgarnia internetowa.

Prowadzenie w GI rubryki „Czytam, żyję lepiej” to również zobowiązanie utrzymania dobrej jakości oferty, proponowania nowych dzieł autorów glottodydaktyki i literatury włoskiej, ale też dotrzymania kroku w nieustannym rozwoju technologii i wybrania tego, co może służyć „niszy”. Wszak wiek dojrzały (28 lat) i chęć nazwania księgarni autorską stanowią przede wszystkim zobowiązanie!

Italicus – zgodnie z ideą księgarni autorskiej – wyszukuje i udostępnia publikacje, które są niezbędne, przydatne lub interesujące przede wszystkim dla polskich italianistów: nauczycieli, lektorów i tłumaczy oraz ich uczniów i studentów. Przez ten czas Italicus stał się miejscem, w którym zawsze można było znaleźć najważniejsze podręczniki do nauki języka włoskiego. A gdy nasi klienci pokochali język włoski, osiągnęli właściwy poziom znajomości i zapragnęli poznać jego piękno w bezpośrednim kontakcie z dziełami pisarzy i poetów włoskich, postanowiliśmy stać się popularyzatorem literatury włoskiej i poszerzyliśmy ofertę o beletrystykę w języku włoskim.

Zainaugurowana w numerze 80 rubryka „Czytam, żyję lepiej” to kolejne wyzwanie, zgodne z naszą filozofią. Będziemy cyklicznie prezentować włoskie publikacje, autorów, wydarzenia godne uwagi i polecenia opatrzone przez nas „znakiem jakości” lub po prostu takie, które nas zachwyciły i którymi chcemy się podzielić.

Na dobry początek florenckie wydawnictwo Alma Edizioni, nasz „historyczny” dostawca (prawie równolatek, rocznik 1994). Alma oferuje podręczniki, ale też doskonale odnajduje się w świecie multimediów, oferując aplikacje, nagrania video (Alma TV) udostępniane on-line jako pomoce, inspirujące dla lektorów i atrakcyjne dla uczących się. Autorami Almy są nauczyciele praktycy, a to gwarantuje wysoki poziom merytoryczny i dostosowanie materiałów do faktycznych potrzeb i oczekiwań uczących się.

Zatem In bocca al lupo, ragazzi! (by zacytować jeden z kursów ALMY).

Dostaliśmy teraz dużo czasu, do spędzenia inaczej. Może warto sięgnąć do dobrej literatury włoskiej? Propozycja na dziś to klasyka literatury włoskiej, czyli “Dekameron” Boccaccia oraz dzieło mniej znane, ale na pewno warta odkrycia: “Sessanta racconti” Dino Buzzattiego.

 

Przyimki. Kiedy używamy IN i A?

0

Przyimki są istotnymi elementami gramatyki każdego języka, gdyż ustanawiają związek między poszczególnymi częściami zdania. W języku włoskim dzielą się na przyimki proste oraz przyimki ściągnięte i stanowią jedno z najtrudniejszych zagadnień właśnie dlatego, że nie zawsze konkretna reguła gramatyczna opisuje ich użycie. W tym numerze przedstawiamy niektóre zasady użycia przyimków IN oraz A.

A

Przyimka A używamy z czasownikami, które odpowiadają na pytanie gdzie? (dove?) (1) lub dokąd? (verso dove?) (2) oraz z czasownikami określającymi miejsce lub ruch, po których następuje nazwa miejscowości (3).

  1. Sono a casa. / Jestem w domu
  2. Vado a scuola. / Idę do szkoły
  3. Studio a Milano. / Studiuję w Mediolanie

Używa się go także, z rodzajnikiem lub bez, w połączeniu z następującymi rzeczownikami:

a teatro (do teatru), a pranzo (na obiad), a cena (na kolację), a colazione (na śniadanie), a letto (do łóżka), al bar (do baru), al cinema (do kina), al ristorante (do restauracji), al mare (nad morze), al parco (do parku), al porto (do portu), al mercato (na targ), alla stawione (na stację), alla posta (na pocztę), all’estero (za granicę), itp.

Wiele włoskich czasowników wymaga zastosowania właśnie przyimka A, gdy występuje po nich bezokolicznik odnoszący się do tego samego podmiotu. Przedstawiamy niektóre z nich:

  • Vado a fare la spesa. (andare a fare qualcosa)
  • Idę na zakupy (iść coś zrobić)
  • Mi aiuti a fare questo compito? (aiutare qualcuno a fare qualcosa)
  • Pomożesz mi zrobić to zadanie? (pomóc komuś coś zrobić)
  • Ho imparato a parlare l’inglese in un anno. (imparare a fare qualcosa)
  • Nauczyłem się mówić po angielsku w rok (nauczyć się coś robić)
  • Mi sono abituata a vivere da sola. (abituarsi a fare qualcosa)
  • Przyzwyczaiłam się żyć sama (przyzwyczaić się coś robić)
  • Non riesco a ricordare il suo indirizzo. (riuscire a fare qualcosa)
  • Nie potrafię zapamiętać jego adresu (być w stanie coś zrobić)
  • Ho iniziato a leggere uno dei libri di Eco. (iniziare a fare qualcosa)
  • Zacząłem czytać jedną z książek Eco (zacząć coś robić)
  • Mi metto a studiare tra poco. (mettersi a fare qualcosa)
  • Niedługo siadam do nauki (zacząć coś robić)

IN

Również przyimek prosty IN stosuje się przy określaniu miejsca, a więc odnosi się do pytań gdzie? i dokąd? W odróżnieniu do przyimka A używa się go przed nazwami określającymi państwa (4), place, ulice (6), regiony (5) i wielkie wyspy (6).

  1. Sono in Polonia. / Jestem w Polsce
  2. Tra un mese vado in Italia, precisamente in Toscana. / Za miesiąc jadę do Włoch, a dokładnie do Toskanii.
  3. I miei amici italiani abitano in Sicilia in via San Stefano 10. / Moi włoscy przyjaciele mieszkają na Sycylii przy ulicy San Stefano 10.

Przyimek IN występuję także z nazwami sklepów i określeniami miejsc, które kończą się na –ia lub –teca, jak: in libreria (w księgarni), in biblioteca (w bibliotece), in periferia (na peryferiach) lub in segreteria (w sekretariacie). Istnieje jednak cała seria rzeczowników, które nie należą do tej grupy, m.in.: in banca (w banku), in piscina (na basenie), in discoteca (na dyskotece), in palestra (w siłowni), in ufficio (w biurze), in chiesa (w kościele), in campagna (na wsi), in montagna (w górach), in edicola (w kiosku), in centro (w centrum), in vacanza (na wakacjach), in città (w mieście).

Wreszcie, przyimek ten stosujemy bez użycia rodzajnika i tylko przy liczbie pojedynczej, by wskazać środki transportu, z którego korzystamy (7).

  1. Viaggiare in treno è il modo migliore per scoprire il mondo. / Podróżowanie pociągiem to najlepszy sposób, by odkrywać świat.