Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155

Strona główna Blog Strona 109

Warsztaty teatralne

0

OD REŻYSERA

 

Mili Widzowie,

Przede wszystkim chciałbym podziękować Wam wszystkim za to, że zechcieliście na czas przybyć po to, aby być tutaj razem z nami.

 

“Sen o Teatrze”

Przeżyjemy dziś razem, my z wami i wy z nami, niezwykłą podróż w przeszłość, a dokładniej do osiemnastego stulecia.

“Magia Teatru”

Teatr dworski w Łazienkach jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, pod wpływem magii, ożywią postacie historyczne, przybyłe w strojach z XVIII wieku. To tylko wybrani bohaterowie spośród wszystkich szlachciców, artystów i awanturników, Włochów i Polaków, którzy przebywali, choć nie zawsze o jednym czasie, na wspaniałym warszawskim dworze króla Stanisława Augusta.

“Cuda Teatru”

Albowiem teatr to nie tylko miejsce magiczne: potrafi on także czynić cuda! W ciągu trzech dni warsztatów teatralnych powstał tekst i sceniczne kreacje na potrzeby dzisiejszego spektaklu. Stało sie to dzięki wam wszystkim, uczestnikom, którzy współdziałaliście z nami, występując w rolach Stanisława Augusta, Casanovy, Cateriny Bonafini, Cateriny Gattai, Marii Teresy Tyszkiewicz, Cagliostra, Bacciarellego, Canaletta, Merliniego, Karla Tomatisa czy Augusta Moszyńskiego.

“Powab Teatru”

Teatr, najbardziej ulotna ze wszystkich sztuk, która istnieje tylko w chwili swego trwania i znika stopniowo, w miarę rozwoju i przemijania akcji, jednakże z tego właśnie powodu pełna jest niezwykłego powabu, i stanowi dla ducha pożywienie, podobnie jak jadło dla ciała.

 

Abyśmy mogli przeżyć, wszyscy razem, ten moment w sposób możliwie najbardziej satysfakcjonujący, pokładamy ufność w naszym profesjonaliźmie i entuzjaźmie, ale liczymy także na Wasz, niezwykle dla nas ważny, aktywny współudział.

 

Dobrej zabawy,

Alberto Macchi

 

 

Kącik językowy: dwukropek i wielokropek

0

tłum. Katarzyna Liaci

Drodzy przyjaciele,

witam Was ponownie w kąciku językowym Gazzetta Italia. Jak z całą pewnością pamiętacie, w ubiegłym miesiącu zaczęliśmy długi wywód poświęcony zagadnieniu stosowania interpunkcji w języku włoskim. Poznaliśmy już zasady używania przecinka oraz średnika (, ;). Kontynuujmy zatem naszą analizę. Dziś pomówimy o:

  1. dwukropku (:), którego dopiero co użyłem powyżej. Stosujemy go, gdy chcemy:
    1. stworzyć pewne wyliczenie, jak to czynimy w tej chwili. Na przykład:  Il caffè espresso è di vari tipi: ristretto, lungo, corretto, macchiato, ecc… [Kawa espresso występuje w różnych odmianach: ristretto, lungo, corretto, macchiato, itd…]
    2. wprowadzić zdanie eksplikatywne, czyli takie, które służy lepszemu wyjaśnieniu. Na przykład: Il mio vicino è un tipo misterioso: chiuso, silenzioso, sospettoso e molto strano. [Mój sąsiad to osoba tajemnicza: zamknięta w sobie, cicha, podejrzliwa i bardzo dziwna.]
    3. przytoczyć zdania wypowiedziane przez kogoś innego. W tym przypadku zdanie takie bierzemy w cudzysłów (we włoskim oba cudzysłowy górne „) i rozpoczynamy je od wielkiej litery. Na przykład: In quell’occasione l’avvocato ha detto: „Signori, vogliamo forse negare che l’imputato dica solo bugie?” [Wówczas adwokat powiedział: “Drodzy Państwo, czyżbyśmy przeczyli temu, że oskarżony kłamie?”]
  1. Wielokropek (…), składający się konkretnie z TRZECH KROPEK, wskazuje na zawieszenie wypowiedzi, służy zrobieniu przerwy lub stworzeniu suspensu przed dalszą częścią wywodu Po wielokropku kolejne zdanie rozpoczynamy małą literą[cml_media_alt id='113544']Liaci - Angolo (2)[/cml_media_alt], jejeśli li oznaczal on zakończenie poprzedniego. Stosujemy go, gdy:
      1. chcemy przygotować czytelnika na pojawienie się metafory. Na przykład: Sembrava volare… come un’acquila. [Zdawał się lecieć… jak orzeł.]
      2. chcemy zostawić czytelnikowi możliwość dopisania własnego zakończenia lub własnego osądu na przykład pod koniec artykułu.
      3. pod koniec wyliczenia, żeby dać do zrozumienia, że nie jest ono wyczerpane. Na przykład: Gliel’ho detto la prima, la seconda, la terza volta… [Mówiłam mu to raz, drugi, trzeci…]

    To by było tyle na dziś, drodzy przyjaciele. Do zobaczenia w przyszłym numerze, gdzie będziemy kontynuować nasz wywód o zasadach włoskiej interpunkcji. Przypominam, że wszelkie pytania możecie kierować na: lingua@gazzettaitalia.pl

    Do zobaczenia i życzę wszystkim dobrego włoskiego!

Frida Kahlo w stajniach papieskich na Kwirynale

0

tłum. Katarzyna Kurkowska

Stajnie Kwirynalskie do 31 sierpnia 2014 będą gościć serię prac przedstawiających całokształt kariery artystycznej Fridy Kahlo. Jest to ponad 40 obrazów o różnej tematyce: autoportrety i portrety, pejzaże meksykańskie i martwa natura, na co dzień „porozrzucane” po muzeach i galeriach całego świata. Symbol bujności artystycznej charakterystycznej dla kultury meksykańskiej, broszura informacyjna do wystawy opisuje Fridę Kahlo jako buntowniczkę, ocultadora, ironiczną pasjonatkę sztuki.  

Kahlo urodziła się w Coyoacan w Mexico City 6 lipca 1907 roku i zmarła 13 lipca 1954, była córką Matilde Calderon pochodzenia hispano-amero-indiańskiego i Guillermo Kahlo, fotografa urodzonego w Niemczech w rodzinie węgierskich Żydów. Urodzona z wadą kręgosłupa, w wieku 18 lat ucierpiała w poważnym wypadku komunikacyjnym, który zmusił ją do przejścia niezliczonych operacji i na [cml_media_alt id='113538']Medoro - Frida Kahlo (2)[/cml_media_alt]lata unieruchomił w łóżku. Jej życie było głęboko naznaczone bólem. Swoją działalność artystyczną rozpoczęła od malowania autoportretów. „Ja sama, czyli to, co znam najlepiej”, temat, do którego powracać będzie często także później, tworząc całą serię niezwykle wymownych prac, wyrażających niemalże obsesyjny stosunek do okaleczonego ciała.

Jej twarz, malowana ostrą kreską, w realistycznych proporcjach i naznaczone symbolicznymi szczegółami, uosabia jej pełne przeszkód poszukiwania własnej tożsamości w obrębie kultury meksykańskiej, przeszłej i współczesnej. Za przykład niech posłuży portret z plakatu wystawy, opowiadający o osobistych pasjach i reelaboracji kulturowej, na którym naokoło poważnej i surowej twarzy artystki obecne są małpki, motyle, liście, a także misterny i efektowny naszyjnik ozdobiony kolibrem. Na innym autoportrecie na czole Fridy pojawia się wizerunek twarzy jej męża, Diego Riviery, myśl wciąż obecna, pilnie domagająca się wyrażenia, odsłonięcia i udostępnienia światu. Interpretacja samej siebie zmienia się z biegiem czasu. Artystka stopniowo oszpeca rysy twarzy, wzbogacając i różnicując detale ją definiujące. Zachowuje wciąż te same wymiary i proporcje, i tak oto autoportrety pozostają odciśnięte w pamięci odbiorcy ze względu na swoją niepowtarzalną żywiołowość, dramatyczną, wulkaniczną, wręcz niepokojącą siłę wyrazu. Jest to rodzaj niezapomnianej magii.

Warta uwagi jest także seria rysunków przedstawiających uczucia i emocje: radość, ból, spokój, wściekłość, gniew, niepokój, nienawiść, miłość, przyjaźń. Zdecydowane, silne i klarowne pociągnięcia pędzla przykuwają uwagę odbiorcy i wciągają go w ostre i pełne cierpienia introspektywne poszukiwania artystki.

[cml_media_alt id='113539']Medoro - Frida Kahlo (3)[/cml_media_alt]

Mnogość punktów widzenia, z których można analizować złożoną twórczość Fridy Kahlo jest przedmiotem wielu konferencji specjalistów: pustka, instrospekcja analityczna osobowości i jej trudnego ludzkiego losu, poszukiwanie własnej tożsamości, aspekty polityczne i kulturowe w ramach historii Meksyku, powiązanie z antycznymi mitami i nawiązania do poezji i literatury, powiązanie z głównymi nurtami jej czasów: futuryzmem, metafizyką, ruchem Novecento Italiano i surrealizmem. Osobowość Fridy, bogata i fascynująca, zachęca do odbycia filmowej podróży poprzez doświadczenia kilku wielkich kobiet, w celu zapoznania się z ich dziełami i zrekonstruowania mozaiki wrażliwości współczesnej kobiety.

JUSTYNA PAWŁOWSKA: Rzym to właśnie moje wymarzone w dzieciństwie „wielkie miasto”

0

tłum. Konrad Pustułka

Pani Justyna jest dowodem na to, że marzenia się spełniają. Marzyła o „wielkim mieście“ i w wieku 20 lat osiadła w Rzymie, gdzie rozpoczęła się jej zawrotna kariera w świecie fotografii, mody i reklamy. Nie od razu, najpierw porzuciła dla pasji tzw. „pewną posadę“ w Ambasadzie RP. Szalona? Być może. Uparta i zdeterminowana? Na pewno. Zaczęła od zera i osiagnęła duży sukces. Dziś Pani Pawłowska jest znaną osobistością i cenionym wykładowcą (uczy Fotografii Mody, Fashion Forecasting i Cool Hunting w rzymskiej Accademia del Lusso), a na swoim koncie ma m. in. współpracę z Augusto Vespasianim, designerem, Erykah Badu, znaną piosenkarką oraz prace dla Comune di Roma, Agipu

Agenzia Generale Italiana Petrolio) oraz w?oskiej sieci sklepów Fiorucci. Dla Gazzetta Italia artystka udziel[cml_media_alt id='113529']Longawa - JUSTYNA PAW?OWSKA (14)[/cml_media_alt]i?a wywiadu online… z Pary?a; mimo nat?oku pracy znalaz?a czas, by opowiedzie? nam o sobie i swoich planach na przysz?o??.  

Gdzie się Pani wychowała i kiedy zrodziła się u Pani fotograficzna pasja?

Urodziłam się w Kielcach, wychowałam się w Skarżysku-Kamiennej, które zawsze wydawało mi się trochę za „ciasne”. Już jako nastolatka marzyłam o życiu w  „wielkim mieście”, o podróżach po świecie.

I marzenie się spełniło, przeprowadziła się Pani do Rzymu w wieku 20 lat. Jak wyglądały Pani pierwsze kroki w Wiecznym Mieście?

Wybór Rzymu nie był przypadkowy, nie byłam zbytnio zafascynowana Włochami, ale w latach 90-tych był to jeden z niewielu krajów, do którego można było wjechać bez problemów. Jestem „kroplą” fali emigracji zarobkowej. Przyjechałam na tzw. wakacje, chciałam znaleźć pracę sezonową i wrócić, ale bardzo szybko zdałam sobie sprawę, że nie jest to takie łatwe, kiedy się nie zna języka. Z czasem znalazłam pierwszą pracę, zapisałam sie na kursy językowe, zawarłam pierwsze przyjaźnie. Mijały miesiące i kiedy przyszło mi wracać, zdałam sobie sprawę, że Rzym to jest właśnie moje wymarzone w dzieciństwie „wielkie miasto”! Fotografia natomiast pojawiła się w moim życiu dość późno, pierwszy aparat kupiłam jak mialam 23 lata, oczywiście zaraz potem zdałam sobie sprawę, że jest to dla mnie coś więcej niż hobby i w wieku 27 lat postanowiłam zaryzykować, zostawiłam dobre, powiedziałabym bardzo dobre miejsce pracy i zaczęłam 3-letnie studia w Scuola Romana di Fotografia. Resztę już znacie.

W jakim typie fotografii wyspecjalizowała się Pani w tej szkole?

Moja specjalizacja to „fashion & advertising photography”, ale moją najwiekszą pasją jest portret, któremu poświęcam coraz więcej czasu. Modne ciuchy to tylko okazja do zrobienia dobrego, kreatywnego portretu.   

Z jakich projektów jest Pani najbardziej dumna?

Oczywiście, z moich prac osobistych. Gdy pracuję na zlecenia nie mam wolnego pola do popisu, klient lub agencja reklamowa decydują prawie o wszystkim. Tylko projekty osobiste pozwalają mi ująć moją wizję świata. Najwięcej satysfakcji dał mi projekt NUDE, sesja haute couture z modelką i 4 kotami sfinksami, który otrzymał wiele nagród, m.in. został pokazany na Festiwalu Fotografii Mody w Cannes. Pamiętam tę sesję jako jedną z najbardziej stresujących: absolutna cisza w studiu, bardzo długie oczekiwanie z nadzieją, że koty zbliżą się samowolnie do modelki. Opłaciło się! Żadne ze zdjęć nie jest fotomontażem [śmieje się].

Nad czym obecnie Pani pracuje?

Robię jednocześnie wiele rzeczy: zlecenia komercyjne, jestem wykładowcą Fotografii Mody, Fashion Forecasting i Cool Hunting w Accademia del Lusso – jednej z rzymskich szkół mody i w wolnych chwilach przygotowuje mój projekt personalny, mając nadzieję, że znajdę czas, by ten nie został tylko pomysłem na kartce papieru….

Żaluje Pani, że dla fotografii zostawiła tzw. „pewne, stałe” miejsce pracy w Ambasadzie RP w Rzymie?

Wolny i do tego kreatywny zawó[cml_media_alt id='113530']Longawa - JUSTYNA PAW?OWSKA (20)[/cml_media_alt]d ma swoje dobre i złe strony, i czasami zdarza się, że żałuję – ale to tylko chwile. Gdybym mogła jeszcze raz zdecydować, powtórzyłabym mój wybór. Jestem osobą, która nie lubi rutyny; nie mówię, że nie ma jej w fotografii, jednak jest jej na pewno mniej niż w biurze.

Osiągnęła Pani w swoim zawodzie duży sukces. Jakie są w tym momencie Pani cele?

Kariera fotografa to jest mozolna praca i powolne wchodzenie po schodkach do góry. Gdy już osiągasz wyznaczony sobie cel, zaraz potem zdajesz sobie sprawę, że przed tobą jest jeszcze wiele pracy i zaczynasz od nowa. To nie jest tylko zawód, to jest styl życia, owszem, bardzo fascynujący, ale który nie pozwala ci na chwilę odpoczynku. Z wiekiem też priorytety się zmieniają, myślę o założeniu rodziny, a to w przypadku kobiet, jak dobrze wiecie, nie idzie w parze z karierą. Przede mna bardzo ciężki wybór.

Pracowała Pani również w innych krajach?

Często bywam w Hiszpanii na zlecenia, a teraz biorę pod uwagę oferty pracy na Bliskim Wschodzie. Zawsze fascynowały mnie kraje egzotyczne, no i teraz, kiedy zarobki są nawet większe niż te europejskie, są to kraje gdzie można pojechać nie tylko na wakacje.

Pani zdjęcia niekiedy przypominają obrazy, zawsze wyrażają emocje, absorbują. Jak opisałaby Pani swój styl?

[cml_media_alt id='113531']Longawa - JUSTYNA PAW?OWSKA (27)[/cml_media_alt]

Nigdy nie próbowałam opisać mojego stylu, wprost przeciwnie, myślę, że go wręcz nie posiadam. Z góry dziękuję tym, co myślą, że go mam. To jest dla mnie superkomplement!

Która z sesji fotograficznych zapadła Pani na długo w pamięć?

Praca dla Stretch Couture, a tak dokładniej dla Augusto Vespasianiego – rzymskiego genialnego projektanta haute couture, którego już niestety nie ma wśrod nas. Pamiętam jedno z naszych ostatnich spotkań i serię zdjęć z amerykańską gwiazdą soul, Erykah Badu, której nigdy nie zapomnę.

 

 

Dieta śródziemnomorska: zalety i najczęściej popełniane błędy

0

tłumaczenie: Karolina Romanow

Znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO od 2010 roku. Wszyscy Włosi są przekonani, że ją stosują, jednak często tak nie jest. Jej zasady są proste, ale niejednokrotnie też źle interpretowane. Mowa oczywiście o diecie śródziemnomorskiej, tak znanej i jednocześnie tak źle rozumianej.

W latach 50., Ancel Keys, amerykański dietetyk, zauważył, że mieszkańcy regionu Morza Śródziemnego byli mniej podatni na niektóre choroby niż Amerykanie. Z tej obserwacji narodził się pogląd, zgodnie z którym dieta śródziemnomorska jest w stanie przedłużyć życie tym, którzy ją stosują.

Coś więcej niż dieta – jest to sposób odżywiania się, na który składają się reguły i zwyczaje żywieniowe zainspirowane tradycjami Morza Śródziemnego. Stała się ona synonimem zdrowego odżywiania; jest doceniana także ze względu na swoje właściwości wspomagające odchudzanie, a przede wszystkim jako źródło afrodyzjaków!

Pomimo swej niekwestionowanej sławy, nie mówi się o niej wystarczająco: podczas zakupów do naszych koszyków trafia wciąż zbyt wiele rafinowanych produktów przemysłowych, a wszystko to za sprawą strategii biznesowych stosowanych przez supermarkety. Ważne jest, aby pamiętać, jakie wybory żywieniowe są właściwe dla naszego zdrowia, i robić zakupy świadomie.

W celu podsumowania wszystkich zasad diety śródziemnomorskiej i stworzenia łatwego do zapamiętania poradnika, proponuję prostą piramidę żywieniową. Przedstawia ona rozlokowanie produktów, które powinny znaleźć się w naszym jadłospisie według zalecanej częstotliwości i ilości ich spożywania. U podstawy piramidy odnajdziemy produkty, które możemy spożywać kilka razy dziennie, natomiast u jej wierzchołka znajdują się te, które powinniśmy ograniczać, na ile to możliwe.

Nie trudno zauważyć, że [cml_media_alt id='113520']Cremesini - Dieta mediterranea (2)[/cml_media_alt]dieta śródziemnomorska koncentruje się bardziej na właściwym wyborze pożywienia niż na liczeniu kalorii. Dorosły człowiek powinien spożywać około 2500 kalorii dziennie, z czego 60% powinno pochodzić z węglowodanów (płatki śniadaniowe, makarony, chleb, ziemniaki), 20% z tłuszczów (oliwa z oliwek, suszone owoce i nasiona) i tylko 10% z białek (ryby, białe mięso, jaja).

Piramidę żywieniową można streścić w następujących wytycznych:

  • Większe spożycie białka roślinnego niż zwierzęcego. Pojęcie „białko roślinne” odnosi się do suszonych owoców i nasion, produktów pełnoziarnistych i oczywiście roślin strączkowych, zwłaszcza soi i jej pochodnych (np. tofu).
  • Ograniczenie spożycia tłuszczów nasyconych na rzecz roślinnych nienasyconych i wielonienasyconych. Mniej masła i więcej oliwy z oliwek, koniecznie ekologicznej i tłoczonej na zimno.
  • Zwiększenie spożycia węglowodanów złożonych na rzecz tych prostych. Zalecane są więc produkty z pełnego ziarna, zamiast tych rafinowanych i z „białej” mąki.
  • Wprowadzenie do jadłospisu różnorodnych źródeł błonnika; owoce i warzywa należy spożywać, jeśli to możliwe, wraz ze skórką. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca co najmniej 5 porcji dziennie. Ale uwaga: ziemniaki i groszek nie liczą się jako warzywa!
  • Obniżenie cholesterolu dzięki wprowadzeniu „dobrych” tłuszczów nienasyconych.
  • Częstsze spożycie mięsa białego niż czerwonego, choć i tak zaleca się ograniczenie jego spożycia do jednej porcji w tygodniu. Większe natomiast (ale nieznacznie) spożycie ryb i produktów mlecznych.
  • Drastyczna redukcja: słodyczy, wędlin, wysokoprocentowych napojów alkoholowych, białego cukru, masła, smalcu, sera, wołowiny i wieprzowiny.

Niektóre zasady tej diety stanowią nadal najlepszą ochronę przed chorobami najbardziej powszechnymi, takimi jak miażdżyca, nadciśnienie, zawał mięśnia sercowego i udar mózgu. Owoce, warzywa i produkty z pełnego ziarna oprócz tego, że są bardzo bogate w przeciwutleniacze, chronią nasz organizm przed chorobami układu krążenia i niektórymi formami raka. Ponadto zawierają też odpowiednią ilość witamin, soli mineralnych i błonnika.

Niestety, z biegiem lat niektóre z tych zasad zostały utracone. Zobaczmy, jakie są najczęstsze błędy, których należy unikać.

  • Nadmiar makaronu produkowanego przemysłowo, białego chleba oraz mąki rafinowanej. W sprzedaży są już dostępne mąki z każdego ze zbóż: ryżu, jęczmienia, kukurydzy, gryki… Odkrywajmy śmiało nowe smaki.
  • Nadmiar mięsa i białka pochodzenia zwierzęcego. Rośliny strączkowe, uważane za „biedną” żywność, powinny być obecne w naszym jadłospisie każdego dnia.
  • Nieprzywiązywanie wagi do oliwy i przypraw. Oliwa z oliwek, jeśli jest dobrej jakości (ekologiczna i tłoczona na zimno), ma tylko jedną wadę: przez nią tracimy chęć do korzystania z innych sosów i przypraw!
  • Zapominamy o produktach sezonowych. Prawdziwa dieta śródziemnomorska powinna dostosowywać się do pór roku i cyklów natury oraz opierać się głównie na świeżych, sezonowych i lokalnych produktach.
  • Nadmiar słodyczy i cukru rafinowanego. Ograniczmy ich spożycie do specjalnych okazji, a do codziennych przekąsek (szczególnie dla dzieci) warto wprowadzić więcej świeżych owoców. Eksperymentujmy też śmiało z nowymi przepisami. Przygotowując domowe dżemy, ciasta i ciasteczka, używajmy naturalnego cukru z jabłek, rodzynek lub suszonych owoców zamiast zwykłego białego.

Paulina Wagner

0

 Paulina Wagner, malarka, portrecistka, autorka techniki cityllage’u. Obserwuje wielkomiejskie ?ycie i z dystansem, humorem, czasem z ironi? doskonale uchwytuje to, co dzieje si? w najwi?kszych metropoliach. Poprzez malarstwo podejmuje dialog z odbiorcami. Prowadzi stron? internetow?, dzi?ki której mi?o?nicy sztuki z wielu krajów mog? obserwowa? jej prace. Mo?na je ogl?da? tak?e na Facebooku i Twitterze. Jak mówi, ma w sobie niewyczerpane ?ród?o pomys?ów na nowe obrazy, o czym ostatnio mo?na by?o si? przekona? w jednej z galerii w centrum Warszawy. W niedalekiej przysz?o?ci prace Pauliny pojad? na wystawy zbiorowe do W?och; do Turynu, a pó?niej do Ravenny.

 

Dlaczego zdecydowa?a? si? po?wi?ci? swoje ?ycie sztuce?

To przysz?o bardzo naturalnie; od w[cml_media_alt id='113512']D?browska - Paulina Wagner (11)[/cml_media_alt]czesnego dzieci?stwa mia?am potrzeb? wyra?ania tego, co my?la?am, pocz?tkowo poprzez rysunek. Sztuka by?a obecna w moim ?yciu od zawsze. Moja mama cz?sto odwiedza?a galerie i zawsze zabiera?a mnie ze sob?, ka?da wizyta budzi?a ogromne emocje. Dziadkowie równie? cenili pi?kno i kunszt. W domu rodzinnym nie brakowa?o pi?knych przedmiotów i dzie? sztuki – w takiej atmosferze wyros?am. Chcia?am malowa?, a rodzice, widz?c mój talent, pos?ali mnie na zaj?cia plastyczne. Moja mama ma w domu wiele prac z tamtych lat, tak?e rze?by, które teraz doceniam, bo s? naprawd? na bardzo dobrym poziomie i tym samym utwierdzam si? w przekonaniu, ?e jestem na w?a?ciwym miejscu. Szybko, bo po pierwszej podró?y do W?och w wieku 10 lat odkry?am, ?e to kraj, który musz? pozna? dog??bnie. W liceum plastycznym mia?am ju? swój okre?lony styl i najch?tniej malowa?am W?ochy. Kocham ?ycie dynamiczne, lubi?, jak co? si? dzieje, doceniam miejsk? architektur?, ceni? te? w?oski design.

 

Czym jest cityllage?

Trzy lata temu, zafascynowana wielkomiejskim ?yciem, stworzy?am cityllage (ang. city – miasto) – w?asn? technik? plastyczn?, malarstwo w po??czeniu z kola?em, aby jak najlepiej odda? klimat ka?dego urzekaj?cego mnie miasta. Oprócz malarstwa na moich obrazach komentuj? to, co dzieje si? w danym mie?cie, sygnalizuj? pewne zjawiska; co jest modne i lubiane; to, o czym my?l? ludzie i co ich martwi. Pocz?tkowo malowa?am Rzym, potem by? Nowy Jork i Miami, mam prace z Gda?skiem, Wroc?awiem i ?odzi?, a ostatnio z Warszaw? i Mediolanem.

 

Co jest dla ciebie ?ród?em inspiracji?

Moj? inspiracj? jest miasto. Ka?de kojarzy mi si? z innymi kolorami, Rzym z zieleni? i szaro?ci?, Warszawa z b??kitami, Nowy Jork z czerni?, Berlin z ultramar[cml_media_alt id='113514']D?browska - Paulina Wagner (12)[/cml_media_alt]yn?. Mam prace mniej i bardziej barwne, w zale?no?ci od tego, jak? por? roku maluj?, czy jest to wieczór czy poranek. Fotografuj?, robi? wiele szkiców, cz?sto wracam w to samo miejsce, aby jeszcze raz dok?adnie wszystkiemu si? przyjrze?, nast?pnie dobieram odpowiednie napisy, nag?ówki z gazet i komponuj? ca?o??. Jestem pewna, ?e w ka?dym mie?cie, niezale?nie czy by?oby to Tokio czy Lizbona, odnalaz?abym miejsce, które chcia?abym pokaza? na obrazie. Tworzenie cityllage’u jest wieloetapowe, samo malowanie zostawiam na koniec. Zazwyczaj maluj? kilka prac jednocze?nie. Wiem, ?e talent to dar, ka?dy pomys? rodzi si? z natchnienia.

 

To w?a?nie w du?ych metropoliach czujesz si? najlepiej?

Kiedy? zastanawia?am si? nad tym, czy mog?abym mieszka? za miastem, i raczej nie jest to mo?liwe. Jestem przyzwyczajona do tego, co oferuje du?e miasto. Potrzebuj? do ?ycia miejskich atrakcji i ludzi. Uwielbiam neony, wysokie budynki i zabytki. To w?a?nie stanowi moj? codzienn? inspiracj? do ?ycia. By? mo?e kiedy? si? to zmieni i zamieszkam w domku np. w Buggiano, ale teraz mieszka? mog? tylko w du?ym mie?cie.

 

Masz w?asn? definicj? sztuki?

To bardzo trudne pytanie. Sztuka jest tre?ci? mojego ?ycia, chyba do ka?dej dziedziny ?ycia podchodz? artystycznie, przecie? sztuk? mo?e by? równie? gotowanie, któremu po?wi?cam du?o uwagi. Podziwiam wielu artystów i uwielbiam w?osk? architektur?. Nie wyobra?am sobie ?ycia bez muzyki. Sztuka to wszystko to, w co wk?adamy serce i talent. Uwa?am te?, ?e sztuka powinna wyzwala? w nas dobro.

 

Z jakimi reakcjami odbiorców spotykasz si? najcz??ciej?

Spotykam si? z bardzo dobr? ocen? moich prac, równie? za granic?. Ludzie podchodz? do cityllage’u z zaciekawieniem. Zadaj? wiele pyta? odno?nie samych prac lub miejsc, które pojawi?y si? na obrazach, pytaj? te? o napisy. Zale?a?o mi na tym, aby ludzie, patrz?c na moje prace, przenosili si? do danego miasta, i wydaje mi si?, ?e osi?gn??am cel. S?ysz? cz?sto, ?e moje obrazy oddaj? prawdziw? atmosfer? malowanych miejsc.

[cml_media_alt id='113513']D?browska - Paulina Wagner (13)[/cml_media_alt]

Tytu? twojej pracy magisterskiej brzmi „Obraz Rzymu i dworu papieskiego w XVI wieku w ?wietle pami?tników Benvenuta Celliniego”. Sk?d zainteresowanie W?ochami?

Kultur? W?och interesuj? si? od dawna. Dojrza?y w?oski renesans to moja ulubiona epoka. Ogrom w?oskich zabytków pochodzi z tamtego okresu, tak?e przepi?kne „palazzi”, w których jestem zakochana, jak np. rzymskie Palazzo Farnese – obecnie Ambasada Francji, Palazzo del Quirinale – siedziba prezydenta W?och, urzeka mnie fasada Palazzo Spada, gdzie mie?ci si? galeria. Historia Rzymu i dworu papieskiego jest nadzwyczajnie interesuj?ca. Dlatego polecam pami?tniki Benvenuta Celliniego, to zreszt? jedno z najwi?kszych osi?gni?? literatury autobiograficznej w Europie w XVI w. W?ochy to dla mnie wymarzone miejsce, odpowiada mi w?oski klimat, lubi? upa?y i s?o?ce, w?oskie jedzenie, muzyk?, samochody i skutery, ceni? w?oskich aktorów i kino, a w?oskie miasta mnie zachwycaj?! Przyznam, ?e najbardziej lubi? pó?nocn? cz??? W?och i wszystkie regiony na górze w?oskiego bucika. Podoba mi si? w Ligurii, lubi? Piemont i kibicuj? Juventusowi Turyn, uwielbiam Jezioro Como, Mediolan, Wenecj?, wyj?tkowo mocno jestem zwi?zana z Toskani? i kocham Rzym… Wymienienie wszystkich miejsc trwa?oby zbyt d?ugo.

 

A gdyby nie sztuka, czym by? si? zajmowa?a?

By?abym kucharzem (?miech), bardzo lubi? gotowa?. A tak powa?nie, to mo?e uczy?abym historii, w m?odo?ci chcia?am by? przewodnikiem, ale wtedy mog?oby mi brakowa? pracy twórczej. Wiele lat pracowa?am w telewizji. Jestem pracowita i chyba nie mia?abym problemu, ?eby odnale?? si? w innym zawodzie.

Polska z wycinanki

0

tłumaczenie: Katarzyna Kurkowska

Kolorowe koguty, tradycyjne ludowe wzory ręcznie wycinane z papieru, a wśród nich Pałac Kultury, lalka Barbie, hipsterzy. Folkowe modernistyczne wycinanki autorstwa Kasi Kmity podbijają europejskie galerie, a artystka została zakwalifikowana do finału prestiżowego międzynarodowego konkursu Arte Laguna w Wenecji.

Twoja wersja polskiej wycinanki ludowej zrobiła furorę we Włoszech.

Rzeczywiście, mo[cml_media_alt id='113505']Sułek - Polska z wycinanki (5)[/cml_media_alt]je prace podobają się za granicą i ich odbiór jest bardzo pozytywny, a ja cieszę się z udziału w konkursie Arte Laguna w Wenecji, to naprawdę niezwykłe wyróżnienie. Wycinanka jest elementem zaczerpniętym z polskiej tradycji, a połączenie jej z motywami popkultury nadaje całości charakteru czytelnego dla odbiorców nie tylko w Polsce. Nie wiem, jak dokładnie odbierają ją Włosi; czy wiedzą, że to jest nasze, polskie, łowickie. Dla mnie jest to połączenie tradycji z nowoczesnością, kultury polskiej z zachodnioeuropejską, do której wszyscy już teraz należymy i coraz mniej się od siebie różnimy.

 

 

Wycinanka jest jednak nasza, polska, odrębna, trochę folkowa i trochę współczesna.

Jesteśmy w Unii Europejskiej razem z wieloma innymi krajami i każdy z pewnością, szczególnie teraz, pragnie się wyróżniać na tle innych i zachować swoją odrębność i tradycje. Gdy w 2004 roku zaczynałam tworzyć pierwsze prace bazujące na wycinankach, Polacy nadal byli na etapie wkraczania na Zachód i chyba wstydzili się tej „cepeliady”. A ja czułam, że wchodząc do Europy, nie możemy się tego wstydzić, bo stanowi to o naszej odrębności i oryginalności. Tego typu sztuka powstawała na wsiach polskich, wszystko było wykonane z dbałością o szczegóły i było wizualnie przepiękne. To nie jest obciach, ale powód do dumy. Myślę, że ten wstyd przed folklorem powoli odchodzi. Wystarczy wspomnieć polski pawilon na EXPO w Pekinie, który powstał właśnie z wycinanki. Jej motywy pojawiają się nawet na kubkach w Empiku. Weszła masowo do popkultury.

Twoje prace też dotykają popkultury. W serii „Must Have It” oscylujesz wokół problemu przemian estetycznych, które dokonały się w Polsce po 1989 roku. Jak ty widzisz te zmiany w polskiej estetyce?

Urodziłam się w 1972 roku, więc bardzo dobrze pamiętam komunę, a zwłaszcza otaczającą nas szarość i siermiężność. I nasze marzenia, zarówno dzieci, jak i dorosłych, o normalnym życiu, bez granic, z dostępem do zdobyczy współczesności. Pamiętam, jak zbierało się puszki po słodkich napojach z Zachodu czy reklamówki. Zdobywałam adresy do osób, które mogły mi wysłać naklejki z butelek po Coca Coli – jako symbole Zachodu, który wówczas wydawał się jakimś odległym, lepszym światem. I te rzeczy to była jego namiastka. Polska bardzo się zmieniła, jest całkowicie odmienna od tej, którą pamiętam z dzieciństwa. Nie ma już granic, które kiedyś były bardzo wyraźne. Nastąpił ogromny przełom, również wizualny, a ja mam możliwość opowiedzenia o tych przemianach za pomocą obrazu.

W jaki sposób łączysz tradycyjną ludową formę sztuki z estetyką współczesności?

Sztuka ludowa, taka jak wycinanka, daje według mnie najlepszą możliwość wyrażenia tego, że Polska się zmieniła. Dawniej myśląc o Polsce, widzieliśmy koguty, pola i kwiaty. Dziś – modnie ubranych młodych ludzi, miasta pokryte graffiti. Miejsce kogutów zajęły symbole współczesności – reklamy, logotypy. Moje prace to ilustracja zmieniającego się świata – z szarego w kolorowy.[cml_media_alt id='113506']Sułek - Polska z wycinanki (6)[/cml_media_alt]

 

Twoje prace są pełne radości, patrząc na nie, czujemy się dobrze. Czy to celowy zabieg?

To jest radość przemiany, bo wszystko się tu zmieniło – ludzie, ulice, mieszkania, świadomość, też ta dotycząca estetyki.

 

Czy wybierając technikę, uczyłaś się jej na wsiach, studiowałaś sztukę ludową?

Przekształcam tradycyjną wycinankę w nowocześniejszą formę. Jako dziecko kochałam Cepelię – urzekały mnie kolory, unikatowość każdego obiektu i to, że był ręcznie robiony. Doceniam tę rzemieślniczość, która zawsze towarzyszy sztuce ludowej. Wycinanki uczyłam się sama, nie naśladuję tych, które powstają w Łowiczu, a jedynie się nimi inspiruję. Nie trzymam się kurczowo techniki, myślę raczej o ogólnym efekcie, który pragnę osiągnąć, i przekraczam ramy rękodzieła – chodzi mi o nową jakość. Wszystko tworzone jest ręcznie, tak jak obraz. Na czarne wycięte tło nakładam wzory z kolorowych papierów, które sama rysuję, wycinam nożykiem lub nożyczkami. Podobnie jak miesza się farby, ja dobieram fragmenty papierów – dla mnie są to plamy kolorów, podobnie jak na obrazie. Sama też przygotowuję papiery, malując je farbami akrylowymi. Skończyłam malarstwo i techniki, które wykorzystuję, wywodzą się z tej dziedziny sztuki.

Podczas wystawy finałowej Arte Laguna zaprezentowałaś pracę „Mężczyźni”. O czym ona mówi?

Jest to zmultiplikowana postać mężczyzny, tworząca grupę. To jest nowe polskie pokolenie, które bardzo mi się podoba, bo nie ma na nim żadnych obciążeń. Młodzi są otwarci, znają języki, żyją jak ich rówieśnicy na Zachodzie, bez skrępowania i kompleksów. Świat daje im nieskończone możliwości, a oni z tego czerpią garściami. Mogą lecieć do Włoch, zjeść pizzę i wrócić jeszcze tego samego dnia.

Zazdrościsz?

Nie, raczej cieszę się, że mogę to obserwować i sama też z tego wszystkiego korzystać. Lubię w sobie to, że pamiętam, jak było, a dzięki temu doceniam to, co dziś mam. Mam świadomość przemiany i tego, że jest coraz lepiej, i wiem, że nie chcę wracać do przeszłości.

[cml_media_alt id='113504']Sułek - Polska z wycinanki (3)[/cml_media_alt]

Spędziłaś ostatnio trochę czasu w Wenecji. Czy jest we Włoszech coś, co szczególnie ci się podoba?

Czuję się tu jak u siebie. Tu znajdują się korzenie Europy, pierwsze zalążki kultury, języka, sztuki. Świat włoski przesiąknięty jest pięknem – sztuką, modą, architekturą; to świat, który kształtuje umysły wyczulone na estetykę. We Włoszech panuje szczególna wrażliwość – nie jest to przypadek, że to kraj mody i pięknych samochodów. W Wenecji trudno jest znaleźć coś, co byłoby brzydkie, nawet zniszczenia są urokliwe. Wszystko tu jest estetyczne – ludzie, budynki, jedzenie.

Wenecja jest przepiękna i urokliwa. Szczególnie podoba mi się nocą, bez turystów, wtedy, gdy ludzie zasypiają i można poczuć samo miasto. Wspaniała jest też Florencja i marzę o wyjeździe do Rzymu – jeszcze tam nie byłam. Poza tym kocham włoskie kino i podoba mi się idea dolce vita – cieszenia się życiem. Mam wrażenie, że Włosi od pokoleń czerpią siłę z otaczającego ich piękna, jest to głęboko zakorzenione w ich podświadomości. Dlatego właśnie kultura jest ważna, bo polepsza jakość życia i zmienia podejście człowieka do świata.

WARSAW INTERNATIONAL ART EXPO | malarstwo, fotografia, video, rze?ba, instalacja

0

WARSAW INTERNATIONAL ART EXPO | malarstwo, fotografia, video, rze?ba, instalacja

23.06 – 07.07.2015 r. | Galeria DAP

Dom Artysty Plastyka Warszawa, Mazowiecka 11A 

wernisa? 25-tego czerwca, godz.19

Kurator: Pamela Cento

 

WIA Expo- Warsaw International Art Expo, wystawa zorganizowana przez Cento Productions Arte & Comunicazione przy wspó?pracy z Janem Kozaczukiem, pod patronatem W?oskiego Instytutu Kultury w Warszawie. Wydarzenie artystyczne potrwa od 23 czerwca 2015 r. do 7 lipca 2015 r. (wernisa? 25-tego czerwca, godz.19) w renomowanej galerii DAP1 i DAP2 w OWZPAP (Okr?gWarszawski Zwi?zku Polskich Artystów Plastyków).

WIA Expo ma na celu ukazanie przekroju nowoczesnej sztuki w?oskiej w Warszawie. Wystawa powstanie w celu przedstawienia grupy artystów w?oskich, ?yj?cych we W?oszech, jak równie? za granic? oraz innych zwi?zanych ze wspó?czesn? sztuk? w?osk?. Wysoki poziom artystyczny, jak i jego mi?dzynarodowy charakter przypominaj?cy Targi Sztuki, umo?liwi bez problemu, ka?demu arty?cie zaprezentowanie si? w swoich pracach (w medium) jak najbardziej reprezentatywne osobiste ?cie?ki poszukiwania siebie w sztuce.

Przedstawione prace b?d? równie? dotyczy? wykorzystania ró?nych mediów w sztuce: pocz?wszy od tradycyjnego malarstwa (z my?l? o przysz?o?ci, zarówno w technice i tre?ci)- Federica Pisciotta, do ,,zapisu automatycznego”w malarstwie (oznakowanie nieformalne)- Maria Rita Bertuccelli. Zobaczymy: badania nad obrazowanym znakiem, wychodz?cym poza granice twórczo?ci Brunona Biondi; geometri? codziennych przestrzeni Stefano Boschetti; materia?y i tkaniny Tani Welz; intuicyjn? dominacj? kodów graficznych Giulio Cesare Matusali; inscenizacj? z wykorzystaniem staro?ytnej techniki malarskiej , Claudia Giacchetti; wizjonersk? rzeczywisto?? w grafitowej pracy Massimo Ezio Domenico Costanzo; miasto Giovanni de Michele, które oko musi by? w stanie je dostrzec; tematy z brakiem perspektywy Bee Elemiah; prace Box Light Alfonso Iuliano, które ??cz? si? obrazowo i nieformalnie; lini? Emanuela Mezzadri, która wyra?a ruchy duszy i zewn?trznego ?wiata; opalizuj?ce twarze Francesco Olivieri; uwodzenie Francesco Mangiaracina, które unosi si? pomi?dzy rzeczywisto?ci? cierpienia, samotno?ci i ch?ci; fotografi? Rositi Delfino, oddaj?c? istot?, cz?sto ulotnych tematów; zwi?zek pomi?dzy byciem cz?owiekiem a natur? Liany Fides Frappa; wahania kobiet twardo st?paj?cych po ziemi Giselli Sorrentino; twarze osób, które dominuj? w nas, z ich oczami i ich wygl?dem Giulio Speranza; bogactwo kontrastów Giovanna La Falce; twarze s?cz?ce ból lub pe?ni? swobodnego oddechu Martina Rigoli; chwile codziennego ?ycia Danieli Bombelli; cyfrowe ?wiaty Sary Radaelli; zwi?zek pomi?dzy tym co rzeczywiste a urojone Roselli Roselli; twarze zak?ócone przez piksel, form? i tre?? Enrico Frusciante; rytm w sztuce cyfrowej Ernesta Galicji; prace Viora ze znakami poddanymi ekstremalnej syntezie, sztuk? JD Doria zrealizowan? w kilku etapach (zarówno pod wzgl?dem technicznym i j?zyka); film Borinquen Gallo, w którym skoncentruje si? na tematyce recyklingu i ponownego wykorzystania; telewizj?, jako medium i jej zawarto?? w pracach Patrizi Bonardi; nasz? to?samo?? w wideo Francesci Lolli; w portrecie wideo Deborah Vrizzi trudno?? nierozwi?zanych relacji rodzinnych.

Jeden z najbardziej reprezentatywnych polskich artystów swojego pokolenia (ur.1953) Krzysztof M. Bednarski zainauguruje otwarcie wystawy Wia Expo projekcj? wideo. Krzysztof M. Bednarski mieszka i pracuje we W?oszech od ko?ca lat 80-tych, jednak mimo znacznej odleg?o?ci jest w sta?ym kontakcie z polskim ?rodowiskiem artystycznym (wystawy w polskich galeriach sztuki, wyk?adowca ASP).Oprócz wielu wystaw, w których bra? udzia? od 1978 roku, wspó?pracowa? równie? z Teatrem Laboratorium Jerzego Grotowskiego, jako autor wszystkich plakatów projektów parateatralnych tego okresu.

Natomiast Marco Angelini, po udziale w 2011 roku w 54. Biennale w Wenecji, którego wystaw? sztuki nowoczesnej mo?na by?o zobaczy? w tym samym roku w Instytucie Kultury W?oskiej w Warszawie, powraca do Stolicy z nowymi obiektami sztuki nowoczesnej dzi?ki WIA Expo. Prace Marco Angeliniego mogli?my równie? podziwia? podczas indywidualnej wystawy w 2013 r., której kuratorem by? prof. Ryszard ?ugowski, w galerii XX1 w Warszawie.

Dyrektor Artystyczny: Pamela Cento

Koordynator wystawy oraz Biuro Prasowe: Jan Kozaczuk

Patronat honorowy: W?oski Instytut Kultury w Warszawie

Patronat medialny: Artinfo.pl, Stolica, Art. Imperium,Format.

Wsparcie techniczne: Polsko- Japo?ska Akademia Technik Komputerowych

Arty?ci: Krzysztof M. Bednarski, Marco Angelini, Maria Rita Bertuccelli, Bruno Biondi, Daniela Bombelli, Patrizia Bonardi, Stefano Boschetti, Massimo Ezio Domenico Costanzo, Giovanni de Michele, Rosita Delfino, J. D. Doria, Bee Elemiah, Liana Fides Frappa, Enrico Frusciante, Ernesto Galizia, Borinquen Gallo, Claudia Giacchetti, Alfonso Iuliano, Giovanna la Falce, Francesca Lolli, Francesco Mangiaracina, Giulio Cesare Matusali, Emanuela Mezzadri, Francesco Olivieri, Federico Pisciotta, Sara Radaelli, Martina Rigoli, Rosella Roselli, Gisella Sorrentino, Giulio Speranza, Viora, Debora Vrizzi, Tania Welz.

Dom Artysty Plastyka

Mazowiecka 11A

00-052 Warszawa

Tel.: 22 827 64 13

Fax.: 22 826 23 61

Email.: owzpap@owzpap.pl

Wszystkie galerie Domu Artysty Plastyka czynne s? 7 dni w tygodniu w godzinach:

11.00-19.00.

Bezp?atne wej?cie

 www.wiaexpo.net

[cml_media_alt id='112732']WIA expo logo[/cml_media_alt]

Tropea

0

tekst i foto: Karolina Romanow

 

Żar z nieba

Mimo że przyjechaliśmy rankiem, słońce już dawało się we znaki. Stojąc na rozgrzanym parkingowym asfalcie, rozglądałam się za odrobiną cienia. Żałowałam, że nie wzięłam bardziej zakrytych butów. Mimo delikatnych powiewów nadmorskiego wiatru nawet maszerując,[cml_media_alt id='113592']SAMSUNG CAMERA PICTURES[/cml_media_alt] czułam, jak słońce opala mi do czerwoności skórę rąk i stóp. Ruszyliśmy po kamiennych schodach ku centrum miasta, które sprawiało wrażenie, że przygląda się nam z góry. Ociężałe i odporne na upał, wyrastało powoli przed naszymi oczami zza zakrętów. Wysokie budynki osadzone trwale na zboczach zdawały się przylegać do nich tak solidnie, jak gdyby od zawsze stanowiły z nimi jedność. Zupełnie jakby te strome skały dały się świadomie usidlić człowiekowi, aby ten mógł postawić na nich własne domostwa.

Gwar i sprośne statuetki

Ciężko jest znaleźć pięknie położone nadmorskie miasta, które nie byłyby skażone przez turystykę i jednocześnie przez nią utrzymywane. Na ulicach mijamy kramy, sklepy z pamiątkami i lokalną żywnością. Przy publicznych fontannach ustawiają się kolejki spragnionych orzeźwienia spacerowiczów. Czerwone papryki mienią się w słońcu wraz z czerwonymi cebulami, ktoś nas zaczepia i pyta, czy nie mamy ochoty na rejs na pobliskie wyspy. Z miejscowego portu kursują bowiem statki wycieczkowe na wulkaniczne Wyspy Eolskie. Dziękujemy, ale nie tym razem. Centrum Tropei w ciągu dnia jest gwarnym skupiskiem miejscowych i przyjezdnych, jedni chcą coś komuś sprzedać, inni w szale zwiedzania chcą zajrzeć do każdego sklepu, aby później targać za sobą torbę wypchaną żywnością, dzbankami i bransoletkami z bazaru. A jeszcze inni – otępieni upałem – po prostu mkną ku wybrzeżu.

Zatrzymujemy się przy stoisku z ceramiką, a kobieta uśmiecha się do nas i każe nam zajrzeć do małej szufladki ukrytej pod wielką maską. Zaglądamy więc i w środku znajdujemy wyroby (domyślam się, że wykonane przez nią własnoręcznie) w kształcie męskiego przyrodzenia! Miejscowa ucieszyła się bardzo ze sprośnego żartu, jaki nam zgotowała, a jej radość wzrosła dodatkowo, gdy przez ramię zaczęła zaglądać nam zadowolona grupa dzieciaków.

Kościół na (nie)wyspie i kształt plaż Tropei

Dochodzimy do punktu widokowego, z którego rozpościera się panorama na wybrzeże i malowniczy klif, który stał się tłem wielu wykonanych w tamtym momencie fotografii. U podnóża widnieje najbardziej charakterystyczna budowla Tropei – kościół Santa Maria dell’Isola – zbudowany na wysokim wzniesieniu na wysuniętym w morze krańcu wybrzeża, przez co sprawia wrażenie, że znajduje się na wyspie. Plaże z kolei są gęsto podziurawione parasolami jak wykałaczkami, które wyginają się na boki targane nadmorskim wiatrem.

Podobną ścieżką, którą wspinaliśmy się ku centrum miasta, następnie schodzimy znowu ku wybrzeżu. Sierpniowe słońce nie daje za wygraną nawet w cieniu drzew i gdy docieramy na plażę, czuję się jak po całodziennym marszu po pustyni. Zejście do morza jest łagodne, drobny[cml_media_alt id='113593']SAMSUNG CAMERA PICTURES[/cml_media_alt] piasek otula nam delikatnie stopy i pozwala zapaść się ku falom. Kształt wybrzeża sprawia, że plaża jest szeroka, a morze przez długi czas pozostaje płytkie, jednak tworzące się na nim fale są wystarczająco silne, aby odciągnąć cię w mgnieniu oka od brzegu. Dryfujemy tak przez moment, zmęczeni słońcem, które nawet późnym wieczorem nie traciło na sile.

Tartufo, Bonaparte i ognista ziemia

W drodze powrotnej zatrzymujemy się w Pizzo, aby wgryźć się w słynne lodowe tartufo, czyli wypełniony gorzką czekoladą orzechowy lód w formie kuli lub serca, otulony posypką z ciemnej czekolady. Leżący na jednym z balkonów pies przygląda się nam leniwie, jakby w półśnie. Także on wydaje się zmęczony gorącem. Oprócz tartufo w Pizzo przydarzył nam się piękny zachód słońca z widokiem na port i zamek Murat, który, jak się później dowiaduję, swoją nazwę zawdzięcza przetrzymywanemu w nim niegdyś więźniowi, Gioacchio Muratowi, władcy Neapolu i szwagrowi Napoleona Bonaparte.

Kalabryjskie noce są spokojne, jakby ociężałe. Ziemia zdaje się łapać oddech po gęstym gorącu, które w ciągu dnia sprawia wrażenie, że przenika wszędzie. Pewnej nocy, jadąc samochodem, przyuważyliśmy pożar w lesie na jednym ze wzgórz. Wielkie płomienie powoli wcinały się w mrok nocy. Były dobrze widoczne nawet z odległości paru kilometrów, w jakiej się znajdowaliśmy. Samozapłony lasów, zwłaszcza latem, są zjawiskiem ponoć dość częstym. Choć będąc jeszcze na Sycylii, słyszałam też historię o piromanach, którzy świadomie wzniecają ogień aby zrównać lasy z ognistą i tak już ziemią.

Giacomo Casanova i jego teatr

0

tłumaczenie: Bożena Gandor

Poeta, tłumacz, kompozytor, autor sztuk teatralnych, pisarz we włoskim środowisku literackim Repubblica delle Lettere, przyjęty na dworze królewskim w Warszawie przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Giacomo Casanova w październiku 1765 roku, w wieku 40 lat, znany już na dworach królewskich połowy Europy, kieruje się z Petersburga do Warszawy. Podaje się za hrabiego Jakuba Kasanowa, do nazwiska dodając jeszcze to należące do swojej matki – De Farussi. Jest ona w mieście bardzo rozpoznawalną aktorką, zapamiętaną ze swego niezwykle udanego debiutu, który odbył się tam przed laty. Casanova zabiera ze sobą dwa bagaże: jeden ze swoimi doświadczeniami i drugi ze swoją twórczością, szczególnie tą teatralną. Sam określa siebie mianem poety-improwizatora, recytatora utworów poetyckich, komika, aktora, komediografa, dramaturga, tłumacza, pisarza, baletmistrza menuetów, kompozytora muzyki – krótko mówiąc: to aktor teatralny w pełnym tego słowa znaczeniu! I tak właśnie opowiada on wszystkim o swoich wystąpieniach w salonach literackich; o tym, że stąpał po deskach połowy europejskich teatrów, jak jego ojciec i matka.

Jednak w rzeczywistości był zaledwie w Trieście, gdzie – jak miał w zwyczaju – gościł w salonach wyższych sfer. Po tym, jak oczarował i prawdopodobnie uwiódł różne kobiety, podając się za kierownika trupy, założył z nimi pewnego rodzaju kompanię teatralną składającą się z amatorów, dzięki czemu mógł wystawić sztukę w domu barona Königsbrunna.

Casanova miał istotnie pewne doświadczenie jako pisarz teatralny, zdobyte w 1752 roku w Paryżu z pomocą swojego przyjaciela Antonio Ballettiego. To tam słynny włoskojęzyczny teatr Comédie-Italienne wystawił sztukę „Les Thessaliènnes ou Arlequin au sabat” – farsę poprzedzającą jego kolejne dzieła, którą napisał we współpracy z François Le Prévost.

Do jego utworów należą: przekład na włoski francuskiej tragedii „Zoroaster”, wydanej w Dreźnie w 1753; utwory: „Kozia wełna” z 1772 roku i „Dzieje niepokojów w Polsce” z 1774; komedie w trzech aktach: „La Moluccheide, o sia i gemelli rivali” z 1753 oraz „La forza della vera amicizia” z 1773 roku, wystawiona w tym samym roku w Trieście przez kompanię teatralną komika z Mediolanu, Onofrio Paganinniego, a rok później w teatrze Bandeu we włoskiej Gorycji.

Wśród dzieł politycznych wyróżniają się natomiast dwa utwory pisane wierszem: „Ode per la Passione di Cristo” i „Sonetto sulla Redenzione”, napisane we Frascati, w pobliżu Rzymu w 1771 roku. Jeden z nich został nawet wystawiony w Rzymie z okazji Wielkanocy.

Giacomo Casanova jako poeta jest członkiem Arkadii, rzymskiej akademii literackiej, w jej oddziale w Parmie pod pseudonimem „Eupoleme Pantaxene”, a ponadto członkiem akademii literackiej Infecondi w Rzymie. Również jego brat Giovanni – malarz, rysownik, litograf – jest poetą Arkadii, piszącym pod pseudonimem „Saurio Trocense”.

Casanova opuszcza Warszawę w kwietniu 1776 i kieruje się na Podole po tym, jak został postrzelony w ramię z rewolweru podczas słynnego pojedynku, w którym oprócz niego poszkodowani zostali też hrabia Branicki, zraniony w biodro, hrabia Carlo Tomatis, lekko draśnięty pociskiem, oraz hrabia Moszyński, trafiony prosto w twarz.

Giacomo Casanova kontynuował pisanie przeróżnych dzieł, w szczególności tych teatralnych, aż do śmierci. Wymienione tutaj zostaną jeszcze dwa z nich: „La felicità di Trieste”, uroczysty utwór na trzy głosy z 1774 roku i „Le Polemoscope ou la calomnie démasquée par la prèsence d’esprit”, tragikomedia po francusku, wydana pośmiertnie w 1886 roku w Paryżu.

Mimo że ten doświadczony mistrz szpady dołożył wszelkich starań, by pokazać się jako godny przeciwnik również w pojedynku na słowa, zarówno obecnie, jak i dawniej uczeni i krytycy kwestionują znaczenie i wartość historyczną wielu z jego dzieł literackich. Wszyscy natomiast zgodnie potwierdzają, że – pomijając utwory autobiograficzne – cała reszta jego twórczości nie odniosła żadnego sukcesu, ani za życia, ani po śmierci twórcy.

Jeżeli więc uzyskał on jakąkolwiek aprobatę, to jedynie dzięki swoim utworom autobiograficznym, stworzonym z większą precyzją i entuzjazmem. Dziwi jednak fakt, że sukces ten dał się zauważyć dopiero w latach po śmierci autora, kiedy to fascynująca postać tego legendarnego poszukiwacza przygód i niestrudzonego uwodziciela powoli i stopniowo odchodziła w niepamięć.