Według informacji podanych przez Przemysława Przybylskiego, rzecznika lotniska Chopina w Warszawie w sierpniu zostało obsłużonych ponad 1,1 mln pasażerów. Wyniki ten jest mniejszy o 2,3% w porównaniu z sierpniem 2013 roku. Od początku tego roku z lotniska Chopina odleciało 7,1 mln pasażerów, z czego 6,3 mln byli to turyści udający się zagranicę (spadek o 5,25%) i 807,5 tys. podróżnych w ruchu krajowym (wzrost o 9,7%). Został zatem odnotowany niewielki spadek w porównaniu z rokiem poprzednim. Należy jednak pamiętać, że Ryanair, który generował ponad 10% ruchu pasażerskiego przeniósł swoje loty z Warszawy do lotniska w Modlinie. Oznacza to, że inne linie lotnicze, które operują na lotnisku Chopina znacznie poprawiły swoje wyniki, powiedział Przybylski. Rzeczni portu lotniczego wspominał o trwających pracach budowlanych nad nowym terminalem, które mają zostać zakończone pod koniec tego roku. Dzięki nowemu terminalowi będzie możliwość odprawiania jeszcze większej liczby pasażerów.
Warunki geopolityczne Polski, Włoch i Turcji
Francesco Sidoti
Podczas kadencji prezydenta Obamy, objawieniem przyniosły trzy podróże. Pierwszą zagraniczną wizytę złożył w Turcji, gdzie wygłosił niezwykle ważną przemowę, w której deklarował, iż dotychczasowa polityka amerykańska została odsunięta na bok, a Stany Zjednoczone nigdy nie były w stanie wojny z Islamem. Do Włoch wybrał się w ostatnią podróż, spotykając się z Papieżem Franciszkiem, który odnawia tradycję przemawiania językiem uniwersalnym, w sposób bardzo podobny do Obamy, laureata pokojowej Nagrody Nobla. W Warszawie natomiast, Obama stwierdził, że Polska stanowi model przejścia do systemu demokratycznego; „jest jednym z naszych najbliższych sojuszników i liderem w Unii Europejskiej”.
Przez wieki historia powszechna opowiadana była w sposób jednostronny, dając przewagę nacjonalistycznym, ekspansjonistycznym i wojowniczym punktom widzenia. Dziś istnieją globalne problemy, których żadne państwo nie jest w stanie rozwiązać w pojedynkę, poczynając od zmian klimatycznych do kryzysów finansowych, od ruchów migracyjnych do proliferacji broni nuklearnej. W celu bezpiecznego poradzenia sobie z tymi globalnymi problemami, państwa takie jak Polska, Turcja i Włochy mają fundamentalne znaczenie. To trzy historie sukcesu, które mogą i powinny być opowiadane bez kompleksu niższości. A to dlatego, że mogą nas wiele nauczyć, zwłaszcza w sektorze bezpieczeństwa.
W Polsce sukces w zakresie bezpieczeństwa nie ustępuje nadzwyczajnemu sukcesowi gospodarczemu. Państwo, które było stolicą Układu Warszawskiego, czyli sojuszu państw komunistycznych, obecnie osiągnęło centralną pozycję w sojuszu północnoatlantyckim. Polski system bezpieczeństwa był całkowicie zintegrowany ze stylem i kulturą komunizmu, a teraz stał się wzorem skuteczności zarówno na poziomie wewnętrznym, jak i międzynarodowym. To wielki sukces. Polska jest państwem wielkim także ze względu na swoją wielką potęgę w dziedzinie międzynarodowego bezpieczeństwa demokratycznego.
Również Turcja ma do opowiedzenia niezwykłą historię sukcesu demokracji. Kraj, który trapiony był zamachami stanu, terroryzmem, kryzysami gospodarczymi, w zaledwie kilka lat stał się państwem z silną gospodarką, która rozwija się w zawrotnym tempie, mimo swojej demokracji naznaczonej żywą debatą polityczną, nie wyłączając zamachów, jednak mimo wszystko pozostającej w ramach demokratycznych. Jak powszechnie wiadomo, obecnie sytuacja w Turcji jest trudna, jednak dziwi to tylko tych, którzy nie znają historii demokracji, gdzie konflikt jest endemiczny i często gorzki, jednak zawsze pozostaje motorem zmiany i wzrostu.
W dziedzinie sukcesu demokracji, przykład Włoch jest nie mniej odpowiedni. Państwo, na którego wizerunek przez lata wpływała mafia, które było świadkiem morderstw wielkich postaci wymiaru sprawiedliwości i polityki, dziś charakteryzuje się zwycięstwem demokracji nad mafią. Wszyscy ci, którzy uważani byli za największych bossów mafijnych, praktycznie nie do złapania, zostali schwytani i siedzą w więzieniu, poddani najtwardszemu reżimowi detencji. W Palermo jest burmistrz znany ze swoich silnych poglądów antymafijnych, to samo dotyczy prezydenta Sycylii. Doświadczenie Włoch w walce z przestępczością zorganizowaną jest ponadprzeciętne, kraj posiada bardzo postępowe regulacje prawne, może pochwalić się głośnymi sukcesami dochodzeniowymi. Wielu najbardziej znanych mafiozów siedzi w więzieniu, również ci z klanu casalesi, osławieni przez Roberto Saviano, zostali pokonani. Obecnie obarcza się ich całymi wiekami więzienia, konfiskuje nielegalne nieruchomości, aresztuje uciekinierów.
W przeszłości zarówno Turcja, jak i Polska były potęgami imperialnymi. Jest to przeszłość, która już z pewnością się zakończyła, zważywszy, że dziś liczą się tylko sprawiedliwe i lojalne sojusze w ramach globalnej demokracji, jednak przeszłość ta powinna być odpowiednio przypominana, gdyż niektórzy mają tendencję do wspominania jedynie tych wydarzeń z historii Europy, które służą ich lokalnym, partykularnym i egoistycznym interesom.
Nie będzie pokoju i stabilności na świecie bez Turcji w pełni i żywo zaangażowanej na Bliskim Wschodzie; bez Polski bezsprzecznie i zdecydowanie zaangażowanej w sprawy Europy; bez Włoch wiarygodnie i czynnie zaangażowanych w regionie Morza Śródziemnego.
Airbus Helicopters demonstruje w Polsce możliwości swoich helikopterów i rozszerza współpracę z podmiotami lokalnymi.

(tłum.Konrad Pustułka)
Obecność Airbus Helicopters na odbywających się w tym tygodniu „Mspo Expo”w dużej mierze skoncentrowana jest na pokazaniu walorów śmigłowca szturmowego Tiger Had oraz śmigłowca wielozadaniowego EC-725 Caracal, który zdaniem konstruktora doskonale odpowiada wymogom operacyjnym stawianym przez armię polską.
Na kieleckich targach francuskie lotnictwo dostarczyło dowodów potwierdzających zdolności bojowe wspomnianych helikopterów we wspólnych akcjach, podkreślając przy tym ich interoperacyjność.
W ogłoszonym przez Polskę przetargu na śmigłowce wielozadaniowe, EC-725 Caracal na tle innych prezentuje największą gammę możliwości (od zadań specjalnych rozpoznania i udzielania pomocy aż po transport taktyczny i ewakuację rannych z pola walki).
Również Tiger Had jest w stanie sprostać wymogom stawianym w przetargu na śmigłowiec szturmowy. Maszyna należy do rodziny dwusilnikowych Tiger-ów, będących na wyposażeniu niektórych państw NATO jak Francja, Niemcy i Australia. Oprócz misji w Afganistanie, helikopter ten był używany również w Libii i Mali.
W trakcie odbywającego się Expo konstruktor podkreślał również swoją strategię wsparcia dla helikopterów i silną współpracę z rodzimym przemysłem państw-klientów, która obejmuje m.in. tworzenie kompletnych linii montażowych, budowę centrów serwisowych, kontrakty umożliwiające produkcję komponentów na miejscu, a także współpraca w zakresie badań i rozwoju.
W ramach swojej strategi w Polsce, podczas targów, firma podpisała umowę z Pomorską Strefą Ekonomiczną w Gdańsku, która rozszerza spectrum współpracy z Politechniką Gdańską (Gut). Decyzja o współpracy z uczelnią w dziedzinie badań naukowych ułatwi wdrażanie teorii w praktykę, nad którą pracują obie strony. Badacze skupieni są przede wszystkim nad pracami diagnostycznymi nad systemem Hums (Health and Usage Monitoring Systems) dla samolotów. Tym samym Airbus Helicopters po raz kolejny udowadnia, że jest zainteresowany poszukiwaniem nowych technologi, które mogą być szybko udoskonalone i wprowadzone do produkcji masowej.
Rynek polski dla spółki jest rynkiem strategicznym. Firma jest obecna w Polsce od 10 lat poprzez swojego pośrednika i partnera lokalnego Heli Invest.Obecnie w Polsce używanych jest 54 śmigłowców wyprodukowanych przez Airbus Helicopters. W znacznej części są to maszyny EC-135, które znajdują się na wyposażeniu LPR (Lotnicze Pogotowie Ratunkowe). Śmigłowce te zostały zakupione w celu zmodernizowania krajowej sieci ratownictwa medycznego. Helikoptery EC-135 sprawdziły się w zadaniach ratunkowych, wyznaczając tym samym standardy odpowiedzialnym za wymianę starych śmigłowców pochodzących jeszcze z epoki sowieckiej na nowoczesne zachodnie maszyny.
Wenecja 71.: wygrywa szwedzki film Roya Anderssona. Na lagunie także Paweł Pawlikowski z “Idą”
(Pawel Pawlikowski photo Piotr Suzin)
Werdykt:
Złoty Lew: „A pigeon sat on a branch reflecting on existence” szwedzkiego reżysera Roya Anderssona
Srebrny Lew: „Le notti bianche del Postino” (The Postman’s White Nights) rosyjskiego reżysera Andreja Konchalovskiego
Nagroda jury dla „The look of silence” Joshuy Oppenheimera
Puchar Volpiego dla najlepszej aktorki: Alba Rohrwacher, bohaterka “Hungry Hearts” Saverio Costanzo
Puchar Volpiego dla najlepszego aktora: Adam Driver, amerykański aktor z “Hungry Hearts Saverio Costanzo
Pozwólcie, że dodam, iż jestem bardzo zadowolony z zakończenia 71. Festiwalu Filmowego w Wenecji projekcją filmu „Ida”. Przepiękny film, który przywraca wiarę w kino autorskie, kino wg mnie najbardziej autentyczne. Ciekawa fabuła, która nie boi się poruszać tych aspektów przeszłości, które ukształtowały społeczeństwo polskie w jego obecnym kształcie. Oszczędne dialogi, perfekcyjne, sugestywne zdjęcia, które dodają filmowi estetyki, a to wszystko podsumowane świetną grą aktorską debiutantki Agaty Trzebuchowskiej. Po projekcji w ogrodzie w ramach “Giornate degli autori” z wielką przyjemnością spotkałem reżysera Pawła Pawlikowskiego, który od niedawna znów zamieszkał w Warszawie. „Fajnie było wrócić do Warszawy, miasta, gdzie odnalazłem otwarty, dynamiczny, niekonwencjonalny klimat, lepszy niż w Paryżu. Czy nadal będę podejmował polskie tematy? Raczej tak, ale bardziej niż ‘tematami polskimi’ chciałbym zajmować się ludźmi, historiami osób i zmieniającym się społeczeństwem, czyli tworzyć takie uniwersalne kino, przyjmując Polskę za punkt odniesienia. Chyba właśnie tego nam potrzeba, kina powściągliwego, bez popadania w schematy dotyczące Polski”.
(Pełen wywiad z Pawłem Pawlikowskim zostanie opublikowany w październikowym numerze Gazzetta Italia)
(tłum. Katarzyna Kurkowska photo Piotr Suzin)
“Good Kill”, śmierć jak w grze komputerowej (fragment “Good kill)
(tłum. Katarzyna Kurkowska)
Nie zdobędzie Złotego Lwa, ale “Good Kill” w konkursie w Wenecji poruszył ciekawy temat. Proste dzieło, opisujące rozczarowanie amerykańskiego pilota, który stał się killerem z gry komputerowej. Tommy Egan (grany przez Ethana Hawke’a) to pilot F16, który po powrocie do ojczyzny nadal bierze udział w misjach antyterrorystycznych z lądu, pilotując z bazy w Las Vegas dronami bombardującymi Afganistan i Jemen. Przyczynianie się do śmierci tak, jakby była to tylko gra komputerowa doprowadza w dłuższej perspektywie do kryzysu wewnętrznego bohatera, w sensie zawodowym i w życiu prywatnym. Niestety, film przemija dość niepostrzeżenie, bez wielkich emocji, z oszczędnymi dialogami i bez prawdziwej refleksji nad tym, co przedstawia iluzoryczne szaleństwo amerykańskiego polowania na światowych terrorystów w prewencyjnej wojnie, powodującej codziennie dziesiątki niewinnych ofiar.
I tak, również „Good kill” przeszedł niezauważony, a walka o wygraną na 71. Festiwalu Filmowym w Wenecji wydaje się toczyć między czarną komedią „Birdman” Alejandro Innaritu a „The look of silence” Joshuy Oppenheimera, paradokumentem o politycznym ludobójstwie w Indonezji. Jutro werdykt. W międzyczasie na Festiwalu jest okazja obejrzenia niektórych interesujących klasyków w wersji zremasterowanej, a także filmy, które dotąd nie dotarły do szerszej publiczności, w tym polska „Ida” Pawła Pawlikowskiego, która jutro zostanie zaprezentowana w wydarzeniu pobocznym.
“Pasolini”, świetny Dafoe nie wystarczy (trailer filmu)
(tłum. Katarzyna Kurkowska)(fot. Piotr Suzin)
Świetny Willem Dafoe nie wystarczy, aby uczynić dobry film z „Pasoliniego”, zaprezentowanego dzisiaj w konkursie na 71. Festiwalu Filmowym w Wenecji. Sposób narracji wybrany przez reżysera Abla Ferrarę to przedstawienie Pierpaolo Pasoliniego w ostatnim dniu jego życia. Zmierzenie się z tematem Pasoliniego ogólnie nie jest łatwe, ale gdy już decydujemy się to zrobić, powinniśmy zdawać sobie sprawę ze złożonego dziedzictwa intelektualnego, artystycznego, politycznego i emocjonalnego, które pozostawił po sobie jeden z największych intelektualistów włoskich XX wieku. To spuścizna, której Ferrara świadomie nie eksploruje, a jedynie „naszkicowuje”, wykorzystując niezwykłą grę Dafoe, którego podobieństwo do Pasoliniego nawet w sposobie poruszania się robi wrażenie. Jednak jest to zabieg jedynie estetyczny, a Dafoe nie było dane zagrać w scenach, które z przekonaniem wyrażałyby myśl polityczną Pasoliniego. Dlatego też najbardziej interesującym i odważnym fragmentem filmu jest ten, w którym Ferrara podejmuje śmiałą próbę nakręcenia sceny filmu, nad którym pracował wielki pisarz, czyli “Porno-Teo-Kolossal”, który w intencji Pasoliniego miał mieć za bohaterów Ninetto Davoliego i Eduardo de Filippo jako duet młodego i starego, którzy alegorycznie wstępują do nieba i debatują nad losami ziemi. W tych scenach, wg mnie jednych z najbardziej udanych, bo Ferrara w końcu miał wolną rękę, dobrym pomysłem było obsadzenie niemłodego już Davoliego w roli, która miała być przydzielona De Filippo, a Scamarcio w roli młodego, która przypadłaby Davoliemu. Mnie osobiście film pozostawił z uczuciem niespełnienia, nasilonego dodatkowo przez ambitny tytuł „Pasolini”, który z jednej strony na pewno pomaga sprzedać film, a z drugiej wzbudza w potencjalnym widzu wysokiego oczekiwania. Oczekujemy czegoś odrobinę głębszego niż mierne dziełko, które popełnił Abel Ferrara na temat pisarza, który silnie podzielił i być może nadal dzieli opinię publiczną, pisarz, który ze swoich odważnych idei uczynił sens życia, którego konsekwencje, jak sam mówił, gotowy był ponieść.
Milla Jovovich i Ed Harris bohaterami filmu klasy B. Emocje wzbudzi? film “Italy in a day” (fragment Cymbeline)
(tłum. Katarzyna Kurkowska)(fot. Piotr Suzin)
Trudy wieku nastoletniego. Teraz problemu nie stanowią zbuntowane dzieci, a ich nieporadni rodzice. Temat nastolatków powraca regularnie w fabułach filmów wybranych na 71. Edycję Festiwalu. “Bypass” Duane’a Hopkinsa, w konkursie w sekcji Horyzonty, opowiada historię dobrego chłopaka, który jednak nieuchronnie staje się przestępcą, co pozwala mu jakoś przetrwać na angielskiej peryferii. Nieprzystosowani rodzice, starsi bracia-kryminaliści, wrogie środowisko zmuszają Tima do przystosowania się do tej egzystencji od kradzieży do kradzieży. Jedyną rzeczą, która da mu promyczek nadziei i radości, będzie zajście w ciążę jego dziewczyny. Kolejny trudny film, w którym wyróżniają się zdjęcia Davida Proctera oraz gra Tima (George MacKay) i Lilly (Charlotte Spencer).
Przechodzimy do Cymbeline (sekcja Horyzonty), szekspirowskiej sztuki teatralnej opartej na konwencji współczesnego ekscentrycznego westernu, w reżyserii Michaela Almereydy. Nienowy co prawda pomysł wydaje się intrygujący, jednak reżyser marnuje imponującą obsadę w osobach Milli Jovovich i Eda Harrisa, a efekt końcowy zawodzi. Podsumowując: wielkie ambicje, rezultat klasy B.
Wracamy do nastolatków. Dzisiaj odbyła się premiera filmu konkursowego „Le dernier coup de marteau” francuskiej reżyser Alix Delaporte. Szczera opowieść o emocjach nastolatka zawieszonego między chorą matką na skraju ubóstwa a ojcem dyrygentem, którego poznaje w wieku 14 lat. Mimo wszechobecnej muzyki klasycznej film nie jest niczym szczególnym, da się obejrzeć – i tyle.
Poza konkursem zaprezentowany został „Italy in a day”, włoska edycja (w wykonaniu Gabriele Salvatores) projektu Ridleya Scotta. Włosi zostali poproszeni o nagranie filmów zrealizowanych jakimkolwiek sprzętem (np. smartfonem) dnia 26 października 2013. Nie udało mi się jeszcze obejrzeć filmu, cytuję więc moją cenioną znajomą Silvię Zanardi: „Italy in a day” Salvatoresa doprowadziło mnie do płaczu. Może to dlatego, że człowiek jest doprawdy niezwykły, potrafi smutek i rozczarowanie zmienić w coś dobrego. Z pierwszego wspólnego „selfie” Włochów wyłania się obraz kraju przygnębionego, zmęczonego, odmienionego, od którego chciałoby się uciec nawet za cenę rozdzielenia. To Włochy śmiejące się z siebie i idące naprzód, cieszące się z nowych narodzin, wsłuchujące się w szum morza i śniące o przyszłości podczas przygotowywania sosu pomidorowego. Bez dwóch zdań godne polecenia.”
Festiwal Filmowy w Wenecji to nie tylko konkurs, dziś na przykład w sekcji „Venezia classici” projekcja „The Tragedy of Macbeth” Romana Polańskiego, zremasterowana wersja filmu z 1971 roku.
Charlotte Gainsbourg do czerwoności rozgrzała wenecki (czerwony) dywan
(tłum. Katarzyna Kurkowska) (fot. Piotr Suzin)
To Charlotte Gainsbourg jest niezaprzeczalną królową 71. Festiwalu Filmowego w Wenecji, a przynajmniej takie są wrażenia na czerwonym dywanie, gdzie pojawienie się tej seksownej bohaterki rozpaliło paparazzi i fanów. Ubrana w stylu rockowym z nutą elegancji, w czarnej sukience z asymetrycznymi cięciami niepozostawiającymi wiele wyobraźni co do jej kształtów. Natura nie obdarzyła jej kobiecymi krągłościami, dała za to pełno seksapilu, którym Charlotte inteligentnie gra dzięki swej silnej osobowości, którą z pewnością odziedziczyła po swoich rodzicach. Przechadzała się po czerwonym dywanie najstarszego festiwalu filmowego na świecie w towarzystwie rozbawionego Larsa von Triera, eleganckiej i charyzmatycznej Umy Thurman oraz nieco spuchniętego Stellana Skarsgarda, którzy przybyli do Wenecji na pokaz długiej wersji „Nimfomanki”. Wielki sukces na czerwonym dywanie odniosła też przepiękna Kubanka Ariadna Romero, która od lat pracuje we Włoszech, a także Elio Germano, bardzo doceniony w trudnej roli Giacomo Leopardiego w filmie “Il giovane favoloso” Mario Martone.
Zbliża się moment przyznania Złotego Lwa, tymczasem pozostaje wiele znaków zapytania. Żaden z filmów festiwalowych nie zdobył do tej pory szczególnego uznania. Wczoraj wieczorem n-tym rozczarowaniem okazało się “Nobi” Japończyka Shiny Tsukamoto. Jest to historia żołnierzy japońskich uciekających przez dżunglę, gonionych przez bojówkarzy i Amerykanów, umazana w hektolitrach tryskającej zewsząd krwi, wypełniona rozczłonkowanymi ciałami, oderwanymi nogami i rękami, które na koniec stają się posiłkiem wygłodniałych żołnierzy. Irytujący hiperrealizm połączony z banalną fabułą. Śmiało możecie sobie odpuścić obejrzenie tego filmu.
Nowa, wrześniowa Gazzetta Italia już w Empiku
Nowa, wrześniowa Gazzetta Italia już w Empiku!!! Polka odkrywająca Neapol, porady, jak przetrwać za kierownicą na południu Włoch, kilka ciekawych przepisów, włoska podróż Teatru Akt, a także Siena jako muza polskich poetów. To kilka artykułów z nowego wydania Gazzetta Italia, w którym aż 4 poświęcone są sztuce; w tym temacie m.in. wywiad z artystką-menadżerką Kingą Gradowską, która obwieszcza: „Warszawa stanie się nową stolicą sztuki współczesnej!”. Jak zwykle, jest też rubryka językowa, a także inne artykuły, w tym ten poświęcony Klubowi Włoskiemu w Gdańsku. A więc, Polacy, którzy kochacie Włochy oraz Włosi, którzy kochacie Polskę: nie przegapcie tego wrześniowego numeru Gazzetta Italia, w którym mowa jest także o modzie, wydarzeniach, muzyce i sporcie (wywiad ze Skorupskim, polskim bramkarzem grającym w Romie). Na okładce przepiękne zdjęcie Pałacu Biskupiego w Kielcach, budynek, który ma wiele wspólnego z Italią. Gazzetta Italia to jedyny dwujęzyczny miesięcznik włosko/polski dystrybuowany w większości Empików w Polsce w cenie 3,90 zł.
Martone przenosi Leopardiego na duży ekran, a na Lido di Venezia – Uma Thurman (+ fragment filmu “Il giovane favoloso”)
(tłum. Katarzyna Kurkowska)/(fot. Piotr Suzin)
Od razu przyznam, że “Il giovane favoloso”, konkursowy film o życiu poety Giacomo Leopardiego, w reżyserii Mario Martone mi się spodobał. Nie jest łatwym zadaniem opowiedzenie o życiu postaci tak znaczącej dla włoskiej kultury. Nie jest to łatwe z wielu powodów, przede wszystkim dlatego, że ten, kto czytał i studiował jego dzieła ma już pewien wyrobiony obraz Leopardiego, który nigdy nie zostanie satysfakcjonująco przedstawiony w żadnym filmie, a także dlatego, że ten, kto nie zna postaci Leopardiego nie będzie w stanie wykrzesać z siebie większego zainteresowania dla melancholijnej egzystencji słabego fizycznie intelektualisty, który nie zdołał odnaleźć ani radości, ani tym bardziej przyjemności, a jego jedyną ucieczką było pisanie. Film wypełniony jest bardziej wierszami Leopardiego, aniżeli anegdotami z jego życia. Świetna gra Elio Germano, który czyni namacalnym niepokój dominujący u poety z Recanati.
Podczas gdy dla Was piszę, Uma Thurman krąży po Lido czekając na projekcję “Nimfomanki” (long version), w której gra małą, acz znaczącą rolę. Jednak głównym motywem jej obecności na lagunie, wraz z trójką dzieci, jest udział w konkursie filmu „Good kill” jej eks-męża Ethana Hawke’a.
Pozostając w temacie włoskości, spodobał mi się dokument poświęcony Gian Luigiemu Rondi, pokazany wczoraj przedpremierowo w obecności samego 92-letniego byłego dyrektora Festiwalu Filmowego w Wenecji. “Gian Luigi Rondi: vita, cinema, passione”, w reżyserii Giorgio Trevesa, to także doskonała okazja do przypomnienia sobie ponad półwiecza włoskiego kina, od neorealizmu, kina obywatelskiego, aż po włoską komedię, a wszystko to przez pryzmat kariery Rondiego.
Dziś rano próbowałem też obejrzeć “Tsili” (poza konkursem) Amosa Gitai, historię pewnej młodej Żydówki, która ucieka przed okrucieństwem wojny ukrywając się w lesie. Będę szczery: po trwającej 20 minut walce z chęcią oddania się drzemce, wyszedłem zaczerpnąć świeżego powietrza. Powietrza, które było dziś, zgodnie z atmosferą “Il giovane favoloso”, iście jesienne.