Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
Nutella_Gazzetta_Italia_1068x155_px_final
Gazetta Italia 1068x155

Strona główna Blog Strona 14

Ambasador Luca Franchetti Pardo: historyczna przyjaźń między Włochami a Polską, na której budujemy przyszłość

0

 

Luca Franchetti Pardo objął stanowisko ambasadora Włoch w Polsce w lutym 2023. W swojej karierze dyplomatycznej, zapoczątkowanej w 1989 roku, pełnił już szereg funkcji we Włoszech i za granicą, w tym jako zastępca Szefa Misji w Tel Awiwie, w Stałym Przedstawicielstwie Włoch przy Radzie Atlantyckiej w Brukseli, a następnie w Waszyngtonie. Był także ambasadorem przy Komitecie Politycznym i Bezpieczeństwa UE, a ostatnio zastępcą Dyrektora generalnego ds. politycznych i Dyrektorem ds. bezpieczeństwa we włoskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

W Warszawie Franchetti Pardo przeżył, mówiąc delikatnie, chrzest bojowy wraz z przybyciem do Polski przedstawicieli najwyższych włoskich instytucji państwowych: Prezydenta Republiki, Sergia Mattarelli, następnie dwoma wizytami Premier Giorgii Meloni, Ministra Made in Italy Adolfa Urso, Ministra Sportu i Młodzieży Andrei Abodi, Ministra Kultury Gennara Sangiuliano, nie mówiąc już o zorganizowaniu imponującego święta Republiki Włoskiej – Festa della Repubblica Italiana – z udziałem ok. tysiąca gości.

„Rzeczywiście, trzeba przyznać, że był to intensywny czas z wizytą Premier Giorgii Meloni zaledwie pięć dni po rozpoczęciu moje kadencji. Wizyta bardzo ważna również z symbolicznego punktu widzenia, gdyż odbyła się w dniu pierwszej rocznicy rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Następnie, po miesiącu przyszła kolej na Ministra Przedsiębiorczości i Made in Italy Adolfa Urso w Warszawie, a po niespełna dwóch miesiącach na ważną wizytę państwową Prezydenta Republiki Sergia Mattarelli. Długa i ważna misja, która sprowadziła Prezydenta Mattarellę również do Krakowa i Oświęcimia w dniu „Marszu Żywych”, w którym uczestniczyło 10 000 osób, w tym wiele szkolnych delegacji i kilku włoskich weteranów ocalałych z Holokaustu”.

Jakie wrażenie wywarła na Panu włoska społeczność w Polsce?

Mimo, że znam żywotność i wigor naszej społeczności, muszę przyznać, że jestem pod jej bardzo pozytywnym wrażeniem. Istnieje prężna sieć włoskich przedsiębiorców zakorzenionych w polskiej rzeczywistości, nie będących tu tylko po to, aby robić interesy; oni naprawdę zintegrowali się ze społeczeństwem. Mamy do czynienia z intensywną współzależnością kulturową, podtrzymywaną wieloma inicjatywami i wydarzeniami, która pokazuje w ten sposób, że kontynuujemy dziedzictwo historycznych, wielowiekowych relacji między Włochami a Polską. W związku z tym chciałbym wspomnieć niedawną wizytę Ministra Kultury Sangiuliano uczestniczącego w inauguracji trwającej obecnie na Zamku Królewskim w Warszawie bardzo ważnej wystawy, której tematem są początki włoskiego renesansu.

Czy dzisiejsza Polska, biorąc pod uwagę jej obecne, centralne położenie geopolityczne, jest coraz bardziej strategicznym krajem dla Włoch?

Polska pod względem wielkości, demografii i wzrostu gospodarczego jest jednym z pięciu najważniejszych krajów w Europie, a w szczególności centralnym ze względu na swoje wpływy wśród krajów regionu bałtycko-dunajskiego. Wojna w Ukrainie tylko uwidoczniła ten bardzo ważny fakt. Polacy są tego coraz bardziej świadomi i wierzę, że podejmując tę centralną rolę, szukają sojuszników. Włochy są z pewnością krajem przyjaźnie nastawionym do Polski, zarówno ze względu na kontakty historyczno-kulturowe, a także na brak konfliktów interesów i zawiłych relacji, jakie mają z innymi krajami. Ta mieszanka pozytywnych aspektów łączących Rzym z Warszawą pozwoliła obu krajom rozwinąć w ostatnich latach nadzwyczajne stosunki gospodarcze, które doprowadziły do osiągnięcia wymiany handlowej na poziomie 34 miliardów euro. Te liczby, które oprócz tego, że osiągają wyższe wartości od tych notowanych w wymianie z ogromnymi krajami, takimi jak Brazylia i Indie, pokazują, że ścieżka euroatlantyzmu jest dla nas drogowskazem rozwoju. Pozwólcie, że wyjaśnię: pandemia, wraz z przerwaniem łańcuchów wartości, pokazała, że era globalizmu tout court dobiegła końca. Dzisiaj nasz rynek wewnętrzny to Europa i w tym kontekście ważne jest, aby nadal tu inwestować, ponieważ łańcuchy wartości będą bezpieczniejsze zarówno pod względem odległości, jak i tych właśnie „wartości”. Oznacza to, że mamy do czynienia z krajami, które również wyznają standardy etyczne podobne do naszych. Z kolei absolutnie nie znaczy to, że musimy budować „europejski fort”. Wręcz przeciwnie, Włochy mają wysoce umiędzynarodowioną gospodarkę i zawsze prosperowały dzięki handlowi międzynarodowemu, wystarczy pomyśleć o powiązaniach gospodarczych ze Stanami Zjednoczonymi, jednak uważam, że nie wolno nam zapominać, jak ważny jest rozwój stosunków z naszymi europejskimi sąsiadami.

 Co w świetle takiej wizji stanie się w dniu wyczekiwanego przez nas wszystkich zakończenia wojny w Ukrainie?

Najpierw będziemy świętować koniec tego koszmaru i, jestem przekonany, sprawiedliwy dla Ukrainy pokój. Z tej perspektywy jasne jest, że już teraz należy podjąć ogromny wysiłek na rzecz odbudowy kraju, zarówno na poziomie infrastrukturalnym, jak i regulacji, aby zbliżyć Ukrainę do Unii Europejskiej – to jej naturalny cel. Polska i Włochy mogą odegrać ważną rolę w odbudowie kraju i już zmierzają w tym kierunku. O bliskich stosunkach polsko-ukraińskich wiemy dużo, ale należy podkreślić, że Włochy są również aktywne i blisko Kijowa: byliśmy zresztą wśród promotorów nadania Ukrainie statusu kandydata do UE. Jest jeszcze kwestia organizacji Expo 2030. W wyniku wojny kandydatura Odessy upadła, ale z racji tego, że wybrano Rzym (jedynego europejskiego kandydata i stolicę kraju, jak wspomniałem, otwarcie sprzymierzonego z Kijowem), zmierza się do opracowania skutecznej formuły współpracy z Odessą w tym obszarze. Wszystkie te kwestie wydają mi się doskonałymi powodami do budowania nadziei, że będziemy mogli liczyć i tutaj na wsparcie Polski.

Co Pan sądzi o wzroście liczby członków AIRE (Rejestru Włochów Zamieszkałych za Granicą) w Polsce?

Obecność obywateli Włoch w Polsce faktycznie rośnie i mam nadzieję, że to zjawisko przyczyni się do kolejnego ożywienia relacji między obydwoma krajami. Poza tym doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że faktyczne liczby związane z obecnością włoską w Polsce znacznie przewyższają oficjalne dane. Jako ambasador staram się rozwijać to, co wicepremier Rady Ministrów i minister spraw zagranicznych Tajani nazwał „dyplomacją wzrostu”, czyli działaniami dyplomatycznymi, które pomagają Włochom rozwijać się gospodarczo w kraju i na świecie, tam gdzie istnieje „zapotrzebowanie” na naszą kulturę, gospodarkę i język: trzy synergiczne filary włoskości za granicą. Dlatego też zwracamy uwagę na perspektywę zwiększenia w polskich liceach liczby oddziałów, w których nauczany jest język włoski, a także, bo czemu by nie, stworzenia placówki prowadzonej w całości w języku włoskim.

Czy jest jakiś konkretny cel, który jest Panu bliski i który chce Pan osiągnąć w ramach tego mandatu?

Rolą dyplomacji, a więc i moją, jest zwracanie uwagi na wszelkie inicjatywy, które wzmacniają relacje między Włochami i Polską w różnych dziedzinach i obszarach. Ja chciałbym widzieć więcej wymian i wspólnych projektów między włoskimi i polskimi uczelniami. Włochy szczycą się systemem szkolnictwa, zarówno podstawowego, jak i specjalistycznego na najwyższym poziomie. Jesteśmy krajem, który inwestuje w badania i innowacje, dlatego chcemy przyciągać firmy i młodych ludzi z zagranicy, oczywiście także z Polski.

Firmy włoskie zapraszają na targi HoReCa w Krakowie i na konferencję Focus Day Italia

0

TEKST: PIBW-CAPI

Polska Izba Biznesu we Włoszech, CAPI i Smart Iting zaprosiły włoskie firmy do wystawienia się w dniach 8-10 listopada 2023 r. na targach HoReCa Gastrofood w Krakowie.

Gościem specjalnym będzie Regionalny Instytut Wina i Oliwy Sycylii, który będziemy mogli odwiedzić na stoisku B33, a który przywiezie sześć firm prezentujących lokalne specjały: Az. Agr. Fisicaro Sebastiana – Frantoio Galioto, Az. Agr. Lo Grasso Francesco, Tenuta Arena SS Agricola, Frantoio Oleario Gaspare Sarullo, Az. Agr. Tramontana Rosario, Az. Agr. Ventura Vincenzo.

Będziemy mieli okazję poznać Gorgonzolę DOP z firmą Si INVERNIZZI, reprezentowaną przez Marco Invernizzi, czwarte pokolenie rodziny Invernizzi, która będzie oferować najsłynniejszy włoski ser Gorgonzola na stoisku B31. Firma prowadzi stronę internetową również w języku polskim, z wieloma interesującymi faktami i przepisami: https://www.igorgorgonzola.com

Co ciekawe, okazuje się, że gorgonzola i inne sery pleśniowe są doskonałym sojusznikiem zdrowia. Potwierdziły to badania uniwersytetu w Kopenhadze, które opublikowano w piśmie „American Journal of Clinical”. Duńscy naukowcy przez 12 tygodni przebadali trzy grupy składające się z 39 ochotników, którym zaserwowano trzy różne diety. Jedna z grup spożywała co najmniej 80 gramów twardego sera dziennie, wśród których znalazła się gorgonzola. Pod koniec badania u żadnego z ochotników tego doświadczenia nie wzrosła waga oraz ilość cukru we krwi czy zły cholesterol LDL. Przeciwnie, odnotowano zwiększenie ilości “dobrego „cholesterolu HDL. Można pokusić się o stwierdzenie, że jedzenie gorgonzoli jest warte grzechu! Okazją do spróbowania tej o najwyższej jakości będą krakowskie targi HoReCa.

Zaplanujmy też wizytę w firmie VYARA z marką AQUAMARIS, stoisko E40,  reprezentowaną przez Bruno Patanè, która proponuje niezwykły gin wykorzystujący morską wodę, a na targach absolutna premiera wyrobu firmy – zapraszamy do wspólnego odkrycia, co to będzie. Jedno jest pewne – niesamowite przeżycia dla kubków smakowych zapewnione (www.aquamaris.it)

Polska Izba Biznesowa we Włoszech, chcąc lepiej pokazać możliwości rynku włoskiego w dniu 10 listopada od godziny 10.00 do 13.00 zaprasza na konferencję zakończoną degustacją i losowaniem nagród – FOCUS DAY ITALIA 10.11.23 Sala Wiedeń.

Wydarzenie na celu zaprezentowanie włoskiego sektora produktów żywnościowych z jego specyfiką, produktami niszowymi i nowościami a także przekazanie informacji na temat obowiązującego we Włoszech prawa w tej dziedzinie czy pokazanie rozwiązań logistycznych. W trakcie eventu goście będą mogli skosztować włoskich specjałów a także zadać pytania czy bezpośrednio rozmawiać z włoskimi partnerami. Chcąc uzyskać więcej informacji, prosimy o kontakt bezpośrednio z Polską Izbą Biznesową we Włoszech www.capiplit.eu, info@capiplit.eu

 

Adalbert’s Tea zanurz się w świat najlepszej herbaty ze Sri Lanki

0
Tamil women plucking tea leaves near Nuwara Eliya, Sri Lanka ( Ceylon ). Sri Lanka is the world's fourth largest producer of tea and the industry is one of the country's main sources of foreign exchange and a significant source of income for laborers.

Najlepszy smak herbaty w pięknym opakowaniu.

Codzienna obserwacja rozmów naszych znajomych przy filiżance herbaty zainspirowała nas do stworzenia unikalnych Herbat Premium, które nie tylko zaskakiwałyby swoim niepowtarzalnym smakiem, ale również zasługiwałby na eleganckie i prestiżowe opakowania. Nasza inspiracja zaprowadziła nas aż na olśniewającą Sri Lankę. I już w lipcu 2015 roku mogliśmy cieszyć się z naszego cejlońskiego skarbu – kolekcji klasycznych herbat Adalbert’s Tea z przyciągającym uwagę złotym słoniem na puszce. Herbata ta szybko stała się symbolem niepowtarzalnej jakości, tworzącej atmosferę relaksu i wyjątkowości. Motywuje nas to do nieustannego tworzenia kolejnych smaków, trafiających w najbardziej wymagające gusta.

WOJCIECH DMOWSKI, członek zarządu Adalbert’s Ltd.

Kiedy założyciele marki Adalbert’s Tea, po raz pierwszy skosztowali herbaty na malowniczej plantacji na Sri Lance wiedzieli, że muszą podzielić się tym niepowtarzalnym smakiem ze światem. To było coś więcej niż tylko napój – to była miłość w każdej kropli, która teraz gości w każdej filiżance tej wyjątkowej herbaty.

Co czyni herbatę Adalbert’s Tea tak wyjątkową?

Odpowiedź jest prosta – jej pochodzenie. A gdy mówimy o prawdziwie niepowtarzalnej herbacie, mówimy o Adalbert’s Tea. Ten wyjątkowy napój ma swe korzenie na olśniewającej Sri Lance, która jest domem dla jednych z najstarszych i najbardziej cenionych tradycji produkcji herbat. Ten kraj od lat słynie z najlepszej czarnej herbaty na świecie. Dzięki idealnej kombinacji warunków klimatycznych, żyznej glebie, urozmaiceniu wysokości oraz wysokiej jakości liściom herbacianym, ta perła Azji zapewnia niezrównane doświadczenie smakowe i zapachowe z każdym łykiem. Wszystkie herbaty pochodzą z tej samej rośliny Camellia Sinensis, jednak występuje ona w różnych odmianach i kultywarach. Nasz wybór herbaty jest procesem pełnym pasji i doświadczenia. Starannie ją selekcjonujemy z różnych regionów Sri Lanki, aby zapewnić różnorodną i unikalną paletę smaków. Szukamy także najwyższej jakości liści herbacianych, które są zbierane ręcznie przez doświadczonych pracowników.

„Herbata Adalbert’s Tea to esencja olśniewającej Sri Lanki zamknięta w liściu herbaty”.

Jak jest produkowana Adalbert’s Tea?

Proces produkcji herbaty Adalbert’s Tea to kombinacja tradycyjnych metod i nowoczesnej technologii, co sprawia, że każda filiżanka jest naprawdę wyjątkowa. Pierwszy krok: Zbieranie liści. Każdego ranka, zanim słońce osiągnie zenit, nasi doświadczeni pracownicy starannie zbierają ręcznie tylko najświeższe dwa górne listki i pączek liści herbacianych. Drugi krok: Suszenie. Następnie liście są rozkładane i suszone, aby zahamować proces fermentacji. To jest kluczowy etap, który pozwala zachować delikatny smak i aromat naszej herbaty. Trzeci krok: Fermentacja. Potem liście są delikatnie tłoczone i przechodzą proces fermentacji. To właśnie podczas tego procesu Adalbert’s Tea zyskuje swój charakterystyczny kolor i moc. Czwarty krok: Suszenie i pakowanie. Na końcu liście są ponownie suszone, a następnie pakowane bezpośrednio na Sri Lance, aby za[1]pewnić najwyższą jakość i świeżość. Potwierdza to unikalne logo lwa na każdym opakowaniu cejlońskiej herbaty Adalbert’s Tea.

Herbaty Adalbert’s Tea to symfonia smaków, której tajemnica leży w starannej obróbce i zrozumieniu cejlońskiej ziemi. A unikalne logo ze złotym lwem na opakowaniu gwarantuje jej pochodzenie, świeżość i najwyższą jakość.

Tamil women plucking tea leaves near Nuwara Eliya, Sri Lanka ( Ceylon ). Sri Lanka is the world’s fourth largest producer of tea and the industry is one of the country’s main sources of foreign exchange and a significant source of income for laborers.

Wyjątkowe chwile z herbatą Adalbert’s Tea

Adalbert’s Tea to nie tylko herbata najwyższej jakości, ale także doznania smakowe i zmysłowe. Różnorodność oferowanych smaków zaspokaja gusta i preferencje nawet najbardziej wymagających, ponieważ oprócz klasycznych smaków oferujemy unikalne kompozycje, które są efektem połączenia tradycyjnych receptur z nowoczesnymi trendami. Dzięki temu konsumenci mogą odkrywać nowe, niezwykłe połączenia smakowe i zapachowe.

Adalbert’s Tea stawia również na estetykę i elegancję, co widać zarówno w opakowaniach herbaty, jak i w samym procesie parzenia i degustacji. Każda filiżanka Adalbert’s Tea to także niezwykła chwila odpoczynku i przyjemności lub radosnego spotkania z najbliższymi. To również zdrowe pobudzenie ciała i umysłu, kiedy tego potrzebujesz. Zapraszamy do odkrywania naszej herbaty od kolekcji klasycznej Adalbert’s Tea – kompozycji smakowych, które doskonale uzupełnią każdy moment dnia.

„Pozwól sobie na przeżycie cudownych i wyjątkowych chwil każdego dnia z herbatą Adalbert’s Tea.”

Zakochaj się w świątecznej kolekcji herbat Adalbert’s Tea

Herbata jest nieodłącznym elementem towarzyszącym nam w okresie Świąt Bożego Narodzenia. W Adalbert’s kochamy ten czas. Dlatego na prośbę naszych konsumentów, w tym roku przygotowaliśmy przepiękną, świąteczną kolekcje herbat Adalbert’s Tea. Chcemy sprawić, aby ten szczególny okres był wypełniony magią i wyjątkowy przeżyciami. Zachwycimy nie tylko smakiem i aromatem specjalnie wyselekcjonowanych kolekcji herbat ale także oryginalnością i gustownym wizerunkiem opakowań. Zakochaj się w naszej świątecznej kolekcji! Po więcej szczegółów zajrzyj na stronie www.sklep.adalberts.pl.

„Zaparzając filiżankę herbaty ze świątecznej kolekcji Adalbert’s Tea wprowadzisz do swojego domu wyjątkową magię i zapach Świąt.”

 

 

Satisfashion Milano 2023

0
Emilio Bonadio, fot. R.Poschmann @posh_foto

Podczas Milano Fashion Week, 24 września 2003 roku, w Chiostri di San Barnaba, Mystyle-Events było gospodarzem kolejnej edycji pokazu mody, SatisfashionMilano. Satisfashion to wydarzenie stworzone z myślą o doświadczaniu przyjemności i radości, jakie daje nam moda. Każda edycja gromadzi międzynarodowych projektantów, również w tym roku ponad dwudziestu projektantów i marek zaprezentowało swoje najnowsze kolekcje. Wszystko to w jeden wieczór pełen piękna mody i designu.

Pokaz był podzielony na dwie części i prezentował kolekcje w różnych stylach i technikach. To niezwykłe zgromadzenie dało widzom przegląd aktualnych trendów w modzie. Mieliśmy okazję zobaczyć najnowsze kolekcje: Emilio Bonadio, Gera Skandal, MUSUBI, Katerina Eksioglu, Aline Celi, Feyza Kurtulmus, Monika Gruber, Madame MG Couture, Mon Blanche, Nodesha Fashion, SOURA, Magdalena Arlukiewicz, Joanna Niemiec, Ewa Zbaraszewska, Basia Olearka & K. Paluch, Pudu Design & Dorota Cenecka, Angelika Kauffmann, Momoka Tokyo, Naghmeh Kiumarsi, Roxanne Design oraz kolektywu projektantów Alwayssupportalent by Flavia Cannata.

Pudu Design and Dorota Cenecka, fot. R.Poschmann / @posh_foto

Przez całą noc goście wydarzenia mieli możliwość testowania wspaniałych produktów kosmetycznych Clinect, sponsora Satisfashion i delektowania się smakiem win i prosecco marki Passiamo, dzięki hojności TiM Wine Company, partnera Satisfashion.

Organizatorem i twórcą SatisfashionMilano jest Mystyle-Events, niemiecka agencja mody z polskim i ukraińskim rodowodem, prowadzona przez Kasię Stefanów, od lat działająca na rzecz promocji i popularyzacji mody oraz projektantów na rynku globalnym. Przed powrotem do Mediolanu, Mystyle-Events z wielkim sukcesem organizowała wydarzenia modowe w głównych stolicach mody i kluczowych miastach, w tym w Paryżu, Berlinie, Rzymie, Lwowie, Monako, Warszawie i Dubaju.

Satisfashion Milano zostało zorganizowane we współpracy z Konsulatem RP w Mediolanie.

Gazzetta Italia 101

0
Przepiękna okładka Gazzetta 101, zaprojektowana przez Agnieszkę Molędę-Orellę z okazji XXII Settimana della Lingua Italiana nel Mondo, przedstawia most ze słów łączący różne kraje i kultury, most porozumienia, którego tak bardzo dzisiaj potrzebujemy. W środku, jak zawsze, znajdziecie wiele interesujących artykułów, w tym: wywiad z Marco Saverio Loperfido, który wyjaśnia, w jaki sposób można chronić środowisko, zmieniając sposób podróżowania. Anna Ewa Białkowska opowiada nam o swoim życiu cyfrowej nomadki. Z Lucą Palmarinim, profesorem na Italianistyce na Uniwersytecie Jagiellońskim, rozmawiamy o jego doświadczeniach w Polsce. Wspominamy także Luciano Pavarottiego, jednego z najpotężniejszych głosów na świecie w rocznicę jego śmierci oraz Michelę Murgię, pisarkę i feministkę, która zmarła 10 sierpnia. Ujawniamy kulisy Festiwalu Filmowego w Wenecji i rozmawiamy o teatrze z aktorem Andreą Pennacchim. Czekają na Was również nasze stałe rubryki: kuchnia, samochody, nutriceutica, język i mnóstwo książek! Wszystko to w nieco zmienionej szacie graficznej. Mamy nadzieję, że przypadnie Wam do gustu! Gazzetta do kupienia w Empiku, Relay, Inmedio lub bezpośrednio na naszej stronie!   Roczna prenumerata wydania CYFROWEGO (6 numerów), Abbonamento Annuale Digitale (6 numeri) or Gazzetta Italia 101 (digitale)

Kliknij tutaj, aby się zalogować.

Sernik z marakują

0

Składniki (na 8/10 osób)
Na spód:

200 g herbatników
100 g masła klarowanego

Na masę serową:

120 g ricotty
60 g jogurtu naturalnego
120 g serka do smarowania
75 g cukru pudru
7 g żelatyny
375 g bitej śmietany

Na galaretkę:

300 g przecieru z marakui
10 g żelatyny
70 g cukru pudru
Owoce sezonowe do dekoracji

Przygotowanie:

W pierwszej kolejności przygotuj spód z herbatników. Zmiel je na piasek i dodaj masło klarowane o temperaturze pokojowej. Na dno otwieranej blachy do ciasta o średnicy 20-22 cm nałóż papier do pieczenia oraz pasek ochronny na każdy bok. Wylej ciasto na papier i rozsmaruj je używając łyżki. Włóż ciasto do lodówki i w międzyczasie przygotuj nadzienie. Namocz żelatynę w zimnej wodzie.

W misce ubij śmietanę, aż osiągnie miękką konsystencję. W drugiej misce wymieszaj ricottę z cukrem pudrem, jogurtem i serkiem. Odsącz i wysusz żelatynę, a następnie rozpuść ją w kąpieli wodnej lub w mikrofalówce, dodając łyżkę płynnej śmietany. Dodaj żelatynę do miski z ricottą i delikatnie mieszaj od dołu do góry, do momentu aż żelatyna połączy się z ubitą śmietaną. Taką mieszaninę wyłóż na spód z herbatników i umieść w lodówce na 3-4 godziny. Po upływie tego czasu, przygotuj galaretkę o smaku marakui. Rozpuść żelatynę w kąpieli wodnej, po 10 minutach odsącz ją i wysusz. 2 łyżki przecieru z marakui podgrzej w mikrofali lub w kąpieli wodnej, następnie dodaj żelatynę i czekaj, aż się rozpuści.

Tę mieszankę dodaj do zimnego przecieru z marakui, wsyp cukier puder, a następnie nałóż galaretkę na sernik. Ponownie umieść ciasto w lodówce i pozostaw na około godzinę do całkowitego stężenia. Na koniec udekoruj świeżymi owocami i podaj.

tłumaczenie pl: Julia Jedrzejczyk

Tajemnicza Ferrara

0
Katedra w Ferrarze

Ferrara należy do marzeń. Zawieszona na równinie, skrywa się w kłębach mgły, aby ukazać się dopiero, gdy słońce ponownie wyłoni się ponad rzeką. Jest rozmową na odległość między miastem a Padem, ale oboje pamiętają, jak nurt pieścił kiedyś nabrzeża miejskiego portu.

Woda i ziemia, bagienne błoto, gwałtowne przebudzenia, niespokojne spojrzenia śledzące horyzont wznoszący się i opadający zgodnie z pradawnymi rytmami, które wciąż trudno pojąć – żyjemy bowiem w ruchliwym świecie, który dopiero mozolna praca człowieka zdołała w jakiś sposób ustabilizować. Od tak dawna, jak długo to trwa.

Dziś wystarczy sięgnąć do twórczości Ludovica Ariosta, by zobaczyć jedną z najpiękniejszych kobiet wszech czasów czekającą z rozwianymi przez wiatr włosami na triumfalny powrót ukochanego na rufie zdobytego okrętu wroga. Wenecjaninowi przywodzi to na myśl znajome obrazy i wspomnienie jednej z najboleśniejszych porażek św. Marka. Ową damą przy nadziei jest Lukrecja Borgia, a jej sławnym mężem – Alfons I d’Este, pan Ferrary, znany jako „książę-artylerzysta”. Poeta z Reggio Emilia sławił triumf rodu Estów w drugiej bitwie pod Polesellą stoczonej 22 grudnia 1509 roku. Wysoki poziom Padu tego dnia sprawił, że szukające zemsty weneckie okręty znalazły się w zasięgu wytoczonych na brzegi armat Ferrary.

Zamek Estense

Delikatna i radosna Ferrara – miasto Palazzo Schifanoia o symbolicznej nazwie [Schifanoia – „ucieczka od nudy” – przyp. tłum.]; damy z tegoż pałacu, Izabeli d’Este, markizy Mantui; pierwszego teatru w Europie, który odrodził się po upadku teatrów antycznych; poetów i artystów, filozofów i prawników, ale także pomysłowej i wszechstronnej odlewni nowej pani pól bitwy – armaty. Miasto wyjątkowe, w którym wszystko zaczyna się w jeden sposób, a kończy w inny. Podobnie jak jego struktura urbanistyczna, podzielona na dwie części najpierw przez naturę, a potem z woli człowieka. Z początku rozwijało się po obu stronach rzeki jako średniowieczne serce, zwarty rdzeń południowo-wschodniego obszaru, a później nastąpiła ekspansja, potężny rozwój Addizione Erculea, dzielnicy wysuniętej na północ i zaprojektowanej za czasów księcia Herkulesa I d’Este, od którego pochodzi jej nazwa – to doskonały przykład humanistyczno-renesansowej utopii.

Ale to nie wszystko. Wolna komuna miejska, a następnie signoria długowiecznej i ważnej dynastii Estów, stała się częścią legacji Państwa Kościelnego; straciła jeden z najświetniejszych dworów w Europie, świątynię sztuki i kultury, w której celebrowano świetność ponownego odkrycia myśli klasycznej, zwłaszcza neoplatońskiej, aby znaleźć się na peryferiach władzy zamkniętej w sobie i odległej. Wspomnienie chwalebnej przeszłości zduszone przez teraźniejszość bez perspektyw – bo zdarza się, że nawet bezkresna równina zostaje czasem ograniczona i zamienia się w pułapkę.

Via delle Volte

A jednak wszystko wokół opowiada inną historię i sugeruje odmienną, potencjalną przyszłość. Miasto oddaje swoim mieszkańcom życiodajną krew przepływającą przez cegły, wtłoczoną w ulice i gotową do wyłonienia się z okien. To, co było, nie umiera po prostu, lecz odradza się. I tak bez końca. Jak ta ziemia zdana na kaprysy Padu, zawsze niepewnego, w którą stronę popłynąć i czy nie przelać się przez swe brzegi. I tak Ferrara zmienia skórę, przeobrażając się z płaza w panią zakurzonej ziemi, przypiekanej słonecznym blaskiem, by znów zatopić się w grubych, pachnących i miękkich płaszczach jesieni, które ją otulają i przygniatają. A także i myśli.

W tym napięciu między przywiązaniem do tego, co było, a dążeniem do tego, co nowe i niezbadane, tkwi klucz do próby zrozumienia miasta, jego historii i teraźniejszości. Być może jest to również jedyny pewny sposób, aby spróbować zrozumieć jego przyszłość. Ferrara jest dziełem sztuki. Z pewnością w tym znaczeniu, że zawiera i zachowuje niezliczone skarby o wielkiej wartości. Przede wszystkim jednak dlatego, że stanowi doskonały przykład, jak człowiek ingeruje w miasto i jego obrzeża, aby dostosować je do własnych potrzeb i nadziei. Oba te miejsca są przecież istotnymi częściami natury i wytworami naszego, bardzo
szczególnego, gatunku. To przesłanie odnalezione po przybyciu tu i przekazywane z każdego zakątka miasta, z twarzy wyrzeźbionych przez bezsennych artystów i z surowości życia, powtarzane przez tysiące głosów żywej historii w słowach każdego dnia.

Więzienie w zamku Estense

Pod koniec podróży nawet w Ferrarze pozostaje poczucie, że wiele nas ominęło. Być może zbyt wiele. Miejsca niezobaczone, postaci zapomniane, historie nieopowiedziane. To nieuniknione odczucie, które towarzyszy każdej prawdziwej „podróży do Włoch” – nie sposób bowiem wyczerpać wszystkich możliwości oferowanych przez Bel Paese, którego artystyczna i polityczna historia przebija się przez czas ze stygmatami geniuszu.

Oto, co pozostaje z Ferrary, gdy zbliża się wieczór i słabnące promienie zachodzącego słońca wydłużają cienie i zacierają kontury. Człowiek zdaje sobie sprawę, że zetknął się z dziedzictwem kobiet i mężczyzn o niezwykłej wartości, u których osobiste zdolności i znaczenie są jedynie przypadkowymi przejawami osadzonymi w kontekście ich czasów i konkretnych egzystencji, ale których prawdziwe korzenie tkwią w tajemniczych głębinach Półwyspu. Możemy nazwać go tak, jak nasi starożytni przodkowie, genius loci, jeżeli sprawi nam to przyjemność, ale w tym sensie, że zdaje się istnieć taki genius, który zdolny jest objąć całą przestrzeń między Alpami a Sycylią, z przedłużeniem na zachód w kierunku Sardynii oraz na różne wyspy rozsiane po Morzu Śródziemnym i po świecie. Powstają z niego nieskończone szczegóły, wielokrotne jedności w formie fraktala, czyli cząstkowej bryły geometrycznej, w której odwzorowuje się cała wyjściowa bryła, niezależnie od skali.

Palazzo dei Diamanti

Włochy są zatem zbiorem fraktali zdolnych do rozłożenia na tysiąc sposobów leżącej u podstaw jedności talentu i kreatywności. I to w każdej dziedzinie. Fakt, który jest często przypominany, ale nie zawsze wystarczająco zbadany, a jeszcze mniej brany do serca przez tych, którzy zamieszkują tę ziemię. Przygoda Ferrary, miasta zrodzonego z ludzkiej woli i stale dostosowywanego do konkretnych potrzeb, nie odmawiając mu przy tym prawa do miana utopii – to doskonały tego przykład. O tym, jak wielki wpływ mogą mieć działania jednostek, świadczy zresztą historia rodu Estów. Rzeczywiście, wenecka rodzina o frankijskim rodowodzie sprawowała swoją hegemonię i skuteczne rządy przez długi czas, ale nie na tyle długi, by od razu usprawiedliwić kojarzenie jej zawsze i wszędzie z miastem. Bo Ferrara i Este to dla każdego nierozłączna para. Przyczyna leży w intensywności, z jaką niektórzy jej członkowie ingerowali w kształtowanie jej przestrzeni miejskiej i społecznej, wychodząc daleko poza ramy czystych potrzeb chwili.

Powiedzmy sobie jasno – projekt taki jak Addizione Erculea znacznie przekracza potrzeby militarne uwypuklone przez „wojnę solną”. Książę Herkules I mógł przecież zadowolić się nowym, potężniejszym murem miejskim. Zamiast tego jednak chciał „nowego miasta”, które z pewnością byłoby duchową ozdobą dla niego i dynastii, ale także nadałoby kształt i siłę miejskiej przyszłości Ferrary. I to w perspektywie, która z pewnością nie jest krótkotrwała.

Jeśli projekt Herkulesa I, wprowadzony w życie przez Biagia Rossettiego, okazuje się wręcz przesadzony, to dlatego, że w krótkim czasie państwo Estów traci rozmach ekspansji, a następnie zostaje zredukowane raptem do Modeny i Reggio. Wspaniała i wielka stolica marzeń zamienia się w uśpione, prowincjonalne miasteczko. Jesteśmy daleko od przeznaczenia wymarzonego dla
ośrodka położonego nad Padem przez jego książęta. Addizione Erculea zadziwia do dziś nie tylko swoją nowoczesnością, która zresztą została odzyskana ze starożytnej urbanistyki pod względem koncepcji i realizacji, ale tym, że zdołała zdefiniować ruch ekspansji miejskiej, towarzysząc mu, a raczej kierując nim przez wieki. Dalekowzroczny interwencjonizm społeczno-gospodarczy, z którego można by się wiele nauczyć, zwłaszcza w epoce efemerycznej konsumpcji czasu i zasobów.

Palazzo Schifanoia Salone dei Mesi, particlare

Jeśli istnieje jakaś ogólna lekcja, którą można wyciągnąć z naszej podróży, to jest ona następująca: piękno stanowi potrzebę wprowadzania w życie dalekosiężnej, długoterminowej wizji znacznie wykraczającej poza wąskie ramy ludzkiej egzystencji. Tylko w ten sposób można wytłumaczyć nawet pojedyncze dzieła, takie jak zamek czy katedra, ale także tak zwane „pomniejsze” budynki jak Palazzo Schifanoia. W istocie, pod pewnymi względami to właśnie takie mniej ambitne realizacje stanowią najlepszy klucz do zrozumienia kultury – jeśli nawet na budynek przeznaczony do okazjonalnej rozrywki przeznacza się wiele środków i inteligencji, daje to rozwój w niemal nieskończonych horyzontach.

Bycie świadomym swoich kruchych ograniczeń, ale działanie tak, jakby się było wiecznym – czyż nie jest to najlepszy los dla człowieka? Wydaje się, że Estowie rozumieli to doskonale. Być może dlatego, że karmiono ich myślą klasyczną wlewaną do ich umysłów przez troskliwą opiekę, z jaką wychowywano dzieci, albo dlatego, że mieli talent do przechwytywania dominujących nastrojów epok zawsze zawieszonych między przeczuciem rychłego końca a nadzieją na przyszłość wolną od lęków.

Od zawsze Estowie; nie zapominając, że są jedynie spadkobiercami tradycji, która była już bogata, gdy Obizzo II został panem miasta. Zbudowane i rozwinięte w zawiłościach społecznej przygody, która zaowocowała arcydziełem – Duomo. Nie wiem, czy przypadkowe jest uporczywe nadawanie tytułów wojowniczemu Świętemu Jerzemu – symbolowi cnót heroicznych, które skłaniają do stawienia czoła każdemu niebezpieczeństwu i każdej próbie, aby wciąż dążyć do trudnego ideału. Od razu nasuwa się paralela z postacią Heraklesa/Herkulesa, deifi kowanego po wykonaniu swoich słynnych dwunastu prac mających na celu odkupienie win, którymi się splamił. Oczywiście Jerzy nie popełnił pierwotnej zbrodni, z której mógłby się oczyścić, ale jako człowiek wciąż jest skażony grzechem pierworodnym.

Przesłanie wydaje się być jasne. Nie ma takiej przeszkody, której ludzka wola nie mogłaby pokonać na żmudnej drodze do odkupienia i zbawienia, w tym i następnym życiu. Wszystko zależy od nas samych, od naszej determinacji i wytrwałości; od odwagi w stawianiu czoła nieuniknionej drodze, jakakolwiek by ona nie była. To podejście, które niewątpliwie przyjęli ci, którzy rządzili tym miastem między średniowieczem a renesansem. Takie, które jest wyryte w każdym kamieniu i cegle Ferrary.

tłumaczenie pl: Maciej Wilinski

Życie Casanovy: burzliwa młodość (II)

0
Most westchnień i Palazzo delle Prigioni

Rok 1743 głęboko wpływa na życie młodego Giacomo, który ledwo ukończywszy 18 lat, zostaje sam w Wenecji, która w tamtych czasach była uznawana za europejską stolicę rozwiązłości, tak bardzo, że później zostaje określona przez Guillaume’a Apollinaire’a jako „miasto wilgotne, dama Europy”. Z pewnością była nieustannym źródłem pokus dla młodego mężczyzny, a on niezbyt przekonany o tym, że życie w habicie jest jego przyszłością, odsuwa się także od biskupa Martorano, który chciał go mieć w Kalabrii u swego boku.

Doświadczenie nabyte na salonach w Ca’ Malipiero przydało się, aby zdobyć przychylność niektórych członków weneckiego patrycjatu i młody Casanova wkrótce zaczyna z tego korzystać, aby odmienić swoje życie i spróbować wznieść się na szczyty świata, który uważał za bardziej odpowiedni do swoich zdolności.

Giacomo dowiedział się też w tamtym czasie, z listu otrzymanego z Drezna od matki, że ona nie wróci już do Wenecji i że uważa za stosowne sprzedać drogi dom przy Calle della Commedia, a co za tym idzie także wszystkie meble.

Część mebli i gobelinów została już sprzedana przez samego Casanovę, bez niczyjej wiedzy. Twierdził, że stanowiły one spadek po jego ojcu i że sprzedał je, aby spłacić długi. Chciał sprzedać także resztę rzeczy, ale kiedy wrócił do domu, zobaczył, że wszystko jest zamknięte i strzeżone przez Antonio Razzettę, zaufanego człowieka rodziny Grimani, który w obcesowy sposób zabrania mu wejścia do domu.

Michel Grimani, domniemany ojciec biologiczny Giacoma, w momencie gdy jego matka pracuje jako aktorka na dworze w Elektoracie Saksonii, ma za zadanie opiekować się chłopcem i braćmi. Zadanie, które okazuje się na tyle trudne, że, za zgodą matki, decyduje się zabrać młodzieńca do Forte Sant’Andrea, aby spędził krótki czas w zamknięciu, przeczekał burzliwy czas dojrzewania i nabrał ogłady.

Pobyt w fortecy od kwietnia do lipca 1743 roku nie był wcale spokojny, za to obfitował w całą serię wydarzeń. To wtedy przedstawiono mu hrabiego Giuseppe Bonafede, awanturnika, pisarza, alchemika, handlarza bronią, a później także informatora Republiki, który poznał aspirującego libertyna z młodą hrabiną Lorenzą Maddaleną, która, pod pretekstem poprawy buta, pozwoli Giacomo poznać tajemnice znajdujące się pod spódnicą, co wywarło na nim takie wrażenie, że później napisał, że po tym wydarzeniu prawie „padł trupem”. To wtedy Casanova zdecydował, że to co znajduje się pod spódnicą kobiety, będzie jego głównym zajęciem.


Opuszczając fort, próbuje sił w armii, ale płaca nie wydaje się być wystarczająca na sfinansowanie kosztownego stylu życia, które chciałby prowadzić. Po powrocie do Wenecji, podejmuje zawód skromnego skrzypka w teatrze San Samuele. To okres życia najbardziej rozwiązłego Casanovy, ale być może też najbardziej autentycznego. Spędza noce w magazynach, bastionach i karczmach, a jedna z nich jest szczególnie przywoływana w jego wspomnieniach: „de le Spade a San Mattio di Rialto”. Do wydarzenia, które miało miejsce w owej karczmie, doszło podczas karnawału w roku 1745. W „Historii Mojego Życia” jest opisany szczegółowo podstęp na jednej z mieszkanek San Giobbe, która musiała poddawać się seksualnym pragnieniom Casanovy i całej radosnej grupy siedmiu jego znajomych przez całą noc, po tym jak mąż kobiety i dwóch jego towarzyszy zostało zabranych pod byle pretekstem na wyspę San Giorgio Maggiore i zostawionych tam aż do następnego dnia.

Jako skrzypek w orkiestrze, zawód przez niego uważany za upokarzający, ale wystarczający, aby zarobić na życie, występuje również na prywatnych przyjęciach i prawdopodobnie jedno z takich wydarzeń odmieni jego życie. Spotkanie z senatorem Matteo Zuanne Bragadinem miało miejsce 29 kwietnia 1746 roku w Ca’ Soranzo w San Polo, w dość niezwykłych okolicznościach.

Giacomo został zatrudniony jako skrzypek na weselu jednej z potomkiń Soranzo i Girolamo Cornera z rodu Corner, zwanego „de la Regina”. Wesele trwało trzy dni. Drugiego dnia, kiedy chce opuścić budynek godzinę przed świtem, na bramie wodnej dostrzega senatora w czerwonej todze, który, wsiadając do swojej gondoli, upuszcza kopertę. Casanova ją podnosi i wręcza mu, a senator w ramach wdzięczności oferuje mu przejazd do miejsca, w którym wtedy mieszkał, na Calle del Carbon w okolicach Rialto. Podczas podróży gondolą senator zaczął odczuwać silne drętwienie w ramieniu i zaraz potem zasłabł. Casanova pomaga mu i zabiera go z powrotem do Ca’ Bragadin w Santa Marina.

Senator, wdzięczny za uratowanie mu życia, zaczyna traktować go jak własnego syna i będzie przez długi czas jego opiekunem, a także finansistą jego rozwiązłych przygód miłosnych i finansowych. Z Bragadinem jako finansistą dni upływają na wizytach w kasynie w Ca’ Dandolo, karczmie del Salvadego na placu Świętego Marka, będącej salonem patrycjuszy, a zarazem centrum politycznym i religijnym Republiki Weneckiej.

Casanova kontynuuje swoje rozwiązłe życie i to właśnie senator doradza mu, w obliczu zainteresowania ze strony inkwizytora Nicoli Trona, wyjazd za granicę, aby uniknąć kłopotów z Sądem Najwyższym i tak oto Casanova zaczyna włóczyć się po Europie, co można nazwać czymś w rodzaju szczęśliwej tułaczki.

Po opuszczeniu Wenecji 1 czerwca 1750 roku i wyjeździe do Francji, gdzie dołącza do loży masońskiej i ma romans z Henriette, Giacomo Casanova powraca do Wenecji w maju 1753 roku, dzień przed Wniebowstąpieniem.

Jedzie do Wenecji z Wiednia, przejeżdżając przez Triest. Podczas swojego pobytu w stolicy austriackiej poznaje Pietra Metastasia, znanego wtedy poetę i dramaturga. To właśnie obecność Casanovy w San Marco w dniu Sensa (święto Wniebowstąpienia, przyp. red.) rozpoczyna serię spotkań, które sprawiają, że jest to jeden z najbardziej porywających okresów jego życia. Pierwsze spotkanie
z C.C., czyli Cateriną Caprettą sprawia, że Casanova zakochuje się i pierwszy raz
zastanawia nad małżeństwem! Jednakże ojciec młodej dziewczyny umieszcza ją w klasztorze Santa Maria degli Angeli w Murano, gdzie młoda wychowanka nieświadomie ułatwi spotkanie Casanovy z najbardziej znaną zakonnicą M.M., Mariną Morosini z rodu Morosini del Pestrin.

Murano staje się stałym miejscem pobytu dla Giacoma. Często bywa w casino (małe luksusowe mieszkania, w których spotykało się z kochankami lub uprawiało hazard) Francuza Joaquima De Bernisa, gdzie spotykał się z zakonnicą Morosini, opisując erotyczne spotkania z najmniejszymi szczegółami w „Historii Mojego Życia”, gdzie Francuz wystąpił w roli podglądacza. Caterina Capretta natomiast znika ze sceny.

Szalone życie i nieustanne łamanie zasad Republiki Weneckiej sprawiają, że Casanova przenosi się z Ca’ Bragadin do małego mieszkania na Calle de la Gorna ai Santi Giovanni e Paolo, również w celu ochrony dobrej reputacji swojego dobroczyńcy, który coraz częściej sugeruje mu prowadzenie bardziej ułożonego życia. Pozostaje jednak niewysłuchany.

Od pewnego czasu Sąd Najwyższy z trzema inkwizytorami państwowymi śledził libertyna za pośrednictwem swojego tajnego informatora, Gio Batty Manuzziego, niegdyś jubilera, będącego teraz w niełasce. Jego zadaniem było dostarczanie raportów ze śledztwa, a informacje te okazały się wystarczające do umieszczenia Giacomo Casanovy w więzieniu Piombi.

26 lipca 1755 roku rano Messer Grande Mattio Varutti pojawia się w mieszkaniu przy Calle della Gorna i aresztuje Giacomo Casanovę, konfiskując także kilka kompromitujących książek, które dotyczyły okultyzmu i magii, o takich tytułach jak „La clavicola di Salomone” czy „Picatrix”. Wspomnienia z tamtego roku, przechowywane w Muzeum Correr, z datą 29 lipca istotnie informują nas o „Giacomo Casanovie, synu aktorki, uwięzionym przez Kapitana Grande i przetrzymywanym w lochu…”.

Powody aresztowania były dość jasne: jego związki z zakonnicą M.M. i jego nieodpowiednie zachowanie sprzeczne z surowymi zasadami oligarchicznego państwa, w którym w tamtym czasie Doża starał się tłumić złe obyczaje; mniej prawdopodobne było aresztowanie go z powodu przynależności do masonerii, ponieważ Giacomo Casanova, epikurejczyk z powołania, nie był nigdy zapalonym masonem, raczej czerpał wiele korzyści z tej organizacji.

Wraz z dźwiękiem ciężko zamykających się drzwi camerotto Piombi za jego plecami i kluczem, który przekręcał w zamku strażnik Lorenzo Basadonna, kończy się młodość nieugiętego libertyna.

tłumaczenie pl: Alicja Szczepanek

„MATANA”: WESTERN LEO ORTOLANIEGO

0

Do najciekawszych dzieł wydanych przez Leo Ortolaniego po zakończeniu serii „Rat-Man” należy na pewno mini-sepria z 2021 roku pt. „Matana”, zainspirowana klasyką kina westernowego, a przede wszystkim spaghetti westernami Sergia Leone. Podobnie jak w innych komiksach, które narysował, parmeński autor cytuje swoje ulubione filmy i umieszcza w opowieści niektórych z najsłynniejszych hollywoodzkichaktorów.

Głównym bohaterem tej sześcioczęściowej historii jest rewolwerowiec Matana, będący oczywiście kolejnym alter ego Rat-Mana. Choć jest on skutecznym, a czasem i bezwzględnym łowcą nagród, Matana wciąż posiada wszystkie komiczne i karykaturalne cechy niezdarnego superbohatera stworzonego przez Ortolaniego. W jego podróży towarzyszy mu trójka innych postaci: afroamerykański niewolnik Isaia (oparty na policjancie Brakko, sojuszniku Rat-Mana), transseksualna Djanga (nowa wersja Cinzii, kolejnej bardzo ważnej postaci z oryginalnej sagi) oraz tajemniczy Speranza (Nadzieja), którego wygląd wzorowany jest na wizerunku Clinta Eastwooda w filmach Leone. Misją tej czwórki bohaterów jest odnalezienie i zabicie starego wroga Speranzy – niebezpiecznego przestępcy znanego jako El Muerto.


Jak można było się spodziewać, bohaterowie i fabuła „Matany” w pełni wpisują się w estetykę westernu i oddają wszelkie stereotypy kojarzone z Dzikim Zachodem. Opowieść
jest więc pełna pojedynków i strzelanin, przygranicznych miasteczek, kowbojów, gangsterów i wisielców. Wszystkie te elementy są oczywiście filtrowane przez typowy humor Ortolaniego: choć przedstawiona w komiksie historia jest brutalna i nie brakuje w niej dość makabrycznych szczegółów, przeważają jednak – jak zawsze w dziełach Leo – surrealny komizm i upodobanie do filmowych cytatów.


Cytatów tych nie jest mało. Oprócz Clinta Eastwooda ,wygląd wielu innych postaci inspirowany jest znanymi aktorami związanymi z westernem, takimi jak Lee Van Cleef, Klaus Kinski czy Danny Trejo. Komiks zawiera też wiele ironicznych odniesień do ścieżek dźwiękowych spaghetti westernów, a w ostatnim odcinku – podczas ostatecznego starcia między Speranzą a El Muerto – pojawia się nawet sam Ennio Morricone z orkiestrą. Z kolei okładki poszczególnych numerów komiksu wzorowane są na klasycznych plakatach z filmów Sergia Leone, Sergia Corbucciego czy Gianfranca Paroliniego. Samo imię „Matana” kojarzy sią z Sartaną, bohaterem wielu spaghetti westernów, a tytuły kolejnych odcinków (na przykład „Nadchodzi Matana… szykuj się na śmierć!”) stanowią ewidentny hołd dla tych filmów. Warto wspomnieć o tym, że pierwsza wersja „Matany” powstała na początku lat 80., kiedy nastoletni Leo narysował „Per un pugno di fragole” („Za garść truskawek”), czyli oczywiście parodię „Za garść dolarów” Sergia Leone.


Interesującym elementem komiksu jest zdecydowanie współczesny problem, jakim jest rasizm – wątek ten pojawia się w interak- cjach między Mataną a Isaią. Nie jest to nowy temat w dziełach Leo Ortolaniego, ale staje się on wyjątkowo istotny w kontekście Dzikiego Zachodu. Wiele z obecnych w „Matanie” gagów można odczytać jako krytykę rasizmu w społe- czeństwie amerykańskim (i nie tylko), a także niekończącej się debaty o politycznej (nie) poprawności zarówno w kinie, jak i w świecie rzeczywistym.


Sześć numerów „Matany” zostało wydanych przez Panini Comics między marcem a sierp- niem 2021 roku.


FOTO: SŁAWOMIR SKOCKI, TOMASZ SKOCKI

MONTEFALCO, DAWNY UROK I NOWE WINA

0

Między otoczoną murami wioską a wzgórzami pełnymi winnic, terytorium Montefalco zaprasza do odkrycia (i spróbowania) autentycznego smaku Umbrii. Montefalco, zaliczane do najpiękniejszych miejscowości we Włoszech, jest autentycznym klejnotem historii, piękna i tradycji winiarskiej w sercu Umbrii.

Miasto zostało zbudowane na prostokątnym planie pochodzenia rzymskiego i średniowiecznym castrum, zbudowanym wokół Piazza del Comune. Centrum feudalne Montefalco jest otoczone kręgiem murów z pięcioma bramami, z których wychodzi tyle samo brukowanych uliczek zbiegających się na centralnym placu. Miasto zostało ochrzczone mianem Montefalco w połowie XIII wieku – według tradycji – przez cesarza Szwabii Fryderyka II, od XVI wieku miasto przeszło pod panowanie Państwa Kościelnego i zachowuje nienaruszony urok chwały tamtych czasów.

Z twierdzy Montefalco można spojrzeć na równinę Spoleto, wzgórza wokół miasta między Bevagna, Castel Ritaldi, Giano dell’Umbria i Gualdo Cattaneo zawsze wykazywały niezwykły związek z winnicą i winem, tak silny, że terytorium to jest teraz rajem dla turystyki winiarskiej (najlepiej wybrać rower).

Wkład rodzimych odmian o szczególnej tożsamości jest niezbędny. Obok winogron, symbolu tego obszaru, na wielką uwagę zasługują również Sagrantino, Trebbiano Spoletino i Grechetto, ale także Sangiovese, które tutaj nabiera unikalnego charakteru.

CHARAKTER SANGRANTINO
Sagrantino – to wino według legendy wzięło swoją nazwę od świętych sokołów Fryderyka II, które pomógł uratować – jest koniem rasowym pełnej krwi, którego winiarze próbują oswoić w winnicach. W ostatnich latach degustacje w cieniu murów Montefalco wykazują bardziej elastyczne linie i mniejszą koncentrację, dzięki rozwojowi, który notuje coraz częstsze wykorzystanie cementu i dużych beczek (zamiast barriques) oraz opiera się na wyważonej ekstrakcji. Powstają jednak wina, będące wynikiem różnych interpretacji winorośli: od bezpośredniości win Tabarrini i Paolo Bea po elegancję, na której grają Ilaria Cocco i Antonelli, od liniowości Scacciadiavoli do miękkości Exubera z Terre della Custodia lub Carapace Tenuta Castelbuono, aż po (kontrolowaną) moc 25 Anni Arnaldo Caprai.

Wino, które jest symbolem tego obszaru, zmienia więc oblicze i ma silny charakter wyczuwalny w kieliszku.

ELEGANCJA TREBBIANO SPOLETINO
Na ziemiach Montefalco, dzięki pracy Konsorcjum Ochrony, wraca do łask Trebbiano Spoletino, biała winorośl o fascynujących nutach, której w przeszłości zbyt często nie doceniano. Uprawiana od zawsze, dziś pozwala odkryć w kieliszku wina ze stuletnich winorośli, czasem nieszczepione i „poślubione” z wiązami lub klonami, którym można zrobić na złość tylko w jeden sposób: pijąc je zbyt wcześnie. Trebbiano Spoletino nabiera bowiem intensywnego charakteru z upływem czasu, a jego smak, dzięki swoim węglowodorowym tonom i wyraźnym nutom mineralnym, zbliżony jest do białych win najbardziej cenionych na scenie europejskiej.

Wystarczy otworzyć kilka starych butelek Poggio del Vescovo di Ninni lub Trebium di Antonelli, aby zachwycić się głębokim, pionowym winem, które zachwyca nawet wtedy, gdy balansuje na granicy utlenienia. Wśród etykiet do odkrycia są Avventata Ilaria Cocco, Filium Valdangiusa i Vigna Tonda Antonelli (cru już wkrótce), ale także Sperella z Bellafonte; przenosząc się do Trebbiano Spoletino Superiore, wyróżnia się Riserva del Cavalier Bartoloni de Le Cimate.

TŁUMACZENIE PL: SARA KMAK