Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155

Strona główna Blog Strona 100

Polonia Oggi: KONKURS W GAZZETTA ITALIA

0

W zeszły wtorek ukazało się polskie wydanie bestselleru „Dieta Smartfood” Eliany Liotty we współpracy z Pier Giuseppe Pelicci e Lucia Titta, wydane przez Rizzoli i Wydawnictwo MUZA SA. Z tej okazji redakcja Gazzetta Italia przygotowała konkurs, który rozpocznie się o godzinie 15.00 w najbliższą środę tj. 22.03. Najwierniejsi czytelnicy będą mieli możliwość wygrania 1 z 5 książek.

Jak wziąć udział w konkursie?
1- Udostępnij na Facebooku post Gazzetta Italia, który ukaże się w najbliższą środę tj.22.03 o godzinie 15.00.
2- Odpowiedz na 1 proste pytanie związane z aktualnym wydaniem Gazzetta Italia(nr. 61, luty/marzec 2017) które ukaże się w tym poście.

Zasady nagradzania?
Z pośród uczestników, którzy wezmą udział w konkursie, udostępnią post i odpowiedzą prawidłowo na pytanie zostanie wylosowanych 5 osób.
Konkursu potrwa do przyszłego piątku tj. 24.03 do godziny 13:00.

Powodzenia

Zmiany w podatkach od 1 stycznia 2017

0

Z dniem 1 stycznia 2017 r. nastąpił szereg istotnych zmian podatkowych w zakresie podatków: CIT, PIT oraz VAT. W niniejszej analizie przedstawiamy najważniejsze zmiany.

Zmiany w zakresie podatków dochodowych

Nowe regulacje dot. cen transferowych to w szczególności:

  • zwiększony próg powiązań kapitałowych, który definiuje podmioty powiązane z 5% do 25%;
  • obowiązek sporządzania dokumentacji dla podmiotów, których przychody lub koszty bilansowe przekroczyły w poprzednim roku podatkowym równowartość 2 mln euro;
  • obowiązek przeprowadzenia analizy danych porównawczych (benchmarking) dla niektórych podatników;
  • nowa forma dokumentacji, tj. trzypoziomowy obowiązek dokumentacyjny (local file, master file oraz domestic file);
  • obowiązki zdawczo raportowe, tj. w prowadzenie obowiązku złożenia oświadczenia o sporządzenia dokumentacji oraz uproszczonego sprawozdania CIT – TP.

W zakresie zmian w podatkach dochodowych, nowe przepisy wyłączają możliwość zaliczania do kosztów uzyskania przychodów płatności dokonanych bez wykorzystania rachunku płatniczego, w transakcjach, których wartość przekracza 15.000 złotych. Nowelizacja rozszerzyła także zakres opodatkowania wkładów niepieniężnych do spółek kapitałowych. Nowe przepisy przewidują, że za przychód należy uznać wartość wkładu, określoną w umowie lub statucie spółki (a nie nominalną wartość udziałów lub akcji).

Od dnia 1 stycznia 2017 r. obniżono stawkę CIT z 19% do 15% dla niektórych podatników.

Ze stawki 15%  podatku mogą skorzystać podatnicy:

  • mający status tzw. małego podatnika (tj. podatnicy, których roczna wartość przychodów ze sprzedaży nie przekroczyła kwoty 1,2 mln euro) oraz
  • rozpoczynający działalność – w roku podatkowym, w którym rozpoczęli działalność.

Uwaga! Za podatnika rozpoczynającego działalność nie można w tym przypadku uznać podatnika, który powstał w wyniku przekształcenia.

Z nowej stawki nie będą mogły w żadnym przypadku korzystać podatkowe grupy kapitałowe.

Zmiany w podatku VAT

Głównymi celami tzw. „dużej” nowelizacji ustawy o VAT jest uszczelnienie systemu poboru tego podatku oraz ograniczenie nadużyć, związanych z wyłudzaniem nienależnych podatnikom zwrotów.

Od tej pory większość robót budowlanych, o ile są dokonywane przez podwykonawców, podlega odwrotnemu obciążeniu. Na podwykonawcach świadczących usługi, co do zasady nie ciąży już obowiązek odprowadzania podatku VAT, bowiem w wyniku reverse charge podatnikiem staje się nabywca usług, a więc główny wykonawca. Celem zmiany jest zahamowanie tworzenia fikcyjnych podwykonawców w zamiarze wyłudzeń podatkowych.

Zaostrzono także przepisy pozwalające na nałożenie przez państwo sankcyjnego zobowiązania podatkowego w przypadkach, gdy podatnik w deklaracji wykaże niewłaściwą kwotę zobowiązania lub nadwyżki podatku naliczonego nad należnym lub jeżeli w ogóle nie złoży zeznania i nie uiści daniny. W niektórych przypadkach sankcja ta wynosi 100% (np. kiedy faktury zostały wystawione przez podmiot nie istniejący).

Atelier Pietro Longhi

0

Ubiór – niezawodny od wieków wskaźnik statusu społecznego

„Ubiór zdecydowanie najlepiej reprezentuje daną epokę. Kiedy pytają mnie, dlaczego trzeba studiować modę i historię ubioru odpowiadam, że z tych samych powodów, dla których studiuje się łacinę i grekę. Musisz znać swoje korzenie, żeby zrozumieć kim jesteś i w konsekwencji móc tworzyć swoją przyszłość.”

To słowa Raffaele Dessì, Sardyńczyka mieszkającego w Wenecji, który od lat pracuje w Atelier Pietro Longhi obok znanego krawca i projektanta kostiumów Francesco Briggi. Obaj są doskonale przygotowani z historii europejskich strojów cywilnych i wojskowych, wraz ze swoimi dziełami są bohaterami Karnawału w Wenecji, są zaangażowani w konsultacje dotyczące wystaw w licznych włoskich muzeach, między innymi Forte di Bard (Val d’Aosta), Castello di Malconsiglio (Miglionico), Muzeum Grotte Valstagna i muzeum papiernictwa w Oliero, Castelbrando (Cison di Valmirino, Treviso), Muzeum I Wojny Światowej w San Michele di Piave, Muzeum „Dom Goldoniego” w Wenecji, nie zapominając o stroju wystawionym w Pałacu Pittich podczas wystawy „Skarby fundacji Buccellatich”.

Karnawał w Wenecji to wydarzenie na skalę światową, podczas którego użycie kostiumów z epoki jest najbardziej istotne. Przebieramy się, żeby się ukryć czy raczej żeby cos odkryć?

W Wenecji, w przeciwieństwie do innych karnawałów, maska na twarzy ma dzisiaj niewielkie znaczenie, używa się jej mało i raczej tylko na ulicy, a kiedy wchodzimy na bal, zdejmujemy ją i stajemy się jednością z wybranym kostiumem. Można powiedzieć, że chcemy być dosłownie osobą, którą przedstawia nasz strój: osiemnastowieczną damą, żołnierzem Napoleona, królową Sissi lub Dożą! Żeby zaspokoić tę potrzebę wcielenia się w kogoś innego, kogoś, kto uosabia naszą prawdziwą duszę, my, twórcy kostiumów musimy odpowiedzieć tworząc stroje jak najbardziej przypominające oryginały. Lurex, plastik czy cekiny przyklejone pod wpływem ciepła do tkaniny mogę użyć na imprezę w stylu lat sześćdziesiątych lub w stylu futurystycznym, ale do stroju z szesnastego wieku muszę szukać odpowiednich materiałów. Zarówno dzisiaj, jak i dwa tysiące lat temu, wartość ubioru zależy od jakości tkanin i od wykończenia, to dotyczy zarówno strojów historycznych, jak i tych wymyślonych. Obydwa mają jednakowe znaczenie, ważna jest jedynie solidna praca, finalne wrażenie wizualne wynagradza jednak cały wysiłek. Na przykład jeśli jakaś dziewczyna chce być Sissi, musi zdecydować, czy chodzi jej o młodą dziewczynę w białej sukni pełnej jedwabnych kwiatków doszytych ręcznie, czy o księżniczkę w sukni z turniurą. Podobnie mężczyzna, który pyta o strój z końca wieku siedemnastego musi wyszczególnić, czy ma to być wenecjanin, paryżanin czy londyńczyk; ten ostatni na przykład był już dość wyemancypowany i zaczynał używać nieformalnych dwurzędowych marynarek (ang. riding coat) lub surdutów, które były wygodniejsze i miały bardziej naturalne kolory. Takie okrycie w tych samych latach w Wiedniu czy Florencji byłoby uznane za zbyt skromne.

Czy mieliście kiedykolwiek jakieś nietypowe zamówienia?

Obsługujemy różnych klientów, włoskich i międzynarodowych, ze wszystkich grup społecznych, nawet takich, którzy mogą sobie pozwolić na oryginalną koronkę ze złotą nicią z osiemnastego wieku czy na stwierdzenie, że nie noszą kryształów, tylko diamenty i dostajemy od nich błyszczące kamienie do przyszycia na ubraniach. Odważne wykroje czy dekolty raczej nam się nie zdarzają, głównie dlatego, że prawdziwy dekolt z szesnastego wieku nie pozostawia wiele miejsca wyobraźni. Gorset pomaga w utrzymaniu idealnej postawy, a nogi renesansowego mężczyzny są okryte jedynie rajstopami. Poza tym niektórzy ubierają się prowokacyjnie na co dzień, nie potrzebny im do tego karnawał.

Ubrania powstają na zamóienie czy rodzą się z waszej ciekawości?

Zwykle są owocem inspiracji Francesco Briggiego, krawca, który posiada niesamowitą wiedzę o materiałach i ikonografii, nie mówiąc o nieograniczonej wręcz wyobraźni. Czasem wystarczy, że patrzy na obraz lub przechadza się po magazynach z tkaninami, takich jak Rubelli, a natchnienie przychodzi samo. Kolor czy jakiś detal pobudza jego wyobraźnię, a Francesco pragnie go odtworzyć. Zabawna jest na przykład seria żywych obrazów (fr. tableau vivant) zrealizowanych po to, aby odtworzyć sceny i ubiory z obrazów z epoki. Na szczęście istnieje dużo źródeł, które można wykorzystać tworząc stroje historyczne: obrazy i oryginalne stroje zachowane w muzeach – wśród których wspaniała kolekcja Pittich, dostępna tylko dla uczonych wyposażonych w rękawiczki – a także kolekcje prywatne. Nie jest to rozpowszechnione, ale często odbywają się też  aukcje oryginalnych ubiorów z różnych epok: za pewien wyjątkowy gorset zapłacono 60 tys. euro! Gorset, który rzecz jasna będzie trzymany w domu niczym obraz Tycjana i nikt go nigdy nie założy, również dlatego że dzisiejsza figura jest zupełnie inna od tej sprzed 300 lat. Mundury to natomiast inna bajka. Istnieją traktaty, które opisują każdy szczegół wojskowego munduru, ale istnieje niewielu krawców, którzy są w stanie odszyfrować teksty w dialekcie weneckim czy te pisane po francusku z osiemnastego i dziewiętnastego wieku, dlatego często widzę mundury, które bardziej niż husarza przypominają poskramiacza lwów.

Dużo jest atelier, które pracują z tak “filologicznym” podejściem do tej sztuki?

Niewiele. Znam jedno na południu Francji i jedno w Anglii, są też liczni prywatni pasjonaci, którzy poświęcają lata, żeby wykończyć swój ubiór z jak największą dokładnością, ale trudno tu mówić o atelier. W Wenecji mamy dużo szczęścia, bo dzięki odwadze i uporowi utrzymały się miejsca absolutnie wyjątkowe na skalę światową, na przykład sklep tekstylny Bevilacqua, który posiada oryginalny warsztat tkacki z osiemnastego wieku. Przetrwała też do dzisiaj wenecka tradycja, która przez lata była gwarantem dobrego rękodzieła. Są to warsztaty tkackie ocalone przed inwazją napoleońską i przed chęcią obalenia produkcji weneckiej na rzecz tej wschodzącej liońskiej.

Koszt uszycia czy wypożyczenia stroju zależy od materiałów i od tego, jak skomplikowane jest jego wykonanie?

Oczywiście. Mamy własny cennik online (www.pietrolonghi.com), a jeśli chodzi o uszycie stroju od zera, szczegółowo tłumaczymy każdemu klientowi ile kosztują różne tkaniny i robocizna.

Jakie stroje najbardziej lubicie?

Prywatnie uwielbiam przebierać się za wenecjanina z pierwszej połowy siedemnastego wieku, a Francesco woli modę paryską z krótkiego okresu od rewolucji francuskiej do triumwiratu, czasu, kiedy szlachta obawiała się przepychu i nosiła ubrania mniej strojne, ale o wielkich walorach krawieckich. Uwielbiamy też oczywiście stroje szyte na Lot Orła podczas karnawału, czyli lot z dzwonnicy Kościoła Świętego Marka osoby, która jest ucieleśnieniem innej siły niż ta, która wykonuje Lot Anioła. To stroje, które  szyjemy miesiącami, a później widzisz, że nosi je sławna osoba, która zjeżdża po linie z dzwonnicy najpiękniejszego placu na świecie… Emocje wzbudza już samo mówienie o tym wydarzeniu! Każdego roku niesamowite jest również obserwowanie 12 Marii Karnawałowych, które walczą o tytuł najpiękniejszej. To stara tradycja, która poza rekonstrukcją historyczną ma na celu umożliwienie młodym dziewczynom poznania wyjątkowej przyjemności odwiedzania najbardziej luksusowych kamienic, gdzie są traktowane jak królowe. Dziewczyny te po raz pierwszy są przez kogoś ubierane, czesane i pilnuje się, aby zachowywały się zgodnie z dobrymi manierami.

Czy można z dumą powiedzieć, że nasz kraj, który stracił ostatnio wspaniałą redaktor naczelną Vogue Italia Frankę Sozzani, jeśli chodzi o modę, współczesną i dawną, krawiecką czy masową, cały czas odgrywa ważną rolę?

Śmierć Sozzani to ogromna strata. To była kobieta, która miała ogromną wiedzę i odwagę, niekonwencjonalna i szczera w chęci pokazania różnicy między modą a marketingiem. Niezapomniane są jej kampanie przeciwko anoreksji i zanieczyszczeniu powietrza; była też inicjatorką wieczorów mody, na których zbierano fundusze dla chorych na AIDS. Zostawiła po sobie niezatarty ślad, jestem bardzo ciekawy filmu dokumentalnego o niej. Włochy, mimo wszystko, od wieków pozostają stolicą mody. Kiedyś toczyła się rywalizacja między jedwabiem weneckim a panno fiorentino (przyp. tłum. zwany również casentino – nieprzemakalny, wełniany materiał, bardzo ciepły i o doskonałej jakości; nazwa pochodzi od miejscowości Casentino, położonej między Toskanią a Emilią Romanią, gdzie tkanina ta jest produkowana). Aktualnie nie należy zapominać, że oprócz Valentino, Armaniego czy Versace, największe francuskie domy mody również mają włoskich projektantów. Co więcej, Instytut Marangoni, najważniejsza szkoła mody, też jest włoska.

Polonia Oggi: Manifestazione KOD contro la trasformazione di Varsavia in città metropolitana

0

Questa notizia è tratta dal servizio POLONIA OGGI, una rassegna stampa quotidiana delle maggiori notizie dell’attualità polacca tradotte in italiano. Per provare gratuitamente il servizio per una settimana scrivere a: redazione@gazzettaitalia.pl

Centinaia di persone hanno partecipato a una manifestazione del KOD (Comitato per la Difesa della Democrazia) a Varsavia per protestare contro il progetto di allargamento della capitale con l’inglobamento di 30 comuni. I manifestanti sono partiti dal municipio di Varsavia e si sono diretti al Palazzo Presidenziale. Il leader del KOD Mateusz Kijowski ha detto che i comuni sono l’ultimo bastione della democrazia, dove i cittadini possono esercitare il potere. Marcin Święcicki, deputato di PO ed ex sindaco di Varsavia, ritiene che il disegno di legge proposto dal PiS sia un escamotage per prendere il potere nella capitale. I manifestanti hanno sottolineato che sta iniziando una nuova battaglia a Varsavia e hanno invocato la partecipazione al referendum cittadino del 26 marzo, che riguarderà l’eventuale cambiamento dei confini della capitale.

pap.pl

 

GAZZETTA ITALIA 61 (luty-marzec 2017)

0

Sophia Loren otwiera cykl w Gazzetta Italia poświęcony wielkim Włoszkom! Wzrok przyciąga wspaniała okładka autorstwa znanego fotografa Graziano Ariciego, który może poszczycić się imponującym archiwum zdjęć znanych osobistości. Numer 61, w którym wiele miejsca poświęciliśmy Włoszkom w ogóle, nie tylko Loren, o czym świadczy artykuł o zmarłej niedawno France Sozzani, nietuzinkowej redaktor naczelnej Vogue Italia, a także wywiad z projektantką wnętrz Marią Rosarią Boccuni, która mieszka w Polsce. Ten, kto kocha modę, kostiumy i Karnawał z przyjemnością odkryje tajniki pracy Atelier Pietro Longhi, jednego z najsłynniejszych zakładów krawieckich w Europie szyjących stroje z minionych epok. Jak zwykle nie zabraknie sugestii dotyczących podróży do Italii; po zaułkach wiecznego miasta oprowadzi nas rzymski reżyser Enrico Carretta w swoich „Pocztówkach z Rzymu”, odwiedzimy imprezowe Jesolo nad brzegiem Adriatyku, a także olśniewające białe miasto, Ostuni. Wyruszymy także w podróż do dwóch przepięknych grodów: Bosa, sardyńskiego miasteczka pastelowych domów, oraz Asolo, miejsca spotkań literatów i artystów. W temacie gospodarki na pierwszy plan wysuwa się rozmowa z dyrektorem ICE Antonino Mafoddą, który określa Polskę mianem kraju idealnego do inwestycji. Sporo miejsca zarezerwowaliśmy dla włoskiej kuchni, polecamy Wam dwa oryginalne przepisy oraz tekst poświęcony Parmigiano Reggiano. Nie zabrakło oczywiście rubryk o zdrowym odżywianiu, winie i języku włoskim. Recenzje książek, historia i anegdoty, na styku Polski i Włoch – naszych ukochanych krajów!

Ferzan Özpetek “Rosso Istanbul”

0

„Pamiętajcie, najistotniejsze nie jest to, jakie wiedziecie życie. Ważne, jak je sobie opowiecie,
a przede wszystkim, jak opowiecie je innym. Tylko w ten sposób można nadać sens błędom, bólowi, śmierci”.

Cytat z filmu „Noc w haremie”, Ferzan Özpetek

Tłumaczenie z języka włoskiego: Gabriela Hałat

“Rosso Istanbul” to osobista opowieść Ferzana Özpeteka, reżysera o dwóch tożsamościach, tureckiej i włoskiej, opowieść, w której autobiograficzne wątki splatają się z fikcyjnymi. To historia powrotu reżysera do rodzinnego miasta i historia kobiety przypadkowo spotkanej w samolocie, która doświadczy w Stambule zupełnie nowych uczuć.

Smutek miesza się tu z radością, teraźniejszość ze wspomnieniami, stary Stambuł z nowym, osobista burza w życiu bohaterów z antyrządowymi zamieszkami w 2013 r. Miasto, jak i samych bohaterów, zastajemy w momencie przełomu. Özpetek zabiera nas w nostalgiczną podróż do Stambułu, miasta, w którym się urodził i wychował. Miasto wychodzi mu naprzeciw przywołując wspomnienia z dzieciństwa: babkę, „osmańską księżniczkę”, ciotki, stare panny, niezależne, spragnione życia, piękną, pielęgnującą sekret matkę, ojca, który pojawia się po wielu latach nieobecności, smak pierwszej zakazanej miłości.

Wspomnienia, kolory, pasje. Można by uznać, że to właśnie Stambuł, miasto sztuki i awangardy, jest prawdziwym bohaterem tej opowieści.

Rosso Istanbul doczekała się we Włoszech potrójnego wydruku w ciągu kilku tygodni. Obecnie Ferzan Özpetek kończy pracę nad filmem będącym adaptacją książki.

O autorze

Ferzan Özpetek, reżyser i scenarzysta, urodzony w Stambule 3 lutego 1959 r. Od 1976 roku mieszka w Rzymie, gdzie przeprowadził się, by studiować historię kina, historię sztuki, kostiumologię i reżyserię. W 1977 r. debiutuje filmem Hamam – łaźnia turecka, po którym następują Noc w haremie, On, ona i on, Okna, Święte serce, Saturno contro. Pod dobrą gwiazdą, Un giorno perfetto, Mine vaganti. O miłości i makaronach, Magnifica presenza i  Zapnijcie pasy. Wielokrotnie nagradzany na całym świecie za reżyserię i scenariusze. W 2008 r. w MoMA (Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku) odbyła się retrospektywa jego filmów. Reżyser operowy (Aida i Traviata). Zasiadał w jury festiwali filmowych w Wenecji i Turynie. Mistrz autorskiego kina.

Filmy Özpeteka, nazywanego nie bez powodu czarodziejem kina, czerpią pełnymi garściami z jego osobistych doświadczeń, pokazując kruchość uczuć, przyjaźń, chorobę, różne odcienie miłości, homoseksualizm, stratę ukochanej osoby.

Claroscuro to niezależne wydawnictwo, powstałe z pasji dwóch osób. Nie mamy „przeszłości wydawniczej”, łączy nas zamiłowanie do słowa pisanego i zainteresowanie innymi kulturami oraz językami, a także potrzeba dzielenia się doświadczeniami literackimi z szerszym gronem odbiorców. Jestesmy autentyczni: nasze książki oscylują wokół problemów, które nas samych dotyczą, których doświadczyliśmy my lub nasi bliscy. Kierujemy je do czytelnika „drogi”, czytelnika-podróżnika, czytelnika-odkrywcy, który decyduje się na porzucenie utartych szlaków na rzecz tych mniej uczęszczanych, ale może ciekawszych.

Naszą najnowszą książką jest Rosso Istanbul Ferzana Ozpeteka w doskonałym tłumaczeniu Gabrieli Hałat. Jestesmy bardzo szczesliwi, że to wlasnie nasze wydawnictwo może przybliżyć ją polskiemu czytelnikowi. Kochamy kino Ozpeteka. Fakt, że teraz, dzięki książce, możemy zajrzeć w jego duszę, poznać swiat, w którym się wychował, sprawia, że i jego filmy postrzegamy w zupełnie inny sposób. Lektura obowiązkowa dla fanów Ozpeteka, dla każdego kinomana, dla wielbicieli Stambułu, dla poszukujących miłosci i prawdziwych historii.

Tomaszewska w pracowni Fallani

0

W ubiegłym miesiącu Katarzyna Tomaszewska wzięła udział w rezydencji artystycznej w pracowni Fallani Venezia. Młoda artystka z Wrocławia, zwyciężczyni jednej z nagród w poprzedniej edycji międzynarodowego konkursu Arte Laguna, przez 10 dni pracowała wraz z pozostałymi trzema wybranymi artystami w mogącej się poszczycić długą historią pracowni sitodruku Fallani (www.fallanivenezia.com). Tego samego mogli doświadczyć w ubiegłych latach inni artyści, którzy przez lata utrzymywali warsztat przy życiu, zapewniając mu ciągłość, od przeszłości, poprzez teraźniejszość, aż do przyszłości, a wszystko to w celu nawiązania ważnych kontaktów i partnerstw z tymi, którzy żyją sztuką, rozpowszechniają ją i komercjalizują.

Nagroda Arte Laguna, międzynarodowe wyróżnienie, mające na celu promowanie Sztuki Współczesnej, rozwija się z roku na rok, podkreślając z edycji na edycję swoją międzynarodowość, jakość, heterogeniczność, a ta 11. edycja tylko to potwierdza. Nowy deadline: 14 grudnia 2016; wśród nagród znalazły się m.in. 42 tys. euro dla aż 6 uczestników. Nie przegapcie tej okazji! (info: www.artelagunaprize.com/pl)

GAZZETTA ITALIA 60 (grudzień 2016/styczeń 2017)

0

“Spragnieni kultury uczą się włoskiego!” – to zdanie dyrektora Włoskiego Instytutu Kultury w Warszawie (wywiad w tym numerze) mogłoby stać się mottem najnowszego wydania Gazzetta Italia. Numer 60, bogaty w kulturę, historię, tradycje, język oraz smak, w którym sporo miejsca poświęciliśmy Toskanii: znajdziecie tu artykuł o Sienie, o calcio storico fiorentino oraz o Piekle Dantego, temat bardzo na czasie dzięki filmowi Rona Howarda. W emocjonującym artykule poruszyliśmy temat trzęsienia ziemi w Amatrice, mieście, które po tym, co się wydarzyło, pragnie patrzeć przed siebie i odrodzić się. Spośród artykułów podróżniczych polecamy szczególnie ten o przepięknej, neoklasycystycznej Vicenzy oraz tekst poświęcony książce o Sycylii autorstwa Ewy Cichockiej. Jak zwykle dużo dzieje się u nas w dziale poświęconym sztuce jedzenia, znadziecie w nim wywiad ze znanym krakowskim szefem kuchni Krzysztofem Żurkiem, bożonarodzeniowy przepis na tradycyjne ciasteczka Ricciarelli di Siena oraz na przepyszną pierś kurczaka zapiekaną z cytrusami… In vino veritas” oraz “Jesteśmy tym, co jemy”. Język włoski znalazł jak zwykle wiele miejsca dla siebie w kąciku językowym, a także w artykule o futuryźmie Marinettiego. W nowej Gazzetcie znajdziecie ponadto ciekawe artykuły o włoskich zwyczajach bożonarodzeniowych oraz o zmiennych kanonach kobiecego piękna. W tym numerze znalazła się też recenzja książki “Rosso Istanbul” znanego włoskiego reżysera tureckiego pochodzenia, Ferzana Özpeteka, dostępnej w tłumaczeniu na polski dzięki wydawnictwu Claroscuro. 

O włoskiej służbie zdrowia DLA POLAKÓW

0

Dzisiaj trochę o włoskiej służbie zdrowia, którą niestety miałam okazję poznać („niestety” nie dlatego, żeby była taka zła, ale dlatego, że nikt nie lubi chorować, szczególnie na wyjeździe). Są to informacje oparte na moich doświadczeniach na Erasmusie w Bolonii, absolutnie nie pretendują do miana oficjalnych, a niektóre regulacje mogą się różnić w innych regionach Włoch.

Polak, wyjeżdżający do Włoch i ubezpieczony w Polsce, powinien (musi, jeśli wyjeżdża na Erasmusa) zaopatrzyć się w NFZ w Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego, w skrócie EKUZ. Karta jest wydawana w oddziale NFZ bezpłatnie i od ręki (ale w okresie wakacji i ferii swoje trzeba odstać w kolejce).  Może ją odebrać sam ubezpieczony albo osoba przez niego upoważniona, można też złożyć wniosek mailem lub zwykłą pocztą i wtedy karta zostanie wysłana pod wskazany adres. To ostatnie rozwiązanie przydaje się wtedy, gdy jesteśmy już za granicą, nie wyrobiliśmy karty albo przedłużyliśmy pobyt ponad termin ważności karty, a nie chcemy nikogo obarczać staniem w kolejkach. W przypadku wyjazdu turystycznego karta zostaje wydana maksymalnie na 6 miesięcy, w przypadku wyjazdu na studia lub do pracy – maksymalnie do daty wskazanej w zaświadczeniu, które musimy przedłożyć. Możemy mieć jednocześnie tylko jedną kartę EKUZ, więc w przypadku przedłużenia pobytu o nową możemy wystąpić, gdy upłynie termin ważności starej, lub odsyłając starą. Tak czy owak, przez ok. 10-14 dni jesteśmy fizycznie bez karty (została nam wysłana, ale jeszcze nie doszła), więc jeśli w tym czasie mamy płacić za jakieś świadczenia, to musimy zapłacić pełny koszt, a potem domagać się zwrotu w Polsce, więc w takim wypadku radzę wszelkie zaplanowane świadczenia medyczne przełożyć na czas, gdy jeszcze mamy starą albo już mamy nową EKUZ.

Można też opłacić prywatne ubezpieczenie, które zagwarantuje nam zwrot kosztów leczenia poza tymi, które zwraca NFZ. Z kartą EKUZ jesteśmy we Włoszech traktowani tak jak Włosi, tzn. płacimy za to, za co płacą u lekarza Włosi, i w takiej wysokości jak oni. Jeśli otrzymujemy świadczenia, które dla Włochów są płatne, a jesteśmy zarejestrowani do lekarza pierwszego kontaktu (możemy być przy pobycie na ponad 3 miesiące), to te koszty są nam od razu naliczane jak dla Włochów, jeśli nie jesteśmy zarejestrowani, to płacimy za świadczenia pełną wysokość, a w Polsce występujemy o zwrot (mamy na to 6 miesięcy) i otrzymujemy ten zwrot w kwocie przewyższającej wysokość kosztów obowiązujących Włochów. Włosi są zobowiązani pokryć koszt każdej płatnej wizyty u lekarza i każdego płatnego badania do wysokości 36,15 € i te same zasady obowiązują Polaka z kartą EKUZ, czyli jeśli wizyta kosztuje np. 25 €, to płacimy za nią w całości, jeśli kosztuje 36,15 € lub więcej, to płacimy 36,15 €, a zwrot dostaniemy tylko wtedy, gdy oprócz EKUZ mamy ubezpieczenie prywatne od kosztów leczenia za granicą, bo Włosi zwrot poniżej kwoty 36,15 € też mogą dostać tylko z ubezpieczenia prywatnego.

Bezpłatne dla Włochów (a więc i dla nas) są świadczenia ambulatoryjne uzyskiwane w związku z wypadkiem oraz poważnym nagłym zachorowaniem, zakwalifikowanym tak przez personel placówki medycznej, a także leczenie szpitalne, przy czym w przypadku leczenia szpitalnego planowego (wyjazdu na leczenie) NFZ pokryje nam jego koszt tylko wtedy, gdy wcześniej uzyskaliśmy zgodę NFZ na wyjazd na leczenie za granicą.

Zgłaszając się na pogotowie (w dni robocze Pronto Soccorso, w weekendy i w nocy Guardia Medica), które we Włoszech jest przy szpitalu, otrzymujemy jeden z kodów: czerwony – w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia, żółty – gdy nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, ale wymagana jest pilna interwencja medyczna, zielony – w przypadkach mniejszej wagi, ale wymagających interwencji pogotowia albo biały – gdy nie jest wymagana interwencja pogotowia, tylko wystarcza lekarz pierwszego kontaktu. W takiej też kolejności jesteśmy przyjmowani przez lekarza, czyli pacjent z kodem białym musi przeczekać wszystkich z kodem czerwonym, żółtym i zielonym, nawet gdy zgłosili się później, oraz te osoby z kodem białym, które były przed nim. Na pogotowiu spędzimy co najmniej „pół dnia”, niekiedy pacjenci wypisywani są dopiero dnia następnego (!).

Ponieważ pogotowie jest przy szpitalu, to jak już pacjent (nawet ten z kodem białym) zostanie przyjęty przez lekarza ogólnego, to uzyskuje wszelkie konsultacje specjalistyczne, które lekarz ogólny uzna za wskazane, oraz wszelkie badania, które lekarz ogólny i lekarz specjalista uznają za konieczne i pilne. Otrzyma również skierowania na badania mniej pilne oraz leki lub receptę na leki.

Leki przepisane przez lekarza na karcie wizyty z pogotowia są odpłatne (ale płaci się za nie znacznie mniej niż za leki, które idziemy kupić bez żadnej recepty – bo we Włoszech, podobnie jak w innych krajach południowych, bez recepty można kupić każdy lek, który nie jest narkotykiem, ale nawet 10 razy drożej niż na receptę), natomiast leki przepisane przez lekarza pierwszego kontaktu na tzw. czerwonej recepcie są albo bezpłatne albo płaci się za nie niewielki ryczałt. Trzeba tylko zwracać uwagę, żeby kupować je w aptece „państwowej”.

Na tej samej czerwonej recepcie (wł. ricetta rossa) lekarz pierwszego kontaktu wypisuje również skierowania na badania i zabiegi, w przypadku badań i zabiegów specjalistycznych oprócz tej czerwonej recepty wymagane jest również przepisanie (wł. prescrizione) tych badań przez specjalistę na karcie wizyty. Z taką receptą i kartą wizyty idzie się do punktu CUP (zunifikowanego centrum rezerwacji), których w Bolonii jest 120 (12 w przychodniach/szpitalach i 108 w aptekach), żeby zapisać się na badanie/zabieg (jeśli ktoś ma włoską legitymację ubezpieczenia zdrowotnego, to na niektóre badania można się również zapisać przez stronę internetową).

Czas oczekiwania na badanie/zabieg zależy od tego, w ilu placówkach się je wykonuje i ile jest osób oczekujących. Na niektóre badania dostaje się od razu termin i miejsce, w przypadku bardziej specjalistycznych trzeba poczekać nawet do kilku miesięcy, przy czym od razu zostaje podane (lub wybiera się) miejsce, po czym dana placówka kontaktuje się z pacjentem telefonicznie.

Rachunki za świadczenia włoskiej służby zdrowia można zapłacić przekazem pocztowym, gotówką lub kartą w punkcie CUP albo online. Za świadczenia, na które mamy skierowanie, należy zapłacić przed badaniem (ale w momencie, gdy mamy już termin i miejsce), za świadczenia pogotowia – w terminie do 30 dni po uzyskaniu świadczeń.

Karolina Porcari: “Moje serce jest na granicy włosko-polskiej”

0

„Nie czuję się ani bardziej Polką, ani bardziej Włoszką. Wszystko zależy od tego, w którym kraju jestem w danym momencie. Gdy znajduję się w Polsce, bardziej uwidacznia się moja słowiańskość. Gdy jestem we Włoszech, również za sprawą języka, odsłania się inna część mojego temperamentu.”

Dorastałaś w Lecce, następnie przeniosłaś się do Mediolanu, aby rozpocząć studia. Co skłoniło Cię do przyjazdu do Polski?  

Krakowska Szkoła Teatralna. Kiedy zdecydowałam się zostać aktorką postanowiłam spróbować swoich sił w Polsce. Po obejrzeniu wielu spektakli na festiwalach, które przyjeżdżały z różnych części świata do Mediolanu, zdałam sobie sprawę, że wrażliwość słowiańska jest mi bardzo bliska.

Jak Twoja rodzina zareagowała na tę decyzję?

Nie była zbyt szczęśliwa, nie tyle z powodu ewentualnej przeprowadzki do Polski, ile z decyzji rozpoczęcia szkoły aktorskiej. Wcześniej studiowałam literaturę i filozofię. Od momentu kiedy pierwszy raz postawiłam swoją stopę na scenie w wieku 16 lat – grałam przewodniczącą chóru w „Chmurach” Arystofanesa w reż. Salvatore Tramacere (Koreja) – zakochałam się w teatrze. Zrozumiałam, że nie będę szczęśliwa, póki nie spróbuję swoich sił w aktorstwie. Moja rodzina ostatecznie zawsze mnie wspierała, jednak wciąż bardzo się martwi niestabilnością, która jest wpisana w ten zawód.

Czujesz się osobą spełnioną zawodowo?

Trudno mówić o spełnieniu w moim zawodzie. Aktorstwo bez wątpienia jest wspaniałe i dodaje skrzydeł, ale bywa frustrujące, ponieważ nie zawsze dostaje się role, nie zawsze wygrywa się castingi. Wtedy przychodzą najczarniejsze myśli na temat życiowych wyborów.

Grasz w teatrze, filmach i serialach. Wiele osób pamięta Cię z roli Anity Szymczak z serialu
“Barwy Szczęścia”. Który obszar działalności aktorskiej preferujesz?

Przez ostatni rok nie pracowałam w teatrze, ponieważ pisałam swój pierwszy scenariusz filmowy. Poza tym miałam szczęście zagrać w kilku filmach. Obecnie ciągnie mnie do kina. Myślę że niebawem zatęsknię do teatru. Właściwie już tęsknię.

Rola Twoich marzeń?

W teatrze ostatnio dużo myślę o “Medei” Eurypidesa.  Jeśli chodzi o kino bardzo chciałabym zagrać główną rolę w filmie na podstawie mojego scenariusza. Jest to kobieta, która odrzuca macierzyństwo. Jest tancerką, która postanawia spróbować żyć inaczej niż większość kobiet w naszym społeczeństwie. Nie chcę jednak zdradzić więcej, ponieważ wciąż nad tym pracuję.

Jakie dostrzegasz różnice między pracą z Polakami a tą z Włochami?  

Nie zauważyłam znaczącej różnicy. Na pewno inaczej pracuje się na planie filmu niezależnego, a inaczej na planie filmu, który jest finansowany przez państwowe instytucje. Mój debiut „Come l’ombra” w reżyserii Mariny Spada był  całkowicie finansowanym przez twórców. Mimo skromnego budżetu to było wspaniałe doświadczenie, które zaprowadziło nas na Venice Days Weneckiego Festiwalu Filmowego. Potem film dostał dużo nagród. We Włoszech kino niezależne jest bardziej rozwinięte niż w Polsce. Tylko raz zagrałam w polskim filmie niezależnym, mam tu na myśli „W spirali” Konrada Aksinowicza.

Poznałyśmy się na premierze filmu „Ojciec” Artura Urbańskiego, w którym zagrałaś główną rolę kobiecą (jako Mila). Utożsamiasz się może z tą postacią?

Kiedy Artur zaprosił mnie do „Ojca” postanowiliśmy czerpać dużo z moich doświadczeń prywatnych. Mila w jednej z pierwszych scen spotyka reżysera, który pyta ją: „Skąd jesteś? Skąd się tu wzięłaś?”. Ta odpowiada: „Przyjechałam tutaj z miłości”.  Ja też przyjechałam tutaj z miłości, z tą różnicą, że Mila zmieniła kraj z miłości do mężczyzny – ja z miłości do teatru. Ta postać jest mi bardzo bliska również dlatego, że jest aktorką, która chce się spełniać zawodowo, ale jest jednocześnie młodą matką i boryka się z koniecznością pogodzenia tych ról.

Plany na przyszłość?

Pod koniec tego roku wyjdzie „Music Word Love”, film anglojęzyczny  w reżyserii Marthy Coolidge („Sex in the city”, „Weeds”), w którym zagrałam po raz pierwszy w mojej karierze rolę Żydówki, Miriam Rubin. Film był kręcony w Łodzi i Krakowie; jest to historia miłosna na tle II Wojny Światowej. Niedługo wyjdzie również niemiecki film „Mein Bruder Robert” w reżyserii Philipa Gröninga („Wielka Cisza”, „Die Frau des Polizisten”), w którym zagrałam rolę dość oryginalnej nauczycielki filozofii.