Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
ADALBERTS gazetta italia 1066x155
Baner Gazetta Italia 1068x155_Baner 1068x155
kcrispy-baner-1068x155

Strona główna Blog Strona 58

Jowisz malujący motyle, czyli instrukcja dobrego życia według księcia Alfonsa d’Este

0
Dosso Dossi, „Jowisz, Merkury i Cnota”, lata 20. XVI wieku, olej na płótnie, wysokość 112 cm, szerokość 150 cm, Zamek Królewski na Wawelu, Kraków

Kiedy proponuje się nam rzucenie obowiązków i ucieczkę na wieś, na łono natury, większość ludzi uśmiecha się do siebie z rozmarzeniem, ale natychmiast pojawia im się w głowie myśl o pracy, o zwyczajnej, pracowitej codzienności. Chcemy wyjechać, posiedzieć na tarasie jakiejś willi i patrzeć na naturę, na niebo, morze, na kota wylegującego się na rozgrzanym murku, na ptaki kręcące kółka w powietrzu. Chcemy być otoczeni zielenią, dotykać miękkiej trawy, bez pośpiechu obserwować życie. Wiedzieć, że mamy nieograniczony czas i żadne obowiązki nie są ważniejsze od leniwego przewracania kart książki lub fotografowania motyli. Nasz świat tak przyspieszył, że trudno jest zrealizować pomysł o idealnym wypoczynku inaczej, niż w chwili oczekiwania na kawę z ekspresu.

A przecież wcale nie chodzi o to, żebyśmy byli Jowiszem, jak na obrazie renesansowego malarza, Dossa Dossiego. Historia i temat obrazu z polskich zbiorów są instrukcją dobrego życia. Zapraszam do lektury.

O naturze bogów

Dosso Dossi czerpał inspirację z kilku źródeł: historii Egiptu Ptolemeuszy, ze starożytnej Grecji, z antycznego Rzymu, astrologii, ezoteryki, symboliki. Ale poematem, który bezpośrednio wpłynął na tematykę i kompozycję obrazu, były Virtus (Virtue) Leona Battisty Albertiego, teoretyka sztuki, architekta i erudyty wczesnego renesansu. Utwór został napisany w języku łacińskim około 1430 roku podczas pobytu autora w Rzymie lub niedługo później, kiedy odwiedzał on Florencję. W 1464 roku poemat przetłumaczono na język włoski i błędnie przypisano Lukianowi, rzymskiemu sofiście, retorykowi i satyrykowi z II wieku n.e. Alberti, jako wybitny humanista i erudyta świadomie wprowadził antyk do swojego dzieła. Virtus ma formę dialogu między Cnotą i Merkurym. Bogini Cnota przybywa na Olimp i chce się poskarżyć Jowiszowi na swój los. Podczas przechadzki po Polach Elizejskich w towarzystwie uczonych mędrców i wielbicieli moralności, jak Sokrates, Platon, czy Cyceron, Cnota została zaatakowana przez Fortunę. Żaden z bogów nie stanął w jej obronie. Merkury usłyszawszy jej skargi uznał, że to niezwykle trudny przypadek i skarga nie ma sensu. Każdy z bogów bowiem jest zależny od Fortuny, nawet Jowisz. Milczenie jest teraz najlepszym rozwiązaniem, a Cnota powinna skorzystać ze swojej mądrości i ukryć się wśród pomniejszych bogów, dopóki Fortunie nie minie nienawiść.

Temat z poematu Albertiego fascynował artystę, bo skarga Cnoty na Fortunę została ponownie zobrazowana na freskach w Castello del Buonconsiglio w Trydencie. Sklepienia części pałacu zostały udekorowane przedstawieniami Cnót. W czterech rogach sklepienia przedstawiono cztery Cnoty Kardynalne: Sprawiedliwość, Umiarkowanie, Roztropność i Męstwo. Na dwóch krótszych bokach artysta namalował herby Medyce uszów (papieżem był wówczas pochodzący z florenckiego rodu Klemens VIII) oraz Habsburgów, czyli panującego króla Karola V. Monochromatyczne freski ukazujące Cnotę w historii Albertiego zajmują dłuższe boki komnaty. Co ciekawe, właśnie w tych malowidłach Dosso Dossi ukazał Cnotę w łachmanach tak, jak opisał ją Alberti w dialogu. Grupa mędrców starożytności stoi za nią, poszkodowaną, skarżącą się, odartą z ubrania i godności. Merkury natomiast jest tu postacią niecierpliwą, zajętą, nie chce dopuścić Cnoty do Jowisza, traktuje ją jak intruza. Natomiast w obrazie z polskich zbiorów Cnota jest elegancko ubraną kobietą w wieńcu na głowie i nic w jej postawie, ani wyglądzie nie wskazuje na nieszczęście, jakie ją spotkało.

Książę – sybaryta

Giovanni di Niccolo di Luteri, czyli Dosso Dossi żył w niewielkim miasteczku Mirandoli, w sąsiedztwie dwóch tętniących kulturą i polityką dworów: mantuańskiego i ferraryjskiego. Zatrudniony przez ród d’Este tworzył dla nich obrazy i freski. Około 1524 roku na zlecenie księcia Alfonsa d’Este namalował dzieło Jowisz, Merkury i Cnota. Obraz przedstawia trzech bogów rzymskich: Jowisza, Merkurego i Cnotę. U ich stóp kłębią się chmury. Nad głowami złota tęcza na dość ciemnym, zasnutym mrokiem niebie, z której Jowisz korzysta, niczym z palety malując motyle. To akt tworzenia, bogowie malują nas, ludzi, malują zwierzęta, owady, a my wszyscy, cząstki natury, ożywamy pod boskim spojrzeniem i wzlatujemy w niebo lub schodzimy z boskiego płótna na ziemię.

Książę d’Este był humanistą, wielbicielem sztuki i militariów. Był także sybarytą, który uciekał od gwaru ferraryjskiego dworu na wieś, do willi Belvedere. Zdarzało mu się malować lub tworzyć majolikę. Czytywał poezje, zatrudniał artystów, otaczał się erudytami. Dzieła sztuki, które zamawiał i kupował zapewne kontemplował w pięknym, sielskim otoczeniu. Był to czas, gdy odpoczynek, nazywany otium lub riposo był zajęciem pożądanym, szlachetną umiejętnością, z której nieliczni potrafili korzystać. W tym sensie obraz znakomicie wpisuje się w czas szlachetnego odpoczynku. Malowanie motyli jest tworzeniem piękna w otoczeniu natury, pochwałą odpoczynku, równie ważnego, jak praca. Nie wiemy, o czym książę d’Este myślał obserwując obraz, ale skupienie na sztuce, jej kontemplacja, z pewnością może być odpoczynkiem po dniu, tygodniu, miesiącu pracy.

Symbolika obrazu

„Jowisz, Merkury i Cnota” to jedna z kompozycji alegorycznych i ezoterycznych, popularnych na ferraryjskim dworze XVI wieku. Dosso Dossi sięgnął do poematu sprzed stu lat, ale w czasach księcia Alfonsa I d’Este w zamku przebywali artyści zafascynowani cyklami kosmogonicznymi, ezoteryką i astrologią. W XV wieku w Palazzo Schifanoia w Ferrarze, należącym do rodziny d’Este, w XV wieku powstał cykl astrologiczny, którego ikonografia została odczytana dopiero na początku XX wieku przez niemieckiego historyka sztuki Aby Warburga. Jednak w XVI wieku prawdopodobnie symbolika fresków była znana, bo czas ich powstania nie był zbyt odległy. Dosso Dossi sięgnął po tematykę antyczną, ale obraz, poza tym, że opowiada konkretną historię, zawiera w sobie także symbolikę i przekaz popularny na północy Włoch w tamtej epoce. Dzieło ukrywa w sobie także przekaz ezoteryczny. Merkury, którego atrybutem jest kaduceusz był posłańcem bogów. Sam złoty kaduceusz wyrażał ezoteryczną moc snu i budzenia żywych. Motyle to symboliczna ulotność myśli, zaś tęcza, z której Jowisz, jak z palety czerpie farbę, to symbol ulotności idei. Malarz połączył zatem inwencję twórczą z koncepcją uniwersalnego porządku świata. Gest ciszy Merkurego także nawiązuje do inspiracji. Cisza jest koniecznym preludium kreatywności.

Gest ciszy

Uważa się, że to Jowisz jest bohaterem obrazu. Wszelkie interpretacje oscylują wokół jego postaci, boga, który zajęty malowa- niem motyli, nie zauważa, nie chce zauważać świata pędzącego obok. Czy jednak nie jest tak, że to gest ciszy Merkurego buduje narrację dzieła? Dosso Dossi inspirował się opublikowanymi po raz pierwszy w Italii emblematami Andrei Alciatiego, włoskiego humanisty. Jego Emblematum liber to zbiór epigramatów, czyli krótkich utworów poetyckich bazujących na starożytnych inskrypcjach z rycinami ilustrującymi poszczególne teksty. W przedmowie tej niewielkiej książeczki Alciati opisał emblematy jako rozrywkę dla humanistów bazującą na kulturze klasycznej. Kilka emblematów wskazuje na wyraźną inspirację. Gest ciszy Merkurego został z wielkim prawdopodobieństwem zainspirowany strofami i ryciną In silentium, gdzie palec mędrca uniesiony do ust wzywa głupca do przemiany w faryjskiego (wyspa Faros w Aleksandrii) Harpokratesa. Harpokrates, jako jedno z przedstawień boga Horusa z okresu  ptolemejskiego i rzymskiego w Egipcie, był czczony w Grecji i w Rzymie jako bóg milczenia. Starożytni Grecy i Rzymianie błędnie jednak odczytali egipskie hieroglify, bo dzisiaj wiemy, że gest ciszy w ikonografii znad Nilu oznaczał dziecięcość (Horus = dziecię). Z obrazem można powiązać także kilka innych emblematów, ale cisza staje się w tym obrazie znaczącym przesłaniem.

Skarga Cnoty staje się nieważna. Stwarzanie świata schodzi na dalszy plan. Najważniejsze jest zachowanie ciszy. Jeśli uda nam się w spokoju pokontemplować obraz, równowaga między pozornie bezużytecznym zajęciem, przekornie napiszę, jak skargi, a ważącym na naszym wewnętrznym spokoju, jak malowanie motyli, zostanie zachowana.

Dosso Dossi ukazał na obrazie moment uciszania Cnoty przez Merkurego. Jowisz był przecież zajęty, malował motyle. Nie można przeszkadzać ojcu bogów w tak ważnym zajęciu. Powiecie, że to zabawne? Nie sądzę. Wyobrażacie sobie świat bez motyli?

Słoik pełen inspiracji od serca!

0

Co roku przedświąteczne przygotowywania stawiają przed nami nowe wyzwania. W jaki sposób nadać tradycyjnym smakom świątecznych deserów nowy wymiar, który zaskoczy i zachwyci naszych bliskich? Jakie prezenty wybrać, aby oddały radość wspólnie spędzonych momentów? Tak, tak… to nasze częste rozterki, na które w tym roku odpowiedź podpowiada nam Nutella® w swoim Kalendarzu Adwentowym! Jak się okazuje znany wszystkim słoik Nutella® kryje nie tylko ukochany smak kremu z orzechów laskowych i kakao, ale i moc inspiracji od serca!

Przepis na słodkie święta

Nie od dziś wiadomo, że kuchnia to serce każdego domu, a wspólnie spędzony czas na przygotowywaniu słodkich świątecznych smakołyków to piękna rodzinna tradycja. Jeśli chcemy nadać wyjątkowego twistu tradycyjnym smakom, warto sprawdzić siedemnaście propozycji przepisów z Kalendarza Adwentowego Nutella® oraz zobaczyć jak z ich wykonaniem poradzili sobie Matteo Brunetti, uczestnik szóstej edycji programu Masterchef, Ewa Wachowicz, prowadząca program „Ewa gotuje” oraz Marieta Marecka i Anna Pastuszka, blogerki kulinarne. Jedno jest pewne – włoskie semifreddo, czy też polski sernik w ich wykonaniu oraz z dodatkiem kremu Nutella sprawdzi się podczas każdego rodzinnego spotkania!

Stwórz oryginalną świąteczną dekorację lub prezent

Na Kalendarz Adwentowy Nutella® składają się nie tylko przepisy, ale i inspiracje w jaki sposób wykorzystać do dekoracji kultowy szklany słoik. Znana z programów telewizyjnych, Agnieszka Winnicka, opracowała fantastyczne rozwiązania na świąteczne aranżacje. Pojemniki na przyprawy, lampiony, dekoracje drzwi czy śnieżne kule – to tylko część propozycji od dekoratorki oraz Nutella® na tegoroczne święta! To co warte podkreślenia, to spoiwo Kalendarza Adwentowego Nutella®. A jest nim serce, które wkładamy w przygotowywanie świątecznych potraw, dekoracji czy prezentów, nadaje im prawdziwej wyjątkowości!

Zobacz Kalendarz Adwentowy Nutella®
Strona www:
www.nutella.com
Facebook:
www.facebook.com/Nutella.Poland

Wino i boskość

0

U Greków Dionizos, a u Rzymian Bachus byli bogami wina i ekstazy. 

Według najbardziej rozpowszechnionej wersji mitu, Dionizos narodził się ze związku Zeusa z Semele, córką Kadmosa, króla Teb. Zeus, aby zbliżyć się do kobiety, która była śmiertelniczką, ukrył przed nią swoje prawdziwe oblicze, lecz Semele, podżegana przez zazdrosną Herę, poprosiła go o możliwość podziwiania go w jego formie boga niebios; a gdy ukazał się jej Zeus jako błyskawica, została spopielona. Zeus wówczas uratował z jej ciała maleńkiego Dionizosa i zaszył go w swoim udzie, aby tam mógł rozwijać się do końca ciąży; gdy dziecko się narodziło, powierzył je nimfom z góry Nysa, aby je wychowały. Wychowany w samotności wśród lasów, kształcony przez Sylena, Dionizos posadził winorośl upajając się „dobrym humorem, który ona powodowała”. 

„Młodzieniec z piękną, błękitną, falującą fryzurą, w ciemnym płaszczu na mocnych ramionach” (hymn homerycki), nauczył ludzi uprawy winorośli przemierzając świat w wozie zaprzężonym w pantery (symbolu nieracjonalności) z towarzyszącą mu grupą muzyków, tancerek, bachantek i pomniejszych bóstw.

O tym bogu, opisywanym jako wiecznie młody, istnieje wiele legend. W niektórych wydaje się łagodny, powoduje entuzjazm i jest tkliwym pocieszycielem w ludzkich nieszczęściach dzięki winu, które rozwesela serca i uwalnia od zahamowań. W innych sagach natomiast, jest przedstawiany jako okrutny i gwałtowny. Jego imię u Rzymian to Bachus, to znaczy „ten, który hałasuje”, przez hałasy i okrzyki, wydawane przez jego wyznawców podążających za nim. 

Homer opowiadał, że na Olimpie bankiety były ulubionym przez bogów sposobem spędzania czasu: „Przez cały dzień, aż do zachodu słońca, bogowie świętują, a ich serca nie mogą narzekać na strawę, której każdy dostaje swoją część”.

Według Atenajosa, posiłki zapewniające wieczną młodość sączyły się z rogów kozy Amaltei, a były to ambrozja i nektar, słodki i pachnący napój. Bankiety przy akompaniamencie muzyki i rozmów, były symbolem beztroskiej radości bogów. Pierwotnie, również ludzie zasiadali do biesiady z bogami, jak przypomina Hezjod: „Posiłki wówczas były wspólne, wspólne również były miejsca przy stole pośród nieśmiertelnych i śmiertelnych ludzi”.

Później jednak miało miejsce oszustwo Prometeusza, który kradnąc dla ludzi ogień, rozpętał wściekłość i karę Zeusa. Od tamtej pory ludzie stali się śmiertelni i zostali zobligowani do pracy, aby móc się żywić, dobierać w pary i rozmnażać. 

Człowiek, który przez nadzwyczajny przypadek, zostałby dopuszczony na nowo do spożywania pokarmu bogów, uzyskałby nieśmiertelność. To dlatego Odyseusz, który pragnął wrócić do Itaki, pomimo dzielenia łoża i stołu z boginią Kalipso, jadał u niej jedynie „ludzkie” pożywienie, specjalnie przygotowywane przez niego samego, odrzucając ofertę nieśmiertelności. Podobieństwo między łacińskim Bachusem i greckim Dionizosem jest niemal całkowite: tak jak rzymski bóg był synem Jowisza i Semele, tak i analogicznie Dionizos, według mitologii greckiej, narodził się ze zbliżenia Zeusa i Semele, znanej również jako „Luna”. Sposoby w jaki odbywały się obchody ku czci Bachusa i Dionizosa są niemalże takie same, mimo że w Grecji kult Dionizosa sięga znacznie wcześniejszych czasów. Te święta, zwane Bachanaliami, polegały na uroczystościach utrzymywanych w duchu rozpusty, w których uczestniczyły niemal wyłącznie kobiety. 

Flavia Paulon – Dogaressa Festiwalu Filmowego w Wenecji

0
F. Paulon a aktorem amerykańskim Edwardem G. Robinsonem

Jedyna kobieta w pierwszym składzie organizacyjnym Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji, która wyróżniała się wyjątkowymi zdolnościami organizacyjnym i pasją do sztuki filmowej do tego stopnia, że w krótkim czasie stała się ostoją i kompendium wiedzy o historii tego pierwszego festiwalu filmowego na świecie. Krytyk filmowy, dziennikarka, eseistka i filmoznawczyni, pracowała na weneckim festiwalu przez ponad pięćdziesiąt lat, począwszy od pierwszej edycji w 1932 roku.

Flavia Guidini urodziła się w Anglii w 1906 roku. Jej ojciec, Giuseppe, narodowości włosko-szwajcarskiej, ukończył studia na Uniwersytecie Ca’ Foscari w Wenecji, matka Sophia Sorgudjan, pochodziła z arystokratycznej i wielojęzycznej rodziny z Konstantynopola, która uciekła do Londynu przed prześladowaniami Imperium Osmańskiego. Do Wenecji, gdzie mieszkała jej babcia od strony ojca Carlotta Zorzi, Flavia przyjechała z matką jeszcze jako nastolatka. Sophia poświęciła się tam sztuce i w 1936 roku jej dzieła można było podziwiać na Biennale sztuki, Flavia natomiast zaczęła uczęszczać do liceum Marco Polo i szybko zakochała się w tym niezwykłym mieście, stając się prawdziwą wenecjanką. Szczęśliwie wyszła za mąż za Mario Paulona, z którym miała czwórkę dzieci. Jej językiem ojczystym był angielski, znała też francuski i niemiecki, dzięki czemu nie miała trudności w znalezieniu pracy w Wenecji, która utrzymywała się wówczas z turystyki i z handlu. 

Pierwsze kontakty z dziennikarstwem zaczęły się przy okazji współpracy z magazynem „Lido”, wydawanym w języku angielskim. To tam poznała Elio Zorziego, kierownika biura prasowego Biennale Sztuki i dzięki tej znajomości rozpoczęła długą przygodę z Biennale i z Festiwalem Filmowym, gdzie miała okazję w pełni wykorzystać swój talent organizacyjny. 

F. Paulon a aktorem amerykańskim Edwardem G. Robinsonem

Weneckie Biennale było wtedy zdominowane przez mężczyzn (i nadal jest, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w jego długiej historii nigdy nie było kobiety na stanowisku dyrektora artystycznego). W tamtym okresie kobieta mogła być jedynie sekretarką, ale stanowisko, które zajmowała Flavia, było dużo bardziej odpowiedzialne. Paulon trwała pośród zmieniających się dyrektorów i była jedynym niezawodnym punktem odniesienia dla producentów i reżyserów. Wielu z nich wysyłało taśmy filmowe bezpośrednio do niej, pisząc na kopercie: „Flavia Paulon – Venice – Italy”. W stopce katalogu XXVI Międzynarodowego Festiwalu Filmowego można przeczytać: „Flavia Paulon – Biuro Festiwali: ze szczególnym zadaniem organizacji Festiwalu Filmu Dokumentalnego oraz dbania o relacje z producentami włoskimi i zagranicznymi, a także współpraca przy poszukiwaniu i selekcji filmów. Współpraca z Biurem Prasowym przy przygotowaniu Katalogu.” Ten opis doskonale pokazuje kluczową rolę tej „sekretarki”, wykonującej zadania, które dzisiaj podzielone są na wiele osób. Poza tym jej obowiązki dzieliły się między Biennale Sztuki i Festiwal Filmowy, a ona sprawnie zajmowała się jednym i drugim.

Dzięki pracy, Paulon poznała braci Lumière oraz najważniejszych intelektualistów, artystów, reżyserów i producentów epoki i jeśli tylko ktoś był w potrzebie, to zwracał się właśnie do niej. Peggy Guggenheim konsultowała się z Flavią przed zakupem Palazzo Venier dei Leoni, który później stał się domem dla niej i dla jej kolekcji sztuki. Nawet dyrektorzy Festiwalu Filmowego zwracali się z pytaniami zawsze do Flavii, bo nikt tak jak ona nie znał zawiłej historii weneckiego festiwalu. Wszystko to działo się, rzecz jasna, przed erą cyfrową, w niewielkim pokoju, za pomocą telefonu i poczty oraz dzięki licznym znajomościom Paulon. Jej biuro opisywano często jako ciasne i zawsze pełne ludzi, mówiących w różnych językach, proszących o rady i wskazówki, a ona, bez względu na chaos, kontynuowała pracę, pełna entuzjazmu, ironiczna i zawsze uśmiechnięta.

F. Paulon, Peggy Guggenheim

We wszystkim, co robiła z pewnością nie brakowało pasji, zaangażowania i inwencji twórczej. „Pomysły pojawiają się i mnożą w mojej głowie niczym fiołki”, powiedziała kiedyś w wywiadzie, a mnogość pomysłów potwierdzają liczne wydarzenia podpisane jej nazwiskiem. Potrafiła wykorzystać doświadczenie zdobyte przez lata na Biennale do stworzenia serii wydarzeń, z których niektóre istnieją do dzisiaj. Była współautorką Międzynarodowego Festiwalu Filmów Science Fiction w Trieście (istniejącego do 1982 roku), Międzynarodowego Festiwalu Filmów o Sztuce i Biografii Artystów (teraz pod nazwą Asolo Art Film Festival), Międzynarodowego Przeglądu Filmów Naukowych i Dydaktycznych w Padwie (istniejącego do 1975 roku, początkowo pod nazwą Festiwal Filmów Dokumentalnych, sekcja specjalna Festiwalu w Wenecji) oraz Przeglądu w hołdzie Festiwalowi w Wenecji (który powstał w 1978 roku na zlecenie Instytutu Kultury w Palazzo Grassi i uczynił sławnym wenecki festiwal).

Paulon była też pomysłodawczynią magazynu „Film, rassegna internazionale di critica cinematografica” i autorką licznych książek, wśród których „La Dogaressa Contestata” (1971), pierwsza historia Festiwalu, która prezentuje wydarzenia, sytuacje i osoby związane z weneckim Festiwalem Filmowym od jego narodzin do roku 1970. Konkretna i dosadna w rekonstrukcji faktów, ale napisana z przymrużeniem oka i lekkim stylem. Dalsza część historii przechowywana jest w archiwum rodzinnym i nigdy nie została opublikowana. 

Flavia pracowała niestrudzenie do ostatnich chwil życia (nawet po przejściu na emeryturę w 1968 roku). Zmarła nagle, wiosną 1987, przy biurku podczas przygotowań do kolejnej edycji Festiwalu.

Sernik cytrynowy

0

SKŁADNIKI:

Spód:

  • 180 g biszkoptów typu Digestive
  • 180 g topionego masła

Masa serowa:

  • 500 g ricotty
  • 250 g serka do smarowania
  • 160 g cukru pudru
  • Skórka z dwóch cytryn
  • 12 g żelatyny w listkach
  • 100 ml śmietany

Galaretka:

  • 100 g soku z cytryny
  • 100 g cukru pudru
  • 50 g skrobi kukurydzianej
  • 200 g wody 

Przygotowanie:
W pierwszej kolejności wykonaj spód. Rozdrobnij biszkopty na proszek przy użyciu blendera. Następnie umieść wszystko w misce i dodaj roztopione masło, schłodzone do temperatury pokojowej. Wymieszaj składniki łopatką kuchenną.

Otrzymaną mieszankę przelej do otwieranej tortownicy o średnicy 22-24 cm i dobrze ją uklep tylną stroną łyżki. Odstaw wszystko do lodówki, a w międzyczasie przygotuj masę serową.

Zacznij od wrzucenia listków żelatyny do lodowatej wody i pozostaw je tam do zmiękczenia na 10 min. W większej misce umieść serek i ricottę i dobrze je wymieszaj trzepaczką. Dodaj sok oraz skórkę z cytryny i ponownie zamieszaj. Następnie dosyp cukier puder i mieszaj aż do połączenia się składników.

Podgrzej śmietanę na kuchence lub w mikrofalówce i rozpuść w niej żelatynę. Pozostaw do wystygnięcia, a potem dolej do masy serowej, cały czas mieszając trzepaczką.

Wyjmij spód z lodówki, wylej na niego masę serową, przykryj tortownicę folią spożywczą i odstaw wszystko do lodówki na 2-3 godziny.

Kiedy składniki na sernik będą schłodzone, przygotuj galaretkę na wierzch: umieść w garnuszku skrobię kukurydzianą i cukier puder, dodaj odrobinę soku z cytryny i wodę i nie przestawaj mieszać, aby uniknąć powstania grudek. Gotuj na średnim ogniu, dopóki masa się nie zagęści. Jeśli chcesz otrzymać żółty kolor przypominający cytrynę, możesz dodać kilka kropel barwnika spożywczego. Schłódź powstałą galaretkę często ją mieszając, a następnie wylej na wierzch przygotowywanego ciasta. Później odstaw sernik do lodówki na kolejne 3-4 godziny.

Przed podaniem ciasta delikatnie wyjmij je z tortownicy i przełóż na talerz serwisowy. Możesz udekorować sernik plastrem cytryny. 

tłumaczenie pl: Daria Sokołowska

Dominika Zamara – głos pasji

0

Historia sopranistki Dominiki Zamary to piękna przygoda, która ma początek w jej rodzinnym Wrocławiu, a podąża po scenach całego świata ścieżką sukcesu, na której Włochy odegrały kluczową rolę.

„Punkt zwrotny w mojej karierze nastąpił, kiedy w 2006 roku otrzymałam stypendium do Włoch na studia w Państwowym Konserwatorium w Weronie. To doświadczenie było pouczające, niezwykle pomogło mi rozwinąć się na drodze do kariery zawodowej. Uważam, że dla każdego śpiewaka operowego nauka i obcowanie z włoskim światem muzycznym to obowiązkowy etap rozwoju. W Polsce poziom szkół muzycznych w zakresie solfeżu i fortepianu jest bardzo wysoki, jednak w zakresie nauk śpiewu najlepiej kształcić się we Włoszech”.

Po powrocie do Wrocławia Zamara ukończyła z wyróżnieniem Uniwersytet Muzyczny i rozpoczęła karierę, dzięki której zaczęła śpiewać na scenach Europy i całego świata, częściej za granicą niż w kraju. W 2020 roku, wspólnie z maestro Amadeo Carroccim wydała płytę  „Mauro Giuliani Gold Edition For Soprano and Guitar Op. 39 & Op. 95” z kawatinami i arietami Mauro Giulianiego, dostępną w naszym sklepie internetowym.

„Wielu polskim śpiewakom zdarza się, że najpierw odnoszą sukces za granicą, a dopiero później są zauważani w Polsce. To wynika między innymi z faktu, że w przeciwieństwie do Włoch, gdzie działają dedykowane agencje artystyczne, w Polsce śpiewacy zatrudniani są na stałe w teatrach, a więc jest mała rotacja. Mnie to nie przeszkadza, bo jeśli śpiewałeś już we Włoszech, gdzie ogląda cię przygotowana i wymagająca publiczność, to później możesz śpiewać już wszędzie”.

Gdzie i jaką rolą zadebiutowałaś?

„Od 2008 do 2009 roku śpiewałem w Czarnogórze w Teatrze Narodowym, w obecności głowy państwa, podczas transmisji telewizyjnych na żywo. Potem wcieliłam się w rolę Giorgetty w operze „Płaszcz” (Il Tabarro) Giacomo Pucciniego w Bari, ale mój prawdziwy debiut miał miejsce w Padwie, w Teatrze Verdi, w roli Mimì w „Cyganerii” (La Boheme) Pucciniego”.

Kiedy zdałaś sobie sprawę, że chcesz zostać śpiewaczką?

„Ach, od samego początku to wiedziałam! Od dziecka zawsze śpiewałam, w końcu to do dziś jedyne, co umiem robić! Inspirację muzyczną z pewnością zaczerpnęłam od mojego dziadka, który był organistą i nauczył mnie grać. Muszę także przyznać, że dużo dały mi spotkania ze wspaniałymi postaciami, które spędziły dużo czasu pomagając mi się rozwijać, jak na przykład mistrz De Mori w Weronie”.

Sukces, który odniosła, skłonił Zamarę do śpiewania w wielu teatrach, by wspomnieć choćby o zeszłym roku, który był dla niej bardzo intensywny. W 2019 wrocławska sopranistka wystąpiła m.in. w Avery Fihser Hall w Nowym Jorku, w Manuel Ponce Hall w Mexico City z Pieśniami polskimi Chopina, w Il tramonto Ottorino Respighiego w Audytorium Pollini w Padwie, a także w Mediolanie w kościele San Marco w Requiem Mozarta w reżyserii Maestro Aldo Bernardiego. Zadebiutowała również w Buenos Aires w Audytorium Beethovena. We Florencji w Audytorium CDR wystąpiła w Stabat Mater Pergolesiego w reżyserii Alana Freilesa, w Teatro de la Sena w Feltre zagrała rolę Sesto w operze Livia Antonio Caldary, w jej światowej premierze reżyserowanej przez Fabrizia Da Ros. W Świdnicy uczestniczyła w prawykonaniu „Krótkiej Mszy” (Missa Brevis) polskiego kompozytora Pawła Pudło, w Turynie zaś wystąpiła na Festiwalu Organalia, a w Treviso w operze Don Giovanni Mozarta w roli Donny Elwiry, w Teatro Marcello w Rzymie w operze „Służąca panią” (La Serva Padrona) Pergolesiego, w roli Serpiny oraz w Pawii w Teatrze SOMS w operze La Traviata Verdiego, pod dyrekcją Gian Marco Moncalieriego, w roli Violetty Valléry. W Warszawie występowała w Teatrze Palladium pod dyrekcją Anny Duczmal-Mróz z okazji 100. rocznicy podpisania Traktatu Wersalskiego, a następnie śpiewała w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Warszawa Witolda Lutosławskiego w towarzystwie Agaty Steczkowskiej.

Z tych wszystkich scen, na których występowałaś, która stała się Twoją ulubioną?

„Na pewno Teatr Olimpijski w Vicenzy, ma fantastyczną akustykę i został zaprojektowany przez Palladia. Miasto, w którym czuję się najbardziej „u siebie”, to Padwa, ponieważ mieszka tam duża społeczność Polaków. Miałam jednak szczęście występować praktycznie we wszystkich regionach Włoch i w wielu teatrach na całym świecie od Nowego Jorku po Koreę. W lipcu zeszłego roku miałam przyjemność i zaszczyt występować także w Watykanie”.

Czy polsko-włoskie skrzyżowanie kultur jest wartością dodaną dla śpiewaka?

„Tak, ale generalnie myślę, że jest to wartość dodana dla wszystkich, którzy przeżywają tę relację między naszymi dwoma narodami, mającymi przecież wspólne pasje i podobny temperament”.

tłumaczenie pl: Dorota Kozakiewicz-Kłosowska

BNP Paribas: Italian Desk wspiera rozwój współpracy włosko-polskiej

0
Centrala BNP Paribas, Warszawa, fot: Dariusz Iwański www.iwanski.com.pl

BNP Paribas, w 2015 roku utworzył w swoich polskich biurach „Italian Desk”, aby wspierać włoski biznes w Polsce i polskich przedsiębiorców, którzy chcą prowadzić działalność na arenie międzynarodowej, szczególnie na rynku włoskim. Rozmawiamy o tym z Francesco Zecchinem, szefem Italian Desk.

Jakie powody skłoniły BNP Paribas do wspierania rozwoju stosunków biznesowych między Włochami a Polską?

Był to naturalny wybór, zgodny z wizją rozwoju banku, który na przestrzeni lat umacniał się zarówno na rynku polskim, jak i włoskim, nabywając np. BNL. Wartość wymiany handlowej między Polską a Włochami w okresie przed pandemią Covid-19 wyniosła 22 miliardy euro rocznie, plasując Włochy na trzecim miejscu wśród partnerów Polski, tuż po Niemczech i USA. Italian Desk jest jednym z wielu międzynarodowych biur, które bank stworzył  specjalnie dla wsparcia współpracy biznesowej z przedsiębiorcami z krajów o szczególnym znaczeniu gospodarczym dla Polski.

Jaki jest przeciętny klient Italian Desk?

Spektrum włoskich przedsiębiorców inwestujących w Polsce jest bardzo szerokie i zróżnicowane. Obejmuje zarówno firmy o wieloletniej tradycji, bardzo ustrukturyzowane, jak też inwestorów indywidualnych, którzy zdecydowali się przenieść swoją działalność nad Wisłę. Nasz bank wspiera różnorodnych klientów, oferując m.in. szeroki zakres usług spełniających najbardziej zróżnicowane potrzeby, w tym: krótko-, średnio- i długoterminowe linie kredytowe, Cash Management, Factoring, Leasing, Nieruchomości oraz usługi Arval, spółki Grupy zajmującej się leasingiem i długoterminowym wynajmem samochodów.

Jeśli chodzi o rynek nieruchomości, czy możemy powiedzieć, że rośnie zainteresowanie Polaków inwestowaniem we Włoszech?

Kiedy przyjechałem do Polski, jednym z aspektów, który zrobił na mnie największe wrażenie, była wielka zażyłość Polaków z Włochami. Polacy chętnie wyjeżdżają do Włoch na wakacje, świetnie znają zwyczaje i tradycje włoskie. Wielu z nich marzy o zakupie domu we Włoszech, w szczególności na terenach narciarskich Dolomitów oraz w Umbrii czy Toskanii. Wielu ma takie możliwości inwestycyjne i chętnie bada ten rynek. Warto zatem zauważyć, że obecnie przede wszystkim rynek nieruchomości wtórnych we Włoszech jest najbardziej pełen możliwości.

„Przewodnik po rynku włoskim” pomaga wam w przyciąganiu uwagi Polaków na Bel Paese

Dziś mamy wiele polskich firm, które rozwinęły własną markę i są gotowe do wejścia na rynek włoski. „Przewodnik po rynku włoskim” to dla nich zbiór cennych informacji przedstawiających możliwości inwestycyjne we Włoszech. Powstał na bazie serii spotkań, rozmów i prezentacji, które przeprowadziliśmy w ubiegłym roku w kilku miastach w Polsce. Należy zauważyć, że BNP Paribas, dzięki obecności w 75 krajach, jest w stanie wspierać klientów na całym świecie. Myślę, że Przewodnik może być wartościowym zbiorem porad dla przedsiębiorców, którzy chcą rozwinąć działalność i rozpocząć współpracę na linii Polska-Włochy.

Czy w ostatnim czasie doszło do jakichś zmian w prowadzeniu działalności w Polsce i we Włoszech?

Powiedziałbym, że Polska jest obecnie krajem wyjątkowo przyjaznym biznesowi. Dziś można tu otworzyć firmę w ciągu jednego dnia. Nowością jest też zwracanie większej uwagi na pochodzenie inwestycji, co we Włoszech funkcjonuje już od wielu lat. Uważam również, że nadszedł czas, aby rozwiać stereotypy dotyczące skomplikowania włoskiej biurokracji, ponieważ obecnie działalność gospodarczą we Włoszech można rozpocząć stosunkowo szybko.

A jeśli chodzi o cyfryzację usług?

BNP Paribas od zawsze był pod tym względem bankiem innowacyjnym. Okres lockdownu spowodowany pandemią jeszcze bardziej popchnął bank do inwestowania rozwiązania cyfrowe. Dzięki temu nasi klienci mogą dziś przeprowadzać praktycznie każdą transakcję zdalnie, od otwarcia rachunku bieżącego, po złożenie wniosku o kredyt.

Jaką refleksją podzieliłby się Pan na koniec rozmowy?

Podzieliłbym się dwoma. Pierwsza z nich dotyczy tego, że w Polsce rząd był w stanie zareagować na pandemię bardzo szybko i zdecydowanie, a firmy mogły otrzymać środki na wsparcie działań szybko i poprzez bardzo proste i usprawnione procedury. Drugim wnioskiem jest to, że polska gospodarka bardzo dobrze zareagowała w fazie po lockdownie, a konsumpcja w wielu przypadkach ruszyła ponownie. Dla przykładu, jeden z moich klientów z branży odzieżowej poinformował mnie, że w maju i lipcu wystawił więcej rachunków, niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Oznacza to, że Polska pozostaje atrakcyjnym rynkiem dla tych, którzy mają odpowiedni projekt.

Strona www: www.bnpparibas.pl
Facebook: www.facebook.com/BNPParibasBankPolska

tłumaczenie pl: Karolina Wróblewska

Jubileuszowy koncert Massimiliano Caldiego online dziś (11.12) o 19:30

0
Massimiliano Caldi, fot: Paweł Jaremczuk

Dziś odbędzie się koncert Massimiliano Caldiego, dyrygenta z Mediolanu, który świętuje 20 lat od pierwszego koncertu w historycznej sali Filharmonii Krakowskiej.

Z okazji Dni Organów, Caldi będzie dyrygował Orkiestrą Filharmonii Krakowskiej na scenie z udziałem organisty Tomasza Głuchowskiego. W programie przewidziano dwa utwory na organy i orkiestrę (Koncert Händla HMW 309 i Koncert Filippo Allegri w FA) oraz I Symfonię Beethovena na 250. rocznicę jego urodzin, 5 dni przed urodzinami geniusza z Bonn (17 grudnia). Koncert zostanie nagrany w Filarharmonii, a następnie wyemitowany online na YouTube 11 grudnia o 19:30 (link do transmisji).

Zaledwie dwadzieścia lat wcześniej, również na początku grudnia, Maestro gościł w Krakowie, by zagrać swój drugi koncert w Polsce po zdobyciu nagrody Fitelberga, która rok wcześniej nadała ostateczny kierunek jego karierze w naszym kraju. Maestro Caldi dyrygował dwiema operami Mozarta i V Symfonią Mendelssohna. Atmosfera była bardzo uroczysta. Oto wspomnienia Massimiliana z tamtych czasów:

„Na rynku głównym był śnieg, jarmarki bożonarodzeniowe (które widziałem przelotnie już 5 lat wcześniej, wracając do Mediolanu po pierwszej edycji konkursu, w którym brałem udział), miasto było i jest wspaniałe, a moi rodzice odwiedzili mnie wówczas niespodziewanie w dniu koncertu!

W grudniu ubiegłego roku w Katowicach wygrałem nagrodę Fitelberga, był to mój drugi koncert w Polsce ujętym w „pakiecie nagród”, po pierwszym występie w Warszawie w kwietniu 2000 roku. Wspólnie z Ewą Bukojemską (nauczycielką fortepianu w Akademii Muzycznej w Krakowie) wykonaliśmy uwerturę Don Giovanniego i Koncert fortepianowy KV 488 Mozarta, a następnie V Symfonię „Reformacja” Mendelssohna. Z przerażeniem wspominam pierwsze wejście na salę koncertową w pierwszym dniu prób, ale też tę wspaniałą atmosferę, która się później wytworzyła i moje poczucie spokoju (miałem 33 lata)”.

Link do transmisji: https://www.youtube.com/user/FilharmoniaKrakow/featured

www.massimilianocaldi.it

Źródło: http://www.rivistamusica.com/massimiliano-caldi-20-anni-a-cracovia-con-lo-streaming/

GAZZETTA ITALIA 84 (grudzień 2020-styczeń 2021)

0

Gazzetta Italia nadchodzi w blasku pozytywów, kolorów i przyszłości. W numerze 84 znajdziecie obszerny wywiad z aktorką Kasią Smutniak, która otwarcie opowiada nam o sobie i o tym, jak postrzega dziś swoją rodzinną Polskę. Oprócz tego czeka Was dużo tematów modowych, począwszy od okładki poświęconej sycylijskiemu projektantowi Salvatora Piccione, który wyjaśnia, z jakimi obawami mierzy się obecnie rynek mody. Ciekawy wywiad ze Stefanem Colli-Lanzim, jednym ze 100 najbardziej wpływowych Włochów według Forbesa, naświetli nam, jak wkrótce zmieni się sytuacja na rynku pracy.

Naturalnie, nie mogło zabraknąć hołdu dla wielkiego Gigiego Proietti, a także felietonów o komiksach, motoryzacji, języku, literaturze, itp. Zabierzemy Was także w podróż do Genui, a o gotowaniu porozmawiamy z finalistą programu MarsterChef Matteo Brunettim i Mistrzem Świata w przygotowaniu Tiramisù Andreą Cicolellim. Ponadto w tym numerze znajdziecie wiele innych artykułów m.in. na temat projektów studentów Politechniki Krakowskiej dotyczących Wenecji oraz historii mozarelli di bufala.