Slide
Slide
Slide
banner Gazzetta Italia_1068x155
Bottegas_baner
baner_big
Studio_SE_1068x155 ver 2
Gazetta Italia 1068x155
LODY_GAZETTA_ITALIA_BANER_1068x155_v2

Strona główna Blog Strona 69

Vicenza, perła neoklasycyzmu w sercu Wenecji Euganejskiej

0

“Wenecjanie jaśnie panowie, Padewczycy magistrowie, w Vicenzy kotożercy, Werończycy to szaleńcy, w Treviso chleb i flaki, w Rovigo palą pijaki. A co o Belluno gają? Że tam ptaki zawracają.”

W Vicenzy „kotożercy”? Skąd pochodzi to powiedzenie, którym określa się mieszkańców Vicenzy, i które doprowadziło także do wskrzeszenia dawnego przepisu „gato in tecia” (kot na parze), mimo sprzeciwów obrońców praw zwierząt?

Korzenie powiedzenia nie są pewne, ale zazwyczaj datuje się je na rok 1698, kiedy miasto zostało zaatakowane przez epidemię dżumy, zażegnanej dzięki pomocy Wenecji, która wysłała armię kotów, aby uwolnić Vicenzę od inwazji myszy. Legenda głosi, że wyczerpani przez epidemię, głód i niedostatek mieszkańcy nie zwrócili już kotów Wenecjanom.

Inna hipoteza wskazuje na wiek IX i stawia na eksplikację fonetyczną. W istocie w dawnym dialekcie Vicenzy formie „jadłeś” odpowiadało „gatu magna’”. Ostatecznie od początku XIII wieku poświadcza się, że członków dawnego rodu z Vicenzy – Barbarano – nazywano „Gati”, czyli koty lub „Goti”, co za pewne wiąże się z barbarzyńskim pochodzeniem rodu.

W każdym razie Vicenza zasługuje na wizytę i to wcale nie po to, by spróbować kota na parze (którego oficjalnie nie znajdziemy w menu restauracji), ale ze względu na piękno, harmonijne proporcje i arystokratyczną elegancję jego zabytków. To jedno z miast włoskich o największym skupieniu zabytków w stosunku do rozległości, co czyni je prawdziwą perłą architektoniczną.

Vicenza to niezbyt znane miasteczko, liczące nieco ponad 100 tys. mieszkańców, położone między Weroną a Wenecją, i być może dlatego zazwyczaj nie stanowi stałego punktu na tradycyjnych szlakach turystycznych. Niemniej jednak jest bez wątpienia jednym z najpiękniejszych miast Wenecji Euganejskiej i Włoch jako takich, warte odkrywania szczegół po szczególe, kąt po kącie; jest miastem, w którym architektura centrum łączy się doskonale z planem urbanistycznym: pałace, wille, zabytki i kościoły stanowią o harmonii i przepychu Vicenzy. Wykwintność neoklasycystyczną starego miasta przypisuje się geniuszowi Andrei di Pietro della Gondola, zwanego Palladiem, architektowi padewskiemu, który działał przede wszystkim w Vicenzy. Tam kształcił się dzięki mecenatowi Gian Giorgia Trissino, podziwianemu na całym świecie autorowi wspaniałych dzieł, których świat nam zazdrości i które powiela.

W 1994 roku Vicenza została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO ze względu na dzieła Palladia i doskonałą zależność między architekturą a urbanistyką, a w 1996 roku uznano dodatkowo 24 przypisywane Palladiowi wille, z których 16 znajduje się w Vicenzy, natomiast pozostałe ulokowane są w mniejszych miejscowościach w regionie Wenecji Euganejskiej. Historia miasta sięga aż do starożytności: pierwsze osady na obszarze zajmowanym dziś przez Vicenzę pojawiły się w VI w.p.n.e.; później, w II w.p.n.e. ludność znalazła się w strefie wpływów Imperium Rzymskiego. Po dziś dzień zachowały się pozostałości po budowlach z epoki rzymskiej: ruiny teatru Berga, akwedukt, forum, znajdujące się w podziemiach Pałacu Trissino, i przede wszystkim, odkryty po II Wojnie Światowej, świetnie zachowany kryptoportyk.

Po około trzech wiekach okupacji longobardzkiej, w 1414 roku Vicenza oddaje klucze do miasta Wenecji i staje się częścią Najjaśniejszej Republiki Weneckiej, od której pozostała zależna aż do końca XVIII wieku, gwarantując sobie w ten sposób cztery stulecia pokoju i dobrostanu, dzięki czemu osiągnęła szczyt swojego rozwoju.

Od 1540 roku Andrea Palladio, realizując zlecenia prywatne i publiczne całkowicie zrewolucjonizował wygląd miasta, pozostawiając w spuściźnie mieszkańcom Vicenzy poza wspaniałymi willami dzieła takie, jak Bazylika Palladyńska, Pałac Chiericati, Pałac Barbaran da Porto i Teatr Olimpijski – ostatnie dzieło architekta i zarazem szczyt jego geniuszu artystycznego. Francuski historyk sztuki Louis Courajod, założyciel École du Louvre tak opisał Vicenzę: „to miejsce błogosławione przez niebiosa, jedno z tych gniazd przygotowanych przez naturę na narodziny sztuki włoskiej, które na początku renesansu z konieczności musiało rozkwitnąć.”

Ale być może to słowa Goethego zawarte w jego „Podróżach włoskich” najbardziej ze wszystkich odzwierciedlają urok, jaki nadały miastu dzieła Palladia: „Przybyłem kilka godzin temu, ale już przyjrzałem się trochę miastu i widziałem Teatr Olimpijski i budynki Palladia… Wyłącznie mając przed oczami te zabytki można pojąć ogrom wartości, jaki przedstawiają. Ich monumentalność i okazałość zdają się wypełniać oczy, natomiast piękna harmonia ich kształtów napełnia duszę, nie tylko na abstrakcyjnej rycinie, ale także w całości perspektywy, zarówno dzięki temu, co uwidocznione na powierzchni, jak i temu, co kryje się w głębi. I właśnie taki jest według mnie przypadek Palladia: to człowiek wyjątkowy ze względu na to, co go wypełniało od środka, jak i na to, co potrafił uzewnętrznić.”

„Nie można opisać wrażenia, jakie robi bazylika Palladia…”, stwierdził Goethe, podziwiając najsłynniejszy zabytek miasta, zwrócony na rynek – Piazza di Signori. Bazylika Palladyńska nie jest kościołem, jak można by mylnie wnioskować z nazwy; w środku znajdował się dawny gmach Trybunału z epoki gotyckiej, a do jego fasady dodano logge wykonane przez Palladia w 1546 roku. Na parterze znajdują się po dziś dzień sklepy jubilerskie oraz punkty usługowe, które podtrzymują dawnego ducha kupieckiego tego miejsca, a niektóre lokale służą za przestrzeń wystawową. Spacer po ulicach centrum pozwala odkryć skarby takie jak Pałac Barbaran da Porto z elewacją dekorowaną festonami, aktualną siedzibę Międzynarodowego Centrum Studiów Architektonicznych Andrea Palladio, zaprojektowany w 1569 roku w stylu manierystycznym, właściwym dla dojrzałego okresu Palladia; Pałac Valmarana ze względu na monumentalny porządek fasady uważany za jeden z najbardziej niezwykłych projektów architekta; olbrzymi Arco delle Scalette, łuk zwycięstwa położony na obrzeżach starego miasta, za którym zaczyna się jedna ze wznoszących się alejek (złożona ze 192 schodków) prowadząca do Sanktuarium Monte Berico; czy Pałac Chiericati – dzisiejsza siedziba galerii malarstwa Pinacoteca Civina. Został on zaprojektowany dla księcia Girolamo Chiericati, który otrzymał w spadku dwie zrujnowane kamienice na Placu dell’Isola i powierzył młodemu Palladiowi zadanie stworzenia bogato dekorowanego i wytwornego budynku, który pełniłby funkcję znaku rozpoznawczego dla nowoprzybyłych do portu. Obecnie Plac dell’Isola, zwany tak ze względu na rzeki Retrone i Bacchiglione, które otaczają go z dwóch stron, nosi nazwę Placu Matteotti. To tam, przy porcie rzecznym, odbywały się targi drewnem i zwierzętami.

Z drugiej strony ulicy znajduje się Teatr Olimpijski, arcydzieło ręki Palladia, które zaplanował w 1580 roku, ostatnim roku swojego życia. Inspirowany teatrem greckim, Teatro Olimpico jest najstarszym murowanym teatrem na świecie. Jego zbytkowne wnętrza zostały wykończone drewnem, stiukami i gipsem. Teatr jest otwarty dla zwiedzających, a czasem w tym zachwycającym otoczeniu odbywają się także spektakle i koncerty.

Mało znana ciekawostka związana jest z mieszkańcem Vicenzy – Luigim da Porto – spoczywającym w Kościele Santa Corona pisarzem i historiografem, autorem „Nowoodnalezionej historii dwojga szlacheckich kochanków”, w którym to dziele opisane zostały perypetie nieszczęśliwej miłości Romea i Julii, na kanwie których Szekspir oparł swój słynny dramat. W prowincji Vicenzy położona jest miejscowość Montecchio, w której znajdują się dwa zamki, nazywane dziś zamkami Romea i Julii. Prawdopodobnie to właśnie one zainspirowały Da Porto do napisania powieści.

Poza wieloma budynkami prywatnymi Palladio zaprojektował także dużo willi dla lokalnych możnowładców, rewolucjonizując w pewnym sensie tradycyjny obraz willi. Były to w istocie nie tylko wspaniałe szlacheckie przybytki, ale także miejsca pracy z prawdziwego zdarzenia, których piękno łączyło się z funkcjonalnością.

foto: Serafina Santoliquido
tłumaczenie pl: Marta Pietraszek

Futuryzm Marinettiego wczoraj i dziś

0

“Manifest” autorstwa Filippo Tommaso Marinettiego, opublikowany w 1909 roku na łamach paryskiego Le Figaro w wielkim stylu zapoczątkował futuryzm. Program ruchu został wzbogacony w 1912 roku o “Manifest techniczny literatury futurystycznej”, proklamujący radykalną i kontrowersyjną rewolucję języka włoskiego pod znakiem tzw. paroliberismo, (wolności słów). Celem rewolucji było stworzenie nowej literatury, wolnej od wszelkich reguł, także tych gramatycznych, ortograficznych czy interpunkcyjnych: „Aż do dziś literatura sławiła nieruchome zamyślenie, ekstazę i marzenie senne. My chcemy sławić agresywny ruch, gorączkową bezsenność, krok biegacza, salto mortale, policzek i pięść”.

Bunt Marinettiego przeciwko przeszłości, wyrażający się w chęci zniszczenia muzeów, bibliotek i akademii, skierowany był też przeciwko schematom metrycznym i strukturze literatury. Ruch futurystyczny forsował technikę “słów na wolności” oraz dążył do wyeliminowania starego podziału na prozę i poezję, tak aby osiągnąć swoiste kontinuum między rodzajami literackimi. Marinetti popadł oczywiście w konflikt z tymi, którzy zgoła inaczej wyobrażali sobie literaturę, jak np. wieszcz Gabriele D’Annunzio, którego stosunki z Marinettim były co najmniej dwuznaczne: panowie publicznie klepali się po plecach, a D’Annunzio ostentacyjnie przyniósł bukiet czerwonych róż  rannemu w udo Marinettiemu. Jednak, jak podkreśla Silverio Novelli: „Kto wspiął się na szczyt italskiej humanistyki, w poważaniu ma parweniuszy antykultury”. W rozmowach z przyjaciółmi, D’Annunzio nazywał Marinettiego „piorunującym zerem”, „wybitnym kretynem”, czy raczej „kretynem o znamionach imbecyla”. Z kolei Marinetti mawiał, że „nudny i anachroniczny” D’Annunzio to „Montecarlo całej literatury”. Łatwo dostrzec, że poirytowanie D’Annunzio, primadonny światowego stylu bycia i zwolennika duetu sztuka-życie, było uzasadnione. Marinetti był bowiem artystycznym burzycielem o ogromnym potencjale, skupiał na sobie uwagę postronnych i przyćmiewał innych. Fala manifestów teoretycznych, ożywione wieczory literackie (czasem kończące się awanturami), pierwsze dzieła futurystów (fundamentalne znaczenie miała tu pierwsza antologia z 1912 roku, „I poeti futuristi”) zaburzyły krajobraz ojczystej literatury (oraz sztuki) i zyskały znaczący rozgłos, pociągając za sobą adeptów i zdobywając przychylność w całej Europie, zwłaszcza we Francji.

Co, ostatecznie, pozostawił po sobie futuryzm? Według Marii Luisy Altieri Biagi, futuryzm „przyczynił się do uszczuplenia naszej składni, uproszczenia naszej morfologii, odnowienia, poprzez procesy analogii, naszego słownictwa”. Z pewnością wiele śladów tych doświadczeń pozostało w języku włoskim, przede wszystkim w świecie reklamy i komiksów, i, nawet jeśli Marcello Durante ironicznie twierdzi, że futuryzm „nie wywarł wpływu na język powszechny [ale] mógłby stać się narzędziem komunikacji w trzecim tysiącleciu”, dla Giuliany Rotondi futuryzm stanowi podstawę współczesnej włoskiej komunikacji masowej.

Oczywiście, jak dobitnie zauważył Pier Vincenzo Mengaldo: „jedynym następcą Marinettiego był właśnie Marinetti”, a według Silveria Novelliego futuryzm „sam sobie był zdrajcą”, ponieważ „przykazania teoretyczne Marinettiego przyjęto jedynie częściowo: tak dla symultanizmu, tak dla odrzucenia interpunkcji, tak dla składni nominalnej, tak znowuż dla pewnych zaskakujących analogii; ale nie dla wyeliminowania przymiotników jakościowych, nie dla porzucenia porównań, nawet tych tradycyjnie sygnalizowanych przez spójnik „jak” (zamiast syntetycznych, dwuczłonowych porównań, takich jak „kobieta-zatoka”, „kobieta-przybój”), nie dla zatracenia „ja”, nie dla zastąpienia wiersza wolnego słowami na wolności”. Podsumowując, także wśród najwybitniejszych autorów identyfikujących się jako futuryści, takich jak Ardengo Soffici czy Aldo Palazzeschi, „wyobraźnia powracała do pewnych wątków, od których oderwała się teoria i praktyka prądu Marinettiego” i futuryzmowi nie udało się stworzyć nowej, jednolitej gramatyki. 

tłumaczenie pl: Paulina Skrzypek

Pieczona pierś kurczaka z cytrusami

0

Składniki:

  • 300 g piersi z kurczaka
  • ½  szklanki białego wina
  • ¼ cytryny
  • 1 pomarańcza
  • 1 łyżeczka miodu
  • rozmaryn (1 gałązka)
  • 4 liście szałwii
  • sól 
  • szczypta pieprzu
  • oliwa 
  • tłuszcz (1 łyżka)

Sos:

  • łyżka masła
  • 1 łyżka mąki typu 00

Gotowanie na patelni:

Marynuj pierś kurczaka w winie, soku z cytryny, pomarańczy, w miodzie, rozmarynie i szałwii przez 2 godziny. Weź rękaw do pieczenia i umieść w nim kurczaka oraz marynatę, dodaj łyżkę tłuszczu i sól, zamknij tak, aby uszło jak najwięcej powietrza z rękawa.

Weź garnek, w którym zmieści się rękaw z kurczakiem, napełnij go wodą i umieść na ogniu. Doprowadź do wrzenia i zmniejsz płomień do minimum, temperatura powinna wynosić około 70° (warto zmierzyć termometrem). Jeżeli nie mamy termometru, można sprawdzić, czy w wodzie pojawiają się jeden-lub dwa pęcherzyki powietrza od czasu do czasu i gotować 2 godziny. Po zakończeniu gotowania wyjmij pierś, przykryj ją i odłóż na bok, a następnie odlej marynatę.

Weź garnek i rozpuść masło, dodaj mąkę. Po dokładnym wymieszaniu masła z mąką, dodaj marynatę. Gotuj na małym ogniu przez 5 minut, uważając, by nie zrobiły się grudki. Zagęszczaj aż do otrzymania aksamitnego kremu. Weź pierś kurczaka i pokryj ją wcześniej przygotowanym sosem nawet kilka razy. Weź garnek i wlej wystarczająco dużo oliwy, temperaturę smażenia doprowadź do 160° (można kontrolować temperaturę, dolewając kilka kropel sosu). Pierś kurczaka włóż do garnka, by zarumieniła się ze wszystkich stron – powinna przybrać złoty odcień. Lekko dopraw pieprzem i podaj na ciepło z sosem. W ten sposób otrzymasz soczystą, miękką i smakowitą pierś kurczaka.

Smacznego!

tłumaczenie: Anna Szypryt

Calcio Storico Fiorentino

0

Florencja to wyjątkowe miejsce. Pod względem sztuki, kultury, gastronomii, krajobrazów. Ale ma w sobie również coś wyjątkowego, niepowtarzalnego. Jest to Calcio Storico Fiorentino, zwany również calcio in costume lub calcio in livrea.

Mówi się, że jest to najbrutalniejszy sport na świecie, ale oprócz swojej brutalności jest jeszcze folklor, widowisko i wielki szacunek dla tradycji. Źródeł tego sportu upatruje się w starożytnej rzymskiej grze Harpastum (dosł. “wydzieranie mocy”), polegającej na przejęciu piłki z rąk przeciwnika.

Każdego roku, na początku czerwca mają miejsce trzy rozgrywki. Finał odbywa się 24 czerwca w dniu patrona Florencji – św. Jana Chrzciciela. Wszystkie mecze rozgrywane są na placu Santa Croce, na specjalnie na tę okazję wybudowanej i pokrytej piaskiem arenie. W meczach biorą udział 4 drużyny reprezentujące 4 dzielnice Florencji: Bianchi z Santo Spirito, Azzurri z Santa Croce, Verdi z San Giovanni i Rossi z Santa Maria Novella. Podczas trwających 50 minut rozgrywek, wszystko może się wydarzyć. Dwie drużyny, każda po 27 “wojowników”, konfrontują się, walcząc o wygraną gołymi pięściami, a walka ta jest mieszanką piłki nożnej, rugby, zapasów i sztuk walki. Zwycięska drużyna otrzymuje w nagrodzie cielę.

Wydarzenie otwiera parada składająca się z prawie 500 postaci historycznych, grajków i samych zawodników. Idąc ulicami Florencji, od placu Santa Maria Novella do placu Santa Croce, figuranci wraz z zawodnikami, przy akompaniamencie muzyki z epoki, prezentują się wiwatującym gapiom. Każda z postaci ma swoją konkretną rolę i znaczenie. Są to między innymi:

  1. Główny komendant Pułku, któremu powierza się strzeżenie zasad podczas rozgrywek;
  2. Kapitan Gwardii Dzielnica – odpowiedzialny za organizację parady oraz jej przebieg. Zgodnie z etykietą militarną XVI wieku, prezentuje pochód autorytetom;
  3. Grupa Chorążych –  niosą główne insygnia Republiki Florencji;
  4. Chłopiec prowadzący cielę, przeznaczone dla zwycięskiej drużyny;
  5. Pallaio –  niesie piłki w kolorach obydwu grających drużyn. Rozpoczyna rozgrywkę, rzucając piłkę na środek boiska;
  6. Sędzia Komisarz – weryfikuje wyniki drużyn w trakcie rozgrywki oraz wykrywa nieprawidłowości. Daje znak armatom do odstrzału, kiedy zostanie zdobyty gol;
  7. Sędziowie na boisku (8 sędziów, po dwóch na dzielnicę) – mają za zadanie zawiadamiać o każdym wyjściu piłki poza boisko;
  8. Główny Komendant Artylerii – dowodzi wszystkimi artyleriami podczas pochodu.

Regulamin Calcio Fiorentino spisany został w dialekcie florenckim w 1580 roku przez Giovanniego de’ Bardi i zawiera 33 artykuły, między innymi:

Art.1. Widowisko Calcio odbywa się na placu Santa Croce;

Art.6. Każda drużyna składa się z 27 graczy podzielonych na 5 Scontatori, 7 Datori, 4 Innanzi, 3 Indietro, trzy 4-osobowe linie frontu;

Art.15. Jako pierwszy zabrzmi dźwięk trąbki, który da znać, by figuranci opuścili boisko;

Art.16. Następnie wchodzą zawodnicy, zajmując swoje pozycje;

Art.17. Wtem, Pallaio, ubrany w kolory grających drużyn, wyrzuca piłkę, aby rozpocząć rozgrywkę.

Aby poznać lepiej tę antyczną praktykę, spotkałam się z byłym graczem Calcio Fiorentino – Emmanuele Nannuccim, reprezentantem drużyny Verdi od 1987 roku. Karierę zakończył w 2016 roku, a obecnie jest trenerem boksu oraz crossfitu we florenckim klubie Time Out. Emanuele jest prawdziwym wojownikiem, którego miałam zaszczyt poznać oraz trenować pod jego okiem.

Opowiedz mi proszę, czym jest Calcio Storico Fiorentino?

Jest to niezwykła folklorystyczna manifestacja, bardzo ważna we Florencji, a  przy tym bardzo brutalna. Jest niczym rytuał, mający przypominać historyczne wydarzenie z 1530 roku. Tym wydarzeniem było oblężenie Florencji przez wojska francuskie Karola V. Kiedy bombardowali oni mury miasta, florentczycy, rozgrywając Calcio Fiorentino, dali wyraz swojej obojętności wobec wroga. Stroje historyczne, w których występują zawodnicy, nawiązują właśnie do tego znaczącego wydarzenia. Od tego czasu, aż do dziś, co roku rozgrywane są mecze Calcio Fiorentino.

Jakie są reguły?

Nie ma reguł, jednak na boisku zawsze należy zachowywać się honorowo. To znaczy, że mimo braku przeciwwskazań, nie będę kopał osoby już leżącej na ziemi. Trzeba umieć dobrze się zachować, nawet jeśli nie ma reguł, ważny jest wzajemny szacunek i fair play. Osoba honorowa, uczciwa nie potrzebuje reguł, żeby grać w taki sposób. Dlatego też jeśli chcę z kimś się zmierzyć na gołe pięści, to stanę przed nim trzymając gardę, w ten sposób dam mu do zrozumienia, że chcę konfrontacji. Niestety zdarzają się również tacy, którzy nie szanują zasad fair play i atakują od tyłu. Wówczas sędziowie wyrzucają ich z boiska, ale ryzyko kontuzji pozostaje. Należy również pamiętać, że nie ma zastępstw. Kiedy zawodnik zostaje kontuzjowany, schodzi z boiska, a drużyna pozostaje bez jednego zawodnika.

Jak formułowana jest drużyna?

Calcio Storico Fiorentino to sport, który łączy w sobie rugby, piłkę nożną, futbol amerykański, boks i zapasy. Treningi mają nie tylko przygotować zawodników na czerwiec, ale również wyłonić 27 najlepszych wojowników spośród 50-60 ochotników z danej dzielnicy. Zawodnik, który zostanie wybrany i pokaże się na boisku, staje się ważną i szanowaną postacią w mieście. To chyba najbardziej przyciąga każdego, kto decyduje się na ten sport. To również oznacza duże poświęcenie i ciężką pracę, aby utrzymać się w formie. Kryteria wyboru zawodników są bardzo precyzyjne. Każda drużyna składa się z 27 graczy, którzy dzielą się na dwie grupy:  Datori Innanzi oraz Datori Indietro.

W skład Datori Innanzi wchodzą:

  1. Innanzi (6 graczy) – pierwsza linia ataku po bokach boiska;
  2. Mediana (4 graczy) – pierwsza linia pośrodku;
  3. Saltatori (2 graczy) –  przejmują piłkę, kiedy ta zostaje przywrócona do gry;

Do grupy Datori Indietro należą:

  1. Sconciatori (4 graczy) –  blokują i zatrzymują przeciwników;
  2. Portatori palla (3 graczy) –  najlżejsi i najszybsi – biegną z piłką na bramkę przeciwnika;
  3. Terzini (5 graczy) – przedostatnia linia,obrona;
  4. Portieri (3 graczy) – ostatnia linia, bramkarze

Kto może być częścią zespołu?

Regulamin mówi, że w drużynie, wśród tych 27 zawodników, 3 może być spoza Florencji. W naszej drużynie mamy 2 Polaków: są to zawodnicy MMA z Gdańska, Michał Wlazło oraz Adam Kulik.

Jak wyglądają przygotowania?

Przygotowania mocno się zmieniły w ostatnim czasie. Obecnie każda z drużyn ma trenera, który przygotowuje zawodników pod względem ogólnej formy atletycznej, tj. szybkości, wytrzymałości i siły.

Niestety z powodu braku funduszy nie mamy odpowiednich sprzętów i przestrzeni, aby trenować 50-60 osób. Dlatego treningi przygotowywane są, nazwijmy to, starym sposobem. Podczas takich treningów przede wszystkim dużo się biega, skacze, wykonuje się ćwiczenia z obciążeniem własnego ciała: burpees, przysiady, pompki, brzuszki – wszystko to, aby zwiększyć ogólną wydolność i wytrzymałość. Nie są to złe treningi, ale w dalszym ciągu niewystarczające. Każda z drużyn ma również swoje boisko oraz siłownię, gdzie, szczególnie w okresie zimowym, można przygotowywać specjalistyczne sesje z zapasów, boksu czy treningi funkcjonalne.

Kiedy zaczynają się przygotowania i ile trwają?

Zawodnik, który  chce być w najlepszej formie  podczas rozgrywek , zaczyna przygotowania już we wrześniu. W styczniu rozpoczynają się treningi drużynowe raz w tygodniu, poznaje się współzawodników. Organizowane są również wspólne kolacje. Po Wielkanocy ilość treningów zwiększa się do trzech w ciągu tygodnia. W międzyczasie we Florencji rośnie atmosfera oczekiwania, nie mówi się o niczym innym. Kiedy zawody się kończą, powracamy do przyjacielskich stosunków.

Drużyny przygotowują jakąś strategię?

Nie ma strategii jako takiej. Są za to pewne taktyki. Jedną z takich taktyk jest jak najlepsza ochrona Portatore palla. Portatore musi mieć dwie lub trzy osoby, które go kryją. “Idą na śmierć”, rzucając się wprost na przeciwnika, aby go zablokować i zrobić miejsce zawodnikowi z piłką.

Strach?

Tak, strach jest zawsze, ale Calcio Fiorentino nauczył mnie jak nim zarządzać. Prawdą jest jednak, że nigdy nie da się do niego przyzwyczaić. Rozgrywki Calcio Fiorentino to sytuacje ekstremalne i za każdym razem zdarzyć się może wszystko. Bijąc się na gołe pięści ryzyko kontuzji czy złamań jest bardzo duże. Kiedy wkraczasz na boisko, wiesz, że przez następne 50 minut będziesz brał udział w wojnie. W tym momencie musisz wyłączyć myślenie, zacisnąć pięści i działać. Ja grałem, bo chciałem wygrać, dlatego, nawet ze strachem, szedłem naprzód.

Jakie są więc korzyści dla zawodników?

Jest to bardzo brutalny sport, wymagający poświęcenia oraz świetnego przygotowania zarówno atletycznego, jak i mentalnego. Rekompensatą jest status, jaki  uzyskuje taki zawodnik we Florencji, ponieważ całe miasto żyje tymi rozgrywkami. Ponadto przynosi on wielką  satysfakcję i dumę, gdyż pozwala  przezwyciężyć się swoje lęki i słabości.

Chciałabym podziękować Emanuele Nannucciemu za możliwość przeprowadzenia wywiadu, Michele Virgillo, za udostępnienie zdjęć, oraz naszym polskim reprezentantom: Michałowi Wlazło i Andrzejowi Kulikowi za współpracę.

 

 

foto: Michele Virgillo

Cinema Italia Oggi. Pokazy Nowego Kina Włoskiego 23–28 lipca

0

Włoski Instytut Kultury w Warszawie oraz kino Muranów zapraszają na przegląd najnowszych filmów z Półwyspu Apenińskiego: Cinema Italia Oggi. W programie zobaczymy nagrodzony kilkunastominutową owacją na festiwalu w Cannes film Marca Bellocchio „Zdrajca” (Il traditore), który w zaskakujący, świeży sposób podejmuje temat mafii. W centrum opowieści znajduje się Tommaso Buscetta, boss, który złamał omertę, czyli mafijną zmowę milczenia. Drugim ważnym tytułem jest filmowa adaptacja kryminału Donato Carrisi „W labiryncie” (L’uomo del labirinto). W rolach głównych – zdobywca Oscara Dustin Hoffman („Absolwent”, „Rain Man”) i Toni Servillo („Wielkie piękno”, „Oni”, „Dziewczyna we mgle”).

Przedsmakiem włoskiego przeglądu będzie rozmowa online w najbliższą niedzielę, 19 lipca o 20:30 na profilu Weronika Wawrzkowicz/ Rozmawiam, bo lubię #NaUcho spotkanie live z Anną Osmólską-Mętrak – literaturoznawczynią, italianistką, tłumaczką literacką, wykładowczynią Uniwersytetu Warszawskiego.

Zapraszamy na włoskie wakacje w kinie Muranów!

Program Cinema Italia Oggi:

23 lipca

  • Sami bez mamy, godz.18:00, godz.20:00

24 lipca

  • Sami bez mamy, godz.16:30
  • Dafne, godz.18:30
  • Praca jak każda, godz.21:00

25 lipca

  • Sami bez mamy, godz.16:30
  • Zdrajca, godz.17:00
  • W labiryncie, godz.18:30
  • Mistrz, godz. 21:00

26 lipca

  • Sami bez mamy, godz.13:00
  • Zdrajca, godz.15:00
  • Gdyby tylko, godz.18:30
  • Bangla, godz.21:00

27 lipca

  • Sami bez mamy, godz.16:30
  • Lucania, godz.18:30
  • Utrapienie i uciecha, godz.21:00

 28 lipca

  • Efekt domina, godz.18:30
  • Zdrajca, godz.21:00

Zapraszamy do zakupu biletów online:

kinomuranow.pl/festiwale-i-przeglady/cinema-italia-oggi-pokazy-nowego-kina-wloskiego-23-28-lipca 

Ceny biletów: 21-25 zł

Promocja: przy zakupie 8 biletów na kilka (lub jeden) z tytułów z programu naszego przeglądu mamy dla specjalną cenę 15 zł/bilet!

Opisy filmów:

„Zdrajca” („Il traditore”), reż. Marco Bellocchio
obsada: Pierfrancesco Favino, Luigi Lo Cascio, Fausto Russo Alesi,  Włochy, Francja, Brazylia, Niemcy 2019, czas trwania: 155’

Nagrodzony kilkunastominutową owacją na festiwalu w Cannes, gdzie startował w konkursie; oparty na faktach „Zdrajca” w zaskakujący, świeży sposób podejmuje temat mafii. A to za sprawą charyzmatycznego bohatera, który jest zarazem ścigającym i ściganym; wstrząsającego obrazu korupcji i przemocy trawiących Sycylię, wnikliwego portretu mafijnej ośmiornicy, której macki sięgały daleko poza wyspę. Zrealizowany z epickim rozmachem, film Marca Bellocchio już od pierwszej sceny chwyta za gardło, wciągając w mroczny świat zbrodni, ucieczek, kłamstw i sądowych potyczek. W centrum opowieści znajduje się Tommaso Buscetta, boss, który złamał omertę, czyli mafijną zmowę milczenia. Dzięki jego zeznaniom doszło do najgłośniejszego procesu przeciwko Cosa Nostrze: tzw. maxiproces doprowadził do skazania 362 przywódców przestępczej organizacji. Było to największe w historii zwycięstwo państwa nad mafią. Fascynujące ekranowe dochodzenie skupia się na przemianie Buscetty, dla którego La Cosa Nostra, czyli „nasza sprawa”, zaczęła znaczyć coś zupełnie innego, niż chcieliby szefowie klanów. Tytułowy „Zdrajca” nie jest jednak herosem, Bellocchio widzi w nim niemal szekspirowskiego bohatera, uwikłanego w tragiczny konflikt.

______

„Sami bez mamy” („10 giorni senza mamma”) reż. Alessandro Genovesi
obsada: Fabio De Luigi, Valentina Lodovini, Angelica Elli, Włochy 2019, czas trwania: 94 ‘

Pełna humoru włoska komedia. Carlo i Julia to małżeństwo z trójką dzieci. Carlo jest skoncentrowanym na pracy wiecznie nieobecnym tatą. Julia natomiast oddała się całkowicie wychowaniu dzieci. Pewnego dnia przemęczona codziennymi obowiązkami oznajmia rodzinie, że wybiera się na dziesięciodniowe wakacje. W jednej chwili Carlo staje się „gospodynią domową” i rodzicem na pełen etat. On i jego dzieci nawet nie wyobrażają sobie ile katastrof, incydentów i przygód może wydarzyć przez niecałe dwa tygodnie.

______

„Bangla” („Bangla”) reż. Phaim Bhuiyan
obsada: Phaim Bhuiyan, Carlotta Antonelli, Sahila Mohiuddin

Phaim to dwudziestodwuletni muzułmanin bengalskiego pochodzenia. Mieszka ze swoją rodziną w Torpignattara, wieloetnicznej dzielnicy Rzymu, pracuje w muzeum i gra w zespole. To właśnie podczas koncertu poznaje Asię. Dziewczyna jest jego całkowitym przeciwieństwem, działa instynktownie i nie przestrzega żadnych zasad. Między nimi rodzi się natychmiastowa fascynacja Phaim będzie musiał pogodzić swoją miłość do dziewczyny z najbardziej nienaruszalną zasadą islamu: żadnego seksu przed ślubem.

______

„Utrapienie i uciecha” („Croce e delizia”) reż. Giulia Steigerwalt
obsada: Alessandro Gassmann, Fabrizio Bentivoglio, Jasmine Trinca, Włochy 2019, czas trwania: 100’

Rodzina Castelvecchio to ekscentrycy. Są otwarci, ale narcystyczni i niezbyt ze sobą związani. Rodzina Petagna jest ich przeciwieństwem: zżyci, o skromnym pochodzeniu społecznym, hołdujący tradycyjnym i konserwatywnym wartościom. Dlaczego te dwie tak różne rodziny spędzają wspólnie letnie wakacje? To wiedzą tylko głowy rodzin: Tony (Fabrizio Bentivoglio) i Carlo (Alessandro Gassmann). Nieoczekiwane ogłoszenie łączącej ich miłości naruszy równowagę obu rodzin, ale przede wszystkim Penelopy (Jasmine Trinca) i Sandra (Filippo Scicchitano), pierworodnych obu mężczyzn.

______

„Dafne” („Dafne”) reż. Federico Bondi
obsada: Dafne: Carolina Raspanti, Antonio Piovanelli, Stefania Casini, Włochy 2019, czas trwania: 94’

Dafne (Carolina Raspanti) to żywiołowa trzydziestoletnia kobieta z zespołem Downa: ma przyjaciół oraz lubianą pracę, w której jest doceniana przez swoich kolegów. Umie zorganizować własne życie, ale nadal mieszka z rodzicami, Luigim (Antonio Piovanelli) i Marią (Stefania Casini). Nagła śmierć matki zaburza rodzinną równowagę. W przeciwieństwie do pogrążonego w depresji ojca, Dafne znajduje siłę by stawić czoło żałobie, którą przeżywa z nieświadomością dziecka i odwagą młodej kobiety. Aż pewnego dnia dzieje się coś nieoczekiwanego: ojciec z córką postanawiają wspólnie wybrać się na górską wędrówkę do rodzinnej miejscowości matki. Ta niezwykła wyprawa zrodzi między nimi całkiem nową więź i nauczy przekraczać własne granice.

Nagroda FIPRESCI

Berlin International Film Festival 2019

______

„Efekt domina” („Effetto domino”) reż. Alessandro Rossetto
obsada: Diego Ribon, Mirko Artuso, Maria Roveran, Lucia Mascino, Roberta Da Soller,, Włochy 2019, czas trwania: 104’

Uzdrowiskowa miejscowość w północno-wschodnich Włoszech lata świetności ma dawno za sobą. Jednak przedsiębiorca budowlany i jego przyjaciel geodeta nie tracą nadziei i wdrażają w życie ambitny projekt: chcą przekształcić wielkie opuszczone hotele w luksusowe rezydencje dla zamożnych emerytów z całego świata. Lukratywne i zakrojone na szeroką skalę plany mają zmienić oblicze miasta. To nie ma być klinika, w której umierają ludzie, ale raj gdzie można cieszyć się ostatnimi latami życia i roztrwonić wszystkie oszczędności. Nagła utrata wsparcia finansowego ze strony banków na rzecz przedsiębiorcy budowlanego wywołuje efekt domina w losie tych, którzy mieli nadzieję jedynie się wzbogacić, nieświadomi wyższego i bardziej odległego planu innych, którzy dostrzegli możliwość zysku z ciał, które nigdy nie umierają.

______

„Mistrz” („Il Campione”) reż. Leonardo D’Agostini
obsada: Stefano Accorsi, Andrea Carpenzano, Ludovica Martino, Anita Caprioli, Włochy 2019, czas trwania:105’

Młody, utalentowany, niesforny, bardzo bogaty i rozpieszczony Christian Ferro jest tytułowym mistrzem. Piłkarską gwiazdą, genialną i krnąbrną, nowym idolem, na którego zwrócone są oczy fanów z całego świata. Valerio jest profesorem, samotny i nieśmiały, z problemami finansowymi i przeszłością, która cieniem kładzie się na jego obecnym życiu. Po kolejnym wybryku młodego napastnika, zarząd klubu postanawia go nieco zdyscyplinować i nakłania do zmierzenia się z najważniejszym wyzwaniem w życiu każdego młodego człowieka: egzaminem dojrzałości, kierując go na lekcje przygotowujące do Valeria. Między tą dwójką, tak skrajnie różną, narodzi się więź, która odmieni życie obojga.

______

„Lucania” („Lucania”) reż. Gigi Roccati
obsada: Joe Capalbo, Angela Fontana, Maia Morgenstern, Włochy 2019, czas trwania: 85’

W magicznym i niedostępnym świecie zamkniętym między górami a morzem, gdzie nic nie jest takie, jak się wydaje, mieszkają Rocco i Lucia. Surowy ojciec przywiązany do ziemi i walczący w jej obronie jak lew i dzika, niema dziewczyna. Ojciec na widok córki rozmawiającej z wiatrem, uznaje ją za niespełna rozumu i zdesperowany poddaje uzdrawiającym rytuałom chłopskiej czarodziejki. Kiedy Rocco nie zgadza się aby toksyczne odpady zniszczyły jego ziemię  dochodzi do tragicznego wydarzenia. Zmuszony do ucieczki w góry, jednocześnie musi ratować córkę. Tak zaczyna się pełna magii i odkupienia podróż, która będzie pokutą dla Rocca i lekcją życia dla Lucii.

Długa wędrówka przez piękną bujną przyrodę i surowy krajobraz umierającej krainy, podczas której dziewczyna będzie musiała dorosnąć, by pomóc ojcu przytłoczonemu ciężarem winy.

______

„W labiryncie” („L’uomo del labirinto”) reż. Donato Carrisi
obsada: Toni Servillo, Valentina Bellè, Vinicio Marchioni, Dustin Hoffman, Włochy 2019, czas trwania: 130’

Adaptacja kryminału Donato Carrisi „W labiryncie” (L’uomo del labirinto). W rolach głównych – zdobywca Oscara Dustin Hoffman („Absolwent”, „Rain Man”) i Toni Servillo („Wielkie piękno”, „Oni”, „Dziewczyna we mgle”). Nastoletnia Samantha została porwana i uwięziona na piętnaście lat. Kiedy budzi się w szpitalu, niczego nie pamięta. Nikt nie wie, jak udało jej się uciec. Z pomocą policyjnego profilera, doktora Greena (Dustin Hoffman), próbuje odzyskać wspomnienia z tajemniczego labiryntu – więzienia, w którym porywacz zmuszał ją do rozwiązywania zagadek, stosując przerażający system nagród i kar.

______

Praca jak każda („Ma cosa ti dice il cervello”) reż. Riccardo Milani
obsada: Paola Cortellesi, Stefano Fresi, Vinicio Marchioni, Lucia Mascino, Włochy 2019, czas trwania: 100’

Giovanna (Paola Cortellesi) jest zrezygnowaną, wręcz nudną kobietą, która dzieli swój czas między pracę w Ministerstwie a szkolne zobowiązania córki Martiny. To jednak tylko mdła fasada, bo Giovanna jest tajną agentką, która bierze udział w niebezpiecznych misjach międzynarodowych. Podczas spotkania z dawnymi kolegami z liceum, chwalebną „Fantastyczną 5” (Stefano Fresi, Vinicio Marchioni, Lucia Mascino, Claudia Pandolfi), wśród wspomnień i wybuchów śmiechu, Giovanna słucha historii przyjaciół i widzi, że każdy z nich tak samo jak ona, zmuszony jest codziennie doświadczać małych i dużych prześladowań, często posuniętych do granic absurdu. Dysponując wszelkimi dostępnymi środkami i dzięki najbardziej ekstrawaganckim przebraniom, stworzy zabawne sytuacje, które pomogą przywrócić porządek w jej życiu i życiu ludzi, których kocha.

______

Fajnie by było („Magari”) reż. Ginevra Elkann
obsada: Riccardo Scamarcio, Alba Rohrwacher, Milo Roussel, Ettore Giustiniani, Włochy, Francja 2019, czas trwania: 100’

Rodzeństwo Alma, Jean i Sebastiano opuszczają Paryż, gdzie żyją w bezpiecznym środowisku wyższej klasy średniej swojej matki, by wylądować w ramionach Carla, ich włoskiego wiecznie nieobecnego ojca, nonkonformisty niezdolnego do zadbania o samego siebie. Podczas świątecznych wakacji nad morzem przychodzi moment, kiedy trzeba wypić rodzinne piwo, którego się nawarzyło. Carlo kolejny raz udowadnia swoim dzieciom, że jest ojcem, na którym nie można polegać. Pomimo tego, mała Alma mocno wierzy, że pewnego dnia jej rodzina znów będzie razem.

Podwodne wina

0

Bodźcem, który rozpoczął trend przechowywania wina pod wodą, mogło być odnalezienie w 2010 r. na głębokości 55 m w Morzu Bałtyckim wraku statku, który prawdopodobnie żeglował w kierunku Rosji, a zatonął u wybrzeży Finlandii w 1832 r.

Na jego pokładzie znaleziono 168 butelek szampana. Po 170 długich latach trunek wciąż nadawał się do picia i zachował wiele ze swoich pierwotnych właściwości. Znalezisko pochodziło z domów Veuve Clicquot Ponsardin, Heidsieck i Juglar, a w samym sercu regionu Szampanii analizie poddał go międzynarodowy zespół ekspertów na czele z profesorem z Uniwersytetu w Reims.

Odnaleziony szampan był słodszy od produkowanych dzisiaj – na litr przypadało 150g cukru, podczas gdy dziś jest to 50g. Przeprowadzone analizy pozwoliły badaczom ustalić, że zawartość akoholu wynosiła ok. 9-10% – dziś jest to ok.12,5%. Według ekspertów wynika to z tego, że fermentacja pierwotna rozpoczynała się zwykle do końca roku (a więc w chłodniejszych warunkach), oraz z faktu, że prawdopodobnie stosowano drożdże winne, których skuteczność w przetwarzaniu naturalnych cukrów zawartych w winogronach na alkohol mogła być mniejsza niż dziś. Naukowcy stwierdzili również wysokie stężenie miedzi i żelaza, prawdopodobnie spowodowane stosowaniem w winnicach siarczanu miedzi (w celu zapobieganiu chorobom) oraz obecnością żelaznych gwoździ w beczkach.

Najbardziej wyczekiwano oczywiście analizy smaku. Szampan w większości utracił właściwości musujące, degustatorzy zauważyli jednak, że wciąż wywoływał lekkie mrowienie w ustach. Degustacji cennego napoju towarzyszył intensywny zapach z nutą winogron, miodu pitnego, owoców o białym miąższu, tabaki i dębu.

Od tamtej chwili producenci i domy szampana zaczęli eksperymentować z procesem dojrzewania niektórych produktów, przechowując je zanurzone w wodzie na dnie morza. To ze względu na szczególne warunki, które pozwalają trwale osiągnąć interesującej jakości wina. Zaletą podwodnego przechowywania miałyby być brak dostępu światła, niska temperatura i stałe, wysokie ciśnienie, które umożliwia wytworzenie wyjątkowo drobnych bąbelków.

Włochy odgrywają w tym procesie czołową rolę, także dzięki swojej zróżnicowanej linii brzegowej, która pozwala na znalezienie wyjątkowych warunków wzdłuż całego półwyspu. Posiadłość w Paguro di Brisighella poddaje procesom dojrzewania wina Merlot, Albana, Cabernet i Sangiovese, korzystając ze starej platformy wydobywczej ropy naftowej u wybrzeży Rawenny; bardziej na północy czerwone wino “Traverso” marki Ornella Molon dojrzewa przez sześć miesięcy w beczkach w Zatoce Caorle; do gustu przypada też sardyńskie Vermentino, które dojrzewa w rejonie chronionego wybrzeża Capo Caccia, w pobliżu Alghero. Zdarza się, że producenci decydują się na dojrzewanie produktów w wodach słodkich, np. w jeziorze Iseo, gdzie dojrzewają wina Alessandra Belingheriego.

Lider wśród tzw. “Under Sea Wines” powstaje w Ligurii – to tu, w rejonie Chiavari, winnica Bisson produkuje wino musujące “Abissi”. Butelki z sokiem winogronowym przez rok leżakują zamknięte w żelaznych klatkach na dnie morza, w odległości ok. 200 m od brzegu w pobliżu Zatoki Ciszy w Sestri Levante. Rezultaty są zawsze niepowtarzalne, a taki sposób produkcji wina stał się już tradycją.

Dojrzewanie odbywa się na głębokości 60m, przy stałych temperaturze, świetle i ciśnieniu, to znaczy w warunkach idealnych dla lepszego wydobycia właściwości klasycznego wina musującego. Każda butelka nabiera w ten sposób unikalnych cech, stając się prawdziwą perełką dla kolekcjonerów.

tłumaczenie pl: Marcelina Oniszczuk

Tropikalne owoce: z miłością prosto z Włoch

0

Owoce tropikalne we Włoszech: czy to możliwe? Oczywiście, że tak, co więcej pochodzą z upraw etycznych i zrównoważonych, i rzecz jasna są przepyszne. Nawet jeżeli dla niektórych brzmi to jak nowość, to już kilka lat temu przyjechały do Włoch z Meksyku i Ameryki Południowej pierwsze uprawy mango, liczi, marakuji, makadamii, a przede wszystkim awokado, które na Sycylii, w Apulii i Kalabrii znajdują idealny, żyzny teren oraz łagodny i korzystny klimat. Obiecująco zapowiadają się również niektóre obszary północnych Włoch: w Bergamo uprawia się asyminę trójkaplową, kiwi, borówki syberyjskie, orzechy pekan. Wszystkie rygorystycznie organiczne.

Według sondażu przeprowadzonego przez Coldiretti – Instytut Ixe, włoski rynek tropikalny ma jeszcze większy potencjał wzrostu: 61% Włochów preferuje raczej kupowanie lokalnych owoców egzotycznych niż tych zagranicznych, a 71 % jest chętnych zapłacić więcej, aby mieć gwarancję, że pochodzą z Włoch. Powodem takiego wyboru jest większa świeżość owoców, ale również fakt, że we Włoszech produkty zawierają najmniej substancji chemicznych, dzięki czemu są na szczycie pod względem światowego bezpieczeństwa żywności.

Obecnie istnieje ponad 500 hektarów plantacji z owocami tropikalnymi, które w przeciągu ostatnich 5 lat wzrosły sześćdziesięciokrotnie! Bohaterami tego wzrostu przekształcanych gruntów są młodzi rolnicy, którzy zwracając uwagę na zrównoważony rozwój środowiska i świadome wybory konsumpcyjne, zdecydowali się na uprawę owoców tropikalnych zagospodarowując tereny opuszczone ze względu na zmiany klimatyczne.

Ale dlaczego mówi się o zrównoważonym rozwoju środowiska? Ponieważ, niestety, w krajach egzotycznych tereny i zasoby wodne są nadmiernie wykorzystywane do intensywnych upraw produktów przeznaczonych na eksport, powodując szkody dla całego ekosystemu.

W Ameryce Południowej rolnictwo jest zagrożone z powodu suszy: w tym roku spadło 70% mniej deszczu w stosunku do średniej sezonowej i władze zostały zmuszone do zracjonalizowania użytkowania wody przez mieszkańców. W Chile burmistrz miejscowości Petorca, Gustavo Valdenegro, zakazał uprawy awokado i cytrusów w swojej gminie, aby zaoszczędzić i tak już ograniczone zasoby wodne, gdyż plantacje awokado potrzebują więcej wody niż zużywają ludzie.

Na szczęście dużo inaczej wygląda sytuacja we Włoszech, w szczególności u podnóża Etny. Wulkan, dzięki swojej energii, jest naturalnym katalizatorem chmur: przyciąga je i sprawia, że na okolicznych ziemiach bardzo często pada, tworząc wyjątkowe, wilgotne i subtropikalne środowisko. Taka strategiczna pozycja pozwala zaoszczędzić dużo wody na uprawy i czerpać z wód gruntowych tylko w wyjątkowych przypadkach. 

Nawet rolnicy z Salento, zmagający się z kryzysem uprawy oliwek wywołanym przez bakterię Xylella Fastidiosa, zwracają uwagę na ten nowy biznes i wielu rozważa zastąpienie drzew oliwnych drzewami owocowymi: awokado, figami, granatami. Starożytnych tradycji regionu Apulii nie można i nie wolno oczywiście tak łatwo zastąpić, ale mogłaby to być dobra alternatywa, aby pomóc rolnikom w przezwyciężeniu trudnych chwil do momentu, kiedy Salento powróci do wcześniejszej produktywności oliwy. 

I wreszcie włoskie awokado jest częścią projektu „Altromercato”, inicjatywy mającej na celu promowanie włoskich produktów spożywczych pochodzących z upraw wysokiej jakości, prowadzonych odpowiedzialnie pod względem ekologicznym i społecznym.

Projekt “Solidale Italiano” rozpoczął się w 2011 r. od niektórych typowych, włoskich produktów: pomidorów, makaronów, oliwy z oliwek i promuje takie wartości jak: zrównoważony rozwój, równość i legalność, różnorodność biologiczną i naturalny charakter terytorium oraz szacunek dla środowiska i praw człowieka. Produkty “Solidale Italiano Altromercato” pochodzą z obszarów kraju znajdujących się w procesie wyludnienia, gdzie rozwija się praworządność, integracja społeczna i  przeciwdziała się wyzyskowi i nielegalnemu zatrudnianiu.

W szczególności Awokado Bio Solidale Italiano (odmiana Hass), produkowane w Marsali przez Agricoop, jest uprawiane zgodnie z metodami rolnictwa ekologicznego przez pracowników znajdujących się w szczególnie niekorzystnej sytuacji, jak imigranci i byli więźniowie, oraz na gruntach odzyskanych z przestępczości zorganizowanej. Celem tych działań jest zapewnienie miejscowym rolnikom godności zawodowej, moralnej i ekonomicznej.

Kontrolowany i przejrzysty łańcuch dostaw wraz z poszanowaniem dla środowiska i ludzi, pozwala być obecnym na rynku i utrzymać klientów, którzy są coraz bardziej poinformowani, świadomi i zwracają coraz większą uwagę na jakość. Ekologiczne i zrównoważone środowiskowo uprawy: przy następnym zakupie owoców tropikalnych zwróćcie uwagę na ich pochodzenie i bez wahania wybierzcie te włoskie!

Pytania i ciekawostki żywnościowe? Piszcie na info@tizianacremesini.it  postaram się odpowiedzieć w tej sekcji!

www.tizianacremesini.it

tłumaczenie pl: Paulina Woźniczak

Ferrari 250 LM – Non stop!

0

Artykuł został opublikowany w numerze 79 Gazzetty Italia (luty-marzec 2020)

…4 Ponownie mierzysz wzrokiem samochód po drugiej stronie toru. Samochód, któremu bezgranicznie zaufałeś;

…3 Jeszcze raz w wyobraźni przebiegasz te kilka metrów pomiędzy wami; 

…2 Myślami wskakujesz w fotel jednocześnie przekręcając kluczyk w stacyjce, błyskawicznie dłoń zsuwa się do dźwigni biegów a stopy zwalniają sprzęgło i wciskają gaz;

…1 Słyszysz już tylko łomot własnego serca, gdy zegar wybija 16.00, a francuska flaga kłania się torowi muskając asfalt;

 … Zrywasz się, zaczynasz biec, właśnie rozpoczęły się najdłuższe 24 godziny twojego życia. 

Tak mógł wyglądać, pod koniec lat 50 zeszłego wieku, start jednego z uczestników wyścigu 24 Heures du Mans [24h Le Mans] na torze Circuit de la Sarthe. Najtrudniejszego, najszybszego i najbardziej wymagającego zarówno dla kierowców jak i samochodów wyścigu wytrzymałościowego [Endurance] na świecie. 

Średnia prędkość dla całego wyścigu w F1 to maksymalnie 248 km/h [rekord M. Schumachera z 2003], co jest i tak słabym wynikiem w porównaniu do wyścigów NASCAR, gdzie średnie już dawno przekroczyły 300 km/h. W 24h Le Mans rekordem jest średnia 225 km/h z 2010 r. Czyli wolniej? Niekoniecznie, gdyż porównując przejechane dystanse na jakich te średnie były mierzone: F1 – 307 Km, NASCAR to 805 km, natomiast w Le Mans Audi R15 TDI Plus przejechało ponad 5400 km! Wystarczy teraz policzyć ilość pit stopów i czas stracony przez kierowców, którzy w Le Mans muszą się zmieniać za kierownicą. Przykładowo: 2011 Grand Prix F1 Włoch, dystans 307 km,  średnio 1,7 pit stopów na samochód, 24h Le Mans 2012, dystans 5151 km i aż 33 pit stopów.

Mamy jeszcze wyścig 24 Hours of Daytona, tyle że tam samochody ani na chwilę nie opuszczają profesjonalnego toru w przeciwieństwie do Le Mans, gdzie prawie połowa trasy wiedzie przez publiczne, wąskie drogi wokół miasta!

24h Le Mans ma również swoją bardzo mroczną stronę,  są to kraksy i wypadki niestety także te śmiertelne. Nie może jednak być inaczej skoro w wyścigu jednocześnie biorą udział samochody kilku różnych klas sportowych i podczas tylko jednego okrążenia, auta aż czterokrotnie przekraczają 320 km/h. Jednym z ,,wyzwalaczy demona szybkości” było tu 6 km prostej Hunaudieres [Mulsanne Straight], gdzie w 1925 r. podczas trzeciej edycji wyścigu jako pierwsza ofiara 24h Le Mans zginął Marius Mestivier. W 1988 r. WM P88 z silnikiem Peugeot’a osiągnął na niej prędkość 405 km/h, co zmusiło organizatorów do utemperowania kierowców dzieląc prostą dwoma szykanami.

Wśród bardzo wielu mniej lub bardziej dramatycznych wydarzeń jedno zapisało się jako najtragiczniejszy dzień w historii motorsportu. 11 czerwca 1955, gdy pierwsze załogi kończyły 35-te okrążenie, Jaguar prowadzony przez Hawthorn’a zaraz po zdublowaniu Lance’a Macklin’a nagle zjechał do strefy serwisowej na swój pierwszy pit stop. Manewr ten zaskoczył zdublowanego kierowcę, który aby nie najechać na gwałtownie hamującego Jaguara odbił w lewo, wprost pod koła rozpędzonego Pierre’a Levegh’a. Jego mercedes jak z katapulty wystrzelił w powietrze, aby następnie wielokrotnie przekoziołkować wśród zgromadzonej publiczności. Rozpadające się i płonące auto zabiło ponad 80-ciu ludzi oraz raniło prawie 200-tu kolejnych. Wyścigu jednak nie wstrzymano, jak podano później, aby nie spotęgować jeszcze większej paniki wśród kilkudziesięciu tysięcy kibiców zgromadzonych wokół toru. Świat był w szoku, Mercedes wycofał się z udziału w Le Mans aż do 1987, w wielu krajach zakazano organizowania wyścigów [w Szwajcarii ten zakaz obowiązuje do dzisiaj, choć od niedawna warunkowo mogą się tam ścigać auta elektryczne].

Tor Circuit de la Sarthe otwarty w 1906 r. ma jednak i mniej dramatyczny symbol. Jest nim genialna w swojej prostocie reklama firmy Dunlop. Mowa o kładce w kształcie opony biegnącej ponad torem i choć podobne możemy zobaczyć także na kilku innych obiektach, ta jest wyjątkowa, gdyż zbudowana w 1923 r. jest rówieśnikiem i niemym świadkiem wszystkich edycji 24h Le Mans. 

Wróćmy na chwilę do samego startu wyścigu, dzisiaj nazywanego startem à la Le Mans. Kierowcy chcąc znaleźć się na czele stawki musieli podbiec do swojego samochodu i jak najszybciej go uruchomić. Porsche, aby przyspieszyć całą procedurę, stacyjkę rozrusznika i dźwignię biegów umieściło po przeciwstawnych stronach kierownicy, w ten sposób kierowca jednocześnie przekręcał kluczyk i wrzucał pierwszy bieg. Nie było czasu na zapięcie pasów, więc praktycznie nikt w nich nie jechał aż do pierwszego zjazdu serwisowego. W 1969 r. Jacky Ickx podobno inspirując się ,,małym krokiem lądującego w tym samym roku pierwszego człowieka na księżycu”, do swojego auta podszedł ostentacyjnie spacerowym krokiem. Flegmatycznie zapiął pasy, sprawdził wszystkie układy i ruszył ostatni, aby po 24 godzinach zameldować się na mecie jako pierwszy. Ta demonstracja rozsądku oraz tragiczny wypadek John’a Woolfe już na pierwszym okrążeniu tamtego wyścigu przekonały organizatorów, by rok później zmienić sposób rozpoczynania rywalizacji.

Wśród kilku typów ferrari biorących udział w 33-ej edycji wyścigu znalazło się Ferrari 250 LM.

Auto powstało na bazie modelu 250 P, co miało mu zagwarantować homologację do startów w kategorii GT, tym razem jednak FIA nie dała się nabrać jak parę lat wcześniej, gdy firma z Maranello wystawiła 250 GTO. Z wyprodukowanymi 32-ma egzemplarzami Ferrari musiało zaakceptować starty jedynie w kategorii prototypów. Jak na ironię sam prototyp nowego  modelu pokazany w 1963 kupił szef zespołu N.A.R.T. Luigi Chinetti, jego samochód pierwszego wyścigu nie ukończył, w drugim zajął odległe ósme miejsce, a w trzecim… doszczętnie spłonął.

Kolejne auta miały większy silnik, osadzoną na rurowym podwoziu produkcji Vaccari karoserię wykonał Scaglietti wg. projektu Pininfariny. Część elementów zapożyczono z II serii 250 GTO. Model 250 LM mimo, że trochę na wyrost musiał konkurować w najmocniejszej klasie prototypów odniósł jednak szereg poważnych sukcesów, w tym podwójne podium w 24h Le Mans w 1965 r.

Przed nami replika [HW Elite 5000 pcs. Limited] auta o podwoziu 6313, które opuściło Maranello w kolorze czerwonym w roku 1964. Jego właścicielem była jedna z najbardziej zasłużonych dla Ferrari, założona przez Jacques’a Swaters’a, belgijska stajnia wyścigowa Ecurie Francochamps. Samochód przemalowano tradycyjnie na żółto pozostawiając jednak dwa małe paski oryginalnego lakieru. W 1965 r. Belgowie zgłosili dwa 250 LM, otrzymując numery startowe 25 i 26. Numer 26 był współfinansowany także przez Georges Marquet Team, a za jego kierownicą znaleźli się Pierre Dumay i Gustave Gosselin.

Po całonocnej wykańczającej jeździe w niedzielę 20 czerwca 1965 r. właśnie ta ekipa była na prowadzeniu, gdy nagle jedna z tylnych opon nie wytrzymując obciążenia rozerwała się na strzępy, przebijając cienką aluminiową karoserię.  Po wymianie koła samochód z olbrzymią ,,raną szarpaną” ciągnącą się wzdłuż całego błotnika powrócił na tor. Niestety nie udało się już nadrobić straconego czasu, pechowi kierowcy finiszowali na drugim miejscu, ulegając innemu Ferrari 250 LM zespołu N.A.R.T. Zwycięzcy jednak nie świętowali oblewając z podium swoich fanów szampanem, ta tradycja narodziła się dwa lata później także w Le Mans, gdy Dan Gurney wstrząsnąwszy olbrzymią butelką magnum ,,Moet&Chandon” spryskał cały triumfujący wtedy zespół Forda. Sama butelka z autografem kierowcy przez trzydzieści lat jako klosz lampy zdobiła dom fotografa magazynu ,,Life”, który uwiecznił całe to zdarzenie.

Nie wspomniałem o Le Mans w kontekście kina, przyjdzie jednak na to czas za sprawą człowieka zwanego ,,King of Cool” i jego Ferrari 250 Berlinetta Lusso.

Lata produkcji: 1963 – 65
Ilość wyprodukowana: 31 szt. [+ 1 z silnikiem 2953 cm3]
Silnik: V-12 60°
Pojemność skokowa: 3285,7  cm3
Moc / obroty: 320 KM / 7500
Prędkość max: 295 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h (s): 4,5
Ilość biegów: 5
Masa własna: 820 Kg
Długość: 4090 mm
Szerokość: 1700 mm
Wysokość: 1115 mm
Rozstaw osi: 2400 mm

foto: Piotr Bieniek

DaniloPè: sztuka rysunku satyrycznego i miłość do drużyny Napoli 

0

Artykuł został opublikowany w numerze 79 Gazzetty Italia (luty-marzec 2020)

Danilo Pergamo, znany jako DaniloPè, artysta, ilustrator i rysownik satyryczny pochodzący z Neapolu, opowiada nam o magii swojej pracy i wielkiej pasji do drużyny Napoli

Danilo Pergamo alias DaniloPè

Kiedy narodziła się twoja pasja do rysunku? 

Moja miłość do rysunku istniała od zawsze… od kiedy pamiętam, zawsze rysowałem. Od dziecka zmuszałem ojca, żeby odtwarzał dla mnie postaci z komiksów, a później sam też musiałem spróbować. To była też moja broń przeciw nieśmiałości: często zmieniałem szkoły i rysunek pomagał mi zawierać nowe znajomości. Podobnie jak dzisiaj! 

Czy twój ojciec też rysuje? Czy to po nim odziedziczyłeś talent? 

Tak, powiedzmy że w mojej rodzinie wszyscy trochę rysują, nawet jeśli tylko ja przekształciłem to w zawód. Tak naprawdę więcej niż ojciec, rysowała moja matka, która od dziecka uwielbiała tworzyć portrety, podczas gdy moja siostra malowała. Ja zawsze bardziej koncentrowałem się na rysunku komiksowym. 

Jak wytłumaczyć polskim czytelnikom, co to jest vignetta? Myślę, że warto podkreślić, że we Włoszech istnieje tradycja rysowników tego typu.

Często myli się vignettę z komiksem, a czasem nawet z karykaturą. Tymczasem vignetta jest pojedynczą sceną, w której obecne są wszystkie elementy potrzebne do zrozumienia historii.

Arkadiusz Milik grający w barwach SSC Napoli, nawiązanie do złośliwych i niekiedy krytycznych komentarzy kierowanych w stronę polskiego zawodnika.

Jacy twórcy wywarli wpływ na twój styl? 

Na pewno okres tórczości i humor Leo Ortolaniego, odniesienia do kultury popularnej Zerocalcare i krytyka społeczna Makkoxa miały znaczny wpływ, przede wszystkim w czasie dorastania, podobnie jak mangi, które były podstawą mojego rysunku i tego, że z czasem zacząłem upraszczać detale. Uważam jednak, że komiks włoski osiągnął bardzo wysoki poziom. Chciałbym pewnego dnia zbliżyć się do tego świata, nawet jeśli różnica między pojedynczym rysunkiem satyrycznym a komiksem, czyli historią składająca się z wielu części, jest większa niż się wydaje. 

To, co prezentujesz z ironią w swoich rysunkach satyrycznych, czerpie siłę z popkultury (kino, seriale, piłka nożna…), z wiadomości, a czasem też z polityki. Twoje prace są zawsze świeże”, pełne życia, każdego tygodnia publikujesz w sieci coś nowego, a twoi fani w social media już ochrzcili Cię królem rysunków satyrycznych 2.0! 

Z tego punktu widzenia czuję się trochę jak gąbka”, ponieważ staram się cały czas być na bieżąco z tym, co się dzieje w okolicy i na świecie, i dosłownie pożeram” produkty przemysłu rozrywkowego, dzięki czemu mój sposób komunikacji jest pełen odniesień. Mam swoją wizję świata oraz życia i zwyczajnie próbuję się nim podzielić z innymi. Świadomość, że wiele osób odnajduje się w tym, co robię jest miłe i zachęcające do dalszej pracy. Często korzystam z mediów społecznościowych. Uważam, że w ciągu kilku lat poprzeczka znacznie wzrosła, społeczeństwo jest coraz bardziej wyczulone i trzeba jakości, aby przyciągnąć uwagę. 

Są ludzie, którzy piszą do mnie mówiąc, że po obejrzeniu mojego rysunku zaczęli szukać informacji na dany temat i dotarli do materiałów źródłowych, na których był inspirowany. To dla mnie wielki zaszczyt, który oznacza, że dostarczyłem nie tylko rozrywki, ale również informacji.

Oglądając twoje profile w social media  (FB, Instagram, Twitter) nie da się przeoczyć sympatii do piłki nożnej i do drużyny Napoli. Niebieski zespół jest często bohaterem twoich prac. 

Interesowałem się drużyną Napoli, kiedy byłem jeszcze dzieckiem, spędzałem dużo czasu z moim dziadkiem, który był wielkim fanem Napoli. To on przekazał mi tę pasję, którą później kultywowałem niemal wyłącznie poza domem, ponieważ w mojej rodzinie nikt, poza moim młodszym bratem, w ostatnich latach nie śledzi piłki nożnej. Dzieliłem tę pasję z przyjaciółmi i na forach internetowych. Wraz z pojawieniem się mediów społecznościowych zacząłem pisać, a następnie tworzyć fotomontaże po meczu, które bardzo często były kopiowane przez większe strony. Z tego powodu postanowiłem stworzyć coś, co stanie się łatwo rozpoznawalne i właśnie dlatego zacząłem tworzyć w formie rysunku satyrycznego, który jest teraz moim sposobem komunikacji ze światem.

Kto jest twoim ulubionym zawodnikiem w drużynie Napoli? 

Pomijając „bogów”, myślę, że miałem szczęście wiedzieć świetnych graczy Napoli i jeszcze bardziej docenić ich umiejętności, ponieważ przeżyłem ciężkie lata w ich historii. Jednym z nich jest Cavani, piłkarz, który sprawił mi wiele radości. Pamiętam, że miałem wypadek, w którym uszkodziłem sobie lewe oko i istniało poważne ryzyko, że je stracę. Kiedy dowiedziałem się, że na szczęście oko nie odniosło żadnych obrażeń, odmówiłem pozostania w szpitalu, ponieważ następnego dnia rozpoczynała się Liga Mistrzów, Napoli grało przeciwko Manchesterowi City. Ten gol Cavaniego ucieszył mnie tak, że podskoczyłem i rozerwałem sobie szwy! Dziś mam obsesję na punkcie Mertensa, który oprócz swoich umiejętności technicznych jest doskonałą esencją neapolitańczyka, ale jako (były) środkowy obrońca  nie mogę nie podziwiać dwóch „twardych” graczy, którymi są Koulibaly i Allan.

Co masz na myśli, mówiąc esencja neapolitańczyka gdy mówisz o Mertensie? Jestem ciekawa twojej definicji, ponieważ sam jesteś neapolitańczykiem.

Jeśli chodzi o Mertensa, jego neapolitanizm to styl życia. Ten Belg jest wesołym chłopakiem, zawsze wydaje się beztroski, obdarzony wyobraźnią, żartobliwy, ironiczny również w rozmowie.  

Oto przykład: Insigne, nawet w momentach maksymalnej wydajności, nie udało się zobyć serc fanów. Moim zdaniem jednym z powodów jest postawa. Jego wywiady są zawsze bardzo profesjonalne, korzystanie z mediów społecznościowych jest prawie wyłącznie powiązane ze sponsorem technicznym, co nie jest ciekawe dla fana. Z tego punktu widzenia Mertens lepiej wiedział, jak zdobyć serca fanów. Nawet w chwilach mniej radosnych dla zespołu, kibice byli dla niego bardziej życzliwi.

Napoli jest jedną z drużyn, która nie ma rywali w swoim mieście, tak jak w przypadku Milan/Inter, Lazio/Roma, czy Juventus/Torino. Nawet gdy przegrywa, może liczyć na wsparcie wiernych fanów. Jak wytłumaczyć zjawisko tej pięknej, żywej sympatii?

Myślę, że u neapolitańskich fanów z biegiem lat pojawiło się pragnienie odkupienia całego narodu.  W ostatnich latach niestety ta pasja nieco zanikła, Napoli przyczepiła sobie etykietę szczytowej drużyny, która jednak nie wygrywa i wielu fanom to się nie spodobało, a konsekwencją tego był coraz bardziej pusty stadion aż do czasu wydarzeń z zeszłego roku (seria meczów przegranych u siebie, nagła zmiana trenera), które niestety stworzyły nieprzyjemną i zdecydowanie niestandardową sytuację dla fanów Napoli. Mamy nadzieję, że problem zostanie szybko rozwiązany, Napoli bardzo potrzebuje dwunastego zawodnika. 

Co sądzisz o Gattuso w roli nowego trenera drużyny? 

Myślę, że jest jeszcze za wcześnie, aby to ocenić. Z pewnością zwolnienie trenera nigdy nie jest przyjemne, ponieważ oznacza to niepowodzenie projektu i jest to złe dla klubu. W Napoli nie byliśmy przyzwyczajeni do zwolnień, więc to trochę boli, zwłaszcza jeśli zwolniony zostaje trener takiego kalibru jak Ancelotti, którego zawsze uważałem za jednego z największych w historii. Mimo wszystko podoba mi się determinacja Gattuso, przez lata Napoli pokazało, że potrzebuje dobrych trenerów, aby utrzymać koncentrację drużyny na wysokim poziomie, takich jak Mazzarri lub sam Sarri. Ancelotti prawdopodobnie nieco stracił tę umiejętność, ponieważ od wielu lat przywykł do trenowania drużyn składających się z graczy przyzwyczajonych do wygrywania i samodzielnie zarządzających poziomem uwagi. Natomiast drużyna Napoli potrzebuje kogoś, kto sprawi, że stanie się bardziej żywa. Mam nadzieję, że Gattuso będzie w stanie tego dokonać, ponieważ Napoli, które obecnie jest tak nisko, to smutny widok.

Autor jako bohater własnych prac wizualnych

Czy zawodnicy Napoli obserwują twój profil na Facebooku? Wśród nich są także dwaj Polacy!

Niektórzy śledzą mnie i znają, jest to dla mnie powód do dumy, który oznacza, że odnajdują się w mojej twórczości. Niestety nie Zieliński i Milik. Jednakże to zawodnik nr 99 jest często bohaterem moich rysunków. Ale w przyszłości, kto wie! 

Pamiętasz jaki był twój pierwszy rysunek, który odniósł sukces w mediach społecznościowych?

Jeśli chodzi o rysunek, który odniosła duży sukces, najbardziej krążył i sprawił mi najwięcej radości to był ten, przedstawiający Mertensa jako chłopca z zaułków Neapolu, gdzie matka nazywa go „ciro” tak jak nazywają go w drużynie. Jest to rysunek, do którego jestem bardzo przywiązany, zarówno dlatego, że został udostępniony przez samego Driesa, co sprawiło że poznało mnie wiele osób, ale również dlatego, że ten rysunek pozwolił Mertensowi zobaczyć siebie w mojej interpretacji, to tak jakbyśmy zobaczyli jego status “neapolitańczyka urodzonego gdzie indziej” z tego samego punktu widzenia. Bardzo mnie to ucieszyło i dlatego mam sentyment do tego rysunku.”

Aktorka Cristiana dell’ Anna i jej Patrizia Santoro, ważna bohaterka serialowej “Gomorry”

Wiele uwagi w rysunkach poświęciłeś serialowi “Gomorra”, który osiągnął ogromny sukces na świecie. Z jedną z bohaterek – Cristiną Dell’Anna (znaną widzom z roli Patrizi) – nawiązałeś też niezwykłą współpracę artystyczną.

Miałem – i mam – szczęście, że spotkałem wielu aktorów grających w tym serialu, niektórzy z nich stali się moimi bliskimi przyjaciół i cieszę się z tego powodu. Jeśli chodzi o serial Gomorra, mogę się tylko cieszyć z jego sukcesu, który ostatecznie sprawił, że włoski serial, zrealizowany w Neapolu, znalazł się w czołówce światowych seriali. To wielka duma.

W ciągu kilku lat Cristiana stała się jedną z moich najlepszych przyjaciółek, mamy bardzo podobne wizje i to nas połączyło. Zrobiliśmy razem kilka rysunków satyrycznych, zwłaszcza na temat integracji między narodowościami i kulturami, temat bardzo bliski nam obojgu. W przygotowaniu mamy pewne projekty, ale w tej chwili nie mogę jeszcze nic powiedzieć! 

Czy zdarzyło się, że jeden z twoich rysunków satyrycznych został zinterpretowany w negatywny sposób, przeciwnie do twoich zamiarów? 

Niestety tak, szczególnie w przypadku rysunków innych niż te, dotyczące piłki nożnej. Rysunki satyryczne na temat migrantów lub smutna historia Stefano Cucchiego, przyniosły mi wiele nieprzyjemnych wiadomości, niektóre z nich były bardzo nieżyczliwe. W takiej sytuacji Media społecznościowe są bronią w rękach ludzi, którzy uważają, że mogą pisać co chcą, bez ponoszenia konsekwencji. W rzeczywistości media społecznościowe i władze powinny w większym stopniu zwrócić na to uwagę.

Czy myślałeś kiedyś o stworzeniu komiksu poświęconego “Serie A”? 

Tak jak powiedziałem wcześniej, różnica między vignettą, a komiksem jest dość duża. Ale tak, naprawdę chciałbym móc opowiedzieć historię o mojej drużynie Napoli. Być może zwycięskiej. Trzymajmy kciuki!  

tłumaczenie pl: Paweł Siwek

„Cinema Paradiso” Giuseppe Tornatore i muzyka Ennio Morricone

0

Odcinek 4. z cyklu „Dopóki jest kino jest nadzieja”

W tym odcinku Diana Dąbrowska opowiada o filmie „Cinema Paradiso” oraz wpływie twórczości Giuseppe Tornatore na postrzeganie Włoch i historii tego kraju. Szeroko omawia również muzykę Ennio Morricone oraz jego wkład w światową kinematografię. Wspomina także osobistą rozmowę z Mistrzem.

Odcinek 3: Marco Bellocchio i film „Zdrajca”

Odcinek 5: Paolo Sorrentino: „ll Divo” e „L’uomo in più”